Kącik folblutów



A u mnie bardzo smutno jest... Poszłam ze swoją kotką do weterynarza, bo miała trudności z oddychaniem wraz z nadejściem gorących temperatur. Zatrzymali ją na kilka godzin na badanie. Badania wykazały, że kicia miała kardiomiopatię przerostowa, wada kociego serduszka, ale już w fazie w której nie można było nic dla niej zrobić.. Zaproponowano nam uśpienie kici... Serduszko było tak duże, że nie mogła nabrać oddechu, uciskało na zajęte płynem płuca, żołądek. Bardzo cierpiała. A ona na nic się nie skarżyła, tylko ostatnio więcej spała i szybciej oddychała jak zrobiło się gorąco... Nie umiem opisać jak wielki żal i smutek czuję po odejściu przyjaciela. Była cudowna. Wszystko wydarzyło się tak nagle



Współczuję i rozumiem Ciebie doskonale, wczoraj z tego samego powodu odszedł jeden z moich piesków  🙁
Magdzior problemem są jego humorki i to nie ma nic wspólnego z tym jak skacze. Dawno różków nie pokazywał i mam nadzieje, że to juz minęło. 😉 póki co najważniejsze dla mnie jest to, że cokolwiek by mu sie nie ustawilo to skoczy. Może zrzutka sie zdarzy ale nie wyłamie. No chyba ze ja go bardzo umiejętnie do tego sprowokuje. A to juz dla nas ogromny sukces.
Dziewczyny, jeszcze raz dziękuję Wam za pocieszenie i dobre słowo!
titina, bardzo mi przykro z powodu Twojego psa 🙁. Trzymaj się też!

Dziś 13 tego piątek 🥂. Orfeusz dziś okulał na lewy zad. Wieczorem wszystko grało, a dziś rano, czyli w piatek 13tego wyszedł z boksu znaczący 🙁.
Czesiu pracował pięknie, ale za to na myjce postanowił się odsadzić i energicznie wycofać wpadając na... całkiem nowe Audi stojące na parkingu obok myjki.
Koń całe szczęście cały, choć nieźle się wystraszył, a auto ma kilka wgnieceń  😤. Koń ubezpieczony od tego typu nieszczęśliwych sytuacji, włascicielka auta nie wkurzona, też ubezbieczona 🙇. Nic wielkiego niby się nie stało, ale co się wystraszyłam i zestresowałam to moje. Przepiękne dopełnienie tegoż feralnego tygodnia.
Wielkie szczęście, że mam te zwierzaki ubezpieczone od wszystkiego co możliwe.
Acha, a żeby tydzień był jeszcze bardziej pechowy to nasze auto postanowiło się zepsuć, a wycena kosztów naprawy nie wyszła pocieszająco.
czeggra1, uuu... dajesz czadu 🙁
Wszystko to pikuś. Tak sądzę, żeby się waliło - paliło. Tak sądzę, odkąd przy powrocie z ostatnich zawodów mąż... zasnął za kierownicą. I chyba jedynie cudem wyszliśmy z tego cało. Brawo ja - że wrzasnęłam skutecznie, brawo kierowca - że opanował szalone zygzaki, brawo przyczepka - bo nie spodziewaliśmy się po niej takiej stabilności. Z typową jedynką leżelibyśmy pod ciężarówką 🙁.
Doceniajcie ŻYCIE, dziewczyny. Nawet 13 w piątek  😀iabeł:
Jestem mega wku*wiona. Piepr**** piątek 13. Jutro zawody a ja nie mam transportu. Idę sie powiesić.
nie wiecie czy ktoś nie ma na sprzedaż ogiera xx 2-3 lata bądź starszego, może być po kontuzji ale z bdb karierą wyścigową?
czeggra1 współczuję sytuacji z ukochaną kotką  😕 ale na pewno miała wspaniałe życie u Ciebie.
Ostatnio właśnie pytałam co u Twojego Orfika, bo dawno nic o nim nie wspominałaś (chyba, że ja przeoczyłam coś), zdrówka dla niego! A co do incydentu z samochodem i Czesiem... chłopak chyba zna się na motoryzacji, byle czego nie wybiera 😁 oczywiście żartuję, dobrze, ze nic złego się nie stało, uf!
halo  😲 sytuacja mrożąca krew w żyłach, autentycznie... aż mnie ciarki przeszły 🤔 najważniejsze, że udało Wam się opanować sytuację i jesteście cali, ale mogę tylko podejrzewać jaka adrenalina i nerwy Wam towarzyszyły. Uf!!
Kahlan wszystkiego najlepszego na nowej, wspólnej drodze życia 🙂 koniecznie wrzuć zdjęcia z zapowiedzianej sesji, na pewno wyjdą piękne 🙂

U nas w końcu konkretna, intensywna praca, przy której wyszło dużo rzeczy, które wymagają sporych poprawek (i u niego ale również u mnie). Z jednej strony załapałam trochę doła, że 6cio letni koń tak niewiele potrafi 🤔 a z drugiej mam w sobie mnóstwo motywacji do pracy, chętnie wsiadam/ lonżuję go. Choć często bywają momenty gdzie na prawdę mam ochotę zsiąść w połowie jazdy, on walczy na wędzidle, wiesza się i ciągnie, wykorzystuje moje błędy, a  ze mnie pot leje się ciurkiem - to wiem, że jak to przejadę to będzie już tylko lepiej. Powoli i małymi kroczkami. Na dowód, że jak już odpuści jest fajny - mam kilka zdjęć 🙂



Dżastka fajnie, że u Was pozytywnie, z kim jeździcie teraz? Samych sukcesów wam życzę!

czeggra daj spokój my w piątek 13-tego też już mieliśmy dojść bo z różnych przyczyn zamiast o 9 rano wyjechaliśmy na zawody o 19... tak ludzka nienawiść, zawiść i oszczerstwo jest okropne, a gdy do tego dochodzą jeszcze inne dziwne zbiegi okoliczności dzięki, którym nie można wyjechać na zawody to się robi naprawdę przykro, ale to nie miejsce na szczegóły. Tak więc generalnie dojechaliśmy praed północą ale dojechaliśmy cało i bezpiecznie.

Zawody nam tym razem nie poszły, trochę w kąciku wkkw napisałam, jutro mogę tu napisać więcej jak będziecie chciały połuchać marudzenia🙂 Szkoda mi krosu bo ewidentnie nie chciał skakać, galopować galopował ale on chyba zawsze będzie do tego chętny, nie wiem czy to nie kwestia zbyt małego odstępu od ostatnich zawodów i to też trudnych. Mam nadzieję, że teraz odpocznie trochę psychicznie i fizycznie i będzie jeszcze śmigał te * w tym sezonie.

Magdzior, pewnie, że chcemy posłuchać. 🙂

Dżastka nie martw się, że 6latek. Ja swojego odkupiłam jak miał prawie skończone 8 (teraz już tę 8 przekroczył). Koń padokowo-terenowy, zepsuty, zaszarpany, nieufny do ręki, wyryjony na żyrafę. Co ja będę opowiadać, klęska straszna. A obecnie, po miesiącu regularnej pracy z trenerem chodzi cały czas w ustawieniu, nie ucieka przed ręką, przejścia w dół są coraz spokojniejsze i bez rzucania głową, na drażkach i przeszkodach pełne skupienie.

koń nie do poznania. I Wam się to uda szybko popoprawiać. 😉 xx to kumate bestie. 😉

ja się dziewczyny melduję PO. Uroczystość była przepiękna, choć pogoda słabo dopisała. Ale przynajmniej się nie zgrzaliśmy.  😁 tęsknię tylko za czarnuchem, od tygodnia nie byłam w stajni.  :/ ale odbiję sobie na jutrzejszym treningu. 😉
Dżastka, no, adrenalina była konkretna 🙁 Mąż jest bardzo doświadczonym kierowcą, także "ciągającym". Takiej sytuacji nigdy nie miał z przyczepą. Był upał i bardzo silne słońce. Nosi mocne okulary i konieczność mrużenia oczu sprawiła, że przymknęły się na moment. Sekundy. Widok, że z prędkością podróżną - 70 zmierzamy w spory rów a za rowem lity mur - bezcenny.
X zygzaków lewa krawędź szosy/prawa z przyczepą stającą prostopadle - też niezapomniane odczucie. Uratowało nas, że przyczepa jest taką małą dwójką, ze stałą przegrodą ciasno trzymającą konia, bo jakby koniem rzuciło to byłaby kaplica.
Mój jako 6-latek był jeszcze zupełnie młodziutki 🙂 Dopiero teraz nieco okrzepł.

Kahlan, udokumentuj "pierwszy raz w nowym stanie" 🙂

Magdzior, pewnie, że chcemy więcej! Jak go czułaś i w ogóle. A te "niespodzianki" ludzkie 🙁 - cóż, trzeba się chyba przyzwyczaić 🙁
No to już zdaję relacje.

Ujeżdżenie - no jechało mi się naprawdę extra! Wiem, że idealnie nie było jedno ustępwanie gorsze, wjazd na linię środkową ostatni kiepski. Ale generalnie cały obraz i moje odczucia bardzo pozytywne. Taka zadowolona dawno z czworoboku nie zjechałam. Co dla mnie było najważniejsze to to, że czułam, że U. współpracuje i że jedzie ze mną ten czworobok a nie grzieś obok. Normalnie bałam się cokolwiek zrobić ręką na czworoboku bo każde przytrzymanie wiedziałam, że zakończy się buntem i łeb w góre a jednak na czworoboku najlepiej byłoby takich rzeczy uniknąć. Teraz cały czas był na kontakcie, jakies drobne usztywnienia dałam radę spokojnie delikatnymi półparadami pokonać. Na kłusie pośrednim pojechałam nieco zachowawczo bo bałam się po ostatnich przygodach z podgalopowaniami ale było w porządku. I o ile kłusy lepsze mogłyby być takie no stabilniejsze to z galopów jestem zadowolona. Siedziałam i jechałam tak jak chcialam, kontrgalopy tak mi się jechało, że byłam pewna, że nie zmieni nogi szedł w równowadze moim zdaniem. Bo nbp w Facimiechu się usztywniał i tylko czekałam na przejście bo bałam się, że lada moment nogę zmieni.
Tak więc jak usłyszałam wynik 53 % jesli dobrze pamiętam to zwątpiłam i przez chwilę odechciało mi się wszystkiego. Niue chodzi mi o miejsce bo gdybym była ostatnia z wynikiem 55-58 to byłabym bardziej zadowolona niż z tego. bo właśnie na tyle go czułam. I porównując gdzie poprzednio ze złym zagalopowaniem i większym moim zdaniem usztywnieniem dostalismy prawie 56 to teraz szczerze mówiąc liczyłam na chociaż zblizenie sie do granicy 60.... no ale się trochę przeliczyłam. Mam nadzieję, że jednak idziemy w dobrym kierunku i że to dobry znak że jechało mi się lepiej a na efekty poczekam jeszcze i w wynikach w końcu odzwierciedlenie będzie. Chciałabym żeby jeszcze trochę masy nabrał to i obrazek będzie lepszy bo póki co to nadal są tylko długie nogi i gdzieś tam reszta.

Skoki zawsze w Jaroszówce jeździło mi się dobrze, lubi skakać na trawie i tak też skakał. Chętnie nie było żadnych probmóe z hamowaniem przed jak w F. Zrzutka na okserze na początku parkuru taka troche nijaka, za blisko wyszło nóg nie złożył i tyle. W parkurze prowadził się dobrze i podobno wyglądało duzo lepiej niż w F, mi też się jechało zdecydowanie lepiej i już myślałam, że dowieziemy te 4 pkty do końca ale niestety ostatni potrójny szereg nas pokonał. Biały płotki pod stacjonatą przykuły uwagę U., pięknie się w nich słońce odbijało i ani nie zauważyłam kiedy się zaczął im przyglądać. Oczywiście od razu domknęłam w łydkach podniosłam główę i skoczył dobrze ale tyłem przychaczył, a przez to że w szereg wszedł za słabo to jeszze jedna zrzutka na ostatnim członie się trafiła. I tak po w sumie nieglupio jechanym parkurze 12 pkt..

Tak wiec przed krosem miałam mocno dość i nie obyło się bez chwili zwątpienia w to wszystko. Kros stał jak dla mnie wymagający, dwa szeregi w których wejście było dużym skokiem po czym wąśki froncik, dwie potrójny kombinacje (wodna i coffin). Hyrsy pod koniec krosu postawione w szeregu, które zwykle były w Jaro zmieniły kąt nachylenia i teraz żeby jechać je na wprost trzeba było skakać prawie pod kątem 40-45 stopni i tego się obawiałam czy U. podoła i czy ja go utrzymam w lini prostej pomiędzy.

Na rozprężalni skakał tak sobie tzn dobzre krosówki a nie chciał oksera.. jak dla mnie to trochę się zakopał na odskoku za pierwszym razem i zaczął kombinować, w koncu skoczył no ale czułam, że to nie to co zwykle. W krosie wiele nie ujechaliśmy, skakał całkiem w porządku, szereg 4ab gdzie wejście było wielkim stołem a potem wąski froncik bez problemu, potem był szwed, na który nie wiedziałam jak zareaguje ale bez problemów.

Pokonał nas szereg 6ab. Wejście kłodą w dół po niej od razu konia na siebie i celować trzeba było w wąski front. Nierówności terenu nie pomagały bo zmieniało się podłoże a do 6b jeszcze niewielka górka przed. Za pierwszym razem  już dogalopowując do nie chciał sie odbić, za drugim pojechałam mocniej ale tez na 2 fule przed zwalniał i no nie byłam w stanie w tamtym momencie nic więcej zrobić. Gdyby to był jakiś wązikutki froncik to by skoczył ale ten był dość szeroki w głąb tak wiec z za niskiego tempa i bez odpowiedniego podstawienia nie dało się tego skoczyć. I tu pewnie leżała trudność, nie skakał czegoś takiego wcześniej kiedys musi byc pierwszy raz.
Szkoda bardzo, ale o ile w F miałam do siebie pretensje bo ja zawaliłam ja źle poprowadziłam to tutaj naprawdę uważam, że zrobiłam co mogłam i on po prostu nie miał ochoty tego skakać tego dnia i tyle.

Wspomniane 6b:


i wejście kłodą zeskok 6a:


Po zawodach wzięliśmty go jeszcze na kilka pojkedynczych kombinacji i nie skakał jak zwykle, co prawda wodną przeszkodę, która była analogiczna do tej w F  bez problemu przejechał, podobnie jak coffina. Na kornerze robił problemy ale dał się przekonać, hyrdy też skoczył ale nie ryzykowaliśmy najazdu na ukos bo był zbyt mało pewny, a nie chciałam dać mu wygrać. Tak wiecw sumie cieszę się, ze te parę dobrych skoków oddał i myślę, że trochę psychicznie mógł mieć dość. Bo jednak nie okazuje po sobie, że się stresuje itd ale ostatnio 3 weekendy pod rzą∂ to byłī wyjady( Facimiech, konsultacje uij, Jaoszówka) więc mogło to go przerosnąć.
Teraz i tak planowałam przerwę w lipcu od startów, wieć jak nic sie nie zmieni to tak zrobimy i mam nadzieję, że będzie potem dobrze, że to tylko kwestia taka a nie jakiegoś większego buntu.

Taką wodę w J skakał bez problemu:


szereg 4ab, o któruy też miałąm obawy a poszedł jak burza:


Magdzior, to ci współczuję  🙁 Bo przygnębiło cię od początku. Nie dziwię się, że 53% może podłamać, szczególnie gdy się czuje, że kierunek dobry. Szkoda, że sędziwie zapominają, że ich podstawowym obowiązkiem nie jest wyłonienie najlepszych i najgorszych, tylko danie motywacji i wskazówek, "encourage" do pracy i rozwoju.
Uczucie, gdy koń zawodzi, gdy trudno go poznać - też jest paskudne.
Ale - skoro myśmy dali radę po sławetnych 21 stopach jednego dnia  🙄, to u was powinien być pikuś.
No jest to jedno wielkie pytanie Dlaczego??? ale trzeba na nie znaleźć praktyczną odpowiedź, i tyle. Będziecie jeszcze ciąć!

Ja dziś zachwycona. Skakaliśmy troszeczkę, pierwszy raz od zawodów, taka "mała zabawa ruchowa" - jakie maleńkie te przeszkody do metra  🤣 Ale było cudnie. Jechałam jak chciałam, którędy chciałam, blisko - daleko, takie tempo - śmakie, koń wszystko realizuje chętnie - no rekreacja pełną gębą.
Teraz tylko przenieść to uczucie na 130 i będzie si  😀
Jeszcze jedną rzecz mam do dopracowania - żebym nie musiała tak zadu pilnować w zakręcie, żeby sam "wziął za to odpowiedzialność".
W sobotę byliśmy w terenie, co nieco w deszczu. Deszcz to pikuś, ale galop ciałem przez niskie, mokre, dębowe gałęzie - to już nie. Zagalopowałam i zapomniałam, że te dębowe mokre to dosłownie będą leżeć nad drogą 🙁 Ale słońce też było i zmokłam tylko po wierzchu, koń tylko grzywę miał mokrą (ale okulary miałam zalane). Gdy wracałam do stajni, stwierdziłam, że nie wiem co zrobię, no nie wiem co zrobię, zrobię co tylko się da i więcej - ale nie jestem w stanie z tego zrezygnować. Taki koń, taki teren - to jest raj na tej ziemi.
Tym bardziej, że dziś miałam kontrolę u moich lekarzy, i na razie się wykręciłam sianem  😅, wyniki mam znakomite, wręcz nie do uwierzenia, cudem wykręciłam się z "umieralni", następna kontrola za rok - i dobrze wiem, że zawdzięczam to właśnie koniowi, także temu, że na czas załatwił był sobie kontuzję, żebyśmy mogli sobie razem spacerować więcej i więcej, aż oboje względnie doszliśmy do siebie. Mój koń uratował mi zdrowie -  jest bezcenny.
Magdzior gratuluje mimo wszystko! To juz trzeba miec jaja zeby jeździć *  😵 Ten wąski front wygląda przerażająco. Pamietaj ze w ten rok (czy ponad) zrobiliście niewiarygodnie dużo! Takie przeszkody to i konia mogą przerazić, ale jak on taki waleczny to moze faktycznie troche odpoczynku i znowu bedzid miał fun z tego. Zmieniłas cos w ujezdzeniu ze jeździ Ci sie lepiej??
P.S. A co do wędzidła to trzymaj je sobie ile chcesz, ja i tak niepredko wsiąde  🙁
Sonkowa i jak, na czym stanęło- pojechałas na te zawody?
Ale Wam wszystkim zazdroszcze ze jeździcie..
Moj kon juz zaczyna wyglądac jak chabeta  🙁 Ale odpukać od dwoch dni jest mniej kulawy, osoby postronne nie widzą w ogole, ja widze, ale to juz dla mnie dużo, że jest lepiej. Na dniach ma byc wet, zrobi RTG.
A mnie dzisiaj w pracy koń skopał, szczescie ze trafił w najwiekszy miesien na nodze a nie w kość. Ale noga średnio funkcjonuje..
Nie nie pojechaliśmy...  🙁 W piątek się dowiedziałam, że samochód się popsuł a już było za późno żeby cokolwiek załatwić.. Była jeszcze nadzieja, że pojedziemy na inne w niedziele. Samochód naprawili ale w sobote wieczorem niestety właścicielka samochodu miała problem z koniem, który niestety skończył się najczarniejszym scenariuszem i nawet chyba nikt nie miałby ochoty tych zawodów jechać..


A mój koń w końcu się doczekał zrobienia zębów.  🙄 Teraz "tylko" dobrać w końcu odpowiednie wędzidło i możemy śmigać.
I jak dobrze pójdzie to za 2 tygodnie jedziemy na zawody.
Poprzedni, feralny tydzień zakończyliśmy z Czesiem trąbą na crossie - na przeszkodzie nr 4. Przeszkoda była ustawiona w środku ciemnego lasku, na maleńkiej polance i światło okazało się być koniożerne 😂. No nic, poćwiczymy w podobnych okolicznościach, potrenujemy zaufanie i następnym razem będzie lepiej. Za to z czystego i płynnie, w dobrym rytmie pojechanego parkurku do 105 cm jestem bardzo zadowolona, a na ujeżdżeniu zaczynamy się ogarniać.
Takie coś okazało się koniożerne:
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
17 czerwca 2014 17:23
czeggra to lampa na słońce czy jak?  😉
czeggra1, dumam i dumam, i wydumać nie mogę 🙁 - czemu Pozytywnemu ma służyć taka przeszkoda???  🙇
Sonkowa, będą następne i następne zawody...
Najczarniejszy scenariusz  😕, brr...

Żeby "odczarować" to powiem, ze widziałam dziś najpiękniejszą tęczę w życiu - potrójną! Oba wewnętrzna łuki pełne i pełni widoczne, środkowy szerokaśny - no aż wszystko się śmiało w człowieku.
Jak to leciało? Że tęcza to dar od bogów dla ludzi, żeby doceniali momenty tego (pieskiego) życia?
no taka tęcza musi odczarować. 😀

ja wczoraj po tygodniu nareszcie miałam trening. niby nie był zły, ale... zsiadłam jednak niepocieszona. koń sztywny na prawo, w ustawienie wchodził dopiero przy opuszczeniu nisko ręki, więc był źle jechany przez ten tydzień (sic!). :/ potem po przeszkodach znowu była lekka dzida. Co prawda szybka do ogarnięcia, ale sprawiła, że nie czułam się pewnie, więc poskakane technicznie pierdółki. jutro walczymy dalej, wsiądzie trener.


dobrze, że nie mam już innych planów i rozpraszaczy w najbliższej przyszłości (😀), to będzie można się skupić na regularnej pracy...

i Boże, niech wreszcie przyjdzie nowe siodło (czekam już 11 tydzień), bo w tym serce boli i boję się o kłąb.
czeggra okropna ta przeszkoda  😲
Kahlan nie martw sie, jutro bedzie lepiej. Z folblutami tak juz jest ze raz lepiej raz gorzej  😉

Ja sie wczoraj ucieszylam, ze z przodem juz ok, nie kuleje... To kon wrocil na 3 nogach z padoku  🙁 Tyłu nie stawiał na ziemi nawet. Szybka akcja, wet, nic konkretnego niestety nie stierdzil poza tym ze mam mu dac dzien czasu jesli sie ponaciągał (bardzo szalal na padoku), kopyto wykluczone i góra (skokowy, kolanowy, biodrowy) tez.
Ale mam juz tego wszystkiego dosc, jak nigdy  😵
to prawda, że raz tak, raz tak. z resztą z którym koniem tak nie jest? 😉 dla mnie niesamowite jest to wyzwanie, jakie sobie rzucamy wzajemnie. 🙂 ja lubię mieć konia do pracy zwłaszcza, jak mam kogoś z ziemi i pracujemy w 3. bo potem wszelkie postępy cieszą jeszcze bardziej. 😉

Evson, współczuję kolejnej (!) kulawizny.  😲 szczęście w nieszczęściu, że wet nic nie stwierdził, może faktycznie się ponaciągał? bądź dobrej myśli, złe fatum nie może tak długo trwać!

escada jak u Was? Tadek jeszcze nie wybuchł?
Tadek... Chyba zrozumiał że nie może biegać. Po padoku tylko chodzi. Już się nie kiwa. Spacerujemy na kantarze nawet jak za płotem szaleją konie. PPloszy się podniesieniem głowy. Z konia biegajacego zrobił się jedzący. I choć to ułatwia rekonwalescencje to martwię się że ta iskra w oku już nie wróci. Noga bez zmian - nabiera po nocy i jest nieco grubsze to ścięgno. Jeszcze trochę ponad miesiąc do kolejnego usg. A jak wróci do formy to szukam jej dzierżawcy na pełny etat bo mam obiekcje co do jej powrotu do skoków.
Evson, widzę, ze Twoje konisko ma podobne uzdolnienia do robienia sobie kuku z niczego do Orfeusza. Trzymam mocno kciuki za szybki powrót do zdrowia!

Orfeusza bolą trochę plecy na wysokości lędźwi. Jutro przyjeżdża chłopaków fizjoterapeutka i będzie działać.

Evson, halo, byłam całkiem rozczarowana po zbyt szybkim zakończeniu krosu, ponieważ dalej stały kolejne wyzwania i cieszyłam się, że jak ukończymy to zawsze będzie kolejne doświadczenie.  Tymczasem nie tylko ja w mojej sekcji zakonczyłam przygodę na przeszkodzie nr 4 😉. Było już po 17tej i chyba światło słoneczne padało tak, że przeszkoda była straszna, albo zawodnicy i konie w tej sekcji byli tacy słabi 😂.  Generalnie oceniam ten cross jako ciekawy i chyba nie najłatwiejszy technicznie jak na taką klasę ( można powiedzieć, że to odpowiednik naszej P-etki).
Była też taka kombinacja na przejechaniu której bardzo mi zależało ( przez białą niby stacjonatę, do wody z górki i wyjazd z wody ścieżka po prawej do góry i wyskok przez bankiet, a potem przez biały wąski front):
Evson, daj znać co się dzieje. Jak najszybszego powrotu w siodło!

Kahlan, pamiętaj, że "nic nie ginie w przyrodzie". Cokolwiek wypracowane - w końcu wróci.

escada, nie bądź czarnowidzem! Mój wrócił był kiedyś z padoku z konkretną fajką na nodze, i co? Miałabym go "skazać" na łagodną rekreację do końca życia? Minął czas - po poważnej kontuzji nie ma śladu funkcjonalnego. Inna rzecz, że wtedy farta miałam. Bo od razu po padoku nic widać nie było. Fartem kilka godzin później w stajni była wet - sama zauważyła i od razu zadziałała. Jeszcze kilka przypadków przekonało mnie, że kluczowe jest podanie pz (oczywiście, jeśli do takiego wniosku dojdzie wet) jak najszybciej po urazie. Ale przecież nawet konie, u których "się chrzani" osiągają 100% recovery. Nie ma po co tracić ducha "na zapas". Dobrej myśli trzeba być zawsze.

czeggra1, ta wygląda bardzo zachęcająco - aż chce się jechać, faktycznie. To jest paskudne przy "trąbie" - że nie dane było spróbować co dalej 🙁
Swojego Racotu do końca życia nie zapomnę: trąba na parkurze, na pierwszych dwóch, maleńkich i "zwykłych" przeszkodach - a kros był taki super: przyjazny, do pogalopowania. Plus jeszcze samochód (w samochodzie sprzęt, nocleg daleko, stajnie też nie blisko), któremu chciał popsuć się moduł zapłonu, uziemiony na drodze przy krosie. To był dół dołów. No i masa kasy w gwizdek (z tym modułem zapłonu i "kiblowaniem" kilka dni na wyjeździe, na szczęście po konia i po mnie piorunem przyjechała przyjaciółka te kilkaset km, i w ogóle wróciła mi wtedy wiara w ludzi - tyle obcych osób pomagało). Wtedy doszłam do wniosku, że "nie ma tego złego". Gdyby nie ten totalny zonk może nadal pieścilibyśmy się z krnąbrnym ogierem "bo miał trudne dzieciństwo".

Ale foch - bo zdjęcia wrzuciłaś do "Zdjęć" 😉 Takiego ślicznego gluta nam skąpisz! Na pewno masz jeszcze jakieś!
Ja tylko na chwilke bo uciekam do pracy (mimo ze noga nadal mi nie funkcjonuje  🤔 ). Intruz juz normalnie staje na noge i chodzi, nie sprawdzalam go bo dzisiaj ma jeszcze stac ale przy czyszczeniu nawet tą chorą obciążał a drugą dawał na spocznij, wiec mam nadzieje ze bedzie ok .
Evson, będzie dobrze 🙂! Gluty to chyba dość często panikarze. Orfeusz jest świetnym przykładem. Małe zadrapanie, a koń zachowuje się jakby już prawie noga mu odpadła. W sumie może to i dobrze - przy takich wrażliwych delikwentach trudno przeoczyć cokolwiek złego dziejącego się w aparacie ruchu.

halo, a wiesz ja też miałam przygodę w Racocie. Chyba ze 3 lata temu jechałam tam CNC* ( filmik z parkuru wstawiłam kiedyś w Kąciku) i Czesław stuknął się na rozprężalni chcwilę przed startem na krosie i  znaczył na zad. Poproszono mnie o rezygnację parę minut przed czasem startu. Po kilku chwilach wszelkie objawy minęły i pamiętam, ze że sporym niedosytem wracałam do domu. W sumie to najważniejsze, że koniowi nic się nie stało.
A tutaj, no cóż, przestraszył się i wiadomo co trzeba będzie poćwiczyć aby uniknąć na przyszłość takich niespodzianek i wzmocnić zaufanie między nami.

Poniżej jeszcze jedna kombinacja, do ktorej tez mi się oczy zaświeciły i nie udało się do niej dojechać ( wskok na bankiet troszkę na ukos i wąski front ). Był też potrójny koffin jechany z najazdem troszkę po połkolu, bo poprzedzała go inna przeszkoda wymuszała swoim ustawieniem taki najazd.

halo, mam troszkę nowych fotek - masz rację 😂. Będę je sukcesywnie wstawiać 🙂. Jakbym zaczęła wyskakiwać z lodówki, to przepraszam 😁.
Halo ona nie dostała pz  tylko pijawki o ile to się liczy 😉 dwa dni po urazie. Nie chce jej palowac ze słabsza nogą. Wolę mieć sprawnego konia na starość. Poza tym to kara dla mnie za moją głupotę i tyle 😉
Evson, uff
escada, "palowac" to "piłować" , czy co innego? Żadna tam "kara za głupotę" - bywa i tyle. A koń dojdzie do siebie.
czeggra1, no, już trochę lepiej 🙂
Masz rację z tym "sygnalizowanie bele czego".

Mojemu akurat coś się przestawiło 🤔 I jednak się z tego cieszę. Bo wygląda jak dziecko wojny: LP po tym rozpruciu hacelem, dwie zadnie pęciny odparzone po minimalnym wtarciu i zawinięciu (wiedziałam, że dla niego najlepiej woda 🙁, to mnie naszło spróbować), łeb obdarty od popisów przy ładowaniu (od czasu popisów znowu ładnie wchodzi) i jeszcze dał radę LZ rysnąć w poprzek na nadpęciu 🙁 - i NIC mu nie robi. Rok temu miałabym szpital - tak by pokazywał jak mu źle. Ogólnie to poznaję całkiem nowego konia - tak się zmienił. Nawet wyjaśniał do typowego gniadego 🤔 (mimo "dowozu" miedzi).
Pałować - piłowac też może być 😉
My już po wizycie fizjoterapeuty. Orfik nie ma bolesnych miejsc, jest ładnie, symetrycznie umięśniony i dziś plecy nie bolały go wcale ( Stephanie przypuszcza, że to było chwilowe po jakiejś padokowej akcji). Z prawej strony na szyi był troszkę sztywny, ale bez problemu dało się to rozmasować. Generalnie wychodzi z boksu trochę sztywny, ale po tych 20m zawsze się rozchodzi. Mam nie panikować, bo to nie najmłodszy koń, jeździć go normalnie i wspomagać stawy Cortaflexem HA.

Edit. literówka
czeggra1, no - już po 13 w piątek 😀 Uff.

Przepraszam, będzie długo, osobiście i nudno - można nie czytać. Odczuwam potrzebę się podzielić odczuciem 😉
Dziś skakaliśmy, i...
Wiecie, że nabyłam folbluta BEZ ochoty do ruchu, w galopie szczególnie. Możliwe, że załatwiła to sama kontuzja w maszynie startowej, możliwe, że ludzie się do tego dołożyli, ale przez lata ten koń człowieka domagającego się żywszego ruchu traktował jak wroga 🙁 I był pat. Użyj bata, ostrogi, nawet silniejszego dosiadu, łydki - jesteś wróg i trzeba z tobą walczyć (najlepiej zastygnąć, ale można bardziej spektakularnie - nieważne, z siodła, z ziemi). Nie użyj, próbuj "po dobroci" - koń stwierdza, że sobie będzie decydował po własnej myśli - czyli coraz większe "slow motion". Przerwy na kontuzje nie pomagały, bo ledwie coś drgnęło - już trzeba było zaczynać od zera po przerwie. Stopniowo, stopniowo koń zaczął się rozkręcać. Pisałam o wszelkich pozytywach, zdarzeniach, decyzjach. Ale to LATA trwało. Lata męki, prób, żmudnych ćwiczeń, trafionych i błędnych decyzji. W dodatku nikt nie mógł uwierzyć, że gorący (z rasy, sylwetki i błyskawicznych reakcji) koń może mieć zero petrolu 🙁 Głupia, pamiętam jeszcze jak się cieszyłam w pierwszych terenach, że mogłabym sobie laptop obsługiwać w galopie, że inne konie się oddalają, a on nic: rytmicznie, przez nóżkę 🤔 Okazało się, że to koszmar.
Ostatnio dużo się udało. Ale jeszcze NIGDY nie było jak dzisiaj  💃. Bo jest ogromna różnica, gdy koń "mówi": "Chcesz? No doobra  🙄" a "Chcesz? Ale faaajnie!  🏇" To tak, jakby upartego grilla rozpalać  🙂, dmuchasz, dmuchasz, na chwilę zamigoce - i znowu tylko kłęby dymu. A dziś - małe "fu" - i buchnął płomień  😅 I okserek 120 nie był żadnym wysiłkiem - jakby koń całe życie chodził GP  😜 Jestem prze-szczęśliwa, bo już zwątpiłam, czy kiedykolwiek będzie to koń CHĘTNY do galopu. Mój xx ma w końcu petrol!!! Popsuta pompa paliwa się się odetkała, turbo odpala na kliknięcie! Nie muszę się modlić, żeby nie zgasł. A czas najwyższy, bo jego metrówki już strasznie nudzą 🤔 Pozostaje zakończyć: tfu, tfu (bo zjawisko nieutrwalone).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się