Ptaki

No będzie samotny, ten, którego opisywałam, na koniec zabił się o szybę, bo pan zapomniał zaciągnąć firanki a ptak chciał do swoich. W wolierze by żył, chyba, ze mają tam jastrzębie? No, ale ich woliera ich zasady. Na priv napisałam, co ja bym zrobiła. Jeśli nie złamane, to jest szansa.
Dobrze kojarze, ze to jaskolki ?
Dotychczas nie spotkalam sie z tym, zeby az tak blisko przylatywaly.

Tak, jaskółka dymówka 🙂

Wyglądają na młode, może stąd ta bliskość.
Nigna   Warto mieć marzenia...
10 lipca 2014 08:42
Słuchajcie może jest ktoś kto może pomóc ?
Sąsiad podrzucił mi kawkę która zderzyła się chyba z autem. Nie mogła utrzymać równowagi więc wsadziłam ją na noc do transportera żeby zobaczyć czy to nie szok. I faktycznie kawka rano ożyła jednak stała tylko na jednej łapce. Byłam z nią u weterynarzy:złamana łapka,dostała usztywnienie i wróciłam do domu z ptakiem. Poczytałam trochę na temat ptaków. Wszędzie zalecano kartony z dziurkami na wentylacje. Tak więc zrobiłam. Znalazłam duży karton, zrobiłam dziurki i wsadziłam ptaka. Pojechałam po to czym znowu w internecie mówili żeby karmić : świerszcze i larwy mączniaków. Ptak bardzo chętnie jadł. I tak z każdym dniem czuł się coraz lepiej. Niestety na tyle dobrze że zaczęła wydziobywać dziury w kartonie... Kilka dni temu otwieram drzwi a ona w nocy zrobiła z 10 cm dziurę i przez nią wyglądała. Wystraszyłam się że zjadła karton ale po obserwacji nic jej nie było... Nie dziobała dalej tylko wystawiała łepek więc nie zmieniałam jej kartonu. Tymczasem kolejnego dnia znowu wchodzę i jest kolejna dziura... Znowu kawka siedzi i patrzy. Nie miałam innego kartonu więc poszłam załatwić w tym czasie wydziobała już taką dziurę że wyszła i łaziła po pokoju... Była już bardzo przyjaźnie nastawiona i chodziła za mną patrząc się na mnie kiedy jej rzucę jedzenie... na pewno zestresowana to ona nie była. Szybki telefon do weterynarza czy ona ze złamaną nogą może tak chodzić, bo szkoda mi było ją znowu do kartonu dawać,  tym bardziej że dziobała go. Niestety im więcej chodziła tym większe ryzyko że jej się nie zrośnie noga więc musiałam znaleźć kolejny karton i ptaka tam wsadzić. Była bardzo niezadowolona i próbowała wyskakiwać. Tym razem jednak nie robiłam dziurek do wentylacji tylko zostawiłam otwartą górę i przykryłam 2 drewienkami tak żeby było powietrze. I faktycznie sie to sprawdziło i kawka mimo prób dziobania nie robiła dziur na wylot... Czuła się bardzo dobrze jeszcze wczoraj po południu. Jadła ogromne ilości robaków ( średnio pudełko świerszczy i pudełko mączniaków dziennie). Ciągle była głodna ale żeby jej nie przekarmić nie dostawała za dużo na raz tylko często a mało-tak jak na wolności. Miała świeżą wodę, powietrze i spokój . Wczoraj w nocy byłam i niej jeszcze i była taka troszkę zmulona. Ale że kilka godzin wcześniej się super czuła pomyślałam że może spała albo po prostu nie chce już jeść bo jest najedzona. (przy czym zmulona :czyli nie rzucała się na jedzenie jak zawsze aczkolwiek po położeniu pudełeczka jadła normalnie). Byłam u niej koło 23 a dzisiaj o 7 przychodzę i leży martwa... I nie mam pojęcia co się stało... Czy to jakiś ukryty uraz po wypadku się ujawnił, czy może za mało/ za dużo dostawała jeść... czy zły rodzaj robaków ? Najbardziej prawdopodobne jest dla mnie to że zapchała sobie żołądek tym cholernym kartonem ;/ Jak ją "macałam" teraz wydaje się bardzo chuda mimo że jadła na prawdę ogromne ilości robali... Być może przez karton nie potrafiła trawić normalnie? Jestem wkurzona na siebie że od razu jej nie przeniosłam gdy wydziobała pierwszą dziurę...Chciałabym uniknąć takiej sytuacji na przyszłość. Ma ktoś jakiś pomysł co się mogło stać ?
Dieta dziko żyjących ptaków to w dużym stopniu zagadka. Jest wiele badań i opisów ale tak do końca nikt jej w 100% nie zna.
Może zabrakło jej kamyczków/piasku w żołądku mięśniowym, żeby trawić prawidłowo? W naturze by sobie uzupełniała. Może łuski ze świerszczy się pooklejały i zatkały? Robiła kupy dobrze? Skąd pomysł takiej diety? Ja bym dawała ser i ziemniaki ugotowane i ew. surowe mięso. Albo kocie jedzenie mokre.  Skąd dieta jak dla kameleona?
I inna wersja: chory ptak dziki sprawia wrażenie oswojonego. A boi się i dlatego daje się dotykać/karmić. Potem zdrowieje ale stres go zabija. Miałam tak ze słowikiem chińskim.
Jeszcze inna: jakieś jednak zakażenie i posocznica.
No może być wersji dużo.
Mnie się ta dieta nie podoba.
Nigna   Warto mieć marzenia...
10 lipca 2014 09:42
Szukałam w internecie i znalazłam stronę na której wypisano rzeczy które moją ptaki jeść a które nie... Na pierwszym miejscu były świerszcze i mączniaki co dla mnie wydawało się całkiem logiczne bo w naturze Kawka raczej sera i ziemniaków nie jada. Nie znam się na ptakach próbowałam dobrać dietę najbardziej odpowiadającą w naturze. O mięsie myślałam , miałam nawet kupić wracając od weterynarza dzisiaj niestety nie zdążyłam. Aczkolwiek taka dieta wyglądała na to że jej pasuje. Bardzo dobrze się czuła, była silna chętnie jadła. Kupy robiła często i normalne do samego końca więc raczej się nie zatkała. A co do stresu ona się nie dała dotykać(nawet nie próbowałam), ale gdy wyszła z kartonu przykładowo zamiast uciekać chodziła za mną krok w krok. Nie chciała dziobać, po prostu przychodziła i się na mnie patrzyła... Więc nie powiedziałabym że był to ptak zestresowany. Raczej by uciekała a nie za mną chodziła jakby się bała chyba ? Chociaż być może po zamknięciu znowu do kartonu bez możliwości wyjścia faktycznie zaczęła się znowu stresować ...

Czy gdyby dieta jej nie odpowiadała nie dawałaby jakiś objawów złego samopoczucia ? A tak źle czuła się dopiero przed samą śmiercią ... ( rano była już zimna więc musiała zdechnąć niedługo po mojej wizycie u niej...)
A opcja że karton zapchał jej żołądek jest prawdopodobna ?


Eh być może faktycznie ta dieta ją zabiła. Ratowałam kupę zwierząt ale najwidoczniej do ptaków się nie nadaje...
Ja bym takiej diety nie zastosowała. Ale jeśli jadła i robiła kupki, to ok. Mogło być wiele przyczyn. Zakładam, ze sekcji nie ma kto zrobić?
Nigna   Warto mieć marzenia...
10 lipca 2014 09:55
Ja teraz też bym nie zastosowała... miałam dodać dzisiaj mięso do jej diety i kupić witaminki ale niestety. Weterynarze mają czynne od 11 , jest tam praktykantka która się ptakami interesuje być może ona będzie chciała w wolnym czasie sprawdzić... Teraz jak czytam to jest napisane że mączniaki mogą uszkodzić przewód pokarmowy młodych małych ptaków.  Z tym że ona ani młoda ani mała nie była i wątpię żeby te larwy przeżyły dziobnięcie tym dziobem ale kto wie...
Przypomniało mi się: larwy mączniaka mają takie szczęki. To uszkadza. Niedawno miałam taką sprawę związaną z małpką.
I specjalista od małpek mi o tym mówił.
Nigna   Warto mieć marzenia...
10 lipca 2014 10:05
No właśnie teraz też wydaje mi się to bardzo prawdopodobne że się przegryzły przez żołądek albo coś uszkodziły... To by pasowało do objawów których w sumie był brak (jedynie wieczorem) i tego że tak nagle umarła... Akurat mączniaki to kilka osób mi polecało że karmiły tym młode ptaki. Być może akurat trafił się jeden wyjątkowo uparty i chciał się uratować... Chole*a no człowiek chce dobrze już się cieszy że ptak jest w super formie a się nagle okazuje że w sumie to go zabił... No ale cóż przynajmniej pożyła tydzień dłużej... Nigdy więcej ptaszka za bardzo to przeżywam..
Już mam. Przyda się na przyszłość:
Jan Sokołowski (mój Mistrz) pisze tak:
Kawka odżywia się podobnie jak gawron. Głównym jej pożywieniem są dżdżownice, pędraki, drutowce, szarańczaki i inne owady a przysmak stanowią myszy, które łapie z wielką wprawą. Zjada również młode pędy roślin, kiełki nasion, jagody i owoce a w zimie w czasie największej biedy odwiedza śmietniki, kupy mierzwy lub zadowala się suchym ziarnem wyłuskanym ze stert zboża.
Nigna   Warto mieć marzenia...
10 lipca 2014 13:19
I na przyszłość przyda się też fakt że Mączniaki można podawać TYLKO po wylince czyli białe. Moja kawka co prawda jeszcze sekcji nie miała ale po przeszukaniu kartonu znalazłam dziwną kulkę. Zaniosłam do wetów gdzie jest praktykantka która się na ptakach zna i od razu wiedziała co to jest: pancerzyki niestrawione. A więc chyba się zapchała. Dodatkowo karton tez mógł zrobić swoje...
Kurcze o odcinaniu główek czytałam ale nikt mi nie mówił i nigdzie nie pisało żeby nie dawać brązowych mączniaków... czyli ogólnie zabiłam Kawkę świetnie. Szkoda że to się stało w nocy kiedy nad nią nie czuwałam...
Na przyszłość tych robali nie mam zamiaru ruszać. Tylko mięso ewentualnie kilka świerszczy lub robaki złapane na wolności.
Nie martw się, stało się, trudno. Kawka poległa na polu zdobywania wiedzy. Ja (specjalista) nakupiłam kiedyś gwarkowi mączniaków dorodnych. Dobrze, że był mądrzejszy niż ja i po obrzuceniu ich wzrokiem pełnym odrazy, starannie je wyniósł kolejno poza klatkę. I się nie odzywał do mnie pół dnia.
Nigna   Warto mieć marzenia...
10 lipca 2014 13:27
No mój okaz niestety mądrością nie grzeszył od samego początku czyli od wpadnięciu pod auto, po wydziobywanie i zjadanie kartonu aż po łapczywe połykanie praktycznie w całości robali...Aczkolwiek bardzo ją lubiłam i jest mi mega przykro że tak się stało. No ale od razu poinformowałam o tym panią z zoologicznego żeby każdemu mówiła że mączniaki tylko białe to być może innemu ptakowi to życie uratuje... 


Edit : Kawka po sekcji. Kamień z serca. Dieta faktycznie zdowa nie byla a karton moglam od razu zmienić. .. ale żołądek był cały,  do tego pusty ( zawartość zwymiotowała ). Niestety miała krwotok. Pękła jej wątroba albo śledziona.. albo miała na nich guza albo po prostu było to pourazowe. Może coś się naruszyło w trakcie wypadku. Chciała wyskoczyć a ze na 1 nodze tylko stawała to mogła upaść i coś jej tam mogło nie wytrzymać. A szkoda bo noga się ładnie zrastała ...

To chyba najpiękniejszy serial, jaki widziałam.  😍
A "moje" jaskółki uczą się latać, przekomicznie. 😀 Miały szczęście, gniazdo spadło do boksu jakiś czas temu, koń cudem ich nie rozdeptał. Przykręciliśmy plastikowy pojemnik w miejscu gniazda, wsadziliśmy je, rodzice karmili dalej. Udało się. 🙂 Zastanawiam się czy nie zrobi im tam na stałe tego pojemniczka, bo gniazdo co roku spada, w zeszłym spadło jak małe już latały, w tym troche szybciej niestety, budują na drewnianym elemencie stropu, może dlatego odkleja się...
[img]https://fbcdn-sphotos-b-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xap1/v/t1.0-9/1606953_10204088741166479_8982959410690837901_n.jpg?oh=28c70a030c9ce66d6b3c4facc2d40f97&oe=549DC8B4&__gda__=1420032653_381ef67c342b334ae8fc495d85ae9a85[/img]
Znalazłam takiego cudaka w zbiorniku na wodę dla koni na pastwisku. Dzierzba srokosz.  [s]gąsiorek.[/s] Chciał się napić i o mało się nie utopił. Dobrze, że akurat przyprowadziłam konia. Jest zaskakująco duży. Zawsze myślałam, że to ptak wielkości pliszki a bliżej mu do szpaka. Dziób strasznie ostry. Palec mi pokroił. Wysechł i sobie poleciał. Fajne spotkanie.  😍

p.s
Obecnym na FB polecam polubienie:
https://www.facebook.com/groups/ptakieuropy/?fref=nf
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
24 września 2014 20:03
Od 3 lat w parku, który jest przy naszym domu huczy sowa. Cudownie huczy, a widziałam ja tylko raz i bardzo krótko. Zastanawiam się co to dokładnie jest. Ktoś mi się mówił, że to puszczyk ale w miejskim parku by mieszkał. Teraz od dwóch godzin ukryta się w konarach drzew, wyjątkowo blisko i co dawniej huczy: huuu tu przerwa i huuuuuuuuuuu (Bądź tu mądry i napisz jak huczy sowa :-))
dragonnia u nas w lesie też mieszkają sowy i jak zastanawialiśmy się jaka to, to wpisaliśmy na YT odgłosy sów i gdzieś jest kilku minutowy filmik i jest odgłos każdej sowy po kolei.

O mam :


U nas jest ta pierwsza co do 15 sekundy krzyczy, a właściwie była, bo słychać ją było wieczorami w lipcu i sierpniu, teraz już nie.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
24 września 2014 20:22
The Wunia dzięki!!!!! Tak oto dowiedziałam się, że od trzech lat wsluchuje się w głos Puszczyka. Kochane ptaszek drze się,  a ja słucham i slucham
Jestem głownie revoltowym czytaczem-w-chwilach-wolnych, zajrzałam sobie do tego wątku, bom ptakolub z nakierowaniem na różne małe ptaszki-pitaszki.
Taniu - dzięki za ten link z FB, bardzo piękne zdjęcia, warto pooglądać. A Twój cudak z poidła taki duży, bo to srokosz a nie gąsiorek. Zazdroszczę takiego bliskiego spotkania III stopnia, nawet za cenę zadziobanego palca. Srokosza widziałam tylko raz w życiu, z daleka. Pozdrawiam ciepło 🙂
... A Twój cudak z poidła taki duży, bo to srokosz a nie gąsiorek...


Dokładnie, to srokosz 😉 ale też z rodziny dzierzb  🙂
Srokosz, srokosz- też doczytałam.  :kwiatek:
Ogólnie w ptasim świecie odloty, manewry lub pustki w domu.  🙁
A ja mam pytanie co do dokarmiania. Czy już jest dobra pora ? I właściwie co sypać do karmników ? Z okolicznych paków to rozpoznaje sikorki różne rodzaje, kopciuszki, dzięcioły, kwiczoły i jest jeszcze kilka, ale nie znam. I nie mam pomysłu co kto lubi, w jakim miejscu itd. Pomożecie ?  :kwiatek:
TheWunia - poczekaj jeszcze trochę z dokarmianiem, nie rozpieszczaj darmozjadów 🙂. Jesień jest wyjątkowo łaskawa, ciepło, drzewa i krzewy sypią owocami a i jeszcze trochę owadów się pałęta. Ja czekam do pierwszych mrozów, albo pierwszej solidnej czapy śniegowej.

Sikorki dokarmiam wywieszając im kawałki słoniny (aczkolwiek długo słonina nie powisi, bo kawki, wrony lub sroki ściągają, choćbym nie wiem jak wymyślnie wieszała, ale cóż, wrona też człowiek - na zdrowie). Z wygodnictwa kupuję w sklepie zoologicznym kulki karmy, też dla sikorek, w specjalnych siateczkach, aczkolwiek trochę z mieszanymi odczuciami, bo ze składem tej karmy jest jak z tym dowcipem co po fejsie obecnie krąży - zdjęcie przedstawia puszkę z napisem "jedzenie", a skład głosi : "nie twoja sprawa". Dawniej sama topiłam tłuszcz i mieszałam z ziarnem, pakując paciaję do kubeczków po jogurcie, teraz już mi się nie chce. Sikorki kulki z gotowca bardzo lubią, z zimy na zimę mam coraz więcej stołowników, więc chyba im służy. Dodatkowo sypię małe porcyjki ziaren słonecznika (uwielbiają), bo to kaloryczny i pożądany pokarm, ale zarazem kosztowna zabawa. Po kanarkach zostaje mi sporo ziaren, te z kolei cieszą się uznaniem u wróbli, mazurków, dzwońców i czyży (kilka razy gościłam też grubodzioby). Moi znajomi kupują na targu ziarna zbóż i dokarmiają wróble, ale moje stadka są chyba rozbestwione, bo jak im zaproponowałam pszenicę i owies to mnie wyśmiały. A, i szpaki. Wizytują mnie szpaki, coraz częściej zostające na zimę. One wymiatają absolutnie wszystko, zupełnie jakby szarańcza przyleciała. Największym hitem zimowym są drobno pokrojone jabłka (kiedyś miałam dostęp do tanich jabłek). To tak na szybko, bo dokarmianie temat rzeka. Łącznie ze sporem czy się powinno dokarmiać czy nie, ja, przyjmując do wiadomości minusy, nie mogę się powstrzymać, bo w szaro-burej zimowej codzienności ten ptasi drobiazg za oknem daje mi mnóstwo radości.
Dziś po remoncie na swoje miejsce wrócił balkonowy karmnik. I od razu magiczne widowisko: spór o słonecznik sikorek bogatek i kowalików.  😍
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
28 września 2014 20:30
Czekajcie z tym dokarmnianiem. Jeszcze jedzenia dostarczy natura.

Sznurka, chwal się :-)
Mzimu widzę, że u ciebie podobna brygada jak u mnie dawniej na osiedlu. Bo były dzwońce, czyżyki, różne sikorki, grubodzioby czasem nawet gile zaleciały, ale potem przelatywała pani krogulcowa i mi mordowała  😵
Ale potem jak wychodziałam troszke na balkon i je karmiłam z ręki to zauważyły, że wtedy drapieżnik nie przylatuje, wiec była akcja kto zdoła usiąść na rękę i zjeść więcej 😀
A tu się przeprowadziłąm pod sam las i zeszłej zimy nawet nikt nie zerknął do karmnika  🙁
dragonnia, ale że zdjęciami drapoli?
Koło mojej pracy już drugi rok z rzędu wiosną/latem zamieszkuje parka małych ptaszków. Samiczka taka wróblowata jakby, niepozorna. Samczyk brązowy, cecha charakterystyczna to długi pomarańczowy ogonek. Ładnie śpiewa. Kto mi podpowie, co to za ptaszki?
W zeszłe lato samiczka wleciała nam do pokoju. Samczyk mało nie zwariował, biegał po barierce balkonu i krzyczał jakby mu się coś strasznego działo, dolatywał do drzwi i wracał - bał się wlecieć za nią. Pomogliśmy jej wylecieć, to skakał wokół niej jakby nie mógł uwierzyć, że jest cała i zdrowa.  🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się