Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Nie tylko Mazia- moje też 😉


Moje też. Nie wyobrażam tak jak moja znajoma wstawać grzać mleko, wyparzać wszystko, córa się drze, bo głodna ... ehh, nie to nie dla mnie. Cyc zawsze i wszędzie jest, w podróży, w mieście i nie muszę się niczym martwić. 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
09 września 2014 11:07
ja podobnie jak Czarownica. Moje dzieci zyja i mają się całkiem nieźle
kurczak_wtw 100 lat dla Stasia  😅

Kurczak naprawdę współczuję  :przytul: :przytul:, ale napisałaś prześmiesznie  😂



A co do tego, że inne dzieci są źle chowane a są zdrowe czyt pancerne.... może teraz. Tylko pytanie skąd się bierze epidemia cukrzycy, raka, chorób krążenia i nadciśnienia wśród 30-40 latków. Skąd się bierze dysleksja, problemy z czytaniem z matematyką, z uczeniem się.
Ostatnio bardzo mnie rozśmieszyła "znajoma", która oczywiście musiała pytać "ile jeszcze będę karmić piersią", bo ona odstawiła jak dzieci miały około 6 miesięcy (i zawsze tu pada dowód na poparcie słuszności tej tezy) i są zdrowe (a mają aktualnie 7 i 11 lat). Więc się pytam czy będą zdrowe jak będą miały 40 lat. Nie zrozumiała pytania. Nie widziała związku.


Też tak sobie pomyślałam  😉.

Myślę, że w ogóle trzy pierwsze lata życia są dla człowieka najważniejsze.
Jaki tam jego mama " bagaż " przez ten okres dla niego zbierze taką będzie mógł zbudować z tego  bazę, podstawę swojego człowieczeństwa. Dla mnie na taki fundament, który rzutuje  później na całe życie składają się nie tylko zebrane emocje, ale także składniki jakim żywi się dziecko. Dla tego dla mnie  spanie z dzieckiem, karmienie piersią, odżywianie według odpowiedniej diety i wspieranie, wspieranie i jeszcze raz wspieranie taką bazę budują. 
Nie uważam, że wychowanie to jedna wielka przyjemność i karmienie piersią potrafi być uciążliwe i spanie z dzieckiem nie zawsze jest wygodne i komponowanie racjonalnej  diety bywa męczące, ale przecież nikt nam tych dzieci nie podrzucił.  😉
Absolutnie wyłączam z tego mamy, których dzieci musiały iść do żłobka bo rozumiem, że wtedy trudno jest zapanować nad dietą. Pozostałym, szczególnie tym  które są w domu ze swoimi pociechami i nie potrafią zorganizować zdrowego posiłku  naprawdę bardzo sie dziwie.

kenna dla mnie jesteś mistrzynią matki idealnej. Tak długo ściągać pokarm  👍. No chyba,że Ci samo to mleko leciało to odwołuje  😂.


Niestety czesto spotykam sie z podejsciem "odpusc mu bo jest mlodszy, badz madrzejszy" i... karaniu starszego, w efekcie tak naprawde niewinnego dziecka.


To tez zależy od całego kontekstu  😉 Szczerze, jak miałam dwójkę dzieci to miałam czas i na pogadanki  wychowawcze z nimi i na pracę i na konia i jeszcze loki sobie kręciłam.  Teraz w sytuacji kiedy to  Iwo coś tam bruździ Tymonowi zdarza mi się powiedzieć, żeby  był mądrzejszy i odpuścił Iwowi bo ja juz nie mam siły tłumaczyć mu po raz 100. Przy czym od razu  mówię Tymonowi, że doskonale wiem, że to Iwo nie ma racji.


Edit : Aczkolwiek uważam karmienie piersią za ograniczające dla matki niestety...


Karmienie to pikuś  😁. Wiesz jak dziecko jest ograniczające dla matki? Jak płacze i jesteś nie wyspana, jak zadaje milion pytań w łóżku przed zaśnięciem, a Ty właśnie zorganizowałaś opiekę i chcesz wyjść do kina raz na dwa lata, a jak się nie daj boże w nim zakochasz po urodzeniu i się okaże,ze wcale nie masz ciśnienia na pracę to dopiero będzie  😂. A jak pójdzie do szkoły to będzie jeszcze gorzej  😎
Dziecko to kotwica i tak juz do końca życia 😜
Kurczak polecany tutaj Argentin-T jest super i można stosować w ciąży i przy KP (info od naszej pediatry).
A co do lekarza to... też się mimo wszystko uśmiałam, choć tobie współczuję przeżyć.
dzięki za życzenia, przekażę jubilatowi 😁

Kurczak wyszłam wcześniej na własne życzenie ponieważ: po pierwsze- ja nie jestem w stanie spać w szpitalu, zresztą wszędzie poza domem mam problem z zaśnięciem. po drugie- jak najszybciej chciałam wrócić do starszaka. i tym sposobem urodziłam przed 3 rano w sobotę, a w niedzielę byliśmy już wszyscy razem na pierwszym spacerze 😉. piękne wspomnienia!
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
09 września 2014 11:43
Z tego wszystkiego cieszę się, że chociaż mogłam Was rozweselić 😉 Przed chwilą rozmawiałam z koleżanką, opowiedziałam jej o wczorajszej wizycie i tym razem mi też udało się z tego pośmiać. W zasadzie powinnam być zadowolona, mało która kobieta w moim wieku miała styczność z takim sprzętem jak "trąbka" 😉 Poczytałam też opinie o tym lekarzu. Są tragiczne, a co druga ciąża jest według niego zagrożona, więc poczułam dużą ulgę. Mimo wszystko zapisałam się dzisiaj do kogoś innego. Tak dla świętego spokoju.

Ja rozumiem co Wizja ma na myśli twierdząc, że karmienie piersią jest ograniczeniem dla matki. Też tak myślę. Na pewno jest to mega wygodne, ale już w sytuacji kiedy matka chce zrobić coś bez dziecka zostawiając je pod czyjąś opieką, zaczyna być to problemem.

kurczak_wtw, twarda jesteś! 🙂 My ze względu na porę roku raczej nie będziemy mogli sobie pozwolić na fajne, długie spacery, ale i tak nie mogę się doczekać kiedy będziemy już wszyscy razem w komplecie.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
09 września 2014 11:53
Dziewczyny która szczepionka na WZW typu B nie zawiera tiomersalu? Bo nie mogę sobie przypomnieć.
Dla mnie karmienie piersią było ograniczające i męczące a zrobienie mm o którejkolwiek godzinie zajmuje mi pół minuty max.
W nocy podgrzewacz włączony, pojemniki z odmierzoną ilością mleka przygotowane, tylko wsypuję i wstrząsam 🙂
CzarownicaSa, majek  - to chyba dobrze - wg mnie nie ma większego nieszczęścia dla dziecka jak idealna matka - matka powinna być człowiekiem i sobą, ze swoimi wadami a nie chodzącym ideałem - to może być skaza dla dziecka na resztę życia...
maleństwo   I'll love you till the end of time...
09 września 2014 13:26
Ja też Wizję rozumiem, ale napiszę też, ze punkt widzenia może się nieco zmienić. Jeszcze tuż przed urodzeniem małej mówiłam, że karmienie piersią jest obrzydliwe i uwłaczające, że spanie z dzieckiem to siara i zamach na wolność i takie tam. A tymczasem - karmienie faktycznie wygodne, bo mleko zawsze na podorędziu i od razu ciepłe. I, jak już w miarę opanowane, to... całkiem przyjemne 😉 A spać z Kaliną uwielbiam, mimo, że budzę się lekko obolała od spania w narzuconej pozycji. Za to to, jaka jest ciepła, pachnąca i mrucząca... obłęd 🙂
I jeżdżę do stajni, zaraz wracam do pracy, młodą karmi i będzie karmił mąż z butelki, moim mlekiem. Da się.

No, ale jak pisze demon - posiadanie dziecka JEST ograniczające. Ja wszystko planuję pod kątem "czy zjadła i kiedy znów się rozedrze". Zamiast kina jest film w domu, zamiast długich wypadów małe wycieczki, koń jest 3x w tygodniu. Czasem mnie to frustruje, czasem udaje się samej sobie wytłumaczyć, ze to minie, że to jedyny taki czas, który się nie powtórzy i którego już nigdy nie doświadczę (więcej dzieci nie chcę) i że jakoś się da radę.

Nie mówię, że każda ma czuć tak jak ja - po prostu napisałam to, aby pokazać, że troszkę się może w głowie pozmieniać.
dempsey   fiat voluntas Tua
09 września 2014 13:29
demon, z jednej strony kotwicą (jesteś dobrze zakotwiczona 😉)
a z drugiej strony..: dziecko to strzała, a rodzice to łuk..

przy okazji polecam wszystkim motto 😉



Kazdej z nas zdarzaja się rzeczy z których dumna jest umiarkowanie, ale my lubimy popadać w przesadę
albo perfekcyjna pani domu albo chujowa

czy zwyczajnie nie można być matką "srodka" i mierzyć w to by być lepszą?
dempsey   fiat voluntas Tua
09 września 2014 13:41
sznurka, to było żartem 😉
dempsey, ale ja nie do twojej wypowiedzi się odniosłam;]
jestem dziś dojechana przez pacholę, ale nie aż tak by nie wyczuć żartu;]
Dla mnie idealna matka, to taka, której dzieci mają poczucie bezpieczeństwa, chodzą zadowolone po tym świecie. Pomijam rzeczy takie jak ubrane, nakarmione, umyte bo to oczywiste. Jak dla mnie poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne w życiu dziecka.
demon, z jednej strony kotwicą (jesteś dobrze zakotwiczona 😉)
a z drugiej strony..: dziecko to strzała, a rodzice to łuk..



a ja myślę że fajnie będzie jeśli na starość (naszą) te nasze dzieci będą nadal dla nas kotwicą 😉


"chodzą zadowolone" - hmmm Agulaj myślę że dzieci niestety nie będą zawsze zadowolone. Takie moje starsze przechodzi np jakąś metamorfozę z nawinego przedszkolaka w twardego uczniaka i nie zawsze jest taki zadowolony oj nie 😉 Pewnie w wieku dojrzewania będzie jeszcze gorzej. Idealna matka chyba umie to niezadowolenie jakoś przetrwać albo nie wiem stopniowo przekuć w coś innego 😀
demon, z jednej strony kotwicą (jesteś dobrze zakotwiczona 😉)



Na starość jak znalazł  😉  😂.

To ja napisze tak  😉. Od jutra przychodzi niania i będzie praca, praca także się jeszcze dzisiaj rozpiszę.
Dla mnie problemy, albo raczej dylematy wychowawcze zaczynają się wraz z  dorastaniem. Kiedy ważni w życiu dzieciaków staja sie nie tylko rodzice, ale także koledzy, koleżanki. Kiedy to trochę przestajemy panować nad swoją latoroślą i trzeba przemyśleć każde słowo wypowiedziane w ich kierunku  😉. Bardzo szybko nadchodzi ten moment  😉. Za szybko. U mnie jest to okres przejścia z przedszkola do szkoły. Przedtem patrzyły na nas jak na obraz. Teraz zaczynają obserwować i dyskutować.  Juz nie ma takiej możliwości, że sie bajke puści bo człowiek pada na twarz  😉.  Paradoksalnie teraz czuje,ze muszę najwięcej czasu poświęcać Tymonowi  i nie wiem czy teraz nie czuje sie bardziej "zniewolona". Nastolatka nie zostawisz dziadkom, żeby go trochę "wychowali". Pisze to trochę w kontekście  " niby" zniewolenia  małym dzieckiem. To naprawdę przyjemne zniewolenie przy karmieniu piersią, kiedy dziecko patrzy na Ciebie z tą nieograniczoną niczym miłością. To jest ten cudowny dla mnie etap macierzyństwa kiedy widzisz,  tak w 100 % widzisz, że ile włożysz w swoje dziecko miłości i poświecenia tyle ono Ci odda, może jeszcze nawet z nawiązką.  Później nie zawsze bywa tak kolorowo.
Po prostu fajnie być całym światem dla swojego maleństwa  😍.
[quote author=dempsey link=topic=74.msg2177687#msg2177687 date=1410265765]
demon, z jednej strony kotwicą (jesteś dobrze zakotwiczona 😉)
a z drugiej strony..: dziecko to strzała, a rodzice to łuk..



a ja myślę że fajnie będzie jeśli na starość (naszą) te nasze dzieci będą nadal dla nas kotwicą 😉


"chodzą zadowolone" - hmmm Agulaj myślę że dzieci niestety nie będą zawsze zadowolone. Takie moje starsze przechodzi np jakąś metamorfozę z nawinego przedszkolaka w twardego uczniaka i nie zawsze jest taki zadowolony oj nie 😉 Pewnie w wieku dojrzewania będzie jeszcze gorzej. Idealna matka chyba umie to niezadowolenie jakoś przetrwać albo nie wiem stopniowo przekuć w coś innego 😀
[/quote]

Spieszyłam się i nie za dobrze to ujęłam. W tym "chodzą zadowolone" chodzi mi o to, że są szczęśliwe ze swoją rodziną, i nie zamieniliby jej na nic, bo panuje w niej szacunek itd. Bo to, że ktoś jest niezadowolony bo coś nie poszło, czy bo się dorasta i hormony buzują to normalne, każdemu się zdaża.
Że tak pozwolę sobie wcisnąć swoje trzy grosze w powtarzającą się dyskusję o karmieniu piersią, mimo tego, że pewnie zaraz zostanę napadnięta za taki tok myślenia, ale...

Ja z założenia chcę karmić piersią ( zakładam jakieś pół roku ), bo zdaję sobie sprawę z tego, że dla dziecka to najlepsze, ale... No właśnie jest ale. Dziewczyny często piszą o sytuacjach gdzie cycek jest uspokajaczem, gdzie dziecko wisi na matce przez większość czasu. A co z matkami, które oprócz tego, że nimi są, bo chciały być, to mają też inne ambicje w życiu? Takimi, które prowadzą własne firmy, które chcą się kształcić, rozwijać, studiować? Moje dziecko będzie karmione piersią ( bo zakładam, że się uda ), ale niestety będzie musiało dość szybko załapać, że jeść można również z butelki, bo ja będę chciała powrócić do normalnego życia, do studiów, do pracy i muszę mieć taką mozliwość, że kto inny ( ojciec, babcia ) mi dziecko nakarmi, bo nie będę siedziała w sali wykładowej z dzieckiem doczepionym do cycka. I nie uważam się za gorszą mając takie podejście. Po prostu nie wyobrażam sobie zrezygnować zupełnie z całej z siebie dla dziecka, mimo tego, że bardzo na nie czekam i go chcę.
Taka luźna refleksja.



Hmm to ja się podzielę swoimi doświadczeniami.
Mała ma teraz 9 miesięcy. Ja już chodzę do pracy. Nie ma mnie dziennie ok 9 godzin. W tym czasie nie dostaje mm, ale też nie dosatje mojego mleka. Dostaje inne jedzenie. Warzywa, owoce, kasze (nie kaszki ekspresówki). Przychodzę daję pierś. Jak mnie nie ma, nie ma piersi. Nie ma o to buntu czy płaczu. Jak ja jestem jest pierś. Więc "kolacja" to pierś, do zaśnięcia jest pierś, w nocy są karmienia, "I śniadanie" to pierś. To nie jest sytuacja idealna, bo do roku powinna być gównie pierś a inne produkty na zasadzie doddatków i ich poznawania. Ale nie mam niestety takij opcji- muszę pracować.

Jedną z głupszych rzeczy (w sensie nie mających umocowania w naturze, tylko w zabobonach pediatrycznych) jest "planowanie czasu karmienia". Ta presja na analizowanie jak długo jest lepiej itd. jest kompletnie bez sensu. Ta teoria ma swój długi ogon w postaci częstotliwości długości karmień (wymysły typu on/ona je za długo, za krótko, za rzadko, za często, ponownie autorytety (pediatrzy), które gówno o karmieniu piersią wiedzą, bo na studiach się tego nie uczą, tylko potem są edukowane przez producentów żywności dla dzieci i niemowląt). Dlaczego nie przyjąć, że następstwem posiadania dziecka jest jego kontakt z piersią przez taki okres jaki jest potrzebny przedstawicielom naszego gatunku do dobrego życia. Jak sobie to tak w głowie przestawić to znikają pewne problemy natury "wymyślone przez korporacje i przemysł mleczarski, który ma nadwyżkę krowiego mleka i musi je jakoś opchnąć":
1. czy moje dziecko się najada- fame dzieci, które muszą pasować do tabelek (siatki centylowe) i fame braku pokramu (nie jesteś dobrą matką, masz mało/słaby pokram- musisz to jakoś nadrobić- kup, kup mm). Że też mieszkanki Afryki Subsacharyjskiej nie mają problemów z laktacją- czytaj nie cierpią na braki pokarmu, dziwnym zbiegiem okoliczności pojawiające się w miesiącach odpowiadającym kategoriom wiekowym "słoiczków" - od 3-go miesiąća, od 4go miesiąća, od 6-go miesiąca

2. wynikiem punktu jeden jest wmawianie matkom, że 6 miesięcy to niezbędne minimum ... ależ się to dziwnie zbiega z niedawną jeszcze regulacją prawną co do przysługującego urlopu macierzyńskiego. Ale uwalnia od poczucia winy- zrobiłam niezbędne minimum, zrobiłam co najlepsze, nie muszę tego analizować, myśleć o tym, "autorytety medyczne" pomyślały za mnie, inni wiedzą lepiej.

3. I największa bzdura marketingowo-polityczna wszechczasów - prawo matki do niezależności!!! Odwrócenie kota ogonem i z obowiązku powrotu do pracy czynienie idei "niezależności". Niezależność to by była wtedy (idąc nawet tym pokrętnym tokiem rozumowania, że izolowanie się od dziecka=niezleżność), gdyby zamiast do pracy matki wyjeżdzały na wakacje trenować surfing i miały kasę na zatrudnienie mamki (tak mamki, nie niańki, czyli kobiety która nasze dziecko karmi własną piersią- zawód kiedyś powszechny i szanowany).

4. Bzdura 3. wygenerowała kolejną dewiację kulturową naszych czasów- useksualnienie piersi i odcięcie ich od tego do czego zostały stworzone. Tak więc w centrum handlowym może wisieć baba z wielkimi cycami w koronkowym biustonoszu (reklama producenta bielizny) ale babka chcąca nakarmić dziecko ma się zamykać w "pokoju do karmienia", czyli realnie w kiblu z plastykową półką do przewijania.
Jak karmisz "publicznie" (ciekawe czemu to jest nazywane publicznie, jak dom publiczny, jak celowe napiętnowanie, że karmienie powinno być prywatne, czyli za zamkniętymi drzwiami) to oczekuje się od ciebie, że się odwrócisz, pozasłaniasz, pozakrywasz dziecko??? Bo co?!!! Bo twoja pierś kogoś zgorszy, samce nie będą mogły utrzymać swojej chuci na smyczy? Bo twoje cycki nie wyglądają jak z reklamy prezerwatyw, czyli są kulturowo "brzydkie", przecież brzydota, starość natura jest w mediach passe (30 -stki po mocnym photoshopie będące twarzami reklam kremów dla targetu 60+),

Kiedyś (tak, tak w tych uciemiężających kobietę czasach długich sukien, czepków na głowę itd.) można było karmić wszędzie i kobiety nie były posądzane o obrazę moralności. O zgrozo!!! Karmiło się w kościele na mszy!!! I było to na porządku dziennym!

Ale potem nastąpiła "rewolucja przemysłowa", kobiety zostały zmuszone do pracy w fabrykach, a nie w domostwach-kolektywach a fabryki jak wiadomo rządzą się kapitalistycznymi regułami - zysk, czas zmian itd... I wtedy nastał koniec epoki (wielu epok trwających od początku istnienia naszego gatunku). Wiecie, że na początku w fabrykach robiono dziury w ścianach ... kobiety pracujące przystawiały do takiej dziury pierś, a po drugiej stronie osoba zajmująca się dzieckiem podczas pobytu matki w pracy przystawiała niemowlaka... fuj, ależ uwłaczające naszej godności, co?
- A ile z was REALNIE korzysta na przysługujące wam przerwy na karmienie w pracy? To dopiero uwłaczające -być matką i nie móc nią być!!!


Rozumiem wszystkie osoby, które życiowa sytuacja zmusiła do zaprzestania karmienia piersią. Ja też pierwsze dziecko "odstawiłam" od piersi w związku z fałszywymi infromacjami dostarczonymi mi przez ginekologa (że niby w ciąży nie wolno karmić) i ja też idiotka jedna dałam się wkręcić biznesowi producentów mm (dokarmiałam dziecko mm bo mi wmówiono, że to, że ciągle chce wisieć na piersi to pewnie dlatego, że się nie najada) ale będę publicznie ubliżać osobom, które spychają karmienie piersią na kulturowy margines. Brzydzę się kobietami, które uważają, że karmiąc się trzeba przysłonić, że karmienie w przestrzeni miejskiej jest nieestetyczne, niekulturalne i inne takie. Brzydzę się nimi, że nie dość, że same dały się tak podporządkować męskiej dominacji świata kapitalistycznego i uprzedmiotowiającego kobietę (cycek służący do podniecania jest ok. w przestrzeni ale cycek do karmienia jest obrazoburczy) to jeszcze próbują tą wynaturzoną normę kulturową narzucać innym. Ja nie będę nigdy mojemu dziecku szmaty na głowę nakładać, bo ktoś mógłby mieć problem z tym, że ono ssie/bawi się/uspokaja się moją piersią w restauracji.


Ale miałam "wenę"🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
09 września 2014 15:21
kotbury, a co z kobietami, które świadomie przestają karmić po tych 6 miesiącach? I co z matkami, które zasłaniają się karmiąc piersią, ale nie dlatego, że nie chcą gorszyć otoczenia, a najzwyczajniej w świecie same czują się niekomfortowo wystawiając pierś?
Kotbury brawo  😅
kotbury,  👍
Jak ubrałyście swoje dzieci na wyjście ze szpitala? Macie zdjęcia? 🙂
.
Kotbury,wow wow wow  👍
kotbury super napisane!
Serio zazdroszczę podejścia. Ja, matka karmiąca mm  👍

Dziewczyny, mam taką sprawę - właściwie do mam starszych dziewczynek...
Moi rodzice mają znajomą, dobrą, młodą Ukrainkę która przyjechała teraz z córeczką do PL do pracy. Mieszkają na wsi u jakiejś rodziny gdzie wynajmują pokój. Mała trafiła do przedszkola - udało im się bo we wsi otworzyli prywatne przedszkole i w ramach promocji pierwszy rok jest gratis, tylko płaci się za żarcie (swoją drogą szkoda że moje przedszkole nie miało takiej promocji 😉 ). Zresztą to nieistotne...
Mała ma 2 latka z kawałkiem i na widok zabawek w przedszkolu wyszły jej oczka z orbit 😉 Nie ma w domu zabawek bo nie ma na to kasy. Dałam jej ostatnio mają lalkę, taką dużą którą trzymałam dla swojej córeczki 😎 i troszkę książeczek. Ale nie mam zabawek które by ją zainteresowały.
Może któraś z Was ma po córeczce coś do oddania? Nie chodzi o pudło zabawek (bo nawet nie mieliby gdzie tego trzymać) , tylko o dwie - trzy sztuki żeby małej sprawić radość?
Muffinka, ajajaj szkoda, ostatnio oddałam całą siatę🙁

Ostatnio dużo rozmyslałam o pasjach u dziecka, jak ktoś ma chęć to wypadkowa moich przemyśleń tu http://www.folkmyself.pl/wycieczkowo/jak-wzbudzic-w-dziecku-pasje-i-nie-byc-chinska-matka/
Muffinka masz PW  😉
kotbury brawo  😅



[quote author=kotbury link=topic=74.msg2177786#msg2177786 date=1410271311]Brzydzę się kobietami, które uważają, że karmiąc się trzeba przysłonić, że karmienie w przestrzeni miejskiej jest nieestetyczne, niekulturalne i inne takie. Brzydzę się nimi, że nie dość, że same dały się tak podporządkować męskiej dominacji świata kapitalistycznego i uprzedmiotowiającego kobietę (cycek służący do podniecania jest ok. w przestrzeni ale cycek do karmienia jest obrazoburczy) to jeszcze próbują tą wynaturzoną normę kulturową narzucać innym. Ja nie będę nigdy mojemu dziecku szmaty na głowę nakładać, bo ktoś mógłby mieć problem z tym, że ono ssie/bawi się/uspokaja się moją piersią w restauracji.


Zapachniało feminizmem... Poza dopasowaniem się do męskiej dominacji (czego nie kupuję, bo nadawanie kontekstu seksualnego absolutnie wszystkiemu to nie element jakiejś wojny płci) istnieje na tym świecie zwykły dyskomfort psychiczny przy odkrywaniu swojego ciała, a każdy ma inne granice. Wolność wyboru to piękna rzecz 🙂



[/quote]

Odniosłam wrażenie, że kotbury brzydzi sie kobietami, które same nie karmią, a krytykują karmienie publiczne.

Co do dyskomfortu  😉 Vanilko  czy nosisz publicznie krótkie spodenki ? Czy uważasz, że Twoje nogi są na tyle piękne i przyjemne w odbiorze, że mozesz obdarzać tym widokiem setki przechodniów ?  😉

Pominę widoki na plażach  i pewien ogólny brak dyskomfortu  😉. Przypomniała mi sie Francja, Francuski, które z reguły nie karmią  ze względu na kult ciała i francuskie plaże pełne kobiet toples.
To było jakieś nieporozumienie. Ja karmiąc tam na plaży pokazywałam dużo mniej niż one, a  zdecydowanie miałam do pokazania coś znacznie lepszego.
Może dlatego patrzyli na mnie jak na ufo  🙄, że nie pokazywałam  😂. 
demon, pokazać im trzeba było! a co!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się