Dzierzawa

Ja się spotkałam z stosunkiem 30:70 , 40:60 i 50:50 właściciel - trener
Nigdy właściciel nie dostawał więcej niżtrener...
Rozważam wziąść konia w pełną dzierżawę z przeniesieniem, ale dość dalekim,koń nie z tego samego miasta co ja,ale od osoby poznanej, więc w większym stopniu zaufanej.
1) Przy najtańszej wersji przewozu konia (w jedną stronę -w sensie ja jadę po konia i z koniem do swojej stajni) wychodzi mi min. 300-400zł czy mogę negocjować podział na pół kosztów czy raczej nie ośmieszać się i zapłacić samemu. Pasowałaby mi opcja, że w  czasie kiedy koń jedzie do mnie to opłacam to ja, a kiedy koń wraca do niej-ona. Co wy na to?
2) Jeżeli koniu stanie się coś w czasie podróży kto odpowiada za koszty leczenia? Ja,nie dostając tego konia jeszcze, lub oddając do przyczepy w jednym kawałku? Czy jeżeli koń po transporcie przyjedzie do mnie z kontuzją, mam płacić za leczenie czy mogę go oddać? Co jeżeli ona powie mi, że koń był w stanie idealnym przed wejściem do przyczepy?
3) Jeżeli coś mu się stanie w czasie jazdy, zawodów koszty ponosze ja, ale jeżeli np rozwali sobie nogę o ogrodzenie to też płacić za to mam ja? Z jednej strony tak wypada bo koń jest pod moją opieką, ale z drugiej czemu mam ponosić koszty (nie mówię tu o 200zł czy 300zł bo te nie są wielkie, ale jeżeli operacja wynosiłaby w tysiącach,biorąc gorszą opcje?)
4) Moje treningi nie będą tak zwaną samowolką, 5 treningów w tyg będę odbywać z moją  trenerką lub trenerem, a jeden ewentualnie w towarzystwie do lasu, czy uwazacie że to jest dla niej zapewnienie,ze koń będzie w dobrych rękach?

Boję się tej dzierżawy, bardziej niż gdybym kupowała swojego..
equidore,
1. Sorry, nie wyobrażam sobie oddawać SWOJEGO konia za friko i żeby jeszcze ktoś żądał ode mnie zapłaty za to, że sobie może na nim jeździć...
2. Sprzedaję konia, płacę, podpisuję umowę. Jeśli koń się uszkodzi w trakcie transportu-to jest już mój koń i moja sprawa. Sprawdzić stan konia przed dzierżawą-dokładnie. Wziąć w stanie idealnym. Jeśli się uszkodzi minutę po podpisaniu umowy-płacić bez gadania za leczenie, bo za swojego byś musiała.
3. Masz ponosić koszty, bo jest pod Twoją opieką. Jakby Twój koń, za którego zapłacisz uszkodził się w boksie to dzwoniłabyś do sprzedającego z roszczeniami?
4.  Żadne zapewnienie. trenerzy są różni.

Radzę podpisać umowę opiewającą te wątpliwe punkty : urazy w boksach, transportach itp.

Dlatego raczej nigdy nie oddam konia do dzierżawy na odległość, bo ludzie nie zapłacą za zwierzę, mają traktować jak własne a w efekcie nie mają zamiaru "bo czemu mają ponosić koszty"...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
04 maja 2014 14:48
equidore, wszelkie koszty ponosisz Ty. To Ty chcesz go przenieść, to pod Twoją dzierżawą koń się uszkodził - Ty jesteś dzierżawcą i ponosisz całkowitą odpowiedzialność za konia.
1) Gdyby nie musiała to by nie oddała, proste i logiczne jak w większociach dzierżaw. Za friko czy nie za friko, niezmienia to faktu ze kon jest na calkowitym moim utrzymaniu.
2) Sprzedaje? Chyba nie ten temat 😉
3) Uważam, ze to nie jest zbyt dobre porownanie, sprawą wiadomą jest ze jak cos nalezy w 100% do mnie to w 100%ja za to placę i odpowiadam.

Dlaczego uważasz, że wszyscy ludzie którzy biorą konie w dzierżawę pełną są źli,niepłacący i nieszanujący nikogo ani niczego? Nie mogę mieć swojego konia póki co, więc szukam opcji w dzierżawach, czy to źle że chce mieć jakieś pojęcie w to, co się pakuje?  Osoba od której będę dzierżawić jak wspominałam nie jest osobą mi obcą i jestem pewna, że dogadam się z nią pod tym względem, jeżeli trzeba to będe płacić tyle ile powinnam. I tak też zrobię. Jak pytam-zle, jak wezme bez jakiejkolwiek wiedzy w dzierzawe-tez zle, bo moglam spytać.
Czasami pozory mylą, bo jakikolwiek koń mi się trafi i tak będzie przez ten czas będzie oczkiem w glowie.
Pozdrawiam!

JARA dziękuje 😉
equidore założenie jest jakie jest bo tacy są ludzie. Kto oddawał kiedykolwiek konia w dzierżawę to wie, jak ciężko jest znaleźć osobę, która będzie odpowiedzialna i potraktuje zwierzaka jak swojego. Ja się w to bawiłam ale na zasadzie współdzierżawy i za każdym razem coś było 'nie tak'. Ludzie może nie tyle że są źli,ale często nie wiedzą w co się pakują i oczekujją od dzierżawionego konia tego, że zawsze będzie zdrowy, zawsze będzie skakać pod niebo, a jak coś się posypie to papa bo to nie mój zwierzak. Może nie dotyczy to Ciebie, nie znam Cię, ale fajnie że pytasz i że masz do tego takie podejście, marzy mi się taki współdzierżawca. Popieram jednak zdanie Isabelle - jeżeli coś się stanie w trakcie dzierżawy, to Ty ponosisz odpowiedzialność a z nią wiążą się koszty. Najlepiej jednak spisać umowe,która to ureguluje.
Ramires Dziekuje bardzo za taką wiadomość, ja za to chciałabym trafić na taką osobę do współpracy  :kwiatek:
O koniu marze od zawsze, do lipca jeszcze dwa miesiące a ja już nie mogę usiedzieć w miejscu i planuje każdy poszczególnie dzień. Oprócz treningów milion godzin czyszczenia, przebywania i chodźby chodzenia z koniem na trawę. To daje mi niesamowite szczęscie, chciałabym też żeby wszystkie aspekty tej dzierżawy tak przebiegły, żeby oprócz zadowolonej mnie, był szczęsliwy,zdrowy i najedzony koń i spokojna, wiedząca czego oczekuje, kontaktowa i zadowolona właścicielka konia. Trochę się wkurzam słysząc "kazdy dzierżawca jeat najgorszy na świecie, nigdy bym nikomu nie oddała konia, bo nie mają do niczego szacunku" bo to za przeproszeniem gówno prawda i nie chce żeby oceniano mnie,nie znając moi zamiarów bo sama wolałabym zamieszkać pod mostem byleby koń był jak wspominałam :zdrowy, najedzony i szcześliwy.
dzierżawca, który się nawet zastanawia nad tym, czy pokryje koszty leczenia konia gdy ten się zrani- tak, to dla mnie potencjalnie beznadziejny dzierżawca. Osoba biorąca odpowiedzialność za zwierzę nie powinna mieć żadnych wątpliwości w tej materii. Bo ostatnie, czego chce właściciel to oddać zwierzę i odbierać chore, bo "z jakiej racji ja mam za to płacić". sorry.

Przy swoim koniu nikt się nie zastanawia czy pokryje koszty leczenia, a przy dzierżawionym to już tak, jezu. Jeździć, używać, ale leczyć to już nie bardzo. fantastyczna opcja.
Isabelle,  mi się wydaje, że trochę za bardzo się denerwujesz, dziewczyna napisała, że gdy coś się koniowi stanie podczas jazdy/zawodów, koszty ponosi  ona. Spytała kto ponosi koszty gdy na padoku stanie się coś POWAŻNEGO. Gdzie koszty przekraczają tysiące. Tutaj całkowicie rozumiem, dzierżawa to opcja, którą wybiera się, gdy na konia nie stać. Dobrze, że zastanawia się co wtedy - i to trzeba uzgodnić z właścicielem.

Wiem, że teraz podam przykład z nieco innej półki, ale gdy oddajesz konia w trening ten kto tego konia jeździ nie odpowiada za to co mu się stało, ani jakie szkody wyrządził - koszty ponosi właściciel. W przypadku dzierżawy podział kosztów jest do uzgodnienia i zależy do od właściciela i dzierżawcy.
equidore, najlepiej porozmawiaj z właścicielką, przedstaw jaki masz na to pogląd, możliwości finansowe, jak ona się na to patrzy i dogadajcie się 🙂
Jest jeszcze jedna kwestia - czy jesteś pełnoletnia?
Bo jeżeli nie, to polecam wysłać rodziców na dogadanie szczegółów finansowych, bo często ludzie nie biorą osób niepełnoletnich na poważnie i nie ma się czemu dziwić 😉
zoriczkowa,  wybacz, dla mnie to jest nienormalne, że ktoś się zastanawia kto płaci za leczenie konia, na którym jeździ i który jest pod tego ktosia opieką. da się tak dogadać, żeby każdemu pasowało, masz rację.
3) Jeżeli coś mu się stanie w czasie jazdy, zawodów koszty ponosze ja, ale jeżeli np rozwali sobie nogę o ogrodzenie to też płacić za to mam ja? Z jednej strony tak wypada bo koń jest pod moją opieką, ale z drugiej czemu mam ponosić koszty

Patrząc od strony właściciela konia - skąd mam wiedzieć, że koń zakulał na padoku? równie dobrze mógł okuleć pod siodłem, ale, że za urazy na padoku płaci właściciel-okłamano mnie celowo.
Ludzie nie są zawsze uczciwi i zawsze wspaniali. I dla mnie oddawanie konia w "gorszym" stanie niż został wydany jest jednoznacznie złe.

Isabelle a niby dlaczego mam np. płacić za leczenie konia, który przyjeżdża do mnie po iluś tam tyg. lekkiej roboty i zaczyna kuleć, przyjeżdża wet i zonk, bo w badaniu wychodzi czip, o którym np. właściciel wiedział albo stara kontuzja niby zaleczona ale...ja się w takie coś wpakowałam, potem się postawiłam i płaciłam tylko część kosztów leczenia, bo niby z jakiej racji mam płacić za stare kontuzje. Gdyby to był mój koń miałabym świadomośc choroby i tego jak i czy mogę użytkować konia.
Albo inna sytuacja współdzierżawa, laska załatwiła Drapa na 3 miesiące, ja płaciłam kowala, szczepienia, robaki, pasze i suplementy i co? i okazało się, że ja mam płacić za leczenie. Dlatego potem się po prostu nie zgodziłam na współdzierżawę w takim układzie...wszystko trzeba bardzo indywidualnie rozpatrywać, sporządzić umowę gdzie praktycznie wszystkie sytuacje będą zawarte.
zoriczkowa Czytasz w moich myślach! Dziękuje  :kwiatek: Dokladnie o to mi chodzi, nie o kulawizne, napuchniętą nogę czy problemu tego typu ale o chodźby przy wypadku na padoku, kiedy kon rozwali ogrodzenie a przykładowo kawałek czegoś ostrego jest w jego nodze, kiedy kosztynie są drobnym wydatkiem >1000zł tylko kilka-kilkanaście tysięcy.
Ramires Niestety, pełnoletnia będę za niecałe poł roku, czyli moi rodzice będą dogadywać te kwestie jak i się rozliczać  😉
Isabelle  Jestem ciekawa czy we wszystkich życiowych kwestiach jesteś nieomylna i wszechwiedząca. A jak tak bardzo chcesz cytować moje wypowiedzi, to z łaski swojej zacytuj całe zdanie a nie jego połowe. Chce się tylko dowiedzieć to, co powinnam wiedzieć.
Karla🙂 O to też mi chodziło, kiedy kontuzja nie jest spowodowana moim zaniedbaniem a jest czymś, o czym zapomniał/niedoleczył właściciel.
Karla🙂,  jest różnica pomiędzy starą kontuzją czy czymś co w koniu siedzi od lat a czymś co sobie zrobił juz podczas trwania dzierżawy. Dzierżawca w moim mniemaniu odpowiada za rzeczy, które się stały tylko podczas jego kadencji.
Jasne, że jest, ale to wszystko nie takie proste. Koń dostaje kolki, musi być operowany, kolka z powietrza i co wtedy?
trzeba oddzielić drobne zabiegi od tych ratujących życie...przy tych drugich, jeśli nie są z winy dzierżawcy powinno być ustalone, kto  ma jaki wkład w opłaty.
Karla🙂, święte słowa. Dzierżawa to nie jest sprzedaż, nasz wybór - wydzierżawiamy swojego konia gdy nie mamy czasu/przy gorszej sytuacji finansowej. Jeśli nie chcemy być za niego odpowiedzialni ani ryzykować powrotu konia w gorszej sytuacji, proste wyjście: sprzedaż (z prawem pierwokupu po prostu). Wtedy możemy (jeśli kupiec będzie chciał - tutaj ryzykujemy) konia odkupić za jego aktualną wartość. Załóżmy że jest sytuacja taka: koń sobie coś zrobi, leczenie jest długotrwałe i czasochłonne - koszty pokrywa dzierżawca. Leczenie dobiega końca, koń wraca do sprawności i właściciel w tym momencie konia zabiera. I to już jest okej?

Dzierżawa jest delikatnym tematem, nie ma reguł. Trzeba po prostu dokładnie się opisać i wyznaczyć proporcje pokrywania kosztów ewentualnego leczenia. Bo potem może wyjść duże nieporozumienie.
Ciach - ogłoszenie
CIACH! - Ogłoszenie
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Ogłoszenie w niewłaściwym miejscu
W sobotę pierwszy raz jadę oglądać konia, którego miałabym współdzierżawić (swoją drogą już tydzień się stresuję tym, jak wypadnę na próbie i przede wszystkim odpowiedzialnością za czyjegoś konia...), więc przez ostatnie kilka dni w wolnych chwilach czytałam cały ten wątek, chcąc wiedzieć i przygotować się na to, czego właściciel może ode mnie oczekiwać, no i czego ja mogę się domagać.
Jednak sęk w tym, że do pełnoletności roku mi jeszcze brakuje, więc główne kwestie z właścicielem będą musieli załatwić moi rodzice, którzy z końmi raczej niewiele mieli do czynienia. Niby próbuję coś wytłumaczyć...ale tak naprawdę w kwestii dzierżawy  sama jestem zielona i nie chcę gadać żadnych głupot.
Dlatego mam do Was wielką prośbę, jakby ktoś mógł, o napisanie najważniejszych kwestii dot. całego mechanizmu dzierżawy konia i wszystkiego co z tym związane, na jakie aspekty trzeba się zgodzić, na jakie nie, czego właściciel najpewniej będzie oczekiwał, ale co też będzie przesadą, z czym się liczyć, o czym pamiętać, o co warto zapytać... Ale chodzi o to, że tak, jak krowie w rowie, bo osobom kompletnie zielonym i "niekońskim".
Byłabym niesamowicie wdzięczna!  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 maja 2014 16:51
mechanizm współdzerżawy: umawiasz się z właścicielm ile razy a tyg jeździsz, jak jeździsz, ile płacisz miesięcznie, forma płatności. Wszystko na pewno powie ci właściciel jakie ma oczekiwania, wymagania itd.
do tego jaki jest stan zdrowia konia, kto odpowiada za ewentualne leczenie i w jakim stopniu (np. jeśli kontuzja powstała w czasie użytkowania przez Ciebie czy z Twojej nieuwagi, bo... dajmy na to, źle przywiązałaś konia, poleci w miasto i sobie poharata nogę, to Ty płacisz, jak trafi się coś w stylu kolki - czyli klinika, duże koszty, choroba "się zdarzy", to płaci właściciel albo oboje w stosunku jakimś tam). co w wypadku, gdy koń jest na dłużej wyłączony z użytkowania (niby płacisz za miesiąc, ale koń nagle ma ropę w kopycie i przez 2 tygodnie nie może chodzić pod siodłem, co wtedy - głównie w odniesieniu do portfela Twoich rodziców...)? kto płaci za szczepienia, odrobaczania, kowala, ewentualne suplementy i pasze? w jakim zakresie koń może być użytkowany (ujeżdżenie, skoki - jak wysokie i jak często, tereny, zawody - co wchodzi w grę)? niektórzy właściciele chcą, by jeździć pod okiem trenera - jak często, czy to ma być ktoś konkretny, czy może być szkoleniowiec zaproponowany przez Ciebie (to już na pewno właściciel sam z siebie Ci powie)? czy właściciel udostępnia do konia sprzęt, jaki?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 maja 2014 17:39
kto płaci za szczepienia, odrobaczania, kowala, ewentualne suplementy i pasze?

najłatwiej wliczyć wszystkie w/w koszty w kwotę półdzierżawy.

Tym niemniej jest to kwestia, którą warto poruszyć... Jak również to, jakie to są konkretnie koszty, jeśli leżą po stronie dzierżawcy.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 maja 2014 20:25
no i jeśli tych dodatkowych kosztów będzie zbyt dużo czy wymagania zbyt wyśrubowane to zawsze można zrezygnować i poszukać innego konia
sumire, ElaPe, dziekuję pięknie.  :kwiatek: 
Jak coś jeszcze do dodania, to chętnie poczytam.
Tak z ciekawości, co mi daję umowa dzierżawy (biorę konia w pełna dzierżawę od trenerki) ? Bo z jej punktu jest opłacalne ;leczenie, śmierćkonia, jego użytkowanie itp, ale mi?  🙂
Możesz zapisać w niej wszystkie kwestie, które tobie będą przysługiwać podczas dzierżawy.
Czyli czy to jest współdzierzawa czy pełna i wtedy jak z kwestią użytkowania konia przez trenerkę czy inne osoby.
Co planujesz robić z koniem (ewentualne starty w zawodach).
Okres wypowiedzenia, żeby nikt ci za współpracę nie podziękował w połowie miesiąca po przelaniu kasy 😉
Ewentualne prawo do pierwokupu konia.
Czy inne kwestie, o jakie się obawiasz i wolałabyś mieć "na papierku"


Czy mi się wydaję ale czy rzeczywiście jest trudno znaleźć odpowiedzialną, fajną osobę do dzierżawy ?
emptyline   Big Milk Straciatella
19 lipca 2014 20:42
Roeven, bardzo. 3/4 osób chce wszystko za darmo. :/ Choć to zależy też od konia/stajni/dojazdu etc.
Roeven  Gdybym miała własnego konia i byla w sytuacji, która wymaga współdzierżawy/dzierżawy, to w swoim otoczeniu nie mam ani jednej sensownej osoby, której mogłabym powierzyc konia  🙇  Bo na pewnym etapie te ogarniete osoby po prostu kupują własne konie 😉 A reszta to cala banda rozszczeniowych dziewczynek, które będą ujeżdżać mojego konia itp

Ja dzierżawie konia od ponad 3 lat, jest właściwie bardziej mój niz właścicielki  🤣 Jestem z nim na dobre i na złe, jak kuleje to spacerujemy nawet trzy miesiące, jak się podbije to lonżuje na miękkim, sprowadzam wetów, masażystów, kowali jak jest potrzeba (zawsze za zgodą właścicielki)... Ostatnio to nawet jeździć mi się nie chce, ale lubię z nim przebywać po prostu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się