Łykawość

famka   hrabia Monte Kopytko
19 lutego 2014 07:01
xequus, proszę  😉 ja się już nauczyłam nie panikować (tjaa łatwo powiedzieć) panikuję ale już nie tak jak kiedyś, jak coś się dzieje podaję omeprazol, ale przede wszystkim pilnuję jedzenia no i dużej ilości siana dobrej jakości
a co się dzieje u Twojego łykacza jakie problemy  ?

zapas kredy mam chyba na rok 😉
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
19 lutego 2014 08:45
Gdyby tak wymienić to sporo tego... głownie szpat i alergia na kurz i insekty i wizja wszelakich zwyrodnień spowodowana tym, że jednak to cielsko ma 180cm. W dodatku to jest wielka ciapa, co chwile się gdzieś obetrze, skaleczy, włoży nogę, gdzie nie trzeba. Jakoś ostatnio nie możemy się dogadać na treningach, ja wiem, że ma mega dominujący charakter i jest trudny do jazdy i takie gorsze okresy buntu na prace od zawsze się pojawiały, bo no nie jest to koń, który pracować lubi zwłaszcza, gdy ma wizję biegania sobie po lesie 😉  jednak w swojej platonicznej miłości do niego nie chce zrzucać wszystkiego na jego trudność, a że wszystkie schorzenia są pod kontrolą i nie dają bolesności to zaczynam szukać dziury w całym. Po prostu muszę się uspokoić, wrócić do podstaw i delikatnie przebrnąć przez ten bunt, tak jak zawsze 😉
xequus trzymam kciuki za zdrowie i udaną wspólpracę  😉
famka   hrabia Monte Kopytko
20 lutego 2014 06:46
xequus, to faktycznie trochę pod górkę , ale pocieszę cię mój też jest "życiowa niedorajda" jak się któremuś coś ma stać to oczywiście jemu , druga rzecz że kiedy po okresie wrzodów wracam do roboty to też się buntuje , no bo przecież tak dobrze było, lajtowo i tylko cisza i spokój i żarcie  😉
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
04 września 2014 09:50
A jednak mamy wrzody  🙄 nie mogę co prawda 100% stwierdzić, że jego łykawość jest spowodowana wrzodami, ale jest to możliwe. Będę obserwować w trakcie leczenia, czy coś się zmienia. Ogólnie miałoby to jakiś sens, bo teraz łyka mniej, a wrzody obecnie samoistnie się trochę zaleczyły, dawniej łykał dużo i intensywnie i prawdopodobnie wtedy wrzody bardziej dawały mu w kość, ale nie były jeszcze zdiagnozowane...
famka   hrabia Monte Kopytko
04 września 2014 10:28
xequus, najpewniej tak jest, łykanie to takie odbijanie gazów jak u człowieka który ma zgagę i beka
jak leczysz  ?
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
04 września 2014 20:20
Na razie wet zalecił przez 6tyg leczenie: Ranitydyne 3 razy dziennie i Ulgastran 2 razy dziennie, potem kontrolna gastroskopia po okresie ok. 8tyg i jeśli to nie pomoże to omeprazol. I oczywiście odpowiednia dieta.
famka   hrabia Monte Kopytko
05 września 2014 07:11
no właśnie ranitydyna :/
a czy wet Ci powiedział że jak odstawisz ranitydynę to wybuch kwasów atakujących wrzody będzie dużo większy  ? :/
proponuję podpytać i od razu przejść na omeprazol, szkoda konia i kasy na ranitydynę
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
05 września 2014 08:01
nie strasz... już teraz rachunki za leczenie zwalają z nóg  🙄 pytałam już raz, czy nie lepiej omeprazol od razu, ale na razie ustaliłyśmy, że lepiej to. No nic... zobaczymy, ranitydyna i tak już kupiona, więc odwrotu nie ma.
famka   hrabia Monte Kopytko
05 września 2014 08:08
nie straszę  😉 znam z autopsji swojego konia, dopiero przepytanie kilku wetów (bo sporo o tym nie wie ? ) dało odpowiedź 
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
05 września 2014 08:50
Myślę, że weterynarz wie co robi, bo jest specjalistką z tej dziedziny 😉 także nie podważam jej kompetencji i pewnie skoro w naszym wypadku zaleciła takie leczenie to powinno poskutkować.
Nie jestem pewna czy tu, czy w wątku o wrzodach, ale to połączone, więc mam nadzieję, że nikt mnie nie zje 😉
Mam łykającą kobyłkę, przyznam się szczerze, że kupując ją nie zdawałam sobie sprawy o wadze tego problemu. Zostałam poinformowana o tym przed kupnem konia, w umowie nawet została ta informacja zawarta, ale, że ja nie jestem doświadczonym koniarzem- nie wpadłam nawet na to, aby sprawdzić z czym to się wiąże. Oprócz tego, że to nałóg, że nie ładnie brzmi i wygląda i że niby zwiększa prawdopodobieństwa kolek to nie wiedziałam nic. Koń na którym jeździłam wcześniej też niby był łykawy, ale on łykał baardzo rzadko i właściwie nie zauważalnie, więc uznałam to za zupełnie nie istotne. Kiedy kobyła do mnie przyjechała, dopiero zrozumiałam co to znaczy łykający koń- łykała non stop. i to bardzo "donośnie", głośno. Bywały lepsze i gorsze dni. W sumie po pewnym czasie nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Zauważyłam, że kobyła zaczyna dużo bardziej łykać w sytuacjach nawet nie stresowych, tylko ogólnie gdy coś się działo. Gdy ktoś do niej przychodzi, rozmawia z kimś obok, koń stoi obok jej boksu- słowem- coś się dzieje. No i znacznie nasilało się to podczas karmienia-czymkolwiek- zarówno siano, owies czy zwykłe smakołyki.
No ale niestety... w tym tygodniu kobyła miała straszną kolkę, wylądowała w szpitalu. rozpoznanie- przesunięcie okrężnicy.Pani doktor powiedziała, że nie zostało to udowodnione, ale rzeczywiście konie łykające mają większe tendencje do kolek. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, bez operacji, kobyłka jest już w domu.
Ale w związku z całą sytuacją zaczęłam dość dużo szperać, przeglądać, czytać.. i coraz bardziej się boję. Nie bardzo wiem co teraz mam zrobić i czy w ogóle coś mogę. Kobył jak łykała tak łyka. Nigdy nie zastanawiałam się dlaczego łyka- zawsze mówiono mi, że o nałóg, że bierze się z nudy (kobył jest rzeczywiście bardzo szybko nudzącym się dzieckiem i zawsze ma mnóstwo pomysłów.. więc uznałam, że "no tak" i tyle) i że nie da się z tym nic zrobić. Dopiero teraz doczytuję, że dość częstą przyczyną są wrzody i nadkwasowość.. Czy mógłby zatem ktoś mi mniej więcej wyjaśnić czym to się objawia oprócz łykania (jeśli oczywiście uznać by to za objaw)? Czy możliwe, że kobyła ma to od tak dawna (ma 6 lat, nie wiem kiedy zaczęła łykać, wiem tylko, że łyka od dawna) i nigdy wcześniej nie miała ani kolki ani tego typu objawów? (poprzednia właścicielka mówiła, że nigdy nie miała nawet objawów lekkiej kolki i nic złego się nie działo). Próbowałam tutaj to znaleźć, ale nie udało mi się nic konkretnego. Wydawało mi się, że nie ma żadnych innych objawów, no ale niestety nigdy na to tak nie patrzyłam, nie szukałam ich. Wiadomo, że najlepiej by był zrobić gastroskopię i się dowiedzieć na 100%, ale z racji ostatnich "przygód" nie bardzo mam finanse ,a to wydaje się nie być tanie... Może ktoś mi przybliżyć koszt takiego badania?
Co mogę zrobić na teraz, żeby jakoś jej ( i jej układowi pokarmowemu) ułatwić całą tą sytuację? Kobyła ma teraz (wcześniej niestety nie miała) dostęp do siana non stop, ale nie zauważyłam, żeby cokolwiek się zmieniło.
Jeśli ktoś przebrnął przez moje wypociny to dziękuję serdecznie i bardzo proszę o jakieś porady... W tym tygodniu na pewno wezwę weta do zębów, więc jeszcze go wypytam, ale chciałabym chociaż orientacyjnie wiedzieć co mogę zrobić. no i na jakie koszta ewentualnie się przygotować a'propo tego badania..
Nikas, niestety bez diagnostyki wrzodów nie ma opcji konkretnej pomocy koniowi 🙁 Jeśli to wrzody trzeba by obciąć treściwą i przeleczyć...
nie zawsze łykawosć to kolki i wrzody , jeżeli poszukasz na watku wrzodowców to ktoś podawał jakiś lek w formie ,,sprawdzenia,, czy to napewno wrzody  , wiem ze najlepsza byłaby diagnostyka jak gaga pisze , no cóż ale finanse i czasami brak dostępnosći do weta który to wykona , tą diagnostykę uniemozliwiają .
miałam przez 14 lat klacz łykajacą, która była poza tym okazem zdrowia , więc moze ta kolka była z innego powodu niz wrzody .
blucha, kolka była z przesunięcia okrężnicy, przynajmniej tak napisała Nikas,
Natomiast racjonalne leczenie wrzodów jest bardzo drogie (sam lek jest drogi), zatem bez diagnostyki bez sensu go podawać... 🙁 Wydawanie mniejszych środków finansowych na leki typu ranigast są moim zdaniem wyrzucaniem kasy w błoto. Lepiej tę kasę zainwestować w gastroskopię. W terenie to koszt od 200 do 500 zł (jak sądzę, bo generalnie zależy od regionu). Oczywiscie najrozsądniej zrobić diagnostykę w klinice, ale tu już koszty idą w tysiące
Pełnia diagnostyka wrzodów z gastroskopią, kolonoskopią, USG i pobieraniem próbek z kolejnych części przewodu pokarmowego razem z lekami (zdiagnozowano wrzody) w niemieckiej klinice kosztowało coś koło 3 000 zł. W tym tygodniowy pobyt konia w klinice (nie był konieczny tak długi, ale tak pasowały transporty). Dopytam dokładnie, czy czegoś z kosztem nie pokręciłam - bo diagnozowano konia znajomej, nie (tfu tfu) mojego.
a podawał ktos koniu łykawemu alugastrin ? cos podziałało?
atri, błagam: koniowi
Poza tym środki na wrzody rozsądniej podawać po ich zdiagnozowaniu  😵
Ja podawalam lykawemu Ulgastran. Nie widzialam zadnej roznicy.
dzieki wielkie
Czy ktoś posiada, lub wie gdzie można znaleźć zdjęcie ogolonej końskiej szyji noszącego łykawkę? Podobno straszny obrazek, nigdzie takiego znaleźć nie moge, a przydałby mi sie "na dowód" dlaczego nie chce swojej Kobyłce jej zakładać, bo już mam dosyć tłumaczenia wszystkim w okół i słuchania, że "przesadzasz, moj kon/kon znajomego nosi łykawkę i nic go nie boli"  🙄
Ktoś coś?
famka   hrabia Monte Kopytko
27 listopada 2014 07:14
zdjęcia nie mam, za to mam na swoim osobistym koniu zrosty i strupy które ciężko się goiły, po zdjęciu łykawki, zrosty i wszelakie zgrubienia zostają na zawsze, siniaki i strupy poginęły, a jednej zimy zafundowałam koniowi szybką depilację na szyi sierści łącznie ze skórą
Nikas, nie bardzo rozumiem po co masz tłumaczyć komukolwiek, przecież to Twoja decyzja

nigdy ale to nigdy nie założę żadnemu ogonowi łykawki, łykawki która po chwili noszenia nic nie daje, koń i tak nauczy się łykać nawet w łykawce, chyba że mu zaciśniesz tak że oczy uszami wylezą 
ja jak mojego goliłam to nie bylo siniaków ani zgrubien ale faktycznie skora pod jest troszeke jakby wysuszona z wytarta sierscia naszczescie bez ran
atri, USG krwiaków trzeba było zrobić. Nei zawsze są one dobrze widoczne, ale zawsze są. Przynajmniej tak twierdzi dr Golonka, który operuje łykawe konie
tylko mówie co widziałam po goleniu u mojego konia  a czego raczej nie widziałam , chyba nie zdecydowałabym sie na wołanie jeszcze weta na usg bo nie mam potrzeby niczego udowadniac ani potwierdzac
Odnośnie podawania leków bez gastroskopii. Nie zgadzam się, że to nie jest uzasadnione z dwóch powodów- gastroskopia jest w stanie wykryć wrzody tylko w pierwszej części żołądku (choć tutaj robią się najczęściej bo nie ma ochronnej warstwy śluzu) i istnieją inne nieinwazyjne badania (nacisk na pewne punkty), które działają z dużym prawdopodobieństwem i wykryją też wrzody dalej na jelitach, na które nie istnieją badania.
Jest też dużo objawów, które zazwyczaj wrzuca się pod "bunt". Kręcenie przy podpinani popręgu (jeżeli sprzęt jest dopasowany), niechęć do galopu, podciąganie tylnej nogi przy dotyku w okolicach brzucha (jeżeli tak robi koń który nie kopie), odmawianie skoków (faza lądowania jest bolesna)- podobno wrzody są dla konia wyjątkowo bolesne. Przy zaawansowanych wrzodach koń staje się wrażliwy na dotyk nawet na kłębie. Przy czyszczeniu ustawia się do człowieka przodem- stara się by człowiek nawet nie podchodził do niego z boku. Zamiast ustępowań (jeżeli umie), robi zwroty na przodzie, specjalnie jeżeli robione z ziemi. Nerwowość u koni.... i oczywiście łykawość. Specjalnie, jeżeli koń podczas łykania robi taką "bolesną minę"- napięta twarz, uszy do tyłu (nie położone ale skierowane).
Przy wszystkich takich objawach moim zdaniem warto leki zastosować- wychodzi taniej od gastroskopii.
Wszystkie objawy ktore wymieniłaś dotyczą mojej kobyły 🙁
O jakich lekach mówisz konkretniej?
Witajcie, mam łykawą pięcioletnią klacz od 2 miesięcy. Zaczęła łykać u mnie ok. 10 dni po kupnie. Stała od rana do wieczora na padoku z trawą i sianem, nie mogłam jej włączyć do stada przez długi czas, bo okazało się, że ma grzybicę. Potem przeziębiła się i dostawała ACC 600. Po 5 dniach brania tego leku przestała łykać na dwa dni. Miała dużo okazji żeby łyknąć, ale nawet o tym nie pomyślała.  Dodam, że miał być w tych dniach wet, żeby napisać zaświadczenie, że koń łyka, a tu taki numer kobyła zrobiła 🤣 Wet przyjechał i mnie wyśmiał  😂 Niestety po tych dwóch dniach łykanie wróciło. Robiliśmy gastroskopię, ale wrzodów nie stwierdzono. Mam jednak podejrzenia co do nadkwasoty. Jeszcze wspomnę, że przebyła dosyć poważną infekcję dróg oddechowych, dostawała antybiotyk (generalnie odporność to miała zerową, wszystko się posypało, strzałki gnijące, gruda). A teraz przejdę do sedna sprawy: kobyłka dziwnie reaguje po wypiciu wody, przekrzywia pysk, otwiera, jakby coś ją uwierało w gardle. Gdy zjadła jabłko, zaczęła się bardzo intensywnie ślinić (ślina gęsta, zielonkawa). Od kilku dni memła pyskiem, jakby coś ją uwierało, ot tak (nie tylko po wypiciu wody). Zmieniło się to, że zaczęła wychodzić na większe pastwisko. Weterynarz nie uznał tych objawów za coś niepokojącego, no ale ja wciąż mam wątpliwości... Czy ktoś z Was spotkał się z czymś takim lub wie co to może oznaczać? Czy może ja już za bardzo panikuję...
Nikas, ja stosowałam Abprazol, też Omeprazol, kiedyś też Ranigast (ogólnie droga zabawa). Aktualnie ok, kobyła całkowicie nie łyka. Zadziałała głównie zmiana stajni, całodobowy nie ograniczony dostęp do jedzenia, brak stresu (n.p. agresywny stajenny). Jak ma się już wrzodowca, trzeba wszystko bardzo pilnować, specjalnie dobierać jedzenie itp. Ale najważniejsze, że się da..  W razie ataku gorąco polecam siemię lniane nawet codziennie.
Ethelwen, może kwestia zębów. Może coś się wbiło w podniebienie? Ciężko stwierdzić.
Czasem warto zasięgnąć opinii innego lek weta.
Jeśli klacz od czasu do czasu łyka - i robi to od dawna - wystarczy sprawdzić zęby... Na nich jak "na dłoni" widać ślady łykawości.
Zęby były w ciągu 2 miesięcy kilka razy sprawdzane: przed kupnem (wszystko było ok, myślę, że gdyby wet zobaczył starte zęby od łykania, to by o tym wspomniał), potem były sprawdzane przez 3 różnych weterynarzy (przy okazji innych spraw) i jeden powiedział, że ma starte od łykania, a drugi, że to bzdura i kobyła ma po prostu troszkę krzywy zgryz (tej opinii bardziej ufam, ze względu na doświadczenie weta). Mój koń łyka o miękkie drewno, może dlatego nie ściera sobie zbytnio zębów. Ostatni raz zęby sprawdzane były dzisiaj. Weterynarz powiedział, że jest dobrze, ale we wrześniu można już tarnikować. 
Co do tego dziwnego zachowania z memłaniem pyskiem, to dzisiaj go nie zaobserwowałam. Natomiast nadal jest dla mnie zagadką, dlaczego koń łyka, czy to po prostu już nałóg, czy nadkwasota (wrzody wykluczone), czy coś jeszcze innego. Pozostało mi tylko zapewnić jak najlepszą opiekę koniowi i trochę eksperymentować, np. spróbować podawać jakiś dodatek paszowy typu kreda, Pronutrin, żeby sprawdzić czy mamy nadkwasotę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się