Wewnętrzna "blokada"

Ale jak to koń się wyrwał z lonżą i poniósł dzieciaka?  😲
Wypuściłaś lonżę z ręki i koń pogalopował z dzieckiem na plecach i z powiewającą za nim lonżą?
Ale jak to koń się wyrwał z lonżą i poniósł dzieciaka?  😲
Wypuściłaś lonżę z ręki i koń pogalopował z dzieckiem na plecach i z powiewającą za nim lonżą?



Dokładnie tak, koń był silniejszy od moich rąk, zaskoczył mnie i mimo że trzymałam mocno to zdarłam skórę i puściłam. Nie pogalopował dużo, może ze 3 foule, ale poniósł.
O kurczę, brzmi jak koszmar, taż bym miała uraz 😲
Koszmarnie to to nie wyglądało. Bez przesady. Dzieciak jeździ samodzielnie i już galopował sam.
To tak jakby poniósł bez lonży, a tego dnia robiliśmy różne ćwiczenia na lonży no i się stało to z lonżą.
Zmartwiłam się, że ta sytuacja go tak uwsteczniła. Przecież nie raz koń go poniesie. Na najbliższej jeździe spróbujemy na okólniku bez lonży, może wróci mu pewność siebie?

A ja bym na nieprzewidywalnym koniu, który jest tak zdeterminowany żeby wyrwać lonże z ręki i uciec (co swoją drogą przy zachowaniu wszystkich zasad bezpieczeństwa- tzn. lonżowaniu konia na ogłowiu z dobrze podpiętą -najlepiej do mostka- lonżą i przede wszystkim przy założeniu bardzo dobrych umiejętności lonżowania koni przez osobę prowadzącą lonżę, nie powinno się zdarzyć) nie prowadziłabym nigdy w życiu nauki jazdy dla dzieciaka.
Konno jeżdżę ponad 20 lat i przelonżowałam (czy to samego konia czy z człowiekiem na grzbiecie) tysiące godzin i na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuację w której wyrwał mi się koń i uciekł z lonżą (a nigdy to się nie zdarzyło z koniem rekreacyjnym z klientem na grzebiecie).
Ja bym Ci radziła najpierw dobrze przygotować konia, nauczyć siebie i jego poprawnego lonżowania (oczywiście bez dzieci na grzbiecie).
Bo chyba nie trudno się dziwić, że dziecko ma teraz traumę i jak ma jej nie mieć skoro koń nadal pozostaje nieprzewidywalny i w każdej chwili może powtórzyć swoją akcję.

Ps. Nie napisałaś wcześniej, że dzieciak jeździ i galopuje już samodzielnie. Ale nie zmienia to zasadniczo sprawy- koń uciekający z powiewającą za nim lonżą i z dzieciakiem na grzbiecie może być bardzo niebezpieczny. To, że tym razem nic się nie stało to duże szczęście.
juliczka, O nie, nie ma "koń jest jaki jest". Koń do nauki dla tak małych dzieci musi być posłuszny i bezpieczny! Nawet nie chodzi o to, że ma w ogóle uchem nie drgnąć, ledwo się ruszać[url][/url] i przypominać konia bujanego, ale musi na tyle słuchać instruktora, że nie będzie sam sobie wymyślał scenariuszy i będzie w stanie szybko się uspokoić/czy "wrócić do pionu"/ "zawierzając" lonżującemu/instruktorowi.

Oczywiście, że to jest zwierzę i takim dzieciom też powinno się o tym przypominać, że nie mają do czynienia z pluszową maskotką tylko z KONIEM, ale teoretycznie nie powinno być w ogóle takiej sytuacji, że koń wyrywa lonżę i ucieka. Tzn, okej, konie się płoszą, ponoszą, brykają.... ale moim zdaniem, lonżujący na lonży powinien mieć jak najbardziej posłusznego i opanowanego konia. Jeszcze "pół biedy" jak to się zdarzy dorosłemu (choć też nie powinno, a dorośli też potrafią mieć bardzo duże blokady) ale takie 8 latki bardzo łatwo przestraszyć i nie zawsze można je uspokoić słowami czy ćwiczeniami. Tym bardziej, że sytuacja miała miejsce w szczególnym momencie - robiliście ćwiczenia, dzieciak się pewnie rozluźnił, czuł się bezpiecznie i nagle zaskakuje go taka sytuacja - w najmniej dla niego spodziewanym momencie (mam nadzieję, że mówię jasno). Niestety, to nie do końca tak samo, jakby koń go poniósł bez lonży. Ta lonża jest odbierana jako gwarancja bezpieczeństwa.

Jeśli koniecznie chcesz prowadzić jazdy na swoim koniu, to musisz go opanować do tego stopnia, że będziesz za niego pewna.
Nie zgadzam się. Nie ma czegoś takiego jak "pewny koń". Gdyby było - to np. hipoterapia byłaby możliwa bez asekuracji. Solidna niesubordynacja może się zdarzyć i staremu wyjadaczowi woltyżerskiemu. No i - stało się i się nie odstanie. Trzeba zaradzić konsekwencjom 🙁
juliczka, założyłabym... wypinacze. Ostatnio ktoś taki fajny patent pokazywał: dwie linki z karabinkami, jedna od przystuł, druga od kółek wędzidła, połączone rolką typu żeglarskiego.
Ale mogą być i zwykłe. Założyłabym... jako placebo 🙂 Licząc na efekt placebo. Że gdy koń na wypinaczach - to NIC nie zrobi groźnego - takie info dla dziecka. Oraz - ustabilizowanie głowy pomoże. Tak planuję zrobić z moim synkiem, który wystraszył mi się, bo... koń sięgnął pyskiem do trawy. No chodził luźniutko "na psa tropiącego", robiliśmy ćwiczenia i pociągnął pyskiem do kępki trawy 🙁 I nadal mój młody się tego boi. Takiego szybszego ruchu/pociągnięcia właściwie.
Nie od rzeczy byłoby dociec, czego konkretnie boi się twój podopieczny. Szybkiego ruchu? Ewentualnego upadku? Poczucia własnej bezradności i braku kontroli? I poćwiczyć to konkretnie.
Bo jeśli np. to ostatnie, to oprowadzanki nie przezwyciężą obaw. Itd. A 3 kroki samodzielnie na pomocach i coraz więcej - mogą. Upadku? To można poćwiczyć różne sposoby zsiadania/zeskakiwania z konia. Fikołkiem i dynamicznym zeskokiem z rybką. Itd.
Ok - Opanować konia do takiego stopnia, że w 80% jest się za niego pewnym. Wiem co wyszkoliłam i jak wyszkoliłam. Oczywiście, że stare wyjadacze mogą się zbiesić, ale Juliczka wyraźnie zaznacza, że podczas jej choroby, koń się rozbestwił, koń "jest jaki jest", więc nie widzę tu sytuacji, w której nagle "stary wyjadacz" postanowił się zbuntować, tylko sytuację, w której coś nie gra od jakiegoś czasu.

Jak się często z Tobą, Halo, zgadzam, tak tu się nie zgadzam. Nie zakładałabym wypinaczy - przynajmniej na razie. W niektórych przypadkach może to prowokować do jeszcze większego buntu - jeśli koń nie jest posłuszny lonżującemu. Nawet jeśli sprawdzi się te wypinacze wcześniej.
Wasze blokady to zwyczajny system obroony, instynkt.
Psychika broni ciało przed urazami i zniszczeniem. Jazda konna jest bardzo ryzykownym.zajęciem. Im więcej złych doświadczeń tym bardziej nas broni.
Nie należy wmawiać sobie, że będzie ok bo może nie być ok. Trzeba przyznać przed sobą, ze tak, to jest straszne. Bo jest. Siedzisz na zwierzęciu 500+ kilo, który może Cię w każdej chwili zabić. Trzeba z pełną świadomością ryzyka, nawet wielkiego urazu wsiąść na konia i robić swoje. Tak.jak na ringu- musisz być świadomy ogromu siły przeciwnika, żeby go pokonać.
I cenna rada: sprawność fizyczna, silne ciało daje realnie większe bezpieczeństwo a także uspokaja psychikę. Wiesz, ż masz na tyle silne nogi,.aby utrzymać się gdyby koń pociosł i na tyle sprawne ciało, aby w porę zeskocayć w z konia jeśli nastąpi taka konieczność.
Także nie dajcie się strachowi, róbcie tyle, na ile stać póki co Wasze ciało( nie cwałujmy jeśli wiemy, że nie do końca ciało jest gotowe). Oprócz sztuki jeździeckiej trenujemy ciała. Silne znacznie łatwiej przyjmie każdą lekcję i wyzwanie.
Sankaritarina, chyba inaczej sobie wyobrażamy sytuację. Ja założyłam, że mamy normalnego, ułożonego konia, który przez okres "nieróbstwa" i pewnie mniej kompetentnej opieki się przejściowo "popsuł" (właścicielka źle oszacowała na ile 🙁). I że już - znowu się "naprawił". A "jest jaki jest"  - bo się Rusza 😀
Tempesta dość konkretnie się z tobą nie zgadzam. Jedynie - żeby nie robić tego, do czego nie jest się przygotowanym. Z resztą - nie  🙁 Owszem - sprawność tak. Ale to co innego niż siła.
(...)
Nie należy wmawiać sobie, że będzie ok bo może nie być ok. Trzeba przyznać przed sobą, ze tak, to jest straszne. Bo jest. Siedzisz na zwierzęciu 500+ kilo, który może Cię w każdej chwili zabić. (...)

No to mnie zablokowałaś.  😉
Do auta od dziś też nie wsiądę.
Ja piszę o swoim.doświadczeniu,więc nie jest to czcze gadanie. Nie jestem zwolennikiem mówienia, ze jakbyśmy mieli zakładać ze coś Sie stanie to nie wyszlibysmy z domu. Nie ukrywajmy, każdą konnna jest bardzo ryzykowna, co nie znaczy, ze mamy z niej rezygnować. Ale przed strachem trzeba stanąć a nie udawać, ze nic sie nie stanie. Świadomość rodzi bezpieczeństwo. A tak.na.marginesie- silne ciało daje same korzyści, równowaga, podażanie za ruchem konia. Wtedy to jest naturalne. Wszystkim tu dobrze życzę,dlatego piszę o swiadomoci ryzyka bo to.tłumaczy nasz strach, a strach nie jest powodem.do.wstydu bynajmniej! Sorry za te kropki, mój telefon jest okropny.
No bo to prawda. Miałam okazję widzieć jego siłę, dlatego mam taki szacunek do jego wagi, włosy mi stanęły wszędzie.Nie wypierajmy faktów tylko je przyjmijmy na klatkę i odważnie galopujmy do celu🙂
Nie zgadzam się. Nie ma czegoś takiego jak "pewny koń". Gdyby było - to np. hipoterapia byłaby możliwa bez asekuracji. Solidna niesubordynacja może się zdarzyć i staremu wyjadaczowi woltyżerskiemu. No i - stało się i się nie odstanie. Trzeba zaradzić konsekwencjom 🙁
juliczka, założyłabym... wypinacze. Ostatnio ktoś taki fajny patent pokazywał: dwie linki z karabinkami, jedna od przystuł, druga od kółek wędzidła, połączone rolką typu żeglarskiego.
Ale mogą być i zwykłe. Założyłabym... jako placebo 🙂 Licząc na efekt placebo. Że gdy koń na wypinaczach - to NIC nie zrobi groźnego - takie info dla dziecka. Oraz - ustabilizowanie głowy pomoże. Tak planuję zrobić z moim synkiem, który wystraszył mi się, bo... koń sięgnął pyskiem do trawy. No chodził luźniutko "na psa tropiącego", robiliśmy ćwiczenia i pociągnął pyskiem do kępki trawy 🙁 I nadal mój młody się tego boi. Takiego szybszego ruchu/pociągnięcia właściwie.
Nie od rzeczy byłoby dociec, czego konkretnie boi się twój podopieczny. Szybkiego ruchu? Ewentualnego upadku? Poczucia własnej bezradności i braku kontroli? I poćwiczyć to konkretnie.
Bo jeśli np. to ostatnie, to oprowadzanki nie przezwyciężą obaw. Itd. A 3 kroki samodzielnie na pomocach i coraz więcej - mogą. Upadku? To można poćwiczyć różne sposoby zsiadania/zeskakiwania z konia. Fikołkiem i dynamicznym zeskokiem z rybką. Itd.

Mogłabyś odesłąć mnie gdziekolwiek do instrukcji nietypowego zsiadania?  :kwiatek:
Dużo osób uważa, ze coś z nimi nie tak, bo się boją. To oznaką że właśnie z nimi jest bardzo ok. Przyjdzie ta chwila, ze wsiadziecie, zagalopujecie itp. To musi być "ta" chwila i już:
edit. Tam wyżej- Sorry za post pod postem.
Tempesta, owszem, obawa jest instynktowna i zdrowa. I szybko mija w zdrowych warunkach. Jazda konna może być pełną przyjemnością. Gdy gdzieś jeździmy i coraz mocniej się boimy - uciekać! Gdzie indziej.
A co do siły - to szkoda, że nie mogłaś pooglądać typowego "pakera", któremu zamarzyło się nauczyć jeździć. Nie na sile polega jazda konna.
Piaffeczka, jest taki fajny sposób: siadamy w poprzek, chwytamy się obiema rękami za siodło, robimy fikołka w tył. Na "pewnych" koniach można zsiąść... fikołkiem po zadzie. Z asekuracją można poćwiczyć przewrót przez bark po końskiej łopatce (na miękkim). Można zsiadać wysoką "rybką" - z klaśnięciem stopami o siebie wysoko nad siodłem, z oparciem rąk lub mostka o konia. Można... iść na woltyżerkę 🙂
Jezuu a czy ja mówię o pakowaniu w stylu aby więcej mięśnia?! Broń Boże! Sprawne, silne ciało to.cialo gotowe na sport. Nie bagtelizujmy jeźdźiectwa. Ja propaguję dbałość nie tylko o kondycję konia🙂 Warto, gdy trener zaleca rozgrzewkę przed i rozciaganie po. A dobbra kondycja, nie piszę już siła , boście uczuleni na to słowo- to pewność siebie co daje wiele.
Tempesta, ale siła wiąże się bezpośrednio z masą mięśni. Sprawność to co innego. osobiście zauważyłam, że nauka najlepiej idzie drobnym (choć przecież też "silnym" 🙂😉 baletnicom, tancerkom, gimnastyczkom. Mają świadomość ciała, wyczucie rytmu, tonusu mięśni, gibkość. Ciężarowca uczy się... ciężko 🙂
Jak miałam inaczej zinterpretować siłę, skoro odniosłaś ją wprost do... masy konia? W kg.
OK - jeśli tobie poczucie siły(!) fizycznej pozytywnie wpływa na samopoczucie, czyni cię np. bardziej pewną siebie, bardziej zdecydowaną to ok. "Tak masz". Ale zbyt dużo drobniutkich i słabych fizycznie (bo nie chce być inaczej, siła jest wartością mierzalną) dzieciaków super jeździ konno żeby zalecać takie podejście jako przydatne wszystkim.
Praktyka wskazuje, że raczej trzeba się użerać z nadmiarem siły u jeźdźca niż z niedomiarem. Bo na niedomiar wiele można poradzić i ciało się wzmacnia także przez jazdę konną, a na nadmiar? "Co poradzisz, Dusiu?" Z koniem człowiek się nie kopie, ani nie przeciąga. Na koniach się jeździ. Dostosowując do zwierzaka i wywierając na niego wpływ.
Przy podejściu: "Ty bestio, JA sobie z tobą poradzę!" - nie wróżę sukcesów.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 marca 2014 17:51
Dzieci do silnych nie należą ani też do umięśnionych a jednak te, które mają do tego talent b. szybko super jeżdżą

[img]http://www.horsecarecourses.com/.a/6a015391a867e3970b0167693141f4970b-800wi[/img]
I te psy się czasem do czegoś nadadzą. 😉

To jakieś konkretnie dziecko, czy po prostu przykładowe, znalezione zdjęcie?
W proporcji do konia wygląda jak fotomontaż.
Ja przepraszam za  🚫, acz... wiecie, gdzie kupić takie coś, czym przypięte są bryczesy do buta?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 marca 2014 19:05
I te psy się czasem do czegoś nadadzą. 😉

To jakieś konkretnie dziecko, czy po prostu przykładowe, znalezione zdjęcie?


Charlotte Dujardin jako dziecko
Tez czasem przrezywam taka blokade jak wsiadam na samym poczatku , a pozniej skupiam sie najbardziej jak moge na rzeczach ktore musze poprawic,zmienic i blokada mi mija. Podobno az 90 % naszych strachow siedzi w glowie , wazne jest nastawienie , i kiedy mam takie slabe chwile probuje sie nastawic i cos zmienic. Doceniam , ze prouszylas trn watek pomógł mi 🙂
Ja sobie mowie zawsze tak: strach jest moim wyborem, bo dotyczy rzeczy ktore JESZCZE sie nie wydarzyly. Czyli mogą sie wydarzyc ale wcale nie musza. Autosugestia, dziala 🙂
Czy ja wiem, czy strach jest taki dobry? Świadomośc tego co się może stać, respekt, przewidywanie sytuacji, unikanie niebezpieczeństwa i głupich błędów- tak. Strach- nie.
A ja mam takie jedno pytanie: jesli zdarza sie ze noga zostaje w strzemieniu przy upadku, to czy mi sie dobrze wydaje ze noga wpadla cala w strzemie, bo jak jest tylko troche czubek stopy to chyba zawsze powinna wyjsc? Pytam sie bo to tez jest jeden z moich lekow i mam nadzieje ze jak stopa nie wpadnie cala to znak ze przy upadku wyjdzie.
Zawsze można kupić bezpieczne strzemiona, jest kilka modeli, które mają zapobiec takiemu zdarzeniu.
Ja jak jestem juz na koniu potrzebuje chwilki żeby sie wyluzować i zapomnieć o strachu natomiast przygotowanie do jazdy czyli wyprowadzenie, czyszczenie wzbudza u mnie strach, zaraz mam w głowie różne czarne scenariusze. Teraz zrezygnowałam z jeżdżenia i ucze się pracy z ziemi żeby to pokonać. I jest tak, że stresuje sie czy np.  sprowadzeniu konia z psatwiska, czyszczeniu i na początku ćwiczeń. Poźniej łapie luz i już np. odstawienie konia na pastwisko jest przyjemne i bez stresu czy czarnych wizji.
Aneczka80, sprawdź maszynki w siodle, czy są konserwowane i czy działają.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się