Psycholog terapia psychoterapia - lek na wszystko?

halo, zapraszam, nie będzie moim pierwszym re-voltowym klientem zdecydowanie 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 stycznia 2014 11:01
halo, taiego długiego posta do Ciebie napisałam, a Ty słowem nie odpowiedziałaś.

Porównujesz do spa - porównaj do rehabilitanta. Przecież każdy umie chodzić, a ja są ludzie po wypadku i jedna noga im nie domaga, to się uczą chodzić razem z rehabilitantem. Co z chodzenia jest niemożliwe BEZ rehabilitanta?
Albo jak kręgosłup rwie, łopatka boli przy każdym ruchu? Przecież można z tym żyć, przecież można łykać tabletki przeciwbólowe, spać na ziemi czy iść do księdza/wróżki, poprosić o magiczne ziółka. Można zawierzyć Absolutowi, że to cierpienie zesłał w jakimś celu. Ale można też iść do rehabilitanta, żeby wszystko ponastawiał i nauczył odpowiedniej postawy, ćwiczeń przynoszących ulgę, pomógł wyeliminować złe nawyki.

Ja bym sobie bez terapii dała radę, dawałam sobie radę przez 20 lat. Ale chciałam POPRAWIĆ KOMFORT mojego życia. I przeniosłam się na zupełnie inny poziom. I moje życie świetnie się układa.
Strzyga, mileńka moja (nawet nie wiesz, ile mam do ciebie sentymentu) - bardzo fajnie się czytało opis twoich wrażeń/doznań/impresji. Ale to było do mnie? Bo myślałam, że od ciebie 🙂
Nie trzeba mi opisywać "kawałka" terapii ani jej zbawiennego działania. Jak to się mówi: "Najważniejsze, żeby Tobie się podobało" 😀 I - "Cieszę się razem z Tobą".

A wiesz, że we wszystkich przypadkach rehabilitacji różnych kontuzji - jednak najlepiej wyszłam na tych, przy których zawierzyłam sama sobie? 🤣 Tak oceniam po latach. Dopiero niedawno dotarł do mnie ten zbieg okoliczności. Rozkład: rehabilitacja "fachowa" czy moja własna - był dość przypadkowy, zależy czy była okazja dorwać skierowanie/zabiegi, nie od powagi urazu.

edit: pomyślałam sobie, że może zabrzmiało z tonem drwiny, czy lekceważenia. Nie takie były moje intencje. Odkrywanie siebie w terapii musi być poruszające i ważne dla zainteresowanego. Czyli, jak mi kiedyś oświadczył promotor: "Ja się nie śmieję Z pani, tylko DO pani  😀"
I to nie tak, że uważam terapię za każdemu zbędną i nikomu nie potrzebną. Gdy byłam "piękna i młoda" 🙂, wiele bym  dała, żeby ktoś pomógł mi dowiedzieć się czegoś o sobie. Dopiero po wielu latach zobaczyłam, jakie to jest absurdalne zdanie: "dowiedzieć się czegoś o sobie". Jestem głęboko przekonana, że KAŻDY cały czas dysponuje wszystkim(!), co mu potrzebne. Natomiast kwestia dotarcia do tego, sposobu, rodzaju pomocy - rzecz indywidualna.
busch   Mad god's blessing.
29 stycznia 2014 20:03
Dzionka, dzięki za odpowiedź. Fajnie "zdrowo" na to patrzysz. Sama do ciebie raczej nie pójdę 😉, ale może dziecko bym przywiodła, gdyby potrzeba była - kto wie 🙂

Ech, gdzieś krąży niezrozumienie. Nie wiem gdzie, trudno mi wytłumaczyć. Nie mam zastrzeżeń do terapii, jeżeli człowiek zdecydował się zafundować sobie takie SPA (pisze świadoma bolesności zbiegów) i przyniosło to dobre (w ocenie klienta) skutki.
Zastrzeżenia mam dwojakiego rodzaju. Jedne dotyczą rzetelności i fachowości. I tu - gdy rzetelność i fachowość jest - nie ma problemu. Drugie... ideologii? Filozofii? Dostrzegam masę sprzeczności - nawet w waszych wypowiedziach. Te sprzeczności sprawiają, że rzecz staje się... mętna. Ale nie będę tu tomów pisać co i jak. Pod tym kątem (powiedzmy - sztuki życia) nawet najlepsza terapia jawi mi się jako coś wysoce wątpliwego. Ale ok - każdy dokonuje swoich wyborów.

busch, pisałam, że duchowość to nie psyche. Rzecz w tym, że najzdrowszy psychicznie człowiek nie ogarnie - dopóki nie ustali swojego celu i sensu życia, nie pojmie swojej istoty. W tę stronę - nie odwrotnie. I w tym, że jak zauważyłaś, "wyciąganie się za włosy z bagna" funkcjonuje tylko w koanie. Trzeba pomocy z zewnątrz. Niektórzy zawierzą Łasce, inni - terapeucie, inni jeszcze innym wpływom. A religijny - nie znaczy Prawdziwie Wierzący (a jeszcze zależy, w co konkretnie - nie paszczą a naprawdę - za co warto życie oddać).
Jeszcze mi napisz: to od czego zmienia się człowiek, skoro nie od "patrzenia w oczy terapeucie"? I co z tego jest niemożliwe BEZ terapeuty?


To zabawne, że piszesz o sprzecznościach, bo ja chyba właśnie sobie uświadomiłam, dlaczego tak często stajemy po różnych stronach dyskusyjnej barykady 😀. Ty jesteś po prostu irracjonalnej strony filozofii, co jest daleko od mojego sposobu rozumowania. Wzdragasz się przed każdą próbą definicji, przyznania że nauka jednak odrobinkę może ogarnąć psychikę człowieka itd.. Organiczna niechęć do logiki 😉

Co jest niemożliwe bez terapeuty? Chłodny, refleksyjny ogląd mojego zachowania z odpowiednio dalekiej perspektywy i przy wykorzystaniu narzędzi rozbrajających zniekształcenia poznawcze. To dość oczywiste, że człowiek sam w swojej sprawie zwykle daleki jest od dystansowania się. Ja uważam siebie za dość dobrego obserwatora ludzkich zachowań i motywów, natomiast kiedy chodzi o mnie - wszystko wygina się jak pod wpływem silnej grawitacji 😉. Inne osoby wokół nas może i mogą mieć chłodny i refleksyjny ogląd, ale często brakuje im chęci do konfrontacji poprzez wytknięcie nam jakiegoś zachowania - i bardzo dobrze, bo też sama zainteresowana osoba pewnie tylko by się czymś takim szczerze oburzyła 😉. Poza tym psycholog umie rozbroić zniekształcenia poznawcze - może nie od razu, ale przecież na terapię nie chodzi się dwa tygodnie, tylko bardziej dwa lata 😉

Ten chłodny, zdystansowany obraz mnie, przekazany przez psychoterapeutę takimi słowami, żeby rzeczywiście dotarł, może być jak prawdziwe objawienie. Pisałam już o tym w temacie o potworach w rodzinie: żyjąc w określony sposób latami, przyzwyczajamy się do różnych patologii i robimy z nich normę. Zauważenie prawdziwego stanu rzeczy może być jak przewrót kopernikański - wszystko wywraca do góry nogami. I to dobrze, bo pozbawieni swoich dobrze wyżłobionych kolein, musimy poszukać sobie nowych, tym razem bardziej świadomie i przy pomocy terapeuty.

Czasem jest też tak, że dopiero na terapii dopuszcza się do siebie pewne wspomnienia lub uczucia. I w gabinecie może być wybuch emocji, natomiast w przerwie pomiędzy terapiami umysł ma czas, by gdzieś tam w tle sobie to spokojnie trawić. Oswajać się z niektórymi rzeczami, do których samemu by się nie dogrzebało, bo po co, kiedy itd.
busch, jestem na maksa logiczna. Spróbuj wykazać, że nie. Natomiast przeciwna racjonalizmowi. Logika a racjonalizm to dwie różne rzeczy.
To współczuję. Bo wg mnie zdolność do dystansu do własnej osoby bez cudzej pomocy to konieczna cecha w miarę dojrzałego człowieka. No tak, ale może nie mają jej osoby "zdrowe inaczej" 🤔

Odpowiedz proszę, tak przy logice będąc - w jaki sposób terapeuta(!) (nie - ty sama, ale terapeuta "rozbraja narzędzia poznawcze" skoro gdzie indziej można przeczytać, że "nic nie sugeruje"? I jeszcze: jak może osoba racjonalna i o "światopoglądzie naukowym", opartym na empirii, dopuszczać do "rozbrojenia narzędzi poznawczych"?

Przy czym informuję, że napisałam już w tym wątku wszystko, co miałam do napisania, więcej nie będę, obiecuję poprawę i proszę o wybaczenie 😉
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
25 lutego 2014 19:33
Czy ktoś może chodził do psychologa z problemem nerwicy ? Może być PW 🙁
subaru2009, a co chcesz wiedzieć? Mam obecnie paru pacjentów z "nerwicą" (już się odchodzi od tego terminu), może coś pomogę.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
25 lutego 2014 21:38
Dzionka idzie PW.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 lutego 2014 22:18
A mi się czasem wydaje, że już za dużo wiem, za bardzo jestem świadoma.

Ot taki przykład, ostatnio byłam na kogoś zła, powiedziałam tej osobie o tym, a ona na to "przepraszam, że się tak czujesz". i wszystko mi opadło. Kiedyś byłoby super, bo przecież przeprosiła, teraz... no kurcze.
Chodzi Ci o to, że "wszyscy" czytali te same książki?
Ja się czasem bawię w zgadywanie, kiedy w radio mówi psycholog. I nie zgaduję po treści 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 lutego 2014 23:24
Nie, chodzi mi o to, że zauważam, kiedy ludzie próbują robić mnie w jajo, kiedy coś ukrywają, co nimi kieruje. I wiem to o wiele częściej niż oni. Jakoś jak zaczęłam być na maksa uważna na siebie, zaczęłam być uważna też na wszystkich innych. I to niesamowite jak wiele rzeczy wcześniej pomijałam, jak się nad nimi nie zastanawiałam. I jak czasem było to o wiele lepsze wyjście.

W tym przypadku, jak ktoś się kaja i przeprasza mnie za to, co JA czuję, to mnie nie przeprasza za to, że zrobił coś źle, tylko, że to co zrobił, wywołało u mnie taką reakcję. Sam czyn jest według tej osoby ok, to moja reakcja jest tym złym wynikiem. 

To jakby mnie ktoś uderzył i zamiast powiedzieć "przepraszam, że cię uderzyłem", powiedział "przepraszam, że cię zabolało".
Hm, to ciekawe. Ja mam zupełnie inaczej. Im więcej rozkminiam siebie, tym więcej "wybaczam" innym 🙂 Jasne, widzę różne gry i właśnie takie akcje jak "przepraszam, że cię zabolało", ale zupełnie mnie to nie wkurza. Po prostu lepiej widzę w co sama gram lub grałam i co mi to załatwiało, dlatego mam do ludzie więcej wyrozumiałości jakoś...
Ja chyba mam tak jak Dzionka. Mam więcej wyrozumiałości - ale i więcej dystansu do tego co ludzie mówią. Kiedyś się strasznie przejmowałam wszystkim co inni mówią, a takie gry o jakich mówicie odbierałam bardzo personalnie. Natomiast teraz coraz częściej widzę, że one nie są skierowane "przeciw mnie", że mogą być różne powody dlaczego ktoś tak mówi.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 lutego 2014 13:32
Mnie nie wkurza, wkurzenie byłoby reakcją nieadekwatną.

Po prostu, jak kiedyś bym wielu rzeczy nie zauważyła, tak teraz widzę jak ktoś gra, próbuje manipulować...
Zgoda, że pod spodem siedzi "twój problem, jak się z tym czujesz". Ale widzę też takie popłynięcie z fajnymi: rozmawiamy o uczuciach, jesteśmy asertywni, inteligentni emocjonalnie, czytaliśmy poradnik na ten temat (oraz jakiś artykuł w Zwierciadle, Charakterach czy Sensie). A że wychodzi, jak wychodzi...
Tutaj chyba najłatwiej o odpowiedź na to pytanie - czy istnieją w ogóle jakieś instytucje/poradnie które udzielają konsultacji/pomocy w sprawie zaburzeń odżywniania za darmo?
W internecie jest bardzo niewiele informacji na ten temat a większość tych inicjatyw umarła kilka lat temu i tak się zastanawiam...
busch   Mad god's blessing.
25 marca 2014 18:52
Na mojej uczelni wiszą ogłoszenia o możliwości zapisania się na bezpłatne wizyty u psychologa i psychiatry. Nie mam pojęcia, na jakiej zasadzie to działa, bo sama nie korzystałam, ale Ty chyba też jesteś studentką? Może dają wam taką samą możliwość?

Moja znajoma załatwiła sobie też pomoc psychiatryczną na kasę chorych za darmo - wiem, że musiała wysępić od rodzinnego skierowanie, ale nie dopytywałam o więcej szczegółów. Jeśli bardzo będziesz chciała, to mogę zapytać jako to dalej działa - chyba szuka się jakiegoś państwowego ośrodka czy coś?
Dzięki, dobry pomysł, nie pomyslałam nawet o uczelni.
To nie jest nic pilnego, nie pali mi się, ale czas uporządkować sobie w łepetynie, chociaż nie do konca w pomoc psychologiczną 'wierzę'. Ale sama sobie nie radzę, dlatego może warto spróbować. Popytam w takim razie u siebie...
Ze skierowaniem od rodzinnego to trochę kłopot bo moim lekarzem jest członek mojej rodziny i wolałabym uniknąć starcia na tym polu. Trochę zależy mi na anonimowości (wiem jak absurdalnie brzmi to na forum 😉 )
busch   Mad god's blessing.
25 marca 2014 20:03
Jeśli jesteś pełnoletnia, to przepisanie się do innej przychodni jest banalnie proste - wystarczy wypełnić jeden formularz i już trafiasz do rodzinnego, który Cię nie zna 😉. Druga strona tego medalu jest taka, że Ty jego też nie znasz i nie wiesz, czy da Ci to skierowanie bez problemu :P. Wydaje mi się, że w przypadku drogi 'darmowej' przez kasę chorych najpierw trafiasz do psychiatry, który potem ewentualnie kieruje Cię do psychologa jeśli jest taka potrzeba. Ale mogę konfabulować, bo sama nie korzystałam i tylko powtarzam, co zapamiętałam od znajomej 😉.

Pewnie przy przepisaniu się do innego rodzinnego mogą pojawić się kłopotliwe pytania :P. Chyba że studiujesz w innym mieście niż masz rodzinę (i tego lekarza), to pewnie łatwo będziesz w stanie się wytłumaczyć że byłaś chora i chciałaś gdzieś szybko pójść.
Tym lekarzem jest moja rodzona matka i nie przeszkadza mi to wcale, a ta sytuacja... jest wyjątkiem.  😉
Dlatego przepisanie się po kryjomy raczej nie wchodzi w grę, a że wielka krzywda mi się nie dzieje to wolę poszukać innego rozwiązania.
busch   Mad god's blessing.
25 marca 2014 20:35
To chyba w takim razie zostaje Ci ta uczelniana pomoc. Niestety chodząc prywatnie trzeba liczyć się z kosztami 🙁
do psychiatry ( który skieruje do psychologa)  skierowania nie potrzeba, do psychologa w większości placówek które znam, też nie.
Byłem jakiś czas temu zmuszony okolicznościami do skorzystania z pomocy psychologa. Powodem było nie radzenie sobie ze stresem wywołanym ciężką i nieuleczalną chorobą u bliskiej, kochanej osoby oraz tym, co widziałem i przeżyłem, gdy ta choroba się dość nieoczekiwanie ujawniła. Z tej perspektywy powiem, że terapia psychologiczna nie jest dla ludzi mających racjonalny stosunek do życia oraz uczulonych na nieszczerość i manipulacje. Dodatkowo bardzo złe wrażenie zrobiło to, że psycholog, którego spotkałem, był osobą wybitnie zorientowaną na własny zysk i nie sądzę, żeby on był wyjątkiem w tym fachu. Niestety podzielam więc opinię znanego psychiatry, dr Łukasza Święcickiego z warszawskiego IPN-u, że w jego szpitalu psycholog się czasem przydaje - do kręcenia dynamem, gdy zabraknie prądu w sieci podczas robienia elektrowstrząsów...

busch   Mad god's blessing.
25 marca 2014 20:55
rollnick, myślę, że po prostu trafiłeś na kiepskiego psychologa 😉. Niestety to nie jest zawód, który może wykonywać każdy.
Z tej perspektywy powiem, że terapia psychologiczna nie jest dla ludzi mających racjonalny stosunek do życia (...)Też zależy na kogo/na co trafiłaś. Taka np. terapia kognitywno-behawioralna jest dość racjonalna, mierzalna, ma swoje ogarnialne rozumem podstawy. Nie twierdzę, że inne nurty nie mają dobrych fachowców, ale jeśli ktoś szuka naukowości i konkretów, to może większa szansa, że tu trafi na "swojego" człowieka.
Kiedy ktoś ma tak ciężką depresję, że kwalifikuje się do elektrowstrząsów, to faktycznie psycholog tej osobie tylko do tego się nada.  😉 A dr Święcicki ma specyficzne poczucie humoru. I jest niesamowity!- to mu trzeba przyznać.  😁
tunrida czyli jak to wygląda? Należy się zapisać do psychiatry w szpitalu...? I to tak bez kartoteki, niczego? I czy w razie czego taka wizyta u psychologa na nfz to jest jednorazowa sprawa? Wiem że są terapie ale znam tylko osoby które uczęszczały prywatnie

edit - wiem że pytania zadaję idiotyczne ale w zwiazku z posiadanie lekarza w domu nigdy nie byłam klasycznym pacjentem  😡
tunrida czyli jak to wygląda? Należy się zapisać do psychiatry w szpitalu...? I to tak bez kartoteki, niczego?
Bez niczego to Cię owszem, przyjm od razu, jak będziesz w stanie psychotycznym lub swoim zachowaniem będziesz stwarzał zagrożenie dla siebie lub innych. W pozostałych przypadkach najpierw skierowanie.
rollnick- nie siej zamieszania, ok? Do psychiatry na WIZYTĘ nie ma potrzeby posiadania żadnego skierowania. Ty zaś mówisz o hospitalizacji psychiatrycznej! Tam tak...skierowanie trzeba mieć. Jednakże Ramires nie zamierza się kłaść do oddziału i nie ma ku temu najmniejszych wskazań.  😉

- do psychiatry na wizytę nie trzeba mieć żadnego skierowania! Przychodzi się do jakieś poradni ( albo Poradnia Zdrowia Psychicznego przy szpitalu ogólnym) albo poradnie na mieście. Obecnie psychiatrów jest coraz więcej i poradni gdzie przyjmują na fundusz też jest coraz więcej.  Trzeba się zapisać na wizytę i pewno niestety trochę poczekać, bo terminy bywają długie. Jak już jesteś u lekarza, to opowiadasz z czym masz problem i albo dostajesz leki, albo cię odsyła do psychologa, albo dostajesz i leki i zalecenie psychologa. Doktor porządny, odsyłając cię do psychologa powie gdzie masz się zapisać. Bo mądry doktor zna psychologów pracujących w swoim mieście i wie, gdzie jest na kasę chorych psycholog, który jest w stanie ci pomóc. Z tym, że u psychologa na fundusz też zwykle kolejka. Jeśli psychiatra uznaje, że potrzebny ci tylko psycholog, to więcej do psychiatry nie chodzisz. (  no chyba, że coś się zmieni w twoim samopoczuciu, na tyle, że znasz za stosowne spotkać się z nim)

- sama idziesz i szukasz gdzie na mieście przyjmuje psycholog na fundusz i zapisujesz się do niego. W większości przypadków skierowań nie trzeba. Czasami psycholodzy lubią, kiedy pacjent jest już po wizycie psychiatrycznej, bo raz, że mają postawiona diagnozę od lekarza ( sami wszak lekarzami nie są) dwa, że czasami lekarz sugeruje co psycholog ma badać ( jeśli chodzi o badanie, a nie tylko poradę/terapię) Jeśli nie jesteś pewna, wchodzisz do rejestracji i pytasz, czy można się zapisać już teraz, czy trzeba mieć skierowanie.
tunrida  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się