dublowaty, to w sumie dość proste tylko trzeba trochę na miejscu pokombinować.
Potrzebujesz:
- pomieszczenie z którego koń wygląda (np. drzwi do stajni, w której jest ciemno)
- lekko pochmurną pogodę i światło z jednej strony (np. przed zachodem słońca), żeby ładnie wyciągnąć kontury
- tryb manualny w aparacie
- punktowy pomiar światła
- program graficzny w którym nieco podciągniesz kontrast, wygasisz tło itp. (opcjonalnie)
W zależności od umaszczenia konia oraz ilości światła na zewnątrz i w pomieszczeniu wprowadzasz korektę w ustawieniach manualnych (przy koniach gniadych, karych będzie na minus), przysłona taka, żeby cały łeb był ostry czyli spokojnie f/5.6, do tego odpowiednie ISO. Światło mierzysz na koniu.
To takie podstawy. Resztę musisz na miejscu dostosować pod zastane warunki.
Długo nie fotografowałam, dopiero niedawno znowu zaczęło mi to sprawiać przyjemność.
Zachód i wschód słońca pod światło to jest to, co tygryski lubią najbardziej 🙂