własna przydomowa stajnia

z tymi kosztami emocje są...bo każdy ma inne potrzeby i warunki, różne sa koszta zima i latem (u posiadających łąki, ze stajnia/bez stajni)

przykładowo: (pomijam kowala (150 za 4 szt), weta itd - bo to są koszta jak w pensjonacie i zmienne)

nasze konie (kn i młp) przez cały sezon (wiosna - pozna jesień) nie sa dokarmiane w ogóle. woda - ta w wiadrach do wywracanai raczej, bo rzeka na pastwisku.  tryb wolnowybiegowy. co pare tygodni sprzatane(pracownik) pod wiatami (bo załatwiaja sie raczej poza). - koszt? żaden. bo i ogrodzenie postawione 20 lat temu i tak i tak by było (reszta zmiennych poniżej)

zanim ładna trawa (jak teraz) i jesienią gdy juz kiepska, to troche siana (tanie rolki gorszej jakości najczęściej), w największe mrozy -czyli kilka tyg max po 1/3 miarki mieszanki (duży jedną i dłużej) , no i siano. siano - stoi bela tego słabego w którym grzebią, śpią, sikają, plus 1 (!) czasem 2 kostki dziennie na 4 szt. chodzą na łąkę, grzebia pod sniegiem - bo trawa byla nie do przejedzenia, nawet jak sano stoi.
niech to będzie nawet 100 zł miesięcznie.
nawet gdyby to było 6 mieś w roku. to koszt średnioroczny i tak wychodzi max 50 zł na konia miesięcznie.

niemożliwe, żebym niedoszacowała i koszt był np 300 - bo x4 =1200 po prostu nie mozliwe do poniesienia (jest jeszcze cała menażeria, a dochody nie duże)

co pare mieś do wymiany jakaś żerdź. ogrodziliśmy ujeżdżalnie (1 sciana bo 3 i tak byly siatki), przeszkody - ale to juz moja fanaberia za pare stów. stodółka na siano z kolejną wiatą - tez nie potrzeba życiowa i służy też biznesowi.
woda, wiadra (dostawane z odzysku...) i bez by dały rade... siodlarnia.. też coś dla siebie nie koniecznego dla życia koni.
a ....utrzymanie łąki - dosianie, nawożenie gdy dziki przeryja. ale to nie sa setki miesiecznie.... (żyzna bardzo - fart, kawalek obok juz same piachy, a nie  czarny ulepek jak tam)

wiec...wszystko zależy jakie mamy warunki "lokalowe" i konie o jakich potrzebach. 
gdyby stały w boksach - koszt ich budowy i utrzymania, pradu, ściółki, więcej siana. jakby nie było takiej łąki - trzeba by dokarmiać, a nie mysleć jaki kaganiec do odchudzania kupic. wtedy koszt byłby wysoki.
no i to konie które w takich warunkach czuja się najlepiej, a i świetnie wykorzystuja każdą pasze - przy innych może by się tak nie dalo.
bo wierze, ze można wydawać setki - bo takie konie i takie warunki. ale mozna i kilkadziesiąt... (w pracowej idzie ok 70 zł /mieś na samo siano jak kupne na sztuke-rolki, latem oczywiście ok połowa.
to u mnie jeszcze lepiej... 2 km od domu mam mieszalnie pasz, kupuje od nich jeczmien za uwaga.... 1200 za tone, oni zas kupują od rolnika bezposrednio za 700....
tona w sezonie letnim schodzi mi w 3 tygodnie.... , wiec sie doooobrze przyjzałam ktore z moich ogonów rzeczywiscie potrzebują jeczmienia, a ktorym wystarczają wysłodki  😁
to u mnie jeszcze lepiej... 2 km od domu mam mieszalnie pasz, kupuje od nich jeczmien za uwaga.... 1200 za tone, oni zas kupują od rolnika bezposrednio za 700....
tona w sezonie letnim schodzi mi w 3 tygodnie.... , wiec sie doooobrze przyjzałam ktore z moich ogonów rzeczywiscie potrzebują jeczmienia, a ktorym wystarczają wysłodki  😁



A mam pytanko odnosnie karmienia jeczmieniem. Mieszasz razem z owsem? I moczysz czy gnieciesz? 🙂
Jęczmień to należy dobrze wylonżować w lonzowniku i nasmarować pastą do butów , żeby zmiękł.
Ja jęczmień mocze i dodaje owies.
dominoxs, o co ci właściwie chodzi?
tez nigdy nie dawałam i chętnie bym sie dowiedziała (mamy go w sklepie - mogłabym uzyc np do mieszanek), czy trzeba go jakoś przygotować koniecznie (moczyć, gnieść) czy jest dobrze strawialny bez tych zabiegów. oraz jakie ma parametry, właściwości w stosunku do owsa (czyli czy bardziej/mniej energetyczny, kaloryczny, - wysoko"cukrowy","bialkowy"-czy ochwatowcom, niepracującym, go dobrze podawać czy absolutnie nie....itd) i nie widze w takim pytaniu nic głupiego.
to nie jest najpopularniejsza pasza (nie znam osobiście bliżej nikogo kto nim karmi), więc wiedza taka nie jest powszechna. podobnie jak z wysłodkami czy kukurydzą...
ja dość często karmię jęczmieniem
ma trochę więcej energii niż owies (więc dla ochwatowców to raczej nie) i mniej białka
dobry dla konia pracującego o ile jest pobudliwy bo mniej "nakręca" konia niż owies
ja daję śrutowany na mokro
cały raczej odradzam bo jest dość twardy i będzie wylatywał tylnym końcem w całości
...a do tego pęcznieje i może wywołać kolkę (jak jest w całości).
Dawno temu, kiedy konie w klubie były karmione jęczmieniem -to się zalewało wiadro zimną wodą na noc i rano dawało już bezpieczny - namoczony i napęczniały 😉
o tak, długotrwałe moczenie tez może być ale śrutowany wygodniejszy:-)
dominoxs chodzi o wszechobecną Esencję/Zmorę a obecnie PFK, która wszystkim, wszystko radzi, ale ma problemy z ortografią(z głową możliwe, że też) i prawdopodobnie konia to ma, ale w wirtualnej stajni 😉
Wracając do tematu - zdarza mi się karmić jęczmieniem - wymieszany z owsem, "bez obróbki" był niechętnie zjadany, zwłaszcza przez młode konie - jest twardy, zwłaszcza ozimy. Śrutowany podawałam na mokro - na sucho może dojść do zatkania przełyku, jak nie miałam możliwości śrutowania to zalewałam wrzątkiem ok godzinę przed skarmianiem.
Zawiera więcej cukrów niż owies, białka nieco mniej - ochwatowcom i niepracującym to treściwe w ilości zero bym podawała.
dziekuje wam serdecznie! (za wyj. o PFK takze 😉 -nie spotkałam się 😉 )

mialam jeszcze pytania poboczne, ale już odp 😉

zastanawiałam sie, bo jęczmień też mamy w sklepiku, to zawsze można dosypać 😉 nawet na zasadzie kukurydzy - dla smaczka. ale widzę, że nie ma sensu, a nawet niebezpieczne (szykuje "mieszanki" (z suszem, witaminami itd) w nd. na cały tydz - tzn do piątku, nikt nie będzie moczył, mieszał ... dlatego tez wysłodków nie daje)

ochwatowe, nieroby jak wspomniałam wcześniej nie dostają nic - tylko jak były mrozy te mini ilość. w końcu mają się odchudzać. ale jak nie ma sensu to nie ma. a duży to raczej życia pod siodłem potrzebuje - on się ostatnio ożywia - ale przy - 15 😉 więc to właśnie kwestia "dla zróżnicowania". taki bajer -budzi się we mnie czarownica mieszająca w kotle jak widze tyle worków 😉

a.... będę zamawiać suplementy z tej strony:
http://www.makana.de/
czy chciałby ktoś coś może? dobre ceny 😉

dla ochwatowych, ogólnie wspomagające stawy, kopyta itd (taki "zastrzyk" co jakiś czas)...to chyba msm albo glukozamine?  chetnie bym EM wzięła jak polecałyście - ale tego nie można wlać do żarcia szykowanego na pare dni z góry co?
i dla starszych (20+ ) mam coś znaleźć - chyba tez jw? albo coś "kompleks"?
a ja mam takie pytanko - znowu 😉 i pewnie przez najbliższy rok będę mieć ich jeszcze mnóstwo.

co sądzicie o wykopaniu na padokach stawu? tereny, które mamy przeznaczone na padoki /ok 1ha/ to raczej podmokłe łąki -budowa stawu na pewno je zdecydowanie osuszy, do tego konie będą mieć cały czas dostęp do wody. ponadto przez łąki i tak płynie strumień.
...a do tego pęcznieje i może wywołać kolkę (jak jest w całości).
Dawno temu, kiedy konie w klubie były karmione jęczmieniem -to się zalewało wiadro zimną wodą na noc i rano dawało już bezpieczny - namoczony i napęczniały 😉

I tak też robię.
Wieczorem porcję szykuje, zalewam i dopiero rano dostają. Na kolacje daje sam owies w małej, rozsądnej ilości.

cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
05 lutego 2014 19:34
Olson, forumowa Faza ma padoki z dostępem do stawu.
moje konisko wychowało sie na padokach ze stawami. super sprawa. teraz mają rzeczke, planujemy zrobić staw. w rozlewisku chętnie stoja/leża gdy gorąco.
tam do dużego też chętnie wszystkie wchodziły
[quote author=horse_art link=topic=19013.msg2004062#msg2004062 date=1391634660]
moje konisko wychowało sie na padokach ze stawami. super sprawa. teraz mają rzeczke, planujemy zrobić staw. w rozlewisku chętnie stoja/leża gdy gorąco.
tam do dużego też chętnie wszystkie wchodziły
[/quote]

a co zimą? martwi mnie to, że mogą wleźć na lód i będzie z tym tylko problem.
Olson, zimą rozbijają popytami lód żeby sie napić 😉
nie sądzę, żeby jakikolwiek (chybą , że jakaś choroba - był taki przypadek opisany na rv), znając teren zrobił sobie krzywdę. raczej takie rzeczy gdy konie uciekną - nie znają zagrożenia.
i w tych 2 stajniach i u znajomego mającego wieeele lat kilkadziesiąt koni na pastwiskach ze stawem nie mieli żadnego wypadku.
ważne (!) żeby choć jedno dojście było płaskie (nie strome) i nie było od razu głęboko - wtedy jest bezpiecznie. jak wejda na lód, który się kruszy cofnął sie bez ryzyka wpadnięcia pod niego.
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
06 lutego 2014 01:44
Olson ja trzymam konia w pensjonacie gdzie jest staw i rzeka, do rzeki łagodnym wejściem z małą plażą wchodzą się napić i latem ochłodzić, a do stawu choć wejście nie gorsze nawet nie podchodzą.
Nawet na jego obrzeżach rzadko spacerują  😉
Jeszcze co do jęczmienia, lepiej dawać go mniej niż owsa.
Ja wiele lat karmię jęczmieniem. Nie mam z tym żadnych problemów. Przez lata śrutowałam go, ale ponieważ nie mam swojego sprzętu i za dożo koni, od jakiegoś czasu dałam spokój i mocze. Zalewam go wodą na noc a po karmieniu porannym, znów zalewam kolejny i stoi do wieczora. Jedyny problem to  upały, trzeba go w chłodnym miejscu trzymać a jak są mrozy to w cieplejszym....

Stosuję go solo, jako główne i jedyne zborze lub mieszam w zależności od potrzeb z owsem, wysłodkami, otrębami itp.

Co do różnic wynikających z żywienia jęczmieniem a owsem, to na pewno bardziej tuczy niż owies, nie powoduje pobudliwości, konie są bardzo silne ale nie odwalają. Trzeba tylko dobrze dobrać dawkę do ilości i natężenia pracy konia. Ja daję go koniom które w 80% pracują ale w okresach kiedy nie pracują tez daje tylko najwyżej mniej. Jednak jeśli są mrozy to nie zmniejszam.

Skarmiam nim tez konie które nie powinny jeść owsa z uwagi na nadmiar nie pożądanej energii.
Ja tez boję się ,że konie mogą wejsc zimą na lód i wtedy wpadna do stawu. No mam taką schizę i już. Ponieważ mam staw na padoku to oddzieliłąm go pastuchami tak aby miały dojscie do stawu ale tylko tam gdzie jest płytko , pozostala częsc jest odgrodzona.
Przepraszam za mój wczesniejszy post, ale Zielona Stajnia  dokładnie wyjaśniła skąd się wziął 😤
U mnie jęczmień jest w końskim menu od dawna , podaję gnieciony , z gniecionym owsem , 20% jęczmienia i 20% owsa w dziennej dawce na konia . Niedawno spróbowałam podawac niegnieciony owies , ale największą pociechę z tego miały trzy stada bazantów , które moje konie sobie przygruchały i hodują .
Nie obserwuję u swoich koni  żadnych odpałów po tym owsie , nie ma go jednak az tak dużo w dziennej dawce .

Wracając do bażantów - mam wokół stajni i  na padoku gigantyczny kurnik ! Trzy rozrastające się bandy bażantów , pasione przez konie i moją suczkę - owczarynkę. Nie mogę uwierzyć - zyją te wszystkie stworzenia w niesamowitej symbiozie. Suczka pilnuje, zeby bażanty miały spokój , psy okoliczne nie mają wstępu . Suka z wałachem toczy reżyserowane walki-zabawy , po których oboje zgodnie udają się wspólnie na obchód padoku ,  a bażanty , zamiast na nie polować - pasie . Ptaszyska  czują się u nas swietnie , przechadzają się nonszalancko obok psa, przestały też uciekać na mój widok , tylko oddalają się na bezpieczną odległość , przyglądając się , czy im czegoś nie sypnę. Grzebią w kompostowniku  pięknie go przerabiając , każda końska kupa jest zamieniona dosłownie w pyl w przeciągu kilku godzin - ostatnio nie miałam czego sprzatac z końskiej toalety w lesie  🤔wirek:
Tylko ich populacja zadziwiająco szybko rośnie . Prawdziwa inwazja .
Bażantów w sezonie mam do czterech sztuk i nie mam pojęcia, gdzie to się legnie i chowa. Ale konie się nimi nie przejmują.
Być , u mnie jest ich już sporo ponad 20 sztuk ! Mam sporo drzew i krzaków na działce , no i ponieważ mają profesjonalną ochronę zapewniona , szybko się przekonały , że nasz padok i stajnia to najbezpieczniejsze miejsce w okolicy . A już miałam wziąść sobie kota do stajni ..... no i jak ja mam im to zrobic ???
U mnie jedna ściana z małego sadu, a reszta to otwarta przestrzeń. Częściej są u sąsiada, bo ma baloty na dworze w bardzo dużych stogach i tam się chowają.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
06 lutego 2014 11:22
i tak chyba największym zagrożeniem są w terenie... przynajmniej jak się ma takiego konia jak ja 😉
a na podwórku zawsze można pobawić się wiatrówką (he he he) 😉
😀iabeł:Wiatrówką !
No właśnie , wszyscy : mąż , sąsiad ,rodzice wyraznie dają do mi zrozumienia że wciąż  myślą , jak by tu je wszystkie pożreć . To już moja suka jest lepszym człowiekiem - micha pełna i nie ma przyzwolenia na polowanie , więc pasiemy i jest co robić przynajmniej .
Kuriozalna sprawa , bo z zasady nie lubię kur , łażących wszędzie i zostawiających prezenty , a tu okazało się , że hoduję spore stado drobiu przy domu ...
Olson, też mam staw na łące.Ametyst latem się kąpał ale tam jest płytko -można przejść go wpław do pasa 😉 ale za to jest spory bo ma prawie pół hektara więc i ładnie wygląda.
Ma to swoje wady i zalety - wadą owady .Po lodzie chodziły rok temu ale bać sie nie muszę bo za głęboko nie wpadnie no chyba ze jak poszły na lód na jezioro głębokie .Do dziś to bolesne dla mnie przeżycie i strach ale wiecej sie nie powtórzyło (na moje i koni szczęście)
Niektóre konie uwielbiają się kapąć ale rzadko z niego piją wode.Mają w kaście zawsze świeżą -może dlatego.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
07 lutego 2014 06:45
też rano macie problem z zamarznietymi karabińczykami? Tzn. pewnie nie wszyscy mają prawie wszystko pozapinane właśnie tak, ale ja większość mam...
I rano jest problem z odpięciem tego.
Dodam, że mam różnej firmy, większe i mniejsze. No i są to karabińczyki normalne, nie bezpieczne.
Bezpieczny mam jeden i jest bez zarzutów, chyba się na nie przestawię 😉

edit: zamarznięte nie oblodzone... 🙂
bo nie są mokre i nie zamarzają.
Albo i zmarznięte najlepiej pasuje.
No pomieszałam trochę, pewnie bedziecie wiedzieć o co chodzi.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
07 lutego 2014 06:54
Psiknij w zamek karabińczyka odmrażaczem do zamków samochodowych. Nie będą zamarzały.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
07 lutego 2014 06:59
o, ciekawy pomysł. Dzięki  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się