sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

darolga   L'amore è cieco
21 marca 2014 13:06
Super, Dziewczyny  :kwiatek: Bardzo bardzo Wam dziękuję!  :kwiatek:
Ja przepraszam, że tak wyskakuję jak Filip z konopii z lawiną pytań nie będąc nigdy bywalcem wątku ;-) Ale może jeszcze jedno 😁

Planuję pracę w zasadzie tylko na stringu i tutaj mam wątpliwości - czy lepsza będzie do tego lina z karabinczykiem (jeśli tak - to klasyczny ('bezpiecznych' nie trawię) czy oryginalny do pracy naturalnej, czyli taki "beczkowaty", zakręcany) czy może lina bez karabinczyka?
Kwestia, czy z karabińczykiem, czy bez, to zależy, jaką szkołą pracujesz. Jak PNH, to z karabińczykiem, jak np. SNH, to bez.
Ja mam zakręcany przy krótkiej linie i zwykły przy dlugiej, nie widzę różnicy prawdę mówiąc.
darolga   L'amore è cieco
21 marca 2014 13:27
Ot, dochodzimy do sedna. Jestem klasykiem, nazwijmy to tak, który nigdy nie pracował z koniem wedle żadnej szkoły (bo nie uznaje takiego podziału na: klasyk vs. naturals - proszę nie odbierać tego w taki sposób, aby było to dla mnie 'samostrzałem' w kolano, po prostu uważam, że dobra praca z koniem opiera się i tu i tu na dokładnie tych samych zasadach), ale poświęcił mu na tyle serca, uwagi, czasu i świadomej pracy, że mój koń nie ma problemu z zabawą w 7 gier, poproszony zostaje w miejscu i przychodzi na gwizdanie, przesuwa wszystkie partie ciała bez dotykania, do skutecznej pracy nie potrzebuje ogłowia, a do lonżowania lonży... i tak dalej. Jednakże w wyniku przykrych wydarzeń ostatnich miesięcy mój koń stracił wzrok, a przewrażliwione i jeszcze czasem bolące okolice oka uniemożliwiają obsługiwanie konia na kantarze. A do tego wszystkiego jest typem konia, który marnieje bez pracy (mam na myśli oczywiście pracę z ziemi, do jazd nie wracamy w tym roku), lubi to i chce to robić, a i ja kocham mojego konia i chcę z nim spędzać w różnorodny sposób mnóstwo czasu. Dochodząc do sedna - został nam tylko string, ale że zagości on teraz na stałe w naszym życiu, to czas wymienić zestaw samoróbkowy lonża + pasek od wytoku na coś sensowniejszego :-)
A wracając do karabinczyka - pytanie jest stricte techniczne. Co jest wygodniejsze, co praktyczniejsze. Na logikę - wydaje się, że karabinczyk, bo szybsze zapięcie i takie tam. Ale z drugiej strony - czy nie ciąży on na tyle, żeby wywierał niepotrzebny nacisk na konia? Czy nie przeszkadza, kiedy w kłusie np. zaczyna dyndać i obijać się o skórę? A może są substytuty - lżejsze, mniejsze...?  :kwiatek:
Zamotałam, ale liczę na pomocną rękę i wyrozumiałe odpowiedzi :-)
Jedyne porównanie, jakie ja mam, to jazda na hackamore z liny "prawdziwym" oraz jazda na halterze z liną związaną w wodze. W hackamore nie ma karabińczyka, przy linie oczywiście jest. Mojemu koniowi karabińczyk nie robi różnicy. Bardziej przeszkadza jej, jak zawiążę linę nieodpowiednio i zostanie za długi kawałek, który się majta pod szczęką. To ją irytuje.
Z ziemi nie mam porównania, bo zawsze pracowałam tylko na linie z karabińczykiem. Powinien się wypowiedzieć ktoś, kto ma doświadczenie w tym temacie, bo sama jestem ciekawa. Mnie się wydaje - ale wydaje, może to nieprawda! - że przy linach z karabińczykami można zapewne efektywniej używać czwartej fazy, ale nie mam porównania, a mój koń jest tak lekki w reakcjach, że nie wiem, czy przez rok regularnej pracy użyłam czwartej fazy więcej niż kilka razy przy czymkolwiek.
A wracając do karabinczyka - pytanie jest stricte techniczne. Co jest wygodniejsze, co praktyczniejsze. Na logikę - wydaje się, że karabinczyk, bo szybsze zapięcie i takie tam. Ale z drugiej strony - czy nie ciąży on na tyle, żeby wywierał niepotrzebny nacisk na konia? Czy nie przeszkadza, kiedy w kłusie np. zaczyna dyndać i obijać się o skórę? A może są substytuty - lżejsze, mniejsze...? Lubię karabińczyk podczas "prac naziemnych" na kantarze. To jest taki kolejny zawias, który "spowalnia" działanie ręki: można zacząć bardzo subtelnie, od samego podniesienia liny, puknięcia palcem - to daje sygnał delikatny, mniej bezpośredni. Samo bujnięcie karabińczyka zmienia położenie kantara i odczucie konia. Przy linie bez zawiasu mam wrażenie, że od razu zaczynam działać zbyt mocno i zbyt bezpośrednio.

Do jazdy (nie na etapie nauki, tylko takiej już codziennej, rutynowej) - karabińczyk się buja. Niby koń może to akceptować/ignorować, ale wersja bezkarabińczykowa wydaje się ogólnie lepsza (w PNH tak jest: tzw. hackamore do jazdy na kantarze to kantar z dowiązaną liną, która tworzy wodze + wolny koniec liny).

Jaka byłaby różnica przy pracy z ziemi i przypięciu liny do cordeo - nie wiem, nawet nie bardzo mam pomysł. Może byłoby analogicznie do różnicy między karabińczykowym/supłowym mocowaniem liny do kantara. Pewności brak.
Jak jesteście już w temacie lin i wodzy, to i ja dorzucę się ze swoim pytaniem 🙂. Otóż, czy te wodze http://podkowalinypl.shoper.pl/pl/p/Wodze-biale-z-karabinczykami/500  nadają się do jazdy na zwykłym halterku do pracy z ziemi? Nie obijają mordki dla konia? Teraz jeździmy na wodzach ze związanej liny 3,6 ale za jakiś czas jak będziemy więcej i poważniej wozić się z siodła to przyjdzie czas o czymś pomyśleć 🙂 Z góry dzięki za odpowiedzi :kwiatek:
Mi na kursie jnbt kazali odpiąć karabinek, bo powiedzieli, że się obija, giba i znieczula konia na działanie halterka (czy coś w tym stylu :P)
Ja mam pytanie, mianowicie mam problem ze źrebakiem. Na początku nie chciał wychodzic z boksu (i wcale mu się nie dziwię, patrząc na stajennego...). No i było siedzenie na krzesełku przed boksem z koniem na długiej linie po godzinę dziennie, stopniowe przyzwyczajanie, i w końcu się udało, konio wychodzi z boksu bez problemu. Za to powstał problem odwrotny - nie chce wchodzić z powrotem. xD Co jest gorsze niż niewychodzenie, moim zdaniem. ;c Dzisiaj się złamałam i przekupiłam go marchewką, bo zaraz miała przyjść instruktorka i bałam się, że go uderzy (ona jest do tego zdolna, chwali się, że wszystkie konie się jej boją  🤔wirek🙂.  🤬
Co ja mam zrobić? Przerabiałam opcję, że on się boi czegoś, czego nie widzi wychodząc, ale widzi wchodząc, ale wątpię - nie wygląda na przestraszonego. Spróbuję tam czegoś poszukać, wyczyścić drzwi, założyć mu jakiś ograniczacz widzenia... Co zrobić, jak to nie zadziała?  🤔
Po pierwsze zmienić instruktorke, po drugie stajnie albo stajennego?
Źrebak nie mój (opiekuję się nim, tzn. umowa z właścicielką na zasadzie "pilnuj, zeby miał wodę i czy jest zdrowy, a będziesz się nim sama zajmować i nikt inny nie będzie mógł"😉. Niestety jedyna stajnia do której mam możliwość dojechać, kiepska sytuacja. :c A instruktorka jest stajenna, druga jest fajniejsza. :3
Źrebakowa habituacja :P (odwrócone, ale nie umiem obrócić, przepraszam - ćwiczenie szyi 😀):
sznurka tak koń reaguje dosłownie na muśniecie palcem we wszystkie strony.
Teodora na cordeo jeździłysmy juz nie raz i nie było tak tragicznie tylko te skręcanie nam za bardzo nie wychodzi, nie wiem za bardzo jak sie za to zabrac, wszystko nam idzie super świetnie a z tym no jakoś mamy problemy. Nie wiem jak ją 'wyczulić' na te sygnały do skręcania  😉
A jak jest na halterku? Może stopniuj wymagania. Najpierw luźne wodze, potem halter, odpinaj na koniec jazdy wodze na stępa... nie wszystko od razu 🙂
na halterku jeździmy cały czas i jest ok  😉 no ale jednak bez użycia liny nie da się skręcic
No to pamiętaj przy jeździe na kantarku:
- oczy
- pępek
- noga
- ręka
Trzymaj się tej kolejności dawania sygnałów. I tyle.
Teodora dzięki  :kwiatek: a o co chodzi z tym pępkiem ?
Wyobraź sobie, że masz oko w pępku - i patrzysz nim, gdzie jedziesz.
Generalnie to ustawienie miednicy, kierowanie "dosiadem".
Chodzi o kolejnośc wykonywanych czynności podczas manewru skręcania. ...

A , zostałam uprzedzona :P

Na cordeo też masz przecież możliwość pomagania  sobie linką....
ok dzięki za pomoc  :kwiatek:
Mamy na forum kogoś kto się bawi w sznurki z koniem z HeadShakinginem? Macie jakieś sprawdzone patenty na zamontowanie maseczki do halterka, żeby nie kłapała i się nie spadała na jedną stronę? W tamtym roku używałam dość miękkiej maski i była lekka masakra bo już w kłusie zaczynała kłapać, w tym kupiłam sztywną, z szerszym paskiem i szerszymi rzepami i wyglądało na to, że jest w porządku, ale niestety dzisiaj po terenie znowu była nie tam gdzie powinna 🙁
Przeprowadziłam dziś obserwacje zestawu lina + cordeo + człowiek na ziemi.
Wstępne wyniki poniżej 😉 Jeszcze się temu poprzyglądam, wersja z supłem to dla mnie nowość.

Wariant pierwszy, lina przymocowana karabińczykiem:
- ponieważ karabińczyk swoje waży oraz może się przesuwać po cordeo, to zawsze jest na dole; można to uznać za plus, całość - przez ciężar - mniej się zatrzymuje o końską sierść, trudniej o sytuacje, że człowiek jest z jednej, początek liny z drugiej
- cordeo jest obciążone karabińczkiem i bardziej wisi w dół, zanim zacznie działać konkretnie, tylko lekko się przesuwa, działa sam ciężar przesuniętego w bok karabińczyka

Wariant drugi, lina przywiązana supłem:
- chyba bardziej bezpośrednie działanie, jeśli ciągnę w prawo, od razu cordeo naciska na lewą stronę
- jak nie działać liną, to cordeo jest mniej obciążone, całość może być chyba bardziej niewidzialna dla konia
- jak się cordeo zsunie w stronę uszu (bo np. koń opuści głowę), to nie wróci "samo" na miejsce, bo nie ma ciężaru, który mógłby temu pomóc

Wariant z supłem wydaje mi się bardziej zero-jedynkowy. Albo nie działa (przez brak wagi), albo działa bezpośrednio (czy mocno - zależy od człowieka). Wariant drugi bardziej w odcieniach szarości. "Cisza" jest mniej "cicha", a działanie mniej bezpośrednie. Jest też bardziej "samonośny".
🙂
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
24 marca 2014 15:26
Jak jesteście już w temacie lin i wodzy, to i ja dorzucę się ze swoim pytaniem 🙂. Otóż, czy te wodze http://podkowalinypl.shoper.pl/pl/p/Wodze-biale-z-karabinczykami/500   nadają się do jazdy na zwykłym halterku do pracy z ziemi? Nie obijają mordki dla konia? Teraz jeździmy na wodzach ze związanej liny 3,6 ale za jakiś czas jak będziemy więcej i poważniej wozić się z siodła to przyjdzie czas o czymś pomyśleć 🙂 Z góry dzięki za odpowiedzi :kwiatek:

Podepnę się do pytania o te wodze 🙂 Z jakiej liny są wykonane? Takiej samej jak liny do pracy u podkowy czy z cieńszej i lżejszej linki?
[quote author=Na_biegunach link=topic=5.msg2049073#msg2049073 date=1395674774]
Jak jesteście już w temacie lin i wodzy, to i ja dorzucę się ze swoim pytaniem 🙂. Otóż, czy te wodze http://podkowalinypl.shoper.pl/pl/p/Wodze-biale-z-karabinczykami/500   nadają się do jazdy na zwykłym halterku do pracy z ziemi? Nie obijają mordki dla konia? Teraz jeździmy na wodzach ze związanej liny 3,6 ale za jakiś czas jak będziemy więcej i poważniej wozić się z siodła to przyjdzie czas o czymś pomyśleć 🙂 Z góry dzięki za odpowiedzi :kwiatek:

Podepnę się do pytania o te wodze 🙂 Z jakiej liny są wykonane? Takiej samej jak liny do pracy u podkowy czy z cieńszej i lżejszej linki?
[/quote]

Zdecydowanie z lżejszej, są 2 grubości można zamówić takie tylko trochę cieńsze od lin, albo takie zupełnie cienkie, karabińczyki nie obijają konia. Ja mam i te grubsze i te cieńsze i odkąd mam cieńsze, grubsze leżą i się kurzą, bo wygodniej mi się jeździ jak mam mniej w ręku 😉
ech.. dziwnie mi się patrzy na ten halter z ogłowiem, wędziłem bauchera i liną przełożoną przez wędzidło..



Jak to działa?  🙄
Beladonna , pewnie wędzidło jest po to, żeby halterek się nie zsuwał (zły halterek, jak on może :C). Albo ładnie wygląda. :P
Ktoś ma jakieś opinii nt. link z freehorse (oprócz tych co już tu przeczytałam? w wyszukiwarkę już wpisałam, żeby nie było :P)
Niestety nie mam czasu żeby przeczytać od deski do deski cały wątek chociaż bardzo bym chciała 🙁 a mam pewien problem z bardzo mocno dominującą klaczą. Otóż opiekuje się ją od pewnego czasu, ale poprzedni wlasciciel oddał ją tu bo dosłownie wywalila kilka razy jego żonę z boksu. Jestem po JNBT i praktykuje 10 złotych minut, we problem tkwi w tym że klacz nawet nie pozwala wejść do boksu. Jeżeli ktoś wejdzie, to od razu odwraca się kręci i paczyna kopać z zadu, a jeżeli w jakis osób uniemożliwi się jej odwrócenie to kopie przodem i gryzie. Jak już się ją złapie za. Kantar to szarpie i po chwili jest już spokojną i super grzeczna. Jednak nie chce wyciagc jej z tego boksu na siłę. Ma ktoś może jakieś rady, cokolwiek co pomoże mi się z nią dogadać ? Jestem otwarta na inne szkoły naturalu, inne metody,  byle nie uczyć jej czegoś siłą 🙂
Trochę namieszalam ale mam nadzieję że mnie zrozumiecie 🙂
Nie jestem z JNTB więc nie wiem na czym polega te 10 złotych minut. Ale z tego co piszesz niekoniecznie wynika, że klacz jest dominująca. Może być ale nie musi. Konie dominujące RACZEJ rzucają się najpierw przodem.
Nie wiem na 100% jak Ci pomóc ale...ma pewną myśl. Myśl zaczerpniętą z "catching game" i "undemanding time" - dwa w jednym.
Klacz wygania człowieka ze swojej przestrzeni osobistej. Jest na tyle bystra, że wie, że po chwyceniu za kantar ma male szanse więc się uspokaja. Wraca do jakiegoś swojego "trybu".
To co na pewno musisz zrobić to przełamać jej schemat myślenia. Ale jak?
Przeanalizowałabym zachowanie. Czlowiek wchodzi "bez pardonu" i "czegos chce". Klacz reaguje agresją podszytą nieufnością lub brakiem szacunku - nie wiemy.

Sprobowałabym otworzyć drzwi boksu, nie wchodzić i poczekać. Jeśli się rzuci z kopaniem albo gryzieniem to sory ale Ty tez masz swoją przestrzeń która chronisz! I nie wolno koniowi jej naruszać! Jeśli się cofniesz to pogłębisz jej przeświadczenie o doskonałości tego sposobu. Dlatego ja bym się nie rozstawała z karotem czy czymś...
Co innego wchodzić w przestrzeń konia bez pozwolenia a co innego nie dać wchodzić we własną!
NIE MOŻESZ POZWOLIĆ JEJ SIE WYKOPAĆ JEŚLI TYLKO STOISZ !
Za zwrócenie uwagi - uszka na Ciebie - nagrodziłabym zdjęciem tej minimalnej presji. Cofnęłabym się. I zaprosiła do swojej przestrzeni. Ale na Twoich warunkach.

Jednym słowem - nie wywierać presji ale też nie dać się wywalić z progu boksu! Nic nie robić, poobserwować. Poczekac na lepszą "ekspresję" i nagrodzić głosem, cofnięciem się pół kroku ... Nie wiem czy smakołyk n tym etapie jest dobry. Chyba, ze kobyła broni się naprawdę ze strachu to wtedy tak.

Przeprowadziłam dziś obserwacje zestawu lina + cordeo + człowiek na ziemi.
Wstępne wyniki poniżej 😉 Jeszcze się temu poprzyglądam, wersja z supłem to dla mnie nowość.

Wariant pierwszy, lina przymocowana karabińczykiem:
- ponieważ karabińczyk swoje waży oraz może się przesuwać po cordeo, to zawsze jest na dole; można to uznać za plus, całość - przez ciężar - mniej się zatrzymuje o końską sierść, trudniej o sytuacje, że człowiek jest z jednej, początek liny z drugiej
- cordeo jest obciążone karabińczkiem i bardziej wisi w dół, zanim zacznie działać konkretnie, tylko lekko się przesuwa, działa sam ciężar przesuniętego w bok karabińczyka

Wariant drugi, lina przywiązana supłem:
- chyba bardziej bezpośrednie działanie, jeśli ciągnę w prawo, od razu cordeo naciska na lewą stronę
- jak nie działać liną, to cordeo jest mniej obciążone, całość może być chyba bardziej niewidzialna dla konia
- jak się cordeo zsunie w stronę uszu (bo np. koń opuści głowę), to nie wróci "samo" na miejsce, bo nie ma ciężaru, który mógłby temu pomóc

Wariant z supłem wydaje mi się bardziej zero-jedynkowy. Albo nie działa (przez brak wagi), albo działa bezpośrednio (czy mocno - zależy od człowieka). Wariant drugi bardziej w odcieniach szarości. "Cisza" jest mniej "cicha", a działanie mniej bezpośrednie. Jest też bardziej "samonośny".


Wypróbowałam oba warianty i zdecydowanie lepiej zadziałał supeł, karabińczyk obijający się o szyję w kłusie tylko wkurzał mi konia, który i tak zawsze znajdzie sobie jakiś powód do rozproszenia 😉

Zmieniłam też ostatnio olinowanie na połowę cieńsze i jest super  😍 że też ja na to wcześniej nie wpadłam, operowanie długą liną, szczególnie mokrą i w piachu to zawsze było dla mnie duże wyzwanie, podniesienie tego z ziemi wymagało ode mnie użycia takiej ilości siły, że nie chciało mi się już jeździć po ćwiczeniu na długiej linie  😁 a teraz mam cienkie linki, szybko i łatwo się nimi operuje, mojemu HSowemu-delikatesowi też bardzo pasują 🙂
milena_falbana dziękuję za pomoc 🙂 10zlotych minut polega na zasadzie na tym samym, wchodzę do boksu staje bokiem z brakiem jakiejkolwiek energii, czekam aż klacz zdecyduje się podejść. Tylko że moim utrudnieniem jest potrzeba. Uniemożliwienia jej odwracania się. Popróbuje z twoja metoda, mam nadzieję że pomoże. Bo ten problem jest tyllko w boksie, nawet pracując z nią z ziemi robimy cofania ustepowania zadu, łopatki czy chodu boczne bez problemu.  Klacz jest bardzo bystra, może kojarzy sobie człowieka w boksie z konieczną pracą ?
Grafowata - jeszcze mi cos przyszło do głowy. Być może nie doczytałam, myślałam, że klacz jest "nieuczona w piśmie" 🙂 Ale skoro ładnie wspólpracuje na ujeżdżalni z ziemi to znaczy, że rozumie sygnał do odangażowania zadu? Może spróbuj pobawić się z nią w boksie po prostu? Na początek PO jeździe czy co tam robicie. A potem powinna na tyle respektować Twoje sygnały, że obojętne gdzie będziecie i kiedy.
Więc jeśli zacznie się odwracać to po prostu ją odangażuj. A dalej nagradzaj za "uszka" i pozytywną ekspresję paszczy🙂
Tak dokladnie, poza boksem robimy również odangazowanie zadu.  Pomyślimy nad tym, poprobujemy, bo podchodzenie i samo otwieranie drzwi boksu nic niestety nie daje 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się