Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

A looknęłaś na "dzikie dzieci"? 🙂

Mi się nie chce już o porodzie pisać i wspominać.
Poród to nie je bajka. Efekt końcowy jest za to fantastyczny! 😀
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
13 czerwca 2014 21:14


Mi się nie chce już o porodzie pisać i wspominać.



I to jest właśnie mega przykre w Polsce, że jak trafisz na nie taki personel (bo z tego co pamiętam masz Julie właśnie takie wspomnienia związane z "obsługą"😉 mamy mają takie wspomnienia na całe życie. Chociaż u mnie personel super, położne się starały a i tak dobrze nie wspominam...
Ja rodziłam w szpitalu prywatnym, ale na NFZ, bo niestety inaczej można tylko w pakietach a to koszt 10-12 tys (przynajmniej w tym miejscu gdzie byłam), ale nie czułam się traktowana gorzej - oczywiście nie tak "po królewsku" z jednoosobową salą, możliwością spania taty z nami, cesarką na życzenie, znieczuleniem w dowolnym momencie...ale teraz wybieram się tam 2 raz, mam nadzieję że będzie dobrze🙂
Isabelle tak...argument o przewidywalności zdecydowanie do mnie przemawia. To prawda, umawiasz się na konkretny dzień, 20 min i po sprawie. Bez narażania się na cięcie krocza, przyduszenia, ból i czyjąś łaskę lub niełaskę w podaniu oksytocyny.
Chyba zaczynam się nakręcać. Jakoś minął magiczny termin ponad miesiąca do rozwiązania i teraz mi już się to bardzo realne wydaje, chyba dopakuję do końca torbę🙂
No i nie sposób mi się nie wypowiedzieć gdy znowu czytam o tym jaką rzeźnią i makabrą jest poród sn, w szczególności gdy piszą to nieródki. Wiadomo, ludziom zawsze łatwiej przychodzi przypominanie sobie tych strasznych historii, to je z jakąś dziwną fascynacją lubimy sobie przekazywać i emocjonować się nimi w jakiś sposób. O pozytywach mam wrażenie, że na ogół mówi się rzadziej. Łatwiej znaleźć negatywne opinie i komentarze o szpitalach itd. W moim odczuciu wychodzi to z faktu, że osoba szczęśliwa, u której wszystko wydarzyło się tak jak powinno nie ma tej potrzeby  wyrzucenia z siebie żalu, stresu i smutku, który spowodowała sytuacja nie przebiegająca tak jak byśmy sobie tego życzyli i nagromadziła się w nas. Stąd tyle strasznych historii i złych komentarzy o porodach w internecie. Na pierwszy rzut oka 😉 Bo trzeba wiedzieć gdzie szukać, tyle samo można znaleźć pozytywnych, pięknych i wzruszających opisów porodów. Wszystko zależy oczywiście od naszego nastawienia na to czego szukamy. Nikogo nie oceniam ani nie krytykuje i niech żadna z Was ne weźmie sobie moich słów do siebie bo piszę je całkowicie "w eter". Jak już wcześniej pisałam, każda z nas musi sama zdecydować na co jest gotowa i ile w stanie znieść bo od tego zależy chociażby współpraca z położną podczas porodu sn co przekłada się w ogromnej mierze na sukces tego porodu. Nie bez powodu coraz częściej słyszy się o tokofobii jako przyczynie wzrastającego wskaźnika cc. Choć trzeba wziąć pod uwagę w tych wskaźnikach, że pewna cześć jest zafałszowana przez lewe zaświadczenia. No ale nie ważne, do sedna 🙂

Ku pokrzepieniu i dodania siły tym, które chcą się zmierzyć z porodem sn chciałam tylko powiedzieć, że dla mnie poród był cudownym, magicznym wydarzeniem. Wracam do niego myślami, i przeżywam sceny z narodzin na nowo. Nie jestem w stanie zrozumieć połączenia słów rzeźnia i poród. Rzeźnia to śmierć. Poród to narodziny. CUD! Tak. Wiele z Was uważa, że nie ma w tym nic z cudu. Dla mnie jest to cud, ponieważ ciąża i poród ukazały przynajmniej mi niezwykłość natury. Tego w jaki niezwykły sposób od malutkich komóreczek powstaje człowiek a potem się rodzi przechodząc wydawało by się niemożliwe. Pokazały mi jak fascynujące jest ciało człowieka i do ilu rzeczy jest zdolne. To jest właśnie cud w moim odczuciu. Wspomniałyście o opisywanym "orgazmie". Kluczem do zrozumienia tego akapitu jest to, że to nie jest taki typowy orgazm jaki kojarzy nam się z seksem. Jest to ekstaza i poczucie spełnienia a więc tak jak przy tym znanym nam orgazmie ale spowodowana zupełnie innymi czynnikami i również inaczej odczuwana. Przeżyłam tę ekstazę i z rozmów z innymi kobietami wiem, że nie jestem w tym jedyna. Wiele z nich tylko by tego tak nie nazwało. Ja zresztą również. Dopiero po przeczytaniu tego akapitu zrozumiałam, że opisane jest tam dokładnie moje przeżycie i odczucia z porodu. Wyjaśniło mi to czemu poród wspominam tak pozytywnie - ponieważ nastąpił ten wybuch endorfin, ten ogromny przypływ siły i energii oraz dumy z tego czego się dokonało. Zapewniam Was, że było to najwspanialsze uczucie - rozchodzące się gorąco po całym ciele w momencie gdy Grześ wyszedł na świat. W jednej chwili wszystko przestało się liczyć, przestałam odczuwać jakikolwiek ból czułam tylko przemożną radość i satysfakcję. Jakże dobrze znane uczucia z satysfakcji seksualnej, stąd zapewne to określenie tego stanu orgazmem według mnie jednak nie potrzebnie wprowadzającym mętlik i ten cały aspekt seksualny znany nam z intymności przeżywanej z partnerem gdzie nasze ciało jest dla nas a nie jest oddane dziecku.

Na koniec tylko dodam, że oczywiście moje odczucia są efektem całkowicie naturalnego, bez komplikacyjnego porodu ( no poza szelkami z pępowiny😉). Oczywiście w sytuacjach gdy coś idzie nie tak na pewno traci się znaczną część tych pozytywnych emocji co jest całkowicie zrozumiałe dlatego jestem tak bardzo wdzięczna losowi, własnej psychice i mężowi, że u mnie mogło to przebiegać w całkowicie naturalny sposób, tak jak to sobie natura dobrze zaplanowała. Gdy czytam o tych złych, smutnych historiach porodowych gdzie cały proces nie przebiegał sprawnie z różnych powodów jest mi przykro, że nie było dane tym kobietom rodzić w zgodzie ze sobą. Szkoda, że nie ma w tej kwestii "sprawiedliwości" często niestety z rąk personelu szpitala, który sam niszczy naturalny proces przebiegu porodu.

ps. W moich wspomnieniach z porodu oczywiście jest ból, pamiętam go dobrze i mam choćby pamiątkę na podsufitce auta po własnych paznokciach. Tak jak napisała Julie poród to nie bajka, boleć musi ale nagroda za ten wyczyn jest bezcenna i o tym trzeba pamiętać!

pps. Poczytajcie o roli porodu dla dziecka, o tym, że to ono decyduje kiedy jest gotowe do wyjścia, o szeregu zmian hormonalnych jakie zachodzą by przygotować wszystkie układy do funkcjonowania na świecie. Potem piszcie o tym jaka to świetna dla DZIECKA jest cc, jak to odejmuje mu stres z przyjścia na świat (stres, który jest ogromnie ważny w tym wypadku!). Pomijam oczywiście sytuacje zagrożenia życia dziecka gdzie cc jest ratunkiem ale gdy czytam o tym jak fajnie jest umówić się na poród jak na zabieg manicure to mi się coś w żołądku przewraca. Ludzie za nadto chcą ingerować w naturę i jeszcze ubrać to w piękną otoczkę...
[quote author=zduśka link=topic=74.msg2117955#msg2117955 date=1402683233]
Niestety w państwowych szpitalach rzeczywistość wygląda nieco inaczej - i powiem szczerze nie znam żadnej osoby ( z moich koleżanek ) , które były by zadowolone z opieki w takowym szpitalu - a rodziły w różnych placówkach zarówno poprzez sn i cc  🙄
[/quote]

zduśka, chyba nie wypierasz się znajomości ze mną? Ja tam jestem zadowolona z mojego szpitala i będę polecać. Mimo, że jak najbardziej państwowy.

Personel w większości super. Kobitki pomocne, uśmiechnięte i zaangażowane w pracę. Na patologii trochę czasu spędziłam i doczepić się mogę do 2 rzeczy - warunki lokalowe - duże sale, za mało łazienek (1 toaleta i 1 prysznic na 18 łóżek) oraz jedzenie szpitalne.
Na położnictwie lepiej, bo na 5 sal i niewiele rodzących starano się nas tak umieszczać, że każda rodząca miała oddzielną salę. No i więcej łazienek 😉
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
13 czerwca 2014 21:29
Julie dzikie dzieci znałam juz wcześniej🙂

zduska ja tez myślałam o porodzie w szpitalu prywatnym, ale lekarz mi odradzil, ze tam nie maja dobrego sprzętu i wystarczająco wykwalifikowanego i doświadczonego personelu w razie czego... I doradził szpital o III stopniu referencyjnosci. Trudno-ja bede miała zapewne opiekę rodem z PRL, ale dzieciom w razie czego pomogą w najlepszy możliwy sposób.

Idrilla pięknie piszesz o swoim porodzie🙂
Jestem niedzieciata, i nie zapowiada się, żeby ten stan się w najbliższym czasie zmienił (puk puk 😉 ) ale przychodzę tutaj z pewną, nurtującą mnie kwestią

Zauważyłam, że dość mocno hejtowany jest tutaj zabieg nacięcia krocza podczas porodu. Dlaczego właściwie? Na studiach, w pierwszym semestrze anatomię w mojej grupie prowadził ginekolog, z którego opowiadań wyraźnie wynikało, że prawidłowe nacięcie niesie za sobą więcej plusów niż minusów. Pomijając już ryzyko pęknięcia - chodzi głównie o ochronę ośrodka ścięgnistego krocza oraz aparatu wieszadłowego macicy. Mówiąc bardziej po polsku, podczas porodu więzadła utrzymujące narządy rodne we właściwej pozycji są bardzo mocno napięte. Efektem tego może być w późniejszych latach (na starość nasze ciało traci na elastyczności) nawet wypadanie macicy.

Pytam czysto informacyjnie, jesteście raczej młode, więc zapewne nie miałyście do czynienia z powikłaniami, jednak macie większe doświadczenie ode mnie 🙂
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
13 czerwca 2014 21:38
Tzn pytasz nas dlaczego cieszymy się, że nas nieponacinali? Albo boimy się, że tak się może stać? Być może teoretycznie jest to fajna sprawa, oczywiście tak jak piszesz uzasadniona anatomicznie, ale jednak najpierw tną Cie na żywca, a potem na  żywca zszywają więc nie trudno się domyślić, że żadna rodząca o tym nie marzy. Wiadomo z drugiej strony, że ma to swoje uzasadnienia, bo inaczej położna nie była by położną tylko rzeźnikiem, chociaż chyba oni nie rozcinają dla przyjemności😉
Źle się to potem zalecza, sprawia dyskomfort, no generalnie ja widzę więcej minusów niż plusów, pomijając oczywiście fakt, że lepsze dobre nacięcie niż pęknięcie. Niestety też często słyszy się o przypadkach, że tylko trochę więcej dobrej woli ze strony położnej, trochę mniej pośpiechu i da się pomóc kobiecie która rodzi bez nacinania. Kwestia chęci położnej i chęci współpracy z nią pacjentki.
maracuja - Bo lekarze robią je zbyt rutynowo, nie zawsze jest potrzeba nacięcia a skoro jej nie ma to po raz kolejny po co ingerować? Jeśli kobieta współpracuje z położną i gdy ta każe jej nie przeć/ przeć lżej/ wolniej by ochronić krocze przed nadmiernym napięciem jest duża szansa, że uniknie popękania.

Diakonka - dziękuje 🙂  :kwiatek: Nie myślałaś o szpitalu św. Zofii? Posiadają III stopień referencyjny, warunki i opieka nie ma nic wspólnego z PRL, oddziały i sale porodowe bardzo ładne 🙂

Nord - zszywają na żywca? O ile tną na żywca bo tkanki są tak napięte, że podobno i tak się nie odczuwa bólu to zszywanie następuje przy znieczuleniu miejscowym. Przynajmniej ja miałam maleńkie pęknięcie śluzówki i dostałam znieczulenie na 2 mikroskopijne szwy 🙂
maracuja, może dlatego, że nacięcie kiedyś wykonywano "z marszu" bez podjęcia próby ochrony przed cięciem. Cięte i zszywane krocze bardzo boli podczas gojenia - zwłaszcza przy oddawaniu moczu. Ja poprosiłam o to, by położna nie cięła, jeśli nie będzie wyraźnej potrzeby - udało się. Chociaż w pewnym momencie padło pytanie czy wyrażam zgodę i szykowano narzędzia. W czasie bólu było mi już tak wszystko jedno, że powiedziałam żeby robili co chcą i niech to już się skończy 😉.
Miałam 2 małe szwy wewnątrz choć nie pękłam a sama myśl o skorzystaniu z toalety była dla mnie przez tydzień traumą.
Diakon´ka, nie zakładaj że szpital będzie taki fatalny!! Ja rodziłam w państwowym i tonie w dużym mieście tylko pod Łodzią, opieka taka że lepszej nie mogłam sobie wymarzyć. Położne pomocne, uśmiechnięte, wręcz nadgorliwe  😁
Już tak nie demonizujmy tych państwowych szpitali bo wcale tak nie jest. I o tych prywatnych można się nasłuchać
Nord   -"Bryknąć Cię?"-zapytała Łoza
13 czerwca 2014 21:47
Nord - zszywają na żywca? O ile tną na żywca bo tkanki są tak napięte, że podobno i tak się nie odczuwa bólu to zszywanie następuje przy znieczuleniu miejscowym. Przynajmniej ja miałam maleńkie pęknięcie śluzówki i dostałam znieczulenie na 2 mikroskopijne szwy 🙂

No i znowu zależy na kogo trafisz...
Moja Tosia wczoraj rozbiła głowę i musiałam jechać z nią na pogotowie w dziecięcym szpitali i lekarka też się zabrała za zakładanie szwów bez znieczulenia, stwierdzając że nie ma znaczenia czy wbija igłę ze znieczuleniem czy z nicią...skoro tylko 2 szwy! Tylko mój morderczy wzrok odwiódł ją od tego pomysłu, ale widać niestety tam to również standard...
Idrilla, ale dlaczego MUSI boleć jak (dziś) NIE MUSI???? (urodziłam 3 sn bez zzo) Można podjąć takie decyzje, że nie będzie bolało.

Tiaaa - zależy od nastawienia. Pewnie. Szczególnie gdy POTEM wybiera się wspomnienia.
Bez trudu z każdego porodu ułożyłabym i po trzy opowieści, że w życiu nie wymyśliłybyście, że to jeden i ten sam poród. Wszystko same fakty. I owo "nastawienie" właśnie. Mogę opisać piekło, mogę tęczę.
Ale NIKT mnie nie przekona, że poród to błogosławieństwo 🙁 To przekleństwo. Biblijne.
Taka anegdotka: kto to tak promował "porody naturalne"? Dr. Fijałkowski? No - to jego własna córka po swoim porodzie... strzeliła tatusia w mordę. 🤣 Za kłamstwa i ściemnianie.
halo, anegdotka świetna.
Dla mnie jednak to była kwestia nastawienia - nastawiłam się na rzeźnię a było nieprzyjemnie, ale dało się znieść. Nie nazwałabym tego CUDEM jak Idrilla,. Ekstaza ty była może PO w formie: wreszcie przestało mnie boleć  😜 .
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
13 czerwca 2014 21:59
Idrilla myślałam o Św.Zofii,ale po pierwsze oni nastawieni sa na sn a ja chce mieć cesarkę,po drugie dla wcześniaków jednak ponoc najlepsza jest Karowa i Kasprzaka.A blizniaki to najcześciej wcześniaki.
kkk wiem,ze państwowe tez moga byc ok,duzo dobrego słyszałam wlasnie o Św Zofii i Madalińskiego,ale ja sie zdecydowałam na Kasprzaka,a tam niestety warunki jak z PRL,choć opiekę mozna trafić dobra.A zdecydowałam sie na ten szpital,bo tam pracuje mój lekarz prowadzący.

Mojej siostrze ciotecznej tak zszyli krocze,ze wdała sie ropa,kilka tygodni nie mogła siadać.Moja przyjaciółkę tak zszyli,ze przy każdym stosunku ma...łaskotki.I to nie jest dla niej zabawne😉
Ehh,dobrze,ze nie mam dylematu: sn czy cc...
Idrilla, niestety czasem odczuwa się ból podczas nacięcia tak jak ja czułam. Bolało i to bardzo. No i niestety nie zgodzę się z tym, że poród jest magicznym przeżyciem, ale myślę, że to już dla każdego sprawa indywidualna. Dla mnie cudownie jest teraz, jak widzę jak malutka zmienia się z dnia na dzień. Mój poród trwał krótko, jednak traktuję i traktowałam to jako coś co trzeba przeżyć. Po prostu ten mały człowiek jakoś musi wydostać się na świat 😉 sama biologia jest piękna, to jak powstaje człowiek i tutaj widzę coś magicznego. Super, że Ty tak wspominasz swój poród. Ja już po byłam podekscytowana, nie mogłam się napatrzeć na córeczkę, jednak sam poród dla mnie magii nie ma 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 czerwca 2014 22:00
Są chyba dwa typy kobiet- te, którym radość przyćmiewa ból i te, którym ból przyćmiewa radość 😉
Ja miałam raz w życiu naruszone krocze. Tego bólu nie jestem w stanie z niczym porównać. Więc wiem, że poród naturalny byłby dla mnie po prostu... masakrą. Bo ja przy silnych bólach miesiączkowych mdlałam, a co dopiero przy tym...
a ja po cc byłam przez tydzień wyłączona z życia dziecka przez komplikacje. I antybiotyki uniemożliwiły mi karmienie. I rozcinali mnie na żywca. I ponownie zaszywali. I co? I znów wybrałabym cc, bo to co przeżyłam i tak uważam za totalny pikuś w porównaniu do np tego : http://www.papilot.pl/ciaza/26525/4/Powstanie-program-o-naturalnych-porodach-Bez-lekarzy-w-srodku-lasu-18.html#galleryimage a z moim podejściem i nastawieniem - poród byłby makabrą. nie dałabym rady współpracować, no nie da rady.

są kobiety, które chcą urodzić naturalnie. Ale są też takie, które nawet w najpiękniejszym wydaniu - widzą makabrę. I sądzę, że w tej grupie jesteśmy ze Zduśką i Czarownicą. Nam by poród naturalny nie wyszedł. Najpewniej skończyłoby się to wielogodzinną mordęgą i tak zwieńczoną cc, bo nie byłybyśmy w stanie współpracować. A raczej Dominika nie wygląda jakby jej czegoś brakowało przez to, że z brzucha została wyjęta a nie wypchnięta 😉 dla mnie piękne opowieści o porodach, to, że miałabym pomoc, doule, masażery itp ...  wcale nie jest "pokrzepiające". Nie wiem czy da się bać porodu chorobliwie. Ale ja mam fobię porównywalną do np arachnofobii. Wykręca mnie jak oglądam filmy. Jak czytam to jakoś tam daję radę, ale obrazek wywołuje u mnie podejście żołądka do gardła i bezdech.
Liliana.Ishi  gratki  😅 Odezwij się jak będziesz mogła  😉.

A dla mnie cudem narodzin było moje ostatnie CC z Kajtkiem, tylko mi tam  Settimo Barolo Rocche 2005 DOCG brakowało  😁
ja zostałam namówiona, prawie przekonana, starałam się jak mogłam, a i tak odetchnęłam z ulgą jak biegli ze mną na blok. Myślę, że nie szło, bo z tyłu głowy miałam, że nie wierzę w bezpieczeństwo sn.
Zniosłam dzielnie bóle, skurcze i wszystko co należy, nawet zakładanie balona "dla dobra dziecka" choć i tak wyszło na moje, że dobrem dla dziecka była cc. Wierzę w intuicje i skoro dziewczyny mają przekonanie co do sposobu przyjścia na świat ich dziecka to lepiej żeby urodziły jak chcą.
Z ulgą przyjęłam, że planując drugą ciążę nie muszę się bać, bo zrobić mi muszą cc jeśli taka będzie moja decyzja.
Ja jestem przykładem, że po dobie walki o "naturalny" poród, na kroplówkach, o głodzie, bez snu, po cc wstałam bez problemu i zajęłam się sobą i dzieckiem po dobie. Owszem były takie co leżały plackiem trzy doby przypięte do cewnika. Były też takie po sn co ledwo słaniając się lazły do wc po 2 dobach, a ja siedziałam swobodnie na łóżku po turecku i cieszyłam się dzieckiem.
Szpital wybrałam pod dziecko- przyjmują nawet 25tc i mają przeżywalność sporą.
Lęk przed porodem gwarantuje cc po wizycie u psychiatry.
Sznurka jak zwykle mnie natchnelas🙂 u mnie przyczepa w garazu stoi i mie moge sie zmusic, ale jutro zaczynamy. Czy Wasza przyczepe tez tak ciezko ciagnac? Mam nadzieje, ze do parku dojade chociaz🙂

Czarownica dzieciaki mega szybko lapia jezyk. Czasami swojego przylapie i tez juz cos mowi, a pewnie tylko gdzies w tv podsluchal.

My mielismy dzisiaj hangout ze starszakiem. Mlody zostal porzucony u dziadka.


A jeszcze Alicja pytalas o odpieluchowanie... Moj w sierpniu skonczy dwa lata i juz potrafi nazwac sisi i kupa (papa). W sumie czesto i tak zdarza mu sie zapomniec zawolac, ale grunt, ze pampersiaka nie zakladam. Musi sie przyzwyczaic i tyle. 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
14 czerwca 2014 06:39
Diakon'ka a Inflandzka? Coś o tym szpitalu słyszałaś? Jak dla mnie jest to na razie jedna z dwóch opcji, bo zastanawiam się nad św. Zofią i właśnie Inflandzką. Tak naprawdę i o jednym i o drugim szpitalu słyszałam i dobre i złe opinie. O Inflandzkiej złe głównie o opiece już po porodzie, tzn. o tym, że personel mało uwagi poświęca pacjentkom, ale biorę ten szpital pod uwagę z tego względu co Ty dwa inne - sprzęt i opieka nad dzieckiem w razie "W". Swoją drogą, to mamy szanse się spotkać na porodówce 😉

Ja staram się nie myśleć o porodzie. Jest on sprawą nieuniknioną i poza wyborem szpitala nie bardzo mam wpływ na to co się będzie działo. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to nic przyjemnego, nie sądzę, żebym miała kiedykolwiek nazwać go cudem tak jak Idrilla, ale nie chcę się też zadręczać i myśleć o tym jak będzie strasznie, bo i tak niczego tym nie zmienię, a zacznę panikować.
sakura   Najważniejsze to nie przyzwyczajać się....
14 czerwca 2014 07:19
Ja rodziłam na Inflanckiej. 
Poród ok ALE DLATEGO,ŻE MIAŁAM MŁODY PERSONEL  koleżanka z sali miała starą położną i mega zle wspomina.
Opieka poporodowa Starszyzna - Masakra niemiłe piguły , terror laktacyjny ale 0 pomocy, wrzeszczą i maja pretensje o wszystko.



Warunki ok,jedzenie Fuj :P jak wszędzie.

Sprzataczki od 5 juz napieprzaja mopem w lozko 😉 a o 3 pichca. Ale dalo sie przezyc. jednak nie poszlaym tam teraz.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 czerwca 2014 07:25
Diakon'ka - ze mna na dwuosobowej salce w sw.Zofii lezala mloda dziewczyna z bliźniaczkami-wczesniaczkami, to jaka dzieci i ona miały opieke, to jak się komfortowo czula i jak dzieci miała zaopiekowane i siebie przy okazji to jaki jest personel na oddziale noworodkowym- to mi się- w pozytywnym tego słowa znaczeniu- nawet w pale nie miescilo. Spedzila tam prawie 3 tygodnie, wiec poznala wszystko od podszewki- i była zachwycona. No i miała oczywiście cc.
W każdym szpitalu nastawiają się na sn, bo to jest po prostu wielokrotnie tansze dla szpitala i dobrze wygląda w statystykach.
Ja miałam zaświadczenie od ortopedy o wskazaniach do cc i mi w sw.Zofii nikt problemów nie robil- miałam konsultacje kwalifikujaca, spotkanie z anestazjologiem i cc bez laski i zbędnych komentarzy. Do tego warunki i opieke jak w prywatnej wypasnej klinice.

A co do blizniakow i Karowej- to cos chyba ash może na ten temat napisac jeśli się nie myle.

ps. wyszly nam 3 trojki! czwarta jest tuz tuz. skonczylo się wycie, tylko mardzi jak zwykle 😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
14 czerwca 2014 07:37
sakura, aż tak kiepskiej opinii jak Twoja nie słyszałam, choć tak jak już pisałam natknęłam się na nienajlepsze. Rodziła tam moja siostra i przyjaciółka. Siostra narzekała w zasadzie tylko na to, że źle ją zszyli (zbierała się ropa tak jak u koleżanki Diakon'ki), ale pomimo tego jest na tyle zadowolona, że tym razem też chce tam rodzić. Przyjaciółka natomiast narzekała, że nikt nie pokazał jej jak zająć się dzieckiem i przede wszystkim jak karmić, poza tym chwaliła sobie Inflandzką. Dużo bardziej wolałabym rodzić w św. Zofii, ale wiem, że ciężko jest się tam dostać... Inflandzka ma jeszcze jeden plus - darmowe znieczulenie.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
14 czerwca 2014 08:18
Idrilla ja się cieszę, że Ty miło wspominasz swój poród - na serio !!! Ale ja po prostu nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego wszystkiego u siebie ... co więcej nawet nie chcę  😉
bera7 nie no u Ciebie to inna sprawa - z resztą gadałyśmy o tym  😉 szpital mniejszy i w innym rejonie PL - w warszawie jest kołchoz i nie ma co porównywać opieki w tak innych miejscach  🙂 jak jest mega oblężenie to nawet jak by się położne i pielęgniarki starały to nie są w stanie przerobić wszystkiego i tyle  😉
Diakon'ka u Ciebie to całkowicie inna sprawa - ciąża bliźniacza i ja tutaj wcale bym nie kombinowała ze szpitalami tylko waliła tam gdzie jest najlepsza opieka dla noworodków  🙂 z resztą na Madalińskiego rodziła dziewczyna bliźniaki w 36 t.c - leżałam z nią na patologii - ale jej kazali rodzić sn i nie wiem czemu - położna później tylko skomentowała , ze no troszkę biedaczka się namęczyła  🙄 z resztą i tak ją dość długo trzymali z bólami u Nas na oddziale - bo na porodówce nie było miejsca i czekali aby się wstrzelić w wolne łóżko ....
Idrilla,. Ekstaza ty była może PO w formie: wreszcie przestało mnie boleć  😜 .
haha  🤣
Isabelle dobrze napisałaś !! Ja po prostu nie wiem jak bym się zachowała w trakcie sn - sądzę, że w ogóle bym nie współpracowała co mogło by się skończyć tragicznie dla mojego długo wyczekiwanego synka - dlatego decyduję się na taki a nie inny krok. Dla mnie słowo poród siłami natury budzi lęk i przerażenie oraz odruch wymiotny - i nic na to nie poradzę...
a ten filmik -- nawet nie chciałam go oglądać  😵
demon  dobre  😉
nika77 i właśnie ja chciałabym takiej sytuacji uniknąć jak była u Ciebie, że starasz się, męczysz i nic ... a wiadomo to też ma ogromny wpływ na zdrowie Twojego dziecka - bo różnie to w trakcie sn bywa ...
kamkaz no widzę, że młode pokolenie jeździeckie rośnie !!! Tylko co to za mina  😁
Kurczak Inflancka ma faktycznie różne opinie - ja byłam w tym szpitalu u 3 moich koleżanek , gdzie z 1 spędziłam naprawdę dość długie chwile. Generalnie wszystkie narzekały na opiekę po porodową - pielęgniarki obojętne i niczego nie można się było dowiedzieć. Mega parcie na karmienie piersią - nawet bym powiedziała terror ale zero w tym kierunku pomocy ...  🙄
Jedna z moich znajomych tam rodziła synka - najpierw próbowali sn - mimo złego ułożenia ( pierwsze dziecko ) , trzymali ją tak ponad 13 h licząc, że młody w ostatniej chwili się obróci - niestety jedyne co to tętno młodemu spadło  🙄  i trzeba było natychmiast wykonać cc.
co do znieczulenia to chyba teraz wszędzie jest ono darmowe ( ? )
szafirowa haha to masz przynajmniej chwilę spokoju  🙂 . przynajmniej do kolejnych ząbków  😁


Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
14 czerwca 2014 08:23
zduśka, no właśnie... ta opieka po porodowa... Z drugiej strony nie wiem, które jeszcze szpitale są tak dobrze wyposażone, gdyby coś się działo.
Co do znieczulenia, to TEORETYCZNIE wszędzie jest darmowe i szpital ma je podać rodzącej jeżeli takie będzie jej żądanie, ale w praktyce jest tak, że NFZ nie oddają szpitalom pieniędzy za znieczulenia, więc szpitale nie chcą go sponsorować (nie dziwi mnie to). Na stronie św. Zofii widnieje nawet informacja, że znieczulenie jest dostępne, ale płatne.
W końcu, po miesiącach czytania, może się przywitam🙂.
Dotąd nic nie pisałam, bo nie miałam się za bardzo czym podzielić w kwestiach dzieciowych, ale to już niedługo (28 tc).

Bardzo proszę dziewczyny, które rodziły w Medeorze w Łodzi - czy możecie napisać na prv jakieś konkrety na temat położnych? Ewentualnie nr telefonu, jeżeli macie. Będę bardzo wdzięczna.

Z refleksji dotyczącej porodów - w czwartek wyszłam ze szpitala, gdzie oddział był na tyle mały, że każdy poród było słychać - nie ma lekko, ale mam nadzieję, że odpowiednie nastawienie psychiczne mi pomoże. Największe wrażenie tam na mnie zrobiła kobieta, która tak się zblokowała i skupiała tylko na tym, jak bardzo ją boli (w to oczywiście nie wątpię), że momentami w ogóle z nią kontaktu nie było i nie była w stanie współpracować z naprawdę fajnym personelem. Na szczęście nie trwało to jakoś strasznie długo - na samej porodówce była może z godzinę.
slojma   I was born with a silver spoon!
14 czerwca 2014 09:04
Janna-  😅 gratuluję to ty też na wrzesień🙂 Zrób suwaczek
Blue_Angel- Super filmik 🙂 Mój mały śmiał się podobnie a rozśmieszało go "a a aaaa psik!" 😉
Miło, że pytasz co u nas. Ogólnie wszystko ok. Chodzimy na długie spacery, których wcześniej mi brakowało jak jeździliśmy nielubianą gondolą.
Damianek coraz częściej siada, ale na podłodze sam jeszcze nie usiedzi, za to z leżaczka podnosi się sam i utrzymuje w pozycji siedzącej.
Lubi wyglądać przez okno i kombinuje wtedy jak złapać firankę lub kaloryfer.
    Od tygodnia wprowadzam gluten. Pojawiła się lekka wysypka na twarzy dziecka i zastanawiam się czy to przypadkiem nie po glutenie ale mam nadzieję, że nie. Może zjadłam coś z mlekiem i stąd to. Nie wiem czy przez kilka dni nie podawać manny i zacząć znów dopiero jak wysypka zniknie, żeby mieć pewność  👀
    Najbardziej męczy mnie karmienie co dwie godziny. Za to kilka razu udało mi się uśpić szkraba masażem plecków zamiast maltretowania cyca 😉

Maracuja
- Ja nie miałam nic przeciwko nacięciu krocza. Nie wiem dlaczego tyle szumu i strachu wokół tego drobnego zabiegu (nie niestety nie uchroniło przed pęknięciem II stopnia ale to dlatego, że akcja postąpiła bardzo szybko). Wiem dokładnie kiedy położna mnie nacięła i nie czułam tego wcale. Blizny w tym miejscu praktycznie nie widzę i nie wyczuwam (co innego miejsce popękania). Szycie nie bolało po zastrzyku z lignokainy a szwów miałam co najmniej dziewięć (być może nawet będę mieć plastykę tego miejsca).
Przed porodem bałam się nacięcia ale teraz wiem, że nie było czego. Polecam 😉
Janna- Witamy 🙂
   
   
Seksta   brumby drover !
14 czerwca 2014 09:23
Ech tez balam się porodu bedac w ciąży ale w życiu nie zdecydowalabym sie na cesarke.

A okazało się,  że nie bylo zle, w pewien sposob magicznie. Bolało przestrasznie ale chyba nie az tak zebym miała traume. Co wiecej- wojtek na pewno bedzie mieć rodzenstwo i to rodzone sn również w panstwowym szpitalu 🙂 dla mnie cc na zyczenie to troche droga na skroty ale nikogo nie oceniam.

I tak, bylam nacieta, wole to niz popekac, mialam 6 szwow zewnetrznych a wewnetrznych nadal sie pozbywam- po tygodniu jak zdejmie sie szwy juz nie boli nic 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się