kradzieże w Waszych stajniach - jak sobie z tym radzicie?

ElaPe, nie, warszawski PGR  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 kwietnia 2012 12:58
ElaPe, nie, warszawski PGR  😉


no właśnie, stajnia Czysto  😉
[quote author=fioukova link=topic=865.msg1377375#msg1377375 date=1334836578]
ElaPe, nie, warszawski PGR  😉


no właśnie, stajnia Czysto  😉
[/quote]

ElaPe - mistrzu, już chyba nigdy więcej nie nazwę tej stajni inaczej  😁 a ja to mam zapłon i zdolność kojarzenia, nie powiem...
Kurcze, przeczytałam cały wątek i aż ciarki po plecach chodzą hehe
Ludzie sa bezczelni  🤔
Zastanawiam się jakby można było to zrobić żeby było bezpieczniej.
Np jak zabezpieczyć pakę?
Bo jak tak sobie myślę to chyba najlepiej byłoby pakę mieć tylko z paszą, suplementami,
kantarami, uwiązami, skrzynką ze szczotkami, preparatami i ew. derką i ochraniaczami
Bo siodło i ogłowie, czapraki,  to strach zostawiać.
Ale też z drugiej strony jest to bardzo uciążliwe tak wozić to wszystko codziennie.
Ja za to musze powiedzieć że w Aromerze nie raz zostawiałam komórkę w kurtce
czy jakieś inne duperele i nic nigdy nie zginęło.  😉
Natomiast z tego co pamiętam to w Szwadronie była rok temu
taka akcja że jakieś dziewczynki kradły czapraki  😲
Ale nie wiem nic dokładniej.
Moja mama np nigdy nie zostawia siodła w pace.
Zawsze zabiera ze sobą do domu.  🙂
Nuna - ja śpię spokojnie, bo mam pancerną, wielką szafę, wykonaną przez chrzestnego w ramach moich urodzin. Jak mu powiedziałam, że musi być mocna, to zrobił taką, że strzelać do niej można i nic to nie da 😉 Baaardzo ciężko będzie z niej coś ukraść. I w ogóle jest full wypas  😍
fioukova, zawsze można ukraść całą pakę 😁
A tak na serio - może pokażesz zdjęcia? Jakie patenty antywłamaniowe w niej zastosowano?
też chętnie dowiem się jak wyglądają i sprawują się te patenty.
Może fotki?
Orzeszkowa - wątpię, bo szafa jest tak ciężka, że wnosiło ich trzech panów - ledwo 😉 I nie ma kółeczek. Typowo stacjonarna, samemu nie da się jej ruszyć.

Co do patentów - w sumie nie ma patentów. Mocne zamki wewnętrzne zamontowane tak, żeby było je bardzo ciężko wybić na zawnętrz, cholernie mocne i grube drewno, laminat używany do szyb antywłamaniowych (kilka warstw PVB), który owszem, można łatwo zarysować, ale za to młotem walisz i nic. A wątpię, żeby ktoś skrobał rowek, co by się dostać do wnętrza paki 😉 Ściany od środka są skręcone odpowiednimi płytkami, uniemożliwiającymi rozmontowanie szafy od zewnątrz.

Tak jak mówię - na stacjonarną się super sprawdza, ale jest ciężka i naprawdę wielka. Zrobię dzisiaj zdjęcia i powstawiam. Obecnie mam obiecaną małą pakę na zawody - z jakiejś tam specjalnej płyty, lekką ale mocną i na kółeczkach. Też ma być antywłamaniowa, więc jak się dokona, to dam znać o zastosowanych patentach 😉
fioukova, dzięki za info i czekam za zdjęcia :kwiatek:
PVB to ta taka folia? Ciekawe, jak to wygląda na drewnie 😀
Orzeszkowa - PVB to taki rodzaj folii, ale pod wpływem temperatury robi się z niej warstwę na laminacie 😉 Wygląda jak normalne drewno, wieczorem wrzucę zdjęcia, to sama zoabczysz.
w stajni w której kiedyś jeździłam, nóg dostawały drobne rzeczy jakieś kantary, uwiązy, szczotki, rękawiczki a baty to notorycznie. czasem można było odnaleźć zgube gdzieś na drugim końcu stajni albo w gnoju. byla taka jedna dziewczyna z rekreacji, ktora kradla rzeczy typu wędzidła, termobuty, jakieś czapraki. i wszyscy wiedzieli, że to ona bo była typem osoby która co chwile mówiła coś innego, strasznie kłamała, kręciła i ogólnie była nieciekawa. nawet rozmowa z instruktorą nic nie zmieniła. była kiedyś taka sytuacja, że w stajni stał koń którym nikt się nie zajmował właściciele tylko płacili za boks. ona i jej koleżanka  stwierdziły że zajmą się tym koniem, zrobiły jakąś zrzutę na szczotki dla niego nawet. zaoferowałam sie, że też moge pomóc. koleżanka złodziejka bardzo się wkurzyła, następnego dnia zgineły szczotki tego konia, a po paru dniach perfidnie otworzyła mój plecak, wsadziła je tam i zrobiła tak, żeby ogólne  wyglądało na to że ja to zrobiłam.
szczyt wszystkiego, jak można być tak perfidnym ?!  😤
W byłej stajni gdzie byłam, także ginęły kantary, a ginięcie uwiązów było na porządku dziennym...
W tej stajni gdzie teraz jestem z Rudą jeszcze nic mi nie zginęło, no raz dzieciaki z rekreacji podwędziły mi popręg  👿 za co dostała ode mnie instruktorka. Niestety paki nie posiadam, ale jedynie skrzynkę mam na kłódkę, bo kilka szczotek dostało nóg w byłej stajni. . .
nie wiem, czy było już wspominane tu o kradzieżach w szwadronie- z tego, co czytałam, to chyba nie, chociaż niektóre posty mogłabym pod to podpiąć, gdybym nie dowiedziała się później, że chodzi tu o coś innego 😉 miało to miejsce parę lat temu, dwie dziewczyny pomagające w stajni wyleciały z niej bo podobno policja znalazła u nich sprzęt, ale z wiadomości z tzw. "drugiej ręki" wiem, że jedna z nich nie miała z tym nic wspólnego, ale to nie ejst pewne... było o tym nawet w jakiejś staromiłośniańskiej gazetce, ale teraz za nic nie mogę tego znaleźć...
Straszne są te przypadki, które opisujecie. Ja mam rzeczy we wspólnej siodlarni i nic na szczęście nie ginie. Siodlarnia jest zamykana i nie ma problemu. Jedyny problem, który u nas jest to "pożyczanie" rzeczy. Nie mam nic przeciwko pożyczaniu sobie jakiś rzeczy ale czy tak trudno zapytać? A potem nie dość, że nie wiem, że ktoś coś ode mnie pożyczył to potem muszę szukać swoich rzeczy po całym terenie stajni. Oczywiście za każdym razem są mega brudne..
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
18 maja 2012 19:03
Siodlarnia jest zamykana i nie ma problemu.

Tiaa, do czasu, aż zorientujecie się, że to ktoś z was, albo, że klucze macie nie tylko wy...
Mamy o tyle dobrze, że jest to mała pensjonatowa stajenka a na terenie stajni zawsze ktoś jest więc jeśli wejdzie ktoś spoza właścicieli koni od razu patrzy się na taką osobę uważniej i raczej nie ma szans aby została niezauważona podczas wchodzenia do siodlarni.
.
U mnie w stajni przez lata NIC nie ginęło, a w momencie, gdy pojawiła się nowa klubowiczka, zaczynała mi znikać kasa z portfela - i to kwoty rzędu 50, 100 zł. Wszystkie torby/plecaki zostawiamy w zamykanej szatni, każdy tam trzyma telefon, aparat foto, portfel i nigdy nic nie było, a pojawi się taka jedna gnida i już.  🤔  Dziewczyna wszystkiego się wyparła, ale kto miałby to zrobić, skoro tylko ona była w stajni za każdym razem, gdy coś mi zniknęło, a w dodatku miała sprawy o kradzieże?  😤  Od tamtego czasu nie zabieram ze sobą pieniędzy albo noszę w kieszeni, a właściciel stajni zamontował wszędzie kamery. Dziewczynie na szczęście - dziwnym trafem - odechciało się jeździć.
Ostatnio były jakieś kłótnie o kantary, że niby jedna drugiej podebrała. Moich rzeczy na szczęście nikt nie rusza - jestem jedyną osobą, która ma rzeczy z eskadrona, mattesa itp., więc się wyróżniają.
Muszę się w końcu dorobić paki, bo co weekend wożę ze sobą siodło, ogłowie z wytokiem, jakiś czaprak, mattesa, całą skrzynkę ze szczotkami, ochraniaczami, preparatami i tak dalej i jest to dość uciążliwe...
W stajni w której stałam poprzednio ginęło coś notorycznie. Notorycznie do tego stopnia, że brak co którejś rzeczy przestawał mnie dziwić. Winna nie była jedna osoba. Tam panował system 'co twoje to i moje' i każdy pożyczał od każdego a potem niestety nie zwracał. Tradycją było np. to że zawsze zastawałam swoją skrzynkę otwartą. W środku wyglądało jakby przeszło tornado, niektóre szczotki były, niektóre zaginęły bez śladu. Poza szczotkami ginęły masowo baciki, lonże, kantary, uwiązy i tego typu drobiazgi.
Jak jeszcze stałam w poprzedniej stajni,swoje rzeczy trzymałam w zamykanej siodlarni, do której miało dostęp zaledwie kilku pensjonariuszy. Zmojej skrzynki ginęły ciągle nożyczki i taśma klejąca,co za paranoja,było to tak niedorzeczne i irytujące, bo gdy sama potrzebowałam, to nie miałam.
W poprzedniej stajni najpierw zginął mi jeden mattes - ale już leciwy, a psy były spuszczane na noc (koleżance zjadły mattesową rękawicę do czyszczenia konia), więc stwierdziłam, że pewnie zeżarły i zakopały, puściłam w niepamięć... kupiłam nowego już nie mattesa, ale też jakieś firmowe futro, rzadko go używałam, zostawiłam na 1000% na siodle w siodlarni, bo po mojej dłuższej nieobecności ok 1 tydz (jakies  swieta chyba), podkładki brak.

Narobiłam rabanu, nie ma, nie ma... napisałam również na rv, że jakby ktoś widział u kogoś taką podkładkę albo miał okazję okazyjnie nabyć to proszę o kontakt...

W ciągu tygodnia znalazłam ją między wiszącymi od przeszło miesiąca na boksie czaprakami, a na pewno sama jej tam nie kłądłam.... ot. złodziej się przestraszył i oddał (dodam, że stajnia baaaardzo kameralna!)

Teraz stoję w molochu. Siodlarnia często bywa otwarta i poza drobiazgami (np baty oraz podbieranie witamin i pasz, które aktualnie zamknęłam na kłódkę) nic nie ginie. Po prostu dziewczynki stajenne z reguły to pożyczały i nie oddwałay - ze 2 razy zrobiłam aferę na 100 fajerek i spokój. Co prawda zdarzyło się jeszcze, ze koleżance ktoś ukradł zapieczętowanego equimaxa, ale jak zrobiła raban i powiedziała, że komisyjnie bedzie szafki otwierać po kolei to się znalazł następnego dnia 🙂

Jak dla mnie pomysł z kamerką i zostawieniem wabika jest super! Sama nad tym myślałam
wkleję z FB, bo sprawa mnie zbulwersowała, a tu chyba pasuje najbardziej

W ostatni weekend w Gajewnikach w końcu odbyły się okręgowe zawody w skokach przez przeszkody. Zawody jak zawody, budziły wiele emocji. We mnie również wzbudziły emocje, niestety negatywne. Moje konie są pensjonariuszami hotelu Agro-Aves Gajewniki. Czas zawodów to dla nas ogromny stres, ogólny rozgardiasz, hałas, krzyk i bieganina. Jedyne 2 padoki o rozmiarach mniej więcej 15 x 15 zostały zajęte na rozprężanie. Jest to o tyle niezrozumiałe, że obiekt dysponuje pięknym, wielkim terenem. Hotelowe konie nie miały możliwości skorzystania z padoków. Stajnie hotelowe były udostępnione dla szerokiej masy zwiedzających, nie zawsze trzeźwych. Piękna niewiasta tak bardzo wzruszyła się losem zamkniętego w klatce konia, że pocieszała go kanapką z kiełbasą. Już w sobotę prosiłam właściciela stajni o ogarnięcie sytuacji. Niedziela była jeszcze gorsza. Brudne, niesprzątane boksy. Zawodnicy nie tylko sami decydowali gdzie będą się rozprężali, ale tak dobrze i przyjaźnie poczuli się w Gajewnikach, że zaczęli dysponować sprzętem jeździeckim, nie należącym do nich. W takich oto okolicznościach "miłośnik koni" zabrał moje 2 DERKI firmy Torpol, każda w cenie 350 zł. Derki są granatowe z szarymi obszyciami. Miły sportowcu - złodzieju, moje konie marzną a ty z pewnością kochasz konie i dobro tych zwierząt leży ci na sercu. Oddaj nie Twoją własność, bo przynosisz wstyd całemu środowisku jeździeckiemu! Szanowni trenerzy, wychowawcy młodzieży, kreatorzy sportowych postaw fair play - zróbcie coś z tą złodziejską plagą. Jeździectwo to sport elegancki, szlachetny, sport wpisany w polską tradycję. Wprawdzie drobni złodzieje to też polska tradycja, ale na Boga nie w tak elitarnym sporcie. Szlachetni zawodnicy - nie kupujcie trefnego towaru. Dziś złodziej okradł mnie, ale jutro to samo może spotkać Ciebie. Derki są znaczne, mają wszywki z moim nazwiskiem, oznakowanie znane jest firmie Torpol, mnie i teraz już policji. Uprzedzam przed zakupem skradzionego sprzętu. Szkoda, że organizatorzy zawodów zlekceważyli mój problem tłumacząc, że atmosfera musi być przyjazna i nie można powiedzieć - była, tylko, że jak w barze piwnym a nie na zawodach jeździeckich. Ludzie - albo jesteście honorowymi sportowcami, albo wynocha z tego sportu. W słowniku ludzi kulturalnych nie ma wystarczająco obelżywego określenia na tego typu zachowania. Złodzieju - dziecko płacze, konie marzną! Poniżej podaję nazwy klubów wystawiających swoich zawodników: ŁKJ, JKS SALIO, BRACTWO KONNE ŚWIĘTEGO MARCINA, FKJ ZBYSZKO, SKH KASZTANKA, SJ NAPOLEOŃSKA NAGRODA, BKJ, STOWARZYSZENIE RANCZO W DOLINIE. Właściciele i trenerzy tych ośrodków - proszę Was o zwrócenie uwagi czy kradzione derki nie znajdują się w Waszych obiektach. Z poszanowaniem, Lilianna Janiszewska. Ps. Zaistniały fakt przekazuję do OZJ i PZJ.

jakby ktoś zauważył gdzieś to dajcie znać, nie można takich sytuacji zostawiać bez echa!
Może to nie kradzież, ale mi się zdarzyła taka sytuacja: w stajni, w której jeździłam, zostawiłam czaprak i popręg. Pierwszy (i ostatni) raz. Czaprak nowiutki, raz użyty na jazdę, popręg też. Później nie było mnie jakiś czas, a w tym czasie właściciel sprzedał 3 konie, oraz umówił się, że sprzęt pożyczy do czasu, gdy oni nie dorobią się swojego w takim rozmiarze. Mój czaprak i popręg poszedł razem z siodłem, do którego był przyczepiony. Co prawda sprzęt wrócił, ale po długich bojach i wizycie w tamtej stajni, ale już nie w stanie wyjściowym. Siodła wróciły te same, ale nie bez uszczerbku na "zdrowiu", jedno ogłowie w ogóle nie wróciło (nowiutkie było i bardzo ładne), zamiast niego dali zniszczone i podarte (musieliśmy je sobie naprawić, żeby się do użytku nadawało - co ciekawe wyjechało ogłowie czarne, a przyjechało z białymi podszyciami  :lol🙂, a jedno ogłowie zniszczone (ciężko byłoby podmienić szyte ręcznie specjalnie na danego konia ozdobne ogłowie). Czaprak przed wyjazdem był w takim stanie, że można go było postawić na środku pokoju, sztywny jeszcze od nowości, a wróciła wyblaknięta, poplamiona rdzą, podarta szmata. Popręg nie wrócił, za świeży był, żeby go nam oddać. zamiast niego dostaliśmy stary, usyfiony, z pordzewiałymi sprzączkami. Po tym wydarzeniu straciłam wiarę w ludzi.  🤬
Met   moje spore
14 lipca 2014 15:34
marecca, no to w fajne miejsce poszły konie... 🙄
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
14 lipca 2014 16:02
Metco chcesz w sprzęcie chodzą nowym, skoro same stare śmieci oddali, taka wymiana 😉
Met   moje spore
14 lipca 2014 16:10
hihihi, chętnie skomentowałabym samymi emotkami 😉 👍
najgorsze co może być to zawody lub imprezy masowe (kameralne niestety też) na terenie stajni, gdzie dostęp do siodlarni ma prawie każdy, zawsze kończy się tak samo, czyli zawsze coś zginie  🙁
ja w tej chwili jestem przeszczęśliwa, bo w mojej kameralnej stajence na co dzień nie ginie nic, można nawet zostawić pieniądze na widoku i nie dostają nóg  😀
wam wszystkim też życzę takiej atmosfery  😉
Mi kiedyś, dawno, dawno, zginęła kopytka o ta: http://www.czempion.pl/sklep/kopystka-pedzle-rekawice/190-kopystka-lamicell.html
i szczotka z naturalnego włosia. Po czyszczeniu konia zostawiłam w otwartej skrzynce i ktoś sobie wziął 🙄 . Szczotka po jakimś miesiącu się znalazła w błocie, ale kopystka przepadła. Niby nic, ale mała byłam, a sprzęt nowiutki, dzień wcześniej kupiony. Poco komu durna kopystka?! W dodatku, że taka najzwyklejsza to 5 zł kosztuje. Ręce, nogi tudzież inne członki opadają.
pozomeczka1   jazda w harmonii z koniem jest sztuką
14 sierpnia 2014 10:21
U nas w stajni (Kj Aromer) notorycznie "giną" rzeczy, od ochraniaczy po derki. Jest jedna osoba u nas w stajni która jest zawsze podejrzana poniewaz juz raz złapano ja na kradzieży, niestety udało jej sie wymigac ze pozyczyła na chwile bo jej kon porwał a potrzebowała konia na karuzele wyprowadzic.
Ja po prostu, jak jakas rzecz mi ginie, ide na obchod całej stajni, a przede wszystkim siodlarni w tej własnie osoby. zwykle gdzies na wierzchu w siodlarni podejrzanego znajduje swoje "zguby".

w związku z tym zaczełam swoje rzeczy zamykac szczelnie w szafach które mam w stajni. niestety ostatnio pod moja nieobecnosc drzwi jednej z szaf zostały wywazone i zawartosc skradziona, jadna derke eskadrona udało mi sie odzyskac. Nadal jednak poszukuje derki która WYGRAŁAM NA HPP W JASZKOWIE.

Jesli ktos widział albo wie o niebieskiej derce za pierwsze miejsce w E grupie z HPP 2014, miałabym prośbe o napisanie do mnie. Derka ma przede wszystkim wartosc sentymentalną.
Jeśli chodzi o Aromer to niestety wszyscy wiedza że tam szczególnie trzeba pilnować sprzętu. Smutne niestety.
Jazda konna jest sportem elitarnym- słyszam to od dawien  dawna. Szkoda że wśród elity sa złodzieje......
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się