Sprawy sercowe...

zen, nie mam takich problemów wychowawczych 🙂. Obawiam się tylko, że "wychowywanie" dorosłego człowieka to głupi pomysł. I jakoś nie kojarzę nikogo z rodziców, kto by szczęśliwie i bez perturbacji wygrał ze zgodną wolą pary młodych ludzi, żeby być razem. Byli tacy, co im się wydawało, że wygrali. Cena jest wysoka.
"W moim domu obowiązują moje zasady". Racja. Słusznie. A co zrobisz, gdy np. 19 latek powie wtedy: "No to pa! Nie podoba ci się, mama, moja partnerka (np. 30 latka z dwójką dzieci, zawołana imprezowiczka), nie chcesz nas gościć, traktujesz jak szczeniaka - to si ju na skajpie! Bye, bye!" Żadne wychowanie nie zapobiega pewnym perturbacjom życiowym 🙂
Sama nie mam pojęcia co bym zrobiła w realu w sytuacji zasadniczego konfliktu z dorosłym dzieckiem. Tak, mogę liczyć, że przekazałam autentyczne wartości i przygotowałam do dojrzałości. Ale pewności mieć nie mogę - bo NIKT jej nie ma.
Bije od ciebie... pycha 😉. Osoby nawykłej do kontrolowania SWOJEGO życia. Dziecko tylko do czasu jest elementem Twojego życia. Potem - ma własne. Z błogosławieństwem mamusi lub BEZ.
Zamrucz, wyceniasz zużyte przez niego media, (nie wiem jak z jedzeniem, chemią itp?) na 500 zł?

Halo tylko mądrzy ludzie uczą się na cudzych błędach, a błędy własne popełnia się szybciej niż nabywa mądrości korzystania z cudzych. nie trzymałabym w domu 19 latka ze starszą, dzieciatą kobietą. Pewnie, że pozwoliłabym się wyprowadzić. bo co innego zrobić? zamknąć w drewutni? Zabronić? zakazać? szantażować? nie zadziała.
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
29 czerwca 2014 13:35
Zamrucz, wyceniasz zużyte przez niego media, (nie wiem jak z jedzeniem, chemią itp?) na 500 zł?


Nie, ale też nie wyceniam zużytych przez niego mediów w jego domu na 500 zł, skoro go tam zwyczajnie nie ma. Uważam, że skoro tak postępuje to powinno być sprawiedliwie czy się mylę?
zen
Stanowczo popieram halo.
A z doswiadczen wlasnych dopowiem, ze zbytnie zapedy kontrolowania (rowniez dzieciaka, ktory jest okreslany jako grzeczny, z dobrymi stopniami, pasjami, bla bla bla) skonczyc sie moga ucieczka juz w wieku nastoletnim.
Interpol funkcjonuje calkiem niezle no ale.
[quote author=Isabelle link=topic=148.msg2129411#msg2129411 date=1404045030]
Zamrucz, wyceniasz zużyte przez niego media, (nie wiem jak z jedzeniem, chemią itp?) na 500 zł?


Nie, ale też nie wyceniam zużytych przez niego mediów w jego domu na 500 zł, skoro go tam zwyczajnie nie ma. Uważam, że skoro tak postępuje to powinno być sprawiedliwie czy się mylę?

[/quote]

Też tak mi się wydaje, że to nie o wykorzystanie i oddawanie za rachunki, tylko zwykła pomoc 😉
No bo jak ma zużywać jak go nie ma - dokładnie tak jak Zamrucz pisze.
To Zamrucz, skoro on tam u siebie nie mieszka, a daje siano (swoją drogą bardzo głupio mi to pisać, bo nienawidze innym zaglądać do portfela) to jeśli mieszka u Ciebie, to wychozi na to że powinien oddawać ok 2000PLN za rachunki 😁

A tak na serio, naprawdę się nie poczuwa do dokładania się?
A śniadania, obiadki?
Samo się kupi i przygotuje?
Ja się zastanawiam co Twoi rodzice na to 😉

Moje dzieci będą się spotykać z kim będą chciały, byleby tylko były szcześliwe. Będą mogły spać u koleżanki, kolegi - nawet jako parolatki🙂
Same się nauczą z kim warto być, a podstawy postaram się aby wyniosły z domu. Nie będzie dużo kontroli, żeby potem same umiały podejmować decyzje.
O ile będę mieć dzieci... 🤔
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
29 czerwca 2014 13:52
Nie, nie poczuwa się, bo mówi że mi też zależy żeby był ze mną, a to akurat prawda.
Mama zawsze mówi, ze karmić może, bo nam nie ubędzie. W ogóle mama jest taka... pomocna.

No ale do cholery jasnej!

Mi to zaczęło przeszkadzać, bo my ledwo ledwo koniec z końcem, supłam ostatnie pieniądze żeby jakoś to wszystko ogarnąć, a on do rodziców oddaje 1000 zł i mówi że nie ma (bo faktycznie nie ma - płaci leasing za sprzęt do firmy itp). Dlatego uważam, że powinien się poczuć wobec mojej mamy i jej część z tego tysiaka oddawać. No ale pewnie jakby w domu powiedział że nie da, toby była obraza majestatu i w ogóle.
wygląda to na zupene olanie Twojej strony (rodzicó, budżetu domowego). Ja bym się zastanawiała...
Averis   Czarny charakter
29 czerwca 2014 14:01
Z drugiej strony sama rodzicom nie dokładasz, bo masz konia, więc jak to z tą troską o ich byt?
Zamrucz, no nie do końca... dlaczego on ma wspierać Twoich rodziców? Ok, mieszka u nich. Ale... nie oni go wychowali. Więc dlaczego ma na równi układać TWOICH i SWOICH rodziców? Co tak naprawdę Cię obchodzi ile on daje rodzicom pieniędzy?

No i nie rozumiem już kompletnie.
Nie chcesz żeby pasożytował.
Nie chcesz, żeby Twoi rodzice ponosili koszty. I to jest jak najbardziej słuszne!
Więc dlaczego chcesz od niego więcej pieniędzy niż to ile "wypasożytuje" ? Skoro jego media załóżmy kosztują 100 zł to z jakiej racji ma on oddawać 500 czy 1000 zł? Swoim rodzicom oddaje- ale to jego rodzice! I ma prawo im pomagać. Twoim natomiast... nie musi. Jakby chodziło o zakończenie pasożytowania- to powinien płacić tyle, ile to kosztuje a nie ... tyle samo co swoim rodzicom, którym najwyrazniej pomaga.

"sprawiedliwie" to nijak nie będzie. Sprawiedliwie to by było, gdyby płacił tyle ile zużyje faktycznie, a nie wymaganie od niego, żeby dawał TWOIM rodzicom "górkę", no bo swoim daje. Z tym, że swoim może chcieć pomagać, twoim niekoniecznie musi chcieć dawać tą "górkę".
halo, ale nie rozumiem o co sie ze mna spierasz. Wyszlas z zalozenia, ze moj syn majac 20 pare lat bedzie mieszkac ze mna. Potem uznalas, ze bedzie sprowadzac jakas pinde bezdomna, ktorej rodzice nie potrafili wychowac. Serio mam rozmawiac o jakiejs czysto hipotetycznej sytuacji?
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
29 czerwca 2014 14:14
Toć właśnie mówię, że powinien moim rodzicom dawać część - w domyśle tyle ile zużywa🙂

Z resztą ta sytuacja jest skomplikowana, ma wiele różnych wątków i nie da się jej tak jasno i klarownie przedstawić 🙂

wątek własnego mieszkania, wątek ślubu, nowego laboratorium bla bla blaaaaa. kasa kasa kasa 🙂

No ale teraz już będzie z górki bo będę miała lepszą pracę🙂

Zamrucz, mysle ze powinniscie usciasc i po prostu powaznie pogadac. Uswiadomic, ze jego obecnosc kosztuje Twoich rodzicow. A jesli nie chce sie dokladac, to niech mieszka ze swoimi, bo Ciebie boli to, ze w sytuacji kiedy on pracuje w ogole sie nie poczuwa. Trzeba byc fair w stosunku do wszystkich.
Isabelle, jestes bardzo ale to bardzo "zaparta" w swoim zdaniu. Odwroc sytuacje i pomysl. Dlaczego Ty bys miala wykladac kase na chlopaka, ktory pracuje, mieszka u Ciebie, korzysta ze wszystkiego, je. Przeciez to wszystko kosztuje i dlaczego mialabys wykladac ze swoich, skoro Tobie tez nie pasuje do konca ze Twoj facet pomaga mamie kosztem waszego budzetu?? Moze jej rodzicom tez by sie przydalo te pare stowek wiecej?? 🙂
Jestes bardzo jednostronna 🙂

Thymos dla mnie to byl bardziej element humorystyczny 😀

Co do nocowania partnerow, to zgadzam sie z hedonistka. Dla mnie reakcja typu "nie bedzie spac, ani sie panoszyc, moj dom moja twierdza" juz samo w sobie mowi o stosunku do potencjalnego partnera/partnerki naszych dzieci, a z punktu widzenia bycia takim partnerem przez KAZDA z nas, naprawde nie rozumiem.
Jako ze sama na poczatku uznana zostalam za "dziwna" i czulam sie wlasnie obca i niechciana przez rodzine juz-meza to bardzo, ale to bardzo nie chcialabym byc taka dla kogokolwiek.
Isabelle, mam wrażenie, że kompletnie nie rozumiesz sytuacji.
Bo tu nie chodzi o "daj mi 1000 zł skoro z nami mieszkasz" tylko o to, że on się w ogóle nie poczuwa do tego, żeby w jakikolwiek sposób dołożyć się do budżetu rodziny z którego korzysta pełną parą.
Dlaczego ma wspierać finansowo rodziców Zamrucz? - bo na nich pasożytuje. No kurde, nie wiem czego Ty tu nie potrafisz zrozumieć. Już nie chodzi o konkretne kwoty tylko o smak fakt.
A Tobie Zamrucz radzę po prostu postawić sprawę jasno i wyjaśnić mu o co Ci chodzi, bo on chyba nawet nie jest świadom tego, że coś jest nie tak
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
29 czerwca 2014 14:26
A już się zaczęłam bać, że może faktycznie jest ze mną coś nie tak i że chcę żerować na bogu ducha winnemu mężczyźnie
Zamrucz, moim zdaniem masz bardzo dobre, racjonalne podejście. I złotych rodziców, że to znoszą 😉

In.   tęczowy kucyk <3
29 czerwca 2014 14:28
Ale przeciez Zamrucz juz pisala, ze z nim o tym rozmawiala, a on po prostu sie nie poczuwa.

Zamrucz, albo dasz mu dalej pasozytowac w imie "chcemy spedzac ze soba jak najwiecej czasu", albo postawisz sprawe jasno "dokladasz sie albo wypad".
zen - serio uważasz, że każda dziewczyna, która ma 20 lat i mieszka z rodzicami to bezdomna pinda? 🤔
PonPon, nie, skąd taki wniosek? Rozmawiamy o hipotetycznej sytuacji, podczas której mój 20 paro letni syn postanawia sprowadzić na stałe do nas swoją dziewczynę, która ma 30 lat i dwójkę dzieci i baluje 🤣 więc hipotetycznie ją nazwałam bezdomną pindą.

Poza tym ktoś, kto mieszka z rodzicami z definicji nie jest bezdomny 😎
A już się zaczęłam bać, że może faktycznie jest ze mną coś nie tak i że chcę żerować na bogu ducha winnemu mężczyźnie

Tutaj wiele problemów jest źle interpretowanych, bo same zainteresowane nie potrafią ubrać myśli w słowa i wyjaśnić sprawy w odpowiedni sposób.
Ja też jakoś zimą źle opisałam moją sprawę i byłam zszokowana niektórymi opiniami. Część sobie wzięłam do serca, część olałam, trzeźwo spojrzałam na wszystko i suma sumarum problemy zażegnane 😉
Mnie to śmieszy, wystarczy napisać, że na miejscu rodziców nie zgadzałabym się na pomieszkiwanie partnera dziecka, na częste zostawanie do późna w domu i wyszło, że moj syn ucieknie z domu 😁 albo skończy z bezdomną pindą 😁 gdzie nie napisałam ani słowa, że nikt nigdy z jego znajomych czy partnerek nie będzie miał prawa wejść do naszego domu. Kosmos.
Isabelle, jestes bardzo ale to bardzo "zaparta" w swoim zdaniu. Odwroc sytuacje i pomysl. Dlaczego Ty bys miala wykladac kase na chlopaka, ktory pracuje, mieszka u Ciebie, korzysta ze wszystkiego, je. Przeciez to wszystko kosztuje i dlaczego mialabys wykladac ze swoich, skoro Tobie tez nie pasuje do konca ze Twoj facet pomaga mamie kosztem waszego budzetu?? Moze jej rodzicom tez by sie przydalo te pare stowek wiecej??
Jestes bardzo jednostronna

ależ absolutnie nie uważam, żeby rodzice Zamrucz powinni go utrzymywać!
Wręcz przeciwnie w moim mniemaniu-absolutnie on powinien pokrywać koszt, który generuje!
tylko w moim mniemaniu- powinien TYLKO to pokrywać a nie dawać "po równi" na obie pary rodziców, żeby "sprawiedliwie" było. o tą "górkę" mi chodzi!
u nas to nie do końca chodzi o budżet sticte. Bardziej o nieruchomość (moją).

A o twierdzy - nie chodzi o zamykanie się na klucz. Ale dom to dla mnie miejsce dość... intymne. I dla mnie mieszkanie w nim obcych osób(bo znajomy córki, którego widziałam kilka razy to nie jest mój znajomy) jest niekomfortowe.

cavaletti, na początku Zamrucz pisała o tym, że nie chce, żeby pasożytował i rodziców na to nie stać. i ja ciągle piszę (i pisałam), że on POWINIEN pokrywać koszt swojego tam pasożytowania! Ale Zamrucz pisze już, że powinien dawać po połowie ten tysiąc a nie tyle ile on zużywa. I to moim zdaniem jest niehalo, bo wymaganie od niego "górki" dla swoich rodziców (kwoty wyższej niż utrzymanie) jest ... niefajne.

Zamrucz, to w takim razie źle to ujęłaś z tym "sprawiedliwie" i "po połowie". Nie chcesz, żeby dawał np 500 zł, tylko chcesz, żeby dawał dokładnie tyle ile zużyje, tak? jeśli tak-masz rację, to absolutny jego obowiązek.
[quote author=Isabelle link=topic=148.msg2129463#msg2129463 date=1404049842]

Zamrucz, to w takim razie źle to ujęłaś z tym "sprawiedliwie" i "po połowie". Nie chcesz, żeby dawał np 500 zł, tylko chcesz, żeby dawał dokładnie tyle ile zużyje, tak? jeśli tak-masz rację, to absolutny jego obowiązek.

Ale jeśli tam się kąpie, zużywa prąd, JE itd to przypuszczam, że jednak koszta oscylują minimum wokół 500zł.
A ja się chyba zgubiłam (może już o tym pisałaś, ale mi umknęło), dlaczego właściwie on nie może mieszkać u siebie, a Ty u siebie? Dopóki wasza sytuacja się nie wyklaruje na tyle, żeby zamieszkać razem na swoim?
Zamrucz   Gdziekolwiek iść chcesz, hej, pójdę tam i ja:)
29 czerwca 2014 16:12
Bo wyklaruje się nie wiadomo kiedy :< wiadomo jaki jest teraz rynek mieszkań, i jak młodym jest ciężko. Uważam, że nie damy rady wynajmować mieszkania, a jeżeli nawet damy, to wtedy własne M będzie odjeżdżało coraz dalej. Uprzedzam pytanie o kredyt: nie dostaniemy kredytu albowiem został już wzięty kredyt na wyposażenie laboratorium. Więcej spłacać nie da rady.

To miał być taki półśrodek🙁 w pewnym wieku człowiek już nie chce spotykać się na kawki w kawiarniach, i randkować po 2 godziny dziennie, tylko razem BYĆ, znaczy zalec przed spaniem przed TV, przykleić do siebie na kanapie, wspólnie wtranżolić obiad w miłej atmosferze (a nawet go razem ugotować). A branie kawalerki na chybcika byleby było to wiadomo... Prowizorki trwają najdłużej

EDIT: może inaczej, nie stać nas na mieszkanie osobno, jego rodzice się nie zgadzają żeby u nich siedzieć, ale biorą hajs, moi rodzice nie mają nic przeciwko żeby był u mnie, nie chcą pieniędzy, chodź JA uważam, że powinni je dostawać. Dom jest duży, piętro jest moje (siostra studiuje) . Zmierzam do tego, że MOŻEMY tu mieszkać, ale chcę żeby się dorzucał do życia. AMEN
Isabelle, chodzi mi właśnie o to, że "w drewutni nie zamkniesz". "Nie znasz dnia ani godziny tylko Bóg je zna" 🤣 Na tle odrobiny wiedzy o życiu i obserwacji rozlicznych deklaracja matki kilkulatka, że wszystkim znajomym (może tylko tym płci przeciwnej?) zapowie: po 22 wypad! brzmi mi... humorystycznie. Deklaracja z wyprzedzeniem x letnim.

Przypomniało mi się, gdy urodziła nam się córka. I wszyscy koledzy taty: "Ooo! To będziesz miał kogo gonić od córy, gdy podrośnie! 🙂 Zobaczysz, jaka to zazdrość" (mieli już własne doświadczenia). Opowiadał dziarsko: "Ale jaki problem? Dwoje drzwi do domu i po sprawie!" Przypadkiem mamy dom z niezależnymi wejściami 🤣. Ale tatuś już tak wyrywny nie jest do takich deklaracji, że "spoko" 😁 A jak to będzie w realu - to dopiero zobaczymy. Na razie problem nie wynikł.

zen skoro już wiesz, że syn na 18-tkę dostanie od ciebie/ojca mieszkanie (2 liceum zdaje się?) do którego się przeprowadzi to faktycznie nie ma sprawy. Co prawda wtedy wpływ na "przygarnięcie (lub nie) bezdomnej p*" będziesz miała jeszcze mniejszy.

No ale jak dokladnie wyliczyc ile facet zuzyl? Osobne kurki i liczniki zalozyc? Pisac liste ile zjadl bulek, ile masla i plasterkow szynki zjadl na sniadanie, ile ziemniakow i kotletow na obiad i podliczac koszty zakupow? Do tego ilosc zuzytego gazu podzielic na x? No przeciez tak sie nie da. Pomysl sobie ile kosztuje WSZYSTKO w domu - gaz, opal, woda, nieczystosci, smieci, do tego jedzenie. Przeciez to nie jest 100 zl.

I tak jak ktos juz wspomnial - ten "obcy" moze byc kiedys Twoja rodzina. Nie lepiej dac sie poznac, polubic sie nawzajem zeby nie bylo wlasnie sytuacji, ze "intruz" zostaje na noc? Sama mowisz, zeby Gillian wykazala troche dobrej woli wobec tesciowej, dla mnie to dziala w dwie strony.

Zamrucz, mi sie jednak wydaje ze w waszej sytuacji powinnas chociazby dla zasady postawic granice - dom kosztuje - musisz sie dokladac. Nie chcesz, mieszkaj u siebie. Wiem ze to nie jest zadne rozwiazanie w sytuacji kiedy chcecie byc razem, ale czas najwyzszy nauczyc sie troche odpowiedzialnosci.
Thymos, słowo korzystanie kojarzy mi się po prostu z korzystaniem z WC.

Nie używam tego słowa w odniesieniu do osoby, bo jest  ono dla mnie nacechowane znaczeniem przedmiotowym.
I nigdy nie napiszę, że korzystam z faceta, bo jest człowiekiem, a nie rzeczą. Tak jak nie korzystam z moich rodziców.

Jakiegokolwiek byś nie napisała wyjaśnienia, to mnie ono nie przekonuje, i nadal nie będę korzystała z ludzi. Owszem biorę od nich i daję im, ale nie nazwę tego korzystaniem. Z resztą słownik języka polskiego tak przedstawia słowo "korzystać":

korzystać
1. «mieć pożytek z czegoś, wyzyskiwać coś»
2. «użytkować coś, posługiwać się czymś jako narzędziem, środkiem itp.»

Ty masz prawo do pisania "korzystam z faceta", mnie może to razić, więc tego słowa nie będę używała niezgodnie z jego (moim zdaniem) przeznaczeniem.
No tak, w końcu każdy ma swoje granice.  😉
Ja tak tylko na chwileczkę, bo warto by zaznaczyć mały detal  😁

halo, ale nie rozumiem o co sie ze mna spierasz. Wyszlas z zalozenia, ze moj syn majac 20 pare lat bedzie mieszkac ze mna. Potem uznalas, ze bedzie sprowadzac jakas pinde bezdomna, ktorej rodzice nie potrafili wychowac. Serio mam rozmawiac o jakiejs czysto hipotetycznej sytuacji?



a nie

zen - serio uważasz, że każda dziewczyna, która ma 20 lat i mieszka z rodzicami to bezdomna pizda? 🤔


😉
Zen, a ty masz kogos? Mieszka z wami? Wprowadził sie czy pomieszkuje? wychodzi o 22? jeśli nie, to czemu nie zyczysz sobie, żeby teoretyczny partner twojego dziecka nie mógł zostać?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się