Kącik WEGE :-)

Potrzebujesz oprocz kalafiora kilku (2-3) ziemniakow, ktore kroisz w kostke. Najpierw jednak rozgrzewasz 2 lyzeczki oleju i podsmazasz przyprawy- 1/2 l. pieprzu, 1l.kurkumy, 1 l.kolendry i kminku indyjskiegu, 1/2 lyzeczki imbiru i 1/2 lyzeczki cynamonu. Smazy sie to chwile doslownie, az poczujesz mily aromat. Dodajesz ziemniaki, podlewasz woda, potem twoj kalafior i dusisz do miekkosci. I juz. Ah, no i sol jeszcze 😉
[url=http://www.otwarteklatki.pl/bojkotowac-czy-nie-oto-jest-pytanie/#.UtfZ4_TuL-t]artykuł o bojkocie testujących marek[/url]
Pandurska, faktycznie widziałam chyba w karcie taką nazwę (inside-out). Ale tam jeszcze jest tysiąc innych dziwnych (japońskich) nazw i ja tego nie czaję  😉
demon, to rób, zabawa przednia - no i taniej jak w knajpie  😀

Mojej mamie tak posmakowało moje sushi, że zakupiła już 2 kg ryżu do niego, płaty nori z różnych firm i karze robić  😁 Btw przestała prawie zupełnie jeść mięso (tylko w gościach z grzeczności) - mówi, że przeze mnie. Hihi, Sieg!  😉 Pije też mleko sojowe i ogólnie je to, co ja/my.

PonPon, czytałam ten art, ale jakoś nie jestem do końca przekonana. Ja dla spokoju sumienia i tak wybieram bezpieczne marki, a Loreale i inne obrzucam tylko krzywym spojrzeniem  😉 😀
Taaaak rób, na pewno  🙄.

Męża do jutra nie ma w domu, dzieci nie zjedzą, a ja mogę zacząć rodzić za 10 minut. Także nie będę się wysilać tylko dla siebie. Ciesze sie tylko, ze jest juz następna strona i nie muszę  już patrzeć na Wasze sushi foty.
Nawet jak myślę o nich to mam ślinotok  🤣. 
O rany, demon, to Ty "wesoło" masz!  😲 😜 W takim razie ani słowa więcej o sushi  😉

Mówiłam już, że zakochałam się w boczniakach?
boczniaki ala schabowe
Meise, jak robiłaś panierkę?

Ja jestem nadal mięsożerna ale coraz bardziej mnie odrzuca. Ostatnio nie mogę patrzeć na wędliny a 200 g mięsa spokojnie starcza mi na 3 dni. Aż się sama zdziwiłam. Przestałam też jeść białe pieczywo. Chyba mnie chemia w jedzeniu dogoniła.

Co kładziecie na kanapki? Pomijając oczywiście świeże warzywa. Chodzi mi o jakieś ciekawe pasty lub... no właśnie sama nie wiem.
Robiłam pasty z cieciorki ale zawsze wychodzi mi jak dla pułku wojska (mimo, że cieciorki namaczałam maksymalnie 2 garście) a mąż raczej nie tyka. Poza tym teraz kupiłam te w słoiczkach i, co tu kryć, lepsze są 😉
abre, awokado, fasola?
zonk, fasola taka puszkowana czy namaczana? Bo jak namaczana to jak zmielić twardą łupinkę? Blenderem nie wychodzi.
Ale jak puszkowana to chyba sobie dziś zrobię na ostro czerwoną 🙂 Dzięki.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
17 stycznia 2014 15:58
cholercia, muszę chyba przejrzeć ten wątek, bo macie fajne i proste pomysły 🙂
ja od lipca nie jem mięsa, jakoś sobie radzę, staram się nie jeść pieczywa, ale co najgorsze - nie umiem nie jeść słodyczy 🙁(((((((

i jak tu schudnąć? 🙁
abre, ja robię z puszkowanej  🙂
CZy wy też przechodziłyście różne 'stany' swojego vegetarianizmu?

Chodzi mi o to, że miałam ostatnio taką dziwną sytuację (znów wyszłam na nawiedzoną wariatkę). Przez całe swoje życie byłam mega mięsożerna. Ja mięso żarłam, nie jadłam. Zrezygnowałam z mięsa ze względów ideologicznych, pisałam tu na forum (próbowałam) pokazać mój punkt widzenia. I zawsze do niedawna było tak, że ok. nie ciągnęło mnie do jedzenia mięsa ale jak mąż siedział obok i wcinał tatara to mu zazdrosciłam i wędliny leżące w mojej lodówce nie robiły na mnie wrażenia.
Ale ostatnio mi odbiło... zaczęło się od tego, że właśnie otwieram lodówkę, tam wędliny mojego męża a mnie odrzuca. Zaczęłam deski do krojenia w chacie przed użyciem polewać wrzątkiem bo mi mięso śmierdzieć zaczęło... no i stało się - pohaftowałam się w sklepie przy stoisku mięsnym jak robiąc zakupy maż mnie zaczął wypytywać: "które mięsko małemu na obiad kupić?".
I się rzeczywiście zastanawiam czy aby mi nie odbiło i kiedy mi przejdzie... ale serio nie mogę! czuję smród (bo to jest dla mnie w tej chwili smród, taki mdląco słodki smród) mięsa wszędzie, gdzie tylko mięso jest/było.
Teraz siedzę u mamy w domu i gotuje się rosół a ja nos przez okno wystawiam bo nie mogę, śmierdzi mi.
Ktoś miał podobnie? Może to hormony ( w końcu niedawno w sumie urodziłam, karmię piersią)?
kotbury, niekoniecznie hormony. Mnie w marketach odrzuca od działu mięsnego, w Tesco też raz prawie zwymiotowałam. Nie dotknę surowego kurczaka, przyrządzonego też niechętnie jem, nie lubię zapachu mięsa poddawanego obróbce, zapach gotującego się rosołu mnie odrzuca, ostatnio nie mogę patrzeć na wędliny. A mięso jem, niektóre rodzaje nawet lubię.
Podejrzewam, że masz wyczulony zmysł węchu. Inni te zapachy tolerują bo czują je słabiej. Myślę, że to w dużej mierze kwestia tego, że to mięso jest po prostu nieświeże. Ma "przedłużoną" datę ważności. I jest naszpikowane chemią, która ma smak i zapach wzmacniać.
Może rzeczywiście węch... ale tak nagle taki. Bo perfum od niedawna też nie moge używać.

co do chemii i nieświeżości to nie wiem bo mój małżonek suszy w garażu swojską kiełbasę... i normalnie ja już do garazu nie wchodzę jak nie muszę. 😂
kotbury, ja kiedyś straciłam węch na mniej więcej tydzień. Nie miałam kataru, po prostu któregoś dnia wróciłam z uczelni nic nie czując. Gdy węch wrócił miałam ochotę uciekać z Poznania. Nie sądziłam, że miasto tak śmierdzi!
Może z węchem jest jak ze smakiem - im mniej soli używasz, tym mniej potrzebujesz...?
kotburymysle, ze powinnas lagodniej siebie traktowac, poniewaz niedawno powilas dzieciatko i Twoj organizm sie przestawia, ALE generalnie masz racje, bo ja przechodzilam rozne stadia- od ekstremalnego, po dzisiejszy rozsadny  🙂
Meise, jak robiłaś panierkę?

Wzięłam jajko od babci, dodałam pieprz, odrobinę soli himalajskiej i zioła oraz chilli z młynka, wymieszałam. Boczniaki roztłukłam tłuczkiem, potem do jaja i bułki tartej - bach na patelnię i gotowe  😀

kotbury, naprawdę zwymiotowałaś w sklepie?! Współczuję przygody.... Ja aż tak nie mam, ale ostatnio śniło mi się, że jadłam kiełbasę i była tak obrzydliwie niedobra, że zwymiotowałam do zlewu. Po obudzeniu dalej miałam w ustach ten ohydny, kwaśny (?) smak...

Minęła mi ochota na mięsko. Ostatnio takie fajne rzeczy czaruję na obiad (i to błyskawicznie i "z niczego"😉. Wczoraj zrobiłam memu nie-mężowi tofu w mleku kokosowym z curry, z orzechami pekan i suszoną cebulką (świeża cebula i czosnek też były). Wyszło obłędnie smaczne danie. A wracałam z mamą ze spaceru i mówiłam, że chyba nic w domu nie ma i nic mu na obiado-kolację nie zrobię  🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 stycznia 2014 15:51


kotbury, naprawdę zwymiotowałaś w sklepie?! Współczuję przygody.... Ja aż tak nie mam, ale ostatnio śniło mi się, że jadłam kiełbasę i była tak obrzydliwie niedobra, że zwymiotowałam do zlewu. Po obudzeniu dalej miałam w ustach ten ohydny, kwaśny (?) smak...



Też ostatnio miałam obrzydliwą przygodę sklepową. Chciałam kupić w Tesco serca kurczaków dla kota (ohyda, no ale jemu mięsa odmawiać nie będę), babka bez rękawiczek, rękami całymi we krwi włożyła te serca do siatki przy okazji ową siatkę brudząc w całości krwią i dała mi do ręki - automatycznie odruch wymiotny  🙄 Potem pani przy kasie śmiała się, że tak pancernie zapakowane (na wszelki wypadek schowałam to świństwo jeszcze w 2 czyste siatki). Dlaczego ludzie pracujący w hipermarketach często nie przestrzegają podstawowych zasad higieny?  🙄
powinnas byla zwrocic jej uwage -  wmoim miescie w tesco ani nigdzie nigdy sie to nie zdarza.
u mnie to samo-rękawiczki zawsze, cz to do sera czy do mięsa
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
18 stycznia 2014 19:26
nerechta a no powinnam była, mądry Polak po szkodzie..  😉

Raz jak zwróciłam uwagę ekspedientce z działu mięsnego, która bez rękawiczek nakładała mięso a następnie bez umycia rąk poszła na dział z pieczywem (był obok) wziąć sobie bułkę i zmacała połowę pieczywa na stoisku (nie wiem, może specjalnie?) to rozpętała się afera na pół sklepu  🙄
kotbury, niekoniecznie hormony, u mnie podobna sytuacja (ba, nawet miałam przerwę w niejedzeniu mięsa, ochota wygrała). Teraz znowu jestem wege i strasznie mnie od mięsa odrzuciło, nawet mi go nie brakuje. Mam nadzieję, że już na zawsze! 😉
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
18 stycznia 2014 21:04
Ja rzuciłam mięso ze względów ideologicznych. I na początku zapach smażonej kiełbaski tak mnie nęcił strasznie... albo serduszka drobiowe w sosiku... strasznie to lubiłam (lubię). Ale postanowiłam - i się tego trzymam. Nawet ryby jem od wielkiego dzwonu (ale w święta pysznego karpika nawet nie ruszyłam!). A teraz jest mi to obojętne. Czasami sobie myślę, że raz na miesiąc mogłabym coś skubnąć, ale ... po co?
Robię badania krwi co 2 miesiące z powodu jednych leków, które biorę, i mam idealne wyniki 🙂

A teraz pytanie - kupiłam główkę kapusty. Zrobiłam kapuśniaczek i colesława. Ale została mi jeszcze ćwiartka. Co można zrobić ?? Macie jakieś proste i sprawdzone przepisy ??  :kwiatek:
słyszałyście? KLIK  🏇
dla tych, którzy mają Facebooka 😉 czytałyście już o Akcji Kolektywu Śliwka? (https://www.facebook.com/kolektyw.sliwka.9 link do fanpage pomysłodawców)
I tutaj też wspomniano: https://www.facebook.com/otwarteklatki  Ostatnie posty (nie wiem czy da się wstawiać linka direct do posta).
Co myślicie?
właśnie zobaczyłam na fb - jestem na nie. takie akcje utrwalają wizerunek wegan/wegetarian jako eko-oszołomów i zrażają "normalnych" ludzi.
ovca   Per aspera donikąd
19 stycznia 2014 12:59
właśnie zobaczyłam na fb - jestem na nie. takie akcje utrwalają wizerunek wegan/wegetarian jako eko-oszołomów i zrażają "normalnych" ludzi.


dokładnie. A faktyczna skuteczność takich akcji jest...tak naprawdę znikoma.
A ja jestem na tak (oczywiscie...  🤣 ). Dlaczego w swiecie pelnym miecha nawet nie mozna swobodnie mowic o innej stronie medalu i uznawac ze tylko miesny jest wlasciwy? Dziwne jest ze pokazywanie brutalnej prawdy o pochodzeniu miesa jest zle odbierane, a wystarczy ze zostanie pobite jakies dziecko i juz jest afera i bulwers w calym kraju. Szowinizm gatunkowy, rasowy i godzenie sie z brutalnoscia jakos mi nie lezy...

tu cos fajnego i w temacie do poczytania
[url=http://andrzejgasiorowski.natemat.pl/78631,samozadowolenie-miesozercow?fb_action_ids=613050555404666&fb_action_types=og.likes&fb_source=other_multiline&action_object_map={%22613050555404666%22%3A1400457150188753}&action_type_map={%22613050555404666%22%3A%22og.likes%22}&action_ref_map=[]]http://andrzejgasiorowski.natemat.pl/78631,samozadowolenie-miesozercow?fb_action_ids=613050555404666&fb_action_types=og.likes&fb_source=other_multiline&action_object_map={%22613050555404666%22%3A1400457150188753}&action_type_map={%22613050555404666%22%3A%22og.likes%22}&action_ref_map=[][/url]
No.. ja też jestem całkowicie na tak. Już naprawdę wolę być wege-eko, ale uświadomionym oszołomem, niż należeć do tej całej rzeszyy zaślepionych hipokrytów. Przepraszam, ale tak brutalnie powiem, ale tak mi zależy na opinii innych ludzi, a już całkowicie mięsożernych ignorantów jak na zeszłorocznym śniegu...
Ovca, wiem, że może nie rozleje się teraz dzięki temu po świecie fala empatii i świadomości, bo też sposób może nie bardzo "masowy" (tylko młodzi mają smartfony raczej, a też nie każdy wie jak z tych kodów korzystać), ale kurcze, jeśli chociaż 10 osób obejrzy ten film, jeśli chociaż jedna z nich dojdzie dzięki temu do jakiejś refleksji, coś sobie uświadomi, zdejmie klapki z oczu, to już jest sukces!
Nerechta, dobrze powiedziane, zgadzam się w 100%.
Mnie też "bawią" głosy oburzenia np. na FB: co jeśli dziecko zobaczy ten filmik, będzie miało traumę itp. Owszem, pewnie będzie miało, ale może na dobre mu to wyjdzie. Ja jestem za uświadamianiem od najmłodszych lat. Niech dziecko wie skąd pochodzą kotleciki na jego talerzu albo nuggetsy w "maku", jeśli rodzice jeszcze się nie pokwapili, żeby to zrobić...
myślę, że pierwszym krokiem do uświadamiania mięsożerców jest nakłanianie/edukowanie do kupna ekologicznych produktów. Jajka ekologiczne i wolnowybiegowe można już dostać w każdym sklepie, dlaczego nie miałoby tak być z mięsem?
Ja już nie wierzę, że można kogokolwiek nawrócić (mówię o obcych osobach). Każdy musi dojść do tego sam, ew. z pomocą bliskiej osoby. Bo to jest dość intymna sprawa (wg mnie). Przewartościowanie swojego dotychczasowego życia, zmiana nawyków kształtowanych od maleńkości. Totalnie inne życie w gruncie rzeczy. Mi się już odechciało. Cieszy mnie, że w mojej rodzinie zachodzą pozytywne zmiany w tym temacie, i cieszy mnie, że mój ukochany tak zmienił swoje podejście (to już dwa lata...). I że w zasadzie doszedł do tego SAM (ja byłam tylko impulsikiem).

Fajny ten art ner. Bardzo ostry, ale może do kogoś trafić. Albo i wielu odstraszyć.

Mehari, witaj  :kwiatek: Bardzo się cieszę, że do nas dołączyłaś! Każda nowa osoba w tym wątku niesamowicie poprawia mi humor (tak, jak Forkate ostatnio). A jak jeszcze piszecie, że robicie to dla zwierzaków, to serce mi rośnie i łza się kręci w oku... 

karolinaaa, Ty też witaj po przerwie (po powrocie z drugiej strony  :icon_razz🙂  🙂

Lubię ten wątek najbardziej na tym forum 😉

edit. A właśnie. Ale mi mój TŻ dziś obiad wysmarował! Normalnie mało się nie rozpłynęłam nad tym talerzem. Ten to ma jednak talent. Z głowy takie cuda czaruje, że w knajpie takich rzeczy nigdy nie jadłam. Niestety resztę obiadu wiezie jutro koledze do pracy (normals), który się mega zafrapował jego dietą i koniecznie chce spróbować jakiegoś "naszego" dania  🙂 dobry znak!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się