Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
16 lipca 2014 13:25
halo, napisałaś, że nic nie jest w stanie Ci popsuć humoru jak sobie tak postanowisz. I NIE WIESZ czy ktoś bliski nie umarł mi na rękach.
Strzyga, niczego takiego nie napisałam. Napisałam:
Dojrzałemu człowiekowi żadne "wejście mamusi" nie popsuje humoru (pozgrzytać zębami można, gdy mamusia nie widzi).

oraz (w odpowiedzi)
wyobraź sobie, że człowiek ma nad sobą taką władzę. Nad sobą - bo nad światem nie. I nie jest to nierealne, tylko... cóż, niemowlak beczy o beleco smutek Pogoda ducha i równowaga wymagają paru lat życia na tym padole. Ilu? Nikt dokładnie nie wie. Ale przestawić sobie cały obraz świata można już od młodości.

edit: gdyby tak było faktycznie (śmierć) Jeszcze bardziej dziwiłabym się twojemu dziecinnemu podejściu (do wielu spraw).
madmaddie   Życie to jednak strata jest
16 lipca 2014 14:18
Halo, ale każdy dojrzewa w swoim tempie. nawet jeśli decyzje nasze niektóre są niedojrzałe to raczej mamy do tego prawo.
można być mądrym, dojrzałym, mieć super podejście. ale jeśli dużo cierpienia sprawiła nam osoba najbliższa, to kurczę, nie da się tego tak łatwo przeskoczyć.
poza tym, są rzeczy które mogą zaburzyć równowagę, albo pogodę ducha. to nic dziecinnego, tak mi się wydaje.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
16 lipca 2014 14:29
Halo, zamknięcie emocji w pudełku i wieczór z ukochanym trochę pomogły mi się uspokoić.

Mamie powiedziałam tylko, że przyjmuję do wiadomości. Dzisiaj mi przysłała smsa, że chce porozmawiać.
safie, no, teraz byleś nie dała się wmanipulować w różne dziecinne zależności, była miła, pogodna, uprzejma (ale pewna swego) i powinno jakoś pójść. Zawsze lepiej wyprowadzkę solidnie zaplanować niż na łapu-capu (i ze łzami w oczach).
madmaddie, jasne, że mamy prawo. Jasne, że niełatwo jest przeskoczyć. Usiłuję powiedzieć, że DA się przeskoczyć, "wejść na inny poziom świadomości", wyplątać z uwikłań, przestać grać w grę, choć bliscy grają z upodobaniem itd. Docenić siebie i nie być tak podatnym na manipulacje. Choćby o tyle, żeby nie było "na złość mamie odmrożę sobie uszy".
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
16 lipca 2014 18:05
halo, poustalałyśmy kilka zasad, bez emocji itp. Jednak najbardziej atmosferę rozładował pies wytarzany w zdechłym ptaku
Mi najbardziej w kontaktach z mamą pomogła wyprowadzka. Zawsze brałam nadopiekuńczość mamci za próbę tyranii i zdominowania mnie. Dopiero wtedy, jak zasmakowałam paskudnego życia zrozumiałam, że chciała i dalej chce mnie chronić przed całym złem tego świata. I tak jak mówię, kiedy przyszło mi się samej zmierzyć z wszystkimi obowiązkami domowymi, pracą, zakupami, gotowaniem, praniem i sprzątaniem zobaczyłam, jaka to jest ciężka praca i że czasem z tego powodu można mieć zły dzień, czy nawet tydzień. Ona też oczekiwała wsparcia ode mnie, a ja wypinałam tyłek i stroiłam fochy. I też się nie odzywałyśmy do siebie o pierdoły. Bo weszłam w butach ze stajni do domu, a nie zdjęłam ich na zewnątrz. Pamiętam, jak wtedy klnęłam (o ja głupia, niech mi język uschnie) na mamę, że taka, śmaka i owaka. Teraz... Zrezygnowałam z pracy, żeby tylko pojechać do Polski i pobyć sobie właśnie z mamą kilka tygodni. Bo brakuje mi jej. Szkoda, że dopiero po trzech latach za granicą, uświadomiłam sobie, jak ważnym człowiekiem dla mnie jest, razem ze swoimi zadami i zaletami. Owszem, czasem mnie wkurzy, i to ostro, ale nauczyłam się, jak z nią postępować, jak nie doprowadzać do kłótni. Tak jak pisała halo. Więc, safie, może przeprowadzka naprawdę dobrze wam zrobi.
Wczoraj się naczytałam o Waszych problemach i się w duchu cieszyłam, że u mnie "jako tako" ostatnio idzie a dzisiaj mam ochotę przespać cały dzień 🙁 W domu awantura z chłopem o pierdołę, ciocia, którą zabrałam na jazdę konną, niejeżdżąca jakieś 30 lat, złamała sobie 6 żeber a mama mojej przyjaciółki znalazła się znowu w szpitalu po tym jak stwierdzono u niej guza, którego wcześniej przeoczyli 😵
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
17 lipca 2014 10:00
dodzilla, do wyprowadzki się szykuję tak czy inaczej. Po wstępnej rozmowie z kuzynką zaczynamy czegoś razem szukać. W niedziele obgadamy to dokładniej. Chociaż nie mam złudzeń, że się wyprowadzę i nagle mamusia zapała chęcią bliższych kontaktów. Obstawiam, że raczej kontakt może się całkiem urwać i być sporadyczny.

Może to głupie, ale najbardziej w domu to mnie trzyma pies. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić pobudek bez zimnego nosa opartego o rękę i zasypiania bez futrzaka wtulonego w stopy.
Retna   nic nie zmieniać
17 lipca 2014 21:01
Nie chciałam tego pisać. Godzę się na zbanowanie, czy co to tam 😉
Zdołowana jestem, na pewno. Ale nie jestem w stanie wyjaśnić dlaczego. Nie dlatego, że "nie mogę powiedzieć", tylko dlatego, że... nie wiem dokładnie. Smutno mi bardzo, a gdy rozwijam myśli i próbuję dociec "o co cho" - to pustka i mgła. Coś bardzo nieprzyjemnego musi się tam kryć.
Podłoże dziwacznego samopoczucia to wyjazd na spotkanie rodzinne, z "okazji" smutnej, bo nadchodzących imienin siostry, która w zeszłym roku opuściła nas na zawsze, zdecydowanie za wcześnie. Była Msza itd. Samo spotkanie udane i pogodne. Dużo wieści. Wspaniałe następne pokolenie/a. Życie wartko się toczy.
A w rezultacie czuję się jak zoombie, albo ufo jakieś dziwaczne. I za nic dociec nie mogę, co mnie tak trzepnęło.
Może coś takiego, że gdy Ona zniknęła - to zniknęła (chyba) jakaś nasza (rodzeństwa) głębsza wspólnota? Każdy jakby SWOJEGO życia się wyłącznie uczepił? Kurczowo dosyć?
Coś w tym guście, ale mętne bardzo. Takie poczucie... sieroctwa? Każdego z nas - ludzi 🙁. W ostatecznym rozrachunku. Mimo całej miłości, bliskości, wsparcia.
Jebs, żyły z obu nóg do wyrwania w trybie pilnym. Termin na wrzesień.

Ślachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz.
w ciągu jednego miesiąca - nakostniak Lunara , jeszcze brak decyzji czy będzie operacja ale wygląda to nie najlepiej. Zdechł mój wspaniały psiak , przegrana w sądzie (wyrok zaoczny , nawet nie wiedziałam ,ze mam sprawę bo wysoki sąd łaskaw był wysylac powiadomienia pod stary adres) i teraz dzisiaj widzę ,że moja ulubiona klacz kuleje. Niech ten miesiąc się skończy!!!!!!!!!!!!!!
Gillian   four letter word
22 lipca 2014 14:09
Znalazłam na głowie siwego włosa. Na samym czubku. Jest wielki 🙁 poczułam się jakoś staro... 31 lat i zero osiągnięć życiowych, nic, trwanie.
I w sumie mam jeszcze jeden dołek ale bardziej się nadaje do wątku "koniec z jeździectwem" 🙁
Gillian mam czarne włosy w zimę (latem ciemnobrązowe) i mam pełno siwych włosów. Całe kępki. Staram się zaczesywać, układać tak, żeby nie było widać, ale... czas się farbować. Mam 19 lat.  😵
Generalnie to musze to z siebie po prostu wyrzucić.
Mam dość moich relacji z rodzicieką.
Jesteśmy dokładnie takie same i nie możemy się dogadać. Jasne, mam tylko 17 lat, popełniam błędy. Ale kiedy przepraszam robię to szczerze.
I nie liczę na zapomnienie od reki ale chociaż próbę zachowania normalnych stosunków.  Od dwóch lat jest koszmar. Żadne wizyty u psychologów, terapeutów i innych magików nic nie dają. Przez miesiąc był spokój i znowu jest źle. Nie radzę sobie z tym już. Wybaczcie, musiałam gdzieś to napisać  :kwiatek:
BASZNIA   mleczna i deserowa
22 lipca 2014 21:44
KosmataBestia, nie masz za co przepraszac. Dzieciaku, dobrze ze artykulujesz! Szkoda ze mama nie potrafi byc doroslejsza :-( .
kilka słów o moim stanie zdrowia

znalazłam rehabilitanta, który mnie rehabilituje, byłam już dwa razy
jest powiedzmy 10% lepiej, czyli długa droga przede mną
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2014 13:26
Dodofon, fantastycznie!
Dodofon, super wieści 🙂
choroba nie minie, ale częsciowo wróciła mi władza i czucie w nodze, czuję stopę i ból jest trochę mniejszy

Pan kazał mi zapisał się na calanetiks
Dodofon, kuruj się trzymam kciuki!!!!!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2014 13:36
Dodofon, no to chyba jest powód do radości 😀
nie wiem, czy powód - bo Pan powiedział, że konie tylko na obrazku…. i że mam zapomnieć o jeździe konnej na zawsze
Dodofon, są jeszcze bryczki, dwukółki itp. 🙂
Ważne, że chociaż trochę zdrowiejesz!!!!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2014 13:52
Dodofon, masz czucie w nodze, moim prywatnym zdaniem to powód do radości 🙂
no wiem, cieszę sie, ale wiadomo - życie bez koni (jazdy) jest do d.up.y….
no i nie wiem czy utrzymywanie kolejne 20-ścia lat konia skoro nie będę jeździć ma sens (mówię o młodej - nie starej)
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2014 14:02
Dodofon, moim zdaniem na razie powinnaś się skupić na rehabilitacji, poczuciu się lepiej, a decyzje odłożyć na trochę późniejszy okres, bo chyba parę miesięcy nie robi różnicy?
Sprzedaż młodej rozumiem, a ja bym jeszcze trochę poczekała, jeśli możesz sobie na to pozwolić =)
Nie myślałaś o maratonce? takiej sportowej, na której można poginać po lesie?
Kiedy istniało ryzyko, że mój koń już nigdy pod siodłem  nie pójdzie, to zaczęłam rozważać taką opcję. No nie jest to jazda konna, nijak, ale.. zawsze lepsze to niż tylko głaskanie swojego konia.
A może jednak przejażdżki stępem z wstawkami krótkiego kłusa, czy galopu w półsiadzie będą wchodziły w grę za ileś tam miesięcy ciężkiej pracy nad swoimi mięśniami,.
Wzmocnij mięśnie przykręgosłupowe na ile się da, a potem zdecydujesz.
Myślę, że na spokojnym koniu, stępem, to nie jest nierealne.
myślę o powożeniu = ale to zupełnie musiałabym kupić konia do "powoza" bo obydwa jakie posiadam się absolutnie nie nadają - a 3ci koń na utrzymaniu to już przesada…

Strzyga ja ja mogę trzymać cały czas, bo mnie stać beż żadnej spiny, ale w sumie po co zdrowego młodego konia kisić latami i płacić by ktoś jeździł… przez 10 lat zbiera się ok 100 000 zł na utrzymanie - może miesięcznie to nie jest obciążenie - ale po 10 latach kwota robi wrażenie.

Mam czas na podjęcie decyzji.
Na pewno wsiądę przynajmniej na starą za jakiś czas i zobaczymy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się