Nie tylko fotografowane, także rysowane... cz.III

Ktos musi tworzyc takie bardzo dopracowane prace- są ludzie którzy to doceniają. Mnie np na scianie nie cieszyłby jakiś  -niby portret mojej Poświaty. Już bym wolałabym zdjęcie. Tu jest kwestia jakie kto ma  emocje, czy poczucie piękna, a czasami dobitnie mowiąc standardy. Kłopot jest tu drugi- jak dojsć do osób , które chcą czegoś więcej i moga za to odpowiednio zapłacic. Czyli marketing i biznes  😵  🤔wirek:


To już kwestia osobistej estetyki, mi akurat taki styl leży średnio, jednak doceniam dbałość o szczegóły i podejście do tematu, talent generalnie 🙂 dlatego chciałabym napisać co mnie "boli" w Twoich pracach- zwróciłabym większą uwagę na anatomię konia, na odwzorowanie proporcji (kasztanowata klacz arabska- czy inspiracją nie była klacz Kwestura?- razi zdecydowanie zbyt małe jak na konia arabskiego oko), pokazanie motoryki i ekspresji ruchu (siwy koń i woda- rozpryski wody wskazują na energiczny ruch, sam koń wygląda jakby szedł ospale).


janek, bardzo ciekawe prace, szczególnie pierwsza 🙂
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
22 lutego 2014 01:21
Atea Jest bardzo dużo ludzi poszukujących niedopowiedzeń.   Ja  też cenię wiele prac z niedopowiedzeniami, szczególnie gdy są naprawdę fajnie wykonane.

janek15 Akurat autopromocja to mój najsłabszy punkt.  😵  Rozmowy o współpracy z galeriami czy stowarzyszeniami, pokazywanie prac interesujacym nmnie osobom na Arte Genova to fakt.  Uczęszczanie do włoskiej szkoły artystycznej ( gdzie np. profesor wystawił mi  rząd najwyższych ocen z rzeżby po zaledwie 2 miesiącach szkoły, a większość włochów po kilku latach  ma noty o 2-3 punkty nizsze) to też fakt. Kilka sprzedaży i zamówień w ostatnim czasie to też fakt. Pisanie o faktach nazywasz autopromocją?

A może piszac autopromocja masz na myśli to, że miałam czelnośc pokazywać me prace w świecie sztuki? Z kąd wiesz, że była to autopromocja?  Przecież mógł mnie ktoś promować   😎 Smutno mi się robi jak czytam takie słowa. Bo ja pracuję całe życie na to gdzie dziś jestem, a jeszcze nie jestem niewiadomo gdzie. Zawsze wierzyłam, że najpierw trzeba miec co pokazać. Dlatego wiele lat nie pokazywałam mych prac zbyt szrokiej publiczności.  Dopiero rok temu zrobiłam swoją galerię-stronę internetową, a od ok zaledwie  2 mcy mam stronę artysty na FB.
Dziś nauczyłam się  podziwiać osoby umiące same się promować - jeśli mają coś fajnego do pokazania. Niestety- czasami tak trzeba w tym świecie. 😵
Co do prac, dopracowane one jakoś nie są
Jak uważasz, że Sandro Hit nie jest dopracowany to znaczy, ze zupełnie inaczej rozumiemy te słowa. Kiwi i Furstenball mają bardzo dużo detali, a mimo tego są nieco mniej dopracowane.  Desert Rose ma mało detali a na swój sposób jest dopracowania -bo taka ma być lelkka i bardziej ekspresyjna. Poczułam, że jest ukończona, a mój prof. gdy ją zobaczył tez kazał mi jej już nie dotykać.
są bardziej dekoracyjne niż fotorealistyczne. Umiłowanie do szczegółu, ale fotorealistycznymi pracami bym ich nie nazwał
Janek ja nie pisałam o FOTOorealiżmie. To zupełnie inna para kaloszy.  Niedawno widziałam galerie pewnego brytyjczyka, który wykonał sporo fotorealistycznych koni. Są jak zdjęcia, z  zmienionym tłem. Na maksa dopracowane. A ja w ogóle nie czuję tego. I nie chcę  tam iśc. Dość blisko ale nie tam.
Za to podziwiam prace realistyczne wielkich artystów, a chyba nie są one Fotorealistyczne - i m.in. dzięki temu są wspaniałe.
Ogiera Furstenball malowałam korzystając z kilku fot. Na większości których był pod jeźdzcem i w świetle sztucznym na hali.  Fotorealista by zrobił niemal identyczny obraz. A u mnie jest inne światło, barwy, cień, brak człowieka - chciałam uzyskać zupełnie inny obraz a zachowac jakby kwintesencj tego jak  widzę tego ogiera.

Nie podoba Ci się to, że piszę, że ktoś zauważa to co robię ? Polskie bagienko?  🤔wirek:
Trzeba w PL pisać o sobie źle, być skromnym (choćby fałszywie)- a wtedy armia ludzi napisze Ci jaki jesteś ekstra, a Twe prace wspaniałe... A jak ktoś się wychyli to go "pac". Ehh
Janek, ja dla odmiany napiszę, że zawsze patrzyłam bardzo pozytywnie na to co robisz. Już parę lat temu ( jak więcej siedziałam na r-v) , chyba nawet Ci pisałam pozytywne i dośc pokrzepiajace  komentarze. Lepiej gdybyśmy sobie  pomagali, budowali się nawzajem.

A teraz, oczywiście autopromocyjnie  🤣, dodam cieszący mnie krótki komentarz właścicieli Sandro Hita o jego portrecie-- Deckstation Schockemöhle " Dorota Zduńska Great portrait ! ". 
Dla tych dwóch słów, od hodowców, których tak cenię, warto było pracować i mam chęć malować kolejnych parę latek. Możecie uważać to za nic. Dla mnie to jest coś.

vynter Ajć chyba nie najlepiej złożyłam słowa- nie chciałam nikogo urazić 😡 Oczywiste jest, że kazdy widzi piękno nieco inaczej.
Dziękuję za opinię. Kiwi ma celowo mniej dopracowaną szyję niż głowę, ale rozumiem, że chodzi i o jakąś formę rozmycia dolnej cześci z tłem?
Z szyja się tu namęczyłam, bo zdjęcie wedłg  miało kadr z za mocno okrojoną z boku szyję. Łab wydawał się przez to za wielki, szyja za chuda. Przesunęłam "kadr", rozjaśniłam  cienie (co też odciążyło głowę) i  proporcje wyszły lepsze. Konia znam więc wiem, że to wyglądanaturalniej. Może faktycznie jeszcze mogłam nieco rozmyść dolną część szyi. Pocieszające jest natomiast, że właścicielka konia stwierdziła, że to cały Kiwi.
Wybrane prace Luśtyka uwielbiam. Ale choć sa cudne, to dla odmiany bym ich nie powiesiła u siebie na ścianie- bo wolę dać to miejsce czemuś w stylu Sandro Hita, czy koni kilku innych artystów których wysoko cenię.

Ihp
Dzięki za odpowiedz. Bardzo cenne dla mnie komentarze. Praca nad akrylem konia w wodze była dla mnie koszmarem. Tym wększym, że nie miałam doświadczenia z malowaniem morza i ma maciupki wymiar. Temat był narzucony- a mi od poczatku mi się nie podobał ten pomysł.  Nie chciałam też kopiować fot. Tak naprawdę ogolny urok (nie dokonca widać to na fotach) i zielonkawe cienie, czerwono-różowawe elementy chyba uratowały pracę. Włascicielowi konisko się podobało ( a ja i tak mam pewien plan na gratisową pracę).  Dla mnie temat morski po tej pracy to  wyzwanie na kolejną, dłuższą i poważniejszą rozmowę ale większym formacie i z lepszymi farbami. Po prostu muszę się kiedyś nauczyuć je malować. Nad wielkością rozpryskania wody się zastanawiałam- myśłałam, że jak są fale to one + ruch nóg konia dają większe rozpryski, niż same nogi konia w spokojnej wodzie. Ale skoro czujesz inaczej to chyba jestem w błędzie.  Wielgachny nowy obszar do zbadnia, dziś mam większy niż kiedyś szacunek do malarzy tematów morskich.

U Arabki kasztanowatej na szkicu proporcje oka były ok.   Albo przy akwarelce zmieniła się wielkość, albo brakuje tu przyciemnień optycznie zwiększających oko?
Zawsze drażniły mnie za wielkie oczy u arabów malowane przez większość artystów ( często i moje konie oo miewały za wielkie gały). A teraz proszę , idę w druga stronę? 😡 Jutro przyjrzę się jej na żywo i jak coś poprawię.

Teraz pracuję nad taką  akwarelkąwiększy format A3 daje mi nieco więcej przestrzeni co jest bardzo miłe. Nad małą zmieną pozycji łebka jeszcze siię zastanawiam.
chyba się za bardzo przejmujesz 😉 luz blues
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 lutego 2014 11:11
Dorotheah coś mi bardzo nie pasuje z prawą tylną nogą- wygląda to trochę, jakby tyły krzyżował.
janek15, palnę ci wykład. Nie będzie krótko, trudno 🙁
Ludzie, którzy próbują żyć pasją mają wybór - z czego żyć będą. Z czegoś - plus pasja, czy... z pasji. I tu w sztuce jest problem podobny do "końskiego". Bo decyzja na bycie amatorem artystą - wiąże się z brakiem czasu = brakiem intensywnego rozwoju. Decyzja na profesjonalizm, cóż... Niewielu uda się wdrapać na szczyt, a to wdrapanie w nikłym stopniu zależy od talentu "merytorycznego" ani od pracy. Zależy od talentów społecznych, umiejętności "kombinowania", trafienia we właściwy czas, na właściwych ludzi, sporo szczęścia i... wielu kompromisów. Także - moralnych (bo decyzja wg. Krasickiego: "piękniejsze czy prawdziwsze twarze" to imo decyzja moralna). Sprawności oczywiście też.

Nie znam wielu profesjonalistów - malarzy. Jednego może - ale on "ściany" robi, al fresco opanował do perfekcji. Reszta jest amatorami. Bo np. dyrektor BWA to nadal amator - choć wystawia swoje prace "poważnie" - naprawdę jest Urzędnikiem, tyle że "robi w kulturze". Są nauczycielami, wykładowcami, produkują "pierdółki", są też... rolnicy. Czasy dla sztuki są jakie są. Nasuwa się pytanie: PO CO dziś dążyć do mistrzostwa? To nie czasy Gaugina czy Van Gogha. "Oni" chociaż o coś sensownego walczyli: o powszechne uznanie, że ludzie widzą różnie, przezywają różnie, odbierają różnie. Potem Picasso i Salvador Dali udowodnili, że "nie sztuka znieść jajko, sztuka je wygdakać" (mając niezły ubaw przy okazji). Spuentował Duchamp. Dziś dobrze malować warto o tyle, że może dorwiesz pracę w ciekawej agencji reklamowej   😀iabeł: (co się w życiu przysłuży, ale - będzie co najwyżej status malarza amatora, o ile czas i chęci będą - wątpliwe).

Reszta - to może być "g* w koszyczku" - byle umieć wzbudzić aplauz i zdobyć poważnych klientów.

Można w życiu jak Piotr Michałowski - właściciel ziemski, amator. On miał mało czasu, i masę obowiązków, ale mógł sobie pozwolić na malowanie "po uważaniu". Gdy kto chce żyć z pędzla - to raczej droga Kossaków  🙄
Nauczyłam się cenić każdego, kto sprzedaje swoje prace - przynajmniej po prawdziwych kosztach wykonania - i nadal może/jest w stanie na nie patrzeć bez obrzydzenia. To jest Sztuka  😀

Zdobywasz warsztat, budujesz osobowość artystyczną, szukasz stylu. Świetnie. Bez tego się nie da. Ale pomyśl - PO CO? W co celujesz.

Na ASP i PWSSP była taka zasada: albo jesteś na kierunkach projektowych, w założeniu "chlebowych" (hmm, dyskusyjne) albo "na sztukach czystych". Jeśli na "czystych" to dodatkowo masz się nauczyć jakiegoś fachu - rzemiosła. I tak malarze uczyli się witraży, tkactwa, "ściany" a rzeźbiarze: ceramiki czy "małych form" - medalierstwa. Itd. Dziś nawet to chleb nie bardzo daje, bo przecież "każdy może", instrukcja na YT wystarczy, a ludzi, którym nie da się zapewnić sensownej pracy ostro pcha się w kierunku "wytwórstwa" - żeby zająć ich czas (zajęty twórczością się nie buntuje), dać im nieco nadziei i satysfakcji i żeby... powiększyć rynek konsumentów. Konsumentów materiałów.
Przemyśl sprawę starannie - bo masz jeszcze czas rozwijać Potrzebne umiejętności, niekoniecznie stricte "sztuczne".

Jeszcze jedno. Nie traci na aktualności rada, która dostałam gdy byłam w twoim wieku: "Najbardziej opłaca się... bogato za mąż wyjść". Płeć sobie w tym zdaniu zmień, albo i nie 😉 - bo czasy takie Gender  😀iabeł:
halo- dzięki za wykład, hah, ale nie wiem jakie moje słowa sprowokowały Twoją wypowiedź 🙂
Ironii było jak kot napłakał, może troszkę, ale bez przesady 🙂 Zgadzam się z tym, co piszesz. Ale nie myśl, że bujam w obłokach i jestę artę i nie wiem co się dzieje wokół mnie 🙂 Takie życie, taka Polska, trzeba sobie jakoś radzić 🙂
Dorotheah- fajnie, że tak to traktujesz i tak o tym myślisz, reakcją na to może być tylko uśmiech (nieironiczny). Poświęcasz temu czas, pieniądze, więc czemu nie podzielić się ze społeczeństwem swoimi osiągnięciami i po prostu tym, co robisz- z tego co piszesz jest to naturalne i nie chowa się za tym chęć zaimponowania, udowodnienia czegoś 🙂 Peace
Ważne, że lubisz to, co robisz. Zawsze w cenie

Te.
to nie oznaczało nic więcej niż "ważne, że lubisz to, co robisz" 🙂
To ci naświetliłam całokształt, chyba polemizując nieco. Bo: "ważne, z czego chleb jesz".
ale nie musiałaś 🙂 "Ale nie myśl, że bujam w obłokach i jestę artę i nie wiem co się dzieje wokół mnie uśmiech Takie życie, taka Polska, trzeba sobie jakoś radzić"
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
23 lutego 2014 18:16
Bardzo fajna dyskusja się nam zrobiła.
Halo podpisuję sę pod każdym Twoim słowem z poprzedniej wypowiedzi.
Mnie pasja końska już sto lat temu do dość solidnie ściągnęła na ziemię, więc i na arte patrzę nieco bardziej realnie. W możliwości funkcjonowania z malarstwa nigdy nie wierzyłam (przynajmniej w PL) , nawet przez sekundę- m.in. dlatego (ale nie tylko dlatego)  nie chciałam się kształcic w tym kierunku.

Dziś mam co raz wiecej wrażeń z tego co widzę we Włoszech.  Włochy żyją artystami, szczególnie swoimi, choc zazwyczaj Ci artyści nie żyją normalnie.
Na Arte Genova pierwszego dnia byłam oszołomiona jak wieli procent prac jest modern. I szczerze powiedziawszy wiele z nich mi się nie podobało. a jednocześnie spowodowało wielkie zawstydzenie tym co robię , w co wierzę i gdzie idę. Prac realistycznych  (i pokrewnych  pod kątem wykonania) było naprawdę niewiele. Za to jak były- było na co popatrzeć. Ale patrząc na ich odsetek i moje zawstydzenie tym ciężej mi było pokazać moje prace. I tym mocniej się cieszę z pozytywnych opini, szczególnie tych od profesjonalistów.

Wiele z prac modernistycznych jakie widziałąm przypominało mi po prostu produkty (Wiem, że to samo , ktoś inny może powiedzieć o moich pracach). Bo np. pomalowany na biało blejtram z niebieskimi zaciekami na brzegach  automatycznie skojarzył mi się z sukcesem książki pozbawionej tekstu (Co mężczyżni wiedzą o kobietach). W oparciu o to ta praca od razu wydała mi się produktem  tej samej idei ale w innej dziedzinie. Podobnie np seria prac gdzie na jednokolorowym  płótnie było widać cztery, czy trzy  wybite (lekko wystające) okręgi, które bardziej mi się skojarzyły z produktem disaign niż se sztuką.
Ale co tam - autorzy wyrobili sobie nazwiska (zapewne reklama, reklama i jeszcze raz reklama), mają dobre kontakty, potrafią się sprzedać i żyją. A na ile wiem, niektórzy z nich tak naprawdę nigdy nie posiadała dobrego warsztatu artystycznego, a poszła drogą na skróty.  I są uznanymi artystami. Galerie prestiżowe otwierają im dzwi, promują ich i potem zarabiają. Czysty biznes. Pod płaszczykiem sztuki. Nawet chyba na wielu uczelniach nieco pcha się młodych ludzi w style modernistyczne trochę jak konie z klapkami na oczach. W końcu uczelnie tez chcą by ich studenci mogli potem egzystować w swiecie arte.

Można się wkurzać, ale z drugiej strony trzeba jakoś się w tym odnaeżc. I trzeba podziwiać, że artyści robiący takie rzeczy potrafili się w tym świecie odnależć. Tu chyba nawet niektórzy żyją z tego.

Za dobry realizm, surrealizm i wszelkie pokrewne wizualnie rzeczy  płaci się zazwyczaj kilka razy mniej- choć wymaga to poważnych umiejętności.  Trochę mnie to smuci- bo takie niby konie 'modernistyczne fiu bzdziu' mogę zrobić w dzień -dwa Mozże kilk godzin), a Sandro Hita dłubałam 2 miechy. I pewnie  opinia publiczna zechce i dobrze zapłaci nie za Sandro, ale za te konie fiu bzdziu. Bo zobaczą tam coś co chca zobaczyć. 🙂 (- oczywiście nie wszyscy, ale jak przypomina mi się jeden ze znajomych kolekcjonerów, to własnie takie mam wrażenie).

Dla mnie dziś okazuje się wyzwaniem w życiu artystycznym bycie szczerym i robienie to co Cię naprawdę kręci, niezaleznie jak oceni to opinia publiczna. Artysta powinien kreować, tworzyc, może i prowadzić (z tym, że nie na siłę)- a nie powtarzać. Ja wiele lat  tworzyłam swoje tylko dla siebie ( jak ktos kupował, czy zamawiał było to ekstra, ale nigdy na to nie liczyłam jak nażrodło finansów), mając inny sposób na zarabianie . Ale systematycznie robiłam swje, bo wierzę, że  przyjdzie czas, gdy zostanie to zauważone i docenione. Długa i cięzka ścieżka.
Moje koniki, czy wszelkie mniej lub bardziej realistyczne portrety psow kotów, itp.  możecie w dobie pogoni za techikami modernistycznymi nazywać kiczem. Wiem i trochę boli mnie to. A jednak tworzę tu , z drugiej strony widzę też ścianę kiedyś tam kończących się możliwości ciągłego poprawiania warsztatu ( bo jak pisałam Fotorealizm to już dla mnie przesada)    😵 Ale tak sobie idę mimo wszystko tam gdzie jest moje serce. Tu dla mnie jest moje osobiste poczucie sztuki, piękna, harmonii i magii. Oczywiscie pewnie czasem  zrobię kilka koni fiu bzdziu (bo co jakiś czas coś tam dziwnego robię, choć zazwyczaj tego nie upubliczniam).

To taka brutalna rzeczywistość. Ale jak moje prace spodobały się pewnej uznanej osobie (Osoba jest :Krytyk sztuki.  Kurator wydarzeń artystycznych i kulturalnych. Dyrektor artystyczny.
Szef Planowania i Kontroli w kontekście organizacji kulturalnych publicznych i prywatnych. Dekorator wnętrz.  Malarz. Nauczyciel sztuki i Ekspert w trech pokrewnych dziedzinach) to zaczynam widzieć, że moja droga majednak  jakiś sens.

A wybaczcie, że piszę o czyjejkolwiek pracy, że to produkt. Bo wiem, że być może dokładniete prace stworzyli artyści, którzy byli prawdziwie natchnieni w danym momencie. Próbuje tylko zobrazować zjawiska jakie  zauważam tutaj. Oczywiście wiele nowoczesnnych prac mi się podoba, podziwiałam i widziałam, jak wiele z nich było wspaniale wykonanych.

CzarownicaSa
Dzięki. To sprawa nad którą myślę, że panuje. Bbrakuje koniowi prawego kopyta, co optycznie zmienia sprawę, a i fota jest krzywa. A  najważniejsza rzecz- koń ma opuszczone prawe biodro (widać to po środkowej lini lędzwi, krzyża) zatem i poniższe stawy wypadają niżej co daje wrażenie krzyżowania. Z tym, że jak wszystko będzie dobrze namalowane, to powinno być widać, że koń nie krzyżuje, a jedynie jest wygięty jak żmijka 🙂😉) Dzięki za podpowiedz bo zauważenie takich rzeczy w porę daje możliwość zmian.  🙂
Dorotheah, na malarstwie był jeden, jedyny chłopak, który nosił znaczący przydomek: "Rembrandt". Informuję, że "rembrandty" to nie było pozytywne określenie 🙂 - to było określenie pracek popełnianych ze slajdów dla szybkiego zarobku.
Ale uparcie robił swoje. Postanowił być wiernym realizmowi (ba! scenom rodzajowym) i gdzieś miał, że dostawał gorsze oceny. Imponował mi swoją determinacją i wrsztatem.
Z kolei znam uznanego artystę, "eksperta", o którym wiem, że w zasadzie wszystkie jego prace to zręczne plagiaty.
Tak się zastanówmy - który miał szanse odnieść większy sukces?
Problem z "robić swoje" jest taki, że... robi się dużo mniej 🙁 Bo nawet, jeśli "swoje" to prace szast-prast - to miejsce na składowanie szybko się kończy  😀iabeł: I gdy żyjesz z czego innego - też robisz mniej. A jednak arte polega na praktykowaniu. Poniekąd problem jest z realizmem, a raczej z czasochłonnymi pracami, nawet, gdy są liczni klienci. Też robi się mniej niż szybszych prac  🤔 Przez co człek nie rozwija się tak szybko i sprawnie jak przy mnożeniu "bytów artystycznych".
janek15, w tamtej epistole zapomniałam o dwóch zadniach: Celem uprawiania sztuki nie jest "pojechać" na Documenta czy do Wenecji  😀iabeł: Dziś cel - to znaleźć klientów, np. na drodze prezentacji na Documenta czy w Wenecji.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 lutego 2014 19:52
Dorotheach właśnie jak dla mnie za mało widać to obniżenie biodra, albo lewy tył powinien być krótszy i bardziej wycieniowany, albo prawy trochę cofnięty, ale wydłużony do ziemi(mam nadzieję że wiesz, o co mi chodzi :kwiatek: ). Bo p prostu teraz to wygląda, jakby nogi dosłownie się stykały, a powinna być między nimi przestrzeń, której ja u Ciebie nie widzę.
Ale to tak totalnie laickim okiem, nie bierz tego mocno do siebie, bo Tobie ma się podobać, a nie wszystkim naokoło 😉 Mogę też mieć takie wrażenie, bo nie do końca wiem, co on robi- czy to jest inochód, czy krzyżowanie w galopie czy przejście z kłusa do galopu 🤔 No nie wiem jaka to faza ruchu i nie umiem się ustosunkować :kwiatek:
a ja tak tylko gwoli ścisłości... o Lustyka chodzilo a nie Luśtyka?
Co sądzicie na temat tej aplikacji
i czy ma ktoś może instalkę, bo nigdzie nie mogę znaleźć. ;/
:kwiatek:
Aplikacja kosztuje 12,28zł w Google play, możesz sobie kupić. Serio, 30s szukania jak nie mniej.
W przy innych systemach należy poszukać w dedykowanym im sklepach.
No tak, tylko właśnie chodzi o brak kasy ;/ i myślałam, że może ktoś ma instalkę. No ale mówi się trudno.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
27 lutego 2014 14:28
CzarownicaSa

Malując posiłkuję się 7 fotami ( tak aby nie robic kopi rzadnego z nich, a coś swojego), gdzie z jednej z najważniejszych - przeliczam proporcje. Więc i długosc nóg jest ok w teorii. Tu masz pracę po kolejnym, już piątym dniu roboty. Gdy jest pęcina wszystko już inaczej wyglada. Nad całością ciągle pracuję - to nie koniec.


Co ten koń robi? Jak dla mnie to super dodanie w kłusie z ekstremalnie zaangażowanym zadem, gdzie przód unosi się wyżej. Wielokrotnie widywalam konie w takiej fazie ruchu - w tym moją kobyłę (jak się nafuka) i był to zawsze płynny, elastyczny, miękki  energiczny kłus z super zaangażowaniem. W teorii dresażowej można by było dywagować nad regularnością( czy sie zad nie popieszył za mocno?), nazewnictwem momentu itp.-ale tu chyba nie o to chodzi. Tu najwazniejsze, jest, że taki ruch jest mozliwy.  Szczególnie u swobodnie biegającego konia, który w każdej chwili może od czegoś odskoczyc, gwałtownie odbiec - a coś co w dresażu mogłoby być uznane za"nieregularności" ruchu , czy cokolwiek innego, tak naprawdę składa się na harmonię i piękno danego konia w konkretnym momecie...  🙂 Taka praca przodu czesto występuje u ras kłusujacych z nadgarstka np u fryzów czy andaluzów

[[a]]http://www.arabo.nl/verkoop/news/Monte%20500%20[[a]](18).JPG

Hallo
Uwielbiam czytać Twoje posty- zawsze dajesz mi do myslenia. Pisz wszystko, co Ci przyjdzie na myśl.
Dorotheah, ale u "twojego" to nie ten ruch. Lewa przednia u fryza(?) wyraźnie zmierza do wyciągnięcia w przód, a u "twojego" - do podparcia, jak w galopie. I tak koń wygląda: jakby przodem galopował a zadem kłusował, nie to, że nie może się zdarzyć w naturze. Chodzi o kierunek LP nadpęcia, ale i o wysuniętą w przód prawą łopatkę i prawe przedramię. (aktualnie mam fizia, bo przyszło mi przestudiować wszystkie "aberracje" końskich chodów). W każdym razie: w kłusie PZ idzie do przodu wraz z LP (po przekątnej) a LZ z PP - ia tak jest u fryza. U "twojego" PP zmierza w przód.

Swoją drogą to ciekawe, jak w pracach plastycznych mini różnice kątów, nawet grubości linii, ba! natężenie cienia - sugerują wektory ruchu. Tak mi zawsze radzono (nie znaczy, że zawsze się uda 😉): rysując/malując obiekt w ruchu myśl o kierunku ruchu, myśl "w czasie" - co będzie za chwilę.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 lutego 2014 09:20
Halo idealnie opisała o co mi chodzi :kwiatek:

Teraz faktycznie tylne nogi wyglądają ok 🙂
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
28 lutego 2014 14:04
Bardzo ciekawe spostrzeżenia. Mnie pierwowzór mej pracy, od razu chwycił za serce i jak mało który kazał złapać za pędzel. A dodam, że już czasami mi się niedobrze robi od codziennego oglądania setek zdjęć i co raz cięzej znalezć mi coś naprawdę inspirującego 🙂  Widac, że chyba tym razem urzekł mnie koń dzięki nietypowej pozie.

Swoją drogą, zawsze denerwowało mnie, jak wiele rzeczy, póz itp., które na fotach są naturalne (przy normalnej perspektywie) i nie budzą jakichkolwiek zastrzeżeń u obserwatorów-  na malowanej pracy powoduje pospolite oburzenie.  Wielu fot  na dzień dobry nie tykam właśnie przez wszelkie rzeczy, które prawdopodobnie spowodują gwałtowne reakcje.  😎 Pamętam  jak dawno temu  namalowałam gryzące się  konie, jeden "klęczał" na nadgarstkach z tym, że nadpęcia miał skierowane w górę, a nie jak zazwyczaj w tej sytuacji wzdłóż podłoża. Rysunek,  na prawdę fajny i dobrze wycieniowany, był wierna kopią foty znanej autorki-  ale mi się dostało wiele batów, że konia z częściową amputacją nóg maluję. 🏇

Ale wracając do mojego konia. Nie znalazłam w sieci zdjęcia, z ktorego mam główną pozę i proporcje, ale znalazłam chyba tego samego  konia na innej focie. Tu

Mam więcej jego fot na kompie i w zasadzie na tych zdjęciach widać, że on ruchowo chyba jakiś taki inny jest. Ciekawe co on wyprawia ze swymi łapami na padoku.
-Ale ten temat już zostawię Wam 🙂

Co do cieni- cieniowanie wciąż jest nieskończone, w dzień zrobiłam więcej niż na tej focie- zmieniałam nieco cienie w okolice klatki piersiowej, barku i nasady szyi Obecnie koń jest sporo ciemniejszy  Łopatka na etapie tej foty optycznie za mocno wystawała- już jest lepiej a i jeszcze mam dużo do roboty.
To prawda, że od cieni bardzo wele zalezy , a przy ruchu to już w ogóle, zgadzam się w 100%  🙂 
Halo Malujesz konie???

Dorotheah, jakimi farbami malujesz?
Dorotheah, a może on ruchowo w stylu paso fino itp.? Chodami - odmieniec? I stąd kłopot?

Maluję. Rzadko. Dla mnie, wewnętrznie, to dość złożony problem. Technicznie nie. Mentalnie. Ma to coś wspólnego z perfekcjonizmem, który mi wiele lat dokuczał. A CAŁEJ urody konia oddać się nie da, żeby człowiek się....
No i perfekcjonizm niepotrzebnie rzutuje na styl prac - dużo można "wylać z kąpielą". W sumie - nikła szansa, żebym "swoim koniem" była w pełni usatysfakcjonowana. Żałuję, ze "tak mam" bo skrupuły Bardzo przeszkadzają - zabijają motywację i radość. Potem ewentualnie się chwalisz - ale tak nieco wbrew sobie  🙁. Nie lubię tego uczucia.

Jeśli maluję to olejno, olejno-żywicznie, a raczej - nowoczesna technika mieszana - lubię wykorzystywać światło tła. Akwarele bardzo rzadko, bo nie mam spontanicznie "wodnej" ręki (zważywszy jak ludzie potrafią operować akwarelą) - stąd do zachwytu rezultatem jeszcze dalej  😀iabeł: Pastel - ok, ale na "flauszu", miękko. Ostatnio się wkurzyłam na siebie, bo z końmi jak ze wszystkim - trzeba robić sporo, żeby wprawa i swoboda nie uciekały. Więc planuję rzucić się w temat mocniej. Gdy tylko poradzę sobie z różnymi zaległościami, których się radośnie dorobiłam  🤬 (a "opór rzeczy martwych" - dopomógł  :marze🙂.
Ale - miałam fajne pogadanki dla... przedszkolaków  🙂, przy okazji mini-wystawy. O koniach, rysowaniu i malowaniu koni. Dzieciaki zaciekawione, "panie" - zafascynowane. Fajnie wyszło.
Dorotheah, gratuluję samozaparcia w takim dążeniu do wychwycenia szczegółów... ale tak jak pierwszy portret jest wg. mnie ciekawy - tak resztę totalnie - imo oczywiście - niszczy tło. A raczej brak pomysłu na nie... to już chyba lepiej by było w ogóle bez tła. W ten sposób rysunek robi się kiczowaty, bo nijak nie ma kontynuacji/nawiązania pierwszego planu do tej "rozmazanej kanwy" z tyłu...
Anaa, ale żeś mi wizję roztoczyła! (bo racja z tym tłem). Bo wyobraziłam sobie dopieszczone portrety by Dorotheah na... akwarelowym, abstrakcyjnym, stricte malarskim, wielobarwnym  tle - takim jak płynną akwarelą idzie uzyskać, jak... ręcznik, w który wycieramy pędzel. Duże, rozlane, delikatne, dobrze dobrane  plamy - a na tym misterna sylwetka.
Widzi mi się - wyszedłby klejnot.
halo, widzisz, ja mam gdzieś w domu grafiki chyba - takie stare, przedwojenne? z końmi... i tam jest koń na tle (w ołówku).
Ale to tło gra i każdy element do siebie pasuje... a skojarzył mi się nieco styl - bo wycyzelowanie sylwetek równie drobiazgowe...
muszę odszukać te rysunki 🙂
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
01 marca 2014 12:53
Anaa dzięki za opinie. Jak widać mam zupełnie inną  wrażliwośc.  🤔 I co ja mam teraz robic- malować co się innym podoba , czy to co mi w duszy gra ?  🤔wirek:

Mi się własnie tło Kiwi najbardziej nie podoba. Kolor pasuje, ale jest dla mnie za puste. I dziwię się, że wcześniej mi ono nie przeszkadzało.
Natomiast jestem zadowolona z tła Desert Rose - bo starałam się jakby przedłużyć grzywę tłem i dodać ekspresji, nieco poszaleć z barwą i srawić, że cała praca jest bardziej orginalna.
Moim ulubionym tłem jest tło Sandro Hita  -bo własnie to tło i jego specyficzne światlo, pewna głebia jak dla mnie fajnie uwypukla sylwetke konia i dodaje mu czegoś szalachetniejszego niż gdyby ot kon stał na trawie.
"Puli" miał być właśnie taki trochę inny, jakby fantazyjno/dziecięcy dzięki światłu i dziwnemu tłu.  Jeszcze może chciałabym więcej uzyskać tam głębi . Planowałam u Puliego dodać troche zarysów trawki przy nogach- ale po rozmowie z prof. i jego argumentem, że będzie za dużo dałam sobie z tym spokój.

A tlo Poświaty Też Ci się nie podoba? Jest ono wykonane wedłóg bazowej foty. Technicznie mogłoby być lepsze (to moja pierwsza akwarel na zwykłym papierze, więc nie chcę już dotykac, bo się papier ściera, kulkuje). Bardzo wielu osobom (m.innymi tym ważnym)  ta praca się podoba. A do mnie zdecydowanie bardziej przemawia tło Sandro Hita.
Nad tłem Ghariba sporo się napracowałam- poczatkowo bylo ładniejsze bardzo wyrażne- ale za słabo było widać konia i zdecydowałam się je pogorszyć rozmyć - koń wylazł na plan pierwszy. Kolory na żywo są bardzo przyjemne (niestety na fotach zieleń i odcień niebieskości  inaczej wyglafdają, niezdrowo jakoś).

A generalnie tła są moja najsłabszą stroną.  😵 Wiele lat nie malowałam tła (albo cos tam maznęłam, niby chmurę kurzu), bo męczyło mnie malowanie tła i teraz to wychodzi.
A dziś mi sie niedobrze robi od koni bez tła, nawet jak podziwiam galerie innych artystów, a jak ogladam własne stare prace to już w ogóle mi słabo-  bo ilez można? 
Chęć pracy nad tełem była moim głównym motywatorem do zapisania się do szkoły Arte. Pierwsze co powiedziałam Profesorowi, że musze się nauczyć malować i konstruowac tła do moich koni.  🙄
Obecnie ewoluuję w tym temacie i najbardziej mnie fascynują dziś wszelkie szaleństwa w związku z światłem i próbą oddania głebi. A także co raz bardziej mi się podobają realistyczne łączki z końmi w starym stylu (których o zgrozo kiedyś nie zauważałam). Myślę o wykonaniu kilku koni w duchu starego klasycznego realizmu ale i nutą nowszysch czasów (i tu widzę sporo pracy jak pogodzić obie kwestie, a do tego wyczuć i przekazać stary klimat).
Rozważałam też wykoanie koniska z nieco bardziej moderistycznym tłem (maziaje, zacieki farby - kilka pomysłów mam w głowie) ale do tego niestety i styl nwykonaia samego konia bym musiała zmienić. I czuję, że musiałabym pracować akrylem lub f.olejnymi (które najpierw musze kupić).

Tła w ołówku to nieco inna para kaloszy. IMO są duzo łatwiejsze do skomponowania z koniem i papierem itp.- odpada kłopot gry barw,  Mi  za dzieciaka wyszło parę fajnych koni w ołówku z tłem. Obecnie unikam ołówka (poza szkicami roboczymi). A w akwareli czy akrylu już nie jest tak chop siup. Np ta praca nad którą właśnie pracuje jest giga wyzwaniem kolorystycznym, technicznym i kompozycyjnym.  😵 Najpeirw zielen była zbyt monotonna i duszna, potem bo zmianach odcieni zmienilo się odczucie całej kompozycji  🤔.  Do tego wyzwaniem jest dla mnie namalować konia tak aby tło pozostawiło przestrzeń i było w planie drugim , trzecim. Kusi aby dopracować je na maksa, zrobic bardzo wyrażne- ale nie chcę tego co miałam przez monet z Gharibem  🙄

Jak znajdziesz graficzki to prosze pokaż je Nam.

Halo  CAŁEJ urody konia oddać się nie da, żeby człowiek się....
No i perfekcjonizm niepotrzebnie rzutuje na styl prac - dużo można "wylać z kąpielą". W sumie - nikła szansa, żebym "swoim koniem" była w pełni usatysfakcjonowana. Żałuję, ze "tak mam" bo skrupuły Bardzo przeszkadzają - zabijają motywację i radość. Potem ewentualnie się chwalisz - ale tak nieco wbrew sobie  smutek. Nie lubię tego uczucia.

Prawdziwy perfekcjonista nigdy nie jest w 100% usatysfakcjonowany. Ja na to już kilka lat patrzę tak, że perfekcjonizm to prawie rodzaj obsesji, choroby. Ja się celowo "leczę" z tego. (jakby ustawiam sobie pewne granice dla perfekcjonizmu). Jak się zapominam to proste czynności robię godzinami. Własnie perfekcjonizm wiele lat nie pozwalał mi pokazywać moich prac, zrobić galerii w necie itp. Obecnie się uczę  pokazywać  prace- "troszkę wbrew sobie". Widzę więcej niedoskonałości swych prac niż się większości z Was wydaje.  A jednocześnie staram się wybierać "dominujące" muśli w mej głowie. Dlaczego by nie pokazać inym czegoś co się robi? Dlaczego się nie podzielić czymś fajnym/escystującym/ pięknym ? Może choć jedna osoba będzie mieć podobne emocje i własnie dla niej warto? Halo Bardzo chciałabym zobaczyć Twoje prace. Tak po ludzku 🙂
Z drugiej strony mój perfekcjonizm jet bardzo wybiórczy -objawia się gdzie chce i kiedy chce. Np. bałaganu obok kompa nałogowo nie zauważa.  😁 Umnie do perfekcjonizmu chyba dochodzi specyficzny zestaw filtrów.  😎

Tak czy inaczej - wciaż chcę iść dalej,  zsukać swojego miejsca, drogi. Potykam się, ale potem wstaję i idę dalej. Na ścianie wisi kilka nieskończonych prac- które mogłabym niby juz uznać za dokończone, ale  nie mogę się pod nimi podpisać. Malarstwo co raz mocniej mnie pochłania, fascynuje, co jest chyba bardzo dobrym objawem (rok temu rzeźba była moim konikiem, a malarstwo mni zaczynało nudzić). Zobaczymy co z tego wyjdzie.
A najbardziej mnie smuci to, że tak cięzko własnym poczuciem estetycznym utrafic w to co się podoba innym. Zdrugiej strony -zawsze byłam dość nietypowa...  😁

Dziewczyny- dzięki za polemikę- bardzo dużo mi dajeie do myślenia- a to zapewne da możliwośc rozwoju 🙂
Niedawno brałem udział w wystawie zbiorowej. Podsumowanie naszej pracy 2,5 letniej- półtmetek. Wystawiłem 4 prace, w tym jedna która jest dla mnie ważna, a nie spodobała się profesorom.

Miałem dylemat czy  w ogóle ją wystawić. Serce mi podpowiadało, że tak. Były momenty, że miałem odnosić ją z powrotem na wydział, wziąć inną. Ale uparłem się. To co się potem działo zdziwiło mnie- ludzie podchodzili i chwalili, mówili, że bardzo im się podoba, czują to co chciałem przekazać, mimo tego, że nie była skończona (ale czy o to głównie chodzi?) 🙂 Na początku była martwą, dojrzewała przez rok, by dojść do tego właśnie momentu. Nie twierdzę, że jest doskonała, ale ważna jakoś dla mnie. Tworzona przy dobrej muzyce, tworzona przy jesieni i zimie za oknem, chciałem by uspokajała, nie narzucała się. I ludzie podchodzący do mnie, widzieli to samo co ja. Bardzo się z tego ucieszyłem, mimo zwątpień, które się wcześniej pojawiły- niezrozumienie profesorów w żadnym stopniu co do tej pracy. To mi dało siłę, by dalej robić, ufać swojej intuicji 🙂

halo- pamiętam, że pokazywałaś swoje prace w tym wątku dużo wcześniej 🙂 Bardzo mi się podobały. A co do Twojego problemu, mam podobnie. Przez dłuższy okres czasu, podchodziłem z dużym dystansem do swoich prac- mimo, że podobały się innym, ja twierdziłem z uporem, że są średnie, że tyle do poprawienia jest. Ale z czasem się to zmieniło. Pokory nie straciłem. Nadal twierdzę, że jeszcze duuużo nauki przede mną, zmagań, zwątpień i tym podobnych, ale trzeba przecież do tego podchodzić z dystansem 😉 Na pewno o tym wiesz, fajna babka z Ciebie 😀
Dorotheah, janek15, JUŻ lubię większość swoich prac 🤣. Tylko przy koniach - nie. Bo mam ostrą schizę na temat koni, chyba stawiam ich piękno wyżej niż człowieka czy "reszty natury". Więc... kudy ludzikowi (zawsze przecież jakoś nieudolnemu) do... boskości? 🤣
Dorotheah, też mam filtry 🙂 I to po byku zniekształcające 😁 Tylko z końmi - jak wyżej.
Oj, długo mnie trzymała niechęć do podpisywania prac. Długo. Bardzo tego żałuję. Jeśli czegoś w życiu żałuję tak naprawdę - to tego, że ŹLE traktowałam swoją pracę = źle traktowałam SIEBIE. Każde dzieło zasługuje na szacunek, każde jest oddzielnym bytem i wyrazem niepowtarzalności. Pokora - tak. Duma - też. Zbyt późno to pojęłam.
janek15, tak odczytałam twoja pracę, jak opisałeś. Jednak... brakuje mi w niej kontrapunktu. Choćby jednej czarnej kropki czy kreseczki.
halo- w rzeczywistości jakoś się lepiej prezentuje ta praca 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się