Mam i ja. Sierpówkę, ofiarę napadu srok. Ranna, wystraszona. Mała bardzo. No nic. Radzę sobie. Oby i ona sobie poradziła.
p.s
Potrzeba matką wynalazków: z plastikowej pipetki zrobilam sobie taką "łyżkę"- czyli sztuczny dziób. Żuchwę jakby. Dobrze się tym karmi.
p.p.s
ps.
Pisklę dzień trzeci. Żyje. Karmię go półpłynną kaszką. Dodaję Duphalyte trochę. Rana na skrzydełku się ładnie zasklepiła.
Martwi mnie jego smutek i takie poczucie osierocenia. Puściłam mu głosy sierpówki z komputera i zaczął piszczeć z taką nadzieją. 🙁
Co ciekawe: sroka, która go usiłowała porwać nie daje za wygraną. Wystarczy wystawić małego na balkon i już się zjawia. Krąży, skrzeczy, podlatuje. Wrrrr....
I coś praktycznego : siedzi w kartonowym pudełku przykrytym z góry koszykiem od roweru. Wygodnie z tym się obchodzić. Karto wyścielam ręcznikami papierowymi, bo łatwiej utrzymać porządek niż w sianku.