Podróże

kujka   new better life mode: on
20 marca 2014 09:37
Julita, o niee tylko nie planowanie kazdego dnia! Idz na zywiol!!

Elbus, i gdzie ta relacja?  😀iabeł:

Thymos, moj chlop byl na Balkanach i mowi, ze super. I IMO to z miejsca lepsza opcja niz Hiszpania. Mniej turystycznie (jeszcze).
Kujka oj ja to sobie lubie poplanować😉 Pozniej i tak niewiele z tych planów zostaje i jest spontan😉
Zamiast Hiszpanii planuję Bałkany.
(Trzeba ciąć koszty).
Macie jakieś ciekawe doświadczenia z Albanią, Macedonią, Czarnogóra...?
wyjazd planuję pod koniec sierpnia🙂

Przyłaczam sie do pytania o Albanie. Mam zamiar poleciec w maju. Jakies wskazówki? Kulinarne np 😉 mam zamiar trzymac sie wybrzeza, wiec glownie owoce morza. Co jeszcze? Co warto zobaczyc oprocz typowych turystycznych miejsc, ktore mam juz jakos ogarniete.
Czego sie wystrzegac?
Już, już jestem 🙂

SZOK INDYJSKI - część pierwsza

Słowem wstępu: jeśli uznajemy istnienie dwóch typów podróżników - takiego z plecakiem, który chce sam zwiedzić świat za 15$ oraz takiego, który jeździ na wycieczki, które mu biuro zorganizuje - to ja (my - bo była nas czwórka) to typ pośredni. Wyjazd półsłużbowy (mój ojciec i znajomy mieli konferencję naukową w Jaipurze, ale była niezbyt absorbująca i mogli przedłużyć pobyt o parę dni, żeby zobaczyć co ciekawsze rzeczy w okolicy), organizujemy się sami, ale śpimy w hotelach i nie próbujemy niczego od przypadkowych ulicznych sprzedawców (nie tyle w obawie przed rozmaitymi chorobami, ale nawet przed inną niż europejska standardową florą bakteryjną). Sami też za przewodnikiem patrzymy, co chcemy zobaczyć.

Przyznaję, że pojechałam nieco na pałę, w ogóle - albo prawie w ogóle - nie przygotowana na to, co zobaczą. Miało to swoje minusy, miało to sporo plusów (tabula rasa, żadne przedsądy nie zaciemniły mi obrazu 😉 ).

Początkowo plan był taki, że lądujemy w Delhi i mamy zarezerwowane (imienne!) bilety na pociąg do Jaipuru. Po kraju mieliśmy się poruszać pociągami - wszystko porezerwowane i popłacone (sic!) wcześniej, jeszcze z Polski, tak, żeby mieć pewność, że się do pociągu zmieścimy.

Cóż to było za europejskie myślenie!

Rezerwacja biletu na pociąg jeszcze nie oznacza, że ten pociąg w ogóle przyjedzie. Zawiezieni przez taksiarza wylądowaliśmy na dworcu w Delhi, jak się okazało - niewłaściwym - bo z niego co prawda odjeżdża (czasem, jak się uda) jakiś pociąg do Jaipuru, ale akurat nie nasz. Ale przenosiny na właściwy dworzec niczego nie zmienią, bo nasz jest opóźniony o 11 h - wczoraj w ogóle nie przyjechał - a tak w ogóle, to tego dnia w Delhi opóźnienia zanotowało ok. 30 kursów.
Dodajmy, że jechaliśmy na konferencję i nie ma bata, tego samego dnia MUSIELIŚMY znaleźć się w Jaipurze, czyli ok. 250 km dalej, pociąg miał jechać 5 h, a tymczasem zrobiło się już koło południa...

Hello, Delhi!

Nadszedł czas na obrazek, żeby nie przynudzać tekstem. Peron na dworcu.



Przyznaję, że przed podróżą byłam zachwycona, że pojeździmy sobie pociągami po Indiach - łał, przygoda. Ale rzeczywistość zweryfikowała mój zapał...
Co było koszmarne to to, że na tym dworcu nawet nie bardzo wiedzieliśmy, komu ufać. Jedyni biali, budziliśmy sensację i to niemałą. Pracownicy kolei w żaden sposób nie byli oznaczeni - żadnego munduru czy identyfikatora. Jakiś przypadkowy facet nas gdzieś wysyłał, mówił o tych - zaskakujących dla nas - opóźnieniach i to było mocno niepokojące. W końcu jednak udało nam się z kimś przekonywającym dogadać, wylądowaliśmy w agencji turystycznej w Delhi, przez którą kupowaliśmy bilety na pociągi. Oto i ona:



Takie opóźnienia - dzień jak co dzień w Indiach, jak stwierdził miejscowy facet. Trzeba uczciwie przyznać, że dostaliśmy zwrot pieniędzy za bilety pociągowe. Skończyło się na wynajęciu auta z kierowcą na sześć dni, co wyszło nas w sumie niewiele drożej niż sumarycznie pociąg, a oprócz samochodu mieliśmy jeszcze "przewodnika" w postaci kierowcy. To było dobre posunięcie.

O specyfice ruchu drogowego dużo by mówić...wyjazd z Delhi zajął 2 h, do Jaipuru tłukliśmy się 7 h. Wschodnia kultura drogowa jest specyficzna, jak to już kujka tu przed chwilą opisywała, ale to, co żem widziała przez ten tydzień, absolutnie mi się w pale nie mieściło: trzy pasy (wyjazd z lotniska) i pięć nitek ruchu, wzajemnie krzyżujących się. Jazda pod prąd czy cofanie na autostradzie - żaden problem. Pasy dla pieszych nie mają racji bytu, bo piesi sobie łażą, jak im pasuje. Światła czy znaki nikomu nie przeszkadzają. W ruchu drogowym uczestniczą wszyscy: maszyny, zwierzęta, piesi. I nie ma takiego myślenia, że "jak ja teraz mu ustąpię, to się usprawni i nam obu będzie łatwiej" - nie, pchamy się na chamca do przodu, jak tylko widzę dziurę, to natychmiast wjeżdżam. WSZYSTKIE samochody są otłuczone.
Oczywiście, każde swoje posunięcie na drodze poprzedzamy klaksonem, tak, żeby inni wiedzieli, w nocy też długimi.
Przez co korki w miastach, które widziałam, są po prostu koszmarne. Po raz pierwszy poczułam, jak miasto może męczyć.
Siłą rzeczy nie mogą rozwijać dużych prędkości: szczęśliwy, który w ruchu miejskim osiągnie 40 km/h, na autostradzie najszybciej popylał 90.
Ciekawostka: na autostradzie są progi zwalniające - ZA bramkami.
Niewielka stłuczka na autostradzie spowodowała gigantyczny korek: w takim ruchu byle co ma o wiele gorsze konsekwencje niż u nas.

Ok, czas na zdjęcia: korek na autostradzie, charakterystyczne zdobienie ciężarówki oraz bardzo typowy widok z drogi







Na zakończenie pierwszej części relacji opiszę, co mnie uderzyło i niesamowicie męczyło od kiedy tylko wyszłam z lotniska: góra śmieci, które przykrywały praktycznie wszystko. To nie jest tak, że tam są enklawy - tylko jest ich dużo - zasyfione. Całe ulice toną w ciorze i to nie są takie śmieci, że ktoś dwa dni temu wyrzucił butelkę: to wielokrotnie zadeptane, przeżute, zmacerowane, obszczane (nie mają problemu z laniem na ulicach) i zasrane (wiadomo, krowy) wieloletnie odpadki.
I ciasnota, absolutny brak przestrzeni: życie toczy się na ulicy, wiadomo, ale ludzi jest pełno - i albo Cię zaczepiają, to spece od turystów, którzy są na ogół BARDZO nachalni, albo wzbudzasz sensację kolorem skóry (to, powiedzmy, nie przeszkadzało mi aż tak bardzo, jak Ci natarczywi "przewodnicy"😉.
Niemal wszystkie zmysły atakowane: z jednej strony feeria barw i kolorów, ach, te stroje!; z drugiej - smród przemiennie z aromatem przypraw i niezmiennie huk czy hałas klaksonów.
I klimat mi wyjątkowo nie podszedł, ale ja to zimowy człowiek jestem. 30C (nieźle, bo to zima), dużo pyłu wszędzie, cera mi się długo nie podniesie z tego, co jej zafundowałam. Po powrocie cieszyłam się w Krakowie czystym powietrzem 😉

W każdym razie: tego dnia, po wyczerpującej podróży udało nam się szczęśliwie dotrzeć do hotelu w Jaipurze. Pierwszy dzień przyniósł szok kulturowy, który miał mnie trzymać jeszcze dzień następny.

CDN.

W następnym odcinku pokażę kolorowe zdjęcia ładnych rzeczy, które widziałam i powiem może coś pozytywnego. Nigdy nie jest aż tak źle, żeby nic nie było dobrze 😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
20 marca 2014 19:29
hehe dlatego ja osobiście jeśli chodzi o bezpieczenstwo i organizację w takich miejsach ufam  tylko wycieczkom lub  przewodnikom z wynajętym przez nich  transportem.
W Indiach NIE DA się  samemu na pałę ( chyba że ma sie stalowe nerwy, zna się miejscowy dialekt, albo  posiada minimum rok urlopu) przemieszczać się z trybie -> zobaczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie.
Oni mają swój ,,porządek" który dla nas  Europejczyków jest nie do ogarnięcia.  Od komunikacji drogowej po patataje
A jesli chodzi o syf to niestety tez  mieliśmy tą ,,przyjenosć"  oglądać tony śmieci na każdej praktycznie ulicy.
Czesto gesto grzebią w tym jeszcze świnie  oraz psy  a czasami nawet i dzieci. 
Niestety ten widok nie należy do najprzyjemniejszych .

Czekam na kolejne fotki i dalszą relację  :kwiatek:
kujka   new better life mode: on
20 marca 2014 19:54
zabeczka17, moja przyjaciola zawsze jezdzi po Indiach sama na pale. Ale ona byla tam juz chyba z 10 razy, moze to dlatego 😉

Ona i jeszcze druga przyjaciolka, ktora z kolei 3 mies mieszkala w Indiach czasami siadaja i wspominaja ten charakterystyczny zapaszek:
smród przemiennie z aromatem przypraw


i one potrafa z blyszczacymi oczami, wypiekami na twarzach przekrzykiwac sie w opisach "taki mokry smietnik, w ktorym tak juz troche cos podgniwa, pomieszany z curry i krowa"  😂

Obie tesknia i obie ciagnie spowrotem, to te z opcji zakochanych, choc bez klapek na oczach.

Elbus fajnie, fajnie, czekam na ciag dalszy!
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
20 marca 2014 20:06
Eee to kobietki obcykane w takich wyjazdach.🙂 Podziwiam, bo  po tym co widziałam to sama bym się nie odważyła. Na pewno nie bez hinduskiego opiekuna a i to najlepiej miejscowego.
Ale zeby samej brykać.... nieee....aż tak tych Indii to ja nie kocham  😁


edit: a jeśli chodzi o smród. No cóż.  Nie mogę sie za bardzo wypowiedzieć bo wiecej widziałam z okna autokaru jak bywałam.
Na pewno waliło w Agrze od rzeki. Waliło w Dheli czy Bombaju  na peronie, w samym Bombaju nad portem przy Meczecie  na wodzie.. I rzecyzwiscie był to specyficzny smród.
Ale co mnie zdziwiło .. to nie waliło od ludzi.
No bez jaj nie było czuć potu. U nas w PL wystarczy się  przejechać zwykłym MPK aby wiedzieć o czym mówie.
Tam tego nie ma. Przewijałam się przez różne tłumy - w koncu zwiedziałam miejsca  turystyczne. Spędziłam 16 godzinw  pociagu z hindusami i nic. Jakby wszyscy dookoła używali antyperspirant  😁 😜
To było cholernie miłe wrażenie.


Tak mi się rpzypomniało a propos śmieci jeszcze. Zapytaliśmy naszego hinduskiego przewodnika- Jak to możliwe że takie piękne miasto jak Bombaj, takie kosmopolityczne, idące w modę  Europy ma tyle smieci na ulicach ? Pan sie na nas spojrzał po czym stwierdził- Urząd miasta nie widzi potrzeb oczyszczania terenu Bombaju, nie posiada nawet oddziału zajmującego się wywozem śmieci.  😵
Tak, to racja - cior i syf jest wszędzie, ale sami Indusi są czyści i bardzo schludnie ubrani: koszule z kołnierzykiem i sweterek/kamizelka.
Chociaż...samolot do Delhi pełen był właśnie rodzin hinduskich, nooo i było czuć "człowiekiem", stewardessy latały przed odlotem z odświeżaczami powietrza w tę i nazad. Ale to mógł być przypadek ekstremalny, bo w podróży.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
21 marca 2014 09:35
moze ci w samolocie  to byli akurat tacy przesiaknieci wiesz europejska kultura pheheh 😁
Niekoniecznie wracali z Europy, samolot z Dubaju  😉

An unique India experience - cz. II
(Bardzo unique i bardzo India)

No, ale ok - w tej części będzie więcej zdjęć i nie będzie jednego głównego motywu, wieczorem napiszę coś bardziej spójnego.
Najpierw jeszcze dwa obrazki z drogi: niemal wszystkie ciężarówki są malowane w różne wzory - sami nawołują do używania klaksonów (fakt, jest bezpieczniej, na pewno będziesz zauważony)


I jeszcze folklor - grupa pielgrzymów:


Jesteśmy w Jaipurze. Super, Rajastan, dobrze będzie coś zobaczyć, w końcu dookoła kupa fortów, pałacy - no, jest na co popatrzeć.
I faktycznie, są twierdze, przepięknie zdobione pałace, ale ich percepcja jest zaburzona przez ten ścisk i syf dookoła. Dopiero po powrocie, sklejając slajdy, zobaczyłam na zdjęciach, w jakich kolorowych i cudnych miejscach byłam.

Fort Amber, nad zalewem:


Ogromna twierdza górująca nad miastem, jeden z najważniejszych zabytkó w regionie. A tak wyglądały oznaczenia dojazdu do niego:

Normalnie jak oznaczenia szlaków w Gorcach - i tak nie znajdziesz sam drogi, jeśli nie jesteś stąd. O tej drodze trzeba wiedzieć 😉

Tak wygląda widok na okolicę z góry:

Góry dość nieprzyjemne - sucho, cierniście. Same wzgórza najwyraźniej nie wystarczyły, skoro pociągnęli jeszcze granią mur.
Sam Jaipur jest miastem sztucznym, wybudowanym ot tak w środku pustyni jakoś w XVIII wieku. W późniejszych częściach pokażę Wam ogólny widok na miasto z góry i okolice - no susza, pustynia i bida.

Niestety, ale budynek - przypominam, ogromny i ważny, potencjał na atrakcję turystyczną jak nic - raczej zaniedbany. Szczerze wątpię czy kiedykolwiek pochylił się nad nim jakiś konserwator. Ściany w zaciekach:


A zamiast kustosza - wojsko. To charakterystyczne, cały kraj jest pełen mundurowych. Więcej ich niż policji.

Przy okazji widzicie absolutnie piękne zdobienia - freski florystyczne i geometryczne.

Albo pomieszczenie wyłożona ozdobami ułożonymi z lusterek - no bajka! I doskonale zachowane, klimat im sprzyja.


CDN.


zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
21 marca 2014 11:40
Mój ukochany Amber  😍 Jezu nigdy nie zapomnę tego miejsca. Mogłabym tam siedzieć długie miesiące aby zwiedzić każdy zakamarek.
To własnie on wywarł na mnie największe wrażenie w Indiach.
Tam jest mega magicznie.
Moglibyście polecić mi jakiś przyjemny pensjonat w Zakopanem? Interesuje mnie pokój dwuosobowy z łazienką, w miarę niskich cenach w okresie wakacyjnym. Wiem, że jeszcze trochę czasu, ale już się zaczynam rozglądać, żeby wiedzieć co i jak. :kwiatek:
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
02 kwietnia 2014 19:17
Hej 🙂
Zna ktoś może jakiś hotel/pokoje w przystępnej cenie w Pradze? Dziewczyna u której mieliśmy apartament zarezerwowany pół godziny temu napisała, że błąd i jednak był on wcześniej zarezerwowany, zostaliśmy na lodzie nieco i liczy się czas już teraz 🙁
polecam taki hostel w Pradze: http://hostelprahaladvi.cz/index.php?obsah=serwis&jazyk=pl

czysto, schludnie i ceny tez byly przestępne ze 2 lata temu 🙂
Moglibyście polecić mi jakiś przyjemny pensjonat w Zakopanem? Interesuje mnie pokój dwuosobowy z łazienką, w miarę niskich cenach w okresie wakacyjnym. Wiem, że jeszcze trochę czasu, ale już się zaczynam rozglądać, żeby wiedzieć co i jak. :kwiatek:

Może nie samo Zakopane, ale okolice: http://www.podsyrokom.pl/
Polecam, mamy tam wyjazd rodzinny w długi weekend z Bożym Ciałem, właściciel przyjmie nas za 58 zł od osoby z pełnym wyżywieniem! Posiadają własne wyroby masarskie, bardzo mili ludzie, urokliwa okolica, 2km od Term Podhalańskich.
15km od Zakopanego.
Viridila, zajrzyj na booking.com, moj brat kiedyś szukając na ostatnią chwilę noclegu w Pradze trafił do 4* hotelu za mniej niż pół normalnej ceny
Polecicie coś w Gdańsku po taniości, na majówkę  :kwiatek:
flygirl, ja mogę polecić Willę u Bzyka 🙂 super warunki, pokoje ładnie urządzone i ceny przystępne (przynajmniej jak byłam we wrześniu były ok 😉 ) a jedzenie... marzenie!  💘
ahhh... właśnie mój Tomek zrobił film z Krymu... ale tam było bosko... !!
ovca   Per aspera donikąd
06 kwietnia 2014 16:04
Polecicie coś w Gdańsku po taniości, na majówkę  :kwiatek:


musi być w samym Gdańsku czy może być 15 km od centrum ale z wielką szeroką i pustą plażą? 😉
[quote author=Jasmine link=topic=163.msg2059657#msg2059657 date=1396737179]
Polecicie coś w Gdańsku po taniości, na majówkę  :kwiatek:


musi być w samym Gdańsku czy może być 15 km od centrum ale z wielką szeroką i pustą plażą? 😉
[/quote]
Może być  😍
ovca   Per aspera donikąd
06 kwietnia 2014 18:47
http://osrodekbursztyn.pl/ polecam, byłam tam na wakacje w zeszłym roku- wybraliśmy najtańszą opcję, ale pokoje są odremontowane, z łazienkami, pyszne śniadanie no i w czasie największych letnich upałów na plaży było...jakieś 15 osób  😂

rezerwowaliśmy przez booking.com i było taniej niż bezpośrednio w hotelu- płaciliśmy 120 zł za dwie osoby.
espana bardziej mnie interesuje samo Zakopane, ale dzięki 😉
Carmen oo dzięki, zapamaiętam!
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
07 kwietnia 2014 15:54
flygirl
Moja kuzynka była "U Bzyka" z narzeczonym, oboje bardzo sobie chwalą, miła atmosfera, przystępne ceny, przytulne, czyste pokoje.
Sama mam w planie w końcu się tam wybrać.
Ja też byłam u Bzyka i było bardzo spoko.

Co do hoteli w Pradze - zarezerwowaliśmy kiedyś na spontanie dla 4 osób miejscówki w "hostelu" w Pradze. W życiu nie byłam w takim miejscu 😵 Pokoje jak w szpitalu z lat 80tych- sypiący się tynk, rury na wierzchu, żółte ściany i metalowe łóżka z brudnymi materacami, ogromny budynek na kilkaset pokoi. Wróciliśmy w nocy z miasta i w naszym łóżku spał jakiś pijany (nieprzytomny) Czech - wynieśliśmy go w prześcieradle na korytarz 😁 Wisienką na torcie było to, że poznanym przez nas Polakom też śpiącym w tym hotelu ukradziono spod niego tej nocy samochód. Jak w jakimś koszmarze 😁
kiedyś na spontanie (w epoce sprzed internetu 😉) pojechaliśmy do Pragi w ciemno, bo ktoś stwierdził że spoko, bez problemów i tanio  🤔wirek:
za trzecim podejściem w IT facet stwierdził, że ma świetny apartament za 4ooo, my na to że możemy wydać gora po 500 na osobę (dwie pary), podrapał się chwilę po głowie i nam wynajął za 2000  😎
A my jak byliśmy w Pradze, spaliśmy w akademiku, który latem pełni funkcję hostelu. Warunki średnie, ale przespać się dało (dopóki Polacy nie postanowili o 3 w nocy zrobić imprezy  😁 ). Nie pamiętam już, ile płaciliśmy, ale cena była taka, że warunki nam zupełnie nie przeszkadzały 🙂
Ja w Pradze nocowałam tu: http://www.littlequarter.com/. Rewelacyjna lokalizacja i dobre śniadanie w formie bufetu w dość niskiej cenie.
Ogólnie to polecam wyszukiwanie przez booking.com jeśli chodzi o Pragę.
Spałam w Pradze w tym samym miejscu co olencja i też nie pamiętam ceny, ale było mocno niska 😉 My akurat nie mieliśmy żadnego towarzystwa na czas pobytu, więc z noclegu byłam zadowolona (wychodziliśmy o 7 rano i wracaliśmy po 22, więc nic poza łazienką i łóżkiem nie było potrzebne).
Muszę zacząc myślec nad wakacjami - co byście polecili osobie, która lubi góry, nie chce spędzac czasu bycząc się cały czas w hotelu, tylko porobic parę aktywnych rzeczy, do tego obejrzec parę ciekawych miejsc, zabytków?

Zastanawiałam się nad Rumunią, gdyż są i góry, i piękne zamki, no i pewnie parę koni do jazdy w teren też by się znalazło 😁 Ktoś by polecił jeszcze jakieś miejsce, które warto odwiedzic?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się