Sprawy sercowe...

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2014 10:23
Isabelle, bałabyś się, że zacząłby ją macać? Czy, że zakochałby się bez pamięci? Od patrzenia też może się zakochać 😀 Proponuję nie wypuszczać z domu 😀
Co innego taniec z ciocią Ziutą, a co innego pójście czy przetańczenie wesela z młodym kolesiem, który jest potencjalnym zagrożeniem 😉 Również nie chciałabym patrzeć, jak mój M. tańczy ciągle z jakimiś laskami, nawet, gdyby miałby to być moje czy jego siostry/kuzynki. O koleżankach nie wspominam, bo moja zazdrość się uaktywnia wtedy do niebezpiecznych poziomów 😉

I tak z ciekawości... safie, to Ty dostałaś zaproszenie, tak? A czy Twój facet będzie tam miał kogoś znajomego, z kim mógłby pogadać, gdy Ty będziesz wywijać na parkiecie z innymi? 😉 No nie wiem, ale nie chciałabym zostawiać swojego faceta przy stole i bawić się z innymi. Przyszłam z nim, to z nim jestem. Ale ok, każda strona powinna pójść na jakieś ustępstwa, inaczej wojna gwarantowana.
Strzyga, nie, nie obawiałabym się żadnej z tych rzeczy. Może Ty nie masz nic przeciwko jak Twój facet przytula się do obcej baby podczas tańca, we mnie wzbudza to jednak pewną dozę zazdrości.

Czy Ty czasem nie jesteś singielką? raczej z rady nie skorzystam  🥂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2014 10:34
Isabelle, mój status związkowy pozostawiam dla siebie, jak zawsze 😀

Taniec nie równa się przytulaniu. I, nie, nie robi mi jak facet tańczy z moimi kumpelami, bo jest ze mną, a nie z nimi z jakiegoś powodu 😀 Ja też jak tańczę z kuplami, to się o nich nie ocieram, a skaczemy i wywijamy 😀 Ba, tańczę czasem z moim bratem 😀 rozumiem, że to dla Ciebie już kazirodztwo.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
23 lipca 2014 10:38
mundialowa, ja też tam nikogo nie będę znała poza Panną Młodą. Rozumiem, że Twoim zdaniem to albo idziemy razem i siedzimy przy stole, albo nie idziemy wcale? Wojny nie ma i z takiego powodu na pewno nie będzie. Liczę, że sobie przemyśli temat i jednak trochę chociaż się ze mną pobuja. Młodzi szykują dużo zabaw w trakcie, których z kolei ja nie lubię.

Chyba na dziwne wesela chodziłam, że każdy tańczył z każdym. Hulało się i z wujkami i z dziadkami i z kuzynami i znajomymi i nikt nigdy nie miał jakiś "ale". A najbardziej na parkiecie zawsze mój tata wszystkimi babkami miotał i mama jakoś głowy mu nie suszyła :p
ja bym mojego "ale" nie wyraziła 😉 nie suszyłabym głowy 😉 ale zapewne miałabym zazdrość w głowie 😉 cóż, płytka ze mnie baba, odczuwam emocje 😉

Strzyga,  tak tak, kazirodztwo. ech. na te Twoje porównania i przykłady to ręce opadają.
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
23 lipca 2014 10:43
Isabelle, spoko 😉 Ze mnie równie płytka baba - zazdrosna jestem i to bardzo 😉 Piątka!
safie, absolutnie nie mówię, że jak idziecie razem, to od wejścia do kościoła po sam ranek trzymać się za ręce przy stole, czy w tańcu. Chodzi mi o "większy czas spędzany razem, niż osobno" 😉 Jako osoba nietańcząca powiem tak - nie chciałabym zostać zaciągnięta na czyjeś wesele i potem zostawiona przy stole, ale też starałabym się jakoś przemóc, by choć raz na jakiś czas wmieszać się w tłum na parkiecie z osobą, z którą przyszłam. I oby Twój facet tak właśnie chciał zrobić! 🙂

Isabelle, piona, też ze mnie płytka baba, bo czułabym zazdrość w takiej sytuacji 😉 Co innego strach przed tym, że mój facet zakocha się w innej "od patrzenia" czy "od tańczenia", a co innego zwyczajnie czuć nutkę zazdrości, że to nie ja jestem na miejscu tej z którą tańczy, czy na którą patrzy. Ale mój instynkt terytorialny jest dość silny i M. powoli ogarnia, że tyczy się także jego  😁
Livia   ...z innego świata
23 lipca 2014 10:56
Bo od groma dookoła jest obiboków, co ciągną kasę od rodziców lub żerują na partnerach czy innych ludziach.
Dlatego jestem krytyczna po pierwsze wobec siebie, a po drugie wobec innych.


Niestety muszę się zgodzić z tym stwierdzeniem. Znam mnóstwo osób, które - mimo możliwości i bycia w pełni sprawnymi fizycznie i psychicznie 😉 - wybierają gniazdko rodziców. Nawet jeśli tych rodziców nie stać. Nawet jeśli daną osobę stać na zamieszkanie i ogarnianie samemu (i mówię tu o pensji przekraczającej 3-4k zł na rękę!).
Przykre to strasznie, szczególnie jeśli chodzi o chłopaków - młodych "mężczyzn". Bo... ofermy i pipy wyrastają potem straszne, przecież wszystko mamusia zrobi 🙁

safie, twój nawet wolniaka-przytulańca nie zatańczy? To chyba wszyscy potrafią 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
23 lipca 2014 10:58
Już się zdążyłam przekonać, że na zazdrość dla zasady szkoda tracić czas. Są poważniejsze powody do zazdrości 😉

mundialowa, dla mnie jest oczywiste, że po obiedzie nie zrobię rury na parkiet z przystojnym kuzynem młodej, a P. zostanie sam przy stole. Jeżeli nie będzie chciał potańczyć to będę ganiała między parkietem, a nim i tyle 🙂 jeszcze sala jest otoczona podobno pięknym ogrodem z alejkami, więc zawsze będziemy mogli iść na krótki spacer 🙂
safie, wybacz, czytam w międzyczasie w pracy i odebrałam Twoje wypowiedzi tak, że "albo-albo". Albo bawisz się ze mną, albo siedzisz sam przy stole. Sorry za nieporozumienie 😉
Myślę, że nie ma co się martwić na zapas, bez spiny podejść do tematu, to może i Twojemu mężczyźnie przejdą radykalne poglądy na temat garniaka i tańców 🙂 W sumie ja tak się zarzekam zawsze, że nie pójdę na parkiet, a na ostatnim weselu zeszłam z niego jako ostatnia para 😀 Reguły nie ma, więc i nie ma co się martwić na zapas 😉

I ta zazdrość, o której piszemy z Isabelle, to nie takie "dla zasady będę o ciebie zazdrosna, bo jesteś mój i koniec, kropka!", tylko raczej drobne, niekontrolowane uczucie. Niegroźne, wręcz moim zdaniem potrzebne w związku 😉
[quote author=yegua link=topic=148.msg2144667#msg2144667 date=1406036556]
Bo od groma dookoła jest obiboków, co ciągną kasę od rodziców lub żerują na partnerach czy innych ludziach.
Dlatego jestem krytyczna po pierwsze wobec siebie, a po drugie wobec innych.

Niestety muszę się zgodzić z tym stwierdzeniem. Znam mnóstwo osób, które - mimo możliwości i bycia w pełni sprawnymi fizycznie i psychicznie 😉 - wybierają gniazdko rodziców. Nawet jeśli tych rodziców nie stać. Nawet jeśli daną osobę stać na zamieszkanie i ogarnianie samemu (i mówię tu o pensji przekraczającej 3-4k zł na rękę!).
Przykre to strasznie, szczególnie jeśli chodzi o chłopaków - młodych "mężczyzn". Bo... ofermy i pipy wyrastają potem straszne, przecież wszystko mamusia zrobi 🙁
[/quote]
To wychodzi na to, że co Polska zachodnia to nie Polska wschodnia. 😉
(mówić pół-żartem, pół-serio). W każdym razie nie znam chyba ani jednej takiej osoby.

A propo's wesel - jestem "z tej drugiej strony" więc cieszę się, że niektóre kobiety mają na tyle luzu, że pozwalają swoim facetom tańczyć z innymi. Najlepiej wybawiłam się, wytańczyłam za wsze czasy będąc druhną u mojej przyjaciółki. Drużba był żonaty, ale akurat urodziło im się dzieciątko, więc żona nie była obecna. Tańczyliśmy od 18 do 4 nad ranem, aż obsługa restauracji dała mi na drogę gratisową wódkę z karteczką "najbardziej roztańczona druhna" 😉 A w tym naszym tańczeniu nie było nic podtekstu, nic o co jego żona mogła by być zazdrosna.
Ja tam mam dwie lewe nogi i nie lubię tańczyć, więc jeśli mój facet chce tańczyć z innymi, to proszę bardzo.
W moim przypadku to kwestia zaufania.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 lipca 2014 11:25
Ja tez do mistrzow tamca nie naleze 😁 ale parkiet zawsze zrywalam 😜
Tylko odkad jestem z Konradem... nie umiem tanczyc z innymi. No nie. Czuje sie skrepowana, jest mi dziwnie i nieprzyjemnie, strasznie sie spinam.
Na tym weselu w maju jak tylko puscili muzyke polecialam na parkiet- zaraz doczepil sie do mnie przyjaciel Konrada, z ktorym jeszcze przed Konradem krecilam 😵 i dawaj ze mna tanczyc. Chwile wytrzymalam i ucieklam do stolika. Potem przez pol godziny co wyszlam na parkiet- to on do mnie 😵 no szlag mnie trafial 🤔 zwlaszcza, ze jego dziewczyna siedziala wkurzona... w koncu Konrad przyszedl i mnie zwyczajnie przejal patrzac wymownie na dziewczyne, to sie nia wreszcie kolega zajal. Masakra... :/
z ciocią Ziutą nie.
Ale z Kasieńką z nogami do sufitu i mini-tak 😉


Isabelle, LUBIE TO!

Każdy ma inne granice😉
W końcu są pary, które chodzą na spotkania swingerskie, co powiecie na ich temat?  😂
Jak dla mnie pójście na wesele nie z partnerem, a z tańczącym kolegą jest nie do przyjęcia.
Za to tańczenie z roztańczonymi panami na weselu już owszem, jeśli mój nie tańczy... 😉

Kiedyś "przyjaciółka" mojego faceta mi tłumaczyła, jak to w ich przypadku wygląda, jak to oni sa dla siebie jak kumple/rodzina.
No i pocałowała go w policzek, potem mnie.
Jak dla mnie luz. Sama miałam z nim takie typowo kumpelskie kontakty zanim zostaliśmy parą...
Co innego, gdyby go w usta pocałowała.
Wtedy rozkwasiłabym tą jej cudowną buźkę na moim pozbruku 🙂
Tak się trochę wtracę.. Ciesze się, że więcej osób jest tak zazdrosnych jak ja :p. Mój Ł (albo już nie mój, bo zerwalismy dwa dni temu) super tańczy i się bawi. Na wesele z koleżanką nie poszedł bo wiedział że będę zła. Niestety w delegacji już nie pozwolił mi sobie zabronić .. Ciężka noc to była dla mnie. tysiące głupich myśli. Na szczęscie tańczył tylko z naszą wspólną koleżanka i panna młoda.
Więc jak jeszcze idziemy razem i ja nie chce tańczyć to rozumiem jak zatańczy z inną. gorzej jak któraś ze stron ma iść na wesele sama :/

(pisze z telefonu, przepraszam za brak znaków pl)

Chyba na dziwne wesela chodziłam, że każdy tańczył z każdym. Hulało się i z wujkami i z dziadkami i z kuzynami i znajomymi i nikt nigdy nie miał jakiś "ale". A najbardziej na parkiecie zawsze mój tata wszystkimi babkami miotał i mama jakoś głowy mu nie suszyła :p


ja chodziłam/chodzę na takie same!
każdy tańczy z każdym - z wujami, dziadkami, kuzynami, przystojniakami czy laskami z dekoltem do pępka,
dla mnie najważniejsze jest żeby partner "odbił" jak się przyczepi jakiś pijany "wuja Mirek" z Białegostoku ;-)))), a nie to czy tańczy z 20-sto letnia laską z nogami do sufitu

😂 zastanawiam się co te zazdrośnice na to, że ja w roku jestem na około 20 imprezach - bankietach służbowych i tańczę do upadłego pół nocy z "obcymi dziadami"
Scottie   Cicha obserwatorka
23 lipca 2014 16:11
safie, jest nadzieja 🙂 Mój mężczyzna też marudził, że nie pójdzie na ŻADNE WESELE, nigdy w życiu i w ogóle mam o tym nie wspominać (a to było wesele mojej rodzonej siostry- i poznałby na nim całą rodzinę, w dodatku byłam świadkową, więc znalazłby się w centrum uwagi). Tyle, że mój super tańczy i ma zdecydowanie lepsze wyczucie rytmu ode mnie 😉 Ja za to nie lubię tańczyć, bo nie umiem i strasznie się krępowałam. 3 dni przed weselem okazało się, że nie mieści się w marynarkę (przytyrał "trochę" na siłce) i pojechał na zakupy... w dniu wesela!

Za to jak zaczęło się wesele- był królem parkietu, obtańcował moją mamę, siostrę i ciotki 🙂 Cała moja rodzina jest nim zachwycona, a nawet ja wstawałam chętnie z krzesła, żeby z nim zatańczyć- chociaż nie czułam kompletnie stóp i kuśtykałam. Zobaczysz, będzie fajnie, o ile oboje trochę ustąpicie!

Samego bym go na żadne wesele nie puściła, a z koleżanką to już w ogóle, bo ze mnie zazdrośnik straszny. Ale nie byłoby problemu, gdyby obtańcował jakąś "Kasieńkę w miniówce i z nogami do sufitu", pod warunkiem, że nie byłby to żaden wolny taniec 😉 Gorzej, jakbym wiedziała, że ta laska kiedyś się w nim kochała/uderzała do niego/kręcili ze sobą- wtedy bym ją zadźgała widelcem jeszcze przed tańcem 😀
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
23 lipca 2014 16:22
Biorąc pod uwagę, że P. siedzi w pokoju z trzema dziewczynami to chyba bym musiała go zamknąć w komórce :p

Dodofon , uf już myślałam, że jestem jakaś dziwna 🙂
Mi nie przeszkadza tanczenie ze znanymi mi laskami, ale obca hm nie bardzo napewno nie na miescie czy imprezie. Wesele to nieco inaczej 😉
pony   inspired by pony
23 lipca 2014 17:06
To ja tak z ciekawosci🙂- skoro przykladowo  'nie puścicie' swojego chłopca na wesele z inną koleżanka lub bez Was ogolnie to jak patrzycie na kwestie wyjazdow? Takich bez Was? Na kilka dni? Z ekipa kolegow i kolezanek? Też zazdrosc i fe?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2014 17:07
Tak z pozdrowieniami 😀
https://vine.co/v/M2PDKQp2Ou7
BASZNIA   mleczna i deserowa
23 lipca 2014 17:19
Mozna se nie puszczac, pilnowac, nie odstepowac a i tak zrobi co zechce. Szkoda czasu.
pony   inspired by pony
23 lipca 2014 17:22
Dokladnie, popieram ! Szkoda czasu i nerwow.
O, to ja zupełnie inaczej mam, samego na wesele to tak trochę nie bardzo i nie dlatego, że jestem zazdrosna, ale uważam, że jak się jest w związku, to fajnie na takie imprezy iść razem 😉 no chyba, że byłabym obłożnie chora, a jemu nie wypadałoby nie iść. Z zazdrości wyleczyłam się dawno, jasne, że wpada mi czasem taka myśl, że raaany, asystentkę to ma naprawdę śliczną (bo miał, naprawdę przepiękną dziewczynę - nie płakałam jak na jej miejsce przyszła 55 letnia pani Halinka 😉 ), dużo wyjeżdża, gdybym nie miała zaufania, to nie miałoby to sensu. Zresztą, jak się ktoś sam nie upilnuje, to nikt tego nie zrobi. Nie ma u nas problemów z tematem samodzielnych wypadów gdziekolwiek, czy to wyjazd czy to wyjście z kumplem na piwo.
Jechać sobie może jeśli chce 😉 ja mówię 'nie' tylko macaniu obcych lasek w klubie będąc pod wpływem 😉

Mój by chciał żebym była zazdrosna 😉
pony   inspired by pony
23 lipca 2014 17:36
No wlasnie, ja na przyklad mam taka sytuacje, ze moj chlop bardzo duzo podrozuje, natomiast ja najczesciej nie moge sobie na to pozwolic- czasowo/finansowo. I nie wyobrazam sobie, zebym miala mowic mu nie, bo tam beda inne kobiety etc. Nie stanowi to dla nas problemu. Pewnie, ze wolelibysmy razem, ale jak sie nie da to trudno- niech jedzie, przywozi zawsze fajne historie🙂 zaufanie, zaufanie, zaufanie. Po ostatnim zwiazku to juz nic mnie nie zdziwi i ostatnie o czym mysle, to jakakolwiek spina, dziwna zazdrosc i tworzenie problemow.
Mój regularnie chodzi z lepszymi klientami do nocnych klubów, brokat spadający z sufitu i panienki na rurkach, takie klimaty. Jakbym była zazdrosna, to bym chyba osiwiała. Jasne, że nie jest to miła perspektywa, że jakaś laska macha biustem przed nimi, ale co ja mogę. Znaczna część tych klientów po takim wyjściu do klubu uderza w miasto na prostytutki. Mój facet ma zawsze niesmak jak na nich patrzy, bo wie, że w ich domach czekają żony i dzieci 🤔
karesowa   Rude jest piękne!
23 lipca 2014 17:42
Ja regularnie wyjeżdżam gdzieś bez S., On beze mnie troszkę rzadziej ale też się zdarza. Nie mamy z tym problemu. Osobne towarzyskie wyjścia też dla nas nie stanowią problemu- często robimy tak że jak ja na ploty z kumpelami to On na piwo z kolegami a do domu wracamy jedną taksówką. Na imprezach wspólnych, zwykle bawimy się razem, ale gdy mnie do tańca porwie ktoś inny, albo On tańczy z koleżanką też jest ok. Mój S. nie jest mega taneczny, jak ma już dość a ja bawię się z kimś innym to też nie ma problemu. Chyba żadne z nas nie jest z natury zazdrośnikiem.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 lipca 2014 17:48
Jak mloda byla mala to sama wypychalam Konrada z domu na imprezy do znajomych 😉 ja nie moglam, bo siedzialam z dzieckiem, ale on byl wolny i nie musial siedziec ze mna jesli mogl poimprezowac- chyba, ze sam chcial zostac w domu. Mi tez sie zdarza pojsc z przyjaciolka do klubu, ale to raczej dwa-trzy razy w roku. Niestety moje zycie towarzyskie umarlo 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się