niestabilność psychiczna u konia

martynka.n, ale w co nie wierzysz? Było już to kiedyś poruszane na forum i nie tylko. Poszukaj sobie.
Szczerze? Naciągane to. Ja nigdy nie spotkałam się z odrzuceniem siwka w stadzie, ani w dużym, ani w małym. Stado odrzuca osobniki stare, chore, z tym się zgadzam, bo takie w naturze opoźniają ucieczkę przed drapieżnikami. Co do umaszczenia - wątpię.
Może po prostu wasze konie są słabe, niedominujące bądź stare, dlatego odrzucone przez stado.
Nie piszę koniach starych lub słabych. Moja kobyłka nie cierpi siwych i koniec. Ogiery o których pisałam był wszystkie w podobnej formie i historia jest jak najbardziej prawdziwa. Zresztą jestem pewna, że nie tylko ja się z tym spotkałam.
Siwki są bardziej widoczne dla drapieżników i z tego powodu też mogą być odtrącane.
Ale mi się wydaje, że działa to przeważnie w stadach dzikich  🙂
Choć jak widać po wcześniejszych postach może zdarzać się u koni udomowionych.
martynka.n, mój koń nie jest ani stary, ani słaby ani chory. Swego czasu stała w stadzie siwków i każdy nowy koń o ile był siwy, był akceptowany przez stado szybko i bezboleśnie. Kiedy pojawił się jakiś nowy koń, ale był gniady, kary, kasztanowaty, to już takiego szczęścia nie miał. Kiedy stado wyrównało się pod względem maści, to siwki stały i trzymały się razem, a maściste razem. W innej stajni też był podobny problem i moja i jeszcze jedna siwka były ewidentnie gnębione przez inne konie. Z tym że moja odpłacała pięknym za nadobne 😁 tamta niestety była uległa. Teraz stoimy w stajni z samymi gniadymi końmi i już na sam jej widok zaczynają tulić uszy, szczerzyć zęby itd. A jak postawi się obok jakiegokolwiek maścistego to jest praktycznie zero reakcji.
😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
01 lutego 2014 20:18
Również się spotkałam z oddzieleniem siwych koni. Ogólnie konie pochodziły z jednego stada. Do nowego właściciela trafiły ,,na raty": najpierw kasztan, miesiąc później 2 gniade, potem 2 siwe, na koniec srokaty (z innego stada). Kasztan z gniadymi stały razem, siwe czasem ze srokatym, a czasem srokaty oddzielnie. Jeden z gniadych atakował inne konie podczas karmienia (i np. właził na siano i na nie sikał). Kasztan zaś zaczął konie kopać (wcześniej tego nie robił).
Ja również podpisuję się pod niezaakceptowanymi siwkami. Mój siwy kiedy wychodzi ze stadem stoi zawsze osobno, nawet w czasie, kiedy szaleją, stoi i się przygląda. Za to kiedy wychodzi z pojedynczymi końmi z tego samego stada, tylko w 2 do 3 koni- problem znika. Ba! Wszyscy są poustawiani, więc to nie problem z charakterem czy uległością... Chociaż faktycznie, nie chce mi się wierzyć, że aż taki wpływ może mieć maść...  😉
Masc nie jest najwazniejsza ale juz dawno bralam pod uwage ze raczej jej nie pomaga a jedynie moze powodowac problemy w odnalezieniu sie w stadzie gdzie jest jedynym  siwkiem. Mysle ze jak kon ma silny charakter to bez znaczenia jakiej masci a da sobie rade i wywalczy pozycje. Natomiast takie slabeusze jak Mewa raz odtracone nie beda walczyc tylko po kopniaku pojda tkac do kata :-\ poza tym moja kobyla irytuje nawet swoje male stado emerytow. Chwile stoja razem, wszyscy spokojni a ona zaczyna czasami tkac blisko innego konia. Ten stoi chwile dwie po czym ja odgania kladac uszy po sobie. Szczerze troche im sie nie dziwie. Mnie ten jej ciagly niepokoj tez juz wykancza i czasami mam ochote uciec.. Jutro postaram sie cos uchwycic i po weekendzie wrzucic dla zobrazowania. Ps. Nie jest tez tak ze stoi tylko sama. Czasami stoi razem z konmi i wszystko jest ok. Natomiast dolaczenie jej do obcego stada byloby sporym ryzykiem. Na domiar zlego najprawdopodobniej zmiana stajni po 7 latach bedzie nieunikniona w najblizszym czasie wiec bedzie dym :-( na razie jezdze i szukam ale slask jest porazka i nie wiem gdzie sie podziejemy. Prawda jest tez taka ze takiego swira po piersze nie kazdy pensjonat przyjmie, po drugie boje sie jak damy sobie rade. Jesli znacie jakies osrodki w okolicach Sosnowca gdzie warunki bylyby odpowiednie to priv prosze. Ja szukam i na razie nic godnego uwagi..
Spotkał się może ktoś z Was z koniem bardzo agresywnym, atakującym człowieka właściwie każdego i generalnie bez powodu w każdej możliwej sytuacji? Takiego, który nie czuje żadnego respektu przed niczym?

Zastanawiam się, na ile możliwe jest, że wynika to z jakiś zaburzeń psychicznych. Pamiętam, że w której z książek Monty Roberts pisał o agresywnym koniu, z którym nie było możliwości pracy i został poddany eutanazji. Ja -klasyk, ale przestudiowałam kiedyś część literatury MR. Tylko zdaje się, że koń opisywany przez MR nie tolerował również koni, a ten w stadzie zachowuje się poprawnie.

Spotkał się ktoś z Was z takim agresorem? Jakie były jego losy?
Spotkał się może ktoś z Was z koniem bardzo agresywnym, atakującym człowieka właściwie każdego i generalnie bez powodu w każdej możliwej sytuacji? Takiego, który nie czuje żadnego respektu przed niczym?


Sądzę, że wiem o jakim koniu piszesz 🙂 Jeśli tak, to to nie jest aż taki stan, jak opisujesz. Nie wiem, czy właścicielce podobała by się tu dyskusja o nim.
[quote author=Frairla link=topic=93750.msg2007898#msg2007898 date=1391988839]
Spotkał się może ktoś z Was z koniem bardzo agresywnym, atakującym człowieka właściwie każdego i generalnie bez powodu w każdej możliwej sytuacji? Takiego, który nie czuje żadnego respektu przed niczym?


Sądzę, że wiem o jakim koniu piszesz 🙂 Jeśli tak, to to nie jest aż taki stan, jak opisujesz. Nie wiem, czy właścicielce podobała by się tu dyskusja o nim.
[/quote]

Myślę, że faktycznie możesz wiedzieć. Nie podałam jednak szczegółów z uwagi dokładnie na to, co piszesz. Myślę, że jest nie do identyfikacji. Nie miałam też w zamyśle żadnych złych intencji, zwyczajnie zastanawia mnie na ile i czy może być to problem natury zdrowotnej, a na ile kwestia złych doświadczeń. Dlatego pytam, czy miał ktoś podobne doświadczenia i jakie były losy koni.
No to ja też chętnie bym poczytała o doświadczeniach innych oóśb z bardzo agresywnymi końmi i jak się losy tych pluszaków potoczyły  :kwiatek: Może ktoś coś? 🙂
Ja mam wrażenie, że bardzo znacznej większości przypadków agresja konia wynika z jego doświadczeń i z tego jak był prowadzony przez człowieka od samego początku, inaczej niż w przypadku Mewy o której jest większa część wątku. Jakoś wątpię, żeby chodziło tutaj o saburzenia psychiczne same w sobie.
Miałam agresywnego ogiera - agresywny przez nieprawidłowe/brutalne traktowanie (trochę się dowiedziałam o historii konia m.in. od W. Mickunasa). Koń gryzł bez przyczyny - na agresję (bat) zawsze reagował agresją...
Dałam mu święty spokój i poczekałam aż sam będzie szukał kontaktu - i tak na początku trzeba było go wyleczyć i utuczyć, zatem nie pracował... Po kilku tygodniach schodzenia sobie nawzajem z drogi zaczęliśmy się dogadywać - on przestał się bać, ja mogłam wymagać coraz więcej (od wiązania, poprzez czyszczenie po jazdę i skoki), zweirz stał u mnie na początku sam... Koń jednak pozostał agresywny dla obcych do końca swoich dni - postawiony na moment w pensjonacie - nie wpuszczał do boksu nawet z jedzeniem  🙁 pierwszej nocy tak szalał, że się oskalpował (boks bezpieczny, poidło zdemontowane, nawet wiadro z wodą zdjęłam)  🙁
Konia kupiłam jako 10 latka. Do końca swoich dni akceptował mnie i mojego kuzyna (brata strzeszynopiteka).
Dokadnej historii agresji ogiera nie znam. Wiem jedynie, że jako typ dominujący (ogier po torach, kryjący i to sporo) - był trudny, zatem trochę za często widział bat. Wiele lat spędził samotnie w boksie - kompletnie oddzielony od innych koni, co również przełożyło się na agresję do koni (klaczy nie w rui również), generalnie pierwszą połowę życia miał raczej słabą... Nie udało się go zresocjalizować, ani w pełni odbudować zaufania do ludzi (wszystkich). Ale dla mnei pod siodłem był wspaniałym nauczycielem, a z ziemi nauczył wówczas mnie - nastolatkę - spokoju i cierpliwości, za co mu pięknie dziękuję
Dziś mam jego ostatniego syna. Również typ agresywnego dominanta, ale prowadzony krótko i konsekwentnie - bez brutalności ale nie bez bata - koń jest w miarę "ogarnięty". Nie ma problemu z wchodzeniem do boksu obcych - zwierz uszy skuli, tupnie ale wpuści. Nie gryzie i nie kopie , chociaż czasem widać, że ma ochotę... Z pewnościa jest to zatem kwestia i charakteru i prowadzenia.
Chess, to już nie tyle o mewę chodzi i o przyczyny takich końskich zachowań niebezpiecznych, tylko o to, jak potoczyły się losy takich koni. Np. ja wiem, że wcale nie jest łatwo znaleźć weterynarza, który zgodzi się na uśpienie takiego nieprzewidywalnego i bardzo niebezpiecznego konia. A może czasem to jest jedyne wyjście? To już tak nie bezpośrednio w związku z opisywanymi tutaj sytuacjami.
Historia jednego. Młody ogier w ZT. Znak krzyża przy podejściu do boksu. Piękny, ramowy, jasnogniady - oko rwał. Równo pod sufitem nie miał nigdy 🙁 Objaw: koń w boksie non-stop na dwóch. Poważnie - jak koń Lucky-Lucka przy barze - opierał kopyta o kraty i stał godzinami. Rżąc wściekle. Z przerwami na rozbijanie się po boksie. Do dziś mnie zadziwia, jakim cudem za charakter dostał "dobry" 🤔 ZT zdał. Trafiał pod najlepszych wówczas jeźdźców. Eksterierem,  ruchowo - wspaniały rumak. Ludziom regularnie zapewniał L-4. Nikt mu nie dał rady. Kastracja nie pomogła. Bodaj jako 6-latek skończył efektowny żywot w rzeźni 🙁 Imię miał "charyzmatyczne" - Tygrys 🤔.  Chyba nie pozostawił potomstwa - tyle dobrze.
halo obstawiałabym, że wnęter - chociażby częściowo 🙁
Żaden wnęter. Ogier z licencją - wnęter licki nie dostaje. Dobra wiadomość taka - że to jedyny(!) taki przypadek jaki znam w ciągu trzydziestu paru lat.
🙂
Chess, to już nie tyle o mewę chodzi i o przyczyny takich końskich zachowań niebezpiecznych, tylko o to, jak potoczyły się losy takich koni. Np. ja wiem, że wcale nie jest łatwo znaleźć weterynarza, który zgodzi się na uśpienie takiego nieprzewidywalnego i bardzo niebezpiecznego konia. A może czasem to jest jedyne wyjście? To już tak nie bezpośrednio w związku z opisywanymi tutaj sytuacjami.


Może tak spytam wprost:
1. Czy spotkał się ktoś, aby agresywny koń (niezależnie od przyczyny, agresywny w stosunku do człowieka) został poddany eutanazji? Jeśli tak, jaka była procedura.
2. Czy znane są Wam jakieś "przytuliska" dla koni, gdzie pracują behavioryści i zatrzymują takie konie dla siebie.

Tak w ramach wyjaśnienia dla tych, z którymi się znam osobiście (żeby mi się telefony zaraz nie rozdzwoniły  😉 ) - nie, żaden z moich koni nagle nie zrobił się agresywny i nie mam żadnych niecnych planów względem nich 😉
Masz na myśli eutanazję czyli uśpienie czy zakończenie żywota w jakikolwiek sposób. O drugiej sytuacji pisała Halo.
Masz na myśli eutanazję czyli uśpienie czy zakończenie żywota w jakikolwiek sposób. O drugiej sytuacji pisała Halo.


Masz rację, doprecyzuję: miałam na myśli uśpienie. Zakładam, że oddanie koni do rzeźni nie wymaga szczególnej procedury.
Uśpienie też nie wymaga żadnej procedury. Wola właściciela, opłata dla lekarza wet - i tyle. Plus opłaty utylizacyjne. Nikt nikomu nie zabroni najzdrowszego konia uśpić, najmilszego ani mistrza olimpijskiego. Chcę uśpić moje zwierzę - moja wola, moje koszta. Ew. problem ze znalezieniem weta, który podjąłby się uśpienia zdrowego konia. Ale jeśli wyraźnie agresywny, to sądzę że bez problemu. Natomiast jeśli chodzi o Czyjegoś konia - uuu. Tu chyba najpierw trzeba odebrać własność/prawo własności - nie tylko, że "pod opiekę gminy", ale na dobre, ew. przejąć zwierzę a i tak - uzyskać zgodę właściciela. W historii strzeszynopiteka trochę było (o przejmowaniu) - nie takie to proste. Tak mi się wydaje, że bez procedur sądowych to tylko jeden sposób - żeby zwierzę zaatakowało uzbrojonego funkcjonariusza na służbie  🤔.
2. Czy znane są Wam jakieś "przytuliska" dla koni, gdzie pracują behavioryści i zatrzymują takie konie dla siebie.


Z całym szacunkiem ,ale takie rzeczy to chyab tylko w Erze... a Ery już nie ma  😉
Koń agresywny nie da łzawej historii i bicu, ranachm wychudzeniu i przepracowaniu  😉 Pamiętam jednak, że met miała kiedyś agresywnego srokatego szetlanda (takiego na prawdę niebezpiecznego). Wczesniej koń był w ProEquo. (Azer?) Nie znam jednak jego dalszych losów...
halo, no właśnie niestety to nie jest takie proste, że chcesz a wet bez problemu Ci uśpi zdrowego konia, ba nawet chorego konia! Wiem, bo mam znajomego, który miał ciężko chorego i bardzo starego konia, którego nie bardzo było jak leczyć a koń mozliwe, ze nie przeżyłby lata, udusiłby się w męczarniach. Wet nie zgodził się uśpić. W końcu koń trafił do szkoły weterynaryjnej, gdzie go spokojnie uśpiono i uczyli się na nim studenci.
A jeśli znasz takiego weta to proszę o nr telefonu 🙂 na wszelki słuczaj 🙂
[quote author=_Gaga link=topic=93750.msg2009070#msg2009070 date=1392101315]
2. Czy znane są Wam jakieś "przytuliska" dla koni, gdzie pracują behavioryści i zatrzymują takie konie dla siebie.


Z całym szacunkiem ,ale takie rzeczy to chyab tylko w Erze... a Ery już nie ma  😉
Koń agresywny nie da łzawej historii i bicu, ranachm wychudzeniu i przepracowaniu  😉 Pamiętam jednak, że met miała kiedyś agresywnego srokatego szetlanda (takiego na prawdę niebezpiecznego). Wczesniej koń był w ProEquo. (Azer?) Nie znam jednak jego dalszych losów...
[/quote]

Wiesz, ja też nie znam takiego miejsca, ale pewnie nie znam zdecydowanej większości miejsc i stajni w kraju. Podobnie jak nie znam planów większości koniarzy. Stąd było pytanie do szerszego grona.
Chciałabym odświeżyć wątek, ostatni post z lutego, a mamy kwiecień.
Śledzę wątek od początku i bardzo trzymam kciuki za brzask  :kwiatek: i ciekawa jestem czy coś się zmieniło, robiłaś może już badania na wrzody, co wyszło, jakaś poprawa?
angelique   Marzenie nie ma daty upływu ważności...
27 listopada 2014 10:30
A ja bym chciała odnieść się do poruszonej w wątku kwestii nie akceptowania siwków w stadzie😉 Mój siwy koń , wpuszczony do obcego mu stada skarogniadych koni błyskawicznie został liderem i tak jest do dziś😉 W poprzednim stadzie, gdzie się urodził, plasował się tak mniej więcej pośrodku hierarchii, ale wynikało to raczej z jego wieku( najmłodszy) i powiązań rodzinnych a nie maści i w żadnym wypadku nie był odtrącany😉 Z tym, że było to stado "różnomaściste" chociaż siwek tylko jeden.  Ogólnie, każdy nowo poznany koń (zwłaszcza klacz) szybko akceptuje Siwego 😉 Śmieję się, że ma ogromny urok osobisty i ciekawą osobowość 😉
A tak całkiem serio, to czy koń jest akceptowany w stadzie zależy od jego zdrowia, mocnego charakteru, siły przebicia ...  😉 O wilkach stado skarogniadych koni widocznie zapomniało wybierając siwka na szefa 😉 A co ciekawsze, gdy do stada dołączyły dwa jasnogniade konie, to one stały się końmi stojącymi najniżej w hierarchii😉 Ale myślę, że przyczyną nie byłą ich maść, tylko to, że kobyłka była młodsza od rezydentek i starsze klacze pokazały szybko młodej gdzie jej miejsce, natomiast wałach był w kiepskim stanie zdrowia , zabiedzony, więc już na wstępie  nie miał szans.I nadal nie ma, chociaż siwy go lubi, bo razem w tereny chodzą 😉  I tak z moich obserwacji wynika , że maść nie odgrywa w stadzie koni domowych kluczowej roli 😉
I też chciałabym się dowiedzieć, co z siwką założycielki wątku! Mam nadzieję, że już wszystko ok🙂
skoro wątek już odświeżony, to i ja chciałabym zadać pytania...
mam klacz - nerwowa, tkająca, czasem histeryzująca ("na starość" jej się tak zrobiło, po odstawieniu źróba i przeprowadzce w inne miejsce); ale to i tak nic w porównaniu z opisywanymi tu przypadkami, więc nie będę się wdawać w szczegóły
ale zainteresowały mnie 2 kwestie, będę wdzięczna za odpowiedzi (i nie odsyłanie do żółtodziobów :P ):
- jaki jest związek między nerwowością a wrzodami? sądziłam, że nerwowość jest jedną z przyczyn wrzodów; czy dobrze rozumiem, że piszecie o nerwowości też jako o objawie/skutku choroby wrzodowej?
- polecacie jakiś konkretny preparat na uzupełnienie magnezu?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się