Sprawy sercowe...

cudne kartki dla drugiej połówki 😜 kilka jest takich, że będę musiała M. skrobnąć po polsku :P
Haha, genialne, najlepsze z biegunką.  😁
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
04 września 2014 12:38
Urocze 😁
desire   Druhu nieoceniony...
04 września 2014 12:38
z kibelkiem też ciekawe  😜 😁
kujka   new better life mode: on
04 września 2014 13:06
ale zaraz bedzie, ze to JARA o kupie ciagle.
trzynastka   In love with the ordinary
07 września 2014 12:38
Jeden z Panów remontujących elewacje w mojej kamiennicy chyba się zauroczył 😉
Ostatnio to znalazłam na szybie:

[img]https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10584093_969301466429303_4279206283481315677_n.jpg?oh=cab1d78a138b68570ad7ca4ff513e567&oe=5496EC52&__gda__=1422988010_1f8144799e4738a6a03a28c147abf7ea[/img]

Niezły poprawiacz nastroju z rana 😉  😁
karesowa   Rude jest piękne!
07 września 2014 17:56
nine Mnie ostatnio Pan który buduje nam poddasze zerwał kwiatki od sąsiadów, zrobił wazonik z butelki po wodzie mineralnej i zostawił na zewnętrznym parapecie. Urocze niezwykle to było.
a ja się własnie uryczałam jak głupia!!! Ale tak mega pozytywnie🙂 Napisałam dłuugi list do L. Pozytywny list. miałam nie wysyłać, ale w końcu klinkęłam wyślij. Wylałam z siebie morze łez, a z nimi emocji. Zmierzyłam się z wspomnieniami - głownie przy tych pozytywnych ryczałam. Ale to było tak cudownie oczyszczające, że aż się czuję lżejsza. Chyba nadszedł ten dzień dziewczyny - że odpuściłam. Zamknęłam rozdział, rzuciłam na niego ostatni raz okiem i stwierdziłam, że mimo wszystko był dobry i pozytywny. Przeżyłam piękny ślub, mam mnóstwo miłych wspomnień. Nie byłyby możliwe bez niego. A teraz po prostu odpuszczam🙂 I czuję że odpuszczam tak z głębi siebie🙂

i jestem gotowa, na nowe, cokolwiek los przyniesie🙂

i na koniec - bardzo bardzo polecam wszystkim rozwódkom film "Jedz, módl się, kochaj". Od niego się zaczęło🙂 chyba wszechświat postanowił dać mi znak. A ja teraz słucham tych jego znaków😉

nine, ale pozytywnie🙂😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 września 2014 07:22
nine, oo jaa, strasznie miłe to ze strony tego pana, a chociaż wiesz czy nie jest w wieku Twojego taty? 😁
Breva, gratuluję wewnętrznego oczyszczenia 😉 Teraz już będzie tylko lepiej 🙂
trzynastka   In love with the ordinary
08 września 2014 07:32
Jara- a nie mam pojęcia który z nich to zrobił... ale który by to nie był,  gest jest miły 😉
Breva, super, że się oczyściłaś, ale mam nadzieję, że tym listem nie namieszasz L. w głowie (i nowym związku) za bardz o 😉
Bleh, ja sie zdazylam przyzwyczaic, ze moj facet juz jest na dlzuej w domu i znooowu musze na nowo sie przestawic na tryb, ze go nie ma. Chyba sie starzeje, bo juz zaczyna mi to przeszkadzac, jemu tez, oboje zrobilismy sie drazliwi, czepliwi, im blizej do jego wyjazdu, tym gorzej 😵
zen, na długo tym razem jedzie? Planujecie przestawić się w przyszłości na tryb typowo stacjonarny, czy to niewykonalne?
Ciezko powiedziec na ile 🙁 Pewnie niestety wyjda ze 2 - 3 tygodnie. W przyszlosci jak najbardziej stacjonarnie, na ile sie da.
Szybko zleci 😉 A tryb stacjonarny też potrafi dać do wiwatu...
Zen, ale ja chyba nie zrozumialam 😉 Zaczelo Cie draznic to ze on wyjezdza (ergo, ze go nie ma) czy to ze jest za dlugo i macie siebie juz dosc? 😉

Nine, Karesowa, ale milo i pozytywnie 🙂 Drobne rzeczy, a jak ciesza!
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
08 września 2014 12:37
Jak dla mnie to to, że go nie ma, że znowu musi wyjechać  😉
wendetta, ze go nie bedzie i sie nowu zaczyna jego podrozowanie po swiecie. Jak sie ma dzieci i oboje pracujemy w tej chwili na etat od-do, to taka destabilizacja potrafi dac w kosc, bo owszem, radzimy sobie super, ale wymaga to sporego przeorganizowania rozkladu dnia. I nie ukrywam, ze po prostu tesknimy za soba. Wszyscy 😉
zen, doskonale Cię rozumiem. Dziwnie mi teraz wracać samej na weekendy do domu rodzinnego, gdzie M. nie ma. Dwóch czy trzech tygodni rozłąki jeszcze nie umiem sobie wyobrazić 😉.
W sumie dopiero teraz zaczęłam mówić "jadę do rodziców", a nie, jak przez te wszystkie lata w Rzeszowie "jadę do domu". Dom mamy tutaj, wspólny. I choć ostatnio jakoś żyjemy obok siebie trochę, to i tak świadomość, że ktoś przyjdzie parę godzin po mnie do mieszkania jest niezastąpiona.
Zen, teraz rozumiem 😉 Ale tak czy siak wczuc sie nie potrafie, bo... ja na ten moment nie wyobrazam sobie mieszkac z kims. Moze przyjdzie na mnie czas, moze nie. Ja cenie sobie swiety spokoj, ktorego brakuje mi wszedzie poza domem. To, ze moge wieczorem przyjsc do domu, wyluzowac sie, jak mam ochote kogos zaprosic to zapraszam, jak nie, to robie co chce. Lubie wrocic w weekend nad ranem z miasta, a potem spac do której chce i nikt mi o to wyrzutów nie robi.
Ale tak czy siak zakochac bym sie chciala 🙂 Chociaz ostatnio spory "ruch w interesie" (bez dwuznacznych skojarzen prosze! 😉) to serce jakies takie... niewzruszone. Za duzo razy dostalo w kosc, broni sie.

Zen, a macie perspektywy na ustabliziowanie trybu zycia?
wendetta, od tego błogosławienia świętego spokoju krótka droga do błogosławienia go we dwoje 😉
Teoretycznie tak, bo moj M. jest po przejsciu do innej korporacyjnej machinerii 😉 Mam nadzieje, ze to juz bedzie koniec takiego jezdzenia.
Martuha, też mam taką nadzieję.. ale widziałam się z nim dzisiaj (oddałam pierścionek i obrączkę), pogadaliśmy i chyba jest spoko🙂

mundialowa, dziękuje🙂 tak właśnie czuję🙂
desire   Druhu nieoceniony...
08 września 2014 20:06
Chociaz ostatnio spory "ruch w interesie" (bez dwuznacznych skojarzen prosze! 😉) to serce jakies takie... niewzruszone. Za duzo razy dostalo w kosc, broni sie.


też tak mówiłam.  🤣  zobaczysz, że w najmniej spodziewanym momencie zjawi się 'ten ktoś'.  :kwiatek:
Ooo siostra! Dobrze, że nie musiałam Cię wywoływać 😀 Jak Twoje "wykrakane" rzyganie tęczą? 🙂

wendetta, ja i desire to żywy revoltowy przykład na skuteczność powiedzenia "nie znasz dnia, ani godziny" 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
09 września 2014 09:29
wendetta, ja i desire to żywy revoltowy przykład na skuteczność powiedzenia "nie znasz dnia, ani godziny" 😉

Dołączam i ja do tych przykładów 😉

z tym mieszkaniem to jest tak, ze facet nie jest jakims obcym ktosiem i nieproszonym intruzem w domu. Po prostu jest, nie przeszkadza. Nie trzeba przeciez wciaz siedziec sobie na kolankach i nie miec chwili dla siebie. Zawsze mozna robic co sie chce, nie rozumiem pojdescia ze nie mozna 🙂
Facet nie przeszkadza, ale jego zachowanie i pozostawiane po sobie otoczenie czasem już tak  😁
[quote author=mundialowa link=topic=148.msg2177339#msg2177339 date=1410244021]
wendetta, ja i desire to żywy revoltowy przykład na skuteczność powiedzenia "nie znasz dnia, ani godziny" 😉

Dołączam i ja do tych przykładów 😉
[/quote]

w sumie ja też mogę się dołączyć. 😉 po poprzednim zawodzie i rozstaniu nic nie planowałam, nie szukałam nikogo, po prostu odpoczywałam. aż kiedyś, gdy wracałam z imprezy w autobusie nocnym pojawił się pewien chłopak. myślałam, to może być fajny znajomy, do pogadania. ale nie myślałam o nim "na poważnie"

a teraz jest moim mężem. 🙂

także naprawdę nie zna się ani dnia, ani godziny! 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się