Sprawy sercowe...

Breva, Ty mu pierzesz i prasujesz? Z jakiej paki?
Oboje pracujecie, prawda? Ma 2 ręce, tak?
Pranie wspólne to rozumiem, ale prasowanie... no chyba że to lubisz.

Cały ten Wasz związek był "zaklejony" tymczasowo kolorowym plasterkiem.
Niby wszystko ładnie, ale z pod spodu wychodzi problem.

Wybacz, że wejdę na finanse... mam nadzieję że mieszkanie jest w 100% na Ciebie.
umc, jak się sprawy mają?
Becia, dopiero teraz miałam czas, żeby doczytać wątek..
Jest dość kiepsko, weekend przepłakałam. Teraz już przy niej po prostu staram się nie pokazywać po sobie tego jak się czuję. Nie wiem czy to dobrze, czy niedobrze..nic już nie wiem.
Spędziłyśmy razem praktycznie cały poniedziałek (tzn ogólnie i tak się codziennie widujemy) - zakupy, obiad, jakieś duperele, w międzyczasie powiedziałam jej o tym, że przez to wszystko zaczęłam poważnie się zastanawiać nad tym czy ta znajomość ma sens i czy warto to ciągnąć. Nie pogniewała się, wręcz przeciwnie, zapewniała, że ona widzi w tym sens i że jest pewna, że będzie tylko lepiej. Później pół nocy oglądałyśmy filmy i piłyśmy wino i... przy drugiej butelce zadzwonił W (ten z którym teoretycznie rozstała się ponad rok temu, ale do tej pory utrzymywali stały kontakt) - ona strasznie się spłakała, ja przytulałam, podawałam chusteczki i wino.
Pierwszy raz od wielu tygodni spałyśmy przytulone, jak kiedyś. Wiem, wiem...nie ma co sobie robić nadziei, ale mimo wszystko było miło. Tylko później rano znowu zrobiło mi się przykro bo pisała radośnie z M (ten stary kumpel z którym kręci od długiego czasu, a na chwilę obecną spędza z nim co drugą noc).
Ostatnio generalnie jest przemiła i okropnie przejęta, wczoraj wieczorem przez jakieś 3h nie było ze mną kontaktu telefonicznego, dzwoniła w tym czasie kilka razy, napisała kilka smsów. Odezwałam się później, nie mówiąc dlaczego nie odbierałam, chwilę rozmawiałyśmy i napisała mi:
'jak by co to: 
tak, jestem twoją przyjaciółką
nie, nie zwisa mi to
tak, chciałabym ci pomóc
nie, nie będę się odgrywała
jakbyś chciała porozmawiać to jestem, a jutro się poprzytulamy'

Dzisiaj w ciągu dnia też cały czas miła dla mnie... tylko co z tego, skoro ja wiem, że ten wieczór spędza z M i nie jestem w stanie myśleć o niczym innym.

Czuję, że coś się przez te ostatnie dni zmieniło..nie wiem czy to ona zaczęła się starać i próbować mnie zrozumieć, czy może to we mnie coś pękło i po wszystkich radach i tutaj i od moich koleżanek zaczynam myśleć o tym realnie. Sama nie wiem. Póki co chyba i tak nie pozostaje mi nic innego jak czekać na to co będzie.
A ja nie uważam, że powiedzenie partnerowi prawdy o tym, że im ma więcej kilogramów, tym mniej nas pociąga, to coś złego. Ja starałam się akceptować to, że mój P ciągle zapuszcza sadełko, i jak już byliśmy w łóżku, to oczywiście tego nie zauważałam, ale na co dzień już trochę zaczynało to zwracać moją uwagę. Podczas ostatniej kłótni on sam przyznał, że odkąd przytył to ma mniejsze libido, a że ja też przytyłam, to mniej go kręcę. I to było powodem "ciszy" łóżkowej. Więc ja też zmieniłam podejście. Powiedziałam że sorry, ale wolałabym, żeby wyglądał tak jak kiedyś. Efekt jest taki, że się teraz obydwoje odchudzamy 😉
szepcik, podobno sex spala mnóstwo kalorii 😉
Ja to wiem  🤣

W dodatku w łóżku to ja się swoich fałdeczek nie wstydzę. Ale on już bardziej, w dodatku potem marudzi, że jest taki zasapany  🤣 dlatego ja już wprowadziłam plan, powoli, ale do celu. W dodatku ostatnio wywiązał się z kilku rzeczy, więc mogę trochę przymknąć oko 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 stycznia 2014 18:32
Ja za to gotuję, gotuję, piekę, gotuję i przytyć nie chce 🙁 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
15 stycznia 2014 18:33
szepcik, wiesz,ale jest różnica jednak. Mąż Brevy uważa ją za grubą/nieatrakcjną, ich życie łóżkowe umarło, on życzy sobie zaspokajania swoich potrzeb omijając skutecznie potrzeby Brevy. Zadufany w sobie pieprzony egoista!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 stycznia 2014 18:37
umc,  trzeba być jednak złym człowiekiem i nie mieć serca, żeby tak robić. Żeby krzywdzić drugą osobę, patrzyć jaj jej zależy, przekonywać, że to ma sens... jednocześnie będąc uwikłaną w relację z 2 facetami i nie kryjąc się z tym. Dobrzy ludzie tak nie robią.
[quote author=Poncioch link=topic=148.msg1980469#msg1980469 date=1389798269]
Breva, bo faceci to mistrzowie w robieniu dobrej miny do złej gry.

Nie każdy facet to świnia, nie generalizujmy.
[/quote]

Nie miałam tego na myśli, chodziło mi raczej o to, że generalnie są lepsi w maskowaniu uczuć. I nie chodzi tu koniecznie o jakieś zatajanie romansów, a ukrywanie problemów w pracy na przykład.

Lov   all my life is changin' every day.
15 stycznia 2014 19:51
JARA, ja Ci trochę oddam!!

P. zawsze mówił, że jemu się podobam tak, jak wyglądam. Ale jeśli chcę schudnąć, to on mi pomoże, w końcu biega maratony, to mnie zmobilizuje i ustawi plan treningowy 😁
Ale jakby mi wywalił "sorry, masz 2 kg za dużo, nie pociągasz już mnie więc zero seksu"- to bym mu kazała spadać na drzewo.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 stycznia 2014 19:52
Nie mi, a mojemu chłopowi 😉
Lov   all my life is changin' every day.
15 stycznia 2014 19:54
Może być, zrobimy przeszczepy 😀
Przemyślałam sobie wszystko i uknułam plan podstępny.Ponieważ,każda próba podjęcia z nim próby konwersacji kończyła się tym,że lądowaliśmy w łóżku a ja i tak nie mogłam się nigdy dowiedzieć tego czego chciałam tym razem nie dałam się zaciągnąć nawet w stronę sypialni 😀iabeł:.Przez 4 lata nazbierało się masę rzeczy,których udawałam,że nie pamiętam.Zaczęłam spokojnie od słów ,ze skoro mu nie zależy to niech mi pozwoli spokojnie odejść.Dałam mu czas na przemyślenie.Doszłam do wniosku,że skoro chce stracić taki skarb to droga wolna.Która dziewczyna go będzie zgarniać po popijawie u kumpli do domu,odprowadzi do łóżka i pocałuje jeszcze w czółko,która bedzie cierpliwie za każdym razem na niego po nocach czekac,która bedzie z nim i kolegami siedziała i oglądała mecze,jeździła zamiast na romantyczne weekendy  na żużel?Jeśli nie pasuje droga wolna.
Dekster brawo! Tylko się nie złam w tym postanowieniu! Trzymam kciuki!  😅
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
15 stycznia 2014 20:34
umc
Z całego serca radzę Ci, NIE BRNIJ W TO!
Nie bądź masochistką i nie przysparzaj sobie cierpienia, nie utrzymuj sztucznie tej relacji, bo i tak nic z tego nie będzie, choćbyś nie wiem jak usychała z miłości.
Ta dziewczyna, o której piszesz jest wyrachowana i z rozmysłem robi Ci krzywdę, a Ty radośnie na to pozwalasz, ciesząc się choćby odrobiną zainteresowania, resztkami ze stołu, podczas gdy danie główne na Twoich oczach przypada komuś innemu.
Wybacz dosadne słowa, ale przykro patrzeć jak niszczysz sama siebie, wygrzeb się z tego, póki została Ci choć odrobina szacunku do siebie samej.

A ja nie uważam, że powiedzenie partnerowi prawdy o tym, że im ma więcej kilogramów, tym mniej nas pociąga, to coś złego.
 
Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że od ilości kilogramów nie uzależniamy uczucia wobec partnera i nasze zachowanie nie zmienia się pod wpływem wahania wagi.

Dekster
Twardym trza być, a nie mientkim! 😉
Trzymaj się swojego postanowienia, z pewnością Ci się to opłaci.
Breva, smutno. Bardzo smutno. A tak zapytam - gdy twój mąż widuje cię w towarzystwie innych facetów (jego koledzy się nie liczą bo dla nich jesteś nietykalna) to też nic? Nic go nie rusza? Wszystko inne to może nie "duperele" ale sprawy zmienne, przejściowe, do rozwiązania. Chłód seksualny to beznadzieja.

Tak trochę na poprawę humoru: mamy kłopoty poniekąd 😉 sercowe. Ledwo się człowiek dzieci "pozbył" - że już nie trzeba lecieć na łeb na na szyję, to sobie sprawił... specyficznego psa 🤣
No rzesz karo. Przytulić się nie można bo wielki czarny łeb wpycha się pomiędzy, niewinny i "uchachany". Do sypialni trzeba będzie zamek wstawić. Ale w dziennym? Co to był za pomysł - pies z paszczą na wysokości ludzkich twarzy gdy siedzimy? A weź się przytul na stojąco - to te 60 kilo roztrząśnie na boki. Wiem, wychować trzeba szczeniaka. Problem w tym, że zwijamy się ze śmiechu 🤣 Potem poważniejemy, bo jak nie przestanie to nie do śmiechu nam może być 🤔
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
15 stycznia 2014 21:57
halo a cóż za psa sprawiliście sobie ? 😉 Pierwszy na myśl mi przyszedł sznaucer olbrzym  😁
Prawie, ale gorzej. Miks CTR.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
15 stycznia 2014 22:03
Tak celowałam w te klimaty, ale CTR wypadł mi totalnie z głowy. Cóż, dużo mięcha do kochania  😁
A to by się zgadzało, czarne teriery to takie upierdliwe przylepy 😉
halo, CTR, szczerze zazdroszczę CTRa!  😍 Tak pozytywnie oczywiście, niech się zdrowo chowa!
Eee tam twój pies to nic 😉 Ciesz się, że nie masz psa-przyzwoitki, który jak tylko coś się dzieje zaczyna szczekać i na ciebie skakać  😁 To jest dopiero koszmar  😵
No. Mam psa - teściową  😀iabeł: Plus, że cicha  🙂
To nie całkiem OT. Bo tak sobie pomyślałam, że niektórym to by się bardzo przydał taki CTR  🙂
1. Nie sposób czuć się niekochaną.
2. Jakby taki nieczuły mąż został ze trzy razy pogoniony (wystarczy pokazać imponujące uzębienie) to może coś przejaśniłoby się na horyzoncie. W te albo wewte.  😀iabeł:
Scottie   Cicha obserwatorka
16 stycznia 2014 00:13
Ech, Breva...  🙁
Moi przyjaciele się rozwodzą po zaledwie roku małżeństwa (parą są od jakiś 4 lat). Powodem jest właśnie 'nagły brak miłości' - tyle, że z jej strony.
'Nagle' się okazało, że jej nie pasuje, że mąż głównie siedzi w domu i czyta książki. Mąż jest intelektualistą i zawsze taki był, nic się nie zmieniło. Zmieniło sie natomiast u niej - i ja dobrze wiem co się stało, bo sama kiedyś przechodziłam przez podobny okres, na szczęście w porę się opamiętałam. Otóż ona w wieku 34 lat chyba zapragnęła znowu zaznać wolności. Znalazła nowe hobby któremu się poświęciła bez reszty, wciągnęło ją nowe towarzystwo. Nagle 'stary' w domu przestał być atrakcyjny, stał się nudny i beznadziejny.
Oczywiście padły zarzuty, że on się nie interesuje tym, co ona robi - co w późniejszym czasie było częściowo prawdą, bo jej hobby to swego rodzaju działalność artystyczna i rzeczywiście, jeśli żona ci mówi po którymś wyjeździe/imprezie, że 'było super bo był ten Piotr, fantastyczny fotograf', to ciężko się z tego szczerze radować, jeśli towarzyszy temu diametralne ochłodzenie stosunków. Jednak głównie chodziło o to, że ona tak się zaangażowała w różne swoje rzeczy, że zabrakło totalnie miejsca dla niego. Doszło do tego, że jej życie biegło już zupełnie innym torem - przy czym to naprawdę ona odjechała. Jemu początkowo nie przeszkadzało to, że ona tak dużo robi sama - bo jak sam dojrzale twierdził, ważne, żeby mieli tę wspólną przestrzeń, żeby wieczorem mogli przynajmniej razem usiąść i poopowiadać sobie jak im minął dzień, żeby mozna się było do kogoś przytulić i zrobić mu herbatę. Tylko tyle i aż tyle.
Gdy przyjaciel był u nas ostatnio to mu powiedziałam: Słuchaj, nic nie zmienisz. Mógłbyś teraz zacząć jeździć na te sesje, interesować się, znaleźć sobie nowe super atrakcyjne hobby, żeby zobaczyła że coś robisz innego oprócz swojego czytania książek - ale to nic nie zmieni. Przecież zawsze taki byłeś, ona takiego cię pokochała. To jest siła nowego towarzystwa w którym można zabłysnąć, w czym 'stary' tylko przeszkadza. Tu nawet nie chodzi o to, że ona kogoś ma, bo jestem prawie pewna, że to albo po prostu nagła platoniczna fascynacja jakimś gościem, albo dziewczyna po prostu odkryła nowe możliwości towarzyskie - bo nowe jest ekscytujące, stare jest nudne. Ona musi zrozumieć, że towarzystwo to jest ułuda, że może się nagle rozpłynąć w powietrzu- a właśnie w domu jest prawdziwe życie, ktoś, kto szczerze kocha, kto zrobiłby dla niej wszystko, z kim dopiero co kupiła wielkie mieszkanie i snuła plany o dzieciach. Dopiero co - a tu WTEM pstryk i już nie pasuje, nuda, beznadzieja, brzydki głupi stary. Także jestem przekonana, że zawsze za hasłem "nie interesujesz się tym co ja robię", "nudny i rozlazły jesteś z tymi swoimi książkami" czy "jesteś za gruba" kryje się coś znacznie poważniejszego.

Prosty test na sprawdzenie czy będzie rozwód czy nie: spytać "Kochasz mnie jeszcze"? Jeśli odpowie "Nie wiem" - to znaczy, że już po ptokach. U przyjaciół niestety będzie.



Hiacynta, nie mogłaś napisać tego pół roku wcześniej? Może też bym się ogarnęła... Ledwo powsrtrzymałam łzy w pracy, koszmar. I w dodatku dziś P. ma urodziny!
hahaha😀 jesteście the best dziewczyny!🙂

bera7, :kwiatek: 😀

wasia, no dokładnie. chodzi o bazę - o uczucia, a nie powierzchowne gesty typu kino itp. mi by np. w cholerę więcej dało gdyby po prostu popatrzył na mnie z miłością - tylko i aż tyle.

co do prania itp. - piorę ja, prasować nie prasuje w ogóle - ani moich ani jego rzeczy😉 w sensie że w ogóle nie prasujemy a nie że on to robi😉

wieści z frontu - wieczorem poprosiłam, żeby na parę dni się wyniósł, żeby dał mi przestrzeń do złapania dystansu i przemyślenia wszystkiego. wyjechałam z domu (w sumie chyba równo wyjeżdżaliśmy), pojechałam do siostry, po czym koło 1 w nocy jadąc do domu zobaczyłam że jego auto stoi... no więc do 4 (znowu) jeździłam po mieście i okolicach, aż w końcu wróciłam.on spał w drugim pokoju. Rano przechodził przez sypialnie do garderoby ale się nie odezwał ani słowem tylko ubrał i pojechał do pracy. Ale poirytowałam się - od paru miesięcy podsuwałam mu książkę (o podświadomości itp. całkiem fajnie się ją czytało) i zachęcałam żeby przeczytał I rozdział (może 5 stron A6) i jak go wciągnie to fajnie  ajak nie to też spoko, ale ciekawa jestem czy go zainteresuje. Ignorował mnie całkiem, a dzisiaj rano jak poszłam po coś do tego drugiego pokoju to książka byłą ostentacyjnie otwarta, że trochę przeczytana itp. Ktoś stwierdzi że spoko, wziął się za spełnienie mojej prośby, ale ja w tym widzę pokazówkę i jakoś wcale mnie to nie cieszy.

Plan jest taki - mimo wszystko poprosić o to żeby jedną noc spędził poza domem, bo skoro się zgodził to nie rozumiem czemu nagle wrócił, a ja potrzebuję chwili ciszy i spokoju bez grania na emocjach. A potem zaproponowanie terapii małżeńskiej. Tak czy siak może nam dobrze zrobić, albo nam jako parze, albo nam jako ludziom, osobno. Miłości pewnie magicznie nie przywróci, ale może da jakąś szansę na wyjście z tego. A jak nie to przynajmniej on nie będzie miał poczucia że "z niczego" zakończyłam związek, a ja będę miała pewność że zrobiłam wszystko. I to jest dla mnie jedyna opcja, bo zwykłe słuchanie zapewnień i patrzenie na "pokazy" miłości mnie kompletnie nie ruszają...
Breva, trzymam kciuki, to się wydaje najlepszym rozwiazaniem🙂
Breva, wiesz co ja zrobiłam, kiedy facet mnie wkurzył? Wyjechałam na ok tydzień i nie odbierałam telefonu od niego. Nie wiedział gdzie, ale doskonale wiedział dlaczego. Ale efekt osiągnęłam.

Teraz mam ochotę zrobić to samo, bo moje prośby pozostają głuche w dużej mierze. Może chodzi o pierdoły u mnie, ale mam teraz wyczulony nastrój, o byle co robi mi się przykro i biorę do siebie niepotrzebne rzeczy. Ale tłumaczę czego potrzebuję a on udaje głuchego. No zero reakcji. Wrrrr....

Może ktoś napisać, że to szczeniackie takie uciekanie. Ale mi dało dystans, jemu czas na przemyślenie, że tekstów o chęci rozstania nie rzucałam na wiatr. A i przy okazji się oderwałam od dołujących mnie myśli 😉
Breva poszło pw.  :kwiatek:
umc - bardzo niekomfortowa sytuacja
rozumiem Ciebie, bo na coś liczysz nadal, masz uczucia, emocje
nie rozumiem dziewczyny - która rani Ciebie, tych Panów i wszystkich wokół…

bardzo trudne i zarazem na chwilę obecną bez wyjścia
Berka, Ty sie uspokoj! Raz ze targaja Toba hormony, a dwa, ze remont domu i wszystkie okolicznosci wokol tego sa bardzo stresujace! Nie bez powodu mowi sie ze budowanie domu jest jednym z glownych powodow kryzysow malzenskich 🙂 A wy, poniekad, ten dom robicie na nowo.
Oddychaj gleboko, skup sie na sobie, rozpieszczaj sie a chlopem nie przejmuj 🙂

Breva, och kobieto. Przykro czytac.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się