niestabilność psychiczna u konia

Efekt tego nieszczęsnego zaźrebienia może być też taki , że wszystko  to co kobyłka ma do zaofiarowania właścicielce , czyli współpraca pod siodłem , szlag trafi . Końskie macierzyństwo potrafi też niestety z anielicy  zrobić diablicę  😤
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2014 20:32
dzięki OBIBOK  😉

ElaPe, nie podam Ci wyników badań naukowych, tak jak ani Ty ani nikt inny nie poda wyników leczenia takiego konia, chyba, że morbitalem  🙄
bazuje na doświadczeniu swoim i znajomych hodowców, sugeruję opcję dającą wielkie prawdopodobieństwo (naszym zdaniem) - nie zmuszam


jak to?  Nie ma  badań naukowych leczenia koni z takimi narowami/schorzeniami psychicznymi jakie przejawia ta klacz zaźrebieniem? To co stanowi podstawę to dawania takich rad? Tym bardziej że nie wiadomo na co cierpi ten koń, czy to narowy czy choroba.
A ja zapytam, czy są w takim razie jakieś dokumentacje, wyniki badań nt. tego, że nie powinno się zaźrebiać klacze z takimi albo innymi narowami? Nie pytam złośliwie, bardziej z ciekawości.
brzask84, Czytam ten Twój wątek od początku, ale jakoś nie odzywałam się, bo w sumie nic konstruktywnego nie mam do dodania, jeśli chodzi o pomysły na rozwiązanie problemu. Dobre pomysły już kilka osób rzuciło.
Obejrzałam ten filmik i chciałam tylko wyrazić swoją sympatię i... współczucie.  :kwiatek: Co za piękny koń! 💘
Miałam w życiu do czynienia z arabami (i mieszankami arabskimi) dużo. Znam je i są to zdecydowanie konie najbliższe memu sercu. Moim marzeniem jest siwa klacz arabska. Kiedyś...
Wiem, że niektóre konie, zwłaszcza araby po prostu nie nadają się do trzymania w boksie. Oglądając film widzę, że ona właśnie jest takim typowym przykładem konia, którego ziemia parzy w kopyta i jedyną przyjemność i spokój odnajdują w ruchu. Przekonałam się o tym prowadząc przez kilka lat rajdy długodystansowe. Poznałam na wylot kilka arabów, które dopiero po kilku dniach rajdu, lub kilku/kilkunastu kilometrach galopu oddychały z ulgą i mówiły całym sobą "uffff, nareszcie..." 😉 Godzina, czy dwie godziny jazdy tylko je wkurzała, na zasadzie postawienia przed nosem upragnionego ciastka i zabrania go.
Poza tym wszystkim co już zostało powiedziane - czyli o potencjalnej chorobie i chowie bezstajennym, zwróciłabym uwagę na sposób użytkowania. Śmiem podejrzewać, że ona nie ma możliwości się wyszumieć, wygalopować...
Mogłabym napisać więcej, o konkretnych koniach, które znałam i którym to pomagało. Ale powiedz najpierw, czy myślisz, że to mógłby być dobry trop? Znasz ją, więc na pewno wiesz kiedy jest zadowolona.

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2014 20:43
A ja zapytam, czy są w takim razie jakieś dokumentacje, wyniki badań nt. tego, że nie powinno się zaźrebiać klacze z takimi albo innymi narowami? Nie pytam złośliwie, bardziej z ciekawości.


Chociażby taki żeby nie produkować kolejnych świrów.

Charaktery koni są dziedziczne i jest to fakt potwierdzony chociażby tym  że w renomowanych związkach hodowlanych nie od dziś zwraca się uwagę na charakter i odrzuca się z hodowli koni wierzchowych ogiery o trudnych charakterach - takie których charakter  powoduje że takie konie są ogólnie rzecz biorąc niejezdne czy słabo jezdne.  Zresztą taki ogier trudny charakterologicznie jak klacz będąca tematem wątku nigdy by nie przeszedł ZT ani też czempionatów, a i ze sportem byłoby krucho z takim wariatem - więc licencji nijak by nie mógł zdobyc taki niejezdny ogier.

(W arabach i xx chyba takiej selekcji nie ma bo tam  nie o jezdność chodzi tylko o cechy pokazowe lub wyścigowe)
[quote author=zielonaroza link=topic=93750.msg1994858#msg1994858 date=1390940733]
dzięki OBIBOK  😉

ElaPe, nie podam Ci wyników badań naukowych, tak jak ani Ty ani nikt inny nie poda wyników leczenia takiego konia, chyba, że morbitalem  🙄
bazuje na doświadczeniu swoim i znajomych hodowców, sugeruję opcję dającą wielkie prawdopodobieństwo (naszym zdaniem) - nie zmuszam


jak to?  Nie ma  badań naukowych leczenia koni z takimi narowami/schorzeniami psychicznymi jakie przejawia ta klacz zaźrebieniem? To co stanowi podstawę to dawania takich rad? Tym bardziej że nie wiadomo na co cierpi ten koń, czy to narowy czy choroba.
[/quote]

a masz inną radę? wyniki badań inne niż guz mózgu i morbital? (ksylazyna i strzałka)

co stanowi podstawę? doświdczenie!
jeśli choroba - nie urodzi...
jeśli zaś narowy, to po9wrót to podstaw, zaktywizowanie naturalnych instynktów i powrót do natury, sprawi, że koń zacznie czuć się koniem 😉


Chociażby taki żeby nie produkować kolejnych świrów.

Charaktery koni są dziedziczne i jest to fakt potwierdzony


No tak, ale jeśli faktycznie problem z arabką jest na tle zdrowotnym (tfu tfu nie chce nic zapeszać), to może zachowanie te nie będzie to odziedziczone. Oczywiście rozumiem, że jest to gdybanie i pewności żadnej nie ma. Natomiast sama miałam styczność z angloarabką, która była nerwusem i złośnicą, ale okazała się naprawdę dobrą matką. Nie za bardzo niestety wiem jak dalej potoczyły się jej losy i czy po odchowaniu źrebaka problem nie powrócił, ale może po prostu zmiana otoczenia i sytuacji w jakiej klacz się znajduje zmieniłaby coś.
[quote author=Milla link=topic=93750.msg1994867#msg1994867 date=1390941394]
A ja zapytam, czy są w takim razie jakieś dokumentacje, wyniki badań nt. tego, że nie powinno się zaźrebiać klacze z takimi albo innymi narowami? Nie pytam złośliwie, bardziej z ciekawości.


Chociażby taki żeby nie produkować kolejnych świrów.

Charaktery koni są dziedziczne i jest to fakt potwierdzony chociażby tym  że w renomowanych związkach hodowlanych nie od dziś zwraca się uwagę na charakter i odrzuca się z hodowli koni wierzchowych ogiery o trudnych charakterach(...)
(W arabach i xx chyba takiej selekcji nie ma bo tam  nie o jezdność chodzi tylko o cechy pokazowe lub wyścigowe)
[/quote]



przecież koń z wątku ma charakter idealny!!!  spójrz na fimik, co masz do zarzucenia?
należy umieć odróżnić chatakter i temperament! bo te dwie cechy są oddzielnie oceniane jeśli chodzi o ogiery!!!


temperament - spokój, pobudliwość, nadpobudliwość - konie mają być pobudliwe, o żywym temperamencie, oczywiście bez przesady
charakter - oczywiście takie cechy jak agresja są nie porządane, czyli gryzienie, kopanie, "złośliwe" pozbywanie się jeźdźca, ale klacz z wątku jej NIE WYKAZUJE! więc nie rozumiem co ma jej CHARAKTER to tego
(...)

a masz inną radę? wyniki badań inne niż guz mózgu i morbital? (ksylazyna i strzałka)

co stanowi podstawę? doświdczenie!
jeśli choroba - nie urodzi...
jeśli zaś narowy, to po9wrót to podstaw, zaktywizowanie naturalnych instynktów i powrót do natury, sprawi, że koń zacznie czuć się koniem 😉

Możesz to poprzeć jakimś dowodem? Czy to są spekulacje?
Według mnie, odkładając na bok emocje, racjonalne są niebieskie pastwiska.
[quote author=ElaPe link=topic=93750.msg1994864#msg1994864 date=1390941132]
[quote author=zielonaroza link=topic=93750.msg1994858#msg1994858 date=1390940733]
dzięki OBIBOK  😉

ElaPe, nie podam Ci wyników badań naukowych, tak jak ani Ty ani nikt inny nie poda wyników leczenia takiego konia, chyba, że morbitalem  🙄
bazuje na doświadczeniu swoim i znajomych hodowców, sugeruję opcję dającą wielkie prawdopodobieństwo (naszym zdaniem) - nie zmuszam


jak to?  Nie ma  badań naukowych leczenia koni z takimi narowami/schorzeniami psychicznymi jakie przejawia ta klacz zaźrebieniem? To co stanowi podstawę to dawania takich rad? Tym bardziej że nie wiadomo na co cierpi ten koń, czy to narowy czy choroba.
[/quote]

a masz inną radę? wyniki badań inne niż guz mózgu i morbital? (ksylazyna i strzałka)

co stanowi podstawę? doświdczenie!
jeśli choroba - nie urodzi...
jeśli zaś narowy, to po9wrót to podstaw, zaktywizowanie naturalnych instynktów i powrót do natury, sprawi, że koń zacznie czuć się koniem 😉
[/quote]

Witki opadają. Nie raz widziałam kobyłę która mimo choroby czy też nadpobudliwości rodziła. Konie nie mają zakodowanego w genach ronienia z powodu choroby ( psychicznej czy fizycznej).
Wdziałam też takie którym po urodzeniu odwalało. Notabene nie jedna była arabką. Dodatkowo cały okres odchowu źrebaka może źle wpłynąć na współpracę z matką i szlag trafi 7 lat pracy nad koniem.
Jakieś zabobony zielonaroza szerzysz.

Edit* literówka
[quote author=zielonaroza link=topic=93750.msg1994887#msg1994887 date=1390942219]
(...)

a masz inną radę? wyniki badań inne niż guz mózgu i morbital? (ksylazyna i strzałka)

co stanowi podstawę? doświdczenie!
jeśli choroba - nie urodzi...
jeśli zaś narowy, to po9wrót to podstaw, zaktywizowanie naturalnych instynktów i powrót do natury, sprawi, że koń zacznie czuć się koniem 😉

Możesz to poprzeć jakimś dowodem? Czy to są spekulacje?
Według mnie, odkładając na bok emocje, racjonalne są niebieskie pastwiska.
[/quote]


Nie mam dowodów, piszę o doświadczeniu.
może i niebieskie pastwiska są wyjściem o jakim myslisz Ty, ja (niegdyś), i połowa osób czytających ten wątek
ale od jakiegoś czasu mam inne spojrzenie, nauczyłam się widzieć, iż ludzie patrzą emocjami, których my nie widzimy i nie rozumiemy
jako lekarz, tak jak i Ty, radziłabym przemyślenie wielu aspektów...
ale jako właściciel, który ceni życie konia ponad własne, chwytałabym się brzytwy...



Nie raz widziałam kobyłę która mimo choroby czy też nadpobudliwości rodziła. Konie nie mają zakodowanego w genach ronienia z powodu choroby ( psychicznej czy fizycznej).



jak to nie? czy stres nie wywołuje ronienia? a mega, mega mega skrajny stres jeśli klacz jest "stuknięta" naprawdę i stres odbiera XXX razy bardziej niż normalny koń? 😉
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Brak edycji - post pod postem
Tyleż, że ja np miałam do czynienia z klacza (co prawda koło araba to ona nawet nie stała), co przed pokryciem była straszna chllllera a po wyzrebieniu jeszcze wieksza ! Źrebaka potrafiła podeptac zeby tylko człowiek nie dotknal. Zrobiła sie świruska. Mamcia opentana.
Charaktery koni saaa dzidziczne 😀
Kobyła głupek pokryta całkiem nie głupkowatym ogierem = pulpecik pół głupek kochany 😀

widzialam popieprzone kobyly , ktore sie uspokajaly po ciazy. w takim przypadku jak u brzaska nie ma glupich pomysłow.



nie mówię o kryciu kobyły, która kopie i gryzie. Nie mówię o kryciu kobyły agresywnej czy skrajnie nieprzewidywalnej.
Na filmie widzimy, że koń do ludzi jest normalny. ba, z opowieści brzaska dowiadujemy się, że jest całkowicie przewidywalny!
coś, nie wiemy co, sprawiło, że koń odizolował się od stada. wpadł w ... depresję, szał - brak mi słowa
Z jednej stroni panicznie pragnie kontaktu, szuka stada (bezpieczeństwa), z drugiej zaś jest zupełnie odrzucony (sam daje się odrzucać i w każdym stadzie doświadczonych koni się to powtórzy).
Moim zdaniem ten koń szuka... domu, bezpieczeństwa, przyjaciela... nie wiem jak to nazwać. Ale ona nie do końca rozumie, że jest koniem...
Wpada w szał gdy konie wychodzą, chce iść z nimi, ale wciąż nie umie z nimi znaleźć kontaktu. Chce do stajni, ale tam znów wciąż źle.
Ona rozumie hierarchę, ona rozumie pojęcie stada - w końcu ufa człowiekowi, chętnie z nim współpracuje, jest spokojna i zrównoważona. Ale czy ona rozumie, że jest koniem?
Uważam, że stado źrebaków, które jej w 3 sekundy nie zdominują, pomoże jej znaleźć swoje miejsce na świecie. Często w takim przypadku potrzeba 2 lat.

Z kolei ciąża wywołuje zupełnie inne wydzielanie hormonów, zupełnie inne instynkty (uczucia?).
Widziałam wiele koni z podobnymi przypadłościami, które po ciąży zdrowiały w 100% (dawały zdrowe źrebięta, chowane 24h na pastwiskach, matki to często były sieroty nie umiejące odnaleźć się w świecie końskim [karmione z butelki i akceptujące tylko ludzi] i potrafiły zaaklimatyzować się w środowisku jakie dziś wymagają ludzie. Jednak najpierw wymagało to powrotu do podstaw końskiej psychiki...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 stycznia 2014 21:14
ale jako właściciel, który ceni życie konia ponad własne, chwytałabym się brzytwy...

a poza tym rozumiem wszyscy zdrowi 😎
(...) ludzie patrzą emocjami, których my nie widzimy i nie rozumiemy
jako lekarz, tak jak i Ty, radziłabym przemyślenie wielu aspektów...
ale jako właściciel, który ceni życie konia ponad własne, chwytałabym się brzytwy...

No, tego faktycznie nie rozumiem. Życie konia ponad własne? To już się w mojej głowie nie mieści.
Jak zrozumiałam z opisu, zwierzę nieustannie podlega silnemu stresowi. Nie znajduje ukojenia i odpoczynku.
Nie wymyślono na to rady całe długie lata. Jakim to bohaterstwem jest te cierpienia przedłużać? Na siłę zaźrebiać?
Nie pojmuję. Koni w potrzebie, zdrowych jest na pęczki. Czasem warto odpuścić niż brnąć w ślepą uliczkę.
I już na ten temat milczę. Nie podejmuję dalszej dyskusji.
No tak, ale jeśli faktycznie problem z arabką jest na tle zdrowotnym (tfu tfu nie chce nic zapeszać), to może zachowanie te nie będzie to odziedziczone. Oczywiście rozumiem, że jest to gdybanie i pewności żadnej nie ma.
Jeśli są to problemy zdrowotne to też mogą być dziedziczne (zwłaszcza, że NIE WIADOMO co kobyle jest) i co, tak będziemy produkować w nieskończoność chore i nie radzące sobie z życiem konie? Zdaje się, że celem hodowli jest poprawa walorów użytkowych zwierzęcia i rozwój rasy w jakimś okreslonym kierunku prowadzącym do uzyskania pożądanych cech u źrebaka, jakie by to miały być cechy w tym przypadku?
I nawet jeśli to jakaś trauma (a ponoć nic się takiego wybitnie specjalnego w życiu kobyły nie działo), to jest sens przekazywać 'nadwrażliwość' dalej? Bo dla mnie takie konie są do pierwszego odstrzału w kwestiach hodowlanych, skoro x-set koni przeszło przez tory nie dając takich objawów to skoro tego jednego tak trafiło to najwyraźniej coś z nim jednak nie halo.
Dla mnie zaźrebianie takiej kobyły to jedna wielka niewiadoma, jeśli źrebak byłby tak samo 'wrażliwy' to zamiast jednego kłopotu mamy dwa, a takiego konia ciężko sprzedać, chyba że do rzeźni (o ile nie będzie siwy). No normalnie nic tylko zaźrebiać. 😵
[quote author=Szaga link=topic=93750.msg1994912#msg1994912 date=1390943026]


Nie raz widziałam kobyłę która mimo choroby czy też nadpobudliwości rodziła. Konie nie mają zakodowanego w genach ronienia z powodu choroby ( psychicznej czy fizycznej).



jak to nie? czy stres nie wywołuje ronienia? a mega, mega mega skrajny stres jeśli klacz jest "stuknięta" naprawdę i stres odbiera XXX razy bardziej niż normalny koń? 😉
[/quote]

To taka zabawa we wróżkę? Mało to świrusek zaraz po torach i z wrzodami zostaje matkami hodowlanymi? I to nawet nie czekają aż stracą kondycję wyścigową, ciała nabiorą tylko siup do stada i zaraz dzieciate. Czary Panie! Czary!
też mam konia, który w stadzie sobie nigdy nie radził. Sama na padoku szalała, łącznie z wchodzeniem w ogrodzenia. Koza była przydeptywana jak nikt nie patrzył... pozostanie w boksie powodowało (i dalej powoduje) rzucanie się na ściany, kopanie w mur, wspinanie, ale bez typowego samookaleczania (gryzienia, rzucania głową na ścianę itp.). Pomogła obecność drugiego konia z dysfunkcją (bez jednego oka), nie dominującego. Co ciekawe, do roboty chodzą osobno i nie ma już rżenia, płaczu (było na początku w nowym miejscu). Nie mówię, żeby kupować konia kalekę, ale jeden stały koń do towarzystwa, mini stado dla jednostek nieprzystosowanych? Stojący w boksie obok?
a czy ktoś radząc zaźrebienie klaczy poza sensem tego zrobi właścicielce klaczy wieloletni biznesplan tegoż przedsiewzięcia 😲? Łatwo zarządzać cudzą  kasą w internecie, to nic nie kosztuje. No chyba, że sponsoring 🤣
:-) skomentuje wszystko jutro bo z tel ciezko pisac. Ale zazrebiac nie bedziemy.. Wszystko ma swoje granice. Poza tym konsultowalam juz to i zbyt wiele ryzyka. Dziekuje za tyle przemyslen i pomyslow. Dostalam kilka cennych namiarow, poza tym czasami takie 'wyzalenie' pomaga rozladowac frustracje ktorych nie moge przelewac na kobyle :-) i motywuje do roxwiazania problemu
brzask, pozytywna motywacja to najlepsza droga i niemożliwe staje się możliwe 👍
Poza tym gdybym miala nadmiar pieniedzy kon mialby juz pewnie wszelakie badania i przeswietlenia, ja mialabym domek i stajnie przydomowa. Obok kobyly stalby spokojny kon towarzysz... Realia sa inne. Na slasku nie ma zbyt wielu osrodkow, brakuje trawy i pastwisk. Czemu nie zrobilam wczesniej badan chocby podstawowych? Bo do tej pory bylam raczej zdania ze to trauma po wyscigach, po jakichs zlych przezyciach, odrzucenie przez matke czy zbyt wczesne odciagniecie od niej. Ze wlasnie potrzebny jest czaas. Ale minelo wiele czasu, a kon sie meczy. Oczywiscie to nie jest ciagle ale sa napady. Wiec szukam..
brzask84, dzięki bogu masz głowę na karku. Pomysł z zaźrebianiem jest prze-idiotyczny, już pominę aspekt finansowy, utylitarny (po co, do ciężkiej rozpaczy, tutaj drugi koń?), to gratuluję powoływania na świat źrebaka, który będzie stał w jednym boksie z tkającą, agresywną, nieobliczalną, okaleczającą się matką. Może pomoże... A jak nie pomoże, a klacz będzie atakować i okaleczać źrebaka? Wpadanie w histerię i rozbijanie się po boksie - no idealne warunki dla leżącego gdzieś tam w słomie kruchego sysaka
Konie się uczą obserwując, wychowują wchodząc w interakcje z innymi końmi i ludźmi. Nawet jeśli ten źrebak będzie najzupełniej normalny i zdrowy (a nie wiemy, czy zachowania matki nie wynikają z jakiegoś poważniejszego schorzenia), to wyrośnie na kłębek nerwów żyjąc w nieustannym stresie, i pewnie agresora, mając na co dzień przykłady, jak mamusia terroryzuje stajennych, którzy mają jej dość. No nic tylko róbmy źrebaczka!

brzask84, widać, że w konia włożyłaś ogrom pracy i macie wspólną wieź. Skoro pod siodłem jest teraz ok, a najwięcej problemów koń ma sam ze sobą no to trudno, nie da się zamieszkać w boksie (chociaż pewnie poniektóre dyskutantki, co cenią swoje życie mniej zaraz się wyrwą, że one by to właśnie zrobiły). Nie da się też brać kredytów, porzucać własnej rodziny i pracy po to, żeby wszystko kręciło się wokół konia. Prawdziwe życie nie wygląda tak jak głodne hasła wyklepane z klawiatury.

Ja też miałam "ciężki przypadek" konia autystyka, który zawieszał się w myśleniu i odwieszał w atakach lekkiej, ale niezbyt bezpiecznej paniki, a ludzi traktował jak wyposażenie stajni, ot, są, ale jak na drodze stoją, to ich problem. Do tego delikwent piekielnie silny... Jeden koński ekspert, któremu doświadczenia naprawdę nie brakuje, zaproponował mi nawet, że może najlepiej by było konia po prostu zjeść... Pomogło konsekwentne wychowanie od podstaw, ustalenie prostej hierarchii i poświęcenie zwierzakowi masy czasu i uwagi. Teraz to najbardziej zsocjalizowany z moich koni, ułożony, karny, niesamowicie przywiązany do człowieka, towarzyski, chętny i przeszczęśliwy, kiedy tylko mu się poświęca czas. Wyluzował i ogarnął się bardzo. Ale nic więcej niż czas, praca, powtarzanie do znudzenia pewnych codziennych rytuałów nie mogłabym z nim zrobić.
Nim pamietam chcialam odpisac jeszcze zielonejrozy odnosnie polaczenia kobyly ze zrebakami. Mielismy taka mozliwosc wlasnie w udorzu kiedy chcialam spedzic tam sezon zimowy i poswiecic go ma treningi. Poniewaz kon rozbijal sie w boksie trenerzy wymyslili dolaczenie kobyly do biegalni wsrod podrosnietych zrebiat. Byli prwni ze kobyla bedzie dominowac jako 9latka. Cieszylam sie bo widzialam w tym sens. Poszedl siwy dym, od razu atak. Moze trzeba bylo pojedynczo dokladac zrebole a nie wpuscic w stado ok. 20. Ale zdalam sie na profeslonalizm. W koncu stajnia hodowlana. Trenerzy szybko konia wyciagmeli. A ja dziekowalam bogu ze kon nie ma nic polamanego. Uciekajac i nie widzac na prawe oko kilka razy wpadla na innego konia. Nawet nie chce myslec jak bardzo musiala przezyc takie odrzucenie. Ja tylko widzialam kolejny blad i jej kolejne zle doswiadczenie. Nastepnego dnia kon po spedzeniu nocy szalejac w boksie wrocil ze mna na stare smieci jak juz wyzej pisalam o tej trzydniowej "wycieczce"
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
29 stycznia 2014 06:43
Jeszcze jedna rzecz. Czy klacz ma uzupełniany magnez w diecie?
Nie mówię, że ją to "uzdrowi", ale stres znacznie zwiększa zapotrzebowanie na magnez. W Waszym przypadku suplementacja magnezu powinna być stała i w "końskich" dawkach. Nie zmieni to jej zachowania, ale wspomoże przeciążony stresem organizm.

A ja mam pytanie: załóżmy, że Brzask wyda kaskę na diagnozowanie potencjalnego guza, poświęci swój czas i nastresuje konia (pewnie jak nie lubi sama zostawać w boksie, to nie lubi też sama zostawać w przyczepce) i okaże się, że koń ma nowotwór - to co dalej? Chirurgia? Chemioterapia? Uśpić?  Co się robi z koniem ze zdiagnozowanym guzem mózgu?
A ja mam pytanie: załóżmy, że Brzask wyda kaskę na diagnozowanie potencjalnego guza, poświęci swój czas i nastresuje konia (pewnie jak nie lubi sama zostawać w boksie, to nie lubi też sama zostawać w przyczepce) i okaże się, że koń ma nowotwór - to co dalej? Chirurgia? Chemioterapia? Uśpić?  Co się robi z koniem ze zdiagnozowanym guzem mózgu?

Usypia.
Ale czy koń z guzem mózgu może się normalnie zachowywać na jeździe, a tylko w boksie mieć takie ataki? Oczywiście odpukać, w tym przypadku...
Dava   kiss kiss bang bang
29 stycznia 2014 07:55
Nie od dzis wiadomo, ze psychocznie chorych, chorych i nieprzewidywalnych osobnikow sie nie rozmnaza !
Dziwicie sie, ze stado odtraca ta klacz? Zwierzeta instynktownie odrzucaja te, ktore sa chore albo maja cos nie tak z glowa.

Widzialam raz psa, ktory jak dla mnie na 100% mial autyzm (mialam do czynienia z dziecmi z autyzmem, objawy takie same). Wchodzil w rozne rzeczy, nie reagowal jak pies, gryzl sobie lapy jak sie zdenerwowal itd.
Inne psy omijaly go szerokim lukiem, jak podchodzil kazdy pies nawet najbardziej lagodny warczal i odganial.

Zgadzam sie z Tania -> czasem jesli zachowanie takiego zwierzecia jest niebezpieczne dla ludzi i jego samego lepiej dla niego jak zostanie uspione.
Szkoda, ze mamy taki wiek i zero wiedzy na temat takich konskich schorzen...

edit:
Quanta -> bardzo fajnie opisane  :kwiatek: tak mysle, czy ten kon o ktorym pisalas byl niebezpieczny dla siebie? (w kontekscie okaleczania sie, rzucania sie po boksie itd.)?
Ciezko jest wychowac konia nerwowego, dziwnego, niebezpiecznego ale jest to realne, nierealne jest dla mnie zaradzenie temu o czym pisze Brzask, nie da sie byc z koniem 24h  🙁
rybka   Różowe okulary..
29 stycznia 2014 08:41
Czytam uważnie wątek, bo też mam konia specjalnej troski.. Też sie okaleczał, gryzł po bokach itd. Od zawsze "musiał" być sam, jako odsadek skopał roczniaki łamiąc im żebra, niestety zabił psa itd... i wiele by opowiadać, teraz ma prawie 10 lat jest bardzo ogarnięty i inteligentny (przy okazji Quanta zabawka "piłka karmicielka" doskonale zajmuje czas spędzany w boksie - dziękuję :kwiatek🙂, ale nadal są sytuacje, w których bywa niebezpieczny. Ważne są zasady powtarzane, rytuały i żelazna konsekwencja. nie można sobie pozwolić na ustępstwa, bo to taki miły pluszowy miś i chce się miziać. Tylko jak pozwolisz się mu za bardzo miziać to Cię pociągnie za szalik przyduszając, albo urwie Ci kaptur, ewentualnie ugryzie w głowę zabierając czapkę, albo zacznie się na człowieka wspinać machając kopytami... Jednak to nie wątek o moim koniu. Wiele też czytałam na temat takich trudnych koni i zgadzam się ze zdaniem Quanty czas i praca i tak po stokroć, ale... to jest klacz i spotkałam się z opiniami, że klacze czasem się tak zachowują przy zaburzeniach hormonalnych. Pomyśl może o podawaniu niepokalanka mnisiego (Podkowa ma). Nie namawiam na badania hormonalne, bo są drogie, tak jak i USG jajników. Jako syndrom problemów hormonalnych u klaczy (może być wskazówką) są częste ruje, czasem bardzo długie, czasem krótkie, ale częste. Możliwe, że się mylę nie jestem lekarzem, ale niepokalanek nie jest szkodliwym ziołem, a może....
Podziwiam za heroizm 
👍
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się