Kącik WEGE :-)

w drugą stronę - ludzie "na granicy", którzy przy logicznej argumentacji (chociażby zdrowotnej) mogli zostać wege - mogą być po prostu zniesmaczeni. nie samą treścią, a formą. 1/10 osób sama do tego - najwyżej trochę później - dojdzie.
Nie wierzę, że znajdzie się jedna osoba na 100, którą taka akcja skłoni do refleksji, a co dopiero jedna na 10. Moim zdaniem takie akcje służą jedynie samozadowoleniu wegeżerców, bo tylko u nich nie budzą awersji. Ale być może żyję w jakimś innym świecie, bo nie ma w moim otoczeniu ludzi, którzy jedzą mięso bez świadomości skąd się wzięło i jak powstało. Ludzie, których znam, ignorują ten fakt albo ze względu na brak wrażliwości (wyniesiony z domu i wychowawczo przekazywany dalej) albo ze względu na wygodnictwo. I jestem zdania, że pracę nad świadomością należy zacząć od podstaw, ucząc dzieci już od najmłodszych lat empatii i wrażliwości na obcowanie ze zwierzętami i przyrodą w ogóle.

Nie ma miejsca na dyskusję o pochodzeniu mięsa z ludźmi , którzy twierdzą, że nienawidzą kotów, ot tak, dla zasady i z tego powodu rzucać kamieniami w każdego, który trafi im na posesję, czy trzymać psy na łańuchach 24h na dobę, bo śmierdzą/brudzą im w domu.

Edit: Dodam jeszcze tak na marginesie, że na miejscu producenta tego mięsa wzięłabym się za "organizatorów akcji" i dochodziłabym swoich praw w sądzie. Na wizerunek firmy i pozycję na rynku pracuje się latami, a zniszczyć je bardzo nietrudno. Nawet średniej wielkości firma mogłaby sobie nie poradzić z tym, na co ta została narażona, historia zna już takie przypadki. Ale być może nie mam racji, a producenci mięsa nie mają prawa żyć godnie 😉
O to to, zgadzam się z ekhem. Dzieci są przyszłości i nadzieją  😍

PonPon, ale przepraszam, ja nie rozumiem. Czym tu się "zniesmaczać"? Prawdą? To znaczy, fakt, jak ja obejrzałam przypadkiem pierwsze 5 sekund tego filmiku to serce zaczęło mi walić i zrobiło mi się niedobrze (ze stresu), więc dosłownie się "zniesmaczyłam". Ale śmiem twierdzić, że mnie już takich terapii szokowych nie potrzeba. A jaka inna foma byłaby lepsza? Dołączenie ulotki do opakowania z mięsem z adresem linku i prośbą: "Szanowny mięsożerco! Jeśli masz ochotę zobaczyć w jaki sposób  i w jakich męczarniach został zamordowan kotlecik, który właśnie zjadasz wejdź na stronę www... ". No błagam....
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
19 stycznia 2014 21:30
Meise, :kwiatek:

właśnie robię kotleciki sojowe na jutro do pracy, z colesławem sobie zjem :P
szkoda, że soja jest trudno dostępna u mnie, bo te gotowce są przetwarzane niestety, a tak sobie sama bym ugotowała
chociaż niby soczewica też w ziarnie, a jednak jakieś substancje 'fuj fuj' są w niej ...
lepiej nie na zasadzie szoku, ale pokazania pozytywów, nowych smaków, że tak się da i jest to fajne.
Mehari, aż musiałam przez Ciebie wygooglować ten colesław, bo ostatnio ciągle widziałam to słowo, a nie wiedziałam co znaczy  😀 Na ryneczku można za grosze kupić pyszne swojskie strączki prosto od gospodarza  🙂

Moja babcia mi opowiadała o pierogach z szynkówką/szyłkówką (?), czy jeszcze jakoś inaczej. Że mi zrobi i że takie pyszne, a ja się głowiłam o co chodzi!? I okazało się, że chodziło o starą, dobrą, zieloną soczewicę. Ach, rewelacyjne były te pierogi  😍

A mój facet też dziś poszalał z soczewicą właśnie. Uwieeeeelbiam <3

Ej, a właśnie. Skoro tak tu sobie dywagujemy, co mogłoby skłonić mięsojadków do zmiany przyzywyczajeń, to może warto się zastanowić, co NAS do tego skłoniło jakiś czas temu?  🙂 Może podzielicie się swoimi doświadczeniami? Założę się, że odpowiedzi będą mega różnorodne  🙂
zniesmaczyć tym, że jacyś ludzie uzurpują sobie prawo do narzucania mi światopoglądu i robią to w mało przemyślany sposób - próbują mnie wkręcić w oglądanie filmików, których mogę nie chcieć oglądać.
w wątku przewija się temat prawa do wyboru i decydowania o sobie. i ktoś może nie chce takich filmików oglądać - a nie lubimy ludzi, którzy nas do czegoś zmuszają. nie wmówisz mi, że to jest dobra forma. nie znam nikogo, kto by się od takich filmików "nawrócił" - oglądać je zaczynają ludzie, którzy już są wege/są na granicy i sami doszli do tego, że coś im z zafoliowanego mięcha nie pasuje.

powinnam się uczyć i w tej chwili nie mam czasu na głębszą dyskusję - jak się nie obrazicie do tematu wrócę we wtorek 😉 (bo chętnie o tym podyskutuję - o nakłanianiu do niejedzenia mięsa i o powodach, z jakich przestałam jeść)
PonPon, czekamy zatem  🙂

A ja znam właśnie mnóstwo ludzi, którymi filmy typu Earthlings czy inne wstrząsnęły do tego stopnia, że zrezygnowali z mięsa natychmiastowo. I wiecie co, ani jedna osoba nie żałuje, że je obejrzała. Żałują jedynie tego, że tak późno...

Ale wiadomo, każdy człowiek jest inny i każdy inaczej to odbierze. Aczkolwiek, żeby od razu atak? Nie odbieram tych kodów jako atak. Przecież nikt nie zmusza do obejrzenia tego filmu.

U mnie na szczęście obyło się bez takich drastyczności. Po prostu wychowałam się na wsi, widziałam te zwierzaki, które potem zjadaliśmy. Trzymałam z nimi sztamę, bawiłam się i coś mi nie banglało, jak potem lądowały na moim talerzu. Tyle  😀
Ekhem, ja się zgadzam, że ludzkość to jest tragiczny gatunek i lepiej dla całej reszty świata i nas samych byłoby gdybyśmy przestali funkcjonować na obecnych zasadach... Ale mój niepoprawny optymizm nakazuje mi myśleć, że jest nadzieja dla chociaż części z nas (ludzi).

Ja sama zostałam wychowana w totalnym braku empatii w stosunku do zwierząt: zwierze ma służyć człowiekowi, zwierze nie ma specjalnie uczuć, zwierze się je, taka jest tradycja, świata nie zmienisz itd. Nawet pieski i kotki nie były specjalnie hołubione (na ulicy np. bo w domu przez długie lata nie było zwierząt). Nie jeden raz na moich oczach zabijano kury, które przez całe lato karmiłam. Widziałam jak zabijano świnie, którą potem kazano mi jeść. I jadłam, chociaż od początku wiedziałam, że to nie jest coś dobrego i poprawnego. I z czasem jak dorastałam i rosła moja świadomość uznawałam, że MUSZĘ I CHCĘ zrezygnować najpierw z ssaków, potem ze wszystkich mięs, potem całkowicie z wyrobów pochodzenia zwierzęcego. Napisałam MUSZĘ, bo dla mnie to jest po prostu obowiązek (a drugiej strony całkowicie naturalna rzecz przy pewnym poziomie świadomości ogólnej) każdego człowieka- nie powodować cierpienia innych stworzeń swoim jestestwem.

Mam też w swoim otoczeniu przykład człowieka, który owszem, w pewnym momencie swojego życia zaczął interesować się jedzeniem organicznym, ale jakoś wegeterianizm czy weganizm nigdy mu do głowy nie przyszedł... Aż mu koleżanka podczas rozmowy pewnego dnia nie rzucila hasła "wegaznim" (po prostu koleżanka: nie dziewczyna, siostra czy ktokolwiek bliski). I mówi, że to mu nie dawało spokoju, zasiało się w jego głowie i rosło i rosło (jak w Incepcji :hihi🙂... I od dwóch lat jest weganinem. Tak więc nigdy nie wiesz, kiedy ziarno (czyli np. taki filmik) trafi na żyzny grunt... Dobrze, niech to będzie nawet 1 osoba na 200... Ja wciąż widzę sens.

EDIT: eh, wysłałam post jednocześnie z Wami 😉
Ja mam też podobne doświadczenia jak Meise. Znam kilka przypadków, które "nawróciły się" po obejrzeniu filmu, rozmowie z kimś wege itd. Moja siostra ma na swoim koncie kilka przypadkowo nawróconych osób (nie wiem jak ona to robi😀), np. jej kolega z pracy, od słowa do słowa, wystarczyło kilka rozmów, wskazanie kilku źródeł wiedzy i 30 letni ojciec rodziny, mięsożerca od urodzenia, przeszedł z dnia na dzień na wegetarianizm i trzyma się już rok. Nasza mama w wieku 60- lat przeszła na wegetarianizm dzięki mnie i mojej siostrze. Wiele osób z naszego otoczenia ograniczyło spożycie mięsa lub zaczęło jeść bardziej świadomie. Przypadki można by mnożyć...

PonPon, ja Cię przepraszam, ale wolność wyboru i decydowanie o sobie to ja rozumiem w przypadku wyboru zawodu, decyzji o tym czy chcesz mieć dzieci czy nie, czy chcesz mieszkać tu czy tam, czy chcesz wierzyć w Boga czy nie, czy chcesz mieć auto czerwone czy zielone, a może chcesz mieć rower, ale nie w przypadku przyczyniania się do cierpień, śmierci, masowej eksterminacji miliardów żywych stworzeń, tylko dlatego, że nie miały szczęścia urodzić się jako ludzie? To nic innego jak rasizm, seksizm, antysemityzm, homofobia itd. Nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych (stworzeń). I ta zasada NIE odnosi się tylko do ludzi.
Meise, witam również, po tej lepszej (jak dla mnie) stronie barykady 🙂

Też miałam fajną sytuację kilka dni temu. Kolega z pracy od pewnego już czasu podpytywał o mój wegetarianizm i dziś zaczyna próbę!! Mówi, że raczej mu się uda, że jakoś tak się nawrócił, właśnie dzięki filmom, przeczytanym artykułom i rozmowami ze mną, trzymam bardzo kciuki! 😉
co robicie z buraków? Uwielbiam buraczki a nie mam na nie pomysłu 🙁
Gotujemy i jemy w całości- uwielbiam! 😀
hanexxx, zupa krem z buraków! http://jajawkuchni.pl/krem-z-buraka-z-chrzanowa-smietana/ 😉
karolinaaa, ja też myślę, że lepszej. Przynajmniej my tu wszystkie w to głęboko wierzymy  🙂

Lubię czytać o "nawróconych" ludkach. Piszcie więcej! Ja też mam na koncie parę osób  😀

wendetta, mocno napisane, ale ciężko się nie zgodzić. Walczymy o prawa i lepszy byt dla tych, którzy sami o to zawalczyć nie mogą.

Aha, no i muszę tu jeszcze jedną rzeczy wkleić. Smutne, a jakże prawdziwe.


hanexxx, czytasz mi w myślach  😀 Przyłączam się do buraczanego pytania  😉
mnie najbardziej ciekawi to zjawisko rzekomego "narzucania" swiaopogladu, woli, diety itd. JA chcialabym zyc w swiecie, w ktorym po prostu, naturalnie normalne jest NIEjedzenie miesa, i NIE traktowanie zwierzat w sposob przedmiotowy. I to by mi w zupelnosci starczylo. Ja nikogo nie nawracam ani nie mam zamiaru nikogo uswiadamiac na sile - po prostu domagam sie normalnosci a nie wrogosci wobec czegos, co jest walka z okrucienstwem. Nie zgadzam sie na takie traktowanie zwierzat i nie obchodza mnie srodki, jesli tylko moga doprowadzic do celu.
A ja sie wstrzymam od dyskusji na temat nawracania, bo jestem na nie i nie chce mi sie po raz kolejny produkowac na ten temat. To ju bylo w tym watku.

hanexx Z burakow robimy np. moja ulubiona salatke! Gotowane buraki (2-3) kroimy w kostke, do tego prazony slonecznik, siekana natka pietruchy, ogorek kiszony i jakis dobry olej. Kocham  😍
ovca   Per aspera donikąd
20 stycznia 2014 08:48
hanexx z buraków kotleciki! ja jestem nieburaczana raczej, nie przepadam za nimi w surówkach np, ale kotleciki wciągam masowo 😉
Buraki często ostatnio piekę:

Kroję surowe w ósemki (łódeczki), memłam w oliwie, odrobinie octu winnego lub cytryny, soli, pieprzu, ewentualnie jakiejś jeszcze przyprawie (gałka, kumin, czarnuszka, tymianek - co mi akurat pasuje). Wrzucam do naczynia do zapiekania, dorzucam nieobrane zęby czosnku. Często dodaję też pokrojone podobnie jabłko lub gruszkę.

Robiłam też zupę z buraków, jabłek i cydru (do zastąpienia winem). Przede wszystkim piękna w kolorze, ale smak też do mnie przemawia!

Można też zrobić smarowidło:
pieczony burak + 3/4 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej + pestki słonecznika (najlepiej uprażone) + cytryna, oliwa, czosnek, sól -> potraktować blenderem, dodając wody w miarę potrzeby
Najfajniej posypać potem listkami kolendry, ale i pietruszka zagra.

Dobry przepis na wegeburgery buraczane jest na puszce :-) Potem się robi intuicyjnie, ale na początek można wykorzystać te wskazówki.
Pandurska a ogórek kiszony mogę mogę zastąpić konserwowym czy nie będzie pasował?
A ja sie wstrzymam od dyskusji na temat nawracania, bo jestem na nie i nie chce mi sie po raz kolejny produkowac na ten temat. To ju bylo w tym watku.

a zaczynalo sie robic ciekawie... nie chce byc niemila, ale nudzi mnie odrobine non stop czytanie przepisow 😉
ja tam wczesniejszych dyskusji nie pamietam!
Ale i tak Was uwielbiam, tak wiec no offence, pamietajcie :kwiatek:
Mam kaszę jaglaną, z 5 łyżeczk zielonej soczewicy i warzywa mrożone, od szparagówki po mieszankę. Co zrobić dla teściowej? 🙂 macie jakieś sprawdzone, szybkie przepisy? A i jak ugotować tą kaszę jaglaną żeby było dobrze?

Dziękuję 🙂
To ja napiszę o tych QR-kodach.

Pamiętam, jak kiedyś się zatrzymaliśmy się z przyjacielem (tak jak ja mniej-więcej-wege) pod citylightem z jakimiś radosnymi kurczaczkami. Nie pamiętam, czy to była reklam Macdonalda, czy czegoś tego rodzaju.

W każdym razie zamarzyło się nam zrobienie sobie QR-kodu, który by kierował do zdjęć z fermy kurzej. Nie do jakiegoś specjalnego filmiku (któremu można zarzucić tendencyjność), tylko to takich zwykłych zdjęć z fermy. Tego, na jakiej powierzchni siedzą kury, na ile mają ruch/światło etc., na ogół się nie widzi.

Jasne, to byłoby działanie partyzanckie, nielegalne, vlepkowanie cudzej własności itd. Nie da się ukryć. Ale czy byłoby wywieraniem przymusu? Chyba nie... Na tej samej zasadzie można by uznać World Press Photo za przymus - bo pokazuje to, czego nie widzimy, a co istnieje (załóżmy, że tak ta wystawa działa). Czy zdjęcia rannego cywila są przymusem wywieranym przez pacyfistów na społeczeństwo?

A co do kaszy jaglanej: http://smakoterapia.blogspot.com/p/z-kasza-jaglana.html
hanexx Mysle, ze bedzie git. W niektorych przepisach jest wersja z kozim serem (pokruszonym na wierzchu), jesli jadasz.

wendetta Przykro mi, ale i tak sie wstrzymam i wole wstawiac nudne przepisy. Albo nie- jedno zdanie. Wolalabym 100razy bardziej, zeby byl przymus medytacji dla wszystkich (powiedzmy godzina dziennie) egzekwowany przez prawo, anizeli swiat oparty na uswiadamianiu "durgiej strony" o slusznosci i waznosci swoich pogladow. Ot tyle.kropka.
Pandaruska, bardzo madrze piszesz 😉 Podejrzewam, ze gdyby wszyscy zaczeli praktykowac swiadoma medytacje to problem agresji / przemocy/ miesozernosci predzej czy pozniej by sie skonczyl, a juz na pewno bardzo ograniczyl 😉
Poziom agresji danego człowieka - być może. Nie znam się...
Ale czy medytacja nie jest rodzajem eskapizmu? Nie prowadzi do niewtrącania się w bieg świata?
I jeszcze: czy jedzenie mięsa = agresja?
Dziękuję za linka, dzisiaj na śniadanko tosty, później zupa z soczewicy, a obiadek - jaglana z warzywami i kilkoma łyżkami soczewicy, co została. Pyyycha wyszło. Moka pierwsza jaglana 😉 Kolacja - pasta z awokado.

Co do przepisów to cieszę się, że jest tu ich tyle. Jako, że w marcu 2013 przestałam jeść mięso, a pół roku w pracy po 11 godzin siedziałam to dopiero teraz w wolnej chwili zaczynam próbować róźnych przepisów.
Teodora Byc moze niektore techniki/kierunki medytacji buddyjskich wlasnie maja taki cel, ale medytacja sama w sobie absolutnie nie. Co by nie mowic zyjemy w swiecie wszechobecnego dualizmu. Nawet dotykajac temat wydawaloby sie pokojowy- medytacja- znowu odbijamy sie od dualnej wizji rzeczywistosci. Mistrzowie wzniesieni dzisiejszych czasow mowia jedno, iz naszym celem jest poznac, zaakceptowac ten fakt i wzniesc sie umyslem ponad podzialy. Trudne? No ba!
Ja kiedyś próbowałam medytować, ale mój umysł jest zbyt zaśmiecony, żeby mi wyszło  😁 Mam problemy z koncentracją i podzielnością uwagi (za co mnie moi bliscy "tępią", bo ich to zwyczajnie wkurza  😉 ).

nada, witaj  :kwiatek:

Meise cześć 🙂 miło tu u Was, nie spodziewałam się takiego wątku..fajnie 🙂 Co do medytacji to chyba tylko to mi pozostało... no jeszcze joga i akupunktura + oleje lniane itp. Trzeba próbować 🙂

p.s. stwierdzono u mnie chorobę i tradycyjnych metod leczenia nie ma, zostaje ten świat co jest na innym poziomie  😎, albo  🥂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się