Zootechnika- co potem?

lizzy, jakie miałaś wyniki matur? Miałam składać na wetę ale mi się pozmieniało i złożyłam na fizjoterapię weterynaryjną (zoofizjoterapia) 🙂 Bardziej mnie interesuje, lepiej się nadaję podobno (studia to zweryfikują) no i przyszłościowy kierunek-pierwszy w Polsce.
suchajka gdzie ta zooterapia zostala utworzona ?
UTP w Bydgoszczy
a ja mam pytanie troszkę z innej beczki...

skończyłam zootechnikę i psychologię zwierząt podyplomowo i... wciąż jestem głodna wiedzy. myślałam dalej o studiach "zwierzęcych", coraz bardziej zaczyna mnie rajcować weterynaria i ta zoofizjoterapia brzmi ciekawie.

ale...

muszą to być studia zaoczne. ze względu na moją pracę i ogólnie tryb życia. tylko zastanawia mnie, jaki jest ogólnie poziom na tym trybie studiów? bo bardzo wiele razy słyszałam, że zaoczne to strata czasu, poziom dużo niższy niż na stacjonarnych.

stąd moje pytanie: czy w ogóle warto myśleć o tego rodzaju studiach (kierunkach) zaocznie? czy faktycznie będzie to strata czasu i pieniędzy?
Nie wiem jak jest w innych miejscach, ale w Warszawie nie ma zaocznej weterynarii z tego co wiem.
Nie ma nigdzie zaocznej weterynarii, to by była jakaś porażka 😉
tak myślałam, że się nie da tego ogarnąć zaocznie. 😉
Ale o zoofizjoterapie zwierząt możesz się dowiadywać, myślę, że jest szansa, że taki kierunek jest/będzie zaoczny. Z moich obserwacji wynika, że najlepiej jest być technikiem wet (no a najlepiej i lekarzem weterynarii 😉 ) plus zajmować się fizjoterapią zwierząt, można pracując w lecznicy się tym zajmować dodatkowo lub współpracować z lecznicami albo z chirurgami.
ale to nie jest tak, że tech wet nic nie może praktycznie zrobić bez obecności weta? jak szłam na studia to weta była ponad moje siły. teraz żałuję, bo na stacjonarne studia już zdecydowanie nie dam rady pójść. :/

na razie jest mi dobrze w tej pracy gdzie jestem (choć zupełnie poza branżą), ale "chciałabym coś więcej" w zakresie zwierząt. 🙂
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,5984.0.html
Tu jest wątek o technikach weterynaryjnych. Różnie bywa z poziomem (najdelikatniej rzecz ujmując).
Fizjoterapia u zwierząt jest przydatna, rozwija się i to dobry kierunek. Jednak idę o zakład, że sam dyplom niewiele da.
Mam w rodzinie ludzkiego fizjoterapeutę i widzę jak trwa jego permanentne szkolenie. A jest po studiach na AM .
Trzeba sobie poszukać miejsca, gdzie cię nauczą praktyki. Nawet za granicą. Pojechać na miesiąc czy dwa. Dyplom jest rzeczą drugoplanową. A wręcz nieważną, bo ten zawód jest chyba zderegulowany albo nigdy nie uregulowany.
Tania, dziękuję bardzo!  :kwiatek:
na razie to luźne rozmyślania, ale jednak już się pojawiają. 😉
Kahlan, a doktoratu z czegoś nie możesz zrobić?
Myślałam o doktoracie, jednak w większości przypadków łączyło się to z koniecznością prowadzenia zajęć studentom. I wszelkie tematy doktorskie są dla mnie nie do podjęcia w moim mieście-musiałabym się przenieść, a to nie wchodzi w grę. Będę musiała poczytać, czy jest znowu szansa załapania doktoratu (np. na SGGW? UR?) zaocznie, bez konieczności prowadzenia zajęć studentom...
ktoś się dostał na rolniczy w Krakowie? szukam towarzyszy niedoli :P
Ja się dostałam  😉 ale czekam jeszcze na inne wyniki 🙂
Ja wzięłam się za naukę i jestem ciekawa czy dam radę. Jestem na drugim roku zootechniki, będę robić zoofizjoterapię jako drugi kierunek oraz technika weterynarii 😀
merciful, w tym roku się dostałaś na zoofizjo? 🙂 To w takim razie będziemy razem studiować!
A technika wet robisz w tym samym czasie? Bo też chciałam zrobić, ale myślałam, żeby dopiero pod koniec/po studiach. Nie wiem czy bym wyrobiła teraz hmm...
Tak, w tym roku.
Weta robię też teraz, ale oczywiście weekendowo 🙂
merciful, możesz mi na PW napisać gdzie w Bydgoszczy robisz tego technika i ile to kosztuje? Byłabym wdzięczna 😉
lizzy   Bo ja na hubertusie gonię stajnie a nie lisa :)
15 lipca 2014 08:44
Więc tak, jestem na SGGW na zootechnice, na wetę zabrakło mi 10pkt, ale nie czekałam już na drugą rekrutację. Zobaczymy co to będzie, póki co nie mogę się doczekać, jak to jest, dużo ze zwierzakami na studiach będę stricte miała do czynienia?
Też jestem ciekawa ile tak na prawdę będzie w ciągu całych studiów tych zwierząt.... Po 1 roku było tylko tyle co zobaczyć zwierzęta na anatomii w prosektorium, na zoologi wypchane lub w formalinie. To wszystko. Ah, szkoda że studia nie mogą wyglądać inaczej, nauka o najczęstszych chorobach zwierząt, nauka o kamieniu, hodowli . Ale żeby wszystko było takie praktyczne, a nie teoretyczne. Byłoby ciekawiej niż uczenie się reakcji na chemii, obliczenia Xempiryczne itp ;d
Więc tak, jestem na SGGW na zootechnice, na wetę zabrakło mi 10pkt, ale nie czekałam już na drugą rekrutację. Zobaczymy co to będzie, póki co nie mogę się doczekać, jak to jest, dużo ze zwierzakami na studiach będę stricte miała do czynienia?


jak w 2012 dołączyłam do studentów SGGW na studia drugiego stopnia, to powiedzieli, że na 1 stopniu studiów żywe zwierzęta zobaczyli 1 lub 2x na jakimś wyjeździe. Potem na magisterskich też mieliśmy chyba 1 wypad do zoo (specjalność dzikie zwierzęta).
Ja na I roku widzialam tylko lisa z formaliny na anatomii, a na zoologii same robale ususzone.
na pierwszym roku jeszcze ok, wtedy ja też rzadko wychodziłam poza uczelnię.
ale od drugiego roku zajęcia mieliśmy rozsiane po wszystkich okolicznych stacjach badawczych i zajęcia były teoretyczno-PRAKTYCZNE, a ilości wyjazdów też nie jestem w stanie spamiętać.

i tego nie jestem w stanie pojąć, że obecnie od tego się odchodzi i szkoli hodowców "na sucho" 🙁
Ja na 3 roku (Poznań) miałam jeden wyjazd z koni, jeden z trzody. Za to każde zajęcia z owiec i kóz mieliśmy ze zwierzętami i te były zdecydowanie najlepsze ze wszystkich zajęć typowo hodowlanych. O i z pszczołami na owadach też mieliśmy do czynienia 🙂 Na magisterce dwa razy do krów jeszcze jechaliśmy.
Dają możliwość nauczenia się praktyki przez wymagane praktyki (również dla niestacjonarnych chyba 120h) już w 2 semestrze. Ja nie miałam tego problemu, bo przez to że kiedyś pracowałam w stajni za jazdy, miałam zaliczone praktyki, ale jak ma sobie poradzić ktoś , kto musi te praktyki wyrobić, studiując jednocześnie w weekendy, a pracując od pon-pt.

edit. Przepraszam, zapomniałam dodać że na propedeutyce mieliśmy wyjście do stajni sggw, abyśmy mogli zobaczyć jak wygląda stajnia (wow!) i jak czyście się konia oraz jak nazywają się poszczególne części osprzętu (jeszcze większe wow!) .
Ja już po zootechnice na UTP 🙁 wczoraj obroniłam magistra. Było kilka tych wyjazdów terenowych do krów, owiec, kóz, ogrodu zoologicznego (karmiliśmy lemury z ręki  😍 ), jechaliśmy na otwarcie nowoczesnej obory, oraz do Hannoveru na targi. Przez ostatnie dwa lata robiłam też technika weterynarii. Było kilka wyjazdów i robiliśmy dość dużo sekcji.
jak to jest, dużo ze zwierzakami na studiach będę stricte miała do czynienia?

Nie. Po jednym wyjeździe z bydła, drobiu, trzody i owiec. Przy czym bodajże z bydła i drobiu wyjazd był połączony. Z koni wyjście do stajni, żeby się nauczyć czyszczenia koni, budowy sprzętu... Ja miałam to szczęście, że z racji promotora i dodatkowych przedmiotów ze specjalizacją z koni - która już nie istnieje - miałam tych wyjść nieco więcej i miałam np. wyjazd do Bogusławic podczas ZT klaczy czy ocenę liniową koni wg KWPN, ale prof., który nam to pokazywał, już nie będzie wykładał, jak będziecie mieli hodowlę koni. A i miałam takie rzeczy na seminarium inżynierskim i przedmiotach ze specjalizacji końskiej. Poza tym zależnie od wybranego fakultetu jest szansa na dodatkowe wyjazdy - bodajże z owczarstwa coś było (w każdym razie z przedmiotów prowadzonych przez zakład hodowli owiec był jakiś jeden, na którym był wyjazd w Bieszczady, ale nie wydaje mi się, żeby oni tam ze zwierząt widzieli coś więcej poza jagniakiem, na którym przeprowadzali rozbiór tuszy) i z jeszcze jednego przedmiotu prowadzonego przez tę samą jednostkę. My mieliśmy też wyjazd z ryb do Jaktorowa, ale tam już nie ma produkcji, tylko sama wylęgarnia, więc nie wiem, czy jeszcze są wyjazdy. I załapaliśmy się na wyjazd na fermę szynszyli i norek, chyba nie było powtórki (zresztą nie polecam, mnie mało co rusza, ale to było dość obrzydliwe doświadczenie; do tego strona organizacyjna wyjazdu pozostawiała wiele do życzenia). Oprócz tego wyjazdy na różne fermy na drobiarstwie (fakultet) i do Czempinia na gospodarce łowieckiej (też fakultet), to ostatnie już na magisterce.
O drugiej naszej specjalizacji nie mam co pisać, bo teraz to już osobny kierunek. Na magisterce na dzikich mieli tych wyjazdów kilka, na wystawy kocio-psie i też na jakieś ptasie wydarzenia (ogólnie dr Monika - głównie zajmuje się drobiem ozdobnym - chyba dość chętnie zabiera studentów w różne fajne miejsca).
Generalnie większość wyjazdów jest parogodzinnych i ten kontakt ze zwierzętami w skali całych studiów jest naprawdę nikły. Tzn. jeszcze są praktyki, ale tu też zależy, gdzie się trafi (a sporo osób robi je na odwal się; nawiasem mówiąc z perspektywy czasu trochę żałuję, że nie zrobiłam części praktyk np. przy krowach, tylko jakoś tak z rozpędu wszystko przy koniach...). Na więcej wyjazdów zapewne mogą liczyć członkowie Koła Zwierząt Gospodarskich. Na targi do Hanoweru ludzie jeździli na własną rękę.
A, i zapomniałam dodać, że zasadniczo wszystkie wyjazdy studenci pokrywają z własnej kieszeni (jedynie w wypadku Czempinia i futerek mieliśmy zapewniony nocleg i obiady, dojazd we własnym zakresie - a i to zasługa prowadzących, nie wydziału jako takiego).
Laski, ma któraś "Fizjologię Zwierząt" Krzymowskiego na kompie?
Tu masz chyba całą: [url=http://chomikuj.pl/LycorisCaldwelli/Weterynaria+rok+2/Fizjologia/Fizjologia+zwierz*c4*85t*2c+Krzymowski*2c+Prza*c5*82y+2005,3130703245.pdf]klik[/url]
A jak nie to, to przejrzyj dokładnie chomika, gdzieś powinien być. Ja mogę sprawdzić, czy gdzieś mi się nie ostała ta cegła, jak będę w domu, ale dopiero w piątek. I obawiam się, że mogę go mieć na dysku ze starego kompa, którego (dysku) aktualnie nie mam do czego podpiąć. :/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się