Gruda

Gillian   four letter word
08 stycznia 2014 09:13
_Gaga, piona, mój Kudłaty to samo. Zmiana stajni - gruda, strzałki, żebra. Tego ostatniego udało się uniknąć, bo dostaje dobrze jeść, ale im niżej w nogi tym większy horror 🙁
Gillian Darco brodzi w pachnącym ziołowym sianie i super żółciutkiej słomie... Dostaje mesz, wysłodki, witaminy, dodatkowe pasze. Ba - udało mi się go nawet przebiałkować  😡 Mimo to schudł koszmarnie
Diagnozowany, odrobaczany, itd itp... Stres i tyle - stąd wszystkie choróbska, które można "wziąć na klatę" (w tym gruda)
Od jakiś 3 tygodni zaczął w końcu normalnie jeść objętościówkę i widać po nim, że bardzo powoli wraca do siebie
Gorzej, że obtarcia eliminują go z pracy pod siodłem - chodzi póki co tylko na lonży , bo na oklep za kościsty  😉

Dodam, że w pensjonacie w którym stoję 99,9% koni ma ciążę spożywczą (są za grube). Ten 0,1% to moje konie + jeden chory staruszek. Moje - bo sporo pracują + Darcowy stresik. Staruszek - zaawansowane COPD  🙁
Ja w październiku kupiłam klacz z okropną grudą, dodatkowo przewiezienie do nowej stajni, zabranie ze stada w którym się urodziła, pierwszy transport, stres związany z nowym stadem i gruda ruszyła jeszcze bardziej. Pomogło smarowanie tranówka zmiksowana z mastijetem, ale tak na prawdę zaczęło znikać po włączeniu do leczenia alg morskich, pomimo że warunki pogodowe pod koniec leczenia zrobiły się naprawdę mało sprzyjające, gruda odpuściła i nie wraca.
pisząc suplementacja miałam na myśli zbilansowane miedż-cynk-magnez , można dawać super koncentraty , ale zaburzony poziom jednego z tych czynników i już wszystko sie sypie .
ja obecnie mam 10 koni , bywało mniej , bywało więcej , grudę miałam raz w życiu , u jednej z klaczy , gdy po wyzrebieniu na osłabiony organizm dodatkowo rzuciło sie mocne przeziębienie = spadek odporności organizmu , a konie stoją wiosną i jesienią w sporym błocie , trzymane są na tzw. głębokiej ściółce , czyli tylko dościelane , więc warunki grudowe sprzyjające 🙂
dla niedowiarków ze taka suplementacja jest ważna polecam mały eksperyment , najlepiej zacząć pożnym latem , przed okresem błotno-jesiennym ( dlatego , żeby było wiadomo że napewno to pomogło , bo teraz smarujecie juz lekami i zawsze mozna pomysleć - ot. lek pomógł 🙂 ) zacząć podawać mieszankę od Podkowy , kopytową , lub dla osób mających wątpliwości w skutecznosć mieszanek pana Podkowy podawać Biotyne Offininalisa ( też dobre zbilansowanie m-c-m ) jeżeli koń ma problemy z odpornoscią czyli często choruje to mozna dodatkowo podrzucić czarnuszki ( na podniesienie odporności ) i wtedy sprawdzi sie w okresie ,,grudowym,, czy problem znów powróci czy jednak nie 🙂
innym czynnikiem są problemy krążeniowe , już tutaj wspomniane , i np. słoniowacizna 🙁
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
08 stycznia 2014 10:46
zielona_stajnia- U znajomej podobnie jest. Klacz będąc na pastwisku praktycznie cały czas odciąża bolącą nogę (jak dostawała antybiotyk, było lepiej, ale zaraz po jego odstawieniu zaczęło się od nowa). Podnosi tą nogę podczas polewania wodą (żeby schłodzić). Jeszcze maścią chłodzącą znajoma smaruje jej nogi, ale też ją odstawi, żeby wyniki wymazu nie były zakłamane (wymaz będzie robiony w następnym tygodniu).

Ponadto weterynarz podejrzewa, że konie znajomej mają alergię (jednej często łzawią oczy i robią się strupki, druga ma początki COPD).
blucha suplementacja suplementacją, a co zrobić z obniżeniem odpornosci z powodu stresu?
Koń od urodzenia 8 lat w przydomowej stajni, po czym zmiana na duży pensjonat , stado, rozłąka z matką (stoją na innych pastwiskach). Większość życia chowany bezstajennie - tu kompletna zmiana - dużo krócej przebywa na pastwiskach. Wcześniej stał na codziennie sprzątanych trocinach - tu raz w tygodniu sprzątana słoma (fakt, sporo ścielone). Przez te 8 lat nigdy nie miał problemu z kopytami, grudą, czy innym ustrojstwem, a bywało że przyszedł w pensjonat koń zasmarkany, czy z niedoleczoną grzybicą... Nigdy też nie miał problemu z apetytem - tu miał długo... W domu można było go zostawić samego w boksie na tydzień (np. kastracja) reszta koni na pastwiskach - tu po 5 minutach samotności jest mokry z przerażenia (rży, fruwa po boksie, etc.)...
Aktualnie z uwagi na niską odporność i szalejącą w okolicy zołzę koń dostaje [s]immunosupresanty[/s] immunostymulanty .
[quote author=_Gaga link=topic=1144.msg1972970#msg1972970 date=1389178149]
Aktualnie z uwagi na niską odporność i szalejącą w okolicy zołzę koń dostaje immunosupresanty.
[/quote]
chcesz mu zafundować zołzy czy przeszczep?
😉
Przeszczep mózgu by mu się przydał  😉
immunostymulanty oczywiście...  😡
_Gaga u nas było podobnie. Koń ogier, bardzo wrażliwy, spalający się, chudnący mimo karmienia wiadrami, z obniżoną odpornością. Bardzo pomógł nam ten probiotyk: http://www.sklep-probioemy.pl/probiotyk-em15br-butelka-litr-p-23.html
Daję podwójną dawkę, spryskuję ściany, ściółkę. Koń zaczął lepiej wykorzystywać paszę.
ash   Sukces jest koloru blond....
09 stycznia 2014 08:14
espana, własnie miałam pisać. Pamiętam, że ktoś psikał też nogi Emami i pomagało.
Koń od 3 tygodni w końcu wyraźnie się poprawia, zatem nie chcę już bardziej kombinować. Treściwej wiadrami nie je i jadł nie będzie, chudy nie chudy, przy większej dawce treściwych staje się pegazem, a ja średnio lubię zwiedzać okolicę z lotu ptaka  😉
Gruda na jednym zadzie tylko - wielkości połowy paznokcia od kciuka - złapana "w zarodku" zatem żaden dramat
Ale bardzo dziękuję, jeśli się poprawiać przestanie (TFU TFU) będę sięgać po kolejne środki na poprawę odporności i zmniejszenie skutków stresu
Jesteśmy cały czas pod opieką lek wet 🙂
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
19 stycznia 2014 18:47
Są wyniki wymazu z nogi klaczy: gronkowiec złocisty, pałeczka ropy błękitnej i citrobacter braaklii.

A tak nawiasem zapytam  😡 Nie miałam rękawiczek, a smarowałam nogi dla tej klaczy... Umyłam potem ręce wodą z kranu, a następnie ciepłą wodą (maść nie chciała zbytnio zejść). Założyłam zimowe rękawiczki. Po powrocie do domu umyłam ręce wodą z mydłem, a potem nalałam spirytusu salicylowego, potarłam trochę i spłukałam... Nie złapię tego syfa?
Jeśli nie masz osłabionej odporności to nie (bakterie te często występują m.in. na skórze zdrowych ludzi i zwierząt), ale radziłabym używać rękawiczek. Jeśli chodzi o pałeczkę ropy błękitnej, to jest ciężka w leczeniu (oporna na wiele antybiotyków i środków dezynfekujących).
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
20 stycznia 2014 14:51
Akurat po powrocie od znajomej zaczęło mnie coś brać (ból pleców, senność, uczucie zimna), ale raczej nie po kontakcie z klaczą  😉 Jak coś się będzie ze skórą na dłoni dziać, to pójdę do lekarza i powiem o tych syfach z grudy.
Akurat wtedy nie wzięłam rękawiczek, bo zapomniałam. Zresztą  zwykle to znajoma smarowała nogę. A znajomej o rękawiczki nie prosiłam, bo myślałam, że w stajni są. Niestety, znajoma pojechała gdzieś zaraz po moim przyjściu...
sosi   szczypior szczypior...
21 stycznia 2014 19:11
Opiszę historię swojego konia, może komuś pomoże

Koniowi (wałach 17 letni po rekreacji ze sprawami zwyrodnieniowymi w stawach skokowych) puchła jedna zadnia noga (w okolicy pęciny)  po nocy.
Po padoku czy innym ruchu - opuchlizna schodziła. Był wet, popatrzył pomacał, powiedział że nie gruda, że tak ma (że niby wiek, inne jego problemy (ze stawami)  żeby obserwować...)
Po paru miesiącach!! odkryłam że ma na tych nogach w dziwnych -nie grudowych- miejscach mikroskopijne strupki (m.in. nad koronką od przodu). Weszłam na forum poczytałam, pogadałam z paroma osobami i zaczęłam próbować różnych specyfików.
Wszystkie one najczęsciej pomagały po paro- dniowej kuracji, po czym wracało w innej formie (mimo że nie przestawałam smarować/myć/nawilżać/namaczać czy co tam akurat robiłam.
Wróciłam na forum :P przeczytałam żeby sie nie bawić tylko brac zeskrobine, wiec wezwałam innego weta i poprosiłam żeby pobrała i zbadała co tam jest. Wet wysłuchała co już z tą nogą robiłam i jak sie dowiedziała, że nie próbowałam jeszcze żadnego antybiotyku to żebym spróbowała taki a taki (nazwy nie pamiętam, a opakowanie mam w stajni) miejscowo, bo jak ona pobierze to i tak wyjdzie bardzo dużo rzeczy a ona zapewne i tak poleciłaby wtedy ten antybiotyk... więc posłuchałam, co będę się wymądrzać skoro wet mowi co innego...
efekt: od razu zaczęło się poprawiać, po czym (nie skończyłam terapii 5ciodniowej) koń wrócił z padoku z wielką raną w tym miejscu...
skończyłam antybiotyk i multum nowych strupków już typowo grudowych nad piętką pod pazurem i wszędzie wokół się pojawiło... a rana zaczęła się babrać. mniej więcej w tym czasie w stajni pare koni dostało grzybicę.
Zaczęłam leczyć ranę, i po paru nieudanych specyfikach trafiłam na maść ze srebrem.
Po tym rana w końcu zaczęła się goić a strupki schodzić. Po tygodniu chyba czy dwóch codziennego smarowania zaczęłam przyjeżdżać co drugi dzień i nagle koń znowu wrócił z nową raną w prawie tym samy miejscu. P
Po dwóch czy trzech takich samych akcjach, wezwałam weta a on powiedział że dobrze robie (myje manusanem i smaruje tą maścią ze srebrem) skoro rany się po tym goją i żebym tak robiła dalej. na pytanie, czy może koń podłapał tego grzyba ze stajni, i możeby go na to leczyć. 'nie, to na pewno nie grzyb'.
ale histroia się powtarzała i powtarzała, dotakowo zaczął również drugą zadnią nogę kaleczyć.
zmęczona sama pobrałam wymaz z rany i zrobiłam antybiogram. znaleźli gronkowca złocistego. wezwałam kolejnego weta. on pobrał zeskrobine podejrzewając pasożyta i grzyba. podał penicylinę na gronkowca i coś jeszcze przeciwbólowego chyba na te rany.
zalecił: ogolenie nóg; co 48 godz mycie szarym mydłem, moczenie w wiadrze z nadmanganianem potasu, po wyschnięciu smarowanie oliwką całych nóg od stawów skokowych do kopyt a ran dodatkowo maścią cynkową.
Dodatkowo polecił lek na krążenie z heparyną (zastrzyki) i biotynę z cynkiem dopaszczowo. i czekac na wynik.

Poprawa. (wet był w piątek, poprawa znaczna już następnego dnia) i ciągle lepiej.
nie skacze z radości bo jeszcze nie koniec. okazało się że nie ma pasożyta ale jest grzyb który (mimo, że do niedawana  mówiło sie, że grzyb nie powoduje swędzenia) może wywoływać to swędzenie i drapanie się nogami... a rany nie goiły się przez gronkowca.
w piątek mamy zacząć kurację przeciwgrzybiczą. 3mam kciuki bo jak to nie to to.... nie wiem
Gruda to albo grzyb albo bakteria albo jedno i drugie
Dlatego warto zwalczać to antybiotykiem i imaverolem w tym samym czasie
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
21 stycznia 2014 20:27
sosi to powodzenia życzę  :kwiatek:
dea   primum non nocere
14 lutego 2014 15:27
_Gaga na pobudzenie odporności (tak na przyszłość, może się przyda, oby nie trzeba było  :kwiatek🙂 echinacea i probiotyki, u naszych pomagało. Na spalanie się i stres - koniecznie suplementacja magnezu (w stresie duuuuużo go idzie i praktycznie pewna jestem po tych opisach, że Twojemu brakuje). No i ogólnie na wszelkie problemy z odpornością skórną - przyjrzeć się zawartości cynku, miedzi (czy nie brakuje) i żelaza, manganu (czy nie za dużo) w paszach, witaminach itp. Nie chodzi tylko o to czy jest, ale o odpowiednie proporcje.
Na pewno ma to znaczenie przy grzybicach, na pewno ma znaczenie przy grudzie, a wygląda na to, że i przy sarkoidach pomaga.

Dementek - Jak tylko przeczytałam opis reakcji tego konia, u którego wyszedł gronkowiec z przyległościami to właśnie takie miałam podejrzenie. To ciężkie w leczeniu paskudztwo. Proponuję się skontaktować z milenką_falbaną, ona wyleczyła swoją kobyłę z dość paskudnego stanu. Gronkowiec to nie żarty, a w towarzystwie P. aeruginosa to już zdecydowanie bardzo poważna sprawa  🤔 Tego trzeciego bakcyla nie znam. O siebie się za bardzo nie bój - gronkowców trochę po okolicy lata, trzeba tylko uważać, żeby sobie tego w jakąś ranę nie wetrzeć, no i niebezpieczne jest przy osłabionej odporności. Ogólnie podstawowe utrzymanie higieny - koniecznie, ale woda z mydłem i rękawiczki powinny być OK.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
14 lutego 2014 20:10
dea- klacz miała znowu antybiotyk w zastrzykach (inny składnik, ale nazwy nie pamiętam) przez 5 dni po 2 zastrzyki + mycie nóg manusanem i smarowanie antybiotykiem (z tą samą substancją, co w zastrzykach). Opuchlizna zeszła (na jednej jest nieznaczne zgrubienie, ale najprawdopodobniej zostanie). Rano są niewielkie strupki, ale po myciu wieczornym schodzą. Powoli odstawiamy mycie manusanem (myjemy nim co drugi-trzeci dzień, a tak to wodą), niedługo odstawiamy maść.
Ma zrosty po pierwszych zastrzykach (gdy rzucała łbem, aż wytrząsnęła igłę) i pierwszych z drugiej serii (potem dogadaliśmy się z koniem i już stał grzecznie- zobaczył, że jak się nie burzy, to zastrzyk tak nie boli  😉 ). Trochę opuchły jej okolice, gdzie wkłuwano igły (ale bez tragedii). Smarowaliśmy maścią chłodzącą i jakąś przeciwzapalną- koń wyłysiał na szyi  😵 Teraz masujemy tylko...
Jeszcze czekamy na zdjęcie szwów po usunięciu sarkoida, damy kilka dni przerwy i zacznę powoli pracować z tym koniem. O ile nie będzie jej boleć szyja i opuchlizna do końca zejdzie.
dea   primum non nocere
14 lutego 2014 21:43
Obserwuj czy te miejsca po wkłuciach nie grzeją, nie bolą. Może się ropień robić.
5 dni, nie wiem czy to wystarczy na zakażenie gronkowcem - żeby wam tylko nie nawróciło, bo ten paskud się specjalizuje w wykształcaniu oporności  😲 To jest to, co sieje zgrozę jako "szczep szpitalny", bardzo trudny do leczenia, właśnie ze względu na to, że się "pięknie" selekcjonuje antybiotykami, zbierając kolekcję oporności. Oby ten był wrażliwy i poszedł łatwo. Jeśli nawróci, UPRZYJCIE SIĘ na antybiogram i lepiej dawać dłużej niż krócej, dobić cholerstwo do końca. Kurcze, jeszcze operacja sarkoida... żeby w ranę nie wlazło.
No, ale zrobił się offtopic, może to przenieść gdzieś?
dea na szczęście gruda szybko zniknęła i póki co mamy spokój (tfu tfu), pomimo sporego błota. Nie wiem czy pomogły immunostymulanty antybiotyk (masti jet)  czy imaverol - zmiany były na tyle malutkie i na tyle krótko, że nie było sensu robić wymazu.
Co do spalania się - koń zeżarł ze 2  - 3 kilogramowe wiadra magnezu NutriHorse. Nie będę go cały czas tym pakować, bo i wątroba nie przerobi tyle chemii... Dodam jedynie, że widocznej reakcji pozytywnej na magnez niestety nie było  🙁 Jeżówki też kilka kg wciągnął, pokrzywy suszonej również...
Aktualnie konie znów są na biotynie tej samej firmy. W składzie poza biotyną są miedź i cynk w postaci chelatów - zatem lepiej przyswajalne. Wyglądają dobrze (konie, nie chelaty  😉) kopyta , skóra i sierść błyszczące i zdrowe - zatem nie będę przekombinowywać bardziej.
Niestety Darco znów pomału traci na wadze 🙁 odrobaczę prewencyjnie, ale nie mam już kompletnie pomysłu na tego konia. W domu zawsze za gruby - w pensjonacie nie może dojść do normalnej wagi 🙁
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
15 lutego 2014 09:54
dea- My akurat robiliśmy antybiogram i na podstawie wyników był dobrany antybiotyk. Miejsca wkłuć na szyi bolały konia, ale masujemy. Jest lepiej (tylko ta łysa szyja  😉 ). Od świąt ta gruda się wlecze... Martwimy się, żeby coś w te nogi znowu nie wlazło. Teraz jest błoto, nogi trzeba myć po sprowadzeniu koni do stajni, patrzeć, czy coś nie wyłazi... No i kosztowny biznes z leczeniem tej grudy 🤔
dea   primum non nocere
15 lutego 2014 14:41
Dementek - Ty nawet nie mów o tym "gruda" - to jest gronkowiec i do tego się inaczej (duuużo poważniej) podchodzi. Jesli takie jedno przeleczenie pięciodniowe Wam wystarczy i nie bedze nawrótów (czgeo Wam bardzo życzę) to i tak możecie uznać, że sobie łatwo poradziliście z problemem.

_Gaga - to pierwszy jego sezon w nowym miejscu, prawda? Może nie będzie takiego dramatu, powinien mimo wszystko z czasem trochę przywyknąć i na wiosnę z trawą trochę "odbić". Ale nie zazdroszczę, tak patrzeć jak się zwierzak spala i niewiele móc zrobić.
Tak, po 8 latach w domu z niewielkim stadem - czyli od urodzenia w jednym miejscu - byliśmy zmuszeni się przeprowadzić. W nowym miejscu jesteśmy 8 miesiąc.  Przez te 8 lat przy jakichkolwiek wyjazdach nie jadł, pił niewiele , ale szybko wracaliśmy do domu zatem nie odbijało się to na zdrowiu  😫 Tu dojada objętościową od niedawna (a jakość na prawdę dobra).

Dodam, że Darco cały czas pod kontrolą lekweta. Sam lekwet łapie się za głowę, ale twierdzi że zdarzały mu się konie które ponad rok dochodziły do siebie po takich "życiowych" zmianach 🙁 Ciekawostką jest jego matka - histeria z natury, boi się wszystkiego - miesiąc uczyła się, że hala nie gryzie itd itp a wygląda i czuje się dobrze... Darco takie rzeczy jak hala, czy cokolwiek nowego ma w nosie - mogę jeździć sama i jest OK -  a mimo to się spala  🙁
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
15 lutego 2014 20:38
dea- Tak łatwo nie było. Klacz miała małe strupki na pęcinach, ale na nie uwagi zbytnio nie zwracałyśmy. Na święta jedna noga jej spuchła, grzała, miała pełno strupów- stała w boksie w jednym miejscu i waliła tą nogą w ścianę (drewnianą). Nie chciała jeść (nawet owsa). Przyjechała weterynarz, przypisała antybiotyk (penicylinę). Smarowane było maścią tranową i sudokremem (oczywiście po umyciu). Na noc, żeby odmoczyć strupy, miała zakładany opatrunek (na początku również na dzień, żeby nie zabrudziło się błotem). Opuchlizna zeszła, strupy praktycznie znikły.
Po skończeniu antybiotyku noga znowu spuchła (do 1/3 nadpęcia), strupy wędrowały w górę, prawie do samego stawu skokowego. Myłyśmy, smarowałyśmy, chłodziłyśmy- po nocy noga spuchnięta, po pobycie na wybiegu mniejsza. Znajoma skróciła ogon na długość do stawu skokowego (miała prawie do ziemi). Po konsultacji z weterynarzem odstawione maści na 10 dni, żeby zrobić wymaz i dać na antybiogram oraz na grzyby. Wyszło, co pisałam już w tym wątku (gronkowiec złocisty, pałeczka ropy błękitnej, citrobacter braaklii). Weterynarz dała inny antybiotyk (dobrany do bakterii), przypisała maść z tym samym składnikiem do smarowania nogi.
Robiliśmy tej klaczy zastrzyki, myłyśmy manusanem, wycierałyśmy, smarowałyśmy maścią z antybiotykiem- była duża poprawa, ale syf przelazł też na drugą nogę (mimo że wcześniej, mimo małych, nielicznych strupków również smarowałyśmy tą nogę. Zastrzyki skończyły się we wtorek (?) (może w niedzielę), smarujemy antybiotykiem nadal (doradziłam znajomej, żeby za szybko nie odstawić antybiotyku), ale niedługo odstawimy maść. Najgorzej, że rano ma małe strupki- po myciu one odpadają.
Niedługo ma być znów weterynarz (zdejmie szwy i zobaczy nogi). Zobaczymy, co będzie.
Ciągle jest ta obawa, że dziadostwo powróci :/
dea   primum non nocere
17 lutego 2014 12:10
Odezwałaś się do milenki_falbany? Myślę, że chętnie pomoże, a naprawdę ma doświadczenie z tym paskudztwem.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
17 lutego 2014 12:31
Wczoraj był weterynarz i kowal. Kowal podejrzewa, że gdzieś w głębi kopyta jest ropa. Weterynarz kazała dokończyć opakowanie antybiotyku, potem smarować maścią regenerującą skórę. W środę mam zacząć powoli wdrażać konia do pracy, żeby chodziła (zapasła się). W sobotę, jak nic się nie będzie działo z nogą, mogę wsiąść na nią na lekką jazdę.
Łysa szyja ( na szczęście ma grzywę, która trochę zasłania łyse placki) spowodowana jest smarowaniem maścią chłodzącą- podrażniła skórę.
Walczę z grudą już od września i szczerze mówiąc ręce mi już opadają. Zaczęło się prawdopodobnie od skaleczenia pęciny na zawodach w sierpniu. We wrześniu wywaliła mi taka gruda,ze nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Cała pęcina w ciągu trzech dni to była jedna wielka skorupa. Zaczął sie maraton po wszystkich możliwych preparatach.  Jak tylko się zaleczyło,to po kilkunastu dniach pojawiało się w nowym miejscu. Zdecydowałam się pobrać zeskrobinę,więc od półtora tygodnia niczym nie smaruję. Efekt jest taki,że na pęcinie kobyła ma znów spękaną skórę, na stawie pęcinowym plac o średnicy kilku centymetrów z taką skorupą wyglądającą jak rybia łuska, a jakby tego było mało, z przodu stawu skokowego wyłysiały placek  🤔
Koń stoi w warunkach absolutnie niesprzyjających grudzie. W boksie sucho, w stajni są jeszcze 24 inne konie i żaden nie ma takich problemów.
Byłam dzisiaj w laboratorium wet i dostałam jałową płytkę do zeskrobin i taką wymazówkę. Macie może jakieś wskazówki jak to dobrze pobrać? Będę bardzo wdzięczna.  :kwiatek:
Atrax -  ja tyle też gdzieś leczyłam niekończącą się grudę na 1 pęcinie 🙂 i też z zawodów ranka prawdopodobnie,  z  zeskrobin nic nie wyszło.

miał maść robioną na zamówienie w aptece + przestałam myć nogi, codziennie czyściłam chusteczkami dla dzieci porządnie, ogoliłam włosy, pomogło super smarowanie nogi codziennie tym środkiem poniżej jako jedyne !,wcześniej nic nie działało żadne leki, maści na grudę,  koń padokowany długo i wyleczyło się

teraz psikam cynkiem w sprayu 1-2 w tyg na czystą nogę i strupów od 2 mcy brak - noga czysta
[img]http://jezdziectwo.york.info.pl/sobraz/27509/0[/img]
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
25 lutego 2014 19:46
Atrax- Jak my braliśmy wymaz, to szorowaliśmy tym wacikiem tam, gdzie był największy syf. Dość mocno, żeby coś zeskrobać. Dobrze  jest umyć nogę na godzinę przed pobraniem wymazu samą wodą i osuszyć- my zawinęłyśmy na noc nogę jałowym opatrunkiem (po umyciu samą wodą i osuszeniu).

Mamy nadzieję, że problem z grudą zakończony- strupów nie ma, antybiotykiem smarowałyśmy ok.2 tygodni po zakończeniu zastrzyków i po zniknięciu strupków. Teraz smarowane jest linomagiem.
Niestety, prawa pęcina jest grubsza od lewej. Sierść jeszcze nie odrosła.

I jeszcze dodam- dziadostwo trzeba leczyć do końca, nie tylko do zaleczenia. Pilnować, czy żaden strupek nie został. Oglądać nogi, myć je, jak są brudne. Przy czyszczeniu tylnych kopyt zakładać rękawiczki, żeby syfu nie przenosić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się