"Nie ogarniam jak..."

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
18 czerwca 2014 21:43
Halo o widzisz, będąc w tym temacie chwaliłam się jakiś czas temu, że stał się cud nad Wisłą- moja teściowa PRZYZNAŁA MI RACJĘ w kwestii ubierania dziecka "na letniaka"! 😜 Stwierdziła, że pomimo tego, iż nie podoba jej się to, to musi przyznać, że moja metoda działa- bo ona na swoje dzieci chuchała, dmuchała i ubierała najcieplej jak się da, a i tak cały czas chorowały, a moje chodzi przy 18 stopniach w krótkich spodenkach, koszulce i- o zgrozo!!!!- bez czapki, a pomimo tego w ogóle nie choruje 😎

Ciężko oceniać, jak się nie zna sytuacji. Ja też początkowo bardzo łatwo oceniałam moją siostrę- że jak ona może tak na dzieci krzyczeć, mieć taki bałagan, nie dbać o siebie itd. I dopiero z wiekiem patrząc na jej życie, zastanawiając się nad nim i kilka razy odwiedzając zrozumiałam, co to znaczy mieć 4 dzieci i męża-idiotę. Co to znaczy cały czas musieć je uspokajać, cały czas wysłuchiwać czego jedno z drugim chce, kłócić się z facetem i pieniądze, sprzątać raz za razem żeby dzieci zaraz to rozwaliły, nie móc wyjść nawet na głupie zakupy zanim nie załatwi się opiekunki, bo z 4 dzieci to jak wyprawa w Himalaje, nie mieć siły na robienie obiadu i zamawiać chińczyka... łatwo oceniać, jak się człowiek nie przyjrzy i nie zastanowi.
Oczywiście są rodzice, którym nie zależy. Którzy mają wszystko gdzieś. Oj są, sama widzę to na osiedlu obok 😎 Ale w tym 1 przypadku na 5 może być inaczej.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
18 czerwca 2014 21:48
Wiesz mnie tylko trochę nie tyle  co irytuje ale zadziwia stwierdzenie- ... jak nie masz swoich dzieci to nie wiesz jak jest.
Owszem jest w tym wiele prawdy, bo nie wiem póki co jak to jest być mega zmęczoną matką, która sypia czasami po 4 godziny dziennie. Musi ogarnąć dom, pracę, przeziębione dziecię itp itd a cały wszechświat wymaga od niej aby była ,,przeszczęśliwa"  i zawsze uśmiechnięta. Miała wiedzę z każdej dziedziny życia. Najlepiej żeby była świetnym psychologiem, dietetykiem i pediatrą w jednym.
I wiem jak łatwo jest oceniać błędy rodziców i jak często takie oceny są  niesprawiedliwe...
Ale...
Dla mnie jest kilka punktów typu palenie przy malutkich dzieciach ( w sumie to nawet ogólnie trucie tytoniem innych), alkohol na stole, i między innymi ta nieszczęsna coca-cola ( energy drink) , która gdzieś tam dla mnie jest granicą.
I fakt pouczać nie zamierzam, ale ma mnie to prawo drażnić jako póki co osoby bezdzietnej.
:kwiatek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
18 czerwca 2014 22:34
Żabeczka kwestie typy alkohol, papierosy i inne używki to w ogóle odrębny temat 😉 Oczywiście rodzic też człowiek, nie rozumiem czemu miałby sobie na siłę odmawiać tego jednego piwa jak dziecko spać pójdzie- z zasadą, że zawsze, niezależnie od wszystkiego jeden trzeźwy dorosły w domu powinien być(trzeźwy w sensie w ogóle nie pijący). Bo nie daj Bóg zdarzy się wypadek, cokolwiek, dziecko się zakrztusi, trzeba lecieć na pogotowie- musi, no musi być osoba, która nie piła. Nawet z tak egoistycznego punktu jak obawa przed opieką społeczną.
Palenie przy dzieciach to też inna kwestia... dla mnie człowiek palący przy dziecku jest po prostu niesamowicie leniwy. Bo naprawdę można wyjść na balkon/taras/podwórko na te 5 minut, nawet jak jest mróz, nikt od tego nie umrze. Inna sprawa to smród, jaki za sobą do domu przynosi... :/ A wiem co to jest, bo muszę walczyć z Konradem, żeby nie palił w łazience tylko wychodził na podwórko 🙄 Na szczęście coraz częściej to robi.
Także są kwestie, w których myślę zarówno rodzice jak i bezdzietni mogą się wypowiadać. Ale są też takie, gdzie jednak rodzice niejako mają większe doświadczenie i ich zdanie może być zwyczajnie bliższe prawdy. Aczkolwiek nie zawsze 😉
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
18 czerwca 2014 23:10
Z tym alkoholem chodziło mi raczej o sytuacje w których miałam okazję uczestniczyć- wódka na stole , rodzice pijani a dzieciak kilkuletni podpijał z kieliszka.
Oczywiście ja zareagowałam.. ale wiem ze to nie były pierwsze tego typu akcje.
Przy wychowaniu własnych dzieci będę "szła na skróty" ile uznam za stosowne, a obcy niech się... zajmą swoimi  😀iabeł:
Nie ogarniam, jak można potępiać w czambuł coś, z czym nigdy nie miało się do czynienia.


Ale to jest indywidualna sprawa rodziców tych dzieci czym je karmią, jak uczą, co z nimi robią.

Przyznam, że nie bardzo rozumiem. Miałam do czynienia zarówno z coca colą jak i chipsami 😉 Nie wpier***am się w życie innych ludzi, nie powiedziałam tej matce ani jednego słowa na temat takiego zywienia. Zresztą napisałam już Czarownicy, że nie mnie oceniać kto postępuje dobrze a kto źle, każdy robi tak jak mu rozum podpowiada, ale wyrazić swoje zdanie na ten temat mogę prawda? Bo chyba od tego jest ten wątek, nie? Ja tego nie ogarniam i koniec, a to, że inni ogarniają? - każdy ma prawo ogarniać lub nie ogarniać czegoś innego 😀
dlaczego nie ma obowiązkowego kursu pierwszej pomocy na każdych studiach 🤔 ?
Rul, dlaczego dopiero na studiach? Dlaczego nie ma obowiązkowego kursu pierwszej pomocy w podstawówce! Bo potem większość ludzi albo się boi pomóc, albo ucieka, bo "przecież ktoś inny pomoże", albo "wolę nie dotykać, bo jeszcze zaszkodzę"...
A nie jest tak, że jest obowiązkowy w gimnazjum? U mnie był i u znajomych również.
robakt   Liczy się jutro.
19 czerwca 2014 09:09
Mi też się wydaje, że na studiach to dosyć późno. Ja pierwsze szkolenie miałam w podstawówce, kolejne w liceum na PO, później jedno w stajni i jedno na kursie prawa jazdy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 czerwca 2014 09:14
MI się wydaje, że ogólnie szkolenie jest w każdym rodzaju szkoły(podstawówka, gimnazjum, liceum, studia), tyle że poważnie zaczyna się je traktować dopiero na przełomie liceum.studia. Wcześniej są traktowane bardziej jako przerywnik w szkole czy możliwość nie pójścia na matmę, dzieciaki też dużej wagi do tego nie przykładają. Są żarty, śmiechy, hihy i niewiele nauki 😉
Miałam takiego dziada z  PO w lićeum, ze do teraz z zamkniętymi oczami dokonałabym amputacji nogi i transplantacji serca pod pełnym ostrzałem, w masce gazowej za pomocą drutu i tasaka do mięsa  😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 czerwca 2014 10:23
A nie jest tak, że jest obowiązkowy w gimnazjum? U mnie był i u znajomych również.

Nie jest.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 czerwca 2014 10:28
dlaczego nie ma obowiązkowego kursu pierwszej pomocy na każdych studiach 🤔 ?


Ja nie ogarniam dlaczego każdy obywatel nie przechodzi obowiązkowo takiego szkolenia.

Ostatnio co jakiś czas słyszę:
- Córka reanimowała ojca przez godzinę zanim dotarła do nich pomoc- przeżył tylko dzięki niej
- wypadek samochodowy- kierowca reanimował dziecko- przeżyło.
- kolega na wyjeździe reanimował jakąś panią- połamał jej zebra- ale babka żyje.
- drugi kolega miał podobną sytuację w środku miasta, szedł starszy człowiek, osunął się. Zatrzymało mu się serce.. 

Słuchając tych opowieścii ciary mnie przechodzą kiedy pomyślę sobie że nie daj boże...  Ktoś z moich bliskich, znajomych  by szedł na chodniku, osunął się bo zdrowie lubi płatać figle... i taki przykładowy hipster mu nie pomoże , ucieknie bo się wystraszy.
Cos ty, hipster wyciągnie komórkę i zacznie robic foty i wstawiać na fejsa. Przecież to taki lans fota z trupem.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
19 czerwca 2014 10:45
tylko wiesz to jest tak naprawdę śmiech przez łzy 🙁
tak, w LO niby jest obowiązkowe, ale prowadzone przez nauczyciela, a nie ratownika medycznego. Chodzi mi o porządny kurs najlepiej właśnie na studiach. I powtarzać praktykę do zerzygu, aż się zakoduje w głowie.
galopada_   małoPolskie ;)
19 czerwca 2014 11:06
Rul nawet na kierunku lekarskim nie ma zajęć z pierwszej pomocy  😂
to też jest dla mnie abstrakcja, bo zanim student leku będzie potrafił ratować życie to jeszcze długa droga przed nim i taki kurs naprawdę by się przydał zamiast jakiś filozofii czy innych totalnych pierdół na Iszym roku 🤔wirek:
Ja miałam na wecie jako fakultet do wyboru, egzamin był na fantomie podłączonym do kompa ( jeśli chodzi o RKO), reszta teoretycznie na lalkach lub na sobie... Kolega udawał kobietę w ciąży z drutem przebijającym płuco itp itd😉 Miło wspominam te zajęcia, chociaż minusem było to, że były w sobotę...;p
Ja bym bardzo chciała przejść taki kurs, ale to kiedyś... Powinien być refundowany jeden kurs dla każdego.
tylko wiesz to jest tak naprawdę śmiech przez łzy 🙁


To jest rzeczywistość. Jak brałam udział w wypadku to właśnie tak było. Tłum robiących zdjecia, osób do pomocy zero.
JAK można robić zdjęcia w takim momencie? No ja rozumiem, że ktoś nie pomaga bo się boi czy coś tam (pomocą jest tez samo wezwanie pogotowia) ale co kieruje ludźmi wyciągającymi telefon  w takim momencie w celu nagrania filmiku czy zrobienia zdjęcia? To sie powinno karać. I leczyć.
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 czerwca 2014 12:57
Cricetidae, a co kieruje fotoreporterami na wojnie? Co kieruje ludźmi robiącymi reportaże o głodujących dzieciach w Afryce? Jak można wtedy robić zdjęcia/nagrywać, zamiast pomóc?
Wiem, że to inna sytuacja, że o wiele trudniej pomóc, ale skoro wtedy się da - to w przypadku wypadku też.
I nie, nie popieram, nie wybielam osób, które nie pomagają, jeśli mogą. Ale też nie piszmy, że "to trzeba karać i leczyć"  🤔wirek:
No... porównanie słabe. Nie jestem reporterem, widząc na ulicy wypadek czy coś dziwnego nie wyciągam telefonu z kieszeni w celu nagrania tego, tylko w celu zadzwonienia po odpowiednie służby. Nie zatrzymuje się nad ratownikami medycznymi na miejscu wypadku, bo tylko im przeszkadzam.
Cricetidae Odbiegając od tematu co się powinno robić gdy jesteśmy świadkami wypadku (bo to powinno być jasne): takie filmy czy zdjęcia to często bezcenny dowód w sprawie.
Chodzi mi o osoby wciskające telefon ponad ramię ratownika albo strażaka... Albo nikt nie dzwoni po pogotowie tylko wszyscy sie patrzą i zdjęcia strzelają. Widziałam i słyszałam o takich sytuacjach i uważam że to chore - zgodnie z tematem - nie ogarniam tego.
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 czerwca 2014 13:15
Cricetidae, ale po co ma dzwonić nagle 10 osób na pogotowie, jeśli wcześniej już ktoś to zrobił? Jeśli ktoś udziela już pomocy, to też się nie będą na siłę wtryniać... Ja bym w takiej sytuacji spytała, czy moja pomoc jest potrzebna, bo może ktoś sobie świetnie radzi (bo jest lekarzem, ratownikiem po pracy, został przeszkolony itd.) i tylko bym mu przeszkadzała. Nagrywanie, fotografowanie bez przeszkadzania, jeśli nie jest się potrzebnym - nie widzę w tym nic złego. Co innego, jeśli robi się to w taki sposób, że się przeszkadza, albo trzeba pomóc.
Facella, o matko weź czytaj albo postaraj się zrozumieć o czym pisze.  Ja nie wiem jak inni, ale jak widzę coś nietypowego (wypadek, ktoś zasłabł w autobusie, ktoś się bije) to wyciągam telefon i dzwonię - jeżeli dzieje się to już i teraz. Nie obchodzi mnie, że w tym momencie robi to 10 innych osób, bo te 10 innych osób może popatrzeć, że dzwonią inni i w końcu nikt nie zadzwoni (dlatego uczono mnie, że jak nie ma osoby, która wytyczy inne osoby do pomocy to trzeba dzwonić i nie patrzeć na innych albo samemu wytyczyć kogoś, kto zadzwoni). Miałam w szkole całe schematy radzenia sobie w takich sytuacjach. Jak ktoś udziela już pomocy to się nie przeszkadza i idzie dalej, jak widać, że już sytuacja jest pod względna kontrola. Nie jestem tam potrzebna jako kolejna osoba zabierająca powietrze.

Co jest złego w nagrywaniu? No nie wiem, może to, że ktoś tam np. umiera a Ty sobie to kręcisz na telefonie?
Ale co jest interesującego w zdjęciach zmiażdżonej kobiety, przgniecionej silnikiem auta od pasa w dół?
Co ciekawego dla obcego człowieka?? Dla kogo ma to byc dowód w sprawie?? Przecież ona nie ucieknie a policja sobie sama zdjecia zrobi.
I robienie zdjec dziecku małemu, któremu w twarz wbiły sie druty z siedzenia kierowcy???  Jaki dowód?? Ze siedzenia kierowcy sie łamią i druty z nich przebijają pasażera?? Dowód dla firmy produkującej fotele samochodowe??

Bo ja tego nie ogarniam. Nie akceptuje.

Ale np. rozumiem prace fotoreporterów na wojnie. Bo tworzą dokumentacje, pokazują światu zło. Chociaż i tak większość tych zdjec jest "ustawami" niestety....
Ja absolutnie nie popieram robienia zdjęć ani filmów w takich momentach i sama bym nie robiła. Niemniej jednak wydaje mi się, że nie zakażą nakręcania tego typu filmów, bo często so one dowodami w sprawie. Zanim przyjedzie policja, która sama zbierze dowody mogą mieć miejsce jakieś znaczące wydarzenia. Jeśli ktoś nie udzieli pomocy, a zacznie nakręcać film to są do tego stosowne paragrafy (druga sprawa czy ktoś się w ogóle zainteresuje i pozwie). I powtórzę, że uważam, że należy udzielić natychmiastowej pomocy, ale to czy takie zdjęcia i filmy pomagają w sprawie czy nie to oddzielny temat. Dodofon naprawdę nie jesteś sobie w stanie wyobrazić jak takie zdjęcia mogą pomóc? Gdy policji jeszcze nie ma? Np. nagrany numer rejestracyjny samochodu oszołoma, który do przyjazdu policji postanowi zwiać, albo dowody, że jakiś kawałek jezdni był np. źle zabezpieczony itp. itd.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się