Kącik rowerzysty

Czas? Na maściach się nie znam... Raczej bym pomyślała o odpoczynku dla kolan, zmniejszeniu obciążenia.

Tak ogólnie:
- sprawdź, czy na pewno masz dobrze dopasowany rower (wysokość siodełka itd.)
- sprawdź, czy nie jeździsz na zbyt ciężkich biegach; kolana się ucieszą, jak będziesz więcej kręcić, ale z mniejszym oporem
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 maja 2014 19:33
Dzieki!
Siodelko powinno byc na wysokosci mojego biodra jak stoje obok roweru, tak? Jak zmniejszam biegi jade za wolno, za duzo czadu mi to zajmuje. Przednia przerzutke mam na najwiekszym kole, druga na 2/3 od najmniejszego.
CzarownicaSa, nie wiem, czy pomogę, ale mi "lżej" (znaczy moim kolanom lżej, a też trochę problemów z nimi mam), jak przednią przerzutkę wrzucam na 2 (mam 3), a bardziej operuję tą z tyłu, w zależności od tego jak i gdzie jadę, daję na 2-3-4-5. Nie znam się na rowerach za bardzo, ale swego czasu jeździłam sporo, i to tak z obserwacji... 🙂
CzarownicaSa, Teo dobrze prawi. Czyli:
- sprawdź ustawienie siodełka - nie po tym, czy biodro i siodełko są na jednej wysokości, a po tym, czy jak siedzisz na rowerze, to gdy pedał jest w najniższym położeniu noga jest wyprostowana, a stopa równoległa do podłoża (może być minimalnie zgięte kolano, nie może być przeprostu i wysiłku w dosięganiu do pedałów)
- zmień przełożenia na lżejsze, szybciej pedałuj. Nawet kosztem wolniejszej jazdy - szkoda kolan!
- rozciągaj się przed i po jeździe. Chociaż chwilę - mięśnie nóg na rowerze się bardzo zbijają i skracają niestety.

Ja od prawie 2 miesięcy można powiedzieć, że rowerem nie jeżdżę niestety. Mam kontuzję pleców 🙁 dziś odbieram rower z serwisu - wymieniłam kierownicę, by wyprostować sylwetkę - może teraz będę w stanie przejechać moje 10km do pracy...
Ja miałam duże problemy z kolanami w zeszłym roku. Okazało się, że minimalnie trzeba było podnieść siodełko i wszystko minęło. Nigdy nie ustawiam "na wysokość biodra" tylko jak siedzę to noga na pedale opuszczona w dół ma być tylko leciutko ugięta.

A ja muszę się pochwalić. Wczoraj zrobiłam łącznie 88 km. Pojechałam na działkę i z powrotem. Całe szczęście mam tam jezioro i mogłam się ochłodzić, bo jak dojechałam to myślałam, że padnę. Teraz czekam na jakieś ochłodzenie i chcę ruszyć w trasę Bydgoszcz-Grudziądz. Zobaczymy jak to będzie.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 czerwca 2014 06:10
Dołączam da kącika rowerzysty. Kupiłam rower, jestem nim zachwycona, dziś przyjechałam na nim do pracy (mam 6km, ale przy mojej kondycji po ciąży to aż 6km 😉  ).
Czy można ubezpieczyć rower od kradzieży? Ale mam na myśli taką kradzież, że zostawiam rower przypięty zapięciem pod pracą i wiem, że jest bezpieczny. Bo o ubezpieczeniu od kradzieży z rozbojem czytałam gdzieś, ale nie o to mi chodzi.
Z takimi ubezpieczeniami to chyba na rynku licho. O ile w ogóle jest szansa na ubezpieczenie roweru zapiętego w miejscu ogólnodostępnym (przed kradzieżą, bo przed zatopieniem i spaleniem  w pożarze chyba można)... Lepiej zainwestować w dobre zamknięcie/a.

Przykładowy filmik o zapinaniu:
Można uznać pana za oszołoma, można przemyśleć 😉 Jak wrzucisz w wyszukiwarkę hasło w rodzaju "cięcie zabezpieczeń rowerowych święto cykliczne" wyskoczy masa filmików pokazujących, dlaczego warto inwestować w dobre zapięcia.

A jeśli chodzi o ubezpieczenie - może OC dla siebie (jeśli nie masz już przez konie)? Mam kompleksowe dla rowerzysty (NWW + OC), ale szczerze mówiąc to chyba lepiej kupić je sobie "nierowerowe", bo będzie taniej.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
18 czerwca 2014 11:51
Teodora, dzięki. Zapięcie mam, ponoć porządne, ale dla chcącego nic trudnego - skoro auta kradną, to co to za problem takie zapięcie 😉\
Nad OC się zastanawiam, bo aktualnie nie mam żadnego.
Zapięcie mam, ponoć porządnePooglądaj te testy ze świąt cyklicznych, żeby nie wierzyć na słowo sprzedawcom 😉

Poza dobrymi u-lockami chyba wszystko puszczało (a do testów służyły sprzęty, hmmm, mało specjalistyczne...). Oczywiście ma znaczenie, co to za rower, na ile jest pokusą dla złodzieja, jak są przypięte rowery obok 😉, do czego itd. I czy kradzież taka, co ją uczyniła okazja, czy jakaś bardziej przemyślana akcja.
Garść linków będzie.

Bo nie dość, że się przeturlałam z Warszawską Akademią Rowerową, to jeszcze się relacja z przejazdu ukazała w "Metrze". Jak ktoś się jeszcze trzyma chodników, o jeździe z autami myśli ze zgrozą, warto, żeby rozważył przejechanie się wybraną trasą pod okiem doświadczonego rowerzysty. Np. trasę "praca - dom".

Artykuł: http://tinyurl.com/KrotkaLekcjaBezpiecznejJazdy + filmik

O Warszawskiej Akademii Rowerowej i jej profil na FB
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
08 lipca 2014 19:33
A ktoś cos o ostrym kole?
Marzy mi sie poskładanie własnego. Na Krakow, bo jazda samochodem to koszmar. Kto wie gdzie w Krakowie pomogliby mi złożyć to cudo i nie zdarli jak za woły? Zakładam, ze ramę plus osprzęt kupie ja, ewentualnie sugestie przyjmę. I nie ma musi byc piękny i szpanerski, ma byc lekki, zwrotny, prosty w budowie jak cep. I moze wyglądać jak ze śmietnika, zeby mi go nie ukradli.
tet, kup sobie górala albo crossa - wygodniejsze niż ostre 🙂 obdrapanego, brzydkiego i do tego ulocka
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
09 lipca 2014 09:31
No właśnie nie bardzo 🙂 mam breezer thunder do jazdy z psami, w terenie, ale na mieście dość ciężkawy sie robi, opony nie te. Przerzutki na mieście tez zbędne, właściwie nie używam. Nie założę do niego opon szosowych bo w terenie bedzie buba. Wyszło mi na to, ze potrzebny mi drugi rower. A ze lubię prostotę, wyszło mi ostre.
Bez hamulców i z koniecznością pedałowania non stop (skleroza, jak to się nazywało?!) - na pewno tego chcesz? 🙂
Ja się bujałam na szosce przez rok - zmieniłam na górala. Przełożeń mi brakło (no ale Trójmiasto jest chyba znacznie bardziej pagórkowate), denerwowały mnie nierówności na ścieżkach, no i zimą na tym się ciężko jeździło.
Swoją drogą mój mieszczuch po ostatnich kombinacjach (wymiana zajechanego koła i korby) wygląda lepiej niż wyprawówka  😡 jeszcze trochę i się zacznę bać go zostawiać na mieście
Hamulce może mieć - nie ma przeciwskazań.
Pedałować trzeba, bo nie ma wolnobieżki. No chyba że nie ostre, a single speed.

Kolegę właśnie naszło na ostre. Tak znienacka, bo do tej pory poruszał się góralem po mieście (póki mu go nie ukradli). Plan ma taki, że kupuje ramę do ostrego, ale przez pierwszy rok robi z niego jednobiegowca. Po roku dopiero robi z niego fixa.

Czy mu się to sprawdzi - nie wiem. Po pierwsze jego jazda na szosie to ledwie jakaś mała przejażdżka, dłuższych doświadczeń brak. Po drugie singiel to takie trochę nie wiadomo co: ani biegów, ani tej super prostoty ostrokolca.

Inny znajomy pomstował z kolei ostatnio na szosowca - sprawdzał na stałej trasie. Wyszło mu, że zysk na czasie jest za mały w stosunku do komfortu jazdy (nierówności drogi, przekraczanie torów tramwajowych itd.).

W mieście przekonuje mnie koncepcja: miejski lub kolarka, 3 biegi, najlepiej w piaście (nie ma to jak stojąc już pod światłami zmieniać bieg na niższy). Ale oczywiście koncepcje są różne... No i co innego, jak się szykuje sobie rower nr 2.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
09 lipca 2014 11:25
No na razie przejrzałem budżet, i doszłam do oszałamiająco prostego wniosku: nie stać mnie na drugi rower 🙁
Postanowiłam ze do psów będę brać rower męża, ma o 2-3 cm większa ramę, wiec daje radę, a do breezera założę opony szosowki. A ze jest już dobrze obdarty wiec nie rzuca sie w oczy. Kradzieże to najwieksza chyba zmora rowerzystów. Dla mnie większa niż ruch samochodowy.

A tak w ogóle marzyło mi sie cos w tym stylu, chociaż warunek "nie rzucający sie w oczy" jest niespełniony 🙂😉)
http://www.subito.it/biciclette/special-fixed-cromo-bari-95849842.htm
Lub
http://www.subito.it/biciclette/cinelli-mash-fixie-bike-livorno-95575869.htm
a coś tego typu? jakby to nie był trek to może i za jakieś 300 zł dałoby się wyrwać. obkleić trochę taśmą i mało kto zwróci na niego uwagę 😉
http://allegro.pl/kultowy-rower-trek-7600-easton-e9-program-bcm-i4406237434.html

imo przerzutki się przydają - całą jesień i zimę przejeździłam na jednym przełożeniu i kolana nie były były z tego faktu zadowolone. nie mówiąc o ruszaniu sprzed świateł ;p
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
09 lipca 2014 13:27
Tak na wariata zalicytowalam, nie wiem czy dla mńie, ale kogoś do niego bym znalazła 🙂
Pytanie mam, dziewczyńskie.

Potrzebne jest (nie mi co prawda) siodełko:
- stosunkowo szerokie pod kościami kulszowymi
- stosunkowo wąskie z przodu
- do jazdy zdecydowanie wyprostowanej, "po królewsku
- co do pożądanej miękkości preferencji nie znam
Aktualne siodełko obciera uda, jest najwyraźniej za szerokie w przedniej części. Macie pomysły, czego szukać? Nie wiem, czy to jest częsty, czy rzadki model, czyli czy wystarczy pójść do jakiegoś sklepu i będą mieli takiego Graala.

A może to jest jednak kwestia szerokości siodełka w ogóle? Albo za dużej miękkości siodełka? Spróbujemy w weekend "test tekturki", może się uda zmierzyć rozstaw kości kulszowych rowerzystki...
Dzięki.

A co do tajemniczego testu... Bierzemy kawałek tektury - takiej, która ma wewnątrz "falę". Kładziemy na jakimś krzesełku/zydelku/... Siadamy w pozycji w miarę przypominającej własną rowerową. Kości kulszowe powinny zrobić wgłębienia. Jak przejedziemy płasko trzymaną kredką, można sobie zmierzyć odległość między środkami dołków. Ot, chałupniczy odpowiednik tych specjalistycznych stołeczków do mierzenia pup rowerzystów ;-)
pomysłowe 🙂
udało się! 🏇 pierwsze 300 km na raz za mną. i przy okazji pierwsze 200. i pierwsze 150. oraz pierwsze 100 w 4 godziny. a także pierwsza jazda przez całą noc w obcym terenie i pierwsza jazda w pełnie o czym marzyłam od dawna - było pięknie 😜

dużo trudniej było psychicznie niż fizycznie, czyli odwrotnie do tego co się spodziewałam. kryzys ze zmęczenia miałam dopiero ok. 250 km, było mi strasznie zimno i 'zgubiłam się' na obszarze trzech uliczek - krążyłam w kółko po rynku i nie wiedziałam skąd wyjechałam ani dokąd mam teraz jechać. perspektywa grzania po ciemku przelotówką z cieżarówami też nie była zachęcająca, miałam wszystkiego dosyć ale posiedziałam pół godziny na stacji, wypiłam herbatę za 5 zł, zjadłam 6 opakowań cukru, bo na inne jedzenie już mi nie starczyło i jak się przejaśniło to ruszyłam w dalszą drogę. obliczyłam na szybko, że zabraknie mi jakiś 10-15 km do pełnej 300, więc dokręciłam to po mieście w ramach rundy honorowej 😉

pozytywnie zaskoczyli mnie spotkani ludzie - dostałam zaproszenie na kolację i nocleg (choć nie skorzystałam ani z jednego ani z drugiego), a jak stałam na poboczu to ktoś się zatrzymał i zapytał czy wszystko w porządku 🙂. poza tym spotkałam pijaka, który wyskoczył z ciemności krzycząc cześć, a w lesie mało nie zeszłam na zawał na widok zielonego światełka, jakbym już nie dostatecznie się bała i bez tego, szczególnie, że nie mogłam ujechać po piachu 😂

bagaż zredukowałam do minimum, mała sakwa na tel, mapę, czekoladę + woda i bluza na ramie. trochę zawaliłam sprawę z jedzeniem, no i wyjechałam dużo za późno - raz, że upał dał mi się mocno we znaki, a dwa - noc nastała jak byłam dużo dalej od domu niż planowałam. ale i tak się ciesze - warto było jechać! może we wrześniu jak pogoda dopisze to skuszę na się na jakąś 200 😁
vynter, rewelacja! gratuluję 🙂 mój maks to 232km a w tym roku to w ani razu setki nie machnęłam przez kontuzję. Może w przyszłości byś chciała na maratony rowerowe śmignąć? Nie wiem, skąd jesteś, ale na Pomorzu sporo tego w formie dla niewycinaków jest, a moje zaprzyjaźnione forum organizuje raz w roku maraton podróżnika, gdzie w ogóle jest luz. Miejsce startu będzie wybierane, w tym roku były dwie trasy - na 300 i 500km 🙂
vynter - podziwiam ! Ja na razie w tym roku ruszyłam dwa razy na dłuższą wycieczkę. Raz 114km, a raz 127 km. Ostatnio jeżdżę rowerem wszędzie zamiast samochodem i bardzo dobrze mi z tym ( i dla mojego portfela też) 🙂 .
Zastanawiam się nad wycieczką we wrześniu lub październiku nad morze, ale nie wiem czy bym dała radę. Jednak z Bydgoszczy nad morze kawałek jest, a boję się, że wymięknę gdzieś w trasie.

Za to wczoraj zmieniłam opony na trochę mniejszy bieżnik i troszkę węższe i cud, miód, malina 🙂 Nigdy mi się tak lekko nie jechało.
Czy jest w kąciku szosowiec? Chciałam zadać kilka pytań na pw. :kwiatek:
magda, merciful dzięki 🙂

przepraszam, że odp dopiero teraz, nie miałam internetu na wyjeździe.

nawet nie wiedziałam, że są jakieś zawody dla amatorów 😀 ale też nigdy o czymś takim nie myślałam. może bym się nawet skusiła w przyszłym roku, byle tylko był czas na jeżdżenie dalej niż do pracy. jestem z Łodzi, ale możliwe, że późną wiosną przeprowadzę się na trochę na Pomorze. w ogóle chętnie bym z kimś pojeździła, znajomych rzadko udaje się wyciągnąć, a już na pewno nie w dalsze trasy.

merciful i co z tym morzem? jedziesz? 🙂 ja najdłuższą trasę, przed tą 300, zrobiłam 136 w czerwcu. poza tym też głównie dojazdy + jakieś spacerki do 100 w wolnej chwili. jeśli po tych dystans, o których pisałaś nie umierasz - spróbowałabym 🙂 z Bydgoszczy do np. Gdańska będzie z jakieś 200-250 km chyba? może pojedź w druga stronę i umów się z kimś żeby w razie czego po Ciebie wyjechał?

a w ogóle to mi smutno, bo muszę się przesiąść na stary rower (hahah! już to widzę, to jak zamiana dobrze ujeżdżonego konia na szkółkowego tuptusia) na najbliższy miesiąc w związku z wyjazdem, buu. i to naprawdę wstyd żeby przy akademikach był parking a brakowało bezpiecznego miejsca na rowery 🍴.
Ja dłuższe trasy lubię w miarę blisko linii pkp robić, aby w razie czego wsiąść w pociąg i wrócić. Póki co nie było takiej potrzeby 🙂
Mój chłop i parę znajomych osób ukończyło tydzień temu Bałtyk-Bieszczady Tour. 1008km w limicie 70h. Kosmos 🙂
Czy jest jakiś rowerowy gadżeciarz? Chcę kupić na prezent trzymadło do Iphona, nawigacji czy czego tam jeszcze. Jakaś porada? Z góry dziękuję 🙂
słuchajcie czy w Wawie znajdę kogoś kto mi odrestauruje stary rower? Ile kosztuje taka zabawa?
Chciałabym wypiaskować i polakierować ramę (to akurat znalazłam - ok. 300-500zł), posprawdzać wszystko, nasmarować, może wymienić opony? znacie jakieś takie miejsce?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się