Co dajecie swoim koniom w nagrode ? czyli wszystko o smakołykach dla koni :)

moje konie jedzą generalnie każde cukierki 😉

chociaż ja jestem osobiście wielką fanką robienia moim koniom ciasteczek ręcznie 😉 wtedy na bank wiem co jest w środku 😉

niestety, nie miewam przeważnie na to czasu, ale jak już robię to robię naprawdę duzą porcję, bo póki są przechowywane w suchym miejscu to bardzo długo dają radę 😉 mam taki pojemnik próżniowy, tam zamykam "nadmiar" i sobie czekają na swój czas 😉

poza tym cukier w kostkach, ale ten kandyzowany to fajny pomysl, chyba zacznę taki kupować.
chociaż on jest taki dość gładki, zawsze bałam się go kupić czy koń się przypadkiem nie zadławi...  🙄

poza tym jabłka, marchewki, suchy chlebek, banany, w lecie wybieram pestki z czereśni i uwielbiają... 😉 w sumie wszystko co lubią i co nadaje się do jedzenia przez konia dostają 😉
a ja je uwielbiam rozpieszczać  😁
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 lutego 2009 10:52
Moje oba szamają wszystko, jak dam coś nowego, to za pierwszym razem mocno mlaszczą, a potem wpisują cuksa na oficjalną listę słodkości 😉

Te twarde w pomarańczowym opakowaniu lubią, tylko te owoce leśne dają dość drastyczny efekt wizualny - koń ma czerwoną pianę na pysku.

Teraz zaszalałam i przy okazji zamawiania leków nabrałam cuksów. Jabłkowe Spillersy czekają na swą kolej, za to teraz na tapecie są ciasteczka ELLIOT.
Są fajne, bo niedrogie, w kubełku. Okrągłe z dziurką. Wzięłam eukaliptusowe (taaa, nie ma jak eksperyment), otworzyłam - a tam zapach jak na inhalacje. Oo, myślę, będzie kiepsko. A tymczasem ogony wprost szaleją za nimi. Polecamy.
wlazłam na tą stronę z cukrem i herbatą i teraz nie wiem za co się łapać  😉
szkoda tylko ze to wszystko takie drogie, ale już robię wish list i jak tylko dostanę kasę na konto, które właśnei wyzerowałam, to zakupy zakupy 😉

maleństwo, muszę Ci powiedzieć, że eukaliptusowe cukierki są ulubionymi mojej kobyły i już bardzo długo nigdzie nie mogę ich dostać  🤔 kupowałaś w sklepie "naziemnym" czy w sieci?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 lutego 2009 11:19
kupowałam w Animawecie (www.animavet.pl)
[quote author=maleństwo link=topic=718.msg173369#msg173369 date=1234437567]
kupowałam w Animawecie (www.animavet.pl)
[/quote]

dziękuję  :kwiatek: :kwiatek:
Kaprioleczka

Dawaj przepis na te Twoje ciasteczka 😉 (Może być pw )

Ja ostatnio nabyłam 4 wiaderka w lidlu.... (te po 1,5 kg) w promocyjnej cenie 10,99 😉 Oprócz tego jabłka, marchewki, suszony chleb 😉 Kupuje też czasem eggersmany jak jestem w Amigo, konie dają się za nie pokroić ppodobnie jak za te lidlowe 😉
już podaję 😉

ciasteczka składają się z 2 grup składników: z "bazowych" i z tych dodatkowych, czyli smakowych, tylko od tego co dodajecie zależą też składniki bazowe, także zanim rzucicie się do przyrządzania ciasteczek doczytajcie do końca 😉

składniki bazowe:
mąka
cukier
miód (najlepszy jest taki, który się nie leje, tylko taki scukrzony - natomiast jeśli ktoś ma pasiekę pod ręką 😉 to można w ogóle nie dawać cukru tylko sam miód i są dużo lepsze wtedy)
płatki owsiane (im drobniejsze tym lepsze)
otręby (najlepsze są te owsiane, ale w sumie można też dodawać każde inne)
siemię lniane
woda LUB sok o dowolnym smaku
bułka tarta
olej (najlepiej lniany, ale inny też się nadaje)

składniki smakowe:
tu można dodać wszystko co jedzą konie. Mam tu na myśli suszone owoce (tylko trzeba je naprawdę drobno pokroić wiec od razu uprzedzam, że jak się nie ma takiego młynka do siekania to jest to STRASZNE :P ), lub też świeże owoce lub warzywa starte na tarce, cukier waniliowy można dać jeśli kogoś koń lubi wanilię 😉
natomiast jeśli dajecie jakiekolwiek swieże owoce/warzywa nie wlewajcie soku ani żadnej dodatkowej wody poza tą niezbędną, bo potem sypie się mąkę i płatki w nieskończoność do tego, a i tak nie ma to żadnej przyzwoitej konsystencji i jest kompletnie bez sensu.

poza tym jest potrzebna
duża miska
ze 2 mniejsze miski 😉
tarka, nóż i taki przyrząd do siekania
stolnica (albo kawałek blatu)
wałek
foremki do wycinania ciasteczek (ale mozna powycinać czym bądź, choć ja lubię robić różne ładne kształty - jak pierniczki  😁
pergamin do pieczenia
piekarnik 😉
dużo czasu i uporu

przygotujcie najpierw wszystko, co będziecie dodawać, bo jak zaczniecie się paćkać w cieście, to dorabianie składników doprowadzi was do szału.
siemię lniane trzeba sobie zalać troszkę wcześniej gorącą wodą, żeby się zrobilo takie śmiesznie glutowate 😉
potem do miski wsypujemy mąkę i mieszamy to z wodą - nie warto wsypywać przesadnie dużo mąki, bo potem sprawia wrażenie że "ale dużo, trzeba dać dużo innych składników" i kończy się zużyciem 2 kg mąki 😉 więc po prostu sypiemy "trochę". dodać zawsze można a ująć już trudniej 😉 alternatywnie poza wodą można używać soku - mi się najlepiej "pracuje" z warzywnymi bo są gęstsze, ale robiłam też na soku pomarańczowym z drobinkami i są bardzo fajne 😉. mieszamy to tak, żeby zrobiła się taka dość gęsta papka, ale bez przesady (na razie). wlewamy do duuużej miski, dodajemy cukier/miód (ja generalnie zaczynam od 1-1,5 szklanki mąki, szklanki cukru i szklanki miodu), te nasączone siemię lniane, pół szklanki soku/wody (chyba że mamy świeże rzeczy, to wtedy soku/wody nie) i olej (na takie ilości jak podałam wcześniej daję ok. szklanki siemienia lnianego [mierząc na sucho] i 3-4 łyżki oleju) i mieszamy. zla (?) wiadomośc jest taka, że jest to nie do pomieszania mikserem, chyba że chcecie spalić mikser 😉 więc trzeba się trochę upaćkać. Warto sobie wcześniej zmoczyć łapy i wysmarować mąką, bo to się potem wcale odklejać nie chce 😉 jak już to się nam ładnie wymiesza, to dodajemy to, co sobie tam wymarzyliśmy i wsypujemy otręby, sypiąc tak na oko i mieszamy, a potem dodajemy co najmniej jedną szklankę płatków owsianych i dalej mieszamy. dotąd było fajnie, teraz się zaczynają schody 😉 ponieważ musi się to odpowiednio kleić. Jeśli przesadzimy, to nie będzie się w ogóle kleiło i nie skleją się ciasteczka, jeśli dodamy za mało, to będą się piekły wieki. potrzebne jest takie "suche" ciasto, trochę jak na pierogi, więc dodajemy otręby/mąkę/bułkę tartą/płatki owsiane aż się właśnie tak zrobi. Jak robi się za suche to zawsze można podlać wodą czy olejem czy czymś tam 😉 jak komuś chce się gnieść witaminy to można też pognieść witaminy, np. C i wsypać w formie sproszkowanej 😉 i mamy ciasteczka witaminowe 😉
jak już się zrobi tak odpowiednio suche (co zajmuje odpowiednio dużo czasu), smarujemy stolnicę mąką, bierzemy trochę, wałek też smarujemy mąką i rozwałkowujemy - można je robić grubsze, chociaż po sprawdzeniu różnych grubości wg mnie najlepsze są jednak te które mają ok. 0,5 cm, ale można tez robić grubsze, tylko one wymagają więcej czasu później. foremką (dla odmiany wysmarowaną mąką) wycinamy ciasteczka i układamy na ten pergamin do pieczenia a potem chyc do piekarnika, który sobie trzeba wcześniej nagrzać na jakieś 200-225 stopni. ciasteczka generalnie siedzą tam 10 minut, ale trzeba sobie sprawdzać - im cieńsze tym szybciej się pieką. Jeśli weźmie się je w łapkę (uwaga, gorące!) i czuje się taki miękki chlebek pod palcami to znaczy ze jeszcze nie 😉 mają być twarde - jeśli są grubsze mogą być TROCHĘ miękkie, ale tylko trochę. widelec generalnie nie powinien się wbijać.
jak już się upieką wyciagamy i pieczemy drugą turę 😉 i tak az nam się ciasto skończy.
jeśli nei chce nam się już piec to resztę ciasta można schować do zamrażarki i trzymac tam nawet baaaardzo długo - nic mu nie będzie 😉
jeśli zrobiliśmy cienkie cukierki to próbujemy jednego - jeśli cały chrupie to znaczy że można dawać koniowi. z większymi cukierkami jest trochę trudniej bo są nie do ugryzienia 😉 czyli są w sumie niesprawdzalne. Można co prawda spróbować rozwalić jedno młotkiem ale to nie oddaje jego chrupkości (ciasteczka, nie młotka), więc ja - dla bezpieczeństwa - zostawiam je na kilka dni (przeważnie 5) by mieć pewność, że są suche, tak jak się suszy chleb.

niestety, zanim się je da koniom, trzeba najpierw sprzątnąć kuchnię, która wygląda jak wielkie pobojowisko i jest cała oblepiona ciastem, a jakby tego było mało - zmyć wszystkie naczynia 😉
ale warto, szczególnie jak konie potem wcinają takie własnoręcznie robione cukierki 😉

wadą jest to, że miętowe czy ananasowe jeszcze się zrobi, ale eukaliptusowych niestety już nie 😉
Zuziasta   Zakupoholik na odwyku...
24 lutego 2009 14:43
Kaprioleczka wielkie dzięki  🙇
Najlepsza nagroda to marchew, na drugim miejscu jabłko, na trzecim chleb  :kwiatek:
asds   Life goes on...
17 marca 2009 21:34
Ja dzis zakupiłam 3,5 kg wór cukierków Meadow Herbs  Spillersa i nie powiem koniowi i psu wchodzą że aż uszy się trzęsą 🙂. A co do Elliotów Eukaliptusowych też polecam! BArdzo chetnie jedzone i ładnie pachnące 🙂
Samba Bati   ...jeszcze słychać śpiew i rżenie koni...
18 marca 2009 16:51
A ja bardzo polecam daktyle,mogą być świeże,wtedy należy pamiętać żeby wyjąć pestkę!Można dawać te suszone,kilogram w Makro kosztuje około 6zł.Mój koń je po prostu uwielbia,a są niezwykle zdrowe,to prawdziwa bomba witamin i mikroelementów. 😉Daje tez banany bo gdzieś czytałam że jeden banan zaspokaja dzienne zapotrzebowanie konia na magnez🙂😉) 🏇
Kaprioleczka Wielkie dzięki, jak będe miała czas w weekend to zrobię 🙂
IloveMosiek   Mościsław & Co
18 marca 2009 19:50
  Daje tez banany bo gdzieś czytałam że jeden banan zaspokaja dzienne zapotrzebowanie konia na magnez🙂😉) 🏇


mój Wicher będzie wniebowzięty, jak go o tym poinformuję. uwielbia banany i wszystko, w czym występują 😁
KuCuNiO   Dressurponyreiter
18 marca 2009 21:09
Ja mam w pace taką puszkę i tam trzymam smakołyki teraz:-)
Aktualnie znajdują się w niej cukierki ziołowe Spillersa i truskawkowe Eskadrona.
Polecam i jedne i drugie:-)
Orzech na razie z braku kasy wcina lidlowe bananowe 😁 podeszlu mu bardzoxD nie wiem co on w nich widzi dla mnie są wstrętne 🤣 chociaz w sumie kazdy ogon je zdjada u mnie w stajni 😁 jak ukradne komus z puszki to mamy jeszcze takie batoniki z siemieniem ;p Marchewka,jabłka 😍
KuCuNiO   Dressurponyreiter
22 marca 2009 18:51
O mamo, na Torwarze nabyłam od Szafirowej boskie cukierki jogurtowo-jakieśtam..sa po prostu nie do opisania!
Czegoś tak pięknie pachnącego i smakujacego (tak!) nie miałam!
Niestety nie pamiętam co to za firma, ale jakaś nowa, pierwszy raz ją widziałam.
asds   Life goes on...
22 marca 2009 19:23
oo Kucunio to gadaj jakie!! W wiaderku czy brązowej torbie takie?
KuCuNiO   Dressurponyreiter
22 marca 2009 20:15
W takiej białej torebce z nadrukami były za 25 zł.
Super są też te w pudełku za 37zł. Pewnie też się w nie zaopatrzę, ale narazie wzięłam na próbę zwykłe i po prostu...boooomba
Mój koń pogniewał się na cukierki  🤔 Jadł chętnie i Leoveta, i Spillersa a tu nagle foch. Nadgryzie smakołyk trzymany w ręku, pomemle i wypluwa... Zaniepokoił mnie, chyba zęby mu sprawdzę. Chociaż z marchwią i owsem nie ma najmniejszego problemu, wsuwa elegancko  🤔wirek:
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
22 marca 2009 22:19
KuCuNiO, mowilam! 😉 kupilas jogurtowo-rumiankowe, a firma to Officinalis 🙂
asds   Life goes on...
22 marca 2009 23:19
AAAaa... to to sa te cukierki co forumowa quantamera do Polski sprowadza 😀!!

na www.animalia.pl są do dostania...PRzyznam ze wyglądają fajnie , ale cena przyznam dośc wysoka
ee tam cena
ale za to jak pachnie  😅

asds   Life goes on...
22 marca 2009 23:39
wiesz szemrana..nie to zebym zalowała ale przy moim bandycie wagi cięzkiej to taka torebka  to by w nanosekundach się rozeszła  😁..Nawet ostatnio jak SPillersa kupowałam to odr azu 3,5 kg wziełam zeby zaraz znó nie smigac po nowe
KuCuNiO   Dressurponyreiter
23 marca 2009 05:38
Cena w sumie trochę wyższa niż zazwyczaj, ale naprawdę się opłaca:-)
Ja akurat nie daję jednorazowo duzo cukierków i starczają mi na dłużej:-)
Szafirowa, jeszcze do Ciebie uderzę:-PP
asds   Life goes on...
23 marca 2009 12:05
Kucunio to tylko zazdroscic ekonomicznego rozmairu konia. Mój to jak jedego cuksa dostanie to bunt na pokładzie, bo za szybko się skończył  😁
KuCuNiO   Dressurponyreiter
23 marca 2009 13:33
Ja używam cukierków raczej w formie nagrody. Ale fakt, że duży koń nie bedzie czuł smaku takiego małego cukierka. Chociaż te, które kupiłam tak pachną, że trudno ich nie poczuć nawet z daleka:-)
asds   Life goes on...
23 marca 2009 13:48
Wiesz ja cukierki tez używam w formie nagrody, ale tez daje np. w czasie jazdy podczas stępa w nagrode za dobra prace, A wiec troche mi schodzi. A z tego co wyczytałam co do cukierków Officinalis konie do 500 kg 10 szt. dzińę...hmm to u nas chuba  z 15 na dzień by musiało isc 😉, plus bonusy dla naszych sasiadów boksowych
KuCuNiO   Dressurponyreiter
23 marca 2009 13:52
Szczerze mówiąc to pierwsze słyszę zeby dawkowanie cukierków było jakoś specjalnie określone. Może to maksymalna ilość?
Ja daje wtedy kiedy chce, czasami wogóle nie daje:-)
Ale zazwyczaj przed jazdą i po coś mu tam wyciągnę z kieszeni:-)
asds   Life goes on...
23 marca 2009 13:53
Rzekomo taka ilośc cukierków jest sugerowana dziennie aby zaspokoic zapotrzebowanie konia na jakies tam witaminy, ziółka i itp 😉
Ja dostałam niedawno cukierki Leoveta (prezent urodzinowy 😀) o smaku banan-ananas-papaja. I powiem ze pachną tak apetycznie ze sama bym zjadła. Chyba będe je teraz kupować dla mojego koniowatego😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się