Laicy o koniach

strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
28 kwietnia 2014 20:02
hmmm słyszałam to kiedyś  😁
Dostałam koński prezent na urodziny, który kupowała osoba kompletnie nie związana z tematem. Między innymi w podarunku był breloczek - strzemię, z którego kupnem podobno był największy problem 😀
"Wiesz pani w sklepie nie mogła mnie zrozumieć. Prosiłem o breloczek z tą wkładaczką do nóg, ale kompletnie nie wiedziała o co chodzi i sam musiałem tego poszukać".
Parę dni temu spadłam z kobyły, dość solidnej holsztynki.Pięknie się zrolowałyśmy.Ja mam wstrząśnienie mózgu(na ukończeniu)i lekko uszkodzone mięśnie szyi.Klaczy oczywiście nic nie jest.Przewróciła się, wstała,wet. przyjechał, je, pije,chodzi i żyje.
jednym z podstawowych pytań na SOR-ze i chirurgii było:
"jak się czuje koń".Odpowiadałam, że dobrze (no i jak wyżej).Wreszcie przy ok.trzydziestym pytaniu o konia (akurat nie wiedziałam czy lepiej zwymiotować, czy nagle zasnąć po lekach przeciwbólowych), odpowiedziałam:
"nie wiem, ale psy i koty też muszą coś jeść" (no faktycznie szczyt chamstwa, przyznaję,ale moje wstrząśnięte mózgowie miało już nieco dość.No i Pan Doktor wybuchnął:"NO WIE PANI!!!", odwrócił się i wyszedł z pokoju.Potem nieco trzeźwiejsza musiałam opowiadać, że jednak klaczy nie zamordowałam.
Może nie pytali cię złośliwie, przy wstrząśnieniu mózgu ludzie mówią różne głupoty, powtarzają w kółko to samo...?

Mieliśmy taką sytuację, że dziewczyna spadła, bo koń odskoczył przed kałużą. Siedzi na ziemi, myśleliśmy, że wstanie i pojedzie dalej. A ona pyta, co się stało. Mówimy, jak wyglądala sytuacja, raz drugi, trzeci, a ona dalej pyta, co się stało, że spadła. Nie wiedziałam, czy bardziej śmiać się ,czy płakać, srodek pola, oczywiście pogotowie odmówiło przyjazdu, ale nagle z nikąd pojawił się samochód z grzybiarzami. Zatrzymaliśmy auto i poprosiliśmy o pomoc w dowiezieniu poszkodowanej do stajni, a stamtąd już czekał samochód, żeby ją zawieźć do szpitala. Najlepsze jest to, że dziewczyna odzyskała świadomość dopiero w samochodzie, wśród obcych ludzi. Potem jak opowiadała w szpitału, że jechała na koniu, a nagle obudziła się w samochodzie, to był niezły ubaw.
Ale to może bardziej do końskich wypadków się nadaje, niż tutaj....
Jak pogotowie odmawia przyjazdu do upadku z konia, gdzie osoba nie jest świadoma co się stało, to zawsze pytaj o imię i nazwisko odmawiającego. Uwierz, zaraz wyśle karetkę. NIE może odmówić w takiej sytuacji!
albo ja w innym świecie żyję...
Ja nie ogarnęłam, dlaczego oni odmówili przyjazdu. Tłumaczyli to tym, że to nie ich rejon (dzwoniliśmy z okolic Jaszkowa, odebrali ratownicy w śremie, dzwoniliśmy na numer ogólny )
Panna Donna, hehe 😉 ja też pare razy pytalam poszkodowanych o konia 😉 ale po stwierdzeniu, ze oni nie rokują do zgonu itp 😉

tak zy siak, pytamy nawet w ten sposób - bo oceniamy poszkodowanego świadomość. jeśłi odpowiadasz, odpowiadasz logicznie, nawet się denerwując - bo przytomnego to 5x to samo wkurza - to tak trzeba. łatwo poznać, czy ktoś ma jakieś zaburzenia gdy zacznie opowaiad rózne wersje lub w ogóle nie bedzie mógł opowiedzieć co się stało, lub ma luki w pamięci itd - jak np. w przypadku koleżanki whisperer13, - która nie rejestrowała tego co do niej mówiono, co sama mówiła.
uważam, że personel bardzo dobrze się zachował wypytując cię w taki sposób - i musieli o koniach - a raczej o koniarzach miec pojęcie przy okazji - wiedzieli ze koniarz bardziej zwraca uwage na konia niż siebie 😉 wiec w taki sposób mogą cię badać.
zachowanie dyspozytora w przypadku historii whisperer13, jest oburzające i karalne. chyba, ze tak dokonaliście zgłoszenia, że brzmiało na całkowity banał. i w końcu zrezygnowaliście. powinni choć podać nr do wlasciwej stajcji, a w zasadzie to przekierować (też dzwoniąc po straż pożarna nie połaczyłam się z lokalną tylko taką po 2 stronie zalewu...i kazali dzwonic gdize indziej, ale w koncu sami zglosznei zrobili). pare dni temu wydzwanialam tak do starszej, niepełnosprawnej pani z podejrzeniem złamania reki - tez nei chcieli wyslac, podali nr do przychodzni, przychodnia do pogotowia - wyszlo że to pogotowie ma obowiązek do świeżych urazów i oczywiście przyjechali. ale nie odpuscilismy bo transport we wlasnym zakresie byłby niebezpieczny.
tak na przyszłośc - gdy są objawy utraty/zaburzeń swiadomosci, zaburzenia równowagi, podejrzenie urazu - nie wolno odpuszczać i nie wolno wieźć "cywilnym" transportem. to stwarzanei zagrożenie życia i zdrowia, ktore takze jest  karalne - jak i nieudzielenie pomocy. mam przez taki transport (i wejście na konia najpierw 😉 ) już ladnych kilku lat komplikacje, których by prawdopodobnie nie było gdyby na miejsce przyjechała karetka...
Kiedyś jak byłam na obozie, to niedaleko w stajni jeździła dziewczyna, która będzie do końca życia na wózku, właśnie przez to, że karetka nie przyjechała. Spadła z konia, poleciała na kamienie. Po zadzwonieniu na pogotowie i opisaniu sytuacji (ciekawie nie było) kazali przywieźć dziewczynę do szpitala. A w szpitalu co? Opierdziel z góry na dół, bo to uraz kręgosłupa, bo tylko pogorszyli, bo tak nie wolno i dlaczego po karetkę nie zadzwonili 🙄

A z rzeczy zabawniejszych,  przywieźli do nas arabkę, którą właściciel kupił wnuczce. Klacz niedługo po wyźrebieniu, więc jeszcze brzuch miała. Wchodzi sąsiad (z wielkim oburzeniem) 'To nie jest arab, wy się oszukać daliście, arab by nie miał takiego brzucha, araby to takie przystojne są' 🤣
whisperer13,kilka lat też tak miałam,sytuacja niemalże identyczna tylko nie spadłam z konia,a uderzyłam głową o beton (jak to się stało to nie pamiętam-w każdym bądź razie na wfie nie mogliśmy korzystać z trawiastego boiska  😎 ). Podobno zachowywałam się jak w transie,mówiłam na prawdę głupie i tak niedorzeczne rzeczy,że do teraz zastanawiam się w wiarygodność zeznań znajomych  😉  I dopóki mnie nie uświadomiono i nie powiedziano mi kilkanaście razy co się stało to też się zastanawiałam czemu się pod własnym domem znajduję z plecakiem u nóg (przy okazji miałam całą twarz zakrwawioną,kolana,ręce zdarte,krwotok z nosa-ale nauczycielka auto miała,mimo wszystko zamiast na pogotowie/do pięlegniarki szkolnej to do domu-a mała byłam,kluczy do domu nie miałam,zawsze mama mnie odbierała której akurat  nie było,bo przecież nie spodziewała się tego,toteż siedziałam sobie niczym wyjęta z horroru na tarasie,w upale). Nieco później rodzice zawieźli mnie do szpitala-wstrząśnienie mózgu i kilka innych skutków.  Ale podsumowując-tyle technologii,coraz to nowsze wynalazki a problem z opieką medyczną  😵

Haha,te araby to zawsze będą na topie!
przy okazji,żeby nie było offa-mam dwa kuce,jeździmy,trenujemy,skaczemy i się terenujemy-a wtedy zdarza się nam spotkać urodzonych znawców i hodowców koni. Bo wiecie,to nie jest kucyk,kucyki są łaciate albo brązowe a ja.. a ja jeżdżę na starym,siwym źrebaku który zaczął rosnąć,ale jednak przestał  🤣 stary źrebak-to dopiero wyższy poziom rozumowania.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
05 maja 2014 12:19
Miałam podobnie jak koleżanka whisperer13 z zadawaniem pytań i wcale mi nie było do śmiechu. Upadek z konia, uderzenie głową, pamiętam tylko fragmenty tego co było po upadku, m.in. to jak pytam dlaczego nie jeżdżę na koniu X i koleżanka wkurzona mi odpowiada, że już 5 raz mi mówi, że X nie chodzi bo ma kontuzję. Poprzedniego zadawania jej tego samego pytania nie pamiętam. Czyli byłam komunikatywna ale świadomość odzyskałam po jakimś czasie, a podobno wstałam i upewniałam instruktora i koleżankę że jest ze mną wszystko ok- tego nie pamiętam 😉
Teoria skoków według mojego chłopaka "no trzeba się pochylić i wypiąć tyłek ja te panie co widziałem w telewizji. [...] a na koniec trzeba się zaprzeć i odchylić w tych kutasikach" !!!  🤔
Kutasiki to w tym wypadku strzemiona, a on tłumaczył to jakąś naleciałością po "Panu Tadeuszu"
Facella   Dawna re-volto wróć!
04 czerwca 2014 21:19
W PT były faktycznie jakieś kutasiki, ale to chyba o frędzelki chodziło 👀
kutasy, inaczej chwosty, to ozdoby ze sznurka - takie frędzle na sznurze, które przewiązywało się do pasa (szlachta), albo mniejsze przy mundurach, czapkach, rzędach itd... obecnie przewiązuje się sznurem z kutasami (chwostami) zasłony. kiedyś nazwa powszechna (opisy w PT), teraz ze względu na inne znaczenia raczej nei używana 😉
googlujac nazwe można wyjaśnienei znaleźć, ale przy grafice same ...organiczne i karne 😉 (wlasnie szukalam... po "chwost" się jedynie znajdzie 😉 )

Kiedyś pewna dziewczynka chciała być gwiazda Tybetu i oczywiscie uświadomić mnie jaką ma wiedzę walnela do mnie z tekstem żebym popregu tak mocno nie podpinała bo sie mi koń 'ZAPOWIETRZY' 😀 Można,  można 😀 A już nie wspomnę, że kon ziewal i spał a ja pod popreg moglam pięść włożyć bo regulowalam wszystko.. jajca niezłe 😀
Moja siostra do mnie w weekend: - skąd masz taki ładny podsiodlnik  ??? 😲 zdębiałam, jakie słowotwórstwo 🙂
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
05 czerwca 2014 08:06
podsiodlnik w sensie czaprak? 😀
Dokładnie  🤣
Fajnie🙂 ja o bryczesach słyszałam "pedalskie spodnie" (brzydkie stwierdzenie, ale faktycznie tak było), a podsiodlnik jest bardzo w porządku jeśli chodzi o słowotwórstwo, bo jest np. podogonie przecież🙂
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ingrid_Klimke
Jeźdźczyni?!
W Münsterze?!
Dżizas, plis.
"W Pekinie odniosła największy sukces w swej karierze, zwyciężając w drużynie" - to brzmi tak, jakby nie odniosła zwycięstwa drużynowego, tylko wygrała w obrębie swojej drużyny...
Facella   Dawna re-volto wróć!
26 czerwca 2014 20:30
Przyjechała wycieczka szkolna na oprowadzanki do stajni. Mieli też obserwować przygotowanie konia do jazdy.
Jedna (D)ziewczynka chciała zabłysnąć, że jeździ. To zabłysnęła; zapinam popręg:
Ja: Czy ktoś wie, jak nazywa się to, co teraz zapinam?
D: Puślisko!
Amen  👍
Wrzuciłam ostatnio do prania maskę przeciw owadom, coś w tym rodzaju:

Moja siostra wieszała pranie i była przekonana, że to jakaś perwersyjna bluzka, a "uszy" to miejsce na biust...  😵
Przeczytałam o zboczeniach i przypomniało mi się, jak żaliłam się koleżance że mi zimno w pęciny  😁
Facella,  co chcesz? Wiedziała że gdzieś dzwoni, tylko nie wiedziała w którym kościele 😁
moja mama która miała swoje 5 minut w watku "co mnie wkurza w jeździectwie" wczoraj znów rozłożyła mnie na łopatki. Robiła mi zdjęcia w stajni, po powrocie sprawdzam foty i mówię, że szkoda że nie mam ani jednego z galopu. Na co oburzona mama mówi, że jak to nie i zaraz mi pokaże takie foto. A mówie do niej skąd wiesz, które to będzie z galopu??  😉 Mama twierdzi, że galop rozpoznaje się .. uwaga uwaga, po ogonie .  🤔  😁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
31 lipca 2014 19:51
No i dobrze gada... bardziej w galopie powiewa 😁
racja, ale ze mnie amator  🙇
Dzisiaj koleżanki miały trening, któremu przyglądało się kilka osób ok 14 lat. Gdy jedna z dziewczyn zaczęła galopować słyszałam jak rozmawiali między sobą:
-"Ej to już jest chyba galop,nie?"
-"Nie to nie jest galop,ona wsiadła w siodło bo się zmęczyła a jej koń zaczął kłusować szybciej bo teraz się odprężył"  🤣
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
08 września 2014 19:22
Jak ktoś przechodzi obok koni, a ja jestem w pobliżu to często ludzie mnie zagadują. I już parę osób pytało się czy to mama z córką. To jeszcze rozumiem ale ostatnio pani pytała się czy to klacz i ogier  😁
,,czarne konie palomino" - nie ma to jak mądra książka  😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się