Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)

Moj tekst byl raczej do zacietrzewionych osob antyszczepionkowych, nie do Ciebie konkretnie.
Mi tam rybka czy szczepi ktos czy nie, chodzi mi bardziej o to, ze rzeczowej dyskusji nie mozna prowadzic z kims, kto i tak wie lepiej nie majac papierka... (moj papierek ma w tresci medycyne ale weterynaryjna, ma juz ponad 10 lat)



Taaaa papierek... to bez papierka już nie można mieć wiedzy na jakiś temat? nie można dokształcać się, czytać, dyskutować? Ja rozmawiam z każdym napotkanym lekarzem teraz na temat szczepień i coraz więcej z nich ma wątpliwości. Coraz więcej słyszy się o NOP, które niestety jest ignorowane przez ludzi z papierkiem. I nie piszę, że wiem najlepiej, ciągle czytam i myślę. Wiem jedno zaszczepić zdążę, a moje dziecko ma czas na rozwój i dojrzałość organizmu do przyjęcia ewentualnej szczepionki by wykształcić odporność. Ignorancja mnie poraża. Czytam w ulotce producenta, że przeciwwskazaniem do jej podania jest uczulenie na białko jaja kurzego. Na stronie PZH widnieje informacja, że nie należy się uczuleniem przejmować, bo ilość białka jest znikoma. Kto ma rację? PZH czy producent? Kto wie czy jego niemowlak ma uczulenie? JA, bo mi małą wysypało jak zjadłam jajko karmiąc piersią. Ale o to uczulenie nikt w przychodni nie pyta...
Ja mam listę pytań do sanepidu i czekam na ich wizytę, a mojego dziecka nie dam zrobić króliczka doświadczalnego.

I pytania czy szczepię zwierzęta... tylko na realne zagrożenia. I jednak pies nawet najukochańszy to nie dziecko.
Dava, ale ja tak o życiu, nie o forum tylko. Bo to też obowiązuje w kontaktach towarzyskich. Tak samo działa.
Wprowadzam poprawkę. Jest na forum sporo nieudaczników 🤣 - większość właścicieli pensjonatów. Sądząc po opiniach pensjonariuszy 😀
Dava   kiss kiss bang bang
18 sierpnia 2014 21:59

Wydaje mi się, że wiele walecznych osób (też właśnie ludzi sukcesu) nie pisze o swoich porażkach z jednego prostego powodu, bo nie mają na to czasu. Na wieczne rozpamiętywanie i gdybanie 'co by było' -> oni już właśnie w momencie uświadomienia sobie porażki już mają plan, już go wykonują, już dawno otrzepali bety i już prują do przodu.



Halo jak zwykle przeinaczasz moje słowa, więc pozwoliłam sobie na zacytowanie samej siebie  😁
Działanie i otrzepywanie betów nie jest dla mnie bezrefleksyjne. Można być 'pustym' pustakiem-filozofem choć całe życie ktoś będzie się nad wszystkim rozwodził, więc wiesz...Nie wiem co ma jedno z drugim wspólnego.
Nie odnoszę się też do ludzi, którzy ZAWODOWO zajmują się analizą wszystkiego -> oni to robią po to, żeby reszta mogła się na tym oprzeć i działać.
Widziałaś kiedyś całą firmę, która siedzi i 'mędrkuje'  😁 Ja nie (w sensie widziałam ale te firmy już nie istnieją)  😉

Akurat śmierć nie ominie nikogo, ja tam wolę żyć pełnią życia, spełniać się i być szczęśliwym człowiekiem, a to co wolą inni to hmm 😎 ich sprawa

Isabelle porozmawiaj z Przyjaciółmi/Przyjaciółką -> to zawsze pomaga  :kwiatek:
halo mnie wkurza, która bawi się w pseudofilozoficzne, egzaltowane sofizmaty, a tak naprawdę zwyczajnie truje, a gdzieniegdzie wręcz zatruwa  🤔
Dava, ale ja nie mam "doła". tylko marudna się zrobiłam i optymizmu mam mniej. Nie potrzebuję się "wyżalić", tylko w świetle tej dyskusji to zbaraniałam, bo z jednej strony - marudzić  i zrzędzić źle, bo się na marudę wychodzi a ukrywanie braku optymizmu to koloryzowanie, wiec tez klamstwo. I jak tu znalezc kompromis 😉
Dava, sama zauważyłaś - ludzie pełnią w życiu/w firmie różne role. Nie każdy musi być pełnym pary działaczem.
Jeśli wszyscy są wyłacznie(!) byle do przodu - to potem są takie kwiatki, jak np. dziewczyny opisywały place zabaw.
Jest nas dużo na ziemi, trudno, żeby wszyscy byli identyczni.
Prucie do przodu jest twoją naturą, trudno, żeby źle ci w życiu służyło. "Pacze" z podziwem. I nawet nie mam co życzyć sukcesów, bo masz murowane.
Isabelle, to nie chodzi o to, że nie wolno marudzić. Warto być przede wszystkim sobą i myślę, że i o tym Dava pisze.
No a że komuś dobrze, tak serio serio i nie ma potrzeby myśleć i tym samym pisać o tym co nie tak, no to co w tym złego?
Ja nie z tego nurtu co prze do przodu, a z tego co cieszy się chwilą. I nie dlatego, że nie było mi nigdy źle. Dlatego, że to co najgorsze już tfu za mną, a złego było sporo.
I nie dlatego, że żyję bezrefleksyjnie, bo zdarzają się błędy, zdarzają się dołki, a i prawdziwe dramaty. No ale hej, to nie blog 😉
Każdy się dzieli tym co chce 😉 Dobra energia jest najbardziej produktywna 😉 No kam on
honey, ale gdy komuś słonecznie i radośnie, to dlaczego miałby marudzić? Taka moda chyba już dawno minęła, coś w stylu "Piep*ne życie, ulubiony kolor jaguara mi sprzed nosa w salonie sprzątneli, teraz, k*wa, 3 miesiące muszę czekać". Czy takie: "No tak, no tak, wszystko się układa, ale ciotki-wuja-przyrodni brat..." itd. I jednak rzadko kto wymyśla klęski, jeśli już - to ewentualnie umiarkowanie się chwali, bo to faktycznie nie zawsze spotyka się z entuzjazmem całego otoczenia, przynajmniej "za plecami" 🙁.
Ale jak to jest - gdy kto sprawny i szczęśliwy - nikt nie wymaga, żeby "barwił świat na szaro", a gdy pod górkę czy wręcz bagiennie, to "trzeba"... pluć tęczą? Wszystkim to "pomalowanie świata" (aktualnego) pomoże? Warto być sobą, pewnie. Dlatego nie rozumiem, dlaczego triumfalne nastawienie ma być ok a przygnębienie związane z tym czy tamtym - źle widziane.

Znowu cytat z książki: "Musisz być niezniszczalnym gumowym karaluchem jako PR-owiec".

Skąd wiesz co to jest dobra energia? Wesoły znaczy dobry? Dlaczego produktywność ma być istotną wartością? (w socjalizmie była :hihi🙂 To wszystko nie jest takie oczywiste, jak się rysuje na ekranach tabletów 🙂

Z tym, że pewnie, że fajniej jest, gdy jest fajnie, a nie wtedy, gdy człowiek nieszczęśliwy 🙂
Nieszczęście mi nie obce, acz rozmyślania o nim odepchnęłam, bo mnie zwyczajnie truły.
A piszę o tym co CZUJĘ, a czuję to że dobre robi dobrze  😀
Bierze się to u mnie stąd, że jak mamy ostatnią kasę i gdzieś włajażujemy, to siadamy patrząc na ładny widok i wzdychamy jak jest dobrze. I potem nowy napływ gotówki się znajduje, coś wyjdzie w szkole czy w pracy, nawet chamowaty sąsiad przytrzyma drzwi do windy i po prostu przechodzi.
No tak mam. Po prostu na ile może na tyle jest zarąbiście, mniej niż się wystaraliśmy być nie będzie. Więc tak samo i lepiej zawsze będzie dobrze 😉
Chociaż zepsuł się piekarnik, pies znowu nadżarł szafkę, a kasa za zlecenie ciągle tak samo niska  😎
honey, a to fakt. Rozumiem. Taka szklanka faktycznie do polowy pełna. Docenianie wszystkiego co dobre.

Sobie nawet pomyślałam dzisiaj, że wszystkie osoby, które nieustannie przedstawiają wszystko(!) w różowych barwach, robią to... z dobrego serca. Żeby inni poczuli się lepiej, żeby zaczęli czuć się radośniej, bardziej twórczo itd. To jest fajne. Dopóki rozjazd z rzeczywistością nie będzie na tyle duży, żeby zatrzeć efekt. Optymizm zdecydowanie mniej szkodzi w życiu niż pesymizm.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
19 sierpnia 2014 06:23
halo, zapytam całkiem nie złośliwe. Czy masz jakieś problemy, które spowodowały taką dyskusje? Bo ja to odbieram jako totalne marudzenie jaki świat jest zły, bez najmniejszej chęci, by spróbować to naprawić. Może potrzebujesz pomocy ale nie chcesz o tym powiedzieć? jeśli dam rade to pomogę, bo jak narazie z Twoich postów wychodzi dół jak diabli i szczerze wątpię, by te rozważania wkurzaly Ciebie na forum.
A swoją drogą, może zastanów się co możesz zrobić by móc znów cieszyć się życiem. Jak miałam mega dola to przez przypadek odkryłam swoje hobby. Dochodowosc wręcz zerowa ale wyciszam się przy tym i w głowie się układa. Ot zwykle decoupage. Czasami błahe zajęcie pomaga, by zmienić tok myślenia.
In.   tęczowy kucyk <3
19 sierpnia 2014 07:51
halo, idz pokop rowy, od razu ci sie lepiej zrobi. Przynajmniej na takie rozkminy nie bedziesz marnowac czasu.
Averis   Czarny charakter
19 sierpnia 2014 09:27
Mnie wkurza pseudofilozoficzny bełkot zanurzony w strumieniu świadomości.
A mnie wkurza Andaluzja zadająca  już w kolejnym wątku pytania o ogólnej idei "ale jak to jest możliwe, że koń nie kosztuje 10 zł". No jasny gwint...  🍴
a mnie wkurza właśnie ten optymizm, czy udawanie optymizmu
mam charakter  - pesymistyczno - depresyjno - dołujący i na siłę mam udawać różowego jednorożca??

po prostu mam taki CHARAKTER - i on się nie zmieni bo 40-ści lat się nie zmienił
taki jest-był - i będzie !
mam charakter  - pesymistyczno - depresyjno - dołujący i na siłę mam udawać różowego jednorożca??


Czyli jędza?  😎
Bardzo cenię ludzi, którzy nie są aktorami i mówią jak jest.
Wbrew wszystkiemu, mnie ten wpis rozbawił.
jędza - to  chyba osoba której nic się nie podoba, ciągle mędzi i zrzędzi i zatruwa wszystkim życie = nie wiem czy ciągły pesymizm ze skłonnościami samobójczymi da się wpisać w jędzowatość
Dodofon To może po tych 40-latach warto coś zmienić ?  Nauczyć się czerpać radość z prostych rzeczy, cieszyć się tym co się ma .
Czy ty myślisz, że każdy ma sielankę w życiu ? Każdy ma problemy i każdy musi żyć. Życia nikt przez nas nie przeżyje, to my decydujemy jak żyjemy.
Dodofon To może po tych 40-latach warto coś zmienić ?  Nauczyć się czerpać radość z prostych rzeczy, cieszyć się tym co się ma .
Czy ty myślisz, że każdy ma sielankę w życiu ? Każdy ma problemy i każdy musi żyć. Życia nikt przez nas nie przeżyje, to my decydujemy jak żyjemy.



tylko ja nie potrafię się cieszyć wcale - z niczego, taka cecha charakteru, zmiana - cały czas coś zmieniam,
ja mam sielankę w życiu - wg. mnie - mam pracę, co jejść i co robić

mnie po prostu życie hmmm, nudzi? i nie chodzi o to, że je nagle zmienię wyjadę pasać kozy w Bieszczady, bo to nie zmieni cech charakteru,

ok, nieważne koniec oftopu
Dava   kiss kiss bang bang
19 sierpnia 2014 10:38
jędza - to  chyba osoba której nic się nie podoba, ciągle mędzi i zrzędzi i zatruwa wszystkim życie = nie wiem czy ciągły pesymizm ze skłonnościami samobójczymi da się wpisać w jędzowatość


Nie chce być złym prorokiem, ale to (podkreślenie) to nie jest 'cecha charakteru' tylko zwyczajne problemy, które powinno się leczyć u profesjonalisty.

Dodo ja Cię (przynajmniej tak po wpisach) odbieram wcale nie jako pesymistkę tylko mocną, zimną realistkę. Ot patrzysz na życie 'na zimno', ale działasz, rozwijasz się i Twój co drugi wpis to nie marudzenie na wszystko, raczej obserwacje (w których opisujesz zawsze plusy i minusy, obiektywnie).
Dava - bo pracuję nad sobą
Jest różnica między wesołkiem, a optymistą 😉
Też nie przepadam nad nadmiernym filozofowaniem, bo właśnie najczęściej wypływa we wpisach osób, które "za dużo analizują" to życie. Czy to wirtualne czy rzeczywiste.
Pesymizm, szklanka do połowy pusta- skąd ja to znam...

Fakt, faktem, że zawsze byłam zakompleksioną osobą o niskim poczuciu własnej wartości. Zwykle widziałam negatywne strony, nawet w każdej błahostce. Nic mnie w 100 % nie zadowalało i nie sprawiało satysfakcji. Dużo analizowałam, dzieliłam włos na czworo.
Nigdy nie doceniałam tego, co otrzymałam od losu- dominowało myślenie na zasadzie, że zawsze mogło być lepiej, że innym się lepiej wiedzie etc.
Do tego później doszły różne zawirowania (choroba mamy, problemy w związku) - załamanie nerwowe gotowe!
Ba, balansowałam już na granicy depresji...
Jednak, po wydarzeniach z ostatnich miesięcy, lat (śmierć mamy i babci, rozpad związku) najprościej mówiąc, zaczęłam dostrzegać inne aspekty. Sama sobie stałam się psychologiem, zmieniłam nastawienie do niektórych spraw. Nadal dużo rozmyślam, lecz wyciągam całkiem inne wnioski niż dawniej.
Staram cieszyć się z drobnostek- takie prywatne "małe szczęścia" 🙂
Fakt, że chwile zwątpienia nadal się pojawiają, ale jednak staram się wychwytywać, to co pozytywne i przeć do przodu, bo w tym widzę swój ratunek, by nie upaść i nie pogrążyć się w marazmie.
Wkurza mnie, że nikt nie ma odwagi założyć wątku "pesymiści-optymiści" i tam o tym, ciekawym, pisać.
Wkurza mnie, że nikt nie ma odwagi założyć wątku "pesymiści-optymiści" i tam o tym, ciekawym, pisać.


załóż! jesześ mistrzem zakładania wątków ;-)
[quote author=Tania link=topic=785.msg2163452#msg2163452 date=1408445326]
Wkurza mnie, że nikt nie ma odwagi założyć wątku "pesymiści-optymiści" i tam o tym, ciekawym, pisać.


załóż! jesześ mistrzem zakładania wątków ;-)
[/quote]
Nie, nie. Ja w tej dyskusji nie mam nic do powiedzenia .  😉
tylko ja nie potrafię się cieszyć wcale - z niczego, taka cecha charakteru

Ja to sie nie znam ale mam kolezanke, ktora uzyla bardzo podobnych slow, ze przed leczeniem nic jej w zyciu nie cieszylo. Zmienilo sie to po lekach na depreche + psychoterapii. Moze to nie jest tylko cecha charakteru.
dragonnia, nie sądzę, żebym miała większe problemy niż ktokolwiek/wielu/większość. Powiedziałabym, że szklanka w 3/4 pełna.
Zaczęło się od tego, że zauważyłam pewną rozbieżność - pomiędzy "częstotliwością" triumfalnego sukcesu w zwykłym życiu a wrażeniem odnoszonym przy lekturze forum. Co więcej, jeszcze dwa lata temu takiej dużej rozbieżności nie było. Moim "grzechem" ewentualnie jest to, że nie podejrzewam, żeby wszyscy masowo w ciągu dwóch lat odnosili same sukcesy, podejrzewam zwyczajnie "dbanie o PR".

I zupełnie nie rozumiem tych ludzi sukcesu tracących czas, żeby tu pisać  😀iabeł:
Dava - bo pracuję nad sobą


Nie życzę Ci (tfu, tfu, na psa urok) ale jest sposób na optymizm.
Wiele lat temu wygrana walka z rakiem otworzyła mi oczy na cud codzienności.
Taka "przypadłość" świetnie leczy zrzędliwość, deprechę i skłonności samobójcze.

Ja jestem jak ten "gupek" co to się cieszy byle czym.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się