"Nie ogarniam jak..."

Tak jak w dowcipie: "nie ogarniam tej kuwety" 😉
W sensie, że czyjś rozum jest widocznie zbyt wąski by pojąć niektóre dziwne rzeczy, które się dzieją na świecie.
Hehe, no właśnie mi to nie brzmi jak "nie rozumiem" - co widać z emocji w dalszej dyskusji. Raczej czuć potępienie vs walka o "wolność jednostki" a nie: nie rozumiem - to ja ci wytłumaczę.
To jak matka mówiąca do dziecka: dziwi mnie, jak możesz sam nie wpaść żeby posprzątać w domu. Ciekawe na ile naprawdę ją to dziwi a na ile jest na to dziecko po ludzku wkurzona ;P
Nie twierdzę, że nie można się na coś wkurzać, bo można. Tylko warto to po ludzku powiedzieć, a nie chować za dziwnymi neutralnymi stwierdzeniami.
Kiedyś się mówiło: "to się w pale nie mieści" 🙂
Że zawsze wkurzenie, to się nie zgodzę. Dezorientacja, pewna bezradność. Ew. wkurzenie jako następstwo.
BASZNIA   mleczna i deserowa
27 maja 2014 12:43
Polska jezyk trudna :-) .
Ale temat idealnie nazwany moim zdaniem. Tez kilkakrotnie wpisywalam sie do "wkurza" choc nie tyle wkurzalo-ach ten podeszly wiek-co wlasnie no...yyyyyyy...

Edit: dokladnie ujela to halo :-) .
Nie ogarniam np. jak uczeń może dziabnąć nauczycielkę nożem. No nie ogarniam. Wkurza mnie to? W żadnym razie - bo w ogóle mnie nie dotyczy. Potępiam? Nie - mam za mało danych.
Nie ogarniam i już.
Ale czasem się mówi też: "nie mogę ogarnąć tego rozumem"
Hehe, mój tata używał sformułowania "to się w pale nie mieści" na niektóre moje i brata wybryki w dzieciństwie - czułam tam taki brak zrozumienia, że aż totalne wkurzenie 😉

Piszę to, bo rzuca mi się ostatnio w oczy w paru wątkach taka świętobliwość - ludzie piszą tak, żeby przypadkiem nie powiedzieć jak naprawdę myślą. Albo puszczą parę z ust, a potem 3 zdania żeby się wytłumaczyć i przeprosić ewentualnych urażonych. Ech.

halo, serio po prostu nie rozumiesz? Nie masz do tego żadnego stosunku? Że na przykład przeraża cię, że ktoś może coś takiego zrobić? Nie niepokoi cię, że tak się teraz dzieci wychowuje? Po prostu tego nie rozumiesz, naprawdę?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 maja 2014 12:58
Niektórych rzeczy ogarnąć umysłem nie da rady 🙂
BASZNIA   mleczna i deserowa
27 maja 2014 13:27
Dzionka, esssu, halo nie ma do tego osobistego stosunku. Ja tez nie, bo dla mnie nie do pomyslenia, zeby dziecko moje kogos zasztyletowalo, ani nauczycielem nie jestem. Tez nie ogarniam tego przykladu. Empatii za malo, zeby wielce wspolczuc, a poza tym...no nie ogarniam po prostu. W pale mi sie nie miesci jak kto woli. Napisz do CzarownicaSa, jak Cie tak bardzo razi tytul...

Ja np nie ogarniam podawania lekow na wyrost/niepotrzebnie. Wisi mi to jak kilo kitu, uwazam za objaw selekcji naturalnej glupkow, ale no serio...jak mozna? Proszek do prania tez by zarli? W koncu i to i to chemia 😉.
BASZNIA, ależ mnie ten temat nie wkurza, ja go po prostu NIE OGARNIAM 😁

Może to moje terapeutyczne zboczenie, bo jakoś zawsze tak jest, że jak ktoś używa słów "zdziwiłem się, że tak powiedziała" albo "nie rozumiem czemu tak robi" to po dopytaniu okazuje się, że siedzą w nim zupełnie inne uczucia. Ale macie rację, na takim ogólnym forumowym poziomie może lepiej to tak zostawić i nie grzebać głębiej 😉
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 maja 2014 14:00
I losie, to ja sie ciesze, ze u mnie w rodzinie same takie tradycyjne prukwy, co ubierają sie zawsze czysto i elegancko.

tet, eleganckie, dobrze skrojone spodnie to wydatek rzędu 200 zł...


Miałam bardzo dobrze skrojone dżinsy za 700 zł. Nie ogarniam wesel i ślubów z pompa. Formalizacja urzedowa w USC nie wymaga wg mnie absurdalnych rytuałów i przebieranek. Rejestruje cos w urzędzie i idę do domu. Proste.

Ps. Zeby nie było ( jak mawia mój nadal, od 10 lat partner a od 4 mąż ), nie wydam kasy na cos w czym pójdę raz, czy dwa razy w życiu. Nawet 2 zł. W dżinsach chodziłam przed ślubem, i po ślubie i to były bardzo dobrze wydane pieniądze.
dżinsy za 700 zł.


ja tego nie ogarniam, chyba w życiu nie widziałam dżinsów za siedem stówek  😁
Dzionka, nie niepokoi mnie, że tak się dzieci wychowuje (niepokoją inne zjawiska wychowawcze), nie przeraża - bo wiem (zdaję sobie sprawę), że ludzie przebijają innych ludzi nożami, bagnetami, kulami - dość często. Po prostu - to jest mi zbyt obce, jak z innego wszechświata, nie mieści się w moim obrazie "bliskiego" świata.
W dyskusję na temat znaczenia/wartości "rozpoznawania prawdziwych uczuć" wolę się nie wdawać. Kiedyś wydawało mi się to Bardzo, Bardzo Ważne, dziś - w ogóle.
Ujmę to tak: ty gotujesz - musisz znać składniki i proporcje. Ja "tylko" jem 😉 i potrawa ma być smaczna i pożywna.

Z innej beczki: nie ogarniam, jak ludzie radzą sobie z... piochtoniną/fioletem/gencjaną. Pojąć nie mogę. Ja zawsze wyglądam jak dziecko wojny, żebym na uszach stawała. I zawsze ciuchy zniszczone i wybrudzone nieprawdopodobne rzeczy. JAK np. weci, pielęgniarki itd. nie łażą upaprani na fioletowo??? Nie mogę pojąć jak to się robi, ech.
tez nie ogarniam jak na jeansy można wydac siedem stówek, buty owszem, ale jeansy masakra  🤣

A ubieranie się w byle co na co dzień i na uroczystości, jest zwykłym wieśniactwem i brakiem kultury. Po to są odpowiednie ciuchy, żeby się w nie ubierać i wygladać zgodnie z powagą sytuacji, po prostu taki naturalny dress code wynosi się z domu. Jak rodzice na uroczystości łazili w klapkach i jeansach to dzieci będą robić podobnie, dla mnie to turbo buratcwo i tyle.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 maja 2014 14:47
[quote author=tet link=topic=95120.msg2104210#msg2104210 date=1401195646]
dżinsy za 700 zł.


ja tego nie ogarniam, chyba w życiu nie widziałam dżinsów za siedem stówek  😁
[/quote]

Tez nie ogarnialam, dostałam je od męża, szlag mnie trafił, bo tyle to ja zarabiałem na miesiąc. Ale trzeba przyznać, ze sie zamortyzowany 🙂 nosilam je ponad 6 lat.

Hanoverka, w tym właśnie sęk, ja ślubu nie zapisuje w kategorii uroczyste, jedynie ważne. Jak miałam iść na bożonarodzeniowy koncert do Watykanu to nie poszłam, bo nie miałam w czym, a opór przed zakupami miałam straszny. No i nie poszłam. To było niemal 10 lat temu, teraz bym ruszyla zadek do odpowiedniego sklepu. Ech, młodość 🙂
Może kolejny ślub będę brała w garsonce hahahaha
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
27 maja 2014 15:45
Ja nie ogarniam cen ziemi w niektorych rejonach podwarszawskich- nie, ze jakas totalna pod-warszawa typu Wawer, Wesola czy inne Konstanciny, dobre 30 kilosow dalej i bach- 500 tysi za hektar rolno-budowlanej. Mi sie to w glowie nie miesci, powaznie.
ovca   Per aspera donikąd
27 maja 2014 15:53
CzarownicaSa ja ostatnio pojechałam elegancko ubrana na komunię (żadna rodzina- synek przyjaciela mojego P). Powitałam mnie matka chrzestna dziecka w sztruksowych dzwonach i czarnym t-shircie, z włosami związanymi w cebulę na czubku głowy. Nie ogarniam 😉
Dzionka Ale temat wątku wziął się z innego wątku, w ktorym Czarownica pisała o swoich obawach i problemach z nazwaniem swoich uczuć. 😉 Ktoś zasugerował: nie ogarniam, jej się spodobało i już. 🙂

tez nie ogarniam jak na jeansy można wydac siedem stówek, buty owszem, ale jeansy masakra  🤣

A ubieranie się w byle co na co dzień i na uroczystości, jest zwykłym wieśniactwem i brakiem kultury. Po to są odpowiednie ciuchy, żeby się w nie ubierać i wygladać zgodnie z powagą sytuacji, po prostu taki naturalny dress code wynosi się z domu. Jak rodzice na uroczystości łazili w klapkach i jeansach to dzieci będą robić podobnie, dla mnie to turbo buratcwo i tyle.


Pogrubienie moje. Amen! Zgadzam się.
Ostatnio mój chłopak odbierał wyróżnienie na pseudo gali organizowanej przez jedną z warszawskich uczelni. Założył koszulę i marynarkę, jeansy i eleganckie buty, nawet ja zarzuciłam na siebie koszulę. Kilku typków przyszło ubranych w ciuchy typu: spodenki, koszulka bez rękawów, sandały + okulary przeciwsłoneczne na czubku głowy. Nie ogarniam...
Zostałam wytresowana w ten sposób, że jednak potrafię ubrać się w miarę stosownie bo po prostu moim zdaniem świadczy to o szacunku lub jego braku.
Cóż, ja widziałam w tym roku kilku maturzystów w bluzach od dresu z nazwą drużyny klubowej na plecach i krótkich spodenkach, takich szortach. Wyglądali jakby szli na zajęcia ruchowe a nie na egzamin. Przekochane dzieciaki, ale serio, aż tak na maturę? Za moich czasów szło się w stroju 'galowym'. Ok, uczę w międzynarodowej szkole i mamy tam naprawdę luźne podejście do stroju, ale.. 🙄
Jak dla mnie to po prostu nie powinno się takich wpuszczać na maturę czy jakikolwiek inny egzamin 😉 albo przynajmniej trochę postraszyć, żeby życia im nie psuć
To niestety nie jest takie proste. Ja im swoje powiedziałam jak zobaczyłam ich w takim stroju na stołówce. Ale albo to się wynosi z domu, albo nie.
Co racja to racja. Ja od zawsze byłam ciągana na imprezy rodzinne w "lepszych" cuchach, naoglądałam się rodziców i rodzeństwa, cała rodzina praktykowała taki sposób działania więc dla mnie jest to jedyna słuszna opcja. Nie uważam, że zawsze i wszędzie trzeba się wciskać w sukienki. Czyste, ładne jeansy, do tego koszula czy ująca bluzka i już osiągnięty zostaje odpowiedni efekt.
Niektórzy studenci potrafią tak przyjść na egzaminy - dres czy srebrne legginsy są na porządku dziennym, klapki japonki u facetów też.
Tak jak mówicie, to sie z domu wynosi - ja nie ubieram się w pełen mundurek, ale białą bluzkę do dzinsów zawsze mam.

Nie ogarniam, jak można być burakiem takim z krwi i kości - wczorajszy wyjazd terenowy z uczelni skutecznie uprzykrzyli dwaj panowie, którzy tankowali wódę od 8 rano w autokarze, później padli jak muchy, żeby na końcu drzeć japy na pół pojazdu i przeklinać tak, że uszy bolą.
Upominanie studentów ostatniego roku.... No, nie ogarniam.
a ja w drugą stronę nie ogarniam.
Bo u mnie w domu się zawsze "wychodne" ciuchy na domowe przebierało.
a mój M. ma wręcz przeciwnie. Pójdzie robić coś brudnego w tym w czym stoi.
I tym sposobem zmieniał olej w białej koszulce(do wywalenia), czy potrafi iść wywalić gnój w butach od garnituru i spodniach w kant, Albo będzie kosił trawę w białych jeansach.
To dość ciekawe. U mnie większa część bliskiej rodziny przebierała się po przyjściu z pracy czy ze szkoły jednak mnie to jakoś nie wzięło. Nigdy się nie przebierałam w gorsze, "domowe" ciuchy jednak bez skrajności 🙂 nie jechałam do stajni ani nie zajmowałam się brudną robotą w najlepszych ubraniach
Ja nie ogarniam, kiedy mój pies jednego dnia rzuca się na drogą karmę weterynaryjną, a drugiego wsadzi nos w miskę i odbiega...
w domu przebieram spodnie na wygodne dresowe i ewentualnie sweter na bluzę. Nie ogarniam chodzenia w wyjściowych ciuchach po domu, gdzie kot może zadrapać, może się poplamić itd 🙂
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
27 maja 2014 19:32
ja na maturze tez bylam galowo, no bo tak sie w Polsce nosi i wyssalo sie z mlekiem matki. Za to moj maz byl na swojej maturze normalnie ubrany, ale dzialo sie  to w Niemczech i tu nikt nie lata w garach na maturze. Ja na egzaminach w czasie studiow w Niemczech zawsze bylam ubrana normalnie, i baaaa latem nawet w japonkach 😉 Ale na dyplomowe ubralam sie juz bardziej przyzwoicie. Ale byly to ustne ogromnej powagi egzaminy.

EDIT: zeby nie bylo, ze zmyslam: matura w DE:


dlugo tego nie ogarnialam  😜
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 maja 2014 19:48
kolebka, laski rok niżej na końcowe kolokwium z przedmiotu, który prowadził dość zaawansowany w wieku doktor przyszły na przykład w japonkach, bluzce-bokserce i spodenkach, które nie zakrywały pośladków.
ja tam się lubię odwalić, więc na wszelkie okazje jestem zawsze elegancko ubrana. Ale u mnie w domu elegancko się człowiek ubiera na wigilię, na śniadania świąteczne i nikt nie płacze z tego powodu, bo fajnie jest celebrować to, że się jest razem. odświętnym obrusem, ozdobami, eleganckim wyglądem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się