"Nie ogarniam jak..."

Retna   nic nie zmieniać
26 sierpnia 2014 13:59
...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
26 sierpnia 2014 13:59
a są jakieś typowo zwierzęce cechy?  🙂  no bo ok, powiedzieć że koń jest szczęśliwy ze mną nie powiem bo nie wiem, nie powiedział mi ale chyba miło mnie wspomina bo jak przychodzę to z reguły podchodzi.
Tak samo pies, jak go skrzyczę to jest zmartwiony, a jak obok przebiega kot to podekscytowany  🤔
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
26 sierpnia 2014 14:05
Jeszcze coś takiego w ramach dyskusji http://www.mikropsy.org/?p=1114

Retna bo jeśli chodzi o zwierzęta typowo stadne, to masz racje okrucieństwem jest trzymać je w samotności, niepotrzebnie zahaczyłaś o nieszczęsne koty  😉

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
26 sierpnia 2014 14:08
Kurczak, wyczytałam. Ja bym się zwyczajnie bała i dla mnie to nie jest dobre rozwiązanie, zresztą skoro możesz zapewnić śwince towarzystwo królika, to dlaczego zamiast tego nie zapewnisz drugiej świnki?

Ok, ale to że TY byś się bała nie może być kryterium dla ogółu. Pytanie brzmiało czy królik może mieszkać ze świnką. Owszem może, ale istnieje cała masa powodów, dla których lepiej żeby świnka mieszkała ze świnką. I ja jak najbardziej się z tym zgadzam, tylko nie lubię wprowadzania ludzi w błąd.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
26 sierpnia 2014 14:13
Jeszcze coś takiego w ramach dyskusji http://www.mikropsy.org/?p=1114


ehh... A ja myślałam zawsze, że zwierzaki są w oddzielnych klatkach, nie jest tak?
Gru, dzięki za ten link. Od kilku dni mocniej zastanawiamy się nad adopcją psiaka, ale właśnie to, że nasze psy mieszkają teraz z rodzicami w domach, gdzie mają podwórko i stały dostęp do ludzi, jakoś nie pozwalał nam się przestawić na psa siedzącego w kawalerce ok. 8 godzin samotnie. Ale to mi ciągle chodziło po głowie - mniejsze zło w postaci 8 godzin a nie 24 w boksie z innymi psami.

A żeby nie było offtopic - Retna, właśnie o to generalizowanie w Twoich wypowiedziach nam chodzi. I mijanie się z prawdą w związku z królikami i świnkami 😉

strzemionko, błagam Cię... to nie hotel, ani przestrzeń iluśtam hektarów, żeby każdy pies miał swój boks...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
26 sierpnia 2014 14:23
mundialowa ale tu nie chodzi o nie wiadomo jaką przestrzeń tylko żeby każdy pies miał swój boks. To ile zwierząt jest w klatkach? Bo to są klatki?

W schronisku nigdy nie byłam, koty i psy zawsze brałam od kogoś.
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
26 sierpnia 2014 14:24
mundialowa proszę 🙂 Ja też miałam takie dylematy jak Ty. Właśnie o to mniejsze zło chodzi, nie zawsze będzie idealnie, ale jeśli może być dobrze to czemu nie spróbować 🙂

strzemionko polecam przejechać się kiedyś do schroniska, to co tam zobaczysz naprawdę daje do myślenia. A do tego są schroniska i "schroniska" gdzie warunki w których żyją psy to naprawdę jest po prostu koszmar  🤔
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
26 sierpnia 2014 14:25
Nie to żebym wyobrażała sobie luksusy bo mniej więcej wiem jak wygląda schronisko dla psów, chociażby ze zdjęć. Ale jakieś normy chyba są? A przynajmniej powinny być?
Psy w schronisku czy fundacji wyglądają tak jak poniżej. Czasem w boksie jest jeden (jeśli nie toleruje innych zwierząt i je zabija bądź rani), czasem dwa albo trzy. Są też wybiegi - kilka bud, kilka psów i kilka metrów kwadratowych do dyspozycji.
Retna   nic nie zmieniać
26 sierpnia 2014 14:27
...
strzemionko, idź do najbliższego schroniska - to co zobaczysz najczęściej nijak ma się do norm i wyobrażeń.
I jak się to zobaczy, zobaczy oczy mieszkających tam zwierząt - wtedy rozmyślanie o tym, czy zwierzak może być sam w mieszkaniu, czy może lepiej niech poczeka na kogoś, kto da mu lepsze warunki, jakoś przestaje się liczyć. Mniejsze zło, po prostu.

dopisek: abre, pokazujesz - jakkolwiek to zabrzmi - bardzo ładne schronisko. Ja niestety bywałam w zupełnie innych...
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
26 sierpnia 2014 14:32
strzemionko, normy teoretycznie są, ale często nie są możliwe do spełnienia. Ile psów jest w klatce? Różnie. Mogą być 2, a może być i 7.
Retna, to teraz poszukaj ile osób pisze, że może mieszkać... Pisałam już, że również uważam, że nie jest to najlepsze rozwiązanie, ale nie ma jakichś szczególnych przeciwwskazań żeby móc stwierdzić, że takie zwierzę będzie naprawdę cierpiało.
Nie pamiętam w jakim kraju to było kraju, chyba którymś skandynawskim, prawo stanowi, że zwierzaki w domu muszą mieć towarzysza tego samego gatunku.

Nie wiem, wydaje mi się to bez sensu. Znam wiele kotów i psów, które są same i na oko mają się świetnie. Ale tak, nie pytałam ich o zdanie 😉))

Dużo bardziej sensowny wydaje mi się inny zapis prawny, też w którymś kraju skandynawskim, że kotów w mieszkaniu w mieście można mieć maks 3, psów 2, na wsi więcej ale nie pamiętam liczb dokładnie.

Kurczak, Jeśli Twój kot źle zniósł dokocenie z dorosłym kotem to tak samo źle zniesie dokocenie z kociakiem, niestety. To mit, że koty łatwiej akceptują małe kociaki. Z doświadczenia mojego mogę Ci powiedzieć, że dokocenie z kociakiem było by tak samo bolesne 😉 Niektóre koty lubią być same, są tak nauczone i tak wolą.
Z drugiej strony można nawet takie samotniki dokocić 😉 Ale kosztuje to co najmniej pół roku walk i problemów, no i musi być wspomagane uspokajaczami. Więc zupełnie bez sensu uszczęśliwianie kota na siłę.

Dlaczego osoba z fundacji chce żeby było idealnie? To bardzo proste. Bo poświęciła swój czas, mnóstwo energii i własnych pieniędzy, żeby z zawszonego paskuda zrobić miziastego kota cud miód. Są to często ogromne poświęcenia. Czy tak ciężko zrozumieć, że osoba która tyle poświęciła nie chce, żeby jej praca poszła na marne, żeby wyrzucić to w błoto? Więc próbują się zabezpieczać, na wszelkie sposoby. I tak, tracą granice zdrowego rozsądku. Zdecydowanie. Bo naprawdę ciężko zachować rozsądek jak się widzi takie okrucieństwo na co dzień, z każdej strony. Jak po raz setny wracają koty z adopcji, lub gorzej, znajdujemy je na śmietniku, zagłodzone.

Myślicie, że dla Met decyzja o rezygnacji z adopcji była łatwa? Była bardzo ciężka. Ale w pełni ją rozumiem, bo naprawdę się odechciewa wszystkiego.

I ja rozumiem, że większość z Was ma dobre chęci i na pewno zapewnilibyście świetny domek dla zwierzaków, ale odbiliście się murów fundacji. Ale jeśli chcecie coś dobrego zrobić, to przecież fundacje to nie jedyna opcja. Czasem wystarczy rozejrzeć się dookoła i zadziałać 😉

strzemionko, We Wrocławskich schronie są kociarnie, w których bywa często powyżej 20 kotów na raz. Te mocno ceniące przestrzeń i wolność wytrzymują w takich warunkach miesiąc. Normy normami, ale najważniejszy jest zdrowy rozsądek i serce opiekunów, a z tym niestety najciężej.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2014 15:14
Mój kot jest chory i jest specjalnej troski, jeśli chodzi o psychikę. Mieszkał w hodowli i cierpiał. I nie ma mowy, żeby zaakceptował drugiego kota. I jest sam, ma niepodzielną uwagę domowników i to uwielbia.

CzarownicaSa,  nie chcą Ci wydać kota, bo za pół roku byś dzwoniła, że kota przejechał samochód, że psy/lisy zagryzły, że sąsiedzi otruli/zastrzelili. Bierzesz kota, bierzesz odpowiedzialność za jego życie.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
26 sierpnia 2014 16:04
O, jest ktoś kto zna przyszłość 🙂
Mogłabyś mi podrzucić numery na totka, ale na priv, proszę  :kwiatek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 sierpnia 2014 16:10
Strzyga rozumiem, ze zawsze jest ryzyko, ale jakos tyle kotow po ulicy lata i zyja. Tyle kotow jest wychodzacych i zyja. Dla mnie nieludzkie jest trzymanie w domu na sile zwierzecia- nie wyobrazam sobie miec kota i cale zycie trzymac go w domu. Co innego gdy ktos mieszka w bloku, nie ma mozliwosci, ma chore zwierze- ale gdy mam dom z ogrodem? Moje dwa koty beda wychodzic- ale po wykastrowaniu.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2014 16:14
CzarownicaSa, jest ich tyle, bo umierają i rodzą się nowe, nie że długo żyją. Wystarczy poczytać koci wątek. Co jakiś czas przychodzi ktoś zapłakany, że kot zakończył swoje życie na ulicy. Z różnych powodów.
Kotom można zrobić wolierę w ogrodzie.

Jak pisałam, jak wypuszczasz na dwór, miej na uwadze, że ich możliwość śmierci jest Twoją odpowiedzialnością.
A dzieci powinno się do 18 roku życia prowadzić za rękę do szkoły, bo głupie nastolatki mogą po drodze pod samochód wpaść.
Ja się chyba zestarzałam bo przytłoczyła mnie ilość odpowiedzialności, którą muszę nieść na swoich barkach. Poczynając od nieśmiecenia bo "planeta umrze od wyrzuconego w krzaki ogryzka jabłka", przez prowadzenie psa omotanego sznurkami, smyczami, kantarami, kagańcami i kolczatkami żeby pie przypadkiem nawet na przechodzącą obok osobę "nie spojrzał spode łba", po nie wyrzucanie kromki chleba "bo dzieci w Afryce głodują".
Zaczyna mi brakować wolności w podejmowaniu decyzji.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2014 17:06
abre, ale przecież możesz kota wypuszczać. Wypuszczaj do woli. Swoje psy puszczasz w wieś i masz wyrąbane kiedy i czy wrócą?
Mi  się później wszystko się przewraca jak przychodzą ludzie do wątku płakać, że kotek zginął i jak to się mogło stać i że świat jest niesprawiedliwy. Jak masz konia, to starasz się, żeby w ogrodzeniu żadnej dziury nie było, ba, wypuszczasz konia na OGRODZONY padok. Kanarków i papużek też się poza dom nie wypuszcza. Chomiki, myszoskoczki, świnki morskie, króliki, fretki, rybki, jaszczurki, pająki... hej, to wszystko nie biega luzem...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 sierpnia 2014 17:28
chomik, myszoskoczek, kanarek i pająk nie wrócą. kot wróci. kot jest duży.
ja wolę wypuszczać. tak jak spuszczam psa ze smyczy na spacerze, chociaż wydaje mi się że zawsze (?) jest jakieś prawdopodobieństwo, że zwierzak nie wróci.
to jakieś dzikie, głupie porównanie, kot a myszoskoczek czy koń  🤔wirek: każde z tych zwierząt ma inną psychikę przecież
Strzyga, nie puszczam ale raczej nie ze względu na to, że coś im by się mogło stać. Nie ufam im na tyle żeby puścić zupełnie bez kontroli. Co nie zmienia faktu, że 90% mieszkańców wsi puszcza.
Ja nie wyobrażam sobie trzymania kota 24 h na dobę w domu. Nie rozumiem też jak można tak trzymać ptaki czy gryzonie. Konia też nie umiałabym zamknąć w boksie.
Inni umieją. Nie będę przeciwko nim prowadzić krucjaty.

Zastrzeżenia fundacyjne odnoście osiatkowania wszystkich okien wydają mi się absurdalne. Ale jeśli się z nimi nie zgadzam to z fundacją nie walczę. Tyle jest zwierząt, które potrzebują domu - poszukam gdzie indziej.

Sama mam psa z fundacji. Ankieta, którą wypełniałam, nie była zła. Pytano mnie jak będę karmić, szkolić, czy zaszczepię - sprawdzała podstawową wiedzę na temat opieki nad psem.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
26 sierpnia 2014 17:33
A taki mąż? Niejeden wziął i nie wrócił  😉
A serio, mam kota, kot jest wychodzący i od siedmiu lat wracający. Moze kiedyś nie wróci. Lepsze dla mnie to, niż bezpiecznie oglądać świat przez siatkę w schronisku, czy inszej fundacji.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2014 17:36
Ale powyższe porównanie kota do 18 letniej osoby jest już ok?
Wróci albo nie wróci. I o to się rozchodzi.
Kot nie patrzy jak prawo-lewo-prawo jak przechodzi przez ulicę. Kot nie zna zasady "nie bierz nic od nieznajomych", kot nie jest wojowniczym żółwiem ninja, żeby wygrać z agresywnym psem/lisem, albo z sąsiadem ze strzelbą.
Kot nie ogarnia, że to, że wejdzie do piwnicy nie zawsze oznacza, że z niej wyjdzie.
Kot nie rozumie, że nie należy wchodzić do garażu/komórki, bo ktoś ją zamknie i zagłodzi zwierzaka na śmierć. Świadomie lub nieświadomie.

Kot to tylko kot.

Widzisz, mój kot wychodzi z domu tylko do weterynarza, bo spacery jej nie jarają. Poprzedni kot też nie tęsknił specjalnie za wolnością. Mieszkam na parterze w lato są otwarte okna na balkonie, spokojnie mogłyby zeskoczyć, ale nie jest to dla nich trauma.


Ale konia na pole byś nie puściła, tylko na ogrodzony padok, gdzie nie ma walających się desek z wystającymi gwoździami, wraków samochodów, gruzowisk, czy trujących roślin. Dlaczego?
Adoptowałam kota i jedynym zastrzeżeniem była kwestia wychodzenia - byle rozsądnie dawkować wolność.
Aczkolwiek zwrócono mi uwagę, że zwierzę może się zaklinować chcąc wyjść oknem.
A mi się porównanie podoba. Bo tak, zupełnie inna psychika i też nasze ZWYCZAJOWE podejście inne. Zwyczajowo i tradycyjnie do kotów podchodzimy- a niech se radzi. Jest to w nas zakorzenione od pokoleń, że nawet tego nie zauważamy. Bo kotów zawsze jest dużo, są tanie. Traktujemy je JAK SZKODNIKI.
Natomiast koń, drogi, leczenie drogie, za konia trzeba zapłacić, to płaczemy i uważamy nad koniem aż za bardzo i dochodzi do absurdów jak nie wypuszczanie koni na padok.

Ja uważam, że kot jest szczęśliwszy wychodząc, ale naprawdę znam bardzo mało miejsc gdzie taki kot pożyje dłużej.

No i niestety, te co widzimy, jak sobie pięknie radzą na wolności to np. jeden z miotu 10 kociąt. Reszta sobie nie poradziła i trzeba je było łopatą zbierać, a jeden wyrodził się sprytny i sobie radzi. Przeżył. Faktycznie jest dowodem, że koty sobie doskonale potrafią radzić z nadjeżdżającym samochodem. Bardzo często jak zapytasz właściciela kota wychodzącego to okaże się, że przed nim był inny i inny i jeszcze jeden. No pech po prostu, pech.

Średnia życia kota to 6 lat!!! I nie dlatego, że koty żyją 6 lat. Koty żyją nawet 25 lat. To dlatego, że koty ze wsi nie dożywają 3 miesiąca.
tet, ja to się zawsze boję, że nie wróci 😉 Psy bym chętnie puszczała ale Kundel lubi się urwać a prawo mamy takie jakie mamy. To nic, że wiem, że pojawi się za 20 minut.
I kolejny absurd - w lesie spuścić psa nie można, na łąkach i nieużytkach tak. Nie można, bo zwierzynę płoszy. Szkoda tylko, że zwierzynę to ja w lesie widziałam może 10 razy przez ostatnie 5 lat a na łące mam takie widoki (z okna).

unawen, są w Polsce hodowle koni, w których zwierzęta przez pierwsze 4 lata żyją w stadzie na dużych pastwiskach, bez ciągłego nadzoru. I nie są to konie z najniższej półki.


[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Wielkość zdjęcia
madmaddie   Życie to jednak strata jest
26 sierpnia 2014 17:41
Strzyga, ale kot ma instynkt też. jak widzi psa to spitala. jak widzi insze zagrożenie to spitala.
nic, ja się nie będę kłócić. dla mnie to smutne, kot w zamknięciu
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2014 17:48
Uwięziona w piwnicznym okienku.
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=345830195569965&id=169228789896774

Trafił we wnyki:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.339832619503056.1073742099.169228789896774&type=1

Kot na którym znęcali się chłopcy:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.332190176933967.1073742092.169228789896774&type=1

To tylko Częstochowa, z okresu miesiąca. Niestety mogę podać jeszcze bardzo wiele przykładów =(
Strzyga, a ja w radiu w sobotę słuchałam doniesień z polskich dróg, między innymi o dwóch śmiertelnych wypadkach. Czy to oznacza, że należy zabronić produkcji samochodów a ludzi zamknąć w czterech ścianach?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się