Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

Odgrzebałam. I tu napiszę, że odgrzewanie konfliktu wet versus posiadacz konia w wątku o krakowskich stajniach jest drogą do OT.
O!
Można sobie kontynuować tutaj. Jak ktoś już musi.


"Konflikt" wet vs. posiadacz konia był pretekstem do ogólnego spostrzeżenia pt.:
"Mam nick, jestem anonimowy, więc mogę obrażać wszystkich" lub jak kto woli "Jestem re-voltowiczem, jestem zajebisty, reszta to idioci"  😵
Ot i cała filozofia forów internetowych  😉  Nieważne już o kim piszę, o wecie, trenerze, koleżance, narzeczonym, itd. itp. Ważne że mogę krytykować, bo mi wolno, bo jestem najmądrzejszy! I cały świat jest mój i wszyscy mają mi się kłaniać w pas, bo ja to w ogóle wszystkie rozumy pozjadałem. Niestety, ale taka jest mentalność 90% użytkowników wszystkich forów!
A mnie to fascynuje, skąd tylu idiotów się bierze?  🤔
Pytanie do samego/samej siebie - i już 🙂 (bo musisz wiedzieć, po takim popisie krytykanctwa i potępiania w czambuł)
To ja tu sobie napiszę jaki mam oczekiwania wobec Moderatora.
Chciałabym, żeby umiał oddzielić swoje prywatne poglądy od pełnionej funkcji. I tam, gdzie się pojawia sprzeczność, umiał się powstrzymać od udziału w dyskusji.
Chciałabym, żeby miał takie wyczucie co jest OT i zamazuje przebieg dyskusji a co jest jej nowym kierunkiem. I albo pozostawiał jak jest, albo sprawnie wycinał i tworzył nowy wątek. Albo szybko reagował, jeśli OT jest tylko pitoleniem nie na temat. No, tak wyczuwał klimat i nurt.
Chciałabym, żeby pilnował literówek czy byków w tematach wątków i szybko pisał do autora o korektę. W tematach. Treść to niech sobie każdy tworzy na własne konto.
Chciałabym, żeby wobec nowych osób stosował przez chwilę taryfę ulgową, czyli na priv im pisał gdzie i jak się poruszać, zanim zostaną wygnani, lub zmuszeni do agresji. Ale i chciałabym, żeby po wstępnej lekcji uporczywych matołków odsyłać do kąta.
Chciałabym, żeby wpisy gorszące, naruszające prawo, zachęcające do złych rzeczy były kasowane a autor uciszany. No, tak, żeby treść forum była akceptowalna dla dzieci i dorosłych.
O! Chyba tyle.
Czy może mi ktoś wyjaśnić, o co chodzi w wątku „Podziękowania” na Końskim? Już nie obowiązuje zasada nie pisania postu pod posten? To jakaś forma blogu, która została dopuszczona na forum?

Tylko blagam, nie odsyłajcie mnie po odpowiedź do tego wątku, bo to jakimś szyfrem pisane i niewiele rozumiem, a poza tym aż zęby mnie rozbolały od patrzenia na ten szyfr. 

:kwiatek:
milion razy było to tu pisane.... po co znowu poruszać ten temat
Jak cię tak boli to nie czytaj.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
10 czerwca 2015 14:28
to ja odpowiem grzeczniej, Viritim, to taka ciekawa postać, która podzieliła forum na tych co go uwielbiają i tych co nienawidzą. Jest inwalidą, byłym jeźdźcem zawodowym, ma bogatą wiedzę, którą nie zawsze potrafi przekazać. Niemniej znalazł się w trudnej sytuacji osobistej, sam z niepełnosprawnością i pisanie na forum pomaga mu się uporać z rzeczywistością, dlatego modzi tolerują omijanie przez niego zasad na forum. Była o to burza, na pierwszych stronach jego wątku i w efekcie stoi jak stoi.
trusia- puściłam priva  😉
dzięki, pędzę, bo ciekawość mnie zżera.
Przeniesione i kontynuacja z innego wątku.
[quote author=halo]
Ale gdzie dowody, że te 22 h szkodzą? No tak, jeszcze definicja "szkodzenia" 🤔.
A gdyby chcieć zebrać takie dane, takie dowody, to w jaki sposób? Żeby były porównywalne?
Ktokolwiek podjął się np. kilkuletniego śledzenia określonych parametrów zdrowia koni w systemie 22 boks? Stawki różnych ras i wieku, z kopytami na wejściu dobrze rozwiniętymi, z podobną "rozpiską" ruchu "wymuszonego" (typu godzina intensywnej jazdy na dworze, zimą w nieogrzewanej hali, godzina karuzeli lub stępa pod siodłem, rozsądny rytm treningowy, konie bose (ew. kute - inna stawka) co 4 tyg. rozczyszczane, powiedzmy). I stawki kontrolnej, zbliżonej, (ten sam werkowacz?) ale w chowie "bez aberracji" z przeciętnym padokiem, powiedzmy 12 h?
Dobrze wiem co nam się wydaje (!). Chciałabym wiedzieć "for sure". Żeby można było np. pokazać palcem, czarno na białym: robisz "koniu" krzywdę, bo... a) b) c)  - konkretne parametry. Jak na razie (chyba, że się mylę, to poproszę o linki) nie ma czego pokazać palcem. Jeśli nie ma czego pokazać palcem, to kto tu komu wciska kit?
[/quote]

Halo, tu już przekroczyłaś granice absurdu. Jeśli dla ciebie predyspozycje konia, ukształtowane milionami lat ewolucji, zdeterminowane potrzebą ruchu (w poszukiwaniu jedzenia i jako ucieczka od drapieżnika) nie są wystarczającym dowodem, to znaczy że albo nie potrafisz wyciągać wniosków z niezaprzeczalnych faktów, albo piszesz po to, żeby zaistnieć jako ta jedyna dociekliwa.

Koń to zwierzę aktywne ruchowo, do tego przystosowała go ewolucja. Żeby uniknąć śmierci, musiał rozwinąć i doskonalić dwie cechy: aparat ruchu i umiejętność kontroli otoczenia. W boksie nie wykorzystuje aparatu ruchu ani nie ma kontroli nad otoczeniem. Czy nie wynika z tego, że system 22 godziny w boksie jest dla niego szkodliwy? Fizycznie i psychicznie? Bo nie do tego jego organizm został przystosowany. Ile ryb wyciągniesz z wody, żeby przekonać się, że poza wodą nie żyją? Skoro koń w boksie nie zdycha, znaczy że te 22 godziny mu nie szkodzą? 

Nie zawsze trzeba pokazywać palcem. Palec można zastąpić rozumem.

Ponieważ tak lubisz kwestionować fakty, podrzucę ci jeszcze jeden temat. Był taki ktoś, kto powiedział „a jednak się kręci” – „and yet it moves”. (Wersja angielska to ukłon w twoją stronę, bo jak zauważyłam, bardzo lubisz wtrącać terminy angielskie nawet na to, co doskonale da się wyrazić po polsku.) Miał rację? Jakie badania na poparcie tego byś proponowała? Stawkę ilu planet rozebranych na czynniki pierwsze?  A co jako stawkę kontrolną? Żeby wiedzieć „for sure” i mieć „proof”?

Wygłaszasz niczym nie poparte teorie, potem rozmydlasz je pseudofilozoficznymi rozważaniami, nad pytaniami albo się prześlizgujesz albo krzyczysz albo piszesz histeryczne posty, że ktoś śmie te pytania zadawać w formie, która ci się nie podoba, a która jest po prostu najzwyklejszym pytaniem. Dodaj sobie w podpisie taką informację: jak chcesz uzyskać ode mnie odpowiedź, zacznij od „czy będziesz taka łaskawa i raczysz odpowiedzieć”. I wszystko będzie jasne.  Nie będziemy nabijać pustych postów, ty poczujesz się doceniona, wszyscy będą „happy” i będziemy pod nosem śpiewać „what a wonderful world” (dawka angielszczyzny wystarczająca?).     

No, w końcu wylałam z siebie to, co od jakiegoś czasu bulgotało we mnie pod wpływem tamtego wątku. Cleansing experience (bez angielszczyzny ni w huk)  😉
Gillian   four letter word
22 września 2015 12:02
Amen. A nawet EJMEN.
trusia, widzisz, jeszcze ze 2 tyg. temu też w to Wierzyłam. Po czym wyczytałam takie zdanie, że "te dzikie" nijak nie są zdrowsze niż te z różnych typów chowu "domowego" - te same proporcje i skala kontuzji, ten sam zakres chorób, włącznie z alergiami - jakby to przynależne było gatunkowi a nie sposobowi chowu/dzikości. A zdanie powstało z tego, że policzono i zbadano.
halo, poważnie Cie to zdziwilo? Przeciez kazda populacja dzikich zwierząt pod katem zarobaczenia, niektórych chorób czy dlugosci zycia wypadnie gorzej niż statystyki zwierząt udomowionych. To człowiek sztucznie poprawia jakosc i przedluza życie. Tylko czy to od razu stanowi powód aby zanegować to, co ewolucja stworzyla na przestrzeni milionów lat jako optimum?

Poza tym nie masz wrażenia ze ciągle szukasz usprawiedliwień dla swojego konia? A to za dobrze ujezdzony wiec nie ciągnie do przeszkody, a to owies mu nie wystarczająco w głowę grzeje wiec nie ciągnie do przeszkody, teraz znowu padlo na naturalne struganie - czuje po czym idzie i mysli, wiec nie ciągnie jak głupi do przeszkody (krosowej w tym wypadku). Imo albo masz dziwaczne oczekiwania względem swojego konia, albo po prostu nie możesz przyjąć do wiadomości, ze taki jest/Ty z niego więcej nie wycisniesz.
Gillian   four letter word
23 września 2015 08:11
No na coś trzeba zwalić. Taki life...
A jak zacznie się szukać winy w sobie, to nagle wszystko zaczyna być dobrze.. 😉

Co do stajni/dworu - mi się wydaje, ze to kwestia przystosowania każdego konia. W stajni mamy ok. 30 koni, z czego 2 śpią w stajni cały rok, reszta tylko zima. Te, które są na dworzu, po 30 minutach w boksie są całe mokre, widać, ze im tam złe. Te które są w stajni nie wykazują takich objawów. Te, które są w stajni maja chyba większy problem z nogami (palcem nie pokaże, nie przeprowadziłam badań, sorry :/). Dużo cześciej są opuchnięte, a po wyjściu na dwór i potknięciu się o patyczek często zdarza im się kuleć. Cześciej chorują tez te, które są w stajni, niż te, które w każda pogodę na dworzu (tez nie mam badań jak by ktoś pytał)
Halo, nie wiem co w tych opracowaniach wyczytałaś, bo te linki mi się nie otwierały, więc nie będę się do tego odnosić, a z wiedzą uzyskaną dzieliłaś sie wybiórczo i wyrywkowo. Natomiast twoja ich interpretacja  (prawdziwa czy nie) prowadzi do tak karkołomnych rozważań i pomysłów nierealnych badań, że gdyby ktoś miał czekać na ich wyniki z podjęciem jakichkolwiek działań na rzecz konia, nigdy by nic nie zrobił.  Nie wszystko się bada i nie wszystko da się zbadać. Dokładnie jak dea napisała:
I jeszcze na koniec: mam rewolucyjny pomysł, żeby karmić konie kiełbasą. Sportowiec musi białko mieć. Czy ktoś widział badania pokazujące wyższość siana nad kiełbasą? bez badań nie podejmuję dyskusji.

Chociażby to: Jako śmiesznostkę podałam odpowiedź człowieka na opis budowy i funkcjonowania układu pokarmowego konia i związku tego funkcjonowania z koniecznością częstego pobierania  pokarmu. W życiu by mi nie przyszło do głowy, że ktoś, kto kreuje siebie jako  osobę z wieloletnim doświadczeniem i wiedzą na temat koni, taką oczywistość może zakwestionować.  Ale nie – pomyliłam się. Wg ciebie nie ma nic oczywistego, wszystko od początku trzeba zbadać, wymierzyć, porównać wyniki naukowe i dopiero zacząć konia karmić.  A że w międzyczasie koń z głodu zdechł – trudno, znaczy że nie nadawał się na materiał badawczy.
Tak, co do siana też bym chciała dysponować konkretnymi danymi do samodzielnej oceny. .... Bo to jest tak: Ty "na zdrowy rozum" możesz, tak? Że układ trawienny konia wygląda tak a tak, i z tego by wynikało, że... (chyba wink) I to nie jest "teoria od czapy"? A ja "na zdrowy rozum" nie mogę??? Mnie nie wolno? Bo moje podejrzenia i supozycje nie zgadzają się z twoimi? Twoje doświadczenia (empiria) są słuszne? Moje są niesłuszne? Na jakiej podstawie?

Naprawdę nie widzisz, że popadłaś w jakąś paranoję? A skoro nie znalazłaś posłuchu, to znaczy, że reszta to sekta? Że to ludzie nawiedzeni?

Mówisz o kulturze wypowiedzi, a sama krzyczysz na rozmówców i komentujesz zawartość głów (chociaż i tak delikatnie się tu wypowiedziałaś porównując to do innych określeń, jakimi obdzielałaś różnych użytkowników r-v). Zawartość głów mierzymy tym, czy przyklaskuje się pomysłom halo? Skoro nie, to znaczy, że masz do czynienia z sektą i fanatykami o miałkiej zawartości głów i niskiej kulturze wypowiedzi, którzy nie rozumieją twoich problemów egzystencjalnych? Tak to widzisz? Czy w tamtym wątku ktoś personalnie robił jakieś komentarze na temat zawartości twojej głowy?

Gdyby wszyscy mieli takie podejście do wiedzy, rodzaj ludzki do tej pory by nie wyszedl z jaskiń. I podpisuję się pod poniższym zdaniem, tyle że jestem pewna, że kogoś innego mamy na myśli.

[quote author=halo]
Na szczęście w tym kraju są jeszcze ludzie, którzy nie są nawiedzeni. Z takimi zawsze da się rozmawiać. I pogłębiać Wiedzę.
[/quote]
Orzeszkowa, właśnie spodziewałam się różnic. A tu się okazało, że nie ma żadnych istotnych różnic. Dzikie nie mają więcej robaków, nie funkcjonują lepiej "kopytowo", nie mają więcej ani mniej, ani innych kontuzji. Jest podobnie, niezależnie od rodzaju chowu. Długość życia też ta sama. Ogólnie. Te same ilości żyją krócej, te same - dłużej.

Aktualnie jestem bardzo zadowolona z mojego konia. Sprawdza się jako ujeżdżeniowiec. Widocznie cały czas traktował skoki jako coś... zbędnego, choć specjalnie tego nie okazywał, ale gdy okazywał to dość spektakularnie. Teraz, jak zawsze, zostanie rozkuty na zimę. I spędza dużo czasu na padoku, w stadzie wałachów, mimo, że będzie chodził CC  -nawet bez ochraniaczy - bo niepotrzebne. Nie jest też golony - bo nie ma takiej potrzeby.

Pytam, na jakiej zasadzie każdy może się opierać na własnych obserwacjach - tylko jakoś mnie nie wolno? Żeby nie leciały jakieś osądzania personalne??? Mam się zachowywać podobnie? Dopytać o konia Gilian, tajneej itd.?
Mój koń od 2 lat jest w ciągłym treningu (oprócz zaplanowanego odpoczynku) bez śladu poważniejszej kontuzji, z wetem tylko do szczepień/odrobaczenia/zębów. Nic mu nie dolega. Tfu, tfu - jasne.

trusia, pisałam, że podzieliłabym się szerzej, gdybym dostała konkretne pytanie o coś. Zamiast tego napotkałam np. próby wmawiania mi, że... stal nie jest sprężysta. Itp.
Właśnie próbowałam sobie studiować taki "kurs żywienia konia". Pomińmy jego formę (jest jak jest, naucz się). Tam jest coś takiego: koń nigdy nie może mieć przerwy w karmieniu dłuższej niż 6-8 godzin. I co ty na to? Masz jakieś dane, czy to zalecenie jest słuszne czy błędne? Co "grozi" koniowi, jeśli będzie miał taką przerwę? A może ta najdłuższa przerwa ma wynosić tylko godzinę? I 2-godzinny teren bez popasu to już kuku? Albo jednak może być to 9 godzin? Skąd wiesz takie rzeczy? Bo Wszyscy opierają się na tej samej budowie układu pokarmowego konia, itd. tylko... wysnuwają różne zalecenia.

Kilka razy już tłumaczyłam, że używając caps looka w krótkich słowach nie krzyczę, tylko kładę nacisk, i nie ja jedna tak robię na forum. Nie piszę: TRUSIA! POHAMUJ SIĘ!

Wyznacznikiem sekty nie jest dla mnie jakie kto ma poglądy, tylko czy właśnie operuje w zakresie "posłuchać się" "nie posłuchać się", "wierzyć" i "przyjmować" zamiast "wiedzieć" i "dociekać". Gdy mowa o "wątpliwościach" a nie "zastrzeżeniach". "U was" nie można mieć nawet wątpliwości. Huk z tym, że jedno z drugim sprzeczne.

Owszem, zarzucano mi, że "bzdury", "moje wydumane teorie", "bredzę" itd. Bez najmniejszej próby rozmowy. Błyskawicznie przechodząc do "argumentum ad personam". Czego ja nie robię. Wysnułam jedynie logiczny wniosek z zachowania całej (z wyjątkami) grupy. Natomiast jeśli ktoś poczuł się Osobiście dotknięty, cóż... Może jednak przyjmuje do siebie zarzut, że nie kieruje się wiedzą tylko wiarą? Nikogo palcem nie wytykałam. Natomiast "wy" uparcie nie chcecie rozmawiać o przedmiocie rozmowy, tylko... o mnie 🙂 No miło mi, w zasadzie, ale nie o to mi chodziło.

Jeszcze uściślę, jak wyobrażałam sobie przedmiot rozmowy, bo w tym gąszczu ataków łatwo się pogubić: Czy model kopyta "pustynnego dzikiego" powinien być wzorcem dla "naszych" koni? Dlaczego tak? Dlaczego nie? Jakie za tym stoją przesłanki? I co z tego wynika? Ktokolwiek zapytał, o jakim enzymie piszę i jak on niby ma działać?
Teraz już nie mam najmniejszej ochoty udostępniać wam mojej wiedzy. Bo tak, poświęciłam czas i staranie, użyłam umiejętności czytania ze zrozumieniem angielskich tekstów uznawanych za naukowe, i zyskałam pewną wiedzę. Która, tym sposobem, pozostanie tylko moja. I tego, kto sobie sam po nią sięgnie. A, zdaje się, nie sięgnie, bo... to mogłoby zasiać pewne "wątpliwości".

Bo kto śmie twierdzić (na jakiej podstawie to już mniejsza, kto - też już mniejsza), że właściwa długość ściany dla przeciętnie użytkowanego konia udomowionego to 3-5 mm? Jak "mój koń to by sobie odłamał, przecież dobrze Wiem!" Itd.
Gillian   four letter word
23 września 2015 18:27
No ja wiem. Zapuściłam 5mm ściany i połamał. Niestety nie prowadziłam badań naukowych nad lewą nogą mojego konia więc głos nieważny.
Gillian, może 5 mm to za dużo? Może wystarczyłoby 3? 😀
Gillian   four letter word
23 września 2015 19:25
Nie wiem 🙂 tnę jak mnie koń nauczył 😉
No i super skoro wszystko super działa. "Wątpliwości" co do empirii nikt nie zgłaszał, prawda? Koń funkcjonuje ci bez zastrzeżeń = robisz dobrze, prawda?
Zaczęłam odpowiadać na poszczególne wpisy, ale odechciało mi się, pod wpływem poniższego stwierdzenia, które dobitnie pokazuje, że chcesz caly świat naginać do siebie, więc czegokolwiek nie napiszę, i tak pójdzie to w próżnię.

Kilka razy już tłumaczyłam, że używając caps looka w krótkich słowach nie krzyczę, tylko kładę nacisk, i nie ja jedna tak robię na forum. Nie piszę: TRUSIA! POHAMUJ SIĘ!


No właśnie, cała halo. Nie będzie się stosować do ogólnie przyjętych zasad, bo po co. Przecież wszyscy wokół powinni wiedzieć, że halo gdzieś coś tłumaczyła.  Wybacz, ale są inne sposoby „kładzenia nacisku”, zrozumiałe dla ogółu, a nie tylko czytaczy twoich postów – uważasz, ża każdy użytkownik czyta wszystkie wątki i wie, że halo pisząc białe ma na myśli różowe w żółte cętki? Przykro mi, nie potrafię zgadywać intencji. (A jeśli już piszesz po angielsku, to ten klawisz nazywa się caps lock, nie caps look - taka z mojej strony dawka wiedzy sprawdzalnej, dzielę się nią bezinteresownie, nie pytam, czy zapłacisz).

Więc napiszę w skrócie:

1. Pytania jednak były, tylko je ignorowałaś.  Jak zadałam konkrene pytanie, to nie odpowiedziałaś,  lecz na mnie nakrzyczałaś (bo nie akceptuję twego autorskiego pomysłu, że pisanie wielkimi literami oznacza podkreślenie).

2. Argumentum ad persona w stosunku do ciebie ani pisania o tobie nie zauważyłam, ale teraz podrzuciłaś mi myśli, że chyba właśnie o to ci chodzi: żeby pisać o tobie. 

3. Masz kompletnie skrzywiony obraz tego, co się w tamtym dzieje, ludzie mają tam wątpliwości i cały czas o nich rozmawiają.

4. Wybacz, ale ja w ogóle nie zauważyłam, że udostępniałaś jakąś wiedzę, czym tak się chwalisz. Rzucałaś jakimiś hasłami, a od dokładniejszych wyjaśnień się uchylałaś, argumentując, że włożyłaś tak dużo wysiłku, więc inni tez mogą to zrobić.


Twoje dywagacje pozwolę sobie podsumować w bliskim ci języku - reinventing the wheel.
trusia, natychmiast mogę podać kilka osób, które jak ja używają caps looka w krótkich słowach. Nie było konkretnych pytań, każdy czytelnik może sam ocenić. Nie będę cytować określeń skierowanych do mnie, także tych od ciebie - znowu, każdy może je przeczytać, i ocenić kto jak się zachowuje w rozmowie. Jak to powiedziała wychowawczyni mojego syna: czasem trudno ocenić kto ma rację, ale jaką kto ma postawę wobec sporu to już można.
Nie siedzisz w mojej głowie i zaręczam, że umiem czytać - a wątek śledzę pilnie od początku istnienia. Ale umiem także wyciągać wnioski. Że moje wnioski się nie podobają? Nie mój problem.
Jasne - bo będę tłumaczyć setki stron naukowych - ot tak sobie. Mogłabym przetłumaczyć jakiś fragment, podać z czego i kto, jak strona, ale jakoś właśnie takie pytania nie padły. Za to padło wiele w stylu "fuu, czy widziałaś kiedyś konia?"
Widuję codziennie 20+. W stajni i na padoku  😀iabeł:
Jasne, gdybym "wynalazła koło" to akurat tak byście na mnie napadały! Obawiam się, że... irytację(?) wzbudziły moje insynuacje, że wasze "koło" może być "kwadratowe". Czasem.

Dziś znajomy przypomniał mi dawne powiedzenie: ruski kwadrat, 6 na 9. I takie wrażenia odnoszę (obecnie) z wątku i publikacji, na które się powołuje. Tak, ruski kwadrat zwiera też taki normalny, 6 na 6, nie przeczę. I o ile z praktyką u was nieźle (jeśli wierzyć netowi) to z dyscypliną myślenia - słabiutko.

Jeszcze odpowiem ci na twoje pytanie (a gdybyś TY czytała wątek, to znałabyś odpowiedź): nigdy nie twierdziłam, że strugam kopyta. Nie strugam i nie planuję strugać. I musiałoby ze mną być coś nie tak, gdybym chwytała za tarnik i nóż (oprócz bieżących poprawek) mogąc "postawić chłopa" i palcem pokazać: tu tyle a tyle, albo zrób tak a tak, bo to a to potrzebne (z tym, że nie muszę - stajnia jest pod opieką kowala, którego wszystkim mogłabym polecać, gdyby się wyrabiał, ma z tym kłopot, bo wiele osób wie co jest wart, i szybciej ja czegoś nie zauważę niż on, bo też skalę doświadczenia mamy nieporównywalną; ja jestem o tyle ważna, że na "moich" mi szczególnie zależy i dobrze je znam). Lubię swoje dłonie, swój (nie najmłodszy) kręgosłup i swoje kolana. A nie uważam ręcznej pracy za jedyną możliwą. Pracować mózgiem też można.

Nie siedzisz w mojej głowie i zaręczam, że umiem czytać - a wątek śledzę pilnie od początku istnienia. Ale umiem także wyciągać wnioski. Że moje wnioski się nie podobają? Nie mój problem.

Jeszcze odpowiem ci na twoje pytanie (a gdybyś TY czytała wątek, to znałabyś odpowiedź): nigdy nie twierdziłam, że strugam kopyta. Nie strugam i nie planuję strugać. I musiałoby ze mną być coś nie tak, gdybym chwytała za tarnik i nóż (oprócz bieżących poprawek) mogąc "postawić chłopa" i palcem pokazać: tu tyle a tyle, albo zrób tak a tak, bo to a to potrzebne (z tym, że nie muszę - stajnia jest pod opieką kowala, którego wszystkim mogłabym polecać, gdyby się wyrabiał, ma z tym kłopot, bo wiele osób wie co jest wart, i szybciej ja czegoś nie zauważę niż on, bo też skalę doświadczenia mamy nieporównywalną; ja jestem o tyle ważna, że na "moich" mi szczególnie zależy i dobrze je znam). Lubię swoje dłonie, swój (nie najmłodszy) kręgosłup i swoje kolana. A nie uważam ręcznej pracy za jedyną możliwą. Pracować mózgiem też można.


Halo, o jakich wnioskach mówisz? Gdzie ja odnoszę sie do twoich wniosków? Ja mówię o twoich, delikatnie mówiąc, nierealnych pomysłach badań porównawczych. 
Nie strugasz i nie twierdziałaś – super. Masz chłopa i go stawiasz  – drugie super.  No i? Nie widzę związku. Ja gdzieś sugerowałam, że to robisz albo że nie masz chłopa do stawiania? Nie pamiętam.

trusia, natychmiast mogę podać kilka osób, które jak ja używają caps looka w krótkich słowach.

Szkoda, że nie dałaś się przekonać do caps locka.  Ale cóż, nie powinno mnie to dziwić, wiesz lepiej.  Ile klawiatur obejrzałaś, żeby nabrać przekonania, że jednak caps look a nie caps lock? Looknij może jeszcze parę razy.

Gdybym byla tobą, bym poprosiła o wyjaśnienie, co to są krótkie słowa, oparte na badaniu osobników  posługujących się językiem polskim  od co najmniej 10 lat, żeby móc zdefiniować pojęcie krótke słowo:  z ilu liter składa się krótkie slowo i kiedy przestaje być krótkie, a zaczyna się średnie. 

Co to za argument, że są na r-v inne osoby, które używają tak jak ty wielkich liter? Wychowawczyni syna nigdy nie powiedziała, że błędy innych nie tlumaczą własnych błędów?   

I jeszcze sparafrazuję powiedzenie tej wychowawczyni: czasem trudno ocenić kto ma rację, ale jaką kto ma postawę wobec innych uczestników sporu to już można.
trusia, wiesz co?  🤔wirek:
GUPI - dzisiaj zostało użyte. Krótkie słowo.
Gillian   four letter word
26 września 2015 07:50
Zabieg celowy, jeśli o moje gupi chodzi 🙂
Gillian, za każdym razem jest to zabieg celowy, osób stosujących taką praktykę jest sporo, z kilkanaście. Choćby tunrida, z bardziej popularnych postaci. Toczyły się też na ten temat dyskusje.
Za każdym razem oznacza jakiś nacisk.
trusia twierdzi, że to błąd. A może ma cokolwiek na poparcie swojego twierdzenia?

Słowa pisane mają tę słabość, że nie ma w nich tonu, nie ma intonacji. Można się bawić interpunkcją, np. zapisać na(!) co(!)??? zamiast NA CO? Można skorzystać z reguły, że Każdy ma prawo napisać Dowolne słowo dużą literą, jeśli chce podkreślić jego znaczenie. Niewiele więcej można. Boldowanie, podkreślenie, rozstrzelenie, kursywa, zmiana czcionki, kolor (dopuszczalne np. w gazetach drukowanych) - w internecie mają swoje funkcje, a dodatkowo niezwykle rozbijają optyczną zwartość tekstu. Stosowane przeze mnie zabiegi są i tak nikłe.
Tak, ciąg słów CAPS LOCKIEM, jeszcze w drugiej osobie, przyjmuje się za krzyk. Ale zwykłe TAK? Albo: O, NIE!? Albo: Mam świetnego KONIA.

trusiu, zastosowany przez ciebie bold jest błędem ogromnym. W necie.
Żenada. Tego świrka powinnaś do siebie skierować. To jest twój wkład w kulturę wypowiedzi, o której grzmiałaś? 

No jasne, mea culpa, oczywiście masz rację, jak we wszystkim, co piszesz, czy tu, czy w innych wątkach. Przepraszam najmocniej, że dałam ci powód, żebyś się na mnie wydarła, moja wina oczywiście.  Przepraszam, że powątpiewam w twoją głęboką wiedzę na każdy temat (taki omnibus z ciebie, a ja GUPIA tego nie rozumiem). Przepraszam, że nie doceniam twoich wysiłków, że piszesz, żeby koniom i ludziom było lepiej (nie jest to dosłowny cytat, ale jakoś tak gdzieś to sformułowałaś).  Przepraszam, że twoje wypowiedzi kojarzą mi się z wypowiedziami pewnej byłej forumowiczki.

Gdyby na tym forum był wątek typowo męski, i gdyby jakiś facet zapytał, czy lepiej golić się z góry do dołu, czy od dołu do góry, to byś błyskawicznie odpowiedziała, że w wersji dla proworęcznych lewy policzek na ukos, a prawy zygzakiem, a w wersji dla leworęcznych – odwrotnie. 

trusia, a co w tym złego? Co prawda to ty chyba jesteś specjalistką od golenia, mnie by to do głowy nie przyszło.
Niby nic, gdybyś naprawdę była omnibusem, a nie „omnibusem”.  🤣 

Widzę, że przykład z goleniem to dla ciebie za wysoki stopień abstrakcji.    😂
trusia,nie powinnam do ciebie pisać, bo to beznadziejne, i tak nie czytasz tego, co na ekranie, ale...
Jak to sobie wyobrażasz? Że będziesz wysuwać wobec mnie, osobiście wobec mnie, różne wydumane zarzuty - a ja nic nie odpowiem?

Bo ty jesteś zirytowana - to możesz próbować obrażać?
Porozmawiać - to nie ma komu. Przedstawić uporządkowanych argumentów na swoje tezy - nie  ma komu. Próbować zrozumieć - co kto chce przekazać - nie ma komu. Nawet zrozumieć, że ludzie się różnią, a to żaden powód do podziału zły-dobry - nie ma komu. Tylko atakować rozmówców (bo to taki zwyczaj się zrobił na re-volcie) to jest komu. Im bardziej niewybredny sposób, tym lepiej.

Nie tobie wyrokować czy jestem omnibusem, ani określać właściwy dla mnie stopień abstrakcji.
Wiem ile wiem, myślę jak myślę, umiem co umiem. Dokładnie każdy, prawda? Dotyczy to każdego.
Natomiast na skutek... czasu życia, po prostu, wykształcenia też, ale ogólnie dlatego, że żyję x lat - doświadczenia "nagrywają się na dysk"... mam zwyczaj myśleć gdy coś robię. Jak to robię, dlaczego, po co? Myślenie nie boli, ani nie przeszkadza. Nie zajmuje też czasu.

Na skutek czasu życia od dawna nie należę do osób, którym ktoś może powiedzieć co mają myśleć, robić, pisać, mówić itd. Tzn. powiedzieć może, ale ew. rozważenie wartościowych propozycji jest moją decyzją. Decyduję nawet o tym, czy przekraczam prędkość czy nie (zazwyczaj nie przekraczam, ale to moja decyzja, mój świadomy wybór). Zatem mam dość ustalone poglądy, na wiele spraw (bo wiele spraw dzieje się w życiu) i potrafię sprawnie ich bronić. Nadal odkrywam nowe rzeczy, zmieniam niektóre poglądy, czasem chciałabym o tym porozmawiać, także na forum. I tu zonk - bo się nie da. Na forum się nie da, bo w życiu się da, bezproblemowo. Tak, nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę pokorną trusią (sory za zbieżność z twoją ksywką, możesz sobie zastąpić przez "owca", ale zwrot z trusią jest bardziej utarty).
Nie dam bezkarnie po sobie jeździć, bo ktoś tak lubi, bo "coś" mu/jej nie pasuje.

Poglądy mam jasne, skonsolidowane, szczere - i wyrażane jak umiem najlepiej. Przy czym szczerość i uczciwość wobec siebie(!) jest ważną dla mnie wartością. Zawsze byłam przekonana, że poglądy nie mogą razić. Razić może, co z nich wynika, jeśli wynika coś złego. A dosłowne kierowanie się "mowa jest srebrem a milczenie złotem", przydatne w życiu - podrywa sens istnienia Forum Dyskusyjnego.

Przecież to jest proste, prawda? X wyraża pogląd a. Y się nie zgadza, wyraża b. X broni a. Y broni b. Ktoś robi to sprawniej, ktoś mniej sprawnie. Są możliwe następujące sytuacje: X albo Y dają się przekonać. X i Y ustalają konsensus lub kompromis. X i Y ustalają, że się nie zgadzają i na razie niech tak zostanie. O, przepraszam, jest jeszcze możliwa próba linczu.

Argumentacja powinna wyglądać m.w. tak: nie zgadzam się z twoim a bo... (tu coś na poparcie tezy, proporcjonalnie do a: jeśli użyty był argument doświadczenia, obserwacji - przeciwstawia się swój, np. telefon n dobrze mi służy - O nie, mój zaczął się "wieszać" po tygodniu...; jeśli powołano się na źródło - inne źródło, jeśli proces wnioskowania: z p płynie r, a jeśli tak, to z r wynika s - to inny proces wnioskowania... Proste.

A próby kneblowania zawsze są jakieś takie... Obrzucanie błotem i rozliczne insynuacje też słabe.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się