Sprawy sercowe...

Co do smsowania z koleżankami mojego faceta to mam takie samo zdanie jak Wy :p. Ogólnie rozmowy z jakąś dziewczyną raz/dwa na tydzień od dłuższego czasu były by dla mnie już ciężkie do przeżycia 😉. Jak widać na forum  to zagrożenie :p.
xxmalinaxx, mam po prostu w dość bliskim otoczeniu kilka takich historii - np. dla jednej koleżanki facet przez chwilę grał na dwa fronty (tylko dzwoniąc i smsmując wprawdzie), potem się zeszli, byli razem kilka lat i tadam - w identyczny sposób zrobił ją w balona. Nie znam ŻADNEJ przyjaźni damsko-męskiej, która nie skończyła się albo w łóżku albo zerwaniem kontaktów z powodu zbyt śmiałych poczynań jednej ze stron - ze 4 przypadki mi przychodzą do głowy od razu. Nie odwołuję się do waszej historii, przypomniała mi po prostu kilka tych, o których sama wiem. Wierzę, że wam się uda - może właśnie dlatego, że nie jesteś tak podejrzliwa jak ja i nie stworzysz chorej akcji z czegoś niewinnego 🙂
Lov   all my life is changin' every day.
25 lipca 2014 15:24
Co do rozmawiania z koleżankami- A. też od czasu do czasu, raz na tydzień czy dwa gada z jakąś koleżanką, ale mówi mi o tym otwarcie, więc obaw nie mam. Za to ja mu ciągle powtarzam, że drugiej takiej fajnej dziewczyny jak ja nie znajdzie, więc musi się pilnować 😎
Dzionka Jestem z "facetem koleżanki" (rozstali się zanim my się zaszliśmy, i oczywiście rozstali się "za porozumieniem stron" 😉 ) byłam w sytuacji, w której codziennie sms'owałam, rozmawiałam przez telefon czy przez FB ze swoim przyjacielem (tak, tak.. płaci męskiej) i nasza zażyłość nie miała żadnego wpływu na mój związek. Może niewielki, bo generowała taką pozytywną zazdrość o uwagę. Aczkolwiek nie wiem jako to wyglądało po drugiej stronie i jaki to miało wpływ (i czy miało) na związki kolegi. I żadna ze stron nigdy nie wykonała "ruchu" ani "śmiałych poczynań". Gdy nam ktoś to mniej lub bardziej subtelnie sugerował, śmieliśmy się, że na tym etapie... to byłoby kazirodztwo 😉

Może zatem jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę? Co prawda związek trwa i ma się nieźle, ale przyjaźń się mocno poluźniła. Z rożnych powodów, aczkolwiek nie z powodów "romantycznych" czy "związkowych". W każdym razie z mojej strony tak to wygląda 😉
Sierra, fajnie, że to napisałaś. Oczywiście w zasadzie wcześniej też wierzyłam, że tak się da i wiem, że są ludzie, którym wychodzi to na dobre - bo chyba każda konfiguracja, włącznie z teoretycznie fatalnymi typu bycie kochanką i liczenie, że on się rozwiedzie, może skończyć się super związkiem. Dla mnie jednak, po różnych własnych i niewłasnych doświadczeniach, wchodzenie w związek z facetem lekko traktującym moje poczucie bezpieczeństwa to zbyt śmiały krok 😉
Nie miałam niestety dobrych doświadczeń z przyjaźnią damsko-męską. W tej chwili moim największym przyjacielem jest mój partner i jeden chłopak- ale on jest naszym wspólnym przyjacielem 😉 Bardziej jednak mojego faceta niż moim, ot, taka męska solidarność 😉

Z racji tego, że ostatnio moje drogi wiążą się z piłkarzami, to mój facet nieco zgrzyta zębami. Ale ja żadnego faceta już blisko nie dopuszczę do siebie, wolę wąskie grono naszych przyjaciół 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 lipca 2014 17:42
Dzionka, bo ja bardzo nie lubię, jak mi ktoś jęczy nad czymś, co się zdarzyło z winy tej osoby. Może z psychologicznego punktu widzenia byłam zbyt brutalna, ale liczę na to, że się teraz ogarnie 😉


Albo stracisz przyjaciółkę. Jeśli ją lubisz i cenisz jako osobę, to raczej nie warto =)
Lov   all my life is changin' every day.
25 lipca 2014 17:50
Strzyga, to raczej dalsza "rodzina". No i po 2 latach delikatnego przekonywania do zmiany stylu życia, nie będę teraz przytakiwać słowom, że facet ją rzucił bo jest chamem. Jest normalnym, ogarniętym facetem, który chce mieć normalną dziewczynę, a nie zaniedbaną fleję. A jęczenie jeszcze nikomu nie pomogło 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 lipca 2014 18:00
Lov, Ty możesz mieć rację, ale ona ma uczucia =) Nie musisz przytakiwać, możesz wysłuchać.
Jakkolwiek prawdziwe by to nie było, jakby mnie facet rzucił, a ktoś bliski powiedział, że miał rację, bo też by ta osoba to zrobiła... oj, zabolałoby mnie i wpadłabym w błędne koło samozadręczania się. Chyba, że jesteś pewna, że ona najbardziej potrzebuje teraz kopa.

Ja przez wiele lat popełniałam błąd pt "pomogę ci na siłę, obojętnie czy tego chcesz czy nie. Widzę prawdę, więc będę cie o niej przekonywała bez względu na koszty...", teraz wolę wysłuchać i nie oceniać, chyba, że ktoś o to prosi. A nawet jak prosi, to nie upieram się przy swoim. I jestem o wiele zdrowszą osobą i moje relacje są zdrowsze =)
nekti   Pająk stajenny..
25 lipca 2014 22:11
Ja również jestem zdania, że koleżanki faceta należy trzymać daleko, a jakbym się dowiedziała, że smsuje czy rozmawia CODZIENNIE z jedną z nich, to byłby to dla mnie bardzo czytelny sygnał.


Mogłabyś to rozwinąć?  :kwiatek:
Zawsze się zastanawiałam jakiego armageddonu oznaką jest codzienna rozmowa z przyjacielem, którego zawsze traktowałam jak brata.
Pytam, bo chyba dziewczyna jednego z nich miała podobne podejście do Twojego..
Na szczęście z żoną drugiego udało mi się dogadać i dzisiaj razem pijamy piwo bez żadnych "spin" 😀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 lipca 2014 22:24
To chyba kwestia tego, ze kobieta tak czy inaczej moze czuc sie zagrozona, jesli jej partner utrzymuje jakiekolwiek przyjacielskie stosunki z inna kobieta. To swego rodzaju atawizm? Kazda kobieta w otoczeniu moze byc potencjalna rywalka, a juz ta ladna w szczegolnosci 😉
Byla Konrada jest sliczna, ma taki nicodzienny typ urody, ja przy niej jak Frankenstein  wygladam 😉 wiec jak Konrad sie chcial z nia przyjaznic postawilam zdecydowane NIE. Zwlaszcza, ze to byla jego pierwsza powazna milosc i mial do niej sentyment. A tez przez pierwsze 2 lata byli po prostu przyjaciolmi. I tak musialam z nia "walczyc" przez pierwsze miesiace zwiazku, bo zostawienie ich chocby na 10 minut razem skutkowalo umawianiem sie na spotkanie bez uwzgledniania mnie 😎 czemu skutecznie zapobiegalam.
Ale z kolei Konrad doskonale wie, ze mi sie baaardzo jego przyjaciel podoba. Gdyby nie blond wlosy bylby moim idealem 😜 ale tak samo wie, ze to jest "milosc" platoniczna- pociaga mnie wizualnie, ale to Konrada kocham i nie wyobrazam sobie jakiegokolwiek kontaktu z innym mezczyznom(a?) 😉 nawet jak sie witam ze znajomymi calusem w policzek czuje sie bardzo dziwnie i niekomfortowo.
Ale ja to do tej pory nie rozumiem co Konrad we mnie widzi i za kazdym razem jak spojrze w lustro mysle sobie "matko, jaki on ma okropny gust!"  😁
nekti, też mnie dziwi takie podejście. Jakby mój chłopak miał przyjaciółkę od kilku lat to raczej nie kazałabym mu zrywać wieloletniej przyjaźni. Ja ze swoim przyjacielem znamy się od liceum, jest dla mnie jak brat i wątpię, że kiedykolwiek się zmieni nasza relacja. Może to kwestia osoby, ja np raczej zdania nie zmieniam, nie miałam chyba takiej sytuacji, że ktoś mi się po kilku latach znajomości nagle zaczął podobać. Tak jak pisze Sierra, z niektórymi kumplami to jak kazirodztwo  😁
Zmieniamy dziś stan cywilny 😀 😍
Scottie   Cicha obserwatorka
26 lipca 2014 07:45
nekti, też mnie dziwi takie podejście. Jakby mój chłopak miał przyjaciółkę od kilku lat to raczej nie kazałabym mu zrywać wieloletniej przyjaźni. Ja ze swoim przyjacielem znamy się od liceum, jest dla mnie jak brat i wątpię, że kiedykolwiek się zmieni nasza relacja. Może to kwestia osoby, ja np raczej zdania nie zmieniam, nie miałam chyba takiej sytuacji, że ktoś mi się po kilku latach znajomości nagle zaczął podobać. Tak jak pisze Sierra, z niektórymi kumplami to jak kazirodztwo  😁


A co, jeśli chłopak poznał swoją przyjaciółkę w trakcie związku z Tobą? Ja bym się czuła zagrożona, szczególnie, że mój chłopak (a wcześniej mój przyjaciel, z którym związek też był dla mnie kazirodztwem!) czasem mi opowiada, co o mnie myślał, jak się jeszcze spotykał z inną 😉 Co do wieloletnich przyjaciół to nie spinałabym się, o ile byłabym traktowana "tak samo", jak ta przyjaciółka- tzn. to ze mną by rozmawiał o problemach, a nie uciekał do niej i takie tam.
Nie bardzo wiem, co mam rozwinąć 🙂 Miałam po prostu takie doświadczenia (opisywałam je nawet tutaj, w wątku o przyjaźni damsko męskiej)- mój aktualny facet nie ma bliskiej koleżanki płci żeńskiej, ale on w ogóle dość wycofany jest i trudno, żeby zaufał. Gdyby jednak nagle pojawiła się w naszym związku jego przyjaciółka, z którą by utrzymywał codziennie kontakt, to by mnie to zaniepokoiło. Natomiast jeśli ta dziewczyna byłaby 'od zawsze' z nim, to pewnie bym musiała się z tym pogodzić i ocenić sytuację. Jakiś czas temu jedna z jego byłych usiłowała go nakłonić do bycia 'sex friends' 🙄 Mimo, że wie, że on w związku i ona w związku. Także tego, różnie z laskami bywa.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
26 lipca 2014 11:32
Przyjaźń damsko - męska ZAWSZE jest podszyta erotyzmem, choćby epizodycznie.
Ja nie zaakcteptowalabym przyjaciółki męża, sama tez nie przyjaźnie sie z facetami. Chyba, ze z gejami.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
26 lipca 2014 11:53
Ja tam wychodzę z założenia, że moim najlepszym przyjacielem jest mój partner.
Nie byłabym również najszczęśliwsza, gdyby mój narzeczony utrzymywał zażyłe stosunki z jakąkolwiek kobietą spoza jego rodziny.

Myślę, że w przypadku xxmalinaxx nie chodziło o rozbicie związku przez przyjaciółkę czy skłonności faceta do skakania z kwiatka na kwiatek, tylko o to, że ani jedno ani drugie nie było w satysfakcjonującym ich związku, brakowało tego czego, co znaleźli w sobie rozpoczynając przyjaźń.
Nie wierzę, żeby facet pozostający w szczęśliwym i trwałym związku miał potrzebę poszukiwania odmiany i zawiązywania coraz bliższych kontaktów z przyjaciółkami. Wygląda to tak, że facet trafił na właściwy moment i otworzył oczy.

xxmalinaxx
Fajna, optymistyczna historia, życzę powodzenia :kwiatek:
To ja wam powiem, ze moj maz ma prawie same kolezanki 🙂 Jak mnie nie ma spedza z nimi duzo czasu. Jestem typem zazdrosnika, ale do momentu poznania tych dziewczyn. Jestesmy bardzo aktywni, a on ma ogromna latwosc nawiazywania kontaktow i wkrecania innych w nasze aktywnosci. W wiekszej grupie zawsze razniej i jak kiedys przeszkadzaly mi te "tlumy" 😁 kobiet wokol niego tak pozniej zaczelam widziec duzo plusow. Dzieki niemu mamy wiele znajomosci, ktore tez czasem przeradzaja sie w przyjaznie.
Sa wyjatki od reguly, nie zawsze musi "smierdziec seksem" 🙂
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
26 lipca 2014 17:50
Mój K ma tez sporo bliskich koleżanek,kobiety go uwielbiają,bo jest bardzo ciepły,fajnie sie z nim gada,w ogóle typ faceta,ktorego wszyscy lubią.Ale widuje sie z nimi tylko razem ze mną,telefonują lub smsuja do siebie tylko na jakieś okazje.Teraz,bo zanim ja sie pojawiłam, z paroma miał bardziej zażyłą znajomość.Jakos tak naturalnie sie to zmieniło.

Kiedyś zaczelam sie przyjaźnic z kolega z pracy.Rozmowy na papierosie,na imprezach branżowych,których było full,na wyjazdach integracyjnych.Na poczatku w ogóle go nie lubiłam i nie podobał mi sie.Swietnie tańczył,wiec parkiet był zawsze nasz.Oboje bylismy w związkach- i co-po kilku tygodniach wybuchł romans,najgorętszy w moim życiu.
Tak wiec dla mnie,kiedy jest sie w związku, przyjaźń z osoba płci przeciwnej to igranie z ogniem.
Mój też ma większość koleżanek. Na uczelni ma 3 takie 'swoje dziewczyny', więc jak jestem w Lublinie no to najwięcej czasu spędza z nimi. Ale ja je znam, są świetne i cieszę się, że ma takich ludzi wokół siebie. A dzięki temu, że on ma swoje koleżanki, ja mogę mieć kolegów i spotykać się z nimi bez niego. A i tak najbardziej lubimy swoje towarzystwo i tęsknimy, więc oboje jesteśmy siebie pewni i nie ma o co być zazdrosnym.

Poznałam swoją przyszłą teściową i w sumie nawet nie wiem co mam powiedzieć. Normalna babka, tylko przez to, co on mi nagadał to nie mogę sobie zgrać tych dwóch zupełnie różnych obrazów.
trzynastka   In love with the ordinary
26 lipca 2014 20:10
Nie chciałabym być w związku w którym musiałabym pilnować faceta lub łazić z nim na spotkania, bo tam będą jego koleżanki.
Ja mam zupełnie inne podejście niż wy, mam prawie samych kolegów, bliższych i dalszych.
Dlatego jestem pewna, że koleżanki, a już szczególnie te poznane przede mną by mi nie przeszkadzały.
Bo wiem, że to NIC nie znaczy.
Niektórzy koledzy u mnie śpią po imprezach, inni zabierają na kawki i pizze, na huśtawki o 3ciej w nocy jak mi smutno.
Znajomości mają różne "daty", jednego znam 15 lat, innego rok.
W życiu bym się z żadnym nie przespała, za nich ręczyć nie mogę, ale stwierdzić, ze nie próbują mnie w żaden sposób "romantyczny" zaczepić już mogę śmiało.
Jeden widział mnie przypadkiem nago, jest to najlepsza historyjka do pośmiania się przy piwie, bo jego słowa na mój widok, tak boleśnie podświadomie zaczęły się od "fujjj....". 
Żadnemu z moich chłopaków, adoratorów to nie przeszkadza.
A jak przeszkadza/-ło to z tym nie walczą, bo taka jestem.
Jestem luźna, mała, śmieszna i mam samych kolegów. [którzy gotowi są zabić jak ktoś zrobi mi krzywdę]😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
26 lipca 2014 21:25
Ja mam przyjaciela. Poznałam go, będąc mężatką, przyjaźnię się też bardzo z jego żoną. Z mojej strony NIGDY nie było podtekstu seksualnego- mamy podobne zainteresowania, podobne podejście do życia i charaktery, ale właśnie dlatego- chybabym się zanudziła  😉 Z jego strony też bez podtekstów- chociażby dlatego, że znacząco odbiegam od jego typu kobiety. Przed narodzinami mojego syna (swoją drogą- ma na imię dokładnie tak, jak mój przyjaciel, chociaż imię syn ma po moim tacie  😁 ) spotykaliśmy się często i wyjeżdżaliśmy razem często, bez problemów ze strony czy to mojego męża, czy też mojej przyjaciółki  🙂 Teraz niestety widzimy się dużo rzadziej i najczęściej już "parami".
Mój związek wyraźnie różni się od Waszych (a przynajmniej większości z Was)- ja mam może nie tyle większe zaufanie do partnera, bo pewnie Wy też macie, co po prostu mam PEWNOŚĆ, że mój mąż mnie nie zdradzi. A przynajmniej nie bez premedytacji i całkowitej świadomości. To jest typ, który nie ulega chwili, nie ulega procentom, nie ogląda się za babami... No jestem go najzupełniej pewna, zawsze byłam, ale na początku to była może trochę szczeniacka pewność, bo mój tato jest drugim takim człowiekiem, jak mój mąż  😎 Natomiast jak poznałam, to się dopewniłam  😉 Ale też my jesteśmy specyficzną parą- totalnie różni, ja introwertyk, domator, nieimprezowicz i on, który do życia potrzebuje ludzi, łatwo nawiązuje kontakty i jest bardzo taki, no cielesny 😉 Więc on imprezuje, ja z przyjemnością zostaję w domu.
Ja tam wychodzę z założenia, że moim najlepszym przyjacielem jest mój partner.
Nie byłabym również najszczęśliwsza, gdyby mój narzeczony utrzymywał zażyłe stosunki z jakąkolwiek kobietą spoza jego rodziny.

Myślę, że w przypadku xxmalinaxx nie chodziło o rozbicie związku przez przyjaciółkę czy skłonności faceta do skakania z kwiatka na kwiatek, tylko o to, że ani jedno ani drugie nie było w satysfakcjonującym ich związku, brakowało tego czego, co znaleźli w sobie rozpoczynając przyjaźń.
Nie wierzę, żeby facet pozostający w szczęśliwym i trwałym związku miał potrzebę poszukiwania odmiany i zawiązywania coraz bliższych kontaktów z przyjaciółkami. Wygląda to tak, że facet trafił na właściwy moment i otworzył oczy.

xxmalinaxx
Fajna, optymistyczna historia, życzę powodzenia :kwiatek:



Po przeczytaniu wszystkich Waszych postów na temat mojej historii, pozwoliłam sobie zacytować Pauli i dopowiem do tego tylko tyle:

tak, to chciałam przekazać. 😉
I wierzę, że nam się uda, bo 1) nikogo nie skrzywdziliśmy swoimi decyzjami, 2) byliśmy pewni tego, czego chcemy i że to jest właśnie to.
A utwierdził mnie w tej pewności wczorajszy wieczór, kiedy trudna rozmowa otworzyła mi oczy na to, jak bardzo K. mnie zna i jak wiele jest w stanie zmienić, we mnie, w moim świecie - na lepsze. Potrzebowałam czegoś takiego.

Dziękuję tym, którzy trzymają za nas kciuki 😉
Mój facet dzisiaj musiał mnie bronić 😲 W szoku jestem, wyszliśmy coś zjeść, zamówiliśmy i wyszliśmy przed lokal, bo do niego w kółko ktoś dzwonił. Chodnik wąski, na metr z hakiem. I stoimy przy ścianie, i nagle czuję, że ktoś mnie dość silnie przepycha, tzn. przepycha się koło mnie, ale tak, że straciłam prawie równowagę. Odwracam się, a to jakiś dziad (dziad w mentalnym sensie, na oko 40 latek), ma w obu rękach siaty i nie powie przepraszam (niestety nie mam z tyłu oczu), tylko się pcha. Po czym jeszcze mówi, że 'szkoda, że się nie rozłożyłaś na tym chodniku', no i tę część już usłyszał mój facet, więc gościa złapał za rękę i mówi, że ma mnie przeprosić. Na co facet, że nie zamierza. Więc mój facet mówi, że dobrze mu radzi przeprosić, facet prychnął. No i dostał w twarz, ale tak, że się krwią zalał, nos to chyba ma na bank złamany 🤔 Byłam pewna, że się będą bić tak sensowniej, mój korpo boy już zdjął marynarkę, ale facet wycedził do mnie 'przepraszam', zebrał siaty i poszedł. Co za masakra 😵 Ale jakaś starsza pani do niego podeszła i mówi 'no a ja już myślałam, że prawdziwych mężczyzn nie ma, bo wie pan, jak się takie chamidło pcha i nie przeprasza, to w pysk trzeba dać!' 😲
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 lipca 2014 12:40
A ja za to w sobotę wieczorkiem siedziałam sobie na murku przed sklepiem i czekałam na Baffinkę. Ze sklepu wyszedł pijany Pan, po 50tce i zapytał mnie bardzo grzecznie jak dojedzie do domu. Pokierowałam owego Pana na przystanek tramwajowy, a on do mnie mówi tak "ja bardzo dziękuję i przepraszam, że pijany cię zaczepiam, ale wiesz... umarła mi moja dziewczyna, jestem sam, a tak ją strasznie kochałem".W związku z tym, że Pan był przemiły, niemęczący i bardzo grzeczny to wdałam się z nim w rozmowę.
Jak ten człowiek z miłością opowiadał o swojej kobiecie! Że nie może pogodzić się z jej stratą, kochał ją nad życie, że ciągle jest przy nim, że chciał się zabić, że pije, bo nie może tego ogarnąć. On zaczął płakać, ja zaczęłam płakać. I się rozeszliśmy.

Dawno nie spotkałam kogoś kto tak szczerze i z takim uczuciem mówił o drugiej osobie.
JARA, ja ostatnio koleżance wspomniałam moją historię z J i ona zaczęła ryczeć, ja z nią i tak se obie ryczałyśmy 😉
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
28 lipca 2014 13:43
zen, od kiedy burackie rozkwaszanie komuś nosa na ulicy jest romantyczne? 😲
Becia23, ale Zen nigdzie nie napisała, że jej się romantycznie zrobiło...

Nie zazdroszczę sytuacji, bo nie znoszę wszelkiej maści konfrontacji i awantur, ale moim zdaniem chamowi się należało.
Averis   Czarny charakter
28 lipca 2014 14:08
Jak przeczytałam o bronieniu, to myślałam, że coś poważnego. A facet ma złamany nos, bo się pchał. Cham, ale reajcja totalnie przesadzona.
Becia, a gdzie powiedziałam, że takie zachowanie a) popieram, b) uważam, że jest genialne? W całej mojej wypowiedzi nie ma ani jednej uśmiechniętej emotki. Nie wiem czy burackie. Gdyby mnie M. nie złapał za rękę, to bym wyrżnęła twarzą na chodnik, w czasie całej sytuacji wypadł mi z kieszeni telefon i ma pękniętą szybę. Nic by się nie stało, gdyby dziad po prostu przeprosił. A on zwyzywał od kur* i uważał, że nic się nie stało. Gdyby był pijany, to pewnie by nie dostał. Nie napisałam, że mój facet rzucił się na niewinnego faceta z pięściami, okuł mu pysk, skopał po nerach, wybił zęby.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się