Koń "pensjonatowy" po wypowiedzeniu umowy przez stajnie

Ogólnie rzecz ujmując to znajoma listownie byłą klientkę zawiadomiła, ale ta nie raczyła ani zadzwonić, ani tym bardziej odpisać. Jak kamień w wodę, dosłownie.
[quote author=Być. link=topic=93799.msg1998981#msg1998981 date=1391246900]
Ogólnie rzecz ujmując to znajoma listownie byłą klientkę zawiadomiła, ale ta nie raczyła ani zadzwonić, ani tym bardziej odpisać. Jak kamień w wodę, dosłownie.

[/quote]

Własnie oto istotny problem.
W takich przypadkach najczęstszy, najbardziej bolacy problem jest z właścicielami/ klientami ktorzy "znikają" - nie daja znaku zycia, uciekają przed kontaktem ze stajnią. Zapadają sie pod ziemię. Częste zachowanie.

Nie wiadomo co zrobić wtedy z koniem, który przecież musi dalej jeść, być oporządzany.
Kto ma za to zaplacić?.
Stajnia jest "przyblokowana" i postawiona pod ścianą.

i takie "nieodwołalne pelnomocnictwo", które zaproponowałam - wychodzi naprzeciw sytuacji stajni w przypadkach "porzucenia" konia i braku kontaktu z wlascicielem.
Problem rozwiązała tak, że mając paszport konia przepisała go na siebie i później sprzedała. Z byłą właścicielką próbowała się skontaktować na wielu płaszczyznach, bo i listownie i telefonicznie, ale oczywiście druga strona na konwersacje chęci nie miała. Dług rósł, ale konia leczyła i karmiła. Bo jak inaczej?
BASZNIA   mleczna i deserowa
01 lutego 2014 21:55
damarina, rowniez dziekuje, ze Ci sie chce :-)
damarina, czy udalo ci sie przejrzeć klauzule niedozwolone?  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Tak mi przyszło do głowy. Jak się to wszystko ma od strony potencialnego nabywcy? Tak szczerze, czy ktoś z was zdecydował by się na zakup konia na takich warunkach?? Czy nowy właściciel był by narażony na jakieś że tak powiem nieprzyjemności jeżeli poprzedni właściciel i właściciel pensjonatu zaczeli by się sądzić??
Nie wiem jak by było gdyby poprzedni właściciel się sądził, ale ja mam pod opieką konia który był właśnie przejęty za długi w pensjonacie i sprzedany na poczet tych długów.  Tak więc są chętni na takie konie. Szczególnie, że cena wtedy prawdopodobnie jest dość atrakcyjna. Pensjonat stara się wtedy jak najszybciej odzyskać stracone pieniądze i zmniejszyć dalsze koszty więc wypycha konia jak najszybciej.
Być ale jak przepisala skoro paszport nie jest dowodem własności a jest nim umowa kupna-sprzedaży? Zmianę wlasciciela w paszporcie rejestruje się na podstawie tej umowy. Więc fałszowała umowę?
Paszport widziałam już przepisany, bo się tym koniem opiekowałam jak właścicielka kitę podwinęła i przestała się komunikować. Szczegółów nie znam, bo i mnie nie interesowały. Nie był to wtedy mój problem zatem z butami nie wchodziłam. Chciałabym Ci konkrety napisać, ale nie znam.
Tak mi przyszło do głowy. Jak się to wszystko ma od strony potencialnego nabywcy? Tak szczerze, czy ktoś z was zdecydował by się na zakup konia na takich warunkach?? Czy nowy właściciel był by narażony na jakieś że tak powiem nieprzyjemności jeżeli poprzedni właściciel i właściciel pensjonatu zaczeli by się sądzić??


Od strony potencjalnego nabywcy:
Jeżeli nabywca widzi takiej treści pełnomocnictwo, to jedyne o co musi poprosić stajnię to zapewnienie stajni, że właściciel konia nie zaplacił x-krotności opłaty pensjonatowej (tak jak jest w tresci pełnomocnictwa).
Jeżeli otrzyma zapewnienie stajni jw. to nie ma żadnej przeszkody, aby konia nabył drogą kupna od stajni.
Nabywca jest całkowicie tutaj chroniony (jako osoba trzecia nabywająca konia w tzw. "dobrej wierze"😉.

Ew. problem będzie miała stajnia i tylko stajnia (jeżeli sprzeda konia wbrew tresci pełnomocnictwa) i to ze strony właściciela (a nie nabywcy).

Oczywiście życie przynosi wszelakie możliwe sytuacje i konfiguracje zdarzeń.
Sama konstrukcja klauzuli nie uchroni przed ew. nadużyciami. oszustwami itp ( jeżeli ludzie będą chcieli oszukać/ naduzyć zaufania). Ona wskazywać ma legalną drogę sprzedaży konia w sytuacji, gdy własciciel uchyla się od płatnosci/ kontaktu ze stajnia.


Ps. jeszcze nie przejrzałam Rejestru Klauzul Niedozwolonych, ale pamietam...
Odnośnie umowy kupno - sprzedaż i paszportów. 3 razy przepisywałam w paszporcie konie na siebie i nigdy nie miałam umowy kupno-sprzedaż przy sobie. Nikt mnie o to nawet nie zapytał, więc przepisać każdy może na kogo chce.


W uzupełnieniu do ww. informacji.
Przejrzałam Rejestr Klauzul Niedozwolonych publikowany na stronie www. UOKiK.
Nie znalazłam tego typu klauzuli w rejestrze.

Chyba że coś mi umknęło (tam jest ponad 5.000 klauzul umownych - prawdziwy horror dla piszacych umowy).

Jeszcze jedna informacja: klauzula o przejściu właśności konia na stajnię "za długi" jest klauzulą niedozwoloną w umowach z osobami fizycznymi. Tak mozna wywnioskować z  orzeczenia Sądu Okręgowego w Warszawie Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z dnia 29.03.2013 r. w sprawie XVII AmC 5242/12.

Odnośnie umowy kupno - sprzedaż i paszportów. 3 razy przepisywałam w paszporcie konie na siebie i nigdy nie miałam umowy kupno-sprzedaż przy sobie. Nikt mnie o to nawet nie zapytał, więc przepisać każdy może na kogo chce.


kiedy te konie przepisywałaś (w sensie jak dawno temu to było) - bo obecnie jeśli nie ma choćby nr PESEL obu stron na umowie oraz na druku przerejestrowania z paszportu - to nikt Ci konia nie przepisze...

http://ozhk-lodz.pl/new/index.php?option=com_content&task=view&id=314&Itemid=1
Ja swojego w grudniu 2012 roku przepisywałam i też nikt umowy nie chciał - miałam wypełnioną dodatkowo tą kartkę z tyłu paszportu przez poprzedniego właściciela i na tej podstawie normalnie przepisali 😉
kiedy te konie przepisywałaś (w sensie jak dawno temu to było) - bo obecnie jeśli nie ma choćby nr PESEL obu stron na umowie oraz na druku przerejestrowania z paszportu - to nikt Ci konia nie przepisze...

http://ozhk-lodz.pl/new/index.php?option=com_content&task=view&id=314&Itemid=1

Jakoś w 2012 r.
ja przepisywalam na siebie konia w paszporcie w pazdzierniku 2013 i nikt nawet o umowe nie zapytal. Tylko moje dane, potwierdzenie imienia konia, 150 zl i zalatwione 😉
150 zł za przepisanie konia??  🤔
Ja płaciłam 7,50 bodajże, jeśli tylko przepisywałaś i nic więcej to Cię nieźle zrobili..
nie twierdzę, że tak nie było - sama swego czasu te paszporty przerejestrowywałam jako pracownik i wystarczał wypisany jako-tako kwit z końca paszportu

teraz tak nie jest - przynajmniej w łódzkiem, nie wiem jak gdzie indziej

jeśli kotoś nie zaglądał do wklejonego wcześniej linku:

"UWAGA! OZHK informuje, że od 21 marca 2013 nie ma możliwości zmiany właściciela konia bez podania dokładnych danych poprzedniego właściciela włącznie z numerem PESEL!
Bez numeru PESEL poprzedniego i nowego właściciela konie nie będą przerejestrowywane!

Zgodnie z art. 16 ust. 2 ustawy z dnia 02 kwietnia 2004 r. o systemie identyfikacji i rejestracji zwierząt z póżn.zm. (Dz. U. z 2008r Nr 204 poz.1281 i z 2009r. Nr 116 poz.976) w przypadku zmiany właściciela koniowatego nowy właściciel jest obowiązany zawiadomić o tej zmianie, w terminie 7 dni, podmiot prowadzący rejestr (OZHK Łódź).

Zmiany właściciela w paszporcie można dokonać tylko w biurze OZHK Łódź - nie ma możliwości przerejestrowania konia w terenie!

Należy przedstawić:

a) umowę, na podstawie której zostało przeniesione prawo własności, albo pisemne oświadczenie o nabyciu koniowatego, w którym są zawarte dane poprzedniego właściciela tego koniowatego a w szczególności:

- imię i nazwisko albo nazwa,

- miejsce zamieszkania i adres albo siedziba i adres,

- numer PESEL lub REGON

b) paszport koniowatego"


150 za przerejestrowanie konia ??? chyba z wyrobieniem paszportu przy okazji  👀
Też mnie dziwi skąd ta kwota,ja płaciłam 12,50 w tym wliczona była cena odesłania paszportu do mnie.



Jeszcze jedna informacja: klauzula o przejściu właśności konia na stajnię "za długi" jest klauzulą niedozwoloną w umowach z osobami fizycznymi. Tak mozna wywnioskować z  orzeczenia Sądu Okręgowego w Warszawie Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z dnia 29.03.2013 r. w sprawie XVII AmC 5242/12.




A jeśli stajnia zamieszcza taki wpis w umowie, który jest niezgodny z prawem to czy mogą jej grozić jakieś sankcje? Bo to trochę oszustwo, nie mniej jednak jedyny (jak dotąd) bat na pensjonariuszy, którym płacić się nie chce.
Do przepisania paszportu wystarczy oświadczenie, że od tego a tego dnia stało się właścicielem konia - przepisywałam 3 konie w sierpniu 2013 na takie oświadczenie.

http://www.zzhk.pl/do-pobrania/file/21-oswiadczenie-wlasnosci-konia
Poza tym jak wiadomo paszport nie jest dowodem własności, więc na dobrą sprawę może tam być wpisany Osama Bin Laden ważne, żeby koń z opisem się zgadzał.



Jeszcze jedna informacja: klauzula o przejściu właśności konia na stajnię "za długi" jest klauzulą niedozwoloną w umowach z osobami fizycznymi. Tak mozna wywnioskować z  orzeczenia Sądu Okręgowego w Warszawie Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z dnia 29.03.2013 r. w sprawie XVII AmC 5242/12.




no czyli dupa, nie mozna takiej klauzuli umiescici w umowie, dobrze rozumiem? moi pensjonariusze to tylko osoby fizyczne.
150 zł za przepisanie konia??   🤔
Ja płaciłam 7,50 bodajże, jeśli tylko przepisywałaś i nic więcej to Cię nieźle zrobili..

nikt mnie nie zrobil 😉 Oprocz zmiany wlasciciela, musialam jeszcze potwierdzac imie konia, bo wczesniej byl wpisany w paszport olowkiem. Plus wpisanie do PZHK (kon z Niemieci, paszport niemiecki). Cennik do sprawdzenia na oficjalnej stronie OZKH w Katowicach 😉
A jeśli stajnia zamieszcza taki wpis w umowie, który jest niezgodny z prawem to czy mogą jej grozić jakieś sankcje? Bo to trochę oszustwo, nie mniej jednak jedyny (jak dotąd) bat na pensjonariuszy, którym płacić się nie chce.


Taka klauzula o przejściu własności konia na stajnię "za długi" wtedy nie obowiązuje i nie ma żadnego znaczenia (jakby jej w ogóle w umowie nie było).
damarina   :kwiatek: Czyli za samo zamieszczenie takiego wpisu w umowę nikomu nic nie grozi ani niepłacącemu pensjonariuszowi ani zamieszczającemu taki niezgodny z prawem zapis pensjonatodawcy.
damarina może podpowiesz co zrobić w takiej sytuacji:
Pewien facet miał kilka koni w 2 różnych stajniach w mojej okolicy. Początkowo wszystko było OK, po pewnym czasie zaczęły się kłopoty z płatnościami- najpierw opóźnienia, niedopłaty, nieregularne wpłaty, potem przestał płacić zupełnie i po pewnym czasie urwał się z nim kontakt, jakby zapadł się pod ziemię. Właściciele mieli problem- konie trzeba było utrzymywać a nie było za nie wpłat... Jakież było ich zdziwienie, gdy pewnego dnia zadzwonił do nich jakiś mężczyzna, który przedstawił się jako nowy właściciel tych koni... Oczywiście nie miał zamiaru spłacać zadłużenia, gdyż nie on je wygenerował... Za 2 dni przyjechał koniowozem. właściciel jednego z pensjonatów zdążył wcześniej zgłosić sprawę na policję i bodajże na tej podstawie mógł koni nie wydawać. Ale drugi po konsultacji z prawnikiem konie wydał, gdyż faktycznie nowy właściciel nie był stroną w tym sporze. Po roku dłużnik już prawie spłacił należność (przeszło 5 tysięcy), ale ile było stresu i nerwów... Zastanawiam się, czy można się zabezpieczyć przed czymś takim? Jak dla mnie to wyłudzenie- kurcze, mogę wstawić samochód do naprawy, potem go sprzedać i wysłać nowego właściciela po odbiór nie płaciwszy za naprawę?
Pensjonat w którym stoję boryka się z podobnym problemem
Na początku bieżącego miesiąca przywiezono źrebicę - chyba odsad, max roczniak (na oko) i tyle
Więcej właściciele się nie pokazali. Po niespełna 2 tygodniach uradziliśmy, ze koń jednak będzie wychodził na pastwiska. System w tej stajni jest taki, że pierwsze 2-3 razy wypuszcza właściciel konia ze stajennym , często z dodatkową pomocą - aby w razie W reagować - tu nikt się nie pokazał i telefon podany w umowie nie należy do właścicieli konia... Koń - dzicz totalna - przerażona, boi się człowieka jak ognia...
Klaczka miała tydzień temu wypadek (wpadła na ogrodzenie i się "podarła"😉 - spora rana, do szycia. Wezwaliśmy lek wet: zabiegi, zastrzyki - koszt spory - pokrył właściciel pensjonatu. Właściciele konia nie odbierają telefonu , nie są zainteresowani zwierzęciem 🙁
Z racji sporych kosztów codziennych dojazdów lek weta właściciel pensjonatu poprosił o pomoc w samodzielnym podawaniu leków - dobrze, że to źrebak , w dodatku zaniedbany i dość słaby - inaczej byśmy sobie nie poradzili  🙁 Klaczkę po 20 - 30 min łapałam w boksie - tak bardzo się boi. Na każdy dotyk reaguje trzęsieniem się - masakra 🙁 Odsadza się, kopie - wszystko ze strachu... wczoraj ostatni zastrzyk , więc na szczęście po krzyku...
Z zalecenia lek weta koń powinien codziennie chodzić w ręku po 30 min, ranę trzeba przemywać itp... Nie mamy w stajni kamikadze, który by wziął dzikiego dzieciaka... ja bym nawet chciała jej pomóc, ale i jeden z moich się rozchorował - nie mam kiedy 🙁 poza tym dlaczego mam ryzykować własne zdrowie?
Generalnie sytuacja patowa. Właściciele konia nie zapłacili ani za pensjonat (termin do 10go, dziś jest... 26ty) ani za weterynarza... Kompletny brak kontaktu z nimi, brak zainteresowania rannym koniem. Klaczka ma duże szczęście, bo goi się ładnie - pewnie codziennie bieganie po boksie trochę pomaga  😉 Ze swojej strony staram się poświecić jej codziennie te 10 - 15 min - obejrzeć ranę, dać marchewkę, dotknąć, pogadać - ale to za mało dla tej bidy zdecydowanie. Ona potrzebuje spokojnego kontaktu z człowiekiem, bardzo potrzebuje czyszczenia - pomimo dościelania 2-3 razy dziennie - jest zwyczajnie brudna...

Niespecjalnie wiem co robić w takiej sytuacji. Raz - brak płatności - w umowie pensjonatowej niedozwolona klauzula o przepadku konia, poza tym nawet jakby się chciało - tej źrebicy się łatwo nie sprzeda... Dwa - ignorancja właścicieli - szczególnie w przypadku tak bojącego się i potrzebującego opieki konia...
Mozna właścicieli postraszyć - nie wiem TOZem jakimś, czy coś? W umowie jest adres - da się wysłać jakiś polecony...
Macie jakieś pomysły?  🙁

Widziałam wiele koni bojących się, agresywnych - ale z tak wielkim strachem spotykam się po raz pierwszy. 5 dni zajęło mi podanie marchewki - z wsadzeniem do pyska na siłę prawie  🤔
Ale klaczka szybko ufa - wczoraj złapałam od razu... pierwszy raz łapaliśmy w trójkę w boksie - dobre 30 - 40 minut... Mogę już jej dotknąć do łopatki, dotyk powoduje "trzęsiawkę" ale juz nie odskakuje. Byłby z niej koń - tylko serca potrzebuje trochę i pracy codziennej...
mac
Formalnie nie ma na taką sytuację dobrego rozwiązania.
W praktyce ważny argument: NIE ZNAM TEGO PANA/PANI, a wydam konia dopiero po uzgodnieniu z dotychczasowym właścicielem. Inaczej mogę być targany przez właściciela za to, że udostępniłem konia niepożądanej osobie.

W mojej opinii dobrze zrobiła ta stajnia, która zgłosiła sprawę na Policję. Bo to nie rola stajni, aby rozstrzygać, czy nowa osoba jest właścicielem. czy nie jest właścicielem konia. Stajnia ma podpisaną umowę z konkretną osobą i z tą osobą (lub z osobami przez tą osobę wskazanymi) powinna uzgadniać sprawy związane z koniem. Zawsze. Jeżeli ktoś inny zgłasza sie jako rzekomy nowy właściciel, to dotychczasowy właściciel powinien poinformowac o tym stajnię i wyjasnić nową sytuację. Jeżeli tego nie zrobi - stajnia nie powinna wydawać konia nieznanej osobie (jako zabezpieczenie sie od pretensji że naraziła właściciela na utratę konia).

Z perspektywy stajni zawsze patrzy się na to z kim ma się umowę. I z tą osobą załatwia się sprawy konia. Z nikim innym, nawet gdyby przedstawiał dokument własności konia.

_gaga
Dlatego tak ważne są umowy podpisywane z klientami stajni (ich treśc i klauzule). Dyskutowaliśmy o tym w tym wątku. Takie pełnomocnictwo by sie przydało.
Stajnia warto, aby zbierała rachunki za koszty leczenia + pensjonatu, następnie co jakiś czas wysyłała poleconym wezwania do klienta o zapłatę kwot zadłużenia. Na adres podany w treści umowy.
Takie ustawiczne przypominanie, z sankcja wystąpienia na drogę sądową.
damarina to, że treść umowy jest ważna - wiem, tylko jakby jest za późno
Zastanawiam się, czy nie można właścicieli TOZem postraszyć, czy inną organizacją, bo - pomijając kwestie finansowe - porzucili zwierzę wymagajace opieki
Chociaż i tak klauzula tu o tyle bez sensu, że zwierzak wart tyle ile waży co najwyżej - czyli z 1 000 zł. Koszt pensjonatu i lekarza już przerósł jej wartość - podobnie koszty sądowe i utrzymanie koni w czasie sprawy... bez sensu  😵
_Gaga, no bez sensu, ale co zrobić? Jeśli właściciel pensjonatu to normalny człowiek, to jej przecież za bramę nie wystawi? Jedyne co można zrobić to własnie wezwania do zapłaty, poleconym, za potwierdzeniem odbioru. A następnie zgłosiść sprawę do sądu.

A do TOZu bym zadzwoniła i tak. Może właściciele się przestraszą?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się