stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

Mnie już dawno ręce opadły (czy klawiatura). Ale przypomnę: Podstawę podstaw stanowi rytm/tempo/rozluźnienie. Koniowi nie wolno samorzutnie zmieniać tempa/chodu! Nigdy i w żadnych okolicznościach. Jeśli cokolwiek takiego się zdarzy - trzeba czytelnie poinformować konia, że naszej zgody na to NIE MA. Powtórzę: żeby zrobić Cokolwiek niemiłego dla jeźdźca - koń MUSI zmienić tempo/rytm: przyhamować, uskoczyć, przyspieszyć. Jeśli tego nie zrobi, gdy będzie szedł równo - żeby nie wiem co - jeździec problemów nie będzie miał. Przyzwalanie koniowi na samorzutne zmiany tempa (także - zatrzymywanie się, bo...) to tylko mnożenie kłopotów.
Zmienię wam trochę temat. Od jakiegoś czasu mam problem z jednym z koni. Na ujeżdżalnie jedzie w pełnym luzie, trening ok, ale kiedy przychodzi do wyjścia zaczynają się szopki. Caplowanie, skakanie, jakieś dziwne ciągi wyczynia. Kiedyś tak nie robił, później zerwał ścięgna (w sumie to mu zerwali, bo sam się przecież nie urwał) właśnie na tej ujeżdżalni. Zastanawia mnie czy to może mieć wpływ? Męczy mnie okropnie tym świrowaniem i zjada mi tymi akcjami mnóstwo czasu. Doszło do tego że skróciłam mu treningi, a połowę przeznaczonego na jazdę czasu spędzam na wyjeżdżaniu i wjeżdżaniu z ujeżdżalni. Myślałam że może chodzi mu o ciągnięcie do innych koni, lub stajni, ale nawet jak są z nami konie to tak robi. A do stajni tak nie idzie. Wyjeżdża tylko z ujeżdżalni 100-150m i koniowi przechodzi...
ElaPe Ja nie powiedziałam ze się zgadzam na radosne brykanie 🙂 Dla mnie to nie jest przyjemne, zwłaszcza ze może zakończyc się solidna glebą. Młoda już dawno tego nie robiła , bo obrywała palcatem, ale ja wolę na zimne dmuchać i mieć kontrolę. To co wyprawia koń Strzemionko to wynik braku oparcia w panikującym zbytnio jeźdźcu.
Dla mnie brykanie jako oznaka buntu jest wtedy kiedy koń robi to ze złej woli, by pozbyć się jeźdźca i wymigać od pracy. Albo kiedy buntuje się, bo go coś boli i nam to w postaci takiego buntu komunikuje. Seria bryków, poniesienie, zmiana tempa to już owszem bunt. Ale kiedy koń galopuje, wyciągnie się i lekko sobie podrzuci zad z radości, że jest w terenie i może się wybiegać, a jednocześnie przy tym nie przyspiesza i nie wychodzi spod kontroli, to nie reaguję. Bo jeśli zdarzy mu się to raz, to uważam, że nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Reaguję oczywiście w momencie kiedy bryka mocniej i więcej, kiedy do tego zaczyna przyspieszać i ogólnie czuję, że zaczyna być poza kontrolą. Jadę w teren dla relaksu więc jakoś tak nie przyszło mi do głowy by aż tak kontrolować chód konia by nie przyspieszył ani trochę i jakoś nigdy jako bunt tego nie postrzegałam.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 lutego 2014 19:40
pamirowa: te ciągłe bryki u twojego konia - bo tak wynika z twojego opisu - to jakoś mi nie pasują do obrazku całkiem zdrowego konia - mimo tego że je w niektórych przypadkach wiążesz z radością. Chyba że ten koń jest non stop wkurzony bo z jeźdźcem jest wiecznie coś nie halo, ale to już naprawdę musiałoby coś być na rzeczy poważnego jak totalna sztywność beton w ręku itp.

Elu, ale gdzie ja napisałam, że mój koń ciągle bryka? To już daleko posunięta nadinterpretacja. Brykać mu się zdarza z nadmiaru energii, najczęściej w terenie, jak rzadko chodzi po okresie zimowym.
Znam swojego konia na tyle by wiedzieć kiedy jest wkurzony,ale okazuje to wtedy nie brykaniem, a kiedy podbryknie sobie bo się cieszy. I jest to naczęściej jedno podrzucenie zadu w galopie i koniec.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 lutego 2014 20:21
nie wiem nie znam się ani się nie orientuję. Mój koń ani poprzedni nie brykały "radośnie". Zawsze o ile już sporadycznie coś takiego wystąpiło była to odpowiedź wkurzonego konia na np. za mocną łydkę czy bacik. Aha był okres "radosnych" podbrykiwań w galopie kiedy siodło okazało się być średnio dopasowane.
I żaden koń nie brykał Ci z nadmiaru energii? Na przykład na wiosnę, jak zimą nie dało się jeździć? Częste bryki oczywiście powinny dać do myślenia, bo nie zawsze są oznaką radości. Mojemu koniowi rzadko zdarza się bryknąć. I nie zdarza się to jak chodzi regularnie, więc wiosna/lato/wczesna jesień, tak długo aż podłoże pozwala. Ale późną jesienią, zimą czy na wiosnę, jak z racji podłoża chodzi rzadziej, to zdarzyło się na placu mu bryknąć może 2 razy, bo początkowo się spłoszył, ale nadmiar energii się ewidentnie czuło. I zdarza się od czasu do czasu w terenie, też najczęściej na wiosnę, po zimowym oszczędniejszym ruszaniu się pod siodłem. Gdyby brykanie nie ustawało i zdarzało się często, to oczywiście pierwsze co przyszło by mi do głowy to nie radość, a być może ból lub niedopasowany sprzęt.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 lutego 2014 20:53
nie, jakoś z nadmiaru energii żaden nie brykał.
To chyba masz szczęście i trafiałaś na łaskawe konie 😉 Ale nie można wykluczać, że żaden koń nie bryka z nadmiaru energii czyli pod radość tez to można podciągnąć.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 lutego 2014 21:59
podobnie jak konie które sobie nadrywają ścięgna i międzykostne wyłącznie na padokach bo tak radośnie wariują tam  👀
Konie brykają wtedy, kiedy bolą je plecy, jeżeli w czasie jazdy coś sprawia im ból, bądź coś je uciska/szczypie. Każdy wet, fizjoterapeuta, chiroterapeuta i osoba, która ma jakiekolwiek pojęcie o koniu wam to powie.

Zrozumcie, coś takiego jak "radosne brykanie" u konia, który jest rozpuszczony, niczym bezstresowy bachor z ADHD NIE ISTNIEJE.
Jeden bryk, może dwa w ciągu paru dni u świeżego, młodego konia da się jeszcze wybaczyc, ale na litośc boską, jak ktoś jeździ dzień w dzień i mu koń sadzi ile fabryka dała, to powinien jednak przemyślec to chyba, nie?
ikarina, hmm... skoro - gdy po dłuższym czasie jadę w teren - liczę się z brykiem przy pierwszym galopie czy dodaniu w galopie do stajni, efektownym, choć bezpiecznym: koń sobie wszystko z lubością rozciąga i parska - to mam się martwić? I czym?
A po górkach/falistym jeździłaś sporo galopem?
Ja się zgodzę - brykanie to zawsze jest info, że jakiś dyskomfort, że inaczej byłoby faajniej, np. fajniej by było polecieć sobie ile fabryka dała, albo nie musieć tak prężyć mięśni w robocie, albo... bez jeźdźca byłoby fajniej  😀iabeł:  - no - wyraz frustracji. Ale żeby zawsze - bólu? Na padokach konie też brykają bo je boli? (gdy np. "pierwszy dzień wiosny" - grunt fajny, słoneczko, wiatr).
Bo tak sobie przypominam taki dzień w zeszłym roku: raptownie przyszedł wiosenny dzień, nagle wysechł plac, radośnie wiało: szalało wszystko - na padokach, na lonżach, pod siodłem. A jeżdżone codziennie - tyle, że nie w komfortowych (pt. "rozwinąć się"😉 warunkach. I - dziwna rzecz - nikt wtedy ani po wetów nie biegł, ani koni nie karcił - ludzie bawili się tak samo jak konie  😅 Śmiech niósł się głośno i daleko.
Mój rudy brykał do tej pory tylko w ramach niezadowolenia z wymaganej pracy (początki naszych jazd i końca jego obijania się).
Wszystkie próby pierwszych zwrotów na przodzie, wydłużeń w kłusie, klepnięcia długim batem po zadzie w ramach zwrócenia mu uwagi, że tą częścią też się pracuje , a nawet chodzenia prosto ścieżka po ujeżdżalni (tak, odzwyczaił się nawet od tego) nie raz kończyły się zatrzymaniem i bryknięciem. I problem nie wynikał z bólu pleców czy źle dobranego siodła, a zwykłego cwaniakowania i próby uwolnienia się od pracy.
halo, nie, nie - mi chodzi o taką sytuację, że sobie jeżdżę po ujeżdżalni i koń mi bryka co i rusz, nie miałam na myśli sytuacji z np. "pierwszym galopem w terenie".

I mój błąd - skupiłam się na samym problemie z bólem fizycznym, zapomniałam dyskomforcie psychicznym, z tym też macie rację
No ale kto tu pisał, że koń sadzi co i rusz ile fabryka dała i uważa, że to radosne brykanie? Bo jeśli koniowi zdarza się to co jazdę i to po kilka bryków, to pierwsze co należy podejrzewać to ból czy dyskomfort. Ale jeśli to jest jeden, dwa bryki po dłuższej przerwie, czy w terenie przy zagalopowaniu kiedy koń dawno w terenie nie był i nie powtarza się jak koń już zgubi nadmiar energii i wróci do regularnej pracy, to nie jest to przecież z bólu czy dyskomfortu bo coś go uwiera, bo przecież bryki zdarzały by się cały czas.
Mi się zawsze kojarzyło wiosna=brykańsko.  Wszędzie, gdzie nie pojadę, tam teraz konie odstawiają niezłe szopki. Tylko dlaczego u nas w stajni, niezależnie od tego, czy to koń dobrze wytrenowany, chodzący regularnie, czy też jedzący 2-3 razy w tygodniu nie robi nic? Zdarzało mi się wsiadać na po miesiącu na kantar i na oklep po zimie i nic, nigdy nic.  Otóż konie wychodzą codziennie i nie potrzebują spuszczac nadmiaru energii.... są spokojne, wyluzowane i chętne do pracy, jeżeli brykają to zwykle jest to przejaw dyskomfortu lub buntu.
Ikarina Kevin Staut ma takiego gniadego konia- Le Prestige De Hus, który potrafi bryknąć w ciągu jednego przejazdu z 15 razy, tuli uszy i bryka. Zdarzaja się tez oczywiście spokojne parkury, ale zazwyczaj koń pokazuje rogi. Coś w takim razie jest z nim nie tak? Niedopasowane siodło, uciski? Nie sądzę  😉 Po prostu jest charakterny, napakowany. I owszem istnieją konie, które po prostu lubią sobie pobrykać.
Moim zdaniem spięcie psychiczne prędzej,niż problemy zdrowotne. Można było zaobserwować podczas potęgi skoku na Cavaliadzie, im wyżej, tym konie coraz bardziej niespokojne, emocje zawodnika, emocje publiczności...
Moim koniom, zwłaszcza młodszej kobyłce (5 lat) zdaża się brykać  i to czasem konkretnie podczas pierwszego, drugiego galopu, wyciągnięcia. Jeździmy głównie weekendowo, w teren jeździmy 2,3 razy w miesiącu. Zdanie mam takie, zresztą poparte doświadczeniem mojego męża, że to nie oznaka choroby tylko zwykłe, radosne podskoki. Nie ma przy tym mowy o wyrywaniu, zmianie kierunku, pare bryknięc i tyle. Mówię o własnych, zdrowych koniach. Zdanie mam takie jak pamirowa i halo.
ElaPe poprzedni koń mojego męża, siwy wałach był mistrzem baranów, właściwie jeździł na nim tylko jeden człowiek, mąż właśnie. Złoty koń, zrównoważony, biorący udział w pokazach, grający 😉 w teatrze i w filmie. Walił z zadu do samego nieba prawie, zawsze w terenie, obowiązkowo pod górkę, ale za to nigdy na pokazie, nieważne czy mąż siedział w siodle, wisiał z boku, wskakiwał, zeskakiwoł w galopie. Wtedy anioł, on po prostu wiedział kiedy może, a kiedy pod żadnym pozorem nie może sobie na nic takiego pozwolić. Koń idealny, ale jednego jeźdźca, spedzili ze sobą 25 lat. Niestety nie ma go już z nami, dożył 27 lat na spokojnej emeryturze, do końca życia był gorącym rumakiem w skórze siwka NN. Dlatego uważam, że są koni i konie, są baranki i baranki 😉
Często jest tak, że podczas pierwszego zagalopowania, rozciągnięcia koń używa niektórych mięśni bardziej, które w przypadku konia chodzącego rzadko są zastane i koń często odpowiada bryknięciem. Potem mięsnie są rozgrzane i brykanie zanika.  Koleżanka np miała konia, któy brykał przy zagalopowaniu i po skoku, a po wizycie masażysty okazało się, że koń miał spięte mięsnie zadu i po zabiegach brykanie zanikło.
whisperer13, koń brykający przy zagalopowaniu i po skoku to nic normalnego.  Zauważ jednak, że koń, któremu zwiększa się wymagania - regularnie będzie w sytuacji mocniejszego użycia mięśni - ba! chwilowego obciążenia kręgosłupa. To, że całymi dniami chodzi po padoku i codziennie pod siodłem niczego w temacie nie zmienia. Istotna jest zmiana. Bywa np., że koń 120 skacze płynnie - a przy pierwszych 130 - bryk po skoku. Albo łopatką do wewnątrz ma super opanowane - a przy pierwszym żądaniu trawersu - rodzaj bryknięcia. Dodanie też dodaniu nierówne. Przyczyną bryknięcia może być zarówno (względny) dyskomfort fizyczny - konieczność silniejszego uruchomienia aparatu ruchu jak i emocjonalny, np. niechęć do zwiększonego wysiłku na żądanie jeźdźca, niechęć do spełnienia żądania innego trybu ruchu. Z pewnością częste brykanie powinno skłaniać do poszukiwań przyczyn, ale z tym nieprosto - jeśli koń Wcześniej przywykł do takiego odruchu. Wtedy można wszystkie bazowe przyczyny wyeliminować - a nawyk nadal jest.
To, że konie i codziennie na padokach i codziennie ruch pod siodłem - wcale niekoniecznie zawsze będzie oznaczać, że nie wystąpi radosna ekscytacja - np. przy raptownej zmianie warunków pogodowych i podłoża (Wiosna!).
Brykanie brykaniu nierówne - to chyba najbliższe prawdy.
Inna rzecz - jakość sztuki jeździeckiej. Dawno temu, że konie często brykają a jeźdźcy często spadają - wydawało mi się normalne 🙁 Dopiero pod inną opieką trenerską (a konie podobne - też młode ogiery, też 🙁 bez padoków) okazało się, że to norma nie jest. Że wcześniej przyczyną "rozdokazywania" koni był spory chaos na jazdach i to, że nikt nie uczył jeźdźców rozluźniania koni ani łagodnego sprawowania nad nimi kontroli.
halo święte słowa 🙂 też mi się kiedyś wydawało, że brykanie na wiosnę lub przy zajazdce to norma, że trzeba to przetrzymać, ale wraz ze świadomością jeździecką  coraz rzadziej zdarza mi się, żeby koń brykał.
Frustracja , dyskomfort , dezorganizacja i nie dostosowanie wymagań do danego konia to częste przyczyny brykania i dlatego jakoś tak nie przyjmuję argumentów, że "ten koń tak ma", że on sobie musi bryknąć , zwykle przyczyna jest gdzieś głębiej i ważne jest by tej przyczny poszukać, a nie przyjmować za normę.
Oczywiście nie wykluczam chwilowej wiosennej ekscytacji, ale gdzie miejsce na  ekscytację u konia w regularnym, prawidłowym, wszechstronnym treningu ? Nasze konie  brykają  sobie na padoku, gdy coś je pobudzi,  po roztopach miały nadmiar energii, ale miały gdzie go wyładować, pod siodłem nie zaobserwowałam takich "niepożądanych" zachowań.
whisperer13, u nas np. jest tak, że padoki leżą niżej, często są jeszcze mokre, śliskie, trochę grząskie miejscami a plac już jest suchy i elastyczny. To konie okazji do "przeciągnięcia" szukają na placu właśnie - i się nie dziwię. Jasne - to szybciutko mija.
Czysto weterynaryjny powód brykania napotkałam sztuk jeden. I było to od razu oczywiste dla jeźdźca. W końcu jeździec to nie jest drewniany manekin, prawda? Czuje, co się dzieje z koniem, czuje pracę aparatu ruchu, stan emocji. Już wstępnie ogarnięty jeździec odróżni "rodzaj brykania". Może w tym kłopot, że jeźdźcom dość często zakłóca się to wyczucie? Wpierając np. że koń znarowiony - jest "żywy"? Albo że "bryka bo lubi" - gdy wmawiający świetnie wie, że kręgosłup konia co nieco przeszedł? Itp.
Nieeeee... bryka bo jest głupi, krnąbrny i złośliwy  😂 - to jest najlepszy argument ! A że siodło leci na tył, jeździec się telepie i wisi na pysku, to już mniejsza, koń ma to znosić cierpliwie.
Ciężko by koń był w regularnym treningu mając go w stajni gdzie nie ma hali. Nie ma mowy o żadnym treningu jak padok przez długi czas jest albo błotnistym jeziorem albo robi się zmarznięta gruda. Mój koń też wybryka się na padoku i pod siodłem teraz mu się nie zdarzało. Ale taki typ, nadmiar energii wykazuje chęcią do przyspieszenia. Każdy koń ma przecież inny temperament i zdarzają się takie, co sobie lubią bryknąć pod siodłem, na wiosnę, jak podłoże staje się lepsze i pewniejsze. Jeśli to jest jeden, dwa bryki, po rozruchu a w miarę jak koń wraca w regularny trening takie historie się nie zdarzają, to nie ma czym się przejmować. Brykanie na każdej jeździe, zdarzające się częściej, oczywiście normą być nie może. Ja od początku pisałam o sporadycznych bryknięciach, absolutnie nie uważam, że brykanie powinno być traktowane jako norma. Ale jak się trochę zna swojego konia i jego reakcje, to można stwierdzić, czy jeden bryk był z nadmiaru energii, dyskomfortu, niezadowolenia czy może już z bólu.
Czy ktoś z Was się spotkał z uciążliwie stadnym koniem i jakos rozwiązał problem stresu/nieposłuszeństwa z tego powodu? Bardziej z ciekawosci pytam czy da sie cos na to poradzic, przeczuwam ze nie. Zaakceptowalam juz to ze jest jaki jest, robie swoje i wymagam, wiadomo konie stadne zwierzeta, co sie dziwić...
Koń od 1,5 roczniaka do 7-latka nigdy nie wychodzil na padok, u mnie wychodzi, zostal wykastrowany i dołączył do stada.. Nie zabiore mu tego, należy mu sie po tylu latach boksu  🤔 Jak tylko zbieram go samego z padoku, jest histeria, oblewa sie potem i robi tysiąc kup. Pozostaje pogodzić sie?
hej. Postanowiłam wypowiedzieć się tutaj, bo mam problem z moim koniem. Jestem jego właścicielką od ponad 3 lat i od ponad dwóch prawie nie pracuję z nim z ziemi, bo... no właśnie. Jest to duży 8 letni wałach sp, o silnie dominującym charakterze. Jest zupełnie spokojny w obejściu - przy czyszczeniu, na myjce i ogólnie w codziennych, że tak powiem ugruntowanych, sytuacjach. Problemy pojawiają się, kiedy wymagam od niego więcej. Nie pamiętam kiedy porządnie go zmęczyłam na lonży (chyba, że pod jeźdźcem), bo strasznie się buntuje. Kiedy próbuję wysłać go na koło to kładzie uszy i zgrzyta zębami. Kiedy tylko zamacham batem to już odwraca się przodem do mnie gotowy do ruszenia galopem prosto na mnie. Podobnie jest w sytuacjach gdy chcę go zwyczajnie pogonić wokół ujeżdżalni np. w korytarzu. Już zdarzyło mi się kilkakrotnie być ugryzioną a nawet kopniętą (na szczęście nic po za siniakami/otarciami mi się nie stało, co nie zmienia faktu, że takimi kopniakami przynajmniej ze 3 razy powalił mnie już z nóg na ziemię), więc od roku już w ogóle praktycznie nic z nim nie robię z ziemi z uwagi na własne bezpieczeństwo. Problemy te w 95% znikają pod siodłem. Chłopak ma lepsze i gorsze dni, ale jestem w stanie sobie z nim i jego ewentualnymi buntami poradzić. Natomiast co do pracy z ziemi - kiedy go kupiłam te problemy nie występowały, więc wiem, że to ja popełniłam gdzieś błąd, niestety nie mam pojęcia gdzie, ani jak to teraz odkręcić...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 kwietnia 2014 18:59
dzl: nie zazdroszczę i współczuję 🙁  Czy ten koń kiedyś naprawdę został solidnie ukarany za to że się na ciebie rzuca? Czy on w ogóle nic sobie nie robi z bata np?
hmm... teoretycznie był, ale już kiedy jego bunty były powiedzmy na porządku dziennym (i nie z mojej ręki). ale tak jak napisałam - każdy zamach batem (czy to do lonżowania, czy ujeżdżeniowym do jazdy) w powietrze oczywiście to reakcją jest przynajmniej groźba, że zaatakuje.

Edit:
ahh, ok, trochę nie zrozumiałam pytania. jest to ciężkie do wykonania, bo naturalnie jak koń biegnie w moją stronę to uciekam w bok (chociaż staram się wstrzymywać do samego końca) a ostatecznie jest za daleko żeby go ukarać. po fakcie już to jest bez znaczenia, bo i tak nie zrozumie. o kogoś do pomocy też trudno, bo wszyscy się boją ;o
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się