Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Facella   Dawna re-volto wróć!
29 czerwca 2014 15:36
halo, to nie moja sprawa, ale jak bardzo źle jest z tą chemią? Jeśli ma >70% - może niech spróbuje do Wrocławia? Tam jest wymagana chemia, biologia i matma podstawowa, licząc po 83-85% z każdego przedmiotu, ta matma może wyrównać wynik z chemii.
Chociaż z tego co się orientuję, to tam już rekrutacja jest zamknięta... A semestr kosztuje 16 tys. Podobno na Ukrainie jest jeszcze taniej (5 tys. za semestr?), moja znajoma wybrała taką opcję. Kasiaści nie są, ale jakoś daje radę.
halo, u całej masy moich znajomych opcja rok przerwy sprawdziła się bardzo dobrze! Część z tych, którzy na lekarski nie dostali się zaraz po maturze rozpoczęła inne studia (i najczęściej rezygnowała z nich po pierwszym semestrze), część poszła do pracy, żeby zarobić na korepetycje i kursy maturalne i nie obciążać przez ten czas rodziców. Większości się udało dostać rok później, a niektórzy na innych kierunkach odkryli, że jednak medycyna nie była ich powołaniem 🙂 Jeżeli Twój syn jest przekonany, że to jest jego marzenie, niech poświęci najbliższy rok na przygotowania do matury (bo za wszystkie zdane przedmioty na studiach, a tym samym wykorzystane punkty ECTS przyjdzie mu potem zapłacić na kolejnym kierunku) i próbuje jeszcze raz! Bo tak jak Cricetidae pisze, ja również mam na weterynarii ludzi, którzy nie dostali się na lekarski i choć na pierwszy rzut oka tego nie widać, to często po dłuższych rozmowach wychodzi, że nie są szczęśliwi.
halo, też bardzo polecam rok poczekać, pouczyć się jeszcze i iść na stacjonarne (niepłatne).. Rok szybko zleci. 🙂 A nie tam żadne studia na Ukrainie, dyplom u nas nieuznawany, a przenieść się w czasie studiów uda się może kilku osobom, widzę po tych, co przenieśli się do nas- mają olbrzymie braki i trudności z nadrobieniem zaległości. A i z przeniesieniem się z niestacjo na stacjo też problem- super średnia, poprawa matury, a i tak nie muszą się zgodzić.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 czerwca 2014 16:00
(bo za wszystkie zdane przedmioty na studiach, a tym samym wykorzystane punkty ECTS przyjdzie mu potem zapłacić na kolejnym kierunku) i próbuje jeszcze raz!


Zależy od uczelni, choć na większości drugi kierunek jest już bezpłatny. Przypominam, że TK uznał płacenie za drugi kierunek za niezgodne z konstytucją.

kucyk, zapłacić na kolejnym kierunku przyjdzie dopiero po zaliczonym roku.
Czyli koledzy na weterynarii byliby szczęśliwsi nie studiując w ogóle?
Rozumiem rozżalenie tych, którym nie wystarcza punktów na wetę, a bardzo by chcieli. Ale to nie ja ustalam systemy rekrutacyjne.
"U nas" nie wchodzi w rachubę żaden inny medyczny. Albo lekarski, albo weterynaria.
Facella, semestr po 16 daje 32 rocznie. Najdrożej w PL. Ale przyznam, że tu jest zonk = wpadka. Bo przy rejestracji "diabeł ogonem nakrył" Wrocław 🙁 Mimo eleganckiej tabelki. Syn do Wro się nie zarejestrował. Gdy okaże się, że jego punktacja wystarcza na stacjonarne we Wro... no będzie ŻAL. Plucie sobie w brodę, znaczy. Oraz nauczka na całe życie.
A ty w końcu ile wyciągnęłaś? Bo panikowałaś strasznie 🙂
Facella   Dawna re-volto wróć!
29 czerwca 2014 16:10
halo, mój błąd, zrozumiałam, że 25 tys. za semestr - czyli 50 tys. rocznie, strasznie drogo i pomyślałam o jakimś Collegium Medicum 😉 (od razu zaznaczam, że nie wiem, ile tam kosztują studia, nie orientowałam się w tym kierunku). Szkoda, że pominęliście ten Wrocław, ale np. do Szczecina próg jest niższy. Tylko tam chyba nie ma matmy, która mogła by wyrównać chemię.
O swoim wyniku lepiej nie będę dokładnie pisać, z angielskiego jestem mega zadowolona (81% z rozszerzenia, gdzie w życiu się do tego nie przygotowywałam i część czytanek strzelałam... Podstawa 100%  😀), biologia i polski całkiem ok, liczyłam na nieco więcej, ale jest ok. Na matmę jestem wkurzona, bo wynik dla mnie bardzo niezadowalający, a chemia... Tragedia  🤣 Ale temu się akurat nie dziwię i o ten przedmiot mogę mieć pretensje jedynie do siebie. Ale medycyny z tego nie będzie i ja to wiedziałam już dawno 😉

kucyk, ECTSów starcza na całą medycynę + jeden semestr, może zawalić letnią sesję - nie naliczą mu punktów, a jak matura okaże się niewystarczająco dobra, to we wrześniu poprawka, o ile będzie chciał kontynuować studia.
Strzyga, przyznam szczerze, że nie wiem, na ile ta sytuacja jest już ostatecznie rozwiązana i wyjaśniona, ale sama miałam dużo wątpliwości dotyczących opłat przy zmienianiu studiów, wspominam o tym z czystej życzliwości, bo ja nie byłam świadoma, jak ten system działa 😉 Jeśli opłaty już zostały zniesione, to bardzo się cieszę, jestem o kilka tysięcy do przodu 🙂

Facella, wiem, że semestr jest gratis, ale wydaje mi się, że jeśli jest się pewnym swojego celu, to takie półśrodki jak zastępcze studia są niepotrzebne, bo zamiast skupić się na przygotowaniach do matury zajmujesz czas studiami.

halo, tak, myślę, że byliby szczęśliwsi nie studiując weterynarii, a próbując raz jeszcze poprawić maturę. Ale przegrali z presją "studiowania", często nie mieli wsparcia od rodziców, poddali się uznając, że widocznie są za słabi, żeby dostać się na wymarzony kierunek studiów. Przecież studiowanie nie jest wartością samą w sobie, a ja zupełnie nie wyobrażam sobie, jak można na tych studiach wytrwać nie będąc jakkolwiek zainteresowanym weterynarią. Zajmowanie się czymś, czego się nie lubi i nie chce robić to po prostu męczarnia i ja widzę osoby na moim roku, które studiowanie męczy, nie przynosząc żadnej satysfakcji. Nie bardzo wiem, czego dotyczy zdanie o rozżaleniu i systemach rekrutacyjnych, ale jedyne, do czego próbuję "namawiać", to uczciwe przyznanie się przed samym sobą, czego się chce, jeśli tylko jest się tego świadomym. Jeżeli Twój syn chce iść na lekarski lub na weterynarię i nie robi mu to większej różnicy, gdzie trafi, to chyba nie ma żadnego problemu, ale jeżeli marzy o medycynie, to niech jeszcze zawalczy. Poczeka na wyniki rekrutacji aż do końca września, a potem ewentualnie podejmie decyzję o poprawianiu matury. Odzywam się w opozycji do teorii, że rok przerwy się nie sprawdza, bo sama jestem po semestrze na Politechnice i kolejnym spędzonym w pracy i na poszukiwaniu własnego miejsca 🙂 Czas szybko zleciał i cieszę się, że wolałam nie studiować, niż studiować bez przekonania, a była to dla mnie naprawdę ciężka decyzja. Trzymam kciuki za Twojego syna! :kwiatek:

Facella   Dawna re-volto wróć!
29 czerwca 2014 16:28
kucyk, ja wiem, czy to studia zastępcze, czy alternatywa... Ja się na medycynę nie dostanę, na analitykę być może też nie, to pójdę na elektroradiologię i też będę szczęśliwa. Marzyłam i marzę o medycynie, ale najwyraźniej nie jest to zajęcie dla mnie - trudno, nie każdy musi być lekarzem, ba, nie każdy musi mieć studia. Poprawiać matury nie chcę i nie będę albo zrobię to z marszu, bez przygotowania, dla siebie - nic mnie to nie kosztuje. Nie wiem, jak można pisać, że obca osoba byłaby szczęśliwsza, nie studiując alternatywy, a poprawiając maturę być może na darmo.

Abstrahując od dyskusji, dołuje mnie taka presja - jak to, TY nie idziesz na studia? To co ty zamierzasz robić? Jak sobie poradzisz w życiu? Albo gadanie "no ja wiedziałam, że się nie dostaniesz na medycynę, ale nie chciałam ci tego mówić" - to po co mówisz mi to teraz? Żeby mi dos...ć?
Co komu do tego, co zrobię ze swoją przyszłością...? Rozumiem mama, tata, chłopak jako najbliższe osoby mogą się o to martwić, ale znajomi - nawet nie przyjaciele, znajomi? Samoocenę sobie podniosą, lepiej im się zrobi, jak dokopią komuś, kogo marzenia się nie spełnią?
Nie będę ukrywać, że mimo wszystko trochę mnie to rusza...
Facella, wiem, że ciężko, ale olej ich. To mega słabe tak się dowartościowywać kopiąc innych. A najważniejsze jest to, żebyś Ty była zadowolona ze swojego wyboru.
Facella, myślę, że w gruncie rzeczy piszemy o tym samym, tylko w różny sposób 😉 Nie oceniam w ciemno obcych sobie osób, bo po pierwsze zdążyliśmy się już całkiem nieźle poznać przez ostatni rok wspólnego studiowania w jednej grupie, a po drugie rozmawiamy, spotykamy się poza uczelnią, wychodzimy razem na imprezy. Oceniam na podstawie tego, co od nich słyszę, a wypowiadają się o swoich wyborach zwykle bardzo gorzko. To są ludzie, którzy poprawiają matury co rok, mają już za sobą "okołolekarskie" studia licencjackie, ale stracili już wiarę, bo w swoim wyuczonym zawodzie pracować nie chcą, a jak to tak nie studiować w ogóle? Mają dokładnie ten sam problem, który opisujesz - presja studiowania. I owszem, nie każdy musi być lekarzem, ale oni tylko tego chcieli i nie mieli dla siebie alternatyw, tylko czuli się zmuszeni do podjęcia innych studiów. Oczywiście! To są pojedyncze przypadki, nieliczny odsetek studiujących, ale są, mimo wszystko.

Kurczę, chciałam w dobrej wierze powiedzieć tylko, że warto walczyć o to, co nas uszczęśliwia i jeśli dla Ciebie jest to któraś z alternatyw, to przecież wszystko jest w jak najlepszym porządku 🙂 Ale jeśli ktoś chce i wierzy, że jest dla niego jedna droga, to dlaczego nie próbować, nawet, jeśli okaże się, że na darmo? Rok szybko zleci, a może uda się w tym czasie kilka alternatyw znaleźć? Sama znam kilka osób, które nie skończyły studiów albo w ogóle ich nie podjęły, ale miały na siebie pomysł i żyją teraz na bardzo wysokim poziomie, więc dla mnie samej skończenie studiów nie jest żadną gwarancją na pewną, dobrze płatną pracę. Ale każdemu według potrzeb i wedle uznania, byle uszczęśliwiało, hej 😉
kucyk, decyzja podjęta. Złoży papiery na wetę. Jasne, że na wyniki rekrutacji na med. czeka się do końca 🙂 Potem jest kilka opcji: spodoba się weta, zostanie na wecie - super, nie spodoba się, rzuci - poprawi maturę - też super. A jak ani jedno, ani drugie (szczerze wątpię, pisałam - to syn koniarzy, ze zwierzakami za pan brat) to jest jeszcze kilka opcji. Sama studiowałaś semestr. Ja jestem przekonana, że łatwiej jest jednak "wykuć" gdy na co dzień się zakuwa (choćby co innego) niż w wirze zupełnie innych problemów niż nauka.

Chodziło mi o to, że gdybym wiedziała u zarania dorosłości jak ważne BĘDĄ pieniądze, duże pieniądze, że w zasadzie od nich zależy realizacja większości marzeń - podejmowałabym inne decyzje w życiu. I mam do siebie żal, że nie byłam wystarczająco przewidująca (o co ciężko, gdy zmienia się cały system ekonomiczno-polityczny, i NIKT jeszcze nie wie, jak BĘDZIE).
W takich sytuacjach jak wspomniana trudno oprzeć się (choćby przejściowemu) wrażeniu, że jestem nieudacznikiem, skoro "te głupie" 100+ tys. "mi robi" i nie mogę zrealizować marzenia syna jednym kliknięciem 😉
Mam kolegę (a chyba nawet dwóch), który będąc na wecie poprawił maturę i dostał się na medyczny w Warszawie, więc da się.

kucyk,  też to słyszę, nawet po tych 4 latach studiowania. Ale tego nie zrozumie osoba z zewnątrz, mam wrażenie.
busch   Mad god's blessing.
30 czerwca 2014 21:28
Facella, z jednej strony głupio tak studiować "cokolwiek", z drugiej strony mamy w tej chwili taką inflację wykształcenia, że bez studiów jest jeszcze gorzej - bo samo średnie wzbudza podejrzliwość i często dyskwalifikuje w rekrutacji na najprostsze biurowe stanowiska. Wcale się nie dziwię, że ludzie rzucają się na te studia. Bo teraz wykształcenie wyższe nic nie daje (chyba że medyczne itd.) - ale nie daje w tym sensie, że startuje się z poziomu zero. Bez studiów jest poziom minus dwa 😉
busch - tak było, obecnie wykształcenie nijakie acz wyższe ma coraz mniejsze znaczenie. pracodawcy coraz zadziej stawaiają wykształcenie jako wyznacznik do pracy w papierach czy w sekretariacie. teraz studia (w trakcie) są na topie w cv ze względów podatkowych i zusowych.

galopada_   małoPolskie ;)
30 czerwca 2014 21:41
halo Spokojnie. Dajcie mu rok na ponowne przygotowanie. Niech nie idzie na wetę (jeśli jest pewny ze lekarski to to, co właśnie jest jego marzeniem) bo tam nie będzie czasu na naukę do matury. Sama prawie popełniłam ten błąd dostając się z 1 listy, ale na szczęście koniec końców wylądowałam na lek - czyli na jedynym właściwym miejscu. Słabo mi się robi jak pomyślę, że mogłabym być w tym momencie po 3 roku wety  😵 A zwierzęta kocham miłością wielką, chyba większą niż ludzi 😉
busch   Mad god's blessing.
30 czerwca 2014 21:54
escada, jakoś mnie to nie przekonuje 😉. Biorąc pod uwagę, że panie z HR-ów jakoś muszą przeprowadzić wstępną selekcję, nadal myślę że jednak to wyższe ma znaczenie. Bo jak mają 50 CV na jedno stanowisko, to dlaczego miałyby zaprosić na rozmowę osobę gorzej wykształconą? Poza tym nawet socjologii można nie ukończyć, więc jednak to wyższe jest jakimś wyznacznikiem zaradności itd. - na pewno większym, niż liceum i matura. 
Uważam, że na luksus nieposiadania studiów można sobie pozwolić, jak się ma jakiś inny atut w rękawie - wykształcenie techniczne, wartościowe certyfikaty, pomysł na własny biznes, jakiś fach w ręku itd. A jak się jest zwykłym śmiertelnikiem, który po prostu chce zdobyć jakąś w miarę spoko pracę, to już lepiej jest mieć te studia 😉
halo, myśleliście o UK? Wiem, że to zależy od wielu rzeczy i pewnie ciężka decyzja, ale miałam o tym lekcje z ludźmi, którzy tam byli i studiowali. Można dostać kredyt, którego się nie spłaca, jeśli nie zarabia się miesięcznie więcej niż ileś tam. Jeśli jest ambitny, będzie miał chęć na praktyki dodatkowe etc. to będzie świetny 😉 Fakt, że sama tego jeszcze nie przeszłam i mało mogę powiedzieć, ale słuchałam ludzi i wielu historii o absolwentach mojej szkoły i sama się nad tym zastanawiam. Możliwości są tam ogromne.
Wyznacznik zaradności? Hehe dobre. 😉 ale z ostatnią częścią się zgadzam, też studiowałam... Jakieś 1,5 roku 😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
01 lipca 2014 12:07
Takie głupie pytanie... Po szkole policealnej to jakie się ma wykształcenie? Średnie? Wyższe? Gów...ne?
Facella, średnie
Facella   Dawna re-volto wróć!
01 lipca 2014 13:46
Dzięki  :kwiatek:
ja pierdzielę, naprawdę padł mi cały system operacyjny chyba…
w sobote nepierd. mnie głowa - mini migrena, około 6 ibupromów nie pomogło, więc sytuacja w niedzielę osiągnęła szczyt = szpital
napoili mnie kroplówkami i do domu…
w poniedziałek powtórka z rozrywki - z tym, że doszło mega spuchnięcie głowy - taki chomik mi się zrobił
teraz już mnie wozili od lekarza do lekarza (okulista, laryngolog, prześwietlenie) i NIC….
no to zaproponowali że mnie przyjmą na oddział - ale warunkiem jest, że godzę się na punkcję i pobranie płynu z rdzenia…
no to ja - że nie, bo ten odcinek co pobierają mam właśnie cały rozwalony i nie chce by jeszcze tam grzebać
no to świadoma praw i zagrożeń oraz śmierci wypisałam się na własne życzenie…

łeb przeszedł, opuchlizna zeszła wczoraj wieczorem, ale czuję sie fatalnie, wyniki krwi i inne doskonałe, wszystko w idealnym porządku

łot ze fak?
Ty masz strzelony szyjny a pobierają w lędźwiowym.
Dodofon jakie zdjęcie Ci robili? Kręgosłupa?  🤔
Ty masz strzelony szyjny a pobierają w lędźwiowym.


ja mam strzelony dolny - lędzwiowy - wszystkie 3 ostatnie

robili mi prześwietlenie głowy - czy coś sie tam nie dzieje
Myśleli, że masz zapalenie opon - stąd pomysł punkcji. Po co fotka głowy- nie wiem. Jak już to tomograf powinni zlecić.
Trzymaj się. Może minie i już.
Rezonans, tomografia nawet z kontrastem jest nie dokładna.
Rezonans, tomografia nawet z kontrastem jest nie dokładna.

Tak, rezonans najlepszy. RTG to chyba sprawdzali czy Dodo gwóźdź nie wpadł do głowy?
ja sie w zyciu wszystkiego spodziewałam, ale nie tego, że mi absolutnie padnie zdrowie….
qrde moll
ja sie w zyciu wszystkiego spodziewałam, ale nie tego, że mi absolutnie padnie zdrowie….
qrde moll

Jesteś młoda, silna -wyzbierasz się. Myślę, że długotrwały stres (sytuacja rodzinna) nie pomaga.
Jeszcze będzie wszystko dobrze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się