kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

horse_art, nie chodzi mi o to, że nagle każdy ma pracować jak za darmo, bo nie mam kasy  😀. Jestem nastolatką, więc kasy nie mam zbytnio skąd wziąć (chyba, że truskawki  :lol🙂. Od rodziców najwyżej coś wyskubię  🏇. Dla dobra konia 😉
Mam problem z wchodzeniem do przyczepy... Potrzebuje wskazówek, rad, cokolwiek  🙁

Koń 8letni, który za mną zawsze wszędzie wszedł (pod siodłem niekoniecznie, ale z ziemi jak w ogień).
Bezproblemowo całe życie wchodzący do przyczepy, sam czy z innym koniem, obojętne.

Pół miesiąca temu jechaliśmy na zawody, koń wystraszył się czegoś w przyczepie(stukotu rampy najprawdopodobniej, ponieważ to była jedynka, lekka klapa i podczas pakowania na asfalcie wydała specyficzny odgłos - już zmodernizowane tak by tego nie było). Spowrotem wpakowanie konia bardzo było bardzo ciężkie, nie chciał nawet podejść do przyczepy, kilka bacików zmotywowało do wejścia. Pierwszy raz wtedy po podróży wyciągnęłam z przyczepy mokrego konia (nie zlanego potem, ale troszkę zdenerwowanego podróżą).

Tydzień później ćwiczyliśmy wchodzenie do przyczepy, zdawałam sobie sprawę, że rampa jest problemem więc głównie na niej się skupiłam i na tym by koń śmiało na niej stawał, a nie tylko wchodził do środka.

Początkowo kon nie chcial podejsc do przyczepy, potem już coraz bliżej, aż wchodziliśmy bez problemu za każdym razem na rampe i częściowo do przyczepy.
Wszystko było okey, aż nie zaczął wiać wiatr i koń nie spłoszył się jakiegoś odgłosu na zewnątrz, zszedł z rampy (nie trzymałam go na siłę, tylko poluźniłam lonże i na spokojnie pozwoliłam się wycofać by sie nie stresował) i znow probowalismy podchodzic na spokojnie i stawac na trap.
Niestety z dnia na dzień jest coraz gorzej, koń boi się stanąć nawet jedną nogą, każdy nawet minimalny odgłos na zewnatrz przyczepy powoduje że sie boi i zeskakuje czym prędzej z trapu.
Nie jest to typ łakomczucha który za wiadro owsa/marchewkę/chleb czy co tam innego wejdzie wszędzie. Tak głównie ćwiczyliśmy, że ja wchodzilam do przyczepy, on za mną i zatrzymywalismy sie tam gdzie prosilam, jak nie chcial wejsc motywowałam pokazywaniem jakiegos smakolyka i smialo szedl. Teraz nawet uchem nie kiwnie na cokolwiek w przyczepie "dobrego".

Skonczyly sie Swieta, moj czas pracy z koniem również konczy sie w ten weekend (później znow bede u konia oczywiscie tylko teraz czas troche studia ogarnąć, ale chcialabym poczuć jakis postęp)... Chęć wyjadu na zawody w połowie maja jest przeogromna, ale nie pojade jeśli bede musiala na sile konia pakowac. nie mam juz pomyslu jak mu pokazac ze przyczepa nie gryzie. Uprzedzając pytania problemem jest KAŻDA przyczepa, nie tylko ta konkretna której się wystraszył, nie chce wejsc do żadnej.
Nigdy nie odczuwałam ze strony tego konia takiego braku zaufania i problemem jest tylko to, reszta wejdzie wszedzie.
Nie akceptuje pakowania konia na siłę, całą zimę ciężko trenowaliśmy by wreszcie postartować w sezonie, z przyczepa nie trenowalam bo dla nas bylo bezproblemowe wchodzenie wszedzie, a teraz ta nieszczesna bukmanka  😕 Może ktoś coś doradzi?
Piaffallo, zaakceptować "pakowanie konia na siłę"? W sobie zaakceptować? Bo istnieje opcja, że koń już wie, że w tym wypadku będziesz skrajnie wyrozumiała i będziesz mu pozwalać na więcej i więcej. Bo tak bywa (z człowiekiem) gdy coś naprawdę się wydarzyło, gdy koń ma "powód". Zdrowy rozsądek zostaje wypchnięty przez wyrozumiałość i gubi się granice "boi się" - "pogrywa sobie".
Nie to, że trzeba na siłę. Ale trzeba: WEJDZIESZ! Choćby śnieg miał nas tu zastać. Wejdziesz! Nie ma innej opcji.
Wyobraź sobie, że macie operacyjną kolkę - i TRZEBA.
halo ale ja jak najbardziej rozumiem, że czasami mus to mus. Liczą się sekundy to nawet dziesięciu chłopa się wzywa by tego konia do środka włożyć i ruszyć.

Tylko w tym momencie mam obawy, że znów będzie powtórka z rozrywki, na siłę wcisnę go u siebie na stajni, a na terenie zawodów nawet do przyczepy się nie zbliży.
Czy w ten sposób ogólnie nie pogorszę sprawy? Zaryzykować? Lonża pod dupę, bacik na zad i heja musisz iść i koniec?

Uczyłam konie wchodzić do przyczep, nie było z tym problemów, a tu nagle ten, z którym teoretycznie powinnam móc zrobić wszystko, odprawia mi takie numery. Z obcą osobą w ogóle jest zaparcie i przyczepa pali.
Przyznam szczerze, że jestem już tym załamana 🙁
Tak jak mówi Halo zwróć uwagę czy koń nie "udaje" że się boi... Dla przykładu moja kobyła stwierdza że nie wejdzie bo nie. Nie boi się, jeździ grzecznie, po podróży jest sucha. Jeśli próbuję wpakować ją "od tak" zaczyna się cofać, robić panikę i się nakręcać. Jeśli od samego początku jest jakoś ograniczona (czy to lonża za tyłkiem czy pakowanie ze stajni) to nawet uchem nie ruszy i wsiada bez zawahania. Drugi z moich koni też po kupnie wsiadać nie chciał, przez jakiś czas wsiadał tak samo czyli z pokazaniem (bo nawet nie użyciem) dwóch lonż i potem tak że miałam bacik w ręku (do sterowania zadem - on nie uciekał w tył tylko uciekał zadem na bok), a jak rok temu wywoziłam go na emeryturę to większość osób w stajni z zazdrością patrzyła jak konia do przyczepy w lewej ręce, zagipsowana od pasa w górę wprowadzam... Całość się w obu przypadkach sprowadza do tego żeby koń "zapomniał" że jest jakakolwiek inna możliwość niż wsiąść... Na "siłę" nie musi oznaczać przemocy 🙂
Dzięki dziewczyny  :kwiatek: podniosłyście mnie na duchu trochę, że jest jakaś szansa. A chwilowo żeby nie nakręcać tej złej passy nie będę konia "próbowała" wprowadzać do przyczepy.
Ogólnie mam powoli wrażenie z tego co mówicie, że to nie jest u niego taki strach = panika, tylko, że jednak on po prostu nie chce. Ma też złe wspomnienia plus chyba znalazł mój słaby punkt że nie lubię takich rzeczy na siłę robić (u mnie ze stanowczością gdy na koniu nie siedzę jest ciężko 😡 )

W takim razie zobaczymy co to będzie 18 maja, zapewne będę niezmiernie prosiła o re-voltowe kciuki by jakoś to przetrwać. Najgorsze, że u nas pod stajnie podjechać się nie da, więc jedynym wyjściem są lonże i bacik z tyłu jakby co.

Powiedzcie jeszcze w takim razie czy od początku rozpocząć wejście lonżą za tyłkiem i stanowczo do przodu i nie odpuszczamy i wchodzimy? czy najpierw próbować znów delikatnie prośbami i smakołykami, a jak nie podziała to ruszyć inne pomoce?
Facella   Dawna re-volto wróć!
26 kwietnia 2014 08:23
A ja bym mu właśnie nie odpuszczala teraz, tylko próbowała do skutku. Wejdzie - jest ok, ma spokój. Nie wejdzie - choćbyś i do nocy czekała,  MA wejść. I jak wejdzie już, to ok, dobry konik, wracamy do stajni. Próbuj swoimi metodami, ale zwiększaj presję, gdy on nie chce się ruszyć. Weź sobie bacik i kogoś do pomocy może, w razie potrzeby nich mu swisnie za zadem.
Piaffallo, Ooo ja to się już tysiące różnych metod naoglądałam, różnych koni, różnych ludzi.

Sama musisz dojść co się w Waszym przypadku sprawdzi.

Ja na początek bym przyczepę zostawiła z koniem na padoku na jakiś tydzień 😀 A w środku marchewka albo chleb. Żebyś miała pewność, że koń się oswoi z przyczepą, z odgłosami jakie z siebie wydaje gdy wieje, gdy stuka itp. Jeśli są inne konie na padoku to może będą wchodzić i on zobaczy, to też się oswoi.
U mnie to nie pomogło klaczy we wchodzeniu, ale za to mi pomogło psychicznie- bo wiedziałam, że koń na 100% się nie powinien bać, a robi tylko cyrki 😉

U mojej klaczy działa zestaw- ja, delikatnie napięty uwiąż z przodu i machanie kapeluszem kowbojskim z tyłu  😁 Lonże powodują wspinanie się i ogólny cyrk, więc u nas lepiej bez nich. A uwiąz jest nie przypięty normalnie tylko do kółeczka z boku kantara i przewleczony przez drugie kółeczko- czyli wywiera nacisk na żuchwę. Jak tylko klacz się odsadza to stanowczo szarpię i odechciewa jej się numerów.

Zawsze pomaga jak inny koń jest w środku, więc może uda Ci się zapakować jakiegoś konia spokojnego do środka? Czasem na rajdach tak robimy, że mamy miśka, który wchodzi do każdej przyczepy i przy załadunku on asystuje przy co drugim koniu 😉

Ułani mają swój sposób- kurtka na głowę, trzy kółka wokół przyczepy, tak że koń nic nie widzi, a potem do przyczepy. Ich konie są do tego nauczone i wchodzą, widziałam jak próbowali raz to zrobić na nie ułańskim koniu i było dramatycznie, koń się przewrócił i w ogóle rzeźnia. Ja swojego konia nawet w ostateczności bym tak nie potraktowała, bo wiem że to nerwus. Ale jeśli koń bezgranicznie ufa i w ciemno pójdzie za właścicielem to może i dobry sposób?

Raz widziałam bardzo oporny egzemplarz, który 4 facetów zapakowało od tyłu niosąc jego zad na żerdzi  🤔 Żerdź przyłożyli pod zad, delikatnie napierali, a gdy koń się zaparł to na siłę w górę i koń został praktycznie 'wniesiony". Raz coś takiego widziałam i nadal jestem pod wrażeniem 😀 Koń był wyjątkowo oporny.

Raz znajomi szarpali się z koniem ponad godzinę. Zerwany katar, zaplątany w lonże. W końcu ja się wkurzyłam, nie mogłam patrzeć jak zwierzak się męczy i podeszłam do konia. Z przodu właściciel głaskał konia po głowie, ja masowałam lewą nogę, kolega prawą nogę 😀 Z tyłu dwie lonże napięte ale nie pchające. Koń się pod wpływem masażu rozluźnił i wszedł. Po prostu. Może był już tez zmęczony ciągłą presją przez godzinę i jak okazało mu się odrobinę luzu to odpuścił.

Dobrą metodą wg mnie jest wkładanie konia noga po nodze- jeśli masz kogoś do pomocy. Podnosisz kopyto, kopyto stawiasz, koń przenosi ciężar to dostaje marchewkę lub smakołyk na zachętę.

Z lonżami z tyłu konia to jest tak, że lepiej żeby trzymały je osoby doświadczone. Bo za mocny nacisk może wywołać panikę, za słaby niesubordynację. Koń może się zaplątać, potknąć.

Eksperymentuj i ćwicz, nie pozwól na zbyt wiele. Znajdziesz sposób na pewno 😉

I tak, jak już zaczniecie wchodzić, to musi wejść i koniec. Jeśli odpuścisz będziesz pogłębiać schemat wyłamywania się.

A może też ściągnąć dach i spróbować wchodzić z siodła?

edit: Ah, i jednego konia kiedyś wepchałam do przyczepy 'ręcznie"😀 Z przodu właściciel na kantarze, a ja z tyłu rękami za zad pchałam 😀 Ale to był baaaaardzo, baaaardzo spokojny konik do hipoterapii 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
26 kwietnia 2014 08:41
jak już tak o metodach wprowadzania koni... wczoraj młoda kobyłka pierwszy raz jechała w przyczepie. Weszła bardzo grzecznie. Jak? Z zaskoczenia  😀iabeł:

Podjechaliśmy przyczepą tak, że z korytarza stajni od razu można było ją wprowadzić. Na zwykłym kantarze i uwiązie. Jeden prowadził, drugi poganiał z tyłu.

Jechała spokojnie, wyszła w miarę normalnie. Ciekawe jak będzie następnym razem... ale nie przewiduję w najbliższym czasie żadnych wyjazdów 😉
Dramuta12, to nie w sensie napaści nie ciebie 😉
poważnie, rozejrzyj sie, czy ktos dobrze jeżdzący nie szuka sobie konia.
sa osoby które dobrze jeżdzą, a nie mają potrzeby mieć gotowego sportowca, lubią uczyć - widzieć ten progres,
a nie chcą/nie mogą płacić za dzierżawę/jazdy w ośrodkach ich nie bawią, a żeby płacić im - to nie ten etap/potrzeba/możliwości
wiele lat jeździłam w takim układzie - da się. teraz mając swoje i prowadząc stajnie już  na taki układ bym się nie zdecydowała, nawet za kase - to tylko u siebie lub blisko i jak ktos znajomy. ale wczesniej? i bardzo sobie chwale tamte doświadczenia
nie bedzie to pewnie jakiś super zawodowiec jeszcze- bo tacy albo pracują, albo już czasu, ochoty nie mają - ale i takiego aż nie potrzebujesz. chyba, ze się trafi czasowo niepracujący a z potrzebą utrzymania wprawy😉


a w temacie przyczep...eh...żeby to było takie łatwe jak teorie 🙁

mój głupek nie wchodzi i już - poczuje, że moze być uwięziony i robi rzeczy przy których się zabic może. to totalny odpał. a jednoczesnei się jej nie boi....
już nei jeden zaklinacz i specjalista próbowali... niby olewka, ale nie wejdzie. a czym ostrzej - tym tym bardziej nie. chce, pochodzi, zagląda...ale tylko tak żeby czuć, że moze odejść. choć dupa musi wystawać. mi się udalo po ilus tam sesjach na cukierki - ale tez bez zamykania. a jechał 2x - na sedalinie. nic się mu w podrózy nie stało. jakaś klaustrofobia po staniu w poskromie, stanowisku czy coś....
porwanych kantarów 2 kartony - bo fajnie luzno i zryw.....  a ogłowia mu spadają.
kazdy sposób wypróbowany ... kiedyś chciałam jechać gdzieś.... pare dni ćwiczeń - było ok... ale zamknąć się nie dał..no to przewoźnik, obecni akurat handlarze - to co? na 2 lonże. no... bo pierwszej takiej próbie i salcie przez grzbiet odpuściłam...
a inne włażą na wyścigi, przepychając się wręcz... a przeciez nauka taka sama...
Mam pytanie, jaka jest różnica w działaniu pelhamu pojedyńczo, podwójnie łamanego i prostego? 👀
Wszystkim bardzo dziekuje za wszelkie rady i pomoce  :kwiatek:
Po Waszych wypowiedziach zmotywowałam się dziś pomimo pogody na wycieczke do stajni, i zamiast wsiadac pobawiłam sie z koniem na reakcje na najmniejszy nacisk na zad za pomoca linki i pozniej przyczepa i nagle!!! trap nie był straszny 👀
Zrobiłam inaczej niz zwykle, nie szłam przed koniem i nie wchodziłam do przyczepy tylko prowadziłam konia i stanęłam obok trapu i kazałam wejść, na początku zaparł się jak zwykle, ale linka delikatnie wzmocniła nacisk na zadzie i głos i hop koń na trap 🙂 zszedł znów kazałam wejść i wszedł.
Jakby mi go ktoś zaczarował :P
Szła burza więc nie ryzykowałam wchodzenia do środka całkowicie bo nie chciałam by znów się czegos wystraszył.
Mam nadzieję, że to nie jest tylko chwilowa dobra passa i jutro będzie tak samo, a w dzień zawodów po prostu wejdzie po zmotywowaniu linką lub lonżą.

(PS: niestety nie da się u nas podjechać pod stajnie bukmanką, pastwiska i padoki mamy pod kątem więc nie da się na nich bezpiecznie jej postawić, wkładanie noga po nodze nic nie daje, szmatki na łeb bym nie zaryzykowała🙂 )

Jakby ktoś nie wiedział o co mi chodzi z linką na zad to podsyłam filmik który mi pomógł:

W pewnym momencie tam używa tak linki założonej jak dziś ja dałam, początkowo koń nie wiedział o co chodzi, wiec założyłam ją na ujeżdżalni i gdy wzmacniałam nacisk koń na nią napierał i sie cofał, jak zrozumial o co mi chodzi to do strzału śmiało do przodu na minimalne sygnaly 🙂

ahh taki mały krok a tak cieszy, byle nic się nie zepsuło... 😡
Macie może jakąś propozycję co zrobić z hackiem który schodzi lekko na oczy ? Myślałam o paskach od ostróg,bo gdzieś już widziałam taki patent,ale macie jeszcze jakieś pomysły ?
A może też ściągnąć dach i spróbować wchodzić z siodła?
Jak z siodła?  😲
Pakowania  z kocem na głowie nie polecam- jesienią klacz znajomego była w ten sposób zapakowana do przyczepy. Weszła bez probkemu, zero szarpaniny. Po zdjęciu koca tak się wystraszyla, że padła najprawdopodobniej na zawał.  Przykra sytuacja nikomu nie życzę i nie polecam tej metody.
bardzo zaciekawiło mnie pytanie Eterowej:
Panie Romku kiedyś wyczytałam, że koń, szczególnie wyścigowy ma dobrą kondycję kiedy poci się wodnistym potem, a kiepską kiedy się pieni. Czy to prawda?
Pozdrawiam :kwiatek:


i odpowiedź:
Tak coś w tym temacie jest prawdą jak koń wydaje spieniony pot światczy o tym że jest nadpobudliwy bardzo i przeżywa starsznie gonitwy . A wydzielina płynna jest do zakcepowania poniewasz prędzej rumak do chodzi po wysiłku po trenigu lub gonitwy .


zawsze mi się wydawało, że koń się poci... no potem się poci. I w miejscach "tarcia" z tego potu bierze się piana. to znaczy, np końska szyja jest w pianie, bo trą o nią wodze; konie zaprzęgowe mają pianę na wysokości szorów-bo szory "pracują" i ocierają o mokrą sierść. pot zamienia się w pianę a nie koń poci się pianą.

jak to jest? skąd bierze się piana? czy to naprawdę koń "wydaje spieniony pot" ? tzn koń poci się pianą?
Nam kiedyś na zajęciach mówili, że pot konia się pieni bo zawiera białko (to chyba było białko? jak nie, to proszę o poprawienie). 🙂
A to bardzo ciekawe pytanie jest. Sama jestem ciekawa. 😀
Tak na logikę, to zdaje mi się, że znaczenie może mieć kondycja naskórka konia. W sensie, że jak koń ma zdrową skórę, to się niekoniecznie spieni, a jak się skóra łuszczy, to się robi piana. (?) Może jeszcze ph skóry ma znaczenie...?
Cricetidae - ja również znam tą wersję, koński pot zawiera dużo białka, stąd piana.
Julie,  to by wychodziło, że np Salinero ma "chorą" skórę. Ale tak jak mówiłam, tylko tam gdzie są wodze:




widać pianę, ale np nie ma jej wyżej, tylko tam gdzie wodze.

koń np poci się na słabiznach, pod siodłem, między nogami. A pianę najczęściej widziałam między pośladkami, na skraju czapraka. Ale pod siodłem - piany już nie zauważyłam, tak samo jak piany na słabiznach nie widziałam chyba.
może temperatura ma coś do tego wszystkiego? jak się gotuje mięcho w wodzie to białko ulega ścięciu i zaczyna 'pływać' na wierzchu. Może tam, gdzie jest tarcie i temperatura rośnie białko znajdujące się w końskim pocie się ścina i widać je w postaci piany? (To są moje bardzo luźne rozważania 😀 ).
Isabelle, pewnie efekt jest podobny do ubijania białka na ciasto 😉
No właśnie teraz też mi to porównanie przyszło do głowy. Ciekawy temat
Cricetidae,  też właśnie chciałam użyć tego porównania.

no to jak to w końcu jest? koń o słabej kondycji się "poci pianą" a koń o dobrej kondycji się nie pieni i poci zwykłym potem?
Facella   Dawna re-volto wróć!
27 kwietnia 2014 14:01
A białko jest składnikiem potu o stałym poziomie czy jego poziom zależy od kondycji konia? Skoro to białko tworzy pianę, to jeśli jest go dużo - piana jest, mało - piany nie ma, może mało białka w pocie to dobra kondycja?
Ale to są tylko moje rozważania, bo nie wiem, czy białko ma jakiś określony poziom w pocie i czy jest on zależny od kondycji konia. Coś jak np. poziom erytrocytów we krwi.
Facella,  ale Salinero się pieni. A raczej konia tej klasy nie podejrzewałabym o słabą kondycję.

Ależ zagadka fajna!
Facella   Dawna re-volto wróć!
27 kwietnia 2014 14:37
Ja też nie. Ale może ilość białka nie jest zależna od kondycji.
przecież piana występuje w miejscach różnorakiego nacisku lub tarcia, to tak jakby ubijać pot 🙂 białko nie ma tu nic do rzeczy! białko nie wydostaje się przez skórę  😂
Dziewczyny, czy znacie jakieś skuteczne sposoby, by nauczyć konia załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne w jednym miejscu w boksie? Mój załatwia się dosłownie wszędzie, tak jak stoi. Wszystko jest wymieszane, podeptane, a koń cały oblepiony 😵
koniara19, częściej sprzątać 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się