Kącik folblutów

halo oddałas sedno sprawy. Zawody to ruletka, jak się zapomnisz lipa, za to jak ma dobry dzień 1 -sze miejsce. Tylko ile można tak  w kółko góra, dół, góra ,dół.....
Jedna rzecz w Twojej wypowiedzi się nie zgadza:
Uczą się szybko. Ale utrwalanie już nie bardzo. Te konie nie chodzą "na pamięć"
kłóci się z tym:
trwałość. Ogromna trwałość tego co raz nauczone
Ja przychylam się do tej pierwszy wersji. One ciężko chodzą na guziki zawsze.
Trochę mnie to męczy i zastanawiam się nad sprzedażą.Może to jakies" zimowe przesilenie", ale coraz częściej  myślę sobie gdzie bym już była na innym koniu.Przykro mi z jednej strony , bo to koń mojej hodowli, a z drugiej moje ambicje, plany, marzenia .
Hm, ciekawe zagadnienie, ale zać Unisono jakby nie do wszystkiego pasuje. Wiadomo kazdy koń jest inny, ale dla niego zawody działają jako bardzo pozytywny bodziec. Nawet jak zaczynaliśmy starty w domu potrafił zrzucać każdą stacjonatę, a na zawodach jakaś taka mobilizacja i dużo lepiej się prowadził i był uważniejszy. To samo z czworobokiem ja po Reszce miałam już własnie dość konia, który na zawodach zachowuje się jakby w domu w ogóle nie trenował i nie był przygotowany do konkursu. Unisono nie przejmuje się tym, że zawody ma robotę do wykonania i na niej się skupia.

Dziś aż mi się zsiadać nie chciało, ostatnimi czasy trochę się ujeżdżeniowo pogorszył więc kilka dni pod rząd męczyłam go przejsciami, chodami bocznymi i generalnie rozluźnianiem, uobszernianiem itd. Dzisiaj na treningu skokowym dało to efekt w postaci super prowadzącego się konia. Skakaliśmy potrójne szeregi na ukos, tak, że praktycznie każdy człon był w inną stronę, najazy pod kątem 45 stopni a on prowadzi się jak po sznurku.

Fakt ma gorsze dni, ale zauważyłam przynajmniej na moim egzemplarzu, że folblut po prostu musi pracować. Jak ma dzień wolnego i potem chcę coś porzeźbi√ ujeżdżeniowo to nie ma sensu nastawiać się na cuda. Wtedy każde przytrzymanie, każda półparada kończy się wyrwaniem głowy do góry i buntem bo przecież on chce galopować. I tak właśnie przez kilka dni już myślałam, że się nie dogadamy, a wystarczyło się zebrać w sobie i konia solidnie codziennie pojeździć, ale tak solidnie a nie pół godzinki i do stajni. Przepracował te kilka dni i dzisiaj skakał i prowadził się idealnie.

I ja zaś też zauważam, że co się nauczy to raczej nie zapomina, nie psuje się tak łatwo. Jak jeszcze częściej inne osoby na nim jeździły od razu załapywał gdy wsiadałam ja i zaczynała się praca a nie jazda w kółko. Reszkę po takiej jeździe musiałabym przez tydzień odrabiać a z Unisono wysraczy chwila w stępie i on juz wie co i jak🙂
A może to zależy od płci?
Jedno wiem, kobyły już nie chce 🙄
Donia Aleksandra, nosz, myślałam że namieszam z tym utrwalaniem/trwałością ale za nic nie mogę wymyślić innego słowa/rdzenia na dwie różne rzeczy. To pierwsze, to takie "wdrukowanie", "na pilota", "na guziki" jak kliker - uwarunkowanie pozwalające "małpować" całe sekwencje. To u xx nie bardzo 🙁 Reagują na bardzo wiele zmiennych. "Niby to samo" to nie jest "to samo". To drugie to opanowanie umiejętności, poprawa techniki itp. Są konie, że popracujesz nad podciąganiem przodów (taki przykład tylko) i stopniowo te nogi będą opadać bardziej i bardziej. Aż trzeba będzie uczyć od nowa. A xx raz nauczony - wystarczy tylko przypomnieć, poinformować o co chodzi. Taka "pamięć trwała".
W sumie inny rytm pracy jest. I trzeba ten rytm odkrywać, bo nie wszystko się sprawdza wprost z półkrewek.
U nas też - albo super albo dupa. I z góry przewidzieć nie sposób. Więc chyba niezależnie od płci 😀 (chyba, że od płci właśnie  😀iabeł: - to odszczekam wiosną, jeśli u "bezpłciowca" zjawisko nie wystąpi).
Magdzior, nadal wszystko się zgadza. Tylko twój najwyraźniej z tych co na dobre załapały urok zawodów  😀. To wam bardzo dobrze wróży. Taki pozytywnie podkręcony folblut to coś wspaniałego - prze-dzielne są.

Nie dam głowy, że to cecha wszystkich folblutów, ale mój nie znosi jednostajności ani monotonii. Co "lekko" utrudnia pracę. Człowiekowi fajnie - bo nie nudno. Ale tak "normalnie": ustawisz szereg, z lekka modyfikujesz, półkrew idzie lepiej i lepiej, powtórka za powtórką. Folblut - wcale niekoniecznie. "Nudno" się robi. Urozmaiceń trzeba masę wprowadzać. Łamać rytm treningowy - takiego jednostajnego wdrażania. To wszystko pochłania czas.
Kiedyś folbluty można było np. trochę naskakać - i heja! Tak wysoko, jak ich ambicja wymagała. A zdrowie na to pozwalało. Dziś muszą iść rytmem półkrewek - po kolei. No niby w skokach nie - ale nie czarujmy się - nie ta siła/masa zadu, nie na 150+ 🙁.
Magdzior ja Unisono nie widziałam pod Tobą w akcji, ale na odznace pod jakimis dziewczynami i on to w ogóle zdawał się być oderwany od rzeczywistości . Jemu nerwy jeźdzów( które na pewno były) nie przeszkadzały, tłok, zamieszanie itp. A moja? bomba tykająca, tonowa na ręce. Efekt ujeżdżenie ledwo zaliczone( co dla mnie jest porażką), kopnięcie jednego chłopczyka, bo za blisko stał, ale jak ją przywołałam do porządku i udało jej się skupić chociaż w 70 % na mnie, to najlepszy skokowy wynik ze wszytskich 🤔 a pewnie że umiała lepiej, ale i tak było poprawnie.
Daje  nam szanse jeszcze na ten sezon.Postartujemy Ptkę i zobaczymy jak koń się spisuje, albo  i nie spisuje.
Świetnie się was czyta dziewczyny. Ja trochę wam zazdroszczę powoli tych skaczących glutów. Ja na swoim to chyba raczej nie spróbuję ponieważ mój do każdego drążka ustawionego w innym niż poprzednio miejscu podchodzi w ten sam sposób tzn. tak jakby pierwszy raz na oczy drąga w życiu widział. Zatrzymuje się wącha dokładnie i potem to już możemy przekraczać te drągi. I tak już od trzech lat. Jak drągi leżą ułożone w tym samym miejscu to da się je pojechać bez tego rytuału. (ja nie jestem pasjonatem skoków ale czasami w ramach gimnastyki coś moglibyśmy chycnąć)
Donia Aleksandra, dobre podejście. Może będzie zupełnie inaczej, a jak nie - to ciągła frustracja rzecz dokuczliwa.
Jestem w innej sytuacji, bo kupiłam sobie byłam JEDNEGO konia. Jedynego. Innego nie kupię. I mimo wszelkich wad - nie widzę dookoła konia, na którego bym zamieniła, który miałby taki potencjał, jak mnie interesuje (przykrość, że wciąż niezrealizowany - ale jest, a te inne - mają pułap od razu widoczny). No dobra - na jednego bym chyba zamieniła - to tamtemu wyszły jakieś skostnienia 🙁; na drugiego (czysto abstrakcyjnie, bo koń za sporo kasy 🙂😉 - to zaczął (??? - raczej kontynuował) tak stawać, w takich okolicznościach, że już wolę swojego. Więc jakoś chyba przetrzymam te dobre 2 lata opóźnienia. Jest taki, na którego bym  zamieniła choćby dziś, ale to już abstrakcja totalna  😜, bo choć właściciele nie do końca zdają sobie sprawę co mają, to koń z gatunku bezcennych - bo na pewno nigdy nie sprzedadzą.
W zasadzie nie mam wyjścia, tylko wyciągnąć ze swojego wszystko na co go stać, choćby to miało potrwać. Bo za konia półkrwi, który choć-co by mi pasował, musiałabym dać 30-40 tys za młodego lub jakaś super okazja i... odrabiać lekcje od początku, a na myśl o tym, to już mi się słabo robi  🙁 To już wolę swojego, z jego chimerami, ale z tym czego w pocie czoła go nauczyłam.

Czagarnot, przecież mój dokładnie tak samo się zachowywał  🤣 Ba! do pojedynczego drążka na ziemi nawet podejść nie chciał. 3 miesiące uczyłam prostych drążków w kłusie chodzić. Potem miał fazę, że już skakał (choć pierwszego forsingu na skok to ani ja wolałabym nie pamiętać, ani nikt nie chciałby oglądać  🙁) - to stawał przed każdą jedną zmienioną przeszkódką  🤔wirek: Obwąchiwał, skakał za drugim razem. Potem nieco się otrzaskał, potem miło zaskoczył na zawodach - bo może i darł japę i piekielnie trzeba było na niego uważać, ale chodził jak stary. Potem - zbiesił się właśnie na zawodach. Potem było świetnie. Potem znowu się zbiesił. Potem - próbował i w domu. Teraz w domu - jak stary. Jak będzie na zawodach - zobaczymy. 🤣
Halo Czyli jest jakaś nadzieja... tylko ze mnie był zawsze skoczek mało zmotywowany. A znowu praca ujeżdżeniowa z nim to czysta radość, oczywiście jak nie ma dnia na rozpraszanie się i gapienie na byle co. Takie pytanie mi się nasunęła jak u waszych koni jest z koncentracją? U nas wygląda to tak że jak naprawdę zaangażuję się w prace to nie dostrzega rzeczy które normalnie go rozpraszają (czytaj płoszą, albo powodują nieodparta chęć spoglądania tylko i wyłącznie w ich kierunku), ale jak ma gorszy dzień to nijak nie daję się w tą pracę zaangażować, tzn. wykonuje wtedy jakieś elementy ale duchem jest nieobecny (takie wrażenie że jeździ się na drewnianym koniku). A co do szybkości pojmowania to na początku jak go wzięłam, to właśnie zostałam zaskoczona jak szybko łapie o co chodzi.  Trenerka powiedziała żebyśmy spróbowali zrobić trawers na ścianie, na prawo poszło ok już za pierwszym razem, na lewo nie poszło bo ta gorsza strona, za drugim razem koń zaskoczył o co chodzi od tego czasu nie miałam problemu z tym elementem. Moja kobyła dochodziła do tego samego efektu małymi kroczkami długo. Tak samo zaskoczył mnie z ciągami okazało się że jak spróbowałam pojechać na przekątnej to on już potrafił. Niestety jak coś nie jest po jego jego myśli to też zasuwa chody boczne jak się patrzy.. 😁
halo
Bo za konia półkrwi, który choć-co by mi pasował, musiałabym dać 30-40 ty
Takie dwa ciasteczka to już potencjalne bym i miała na oku i gdyby kupić innego konia, to właśnie w tym pułapie. No może bliżej 30 😉
Donia oj nie wiem które przejazdy widziałaś, ale to masakra jakaś była i tam nie było na co patrzeć, szczególnie na srebrze jak zdawała dziewczyna jeżdżaca na codzień ujeżdżenie. Może ja go znam i więcej widze, ale nieźle nakręcony i spanikowany był, ale bardizej niepewną jazda jeźdźca niż atmosferą. Ale dla niego to też nie była żadna atmosfera bo skakał w domu jak na treningu więc cięzko porównać. Ja akurat lubię takie elektryczne konie i ostatnio wszystkie, ktore mam do jazdy to jeden bardziej wybuchowy od drugiego🙂
Czagarnot, u nas jedynym wyjściem na fochy jest... zwiększyć wymagania. Na czymś innym - ale zwiększyć. Jeszcze nie idzie? Znowu co innego - i zwiększyć 😁 I wtedy zadowolony  🤔wirek: skupiony i oddany pracy.
Późno się w tym połapałam. Bo próbowałam "normalnie": coś nie idzie? Widocznie za trudne, próbujemy łatwiejszego, ograniczamy wymagania - i dopiero odrobinę do przodu. A okazało się, że kopytny potrafi wyciągać złożone wnioski  😀iabeł: I na tej zasadzie pewnie dałoby się dojść do punktu, w którym koń łaskę robi, że pozwala się dosiąść  🙄 A spróbowałabym piętrzenia trudności ze standardowym półkrewkiem  - i szybko bym miała zdezorientowanego konia w pianie, zagrożenia dla zdrowia pomijając  🙁 Z nim w ogóle pracuje się... dość paradoksalnie (coś w stylu jak opisujesz  🙂😉 Coś na zasadzie: "ale nie próbujcie tego w domu"  🤣 We wszystkim tak jest: na płaskim, w skokach, w terenie, na krosówkach. Gdzie wypadałoby się spodziewać trudności - tam nie ma 🤔 Jakby 100 lat to robił. A gdzie powinien jak w dym - to cholera wie  🤔wirek: O - taki przykład z terenu: pojedź galopem krętą leśną wąską drogą góra-dół-góra - i koń zrobi co chcesz i więcej niż chcesz: każde tempo, przepuszczalny, świetna równowaga, nic mu nie robi (dziś nam 4 łosie 15m przed pyskiem przecięły drogę - i  koń nawet nie mrugnął, nawet nie spojrzał - tniemy dalej). A wyjedź na płaskie otwarte równiutkie pole - że tylko "ciąć" - i konia upchać nie idzie  🤔wirek: Ciągle mam jakieś zagadki detektywistyczne do rozwikłania  😁
Jednego nachwalić się nie mogę - kondycji. Dziś z córką zrobiłyśmy dłuższy i ostry teren. 3 solidne galopy w tym jeden tak z 8 minut. W stajni słyszę: "To nie fair, mama! Twój czaprak znowu (jak zawsze) suchy!" Takiego terenu jak mamy zwyczaj sami jeździć - to żaden koń kroku nie dotrzyma, nawet nie przypuszczałam, że w ogóle SĄ konie swobodnie zdolne do takiego wysiłku - i ciągle świeże. Choćby dlatego nie sądzę, abym kiedykolwiek go sprzedała - za tę bajkę, którą mi funduje w terenach  😜
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
04 stycznia 2014 23:09
Donia Aleksandra, zapytam, bo mi umknęło - jakie masz/miałaś plany wobec kobyły (bo ta Ptka to pewnie bardziej zachowawczo niż mogło by być)? Nie mniej jednak, rozumiem Twoje podejście - gdybym sama miała jakieś ambicje bardziej w sport-sport to nie wiem czy zdecydowałabym się na swoją babę.

halo, bardzo lubię Twoje wpisy. Ujmujesz esencje folblutów w bardzo fajny sposób 🙂

Magdzior, kiedy jakieś zdjęcia? 😉 Żebrzę, ale bardzo lubię relacje z Waszej pracy + zdjęcia, bo są strasznie pozytywne.

Czagarnot, u mojej z koncentracją tak samo + to co było pisane wyżej, "nuda" przychodzi bardzo szybko. Nawet jak będzie skoncentrowana na początku to bardzo łatwo u niej to "zabić" nieodpowiednią jazdą (za wolno, za szybko, zbyt jednostajnie w tempie czy chodzie) i dobieraniem ćwiczeń (za dużo powtórzeń i schematów po jednym śladzie). Wtedy zazwyczaj jest "bunt" z nudów, czyli szukanie strachów itp. Spoglądanie, czasami sobie ubzdura "omijanie" narożnika jakiegoś lub jak widzi, że się nie odpuszcza i wyjeżdża ten narożnik to próbuje się spłoszyć przy wyjściu z niego. Za to jak się koncentrację podtrzyma lub "stworzy okoliczności sprzyjające" (mimo niezbyt dobrego początku często jest tak, że koniec pracy jest naprawdę udany) to jest złoty koń.

W kwestii pojętności to się mogę spokojnie podpisać. Pod tym względem już nie raz sama byłam bardzo mile zaskoczona - mimo, że to podstawy podstaw. Inna sprawa, że zdecydowałam się poprawić solidnie podstawy z instruktorami, coś jak restart pod pewnym względem. Teraz to nam zaczyna bardzo fajnie plusować - straciłam rok praktycznie i zobaczymy co z tego będzie - a w tym tygodniu hala będzie chyba skończona już, więc w końcu da się pojeździć z instruktorką 🙂 I tutaj wychodzi też to co pisała halo - raz nauczysz i już umie (zarówno pozytywnie, jak i negatywnie - my skupiliśmy się na zmianie negatywów w pozytywy lub wykluczenie ich i to jest jakby jeszcze cel pracy, choć już nie główny). Plus jest taki, że jest naprawdę pojętna + często idzie jak stary na wszelkie dziwne nowości. Minus taki, że "wymaga" od jeźdźca, ma pewną granicę wyrozumiałości, ale jeśli nawalam to nie widzi powodu, żeby "ratować" w danym momencie - takie koło trochę i nie wiadomo czy to dobrze, czy źle (chociaż nie nadwyręża = jak jest zgrzyt to od razu widać czyja "wina" i nie ma, że "Ale to koń mi się zepsuł, ja zrobiłam dobrze!" :hihi🙂
Nie raz było nieco przykro, bo koleżanka ze swoją kobyłą sp w bardzo krótkim czasie ogarnęła się stosunkowo dobrze i szybko do brązowej odznaki, a my się "bujałyśmy" na lonży + z siodła bardzo długo bez postępu. No, ale tutaj też różnica wieku koni - moja nieogarnięta "młoda", a tutaj ok. 14 letnia sp obyta jednak w zawodach, umiejąca itd., więc w sumie to bez porównania. Ale koniec smęcenia z mojej strony, że nie ma progresu - obecnie mam i chęci, i motywację (oj, z tym miałam kłopoty ogromne), i czas, i instruktorów na miejscu, i już wyprowadzonego sensownie konia, i.. halę, więc nie ma zwalania na pogodę i podłoże 🙂 Będziemy walczyć 🏇
Halo Trafne masz obserwacje. Jak się do niego zabrałam to właśnie zaczęłam od najłatwiejszych elementów, koła na rozluźnienie w dole jakieś proste przejścia i mogłabym tak sobie "kołować" do u... śmierci, bo on wtedy interesował się wszystkim tylko nie mną.A co tego że łaskawie da się dosiąść to też mamy swoją historię. Są takie dni kiedy już w boksie ma focha (nie chce żeby go czyścić, zakładać siodło, jak wychodzi ze stajni to spięty takie malutkie kroczki robi łeb w górze tyłek pod siebie), no i po takiej demonstracji jak się wsiada to zdarzyło się się że fundował nam serię baranków, takich nie mocnych ale zaznaczał że on dzisiaj nie pracuje. Ile ja się już zastanawiałam czy może coś go boli, jakiś ucisk ale przecież bierze się go na drugi dzień i problemu nie ma. Generalnie to dla mnie jak na razie koń zagadka, pełno w nim sprzeczności. Jak się go poobserwuje na padoku to wydaje się być takim zamyślonym flegmatykiem, z jednej strony ciekawski, z drugiej wypłosz, jak zaczęłam na nim jeździć to nawet miałam o nim opinię że leń patentowany, teraz wręcz odwrotnie jest bardzo pracowity i inteligentny. Ale ogólnie to przynajmniej nudno nie jest i zmusza mnie do myślenia.

Viridila To dobrze że się nie zniechęcasz, pomoc z dołu jest faktycznie nie do przecenienia.  Mi bardzo tego brakuje ciągle jestem sama, ze dwa razy do roku robię sobie tylko takie wyjazdowe konsultacje ale to stanowczo za mało. Zresztą z tego co piszesz to ty musisz odrabiać błędy przeszłości ze swoim koniem. Nasz jest z nami od momentu kiedy miał dwa i pół roku nigdy nie biegał, także przynajmniej to na plus..
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Brak edycji - post pod postem
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
05 stycznia 2014 00:40
Czagarnot, błędy przeszłości + moje (ale raczej te w siodle dotyczące dosiadu są kłopotem), których nie umniejszam. Kobyła w marcu będzie miała 7 lat, a jest na poziomie świeżynki, z czego ten rok sama zdecydowałam się na taką, a nie inną pracę. Po wyścigach (a raczej jednym, kiedyś wrzucałam tu filmik jaka ona chętna była do biegania :hihi🙂 i jakiś niecałych 3 latach w rekreacji (gdzie ją poznałam w jej stajni macierzystej) to miała całkowity misz masz. Taki standard: po wyścigach leciała do przodu i niewiele poza galopem + wyhamowaniem na wodzach, a po rekreacji mętlik (3 chody jako tako, wolty, ósemki i w sumie tyle). Pół roku po kupnie byłam "sama" z 5,5 letnim koniem (+ koleżanka z siwą sp, jeżdżąca sporo krócej) i nie wspominam tego dobrze w sumie (tego braku pewności czy robi się dobrze, co jest jednak w tym pierwszym czasie dość ważne). Plus jest taki, że mi wtedy nie "odwaliło" - bo własny koń i róbta co chceta - w sumie to poza jazdą zachowawczą "To wiem, że umiem i nie zepsuję" to uczyłam ją chodzenia i pracy na lonży (bo nie umiała nic poza kręceniem się w kółko - kilka razy dzieci woziła tak tylko) i z siodła jedynie cofanie się sama wprowadziłam (choć nie idealnie niestety). O tyle mam prościej, bo starczyło by mniej pokory i konia miałabym zepsutego doszczętnie - z własnej winy. W sumie nie mam na co marudzić - kobyła pojętna i odpowiednio zmotywowana/zajęta pracą daje z siebie bardzo dużo jak na to co umie. Daje to bardzo fajną motywację teraz, bo mimo wieku mam konia względnie "świeżego" i kolejnych rzeczy będziemy się uczyć niemal jednocześnie (+ na nią będzie wsiadała co jakiś czas osoba doświadczona). Potrwa dłużej pewnie, ale mam nadzieję, że będzie po prostu "fajnie" 🙂
Viridila Mój też ma 7 lat a ja ciągle myślę o nim jako o młodym, może czas już przestać. A swoją drogą to nieźle się "wpakowałaś". Pierwszy własny koń nie dość że po torach to jeszcze po rekreacji. Ja po około 10 latach styczności z xx-sami po torach naprawdę nie chciałam mieć swojego, ale po tych kilku miesiącach znowu mam nawrót  hopla na punkcie tej rasy.
Viridila, Otóż to: zamyślony flegmatyk na którym nie jest nudno 🤣 Flegmatyk o błyskawicznych reakcjach 🤔 ??? Zaraz, zaraz 🤣 Dobra, przy próbach odniesienia typów układu nerwowego do folblutów to się gubię . Jedno wiem - zrównoważone (typy układu) to one nie są 🙂 Czyli wypadałoby na słaby (wszystkie bodźce za silne, wysoko-reaktywny, nerwicowiec) - odpowiednik melancholika albo silny (nisko-reaktywny) z przewagą pobudzenia nad hamowaniem - czyli odpowiednik choleryka 🙂 Mój chyba choleryk - niewzruszony spokój, dopóki go coś  nie trafi 🤣 - a wtedy piorun i długie pomruki grzmotu 🤣
Czagarnot, dopiero całkiem niedawno udało mi się mojego (też 7) przestać traktować jak końskie dziecko. To już młodzieniec. W trudnym wieku 🤣
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
05 stycznia 2014 02:51
Czagarnot, z xx'ami miałam styczność jakoś 4-5 lat zanim ją kupiłam (mało, ale chociaż tyle). Znałam jej rodzeństwo i matkę, podobnie inne xx'y w stajni. Przed nią jeździłam na kilku, z czego jednego bardzo ciepło wspominam.. w sumie to miało paść na niego, ale uprzedzono mnie i mieszka sobie w Szwecji szczęśliwie 😉 Fakt, wpakowałam się w sumie (wybór był i mogłabym sporo czasu oraz nerwów zaoszczędzić - z drugiej strony dobrze znany koń od 2 latka 🤔), ale też wiedziałam na co się piszę. Decyzji nie żałuję, bo jakbym mogła wybierać drugi raz to pewnie bym wybrała tak samo.. 😉

halo, no to moja bardziej w stronę wysoko-reaktywnego.. z byle powodu potrafi czasami zrobić cyrk (np. słynne niewiązanie do koniowiązu jakiś czas temu - jak przywiążę to zazwyczaj jest próba odsadzenia się; jak tylko przewieszę uwiąz na belce od koniowiązu to stoi spokojnie, a wręcz przysypia często..) i nawet nie bardzo wiadomo o co chodzi. Kiedyś na ujeżdżalni byłyśmy my + jeszcze 2 inne konie jakoś, zawiał wiaterek i poruszył się leciutko hamak przy płocie - tylko D. się spłoszyła i to nie na żarty. Pozostałe konie ledwo uchem ruszyły, a ja musiałam ją powoli przekonywać (wręcz "skradałyśmy się" do płota), że w tym narożniku nic jej nie zje - na szczęście wystarczy raz pokazać, że nie ma strachów to jest luz (o ile nie znajdzie kolejnego za chwilę lub hamak nie zmieni koloru :hihi🙂.
Magdzior a wiesz co by było gdyby ta dziewczyna siedziala na mojej?  😁 chyba by na ścianie leżała, albo  w tym okserze  😉 Uwierz mi ja widzialam w nim duuużo opanowania. U mnie jak nie przytrzymasz, to koń odpala wrotki. dlatego nasza taktyka to" jedź jak gdyby nigdy nic, dwie foule przed nie przeszkadzaj, niech sama sobie radzi. A po przeszkodzie znów jak gdyby nie było przeszkód, koniec zadania....."
Virdilla Ptki w zeszłym sezonie zakończyliśmy właśnie, ale towarzyskie i teraz chciałabym zacząć regionalki .Raczej na N nie mamy juz szans 🙁
A ja sie udzielam po znowu dłuższej nieobecności. U nas już lepiej. Jeszcze 2 tygodnie laby ale możemy sie lonzowac co 2-i dzien. Jest duzo lepiej. Przed nami zmiany- oby na lepsze 🙂
Virdilia oj dziękuje barzdo mi miło postaram się coś skombinować, ale jak na złość jak skacze lub jeżdżę coś sensowniej to jestem wieczorami = ciemno. Bo sama jestem ciekawa jak to z boku wygląda i własnie myślę kogoś do nakręcenia nas zaciagnąć do stajni.

A w ogóle to moja teza się potwierdza bo wczoraj kolejny dzień pod rząd solidnej pracy i Unisono super, ujeżdżeniowo chodzil mięciutki i elastyczny wiecej mi narazie nie trzeba. Ttochę pochwał się nasłuchaliśmy i to od ludzi, którzy widzieli go rok temu i teraz - podobno jest różnica i to widoczna nie tylko moim subiektywnym okiem.
Jak tylko jakieś zdkęcia zrobię aktualne to stworzę porównanie bo niedawno stuknął nam rok współpracy🙂

Tak szybko piszecie, albo ja mam tak mało czasu, że przepraszam ale doczyrtam później bo teraz padam po całym dniu w stajni.

Donia na pewno masz rację, choc wiem o czym mówisz bo Unisono też tak potrafi. Tzn on po prostu mysle ze wlasnie umie sie wyłączyć jak siedzi ktoś kto niekoniecznie sobie radzi i wtedyt Unisono ma tą osobę trochę gdzieć póki mu krzywdy nie robi. Ale była też sytuacja gdy przyjechała Pani potrenować do srebrnej odznaki i chciała konia, który skacze wiec daliśmy Unisona. No bo fakt chyba najbardziej rozskakany nic tylko wsiąść i jechać. A tu niespodzianka bo tak Panią woził, kilka kółek w tempie krosowym sobie galopowali po czym Pani jak już jej się udało go zatrzymać podziękowała za skoki. Tak wiec się wyratował wtedy ale czmeu pod jedną osobą takiego szału galopowania dostał a pod innymi nire tego nie wiem, Pani malutka wydawać by się mogłop nieprzeszkadzająca a widocznie coś mu nie podpasowało. Pewnie sztywno siedziała, trochę się potem spięła jak przyspieszył więc on jeszcze mocniej do przodu poszedł.
Haha powiem Wam ze po dzisiejszym dniu to chce mi sie juz śmiac  😎 Moj ostatnio byl drugi raz w zyciu (tak wiem ze to dziwne) sam na spacerze w lesie i był taaaaaaaaki super grzeczny (dodam ze jak był pierwszy raz to całą droge caplował i sie wspinał) ze sie rozpływałam ze szczescia! Dzisiaj jade, ta sama trasa, pogoda ładna, zero wiatru, zero zagrożen. Nagle- poczuł cos, lub zobaczył, lub zobaczył ducha (ja tam nic nie widzialam). Struchlał, trząsł się jak galareta. Próby uspokojenia lub przepchniecia go na nic sie zdały, bo w momencie odwrócił sie na kopycie i ponisł takim szalonym galopem ze zatrzymałam pare km dalej na asfalcie (bo sie zdziwił) dosc ruchliwej drogi  🙄  Oprocz tego ostatnio w robocie jest super, zrobił bardzo duzy progres, wiec na prawde fajny kon no tylko zeby.... był mniej porywczy  😀
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
06 stycznia 2014 17:49
Evson, strasznie zmienny on jest z tego co piszesz.. Przestaje narzekać na swoją, bo przy Twoim to pikuś jak tak czytam. Dużo cierpliwości i wytrwałości 🙂

Wpadam żeby się jedynie podzielić moją radością - całe 60 x 15m z tego co wiem 😉


Co prawda jeszcze nie ma oświetlenia, ściany też będą kończone.. ale można już używać powoli 😀 Oczywiście Dargana zawiesiła się ze 4 razy jak zmierzałyśmy w jej kierunku (bo to ani na łąkę - wręcz w przeciwną stronę, a tam ostatnio coś dłubałyśmy, ani na ujeżdżalnie). Mimo, że już od października hala była budowana i doskonale widziała ja w różnych stadiach budowy. Pierwsze 10 min na hali oddychała jak parowóz, w sumie to z 15 min się pokręciłyśmy stępem w reku - każde wejście, każdy narożnik, każda ściana.. a potem była naprawdę grzeczna, chociaż nie do końca pewna jeszcze. No i zaszczyt, stoi z 7 osób przed halą i obserwują, 3 inne konie się kręcą - oczywiście to moja musiała zaszczycić halę pierwszym wzbogaceniem podłoża.. 😵
W czwartek już jestem umówiona na trening na 9 - czas spełniać noworoczne postanowienie, nie ma zmiłuj! 🏇
ViridilaTo gratuluję hali, ja po chyba trzech latach spędzonych bez bardzo teraz doceniam że udało się na halę trafić. W zeszłym roku nasz był odstawiony na zimę bo nie było jak jeździć to na wiosnę pierwsze dwa tygodnie po przerwie mieliśmy niezły cyrk.
Wczoraj korzystając z tego że było pusto na halii ustawiliśmy korytarz dla naszych młodych, obydwa dały radę bez problemu, no to zdecydowałam się że Liberał może też by poszedł. Oczywiście zaczęliśmy od drążków, 3 sztuki, każdy został na początek obwąchany po kilka razy potem jakoś udało się go przepchnąć bez zatrzymywania, podnieśliśmy ostatni drąg na wys. jakiś 30 cm, znowu trzeba było dużej presji żeby bez wreszcie znalazł się po drugiej stronie. Koniec końców przegalopował, ze trzy razy po tym torze ale w sumie za każdym razem trzeba go było bardzo dopingować. Niestety moja refleksja po tym jest taka że mi się nie uda go przez żadną przeszkodę przepchnąć. Nie mogę sobie też za bardzo wytłumaczyć skąd u konia który nigdy na drągach nie miał żadnej nieprzyjemnej przygody, aż taka ostrożność i niechęć.
Viridila, ja również gratuluję hali  😀!

A u nas pada, leje, wieje i jeszcze raz pada, wieje, leje. Plac, padoki pozalewane. W siodlarni nie ma ogrzewania i sprzęt pleśnieje. Generalnie- masakra 😤. W ramach przyszłych kilku tygodni (czekamy na wolne m-ce) zmieniamy stajnię na taką z halą, suchszymi padokami i ogrzewaną siodlarnią. Troche szkoda, bo w obecnej stajni jest bardzo przyjemnie i jest dobra atmosfera...

Orfeusz zaleczył grudę. Zaraz powinien wrócic do roboty, ale niestety pogoda nie pozwala na regularną jazdę już od połowy grudnia. Konie pracują w kratkę, w zasadzie zakitrane w dery przeciwdeszczowe siedzą pół dnia na padoku. Zima w tym roku jest u nas paskudna, bardzo mokra, wietrzna 🙁.
Czesiu w dzień kiedy miała jechać do kliniki "zgubił" narośl. Pękła i wszystko się oczyściło. Weterynarz pobrał tkanki i wysłał do laboratorium. Badanie nie wykazało nic niepokojącego i powiem Wam, że odetchnęliśmy z wielką ulgą. Przypuszcza się, że pod skórę w puzdrze wlazło Czesiowi jakieś ciało obce, jak np. cierń. Wokół powstała kula z ropą, a organizm pozbył się tego, wypychając to na zewnątrz. W tej chwili została malutka ranka, która ładnie się goi.
Pogoda tragiczna, jeździć się nie da, ale konie zdrowe i chumory też im dopisują, a to jest najważniejsze 🙂.

A poniżej obecne zdjęcia chłopaków. Totalnie roztrenowani. Na pierwszym zdjęciu "Pan Kuleczek" Orfik, a na drugim Czesio :
Pochwale sie jeszcze moim malutkim prezentem od meza
ami_071, faktycznie "malutki" 😁 Jakie plany na przyszłość? Tylko bieganie, czy potem dla ciebie pod siodło?
czeggra1, dziwię się, co ty tak cicho - a wy toniecie w wilgoci 🤣 To Czesiu dowcipniś - oby wszystkie tak sobie "żartowały". Może to lekko nienormalne (kto z koniarzy na 100% "normalny"?), ale nie ma fajniejszego uczucia niż Duża Ulga 🤣
Czagarnot, może nasze to jakieś krypto-klony? Nie chciałabyś widzieć naszej próby puszczenia w korytarz - albo byś chciała: pękałabyś ze śmiechu 😀
Żadna ostrożność ani niechęć: bystrość umysłowa po prostu pt. co ci ludzie - pogłupieli? A po cholerę mam się tam pchać? 🤣
Halo No chyba. W sumie ten korytarz z nim cyrk. Na dodatek koń wcale nie przejawia oznak zdenerwowania, pomimo naszego dość idiotycznego zachowania. Biegaliśmy z nim po tych drągach, krzyczeliśmy, machaliśmy batem, rękoma i wykorzystaliśmy chyba wszelkie dostępne środki perswazji starając się przy tym dość poważnie wyglądać. No cóż on swoje powąchać musi może ze dwa, trzy razy przegalopował prawie bez zastanowienia, aha i po trzecim razie się obraził i nie chciał już podchodzić po smakołyk. Tak więc hipoteza że może się boi albo nakręca zbyt z powodu nowych wyzwań chyba upada, nas się na pewno nie boi (bardzo niezależny chłopak). Co nie zmienia faktu że idea skakania nim czegokolwiek upada. W ten sam dzień puściliśmy mojego młodego (pół folbluta) na pewno pierwszy raz w korytarzu, nie miał żadnych problemów.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
07 stycznia 2014 16:56
Tak w temacie korytarzy - z serii głupie pytania.. 😉 Moja praktycznie nie skakała (poza kilkoma podskoczkami nad drągami zawieszonymi ze 20cm nad ziemią - bo nie miała innego pomysłu chyba, a w starej stajni w rekreacji może kilka skoków na małej kopercie). Jak już się nieco wyrobimy obie ujeżdżeniowo to bym chciała jednak poskakać, zresztą - i tak musimy, bo chciałabym w tym roku odznakę zdać (w końcu, wypadało by w sumie mieć ten brązik :hihi🙂. Czy puszczenie "zielonego" konia w korytarz to dobry pomysł? Doprecyzuję, że chodzi mi bardziej o to żeby koń się odnalazł, zanim zaczniemy pod siodłem tego typu pracę (odpada ustawianie nie wiadomo jakich wysokości czy kombinacji - zaczniemy na dragach po prostu, potem stopniowo koperty, stacjonaty niskie, poproszę instruktora od skoków o pomoc).
ami_071 ale fajny ten prezencik 🙂
Evson ale macie przygody. O tyle dobrze,  że w całości z tego wychodzicie.

Demodex ma jeszcze co najmniej tydzień laby, dostał od weterynarza, przeciwzapalne i przeciwbólowe, mam nadzieje,że krwiak i płyny zejdą. Trzymajcie kciuki za dziada w poniedziałek o ile moge prosić 😀
edit 1 bo zapomniałam napisać 🙂
Chłopak 1.01 skończył 10 lat 🙂  a nam minęło wspólne 14 miesięcy w zdrowiu i chorobie, w zlotach i upadkach  🙂
edit 2 za duże zdjęcie
Halo-dla mnie pod siodlo bedzie. Na razie jezdzi ja osoba z wiedza i umiejetnosciami, wiec mloda powinna miec fajne podstawy.
Czekoladowiec-tez mi sie podoba. Szkoda tylko, ze jest tak daleko.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się