Konie Marwari

nie kujka, piszemy o profesjonalnej jezdzie konnej, a nie o koniach pracujacych. Aleqsandra wstawila fote konia z podpisem o jezdzie "profesjonalnej", ktora to symbolizuje styl jazdy w tym kraju. To twierdzenie jest bledne i do tego sie odnioslam.
kujka   new better life mode: on
07 stycznia 2013 12:43
FirstLight, aaaa to sorki, nieporozumienie w takim razie. 😉

jak dla mnie, to w tamtym jej poscie to byla ironia.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
07 stycznia 2013 20:30
FirstLight,

ironia to pierwsze primo

drugie primo spędziłam troszkę w Indiach nie siedząc na tyłku i dłubiąc w nosie a podróżując, robiąc badania do pracy magisterskiej i pracując, z czego swoją wiedzę o świecie jeździeckim w Indiach biorę z obszarów głównie północno-wsch., wschodnich i centralnych - rajasthan, maharashtra, madhya pradesh (a z tego co mi się wydaje mówisz o wybiórczym klubie dla ludzi o grubszych portfelach niż europejskie)

trzecie primo jak już mówię o pracy mag., 4 lata studiowałam na orientalistyce + kontakt z Indiami i końskim światkiem jeździeckim mogę liczyć jako 6 i indyjski świat jeździecki jak i całe Indie to temat rzeka... Miałam pisać pracę o koniach i jeździectwie w Indiach, do czego uzbierałam całkiem pokaźne materiały "chleba powszedniego" i historii (dodam też, że tłumaczę dzieło popełnione 2000pne i przetłumaczone na hindi z dużą domieszką sanskrytu z pomocą pewnej wspaniałej sanskrytolog uw)

kujka dzięki za wsparcie 🙂 aczkolwiek obie nie macie racji co do indyjskich tradycji jeździeckich, albo źle się wyrażacie... oczywiście, konie nie są oryginalnie indyjskie, bo tam nigdy nie istniały stepy... ale tradycje jeździeckie na półwysep przywiedli ze sobą Ariowie i Arabowie, tak samo jak wedy i całą resztę shitu ;p i jakkolwiek nie nazwiemy Indii krajem jeździeckim ani nawet delikatnie obytym konnie, nie możemy odmawiać im mimo wszystko "własnych" tradycji jeździeckich

chaugam(ind.), buskashi (pakist. - afganistan) - pierwowzór polo, które skopiowali brytyjczycy
tańce do bębnów
rytuały królewskie
ichniejsza dżygitówka
wyścigi
reval
i wiele innych...


i kolejna informacja dla Ciebie FirstLight,

zdjęcie to nie jest zdjęciem przypadkowo znalezionym w internecie, a zdjęciem moje dobrego znajomego: Kirit Thaker, prowadzącego hodowlę rodzimych ras indyjskich bez domieszek od pokoleń na obrzeżach Mumbaju... Obecnie w swojej hodowli posiada około 90 koni, z czego 60 to klacze rozrodowe

Prowadzi świetną hodowlę-ma b.dobre pokrojowo w stosunku do tego co widziałam i widzę co się hoduje i co wygrywa czępionaty, bardzo dba o swoje konie, bardzo dużo wie i hoduje i trenuje swoje konie do tradycyjnych indyjskich sportów i "zabaw" konnych


szczerze powiedziawszy rynek indyjski jest o tyle "lepiej" rozwinięty niż polski, że obejrzenie wszystkich koni na targu jak tilwara czy pushkar zajmuje Ci conajmniej 3 dni nie zatrzymując się na chwilę... ale "dobry" koń to koń zapasiony lub "ładny", reszta się nie liczy


widziałam gdzieś na fejsie zdjęcia które inny znajomy wstawił z championatu klaczy Marwari... z tego co dobrze pamiętam klacz nr1 była patologicznie wąska w klatce, klacz nr2 miała krzywe nogi typu wada postawy + koziniec a klacz nr 3 problemy z kręgosłupem i jelenia

i każda z nich reprezentowała zupełnie inny typ budowy i każda z nich niezgodny z oficjalnym standardem rasy uznanym przez indyjski związek hodowli koni
ale co tam...

tu dasz w łapę, tam dasz w łapę, sędziego na obiad zaprosisz i masz...

a tak poza tym to miały bardzo ładne umaszczenie i malowanie i ładnie się błyszczały 🙂


ps. a moim przyjacielem jest Gaurav Joshi, dawniej Mistrz Juniorów w Skokach, obecnie zajął się hodowlą i jeździ rajdy... niedługo jakieś mistrzostwa w okolicach Dubaju czy cuś...
Wojenka   on the desert you can't remember your name
07 stycznia 2013 21:43
I on na tych marwari jeździ rajdy? Pewnie strasznie trudno znaleźć nadającego się do rajdów konia, skoro one często takie krzywe.
Masz może jakieś fotki rajdowe?
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
07 stycznia 2013 23:09
Na Marwari i Kathiawari jeździ na Narodowych,
Dubaj i okolice planuje na koniach, które wynajmie, które są już tam w treningu, pokazywał mi jakiegoś araba, którego ma na oku... - najpierw chce zdobyć doświadczenie w tej klasy zawodach a dopiero będzie woził swoje konie na nie...

akurat Gaurav wystarczająco się zna, żeby mieć i hodować niekoślawe konie

dopytam się go jak dokładnie wyglądają plany jego zawodów na ten rok... mogły się zmienić, bo planuje powiększyć rodzinę 😉 a tam to świętość

a Kirit.... no cóż, jest hodowcą a nie jeźdźcem, a że hoduje do tradycyjnych sportów, to jakkolwiek fajnych koni by nie miał to jego rajtrzy robią to co robi się "tradycyjnie", "folklorystycznie" jak widać na zdjęciu...

kujka   new better life mode: on
08 stycznia 2013 08:31
aleqsandra, buskashi to Afganistan wlasnie z tego co wiem, wiec nie do konca bym sie zgodzila z tym, ze jest to tradycja indyjska. Ale rozumiem, ze przeszlo i sie przyjelo.
A mi chodzilo wlasnie o to, ze Indie nie maja (prawie) wlasnej tradycji jezdziecko-hodowlanej. Bo te konie to im za kazdym razem ktos inny przywozil i uczyl jak ogarniac (Ariowie, Arabowie, Brytyjczycy). Dobrze mysle?
aleqsandra jeszcze musisz troszke posiedziec w tym temacie i popracowac nad zdobyciem doswiadczenia, ewentualnie poszerzyc horyzonty, by zglebic temat. Nie bede sie z toba licytowac, jednak  obawiam sie, ze nawet z uwagi na moj wiek, siedze w temacie o wiele dluzej. I zawsze bede twierdzic, ze zycia mi nie starczy by wszystko wiedziec, wszystko zobaczyc i posiadac autorytatywna wiedze. Zycze powodzenia i wiecej pokory.
A mnie posty aleqsandry przekonują.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 stycznia 2013 22:51
aleqsandra, buskashi to Afganistan wlasnie z tego co wiem, wiec nie do konca bym sie zgodzila z tym, ze jest to tradycja indyjska. Ale rozumiem, ze przeszlo i sie przyjelo.
A mi chodzilo wlasnie o to, ze Indie nie maja (prawie) wlasnej tradycji jezdziecko-hodowlanej. Bo te konie to im za kazdym razem ktos inny przywozil i uczyl jak ogarniac (Ariowie, Arabowie, Brytyjczycy). Dobrze mysle?


si, ale zostało zaadaptowane na tereny indyjskie...

to tak jak byśmy mówili, że wielkanoc to nie nasza tradycja bo my słowianie...



I wszystkich z góry przepraszam, że taka ja nic niewiedząca się wypowiadam 🙁



FirstLight, Nikt nie mówi o licytacji, tylko o punkcie widzenia i wymianie sensownej argumentacji. Chętnie się dowiem jakie mam braki wiedzy i jaką wiedzę i poglądy ma ktoś inny...

Ja odniosłam wrażenie, że z góry założyłaś, że jakaś gówniara znajduje sobie obrazki w necie, wkleja i komentuje nie mając pojęcia co komentuje...

po Twoim kolejnym poście dalej mam takie wrażenie, więc poproszę o wskazanie konkretnych luk mojej wiedzy/rozumowania, bo głupia i niepokorna umrę...

Fora raczej nie są po to, żeby nawzajem się przepychać tylko wymieniać informacjami... Aczkolwiek Ci mądrzejsi niechętnie się nią niestety dzielą.




Każdy ma swoje Indie 😉
Odkopując stary wątek dołączam się do grona chętnych na tę rasę w Polsce.
A może by tak nasienie od ogiera do nas?
Serio mówiąc, nie ma żadnych szans na takie cuda u nas?
dorota, a jaki masz program hodowlany? Co cię skłania do sprowadzenia nasienia do Polski?
To nie tak że mam jakiś program hodowlany, spodobały mi się te konie a w szczególności uszy. Mam klacz młp malutka jest bardziej wygląda na arabkę i tak sobie pomyślałam że może coś by wyszło z takimi uszami.Konik cokolwiek by było i tak zostałby u mnie więc ryzyko szkaradziejstwa mnie nie przeraża. No i jeszcze kwestia jako jaka rasa małe by miało wpisane.
Koszt nasienia i tak zapewne byłby dla mnie za wysoki, zwłaszcza dostarczenia, więc to czyste spekulacje.
Dla mnie najpiękniejsze są źrebaki  😍 ale on też jest piękny  💘 i naprawdę fajnie byłoby gdyby przywiózł ktoś nasienie,ale jak pisze wyżej Dorota,byłoby to bardzo kosztowne
Sprowadzenie nasienia mrożonego nie powinno być większym problemem: przecież to raptem parę fiolek w equitainerze! Tyle samo by to kosztowało, co każda inna paczka lotnicza.

Pytanie: czy w Indiach jest wiarygodny, sprawdzony ośrodek, w którym da się pobrać i zamrozić nasienie..? Bo łatwo może się okazać, że prościej jednak kupić konia...
jkobus http://www.princesstrails.com/horses.html tu coś jest  😉
dorota, błagam cię, nie mów mi, że chcesz hodowac konie ze względu na uszy (czy też maśc) - jeszcze krzyżowac konia o takich proporcjach z arabką



Sprowadzenie konia marwari z drugiej strony byłoby bardzo fajnym pomysłem - rasa w Europie bardzo rzadka, byłby spory popyt i można by było zarobic sensowną kasę

ALE - trzeba pamiętac, jakie są warunki życia w Indiach - nie jest to kraj, który wybrałabym do życia jako człowiek, a co dopiero jako zwierz. Na wszystkich podanych zdjęciach było z koniem coś nie tak - a to plecy, a to kopyta, a to tyły. Myślę, że wybranie właściwego, zdrowego okazu zabrałoby tygodnie, a nawet miesiące studiów nad rodowodami, stadninami, różnego rozaju zależnościami. Do tego wypadałoby zrobic sobie dośc długie wakacje, aby zafundowac sobie wycieczkę do Indii.
Kurs indyjskiej rupii jest bardzo dla nas sprzyjający (bodajże 20,5 rupii to jedna złotówka) i koszta życia w Indiach bardzo niskie, więc sam zakup konia podejrzewam, że nie kosztowałby nas fortuny (nawet spojrzałam na indyjskim "końskim targu" - całkiem poprawnie, (w sensie, że nie było widac jakichś masakrycznych wad, czy też "słabych grzbietów" 😉) wyglądająca kobyła po przeliczeniu na PLN kosztowała 15000 zł) Jedynym problemem byłby transport i ewentualna papierkologia 😉
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
02 stycznia 2014 09:25
osobiście nie za bardzo wierzę, że w indiach istnieje przynajmniej dobrej jakości punkt inseminacyjny lub weterynarz "obwoźny" który byłby w stanie pobrać i "zapakować" nasienie tak żeby do nas dojechało w "sprawnej" jakości... tym bardziej jeżeli nawet Polska, niby cywilizowany kraj, ma z tym ogromny problem...

kupno konia, tak jak pisze Ikarina, to najmniejszy problem; problem pojawia się z papierami konia i papierami żeby takiego wywieźć do nas

mogę podać kontakt do Hiszpana, który zwiózł parę Marwari do Europy, do siebie, do Hiszpanii, może potrafi podać pewne wskazówki... aczkolwiek jemu udeptywanie tej ścieżki zajęło kilka o ile nie kilkanaście lat... znajomości, znajomości, znajomości, kasa, kasa, kasa...

Marwari w świetle obecnych trendów hodowlanych UE są nijakie... i w sumie nie dziwi mnie, że dorota jak i większość koniarzy pointuje jedyny ich wyróżnik - uszy

Sami hindusi mają fantazję krzyżowania Marwarów z arabami lub folblutami, ale sami też nie wiedzą po co z tymi pierwszymi, może dla poprawy pokroju a z tymi drugimi - żeby je powiększyć... Marwary i im podobne, nie ujmując, "to kucyki"
Oczywiście powyższe fantazje rzadko się realizują, bo jednak wysoki stopień nacjonalizmu przelewa się na wszelkie aspekty życia i nasze to nasz i nasze jest czyste...

Zresztą hindusi bawiący się w sporty konne bardziej lub mniej najczęściej korzystają jednak z europejskich ras, rzadko kto startuje na rodzimych rasach, tym bardziej że większość klubów sportowych to kluby wojskowe lub policyjne wypchane pobrytyjsko folblutami
To nie tak że mam jakiś program hodowlany, spodobały mi się te konie a w szczególności uszy. Mam klacz młp malutka jest bardziej wygląda na arabkę i tak sobie pomyślałam że może coś by wyszło z takimi uszami.

Wiedziałam, że będzie chodziło o uszy 🤣
A jakby nie wyszło z uszami? Kto wie, czy to nie jest gen recesywny i zwykłe uszy go przeważą bez problemu. Jest sens kryć czymś, co ma 150 cm wzrostu i każdą nogę w inną stronę?

Konik cokolwiek by było i tak zostałby u mnie więc ryzyko szkaradziejstwa mnie nie przeraża.
Gratuluję raz pewności siebie, a dwa - umiejętności jasnowidzenia. Koń będzie żył 25-30 lat, rozumiem, że masz gwarancję, że będziesz przez ten czas w stanie pozwolić sobie finansowo, zdrowotnie i czasowo na utrzymanie "szkaradziejstwa"... Ja odnośnie swoich koni nie mam takiej pewności.

No i jeszcze kwestia jako jaka rasa małe by miało wpisane.
W świetle polskich przepisów na pewno stworzyłabyś NNkę.

Fakt, koniki są ładniutkie, szczególnie na uszach - ale użytkowo to nie bardzo wiadomo, do czego się mają nadawać, poza podkakiwaniem na festynach i targach. Mój facet kiedyś na moje popiskiwania za zachwytu nad marwarkowymi uszami podesłał mi takie zdjęcie z komentarzem: "Żaden problem:"



🤣
rybka   Różowe okulary..
02 stycznia 2014 13:35
Q a może by tak Wątrobianego do takiego pana wysłać  😎:
http://www.rmf24.pl/fakty/news-operacje-plastyczne-dla-zwierzat,nId,105161
Quanta: nie zrozum mnie źle - wcale nie zachęcam nikogo do tego rodzaju eksperymentów! Jednakowoż, wcale nie jest powiedziane, że taka krzyżówka byłaby "NN-ką". Zależy to od dwóch czynników. Po pierwsze - od tego, jaka jest polityka macierzystego związku w Indiach. Jeśli wydają indyjskie paszporty takim krzyżówkom - może to być, także i w polskim paszporcie (nie ulega wątpliwości, że zwierzę musiałoby mieć dwa paszporty...) np. "Marwari półkrwi". Czemu nie..? A jeśli wydają przynajmniej świadectwa krycia - to zapewne rasa zostałaby określona jako "typ szlachetny", ale nie ma najmniejszych powodów sądzić, że w polskim paszporcie nie byłoby wpisanego pochodzenia konia...

No i oczywiście drugi czynnik, to jest podejście konkretnej osoby z PZHK do tej sprawy.

Ja w tym roku najprawdopodobniej będę miał polskie paszporty dla chłopaków przed rosyjskimi - ale to tylko dlatego, że kierownik mnie zna skądinąd i nie tylko nie robił trudności, ale wręcz - robił co mógł, żeby pomóc...
iii... raczej sp. Polskie związki nie lubią udziwnień. Mi klacz po arabce i hafligerze opisano jako koń mały.
NA PEWNO NIE "sp"! Co do tego nie może być najmniejszych wątpliwości!

To prawda - dawniej "sp" to był śmietnik, do którego wpisywano wszystko jak leci. Ale już od kilku lat koncepcja jest inna. PZHK w zasadzie spisał na straty tzw. "rasy zachowawcze" - bo nikt nie chce do sportu koni małopolskich czy wielkopolskich przez wzgląd na wielką liczbę bardzo słabych koni, które w tych rasach produkują "hodowcy" motywowani dotacjami.

W tej chwili dwie rasy "koń szlachetnej półkrwi" i "polski koń szlachetnej półkrwi" to są flagowe okręty PZHK, to właśnie konie tych ras mają zdobywać medale, to tu ma być postęp hodowlany i racjonalna hodowla. Mowy nie ma, żeby do księgi sp wpisano coś przypadkowego.

Dlatego właśnie istnieje też kategoria "typ szlachetny" - dla której żadnej księgi stadnej się nie prowadzi - gdzie można wpisywać wszystko, co nie wygląda na konia zimnokrwistego, a do niczego innego nie daje się przyporządkować.

Ewentualnie właśnie "mały koń" - jak będzie miało 150 cm w kłębie. Tyle, że to trudno przewidzieć, gdy opisuje się źrebię, nieprawdaż..?
Przewidzieć się nie da, bo moja właśnie ma ponad 155 cm, a "koń mały" się zowie.
Mieszanka też konkretna trak/wlkp/oo.
Czesio ile on/ona ma w kłębie ?
rybka, z Wątrobianego to można by zrobić perszerona po odbarwieniu 😁 Na marwari Skwarek by się nadał 😉

jkobus, marwari półkrwi to i tak jakieś kuriozum, coś jak fryz półkrwi, gdzie te drugie pół jest na przykład wielkopolskie. Jeśli się komuś przemożnie podobają konie jakiejś rasy, to powinien sobie sprawić osobnika, a nie dumać nad produkcją mieszańca nie to pies, ni wydra.
A ten cały typ szlachetny to NNki mają właśnie w paszportach. Czyli koń bez wartości hodowlanej, z użytkową - nieznaną, no i nikt żadnej gwarancji na uszy też nie da.

Ceny koni marwari dostępne online na stronach hodowli czy tam pośredników faktycznie wypadają ok. 12-15 tysięcy. Pewnie na indyjskim targu bezpośrednio od hodowcy (który w życiu nie widział internetu) byłoby X razy taniej 😉
"Uderz w stół a nożyce się odezwą".
Fajna dyskusja się z tego wywiązała i dzięki Wam za to. Myślę że dużo więcej się dowiedziałam niż gdybym spokojnie zapytała. No i super że jednak nie zostałam zlinczowana.
To o czym napisałam to jednak czysta abstrakcja. Bo ani mnie nie stać na sprowadzanie konia aż stamtąd ani takich planów nie miałam i nie mam. Kobiety nie oszukujmy się ja tylko głośno marzyłam, nawet nie wiem czy można to marzeniem nazwać.
Odnośnie krycia mojej klaczy czym chcę i w ogóle czy chcę to jednak moja osobista decyzja, a że hodowcą nie byłam i nie jestem, nawet do takiego miana nie pretenduję, to kryć  koniem rasy Marwari nie będę.
Jednak odnośnie uszu to ciekawość wręcz wielka mnie dopadła, czy jest to aż tak dziedziczne że w wypadku mieszanki by wyszły.
A zszywaczem spinać nie będę bo mi konia żal.
Nie mam żalu do Was za słowa krytyki bo dobra krytyka jest budująca a nawet w niektórych momentach wyszło zabawnie, a niekiedy dało wiele do myślenia.
Fajnie że są tu ludzie również tacy, którzy nie tylko szydzą albo są zgryźliwi ale mądrze i konkretnie określą swoje zdanie.
Dobra za dużo się rozpisałam. Marwari mają cudownie orientalne uszy i tego się trzymam.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
03 stycznia 2014 11:20
Ceny koni marwari dostępne online na stronach hodowli czy tam pośredników faktycznie wypadają ok. 12-15 tysięcy. Pewnie na indyjskim targu bezpośrednio od hodowcy (który w życiu nie widział internetu) byłoby X razy taniej 😉


ałaaaaaa hahahahaa; albo liczą na frajerów albo rzeczywiście sprowadzenie to taki koszt ... 12-15 super, ale rupii 😉
względnie dobrej jakości użytkowej koń rodzimej rasy indyjskiej to przedział 30-50 000 rupii ale to wszystko palcem po wodzie pisane...

na targu to i 3-6 000 INR, acz jakości wątpliwej

1 zł dzisiaj ~ 20 rupii ze względu na kryzys gospodarczy w Indiach vs wzmocnienie się złotówki

przez lata i "moje" czasy utrzymywał się na poziomie 15-17rupii
dobrze zrozumiałam, że są oficjalnie z arabami czy xx krzyżowane w celu poprawy rasy? program hodowlany, księgi czy coś tam na to pozwala?
jeśli tak to gdy pokryje się arabską klacz (czy tam na miejscu czy "wysyłkowo"😉 to źrebak będzie Marwari? a nie żaden miks, nn czy coś....
czy źle rozumiem?
A.   master of sarcasm :]
03 stycznia 2014 18:25
Konie tej rasy kosztują w Indiach minimum 2.5 lakh czyli 250 tys rupii, czyli ok 2,5 tys GBP co daje około 12 tys zł (nie śledzę kursu na bieżąco). Transport i papiery wyniosłyby podejrzewam mniej więcej tyle co koszt przewozu konia do USA czyli około 10 tys USD (wysyłaliśmy konie za ocean więc jestem na bieżąco ile kupujący bulili za samolot...). Żeby stworzyć bazę hodowlaną, potrzeba sprowadzić conajmniej 8-10 klaczy zaźrebionych przynajmniej dwoma róznymi reproduktorami plus dwa niespokrewnione ogiery. Wystarczy wziąć kalkulator i przeliczyć.

Według mnie krzyżowanie "dla uszu" kompletnie mija się z celem. Tak samo Holendrzy krzyżowali konie cygańskie i stworzyli tinkery o dziwacznym wyglądzie i słabym grzbiecie bo chcieli miec kolorowego fryza.
zuzia639639 - nie mam pojęcia bo sprzedałam ją odsadem... To był taki surprise po kupnie klaczy 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się