Oswojenie konia

Witam serdecznie.
Tydzień temu kupiłam swojego pierwszego konia, kobyłkę która w kwietniu skończy 2 latka.
W rozmowie z właścicielem było mówione że konik podaje nogi i był wiązany na uwiązie.
Po przyjeździe do swojego nowego domu okazało sie, że klaczka nie da się w ogole dotknąć,
co prawda stała ona przez cały czas z mamą w boksie i na "szlag" została od niej odstawiona.
Staram się i robie co tylko w mojej mocy by sie do mnie przekonała, ale przed nami długa droga.
czytałam poradniki, ale wszystkie opisywane są krok po kroku od narodzin konika, moja już ma 2 latka.
proszę o jakieś sprawdzone metody, zabawy, cokolwiek co pomoże mi w kwestii zaufania 🙂.
Koń teraz stoi zupełnie sam w stajni? Nie ma innych?
niee, w stajni są jeszcze 4 inne klacze
Co oznacza "po przyjeździe do domu okazuje się, że klaczka nie daje się dotknąć"??
Czy Ty tego konia nie dotykałaś przed kupnem, że nagle jest zdziwienie?
Mam nadzieję, że to żart, jeśli nie to jest to przerażające...
A mnie to nie dziwi, znam wiele przypadków, gdy ludzie kupowali konie nie widząc go wcześniej "na żywo" i po prostu przywożono go im do stajni. Tu pewnie podobnie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 marca 2014 21:22
Koń 2 lata życia spędził u boku matki, po czym nagle ją stamtąd przewieziono do innej stajni. Być może to dla klaczki było szokiem takim że teraz tak reaguje a nie inaczej. Może zacząć ją powoli oswajać dawać smakołyki, spędzać z nią czas itp
Ja bym jej dała jeszcze troszeczkę czasu na odnalezienie się w nowym miejscu, nowej sytuacji. A później stopniowo, jak z zupełnie surowym koniem, spędzaj z nią czas, usiądź na padoku/w boksie, niech się przyzwyczaja do obecności, do dotyku, do głosu. Byle nie za dużo i nie za szybko.
A ja bym wywiozła na pastwisko do młodziaków do późnej jesieni.
Potem trochę oswoiła z ludźmi i z sobą. Potem dała do konkretnego zajeżdżenia. Potem znowu na pastwisko.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 marca 2014 22:24
A z tymi 4 klaczami nie mogłaby chodzić skoro stoją w tej samej stajni?
ElaPe, klacz do 2 roku życia stała w jednym boksie z matką! Może jest jeszcze szansa wytworzyć normalne końskie, stadne odruchy - tylko młodzież ma szanse. Przy tych klaczach pozostanie wiecznym (a duuużym) źrebakiem 🙁


Święta racja halo, dwulatka do "jegolatków" trzeba wysłać. milena.h, jeśli masz taką możliwość, to odeślij ją do stada młodziaków chociaż na pół roku jeszcze. Zaprocentuje Ci to bardzo w pracy z nią później. A tak, to masz sporą szansę na wiecznie "starą-malutką".
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 marca 2014 22:58
Optymalnie pewnie i najlepsze rozwiązanie, praktycznie średnie (dodatkowe koszty utrzymania konia w obcej stajni z młodymi końmi plus ryzyko oddania konia w obce ręce no i w ogóle gdzie taką stajnie znaleźć)
ushia   It's a kind o'magic
16 marca 2014 23:32
milena.h - zdradzisz co Cie skłoniło do kupienia kompletnie surowego dwulatka jako pierwszego konia?
po pierwsze czemu surowy
po drugie czemu dwulatek, czyli kon ktory jeszcze minimum rok nie nadaje sie do zajezdzania?

halo dobrze radzi - daj ja do stada az trzech lat nie skonczy, w tym czasie ucz sie, ucz i jeszcze raz ucz - i w teorii, czytaj o mlodych koniach, o pracy z koniem, pytaj, podgladaj - i w praktyce, szlifuj dosiad, rownowage, pros o nauke pracy z koniem, naucz sie lonzowac
potem z kims madrym i doswiadczonym przywiez panne i pod jego okiem "rob" sobie konia

jak nie da sie absolutnie i w zadnym wypadku znalezc "stada" - a da sie 😉 - to znajdz kogos madrego i doswiadczonego i po kawaleczku, stopniowo oswajajcie klaczuche

nie wiem gdzie do tej pory jezdzilas, ale po zdziwieniu "dzikoscia" konia wnosze ze mialas do czynienia z konmi-wyjadaczami
i wlasnie odkrylas ze kon sam z siebie nie umie i nie chce kontaktu z czlowiekiem o jezdzie nie wspominajac 😉

I ja tak myślę. Trzeba konia oswoić, zajeździć w stosownym czasie i już. Krok po kroczku.
Ona wychodzi na wybieg wyprowadzana? Czyli ktoś jej jednak dotyka? Czy wybiega z boksu sama i sama wraca?
Pomaleńku. Zaczynając od marchewki.
p.s
Albo inaczej: jeśli sprzedano konia jako oswojonego a Ciebie stan faktyczny przerasta i czujesz się zawiedziona/oszukana to go zwróć.
Konia byłam wcześniej oglądać, podchodziłam i ją głaskałam.
teraz podchodzi ale na sekunde, daje sie pogłaskać po glowie i szyji, ale dalej nie pozwala.
W stajni stoi jeszcze jedna klaczka w jej wieku, obie w kwietniu skończą 2 lata
czemu stan surowy?
Bo konia chce nauczyć wszystkiego sama od podstaw,
mam swoje nawyki a koń uczony przez poprzedniego właściciela, ma swoje.
Nie zależy mi na jeździe, nie w tym roku, chce pracować z koniem a nie na koniu.
I nie mam na mysli tego, że mnie to przerasta, bo ja doskonale wiem, ze klacz potrzebuje czasu. Dzień w dzień pracujemy, przede wszystkim dotykiem, prosze tylko o więcej pomysłów, sprawdzonych i ciekawych,
czemu stan surowy?
Bo konia chce nauczyć wszystkiego sama od podstaw,
mam swoje nawyki a koń uczony przez poprzedniego właściciela, ma swoje.
Nie zależy mi na jeździe, nie w tym roku, chce pracować z koniem a nie na koniu.

No to sama sobie odpowiadasz. Krok po kroku. Zrób PLAN. I realizuj. Może poczytaj o metodach naturalnych ?
Budzą kontrowersje, ale odczulanie i faza wstępna znajdą tu zastosowanie.
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,5.0.html

p.s
Nie pisz post pod postem, tylko korzystaj z funkcji "zmień" i dopisuj.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
17 marca 2014 11:06
milena.h fajny plan 😉
Tylko trzeba brać pod uwagę, że każdy koń jest inny i nie ma tu złotego środka - jak byłam jeszcze w poprzedniej stajni, znajoma kupiła 2.5 latkę (mieszankę ślązaka i oldenburga ale nie to jest najważniejsze). Koń był w rękach handlarza, z boksu wychodził bardzo rzadko, nie był głaskany, czyszczony. Stan surowy.
Jak klacz przyjechała do nas w ogóle nie było widać, że nie miała kontaktu z człowiekiem. Podchodzila, była bardzo ciekawska. Trochę czasu zajęła nauka prowadzenia na uwiązie bo właziła na człowieka, ale co się dziwić, jak nigdy nie miala takich doświadczeń...
Koń obecnie chodzi stępem pod człowiekiem, fajnie ją ułożyły dziewczyny 😉
Z charakteru jest typowym miśkiem, nie boi się, jak narazie bez narowów.

Na pewno potrzeba czasu i stopniowego wprowadzania człowieka do życia 😉 najpierw głaskanie po głowie, później szyji... delikatne czyszczenie, mówienie do konia.

Dużo spokoju i jeszcze więcej cierpliwości...
milena.h, Nie dziw się, że nas to dziwi. 🙂
Duet: surowy koń + nie znający się na szkoleniu koni właściciel, to najgorsze połączenie z możliwych.
Najlepiej sprawdza się połączenie: niedoświadczony właściciel + koń "profesor", albo doświadczony właściciel + surowy koń.
W innych przypadkach jest bardzo, ale to bardzo ciężko.
Wyobraź sobie, że chciałabyś się nauczyć czegoś nowego. Np. windsurfingu. Od kogo wolałabyś się uczyć: kogoś kto się dobrze na tym zna, czy od kogoś kto uczy się jednocześnie, razem z Tobą i też nigdy wcześniej tego nie robił...?

Oczywiście dojście do porozumienia między wami nie jest niemożliwe.
Będzie trudno, ale da się.
Oto co powinnaś zrobić:

1. Wywalić konia na rok do stada, na łąki.
2. A sama przez ten rok pobierać intensywne nauki jazdy konnej i obchodzenia się z końmi, u dobrego, doświadczonego instruktora lub trenera.
3. Jak już będziesz chciała i przyjdzie czas zajeździć młodą, to zlecić zajeżdżenie doświadczonemu berajtrowi.
4. Jeździć najpierw wyłącznie pod okiem trenera, potem może stopniowo sama.

Gotowy plan na dwa lata.

Nie ma za co.  😎
milena.h, na moje, to już zaczęłaś konia uczyć. ŹLE. Bo piszesz, że jest, subtelnie, ale... coraz gorzej 🙁 Każdego konia jest łatwo rozbestwić. Wiedzą to np. te z nas, które miały kontuzjowanego. Zjawisko "miękkości serca" i niepewności na ile można odpuścić/nacisnąć - i wystarczy.
Ostatnio obserwuję proces "oswajania" młodego konia. Który już był niby zajeżdżony. Mamomamo - ile szczegółów przegapia jego właścicielka! Rzeczy oczywistych i niemal automatycznych dla każdego doświadczonego. Zamiast robić istotne postępy - dzień po dniu, minuta po minucie - szykuje sobie kłopoty. Gdyby nie ochotnicza pomoc fachowców - już by się chyba poddała z bezsilności. A całkiem ogarnięta osoba. Tylko - z młodziakami doświadczenia nie ma 🙁
czemu stan surowy?
Bo konia chce nauczyć wszystkiego sama od podstaw,
mam swoje nawyki a koń uczony przez poprzedniego właściciela, ma swoje.
Nie zależy mi na jeździe, nie w tym roku, chce pracować z koniem a nie na koniu.


Skoro kupiłaś młodego konia z wyżej wymienionych powodów, to przede wszystkim nie rozumiem założonego przez Ciebie wątku.
Dlaczego zwracasz się po poradę, jeśli chcesz go wszystkiego nauczyć sama więc go ucz to chyba logiczne.
może dlatego założyła ten wątek bo z zasady forum służy do wymiany doświadczeń , a nie najeżdżania na każdego kto tylko o coś zapyta i od razu traktowania go jak kofającego koniki małolata  😀iabeł:  a pytanie - dlaczego kupiłaś młodego konia  😲 no sory , re-volto ogarnij się !!!

milena-h narazie po prostu daj sie jej zżyć ze stadem , znalazła sie w nowym miejscu , nowej sytuacji , jeszcze nie wie komu ufać , kogo sie bać . daje sie głaskać z przodu to głaskaj , lepiej nawet gdyby to było drapanie , po czole , nasadzie grzywy , jak pozwoli to po kłębie , konie okazują sympatię czochrając sie w tych miejscach , jeden drugiego , i powoli małymi krokami zdobywaj jej zaufanie , nawet jeśli możesz poruszać sie wśród stada na padoku i czochrać innego konia , a twoja to będzie widziała , to zawsze zakoduje że człowiek nie jest zagrożeniem . tak jak ktoś juz wspomniał wejdż do boksu , usiądż gdzieś z boczku i po prostu bądż , ( zakładam że nie jest agresywna , bo o tym nie pisałaś ) podejdzie to pogłaskaj , nie podejdzie to nie próbuj na siłę , oswajaj ją ze swoją osobą 🙂 są osobniki które zaufają szybciej , są takie którym to zajmie więcej czasu .
ja się ciut wyłamię...

zazwyczaj z dwulatkami już można "pracować", czyli dwulatek powinien być koniem, który potrafi podawać nogi, stać przywiązany, chodzić na uwiązie, jakby zrobił kółko stępem na kantarze to chyba też nic mu by się nie stało, choć to raczej nie "obowiązkowo".

mam wątpliwość jak działa to za granicą, bo często się słyszy, że konie ściągają z łąk dopiero w wieku 3-4 lat, a wcześniej nic nie robiły-jak radzili sobie w razie ewentualnych interwencji weta czy werkowaniu z takim dzikusem?

tego się obawiam, że tak zupełnie wywalony na łąki koń w razie W albo przy werkowaniu jest... kłopotliwy.

ja bym znalazła dobrą stajnię treningową, gdzie jest opcja pensjonat+wychów/trening. jezdziła intensywnie pod okiem kogos dobrego na innych koniach a jednocześnie uczyła się obsługi. a koń nabyłby podstawowe umiejętności, a jednak miałby łąkowe dzieciństwo z tym, że ogarnięte

nie jestem pewna, czy mam rację, więc proszę, nie sugeruj się tym mocno. to tylko luźne przemyślenia, czy akurat wywózka na łąki bez "nauki" dla konia to jest najlepszy pomysł.

blucha, sądzę,  że tak naprawdę to właścicielka konia powinna się ogarnąć. młode konie są tańsze niż konie profesory i jest niezdrowy pęd do kupowania młodziaków. a jakie życie byłoby łatwiejsze, gdyby kupiła doświadczonego konia, który by ją mógł uczyć a nie sama nie mając umiejętności-porwała się na równie zielonego konia. tak między bozią a prawdą to najlepsza rada to... "sprzedaj i kup konia adekwatnego do Twoich umiejętności".  a tak... dziewczyna chce sama uczyć konia, mimo, że... sama nie potrafi. jest to chyba najgorzszy z możliwych zestawów.
Może ja głupio spytam, ale spytam: to koń jeszcze kowala nie widział? Na wybieg wybiega? (pytałam o to) Jest nagle dziki, dziki?
Chodzi mi o to, że może jakoś mało stanowczo (Cesar M. by powiedział mało asertywnie) lub mało przyjaźnie podchodzisz. Czaisz się/cofasz/boisz i koń to czuje?
Przepraszam, jeśli się mylę, ale jest i taka możliwość.
p.s
dodałabym jeszcze coś o zdjęciu w boksie, ale niektórzy nie traktują tego dość poważnie.  😉
Isabelle, ZASADNICZO można i warto pracować z dwulatkiem - ba! już powinien być "opracowany" nieco. Tu padło takie, przegapiane, zdanie: "do kupna stała z matką w jednym boksie". Wg mnie wymóg stada rówieśniczego jest Bezwzględny w tej sytuacji, jeśli ktoś nie chce dużych kłopotów. Wiem, jestem głupia - zakładam z góry, że ludzie NIE CHCĄ mieć kłopotów. A wychodzi, że to marzenie życia większości: jak sobie kłopoty ściągnąć na głowę, "im trudniej tym lepiej". Nie tylko w tej sytuacji.
Muszę się w końcu palnąć solidnie w łeb, bo jest zupełnie jak z tym dowcipem o młodym adwokacie: "Tato, zakończyłem w 1 dzień ten proces o miedzę, z którym nie mogłeś sobie poradzić przez 20 lat! Idioto - z czego teraz będziemy żyli?"

Kupujcie młode koniki, kochani, układajcie je i zajeżdżajcie sami  💃 (tyle osób będzie miało wkrótce okazję do zarobku)
może dlatego założyła ten wątek bo z zasady forum służy do wymiany doświadczeń , a nie najeżdżania na każdego kto tylko o coś zapyta i od razu traktowania go jak kofającego koniki małolata  😀iabeł:  a pytanie - dlaczego kupiłaś młodego konia  😲 no sory , re-volto ogarnij się !!!
Jakiego najeżdżania?!  😲
W życiu nie widziałam tylu miłych i rzeczowych odpowiedzi. (Poza tymi żartobliwymi.)
halo, nie wychowałam zbyt wielu młodych koni, więc nie ukrywam, to bardziej teoretyzowanie z mojej strony.

ale zastanawiam się jak sobie radzą z takimi zagramanicznymi konmi, co to latają w grupach rówieśniczych po wielkich pastwiskach. jak strugają? jak trzeba weta to jak prowadzają? jednak uczą tych podstaw czy nie?

i czy nie ma ośrodków, gdzie mogą konia surowego trenować w... prowadzeniu? znaczy: grupa rówieśnicza, wielkie pastwiska, ale nie konie same sobie, tylko uczą podstaw współistnienia z człowiekiem. takie końskie przedszkole. to byłoby najlepsze w takim wypadku.
Isabelle, To oczywiste, że dwulatek powinien umieć być prowadzony na uwiązie, podać nogi i być ogólnie "obgłaskany". Wystarczy to powtarzać co jakiś czas, a resztę niech lata ze stadem.
A z dwojga złego, lepiej żeby nie umiał kompletnie nic, niż żeby próbował go "szkolić" ktoś, kto nie ma pojęcia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się