Sprawy sercowe...

Pauli ja po prostu nie lubie, jak mi ktoś zagląda do portfela, więc nie robie tego mojemu partnerowi ani nikomu. W mojej opini, jeżeli pierw dokłada się do domowego budżetu, a potem wydaje na swoje przyjemności, to nie ma w tym nic dziwnego. Nawet jeżeli za ostatnie 100 zł (częśc z tego) wyda na fajki, to czemu nie? 👀
Myślę, że tu bardziej chodzi o to, że nie akceptujesz 100% jego palenia, ale to tylko moja opinia.

Ja często wychodze z domu o 9, wracam o 22, albo ide na całą nocke do pracy i nie widze się z moim partnerem, chodze wcześniej spać, bo mam dużo rzeczy na głowie i musze być świeża kolejnego dnia. Więc doskonale moge zrozumieć twojego P (?). Na jego miejscu zrobiłabym dokładnie to samo i również oczekiwałabym wyrozumiałości.
nerechta nie mam parcia, tylko tak...szkoda trochę, wszyscy wokół się 'parują' bardziej lub mniej szczęśliwie, tylko ja nigdy nic.  Szukać na siłę nie będę, bo nawet bym nie umiała, także po prostu poczekam sobie jak się sytuacja rozwinie. Niemniej jednak sądzę, że to się skończy tak, jak wygląda teraz :P
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
23 maja 2014 13:39
wspólny domowy budżet...

Ale o co chodzi?

Przykra sprawa z psem. A powiedział dlaczego jednak nie chce się zajmować psem?

W mojej opini, jeżeli pierw dokłada się do domowego budżetu, a potem wydaje na swoje przyjemności, to nie ma w tym nic dziwnego. Nawet jeżeli za ostatnie 100 zł (częśc z tego) wyda na fajki, to czemu nie? 👀
Myślę, że tu bardziej chodzi o to, że nie akceptujesz 100% jego palenia, ale to tylko moja opinia.

Może nie to, że nie akceptuję palenia, bo sama też popalam, bardziej męczy mnie obawa o jego zdrowie. Jeśli chce palić, to ja nic z tym nie zrobię, ale bardzo bym chciała, żeby ograniczył, dla własnego dobra.

Co do zaglądania do portfela, absolutnie nie mam tego w zwyczaju, każde z nas ma swoje pieniądze i dysponujemy nimi tak, żeby wystarczało do wypłaty, a w każdym razie ja się staram żeby tak było. Mamy swój układ jeśli chodzi o domową kasę, ale nie będę już wnikała w szczegóły, bo to w tej chwili nie ma znaczenia. Rzecz w tym, że czasem domowy budżet zostanie wykorzystany przed końcem miesiąca, różnie to bywa, warto mieć jakieś zaskórniaki.

Żeby lepiej zobrazować co mam na myśli pisząc o tych ostatnich 100zł podam taki abstrakcyjny przykład, pytam co robimy na obiad, może jakieś mięsko, a słyszę, że nie ma kasy, więc niech będzie zupka chińska. Ale wieczorkiem jest piwko.
To tylko przykład, ale schemat jest mniej więcej taki.
Razi mnie trochę jego zbyt wybiórcze podejście do tematu pieniędzy, ale nie kontroluję go i nie narzucam swojego zdania.
Ograniczam się tylko do tego, że przypominam mu, żebyśmy zbytnio nie szaleli z pieniędzmi, jeśli jesteśmy już na rezerwie. Ale to przecież nie temat o domowych wydatkach i sytuacji finansowej 😉

Jak już wcześniej pisałam, jestem wyrozumiała i cierpliwa, ale przecież po to mamy ten wątek, żeby czasem sobie ponarzekać, prawda? 😉
My mmy tak ustalone, że daje ten kto ma.
Z tymże, ja np sobie nie kupię butów, jeśli wiem, że muszę iść do dentysty.

A z psem lipa, bo najpierw mnie nastawiał sam na zasadzie: "zostanie, ja to wiem", a teraz nie chce mu się posprzatać po psie, wyjść z nim na dwór czy cokolwiek...
Czuję się zostawiona z młoda sama sobie.
Dosłownie w sumie to: wystawiona...
Gillian   four letter word
23 maja 2014 14:16
escada
No niestety nie zawsze zdarza się spotkać, np. w tę niedzielę będę w domu przed 21, a on już będzie się szykował do spania (albo leżał w łóżku), bo w poniedziałek musi wstać przed 5. Kiedy on ma na rano nie miewamy wspólnych wieczorów, przychodzę z pracy i mówię mu dobranoc.


co to za praca? bez przesady, mój chłop dojeżdża 40km żeby być przed 6 w pracy, skąd wychodzi dopiero po 20-stej, zanim przyjedzie jest po 21. Zawsze jemy razem kolację, pomaga pozmywać, zajmuje się mną, rozmawiamy. I jest następnego dnia niewyspany, trudno.
Na poczatku związku można być nie wyspanym , bo działają endorfiny i utrzymują u człowieka życiową energię  😁
Po prostu tak jest w życiu, po jakimś czasie w związku zaczyna się prawdziwe życie , czyli zapierdzielanie za kasą by było co do gara włożyć, a spędzanie czasu polega na spaniu w jednym łóżku. Życie.
Po prostu tak jest w życiu, po jakimś czasie w związku zaczyna się prawdziwe życie , czyli zapierdzielanie za kasą by było co do gara włożyć, a spędzanie czasu polega na spaniu w jednym łóżku. Życie.

o jezuuu, [b]Rosek [/b]🙄 Moze ja zyje w krainie jednorozców, ale wiesz, ze mamy to w co wierzymy? 😉

edit. pogrubienia
Gillian   four letter word
23 maja 2014 15:11
ja mam od pierwszego dnia zapierdzielanie za kasą a niewyspanie nigdy się nie skończy tak czy owak, więc chyba pora się przyzwyczajać 😉
Thymos, weź pomyśl, facet wystawia Cię po raz kolejny... Co robisz?

a) jesteś z nim dalej, przecież się zmieni
b) jesteś z nim dalej, przecież mnie kocha
c) zostawiasz go w cholerę i jesteś szczęśliwa
ja jestem od 13 lat w związku w którym bywało ,że widzieliśmy się całymi dniami , on był z granicą-nie widzieliśmy się tygodniami , on był na miejscu kończył pracę wcześnie - spędzaliśmy całe popołudnia, on pracował po 16h na dobę -widzielismy się tylko w lóżku. Aktualnie widujemy się wieczorami parę h. Często na filmie wieczorem zasypia. Często zasypiam ja. Często jak wrócę ze stajni w niedzielę , jedyny dzień wolny , to zasypiam a on coś ogląda. Jak mega pada i w sobotę nie jade do stajni to siedzę i się nudzę , bo on po pracy sobie śpi. Ale ani myślę go budzić by mnie zabawiał swoim towarzystem , bo wiem ,że jest zmęczony , bo cały tydzień harował.
Wierzyć to ja sobie mogę że wygram w końcu w totka i bedzie mnie stać żeby spędzać całą dobę razem , chociaż to by bylo mega szkodliwe  😉

I fakt wysypiać się jest ciężko , ale w życiu nie oczekiwałabym by po 16h pracy siedział z oczami na zapałki, bo ja chcę spędzić  nim czas.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
23 maja 2014 16:05
Kurczaki, to ja pracując na etacie i prowadząc z mężem dwie firmy, z niespełna 2-letnim dzieckiem i 3 kundlami mam więcej czasu  😎
No właśnie my oboje prowadzimy własne firmy usługowe , gdzie jak jest praca to się pracuje ile wlezie. Teraz jest spoko okres , ja kończe 18 co drugi dzień 20 , on jest w domu koło 18tej , chodzimy na długie spacery , chodzimy na zakupy a za tydzień jedziemy na 2 tygodnie na wakacje 🙂 Ale bywało różnie , w tym też tak,że spędzaliśmy czas spiąc w jednym łóżku 🙂
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
23 maja 2014 16:17
No u nas też różnie bywa, jak to na swoim  😉
ovca   Per aspera donikąd
23 maja 2014 16:35
Moze ja zyje w krainie jednorozców, ale wiesz, ze mamy to w co wierzymy? 😉


lubię to! 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
23 maja 2014 18:49
Gillian
Jeśli pytasz o mnie, to pracuję w dużym centrum handlowym, zmiany mam zazwyczaj po 11 godzin.
A jeśli chodzi Ci o Piotrka, to jeśli chce chodzić spać o 20 poprzedniego dnia, żeby wstać o 5 do pracy, to niech tak robi, ma być wypoczęty i mieć siłę do pracy, a my mamy przed sobą całe życie. Twój facet potrzebuje mniej snu, więc ciesz się, że masz go dla siebie dłużej 😉

Zrobiła się nam tutaj jakaś dziwna licytacja kto ile pracuje i jak to możliwe, że kończąc o 21 jeszcze widzi się ze swoim facetem. Nasz dzień zorganizowany jest tak, a nie inaczej, więc w tygodniu, kiedy oboje jesteśmy w pracy nie możemy spędzać ze sobą zbyt wiele czasu. Piotrek chce się wyspać do pracy i to jest priorytet, przecież nie będę trzymała go na nogach na siłę, kiedy widzę, że ledwo patrzy na oczy. Tak jest i już, nic na to nie poradzę.

Przypominam, że mój problem polegał na tym, że nawet w soboty, kiedy oboje moglibyśmy mieć wolne i spędzić dzień razem, mój mężczyzna chce chodzić do pracy 😉
Skoro miewacie sytuacje że jedziecie na rezerwie to się nie dziwię że chce iść do pracy 😉 myślę że ppowinnas być bardziej wkurzona na aktualna sytuację życiową jniż na faceta który z taką a nie inną rzeczywistością próbuje sobie radzić.  w końcu minie bo pewnie nie będziecie dokładnie tak pracować do emertury 😉

Btw: mój marudzi że nic nie może odłożyć z pensji a zamiast brać jedzenie z domu (nawet jak mu przygotuje w przypływie czułości) zapycha się bulkami slodkimi. Wychodzi jakieś 150 zł miesięcznie w zad. 😉
Fantastycznie. Długi weekend mamy z głowy. Teściowa się wtedy urlopuje i nie chce ze sobą zabrać psa. A specjalnie kupiła małego, "będę mogła z nim wszędzie jechać".  🍴
Więc synek się musi opiekować.
Mój mąż też ma pracę 3-zmianową i jak ja pracuję, to często się mijamy. W poprzedniej pracy pracowałam najczęściej 9-17, ale z racji, że dojeżdżam, wychodziłam wcześnie rano i wracałam wieczorem, więc nie było mnie cały dzień. Jak miał popołudniówki  to jak ja wychodziłam on jeszcze spał, jak on wracał ja już spałam 😀 Jak miał nocki, to ja rano wychodziłam zanim wrócił i widzieliśmy się po południu 2-3 godziny. Na rano było podobnie, jak wychodziłam on spał, jak wracałam to zanim poszedł spać też mieliśmy jakieś 2-3 godziny. Z tym, że mieliśmy obydwoje wtedy wolne weekendy. Owszem, jest to trochę męczące i czasem człowiekowi smutno, że nie ma czasu by posiedzieć razem dłużej, ale ja cieszyłam się nawet z możliwości wspólnego snu.
Pauli jestem w stanie Cię zrozumieć, bo to faktycznie nie jest przyjemna i komfortowa sytuacja, takie mijanie się mimo, że mieszka się razem, ale wydaje mi się, że powinnaś też starać się zrozumieć swojego faceta. Jeśli czekają was wydatki, to pewnie tak jak dziewczyny słusznie zauważyły, twój facet chce skorzystać z możliwości dorobienia sobie, nawet kosztem wolnego dnia. Nie dziwię się też, że po pracy nie ma ochoty nigdzie wyjść, mój ma podobnie, ma męczącą  pracę i jak ma wolny wieczór, to po prostu musi odpocząć.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
24 maja 2014 14:57
pamirowa
Pewnie, że rozumiem i cieszę się, że jest rozsądny i obowiązkowy 🙂

escada
No właśnie, sytuacja jest jaka jest i musimy trzymać się razem, żeby było nam coraz lepiej.

Prawda jest też taka, że wcale nie jest nam źle, jak by to mogło wynikać z moich postów, pracujemy oboje, zarabiamy, wystarcza od wypłaty do wypłaty, ale wiadomo, że każdy chciałby mieć coś więcej, od czasu do czasu zaszaleć bez obawy o finanse.


Serio, nie mam mu za złe, że chce jak najwięcej zarobić, że chce żeby nam obojgu dobrze się żyło (chociaż nie mam na co narzekać w tej kwestii), czasem po prostu mi go brakuje i tęsknię, ale wiem, że tak musi być, przynajmniej na razie.
Staram się nie dokładać mu (wiem, że jemu też się ta sytuacja nie podoba), wspieram jak mogę, ale są takie chwile, że jest mi smutno i muszę się wygadać.
Ale już mi lepiej 😉 Dzięki :kwiatek:
madmaddie   Życie to jednak strata jest
24 maja 2014 18:34
madmaddie, DeJotka, czemu macie takie parcie na faceta? Jestescie mlodziutkie, skupcie sie na sobie, swoich pasjach. Stekanie na brak faceta w waszym wieku jest przynajmniej bez sensu, zeby nie mowic ze dziecinne 🙂

a czemu piszesz "takie parcie"? jakbym chodziła i ciągle jęczała, że nie mam faceta, to by była desperacja.
to nic złego nie chcieć być samemu, niezależnie ile ma się lat.
Dziewczyny, jestem w strasznie dziwnej sytuacji, poznałam faceta, spotykaliśmy się trochę, oboje się sobie podobamy i to bardzo, jest chemia i ogólnie bardzo dobrze, ale czuć ten jakby dystans, że nie wiemy oboje do końca jak się zachować jakby, trudno to opisać słowami. Dodatkowo on nigdy pierwszy nie napisze, nie zaproponuje spotkania, wszystko proponuje ja. On może nawet przez tydzień nie dawać znaku życia, potem nie widzi żadnego problemu. Nie wiem na czym stoję, co się dzieje i czemu nic dalej się nie dzieje, skoro tak jak mówiłam chemia jest na bank. Ja już przeanalizowałam chyba miliard prawdopodobnych przyczyn i nie mam już siły, najlepiej by było pogadać, ale to jest chore, że tylko ja pierwsza piszę i tylko ja proponuję spotkania. Może to jest spowodowane faktem, że na początku znajomości byłam dość niedostępna. Najchętniej napisałabym teraz smsa z zapytaniem czego on ode mnie tak na prawdę chce i czy chce się spotykać czy robi to tylko z przyzwoitości, a najchętniej by zakończył znajomość. Już za bardzo jestem tą sytuacją zmęczona, ale wiem, że nie tędy droga. Jak tak dalej pójdzie, skończę chyba u psychiatry Pomocy  🙁
Dworcika   Fantasmagoria
24 maja 2014 20:50
szepcik, mieliście jakieś takie plany, że pies Wam je mocno krzyżuje? Może da się to jakoś ogarnąć?
Jasmine,  może jednak się "sobie nie podobacie tak bardzo" jak Ci się wydaje?
busch   Mad god's blessing.
24 maja 2014 21:52
Jasmine, niestety najczęściej takie sytuacje wynikają z tego, że ta druga strona nie chce tak bardzo, jak nam się wydaje...
madmaddie, też mi się tak wydaje, singielstwo ma swoje zalety, ale tak naprawdę życie w parze wydaje mi się jakieś takie bardziej "naturalne" - masz drugą osobę obok siebie, która razem z Tobą ciągnie swój wózek. Dla mnie to nic dziwnego, że się za tym tęskni, w końcu to nie tylko posiadanie "instytucji chłopaka", ale też wsparcie emocjonalne, realizowanie potrzeby bliskości itd. Szkoda, że w tej kwestii nic na siłę 😉
Averis   Czarny charakter
25 maja 2014 04:04
Jasmine, jeżeli on nigdy nie proponuje spotkania, to widać wcale mu na kontakcie nie zależy. Takie zachowanie już na początku znajomości jest zazwyczaj jednoznaczne 🙁
szepcik, mieliście jakieś takie plany, że pies Wam je mocno krzyżuje? Może da się to jakoś ogarnąć?


Dwo sprecyzowanych jeszcze nie, chodzi mi bardziej o to, że zostałam postawiona przed faktem dokonanym. Nawet jeśli planowałam wyjazd, to już mogę zapomnieć. Albo jechać sama 😉

Ale taka jest już teściowa. "Przychodzę na obiad." "Przyjedźcie po psa, bo wyjeżdżam". Nie zapyta, bo wszyscy muszą tańczyć dookoła niej. I to mnie wkurza....

A pies niestety jest rozpuszczony okropnie, jak zostaje sam w domu to zdarza mu się niszczyć oraz jeszcze posikuje w domu. I jak psy są inteligentne, to ten jest wyjątkowo głupi 😉
szepcik, no ok, ale przecież możecie odmówić. Trochę więcej asertywności.
Jak teraz Ci teściowa włazi na głowę, to co będzie po ślubie?
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
25 maja 2014 11:56
Pauli- dobrze Cię rozumiemmy się wprawdzie widzimy prawie codziennie,ale na zasadzie przejechania gdzies tam autem i załatwiania spraw,a dzis w koncu niedziela dla nas tulenie, mizianie i z wczoraj na dzisiaj współne spanie-wy chociaz spac razem możecie,ale się rozmijacie za dnia/wieczorami, my sie widzimy, ale mozna powiedziec, że służbowo, więc też tęsknie po prostu za bliskościa😉
a co do fajek/piwa itp to jeżeli tak jak piszesz dobrze sie dogadujecie to po prostu pogadajcie na spokojnie
O właśnie, ja sobie cenię we wspólnym mieszkaniu te noce razem 🙂 Bywa, że się mijamy, owszem. Tęskni wtedy człowiek za rozmową, bliskością, spędzeniem razem wolnego czasu. Ale jak mamy tak zmiany w pracy, że się mijamy cały tydzień, to cieszę się jak chociaż spać możemy razem. Bo nawet jeśli mąż już śpi, to ja zawsze mogę się do niego przytulić. Wspólny sen to przecież też forma bliskości i spędzania razem czasu 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
25 maja 2014 13:31
Macie rację, taki rodzaj bliskości jest na wagę złota, kiedy nie spędza się dni razem.

a co do fajek/piwa itp to jeżeli tak jak piszesz dobrze sie dogadujecie to po prostu pogadajcie na spokojnie

Gdyby to było takie proste... 😉
W tym temacie zostało już powiedziane wszystko. Do niczego go nie zmuszę, a on powinien chcieć ograniczyć fajki, bez jego chęci moje namowy nie mają najmniejszego sensu.
Pozostaje mi wierzyć, że kiedyś do tego dorośnie i sam zdecyduje, że chce coś zmienić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się