Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)

Ale skoro porównania do zwierząt... Jednak czy to klacz, czy suka, czy maciora to też używa wobec swoich dzieci "klapsów". To nigdy nie jest katowanie, ale jednak czy szarpnięcie za kark, czy lekki kuksaniec.
Dostałam "w tyłek" dwa lub trzy razy - należało mi się. Bo działałam wbrew ewidentnym zakazom, wbrew tłumaczeniom i rozmowom, a naraziłam swoje bezpieczeństwo. Nie była to porażka moich rodziców, to był rezultat mojego uporu. Zapamiętałam, nauczyłam się czegoś. 
JARA, wychowaj proszę rąbniętego (agresywnego) kałkaza... Wychowaj huskowatego psa z silnym instynktem łowczym... Nie każda kara oznacza bicie. Ale karanie nie jest wychowaniem bezstresowym...

[quote author=Murat-Gazon link=topic=785.msg2178310#msg2178310 date=1410340852]
A moim zdaniem nikogo nie da się wychować bezstresowo. Ani dziecka, ani psa, ani konia, ani nawet kanarka.
[/quote]
dokładnie, chociaż z kanarkiem to nie wiem  😉
Wychodzi na to, że masz problem nie tylko z koniem, który nie może/nie chce jeździć w teren, ale i z psami nie dajesz sobie rady.
Zastanów się, czy to aby na pewno problem z Twoimi zwierzętami.

Ja nie wychowuję dziecka bezstresowo, psa też. Ale nie uderzam.
pokemon, wychodzi na to, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem
Bicie nie jest generalnie sposobem wychowawczym, ale bezstresowe wychowanie również nie.
Tak się składa, że psami daję sobie radę - dziwne, nie?

Przykład: pies huskowaty (mix), z silnym instynktem łowczym. Znajda. Początkowo agresywny (niewpeny siebie) z czasem przylepa , pieszczoch, słodziak... grzeczny, karny , tfu - posłuszny  😉 do czasu zobaczenia na horyzoncie kury/sarny itp... Dwie opcje: trzymać psa zawsze na smyczy lub nauczyć że nie wolno mordować kur i saren... Żadna z opcji nie jest bezstresowa. Co Ty byś zrobiła bezstresowego aby pies nie zabijał?
Isabelle to, co piszesz o Grzesiu, to jest jakaś masakra...  🤔 Ale to niestety przykład na to, co się dzieje, jeśli dziecko z ADHD (załóżmy, że prawdziwym) nie jest leczone i nie ma współpracy lekarza, rodziców i szkoły, a zamiast tego postawa "a bo on ma ADHD i to dlatego". Między rozumieniem, dlaczego dziecko tak się zachowuje, a akceptowaniem tego, jest bardzo duża różnica. Z tego, co czytałam, takie dzieci muszą mieć bardzo jasno postawione granice, co im wolno, a czego nie, i co zawsze spotka się z adekwatną karą - jak tak nie jest, to mamy "Grzesiów".
Ale oczywiście rozumiem Twój punkt widzenia. Sama byłam ofiarą szkolnej przemocy, więc wiem, jak to jest. I na pewno gdybym miała dziecko będące w takiej sytuacji, też obchodziłoby mnie przede wszystkim odizolowanie agresora.
Chciałam jedynie pokazać, że sprawa ma dwie strony medalu i w gruncie rzeczy jest bardzo trudna. Bo zdrowe dzieci nie powinny być wystawiane na szykany ze strony dziecka chorego, ale z kolei dziecko chore też nie powinno być karane izolacją społeczną za to, że jest chore.

Ascaia ciekawy temat poruszyłaś. Tyle że wydaje mi się, że jest jedna zasadnicza różnica. Dziewczyny piszą tutaj o tym, że jeśli dały swojemu dziecku klapsa, to zwykle w sytuacjach, gdy "puściły nerwy", były bezsilne i nie wiedziały, co zrobić. Jeśli suka czy klacz "strofuje" swoje dziecko, to nie robi tego z agresją, złością czy dlatego, że nic innego jej nie zostało. Efekt finalny jest taki, że źrebak, szczeniak czy kociak uczą się, gdzie są nieprzekraczalne granice, ale nie zaczynają się bać swoich matek, nie robią się nieufne wobec innych przedstawicieli swojego gatunku itp. Klacz gryzie źrebaka, bo coś zrobił nieodpowiedniego, ale sekundę po tym oboje wracają do tego, co robili, bez żadnych negatywnych emocji względem siebie - a jak matka da klapsa dziecku, to dziecko siedzi obrażone i wystraszone w kącie i beczy, a matka wściekła jak furia miota się w kółko i trzaska talerzami. Obie sytuacje emocjonalnie są zupełnie różne. Chyba w tym leży "problem klapsa".
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
10 września 2014 10:43
[quote author=_Gaga link=topic=785.msg2178317#msg2178317 date=1410341283]
JARA, wychowaj proszę rąbniętego (agresywnego) kałkaza... Wychowaj huskowatego psa z silnym instynktem łowczym... Nie każda kara oznacza bicie. Ale karanie nie jest wychowaniem bezstresowym...
[/quote]
Rąbnięty (agresywny) kaukaz jest taki, bo ktoś go wychowywał "niebezstresowo", a ja na pewno nie szłabym na udry z dorosłym, agresywnym kaukazem i w życiu nie przyszłoby mi do głowy go karać- bo życie mi miłe. Nie tylko nie biję, ale też nie karzę swoich psów, nie stosuję kar na szkoleniach i znam co najmniej kilkunastu szkoleniowców, którzy też nie używają kar, szkoląc nie tylko kavaliery. Naprawdę się da.
Huskiego na linę i uczyć, uczyć i uczyć odwoływania. Z dorosłą suką rottweilerką o wcale nie mocnym instynkcie pogoni trwało to pół roku. Chociaż na pewno łatwiej by było założyć obrożę elektryczną. I na pewno nie trwałoby aż pół roku.

Suka warczy na szczeniaki, przytrzymuje pyskiem (bo rąk nie ma), ale nigdy nie widziałam, by dawała kuksańca czy potrząsała szczeniakiem (no chyba, że w celu zabicia). I analogicznie- ja też mówię ostrzejszym tonem do syna: "ej, nie depcz mnie", albo go przytrzymuję, gdy np. szaleje za bardzo. Nie potrząsam i nie daję kuksańców.
Osobiście tak, dostawałam klapsy, a pamiętam nawet jedno lanie. Moja 8 lat młodsza nigdy nie dostała nawet klapsa. I teraz moja mama mi mówi, że każdy klaps, który ona mi dała to był wynik jej bezsilności i nie radzenia sobie z rzeczywistością. I że na szczęście przy siostrze się ogarnęła.
Po to ludzie mają mózgi, żeby umieć sobie poradzić z emocjami i karać dzieci inną formą niż bicie.
Niektórzy mózgów nie mają - vide strzykwy - więc odczuwają silną potrzebę strofowania laniem nie widząc w tym nic złego.
Jest to objaw bezsilności i głupoty. Człowiek przestaje myśleć.
Ja potrafię huknąć na dziecko, ostro. Ale w życiu nie wyprowadziła mnie z równowagi tak, żeby jej przylać.

Gaga Millan szkolił kiedyś labradora pana Grogana (tak, tego od Marleya), który zżerał kury. Znajdź sobie odcinek i zobacz, jak to zrobił. Na pewno psa nie lał.
Ja wiem, że będziesz usiłowała udowodnić, że a/nie mam racji, b/nie mam pojęcia o pojęciu, ale niestety jest c/wali mnie to.

Chociaż na pewno łatwiej by było założyć obrożę elektryczną. I na pewno nie trwałoby aż pół roku.


Tak się skończyło, ale nie było to szkolenie bezstresowe.
Nie wiem dlaczego większość forumowiczów uważa, że stres = bicie? 🤔
Stres to podniesiony głos, stres to tupnięcie, stres to pociągniecie mocno napiętej smyczy w celu przywołania psa do nogi w końcu stres to szkolenie na długiej linie i posłuzenie się nią, gdy pies poleci za kurą...

pokemon w którym miejscu z moich słów wynika, że biję psy (koty, rybki czy kanarki)??  😲
Zacznij czytać moje posty zamiast mi dowalać  🤔wirek:

Edit:
Swoją drogą proszę uprzejmie, Millan "wcale nie stosuje przemocy" fizycznej a 1:37 , 1:44 to taki tam przypadek - pies sam się uderzył  😁:


Edit 2
Kolejny przykład na nie bicie psów przez Cesara (nawet kopie psa - chociaż w tej sytuacji zrobiłabym to samo):


zatem Millan jest raczej słabym przykładem zarówno na bezstresowe wychowanie jak i na nie używanie przemocy w żadnym jej aspekcie...
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
10 września 2014 11:02
[quote author=_Gaga link=topic=785.msg2178340#msg2178340 date=1410342564]
Chociaż na pewno łatwiej by było założyć obrożę elektryczną. I na pewno nie trwałoby aż pół roku.

Tak się skończyło, ale nie było to szkolenie bezstresowe.
Nie wiem dlaczego większość forumowiczów uważa, że stres = bicie? 🤔
Stres to podniesiony głos, stres to tupnięcie, stres to pociągniecie mocno napiętej smyczy w celu przywołania psa do nogi w końcu stres to szkolenie na długiej linie i posłuzenie się nią, gdy pies poleci za kurą...
[/quote]
Całe życie jest stresem, szkolenie pozytywne też jest stresogenne. Dlatego ja piszę o szkoleniu z użyciem kar, którego nie stosuję.
A Milana nie lubię.
Widzisz, też masz spore problemy z czytaniem, ale patrz punkt c.

Nie napisałam, że jestem zwolennikiem Millana, tylko chciałam Ci pokazać jak zrobił to on.
Założenie psu obroży elektrycznej jest taką samą głupotą, jak jego bicie. Dla mnie bez różnicy, czy psa zlałaś, czy założyłaś obrożę. Wynalazek dla leniwych ludzi nie mających właśnie pojęcia o pojęciu.

Ja nie przeczę, że są psy niereformowalne, psychiczne, itp, itd. Ale w 99% przypadków owych psów wina leży po stronie właściciela obecnego/poprzedniego.

Nie oglądam dwóch psów dziennie, nie słucham o problemach psich raz, czy dwa.
90% ludzi nie powinno mieć żadnych zwierząt. No może rozwielitki. Ale to najlepiej te ususzone.
90% ludzi nie powinno mieć żadnych zwierząt. No może rozwielitki. Ale to najlepiej te ususzone.

Czyli 90% ludzi nie powinno mieć też dzieci...
Ok w takim razie jestm głupia, leję wszystkie zwierzęta , dzieci i ludzi kiedy i gdzie popadnie i pzrez to nie mogę sobie z nimi poradzić
taa
zwierzęta mają ze mną zdecydowanie koszmarne życie

Ascaia przynajmniej nie byłoby przeludnienia i nie brakowałoby żywności, wody i źródeł energii 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 września 2014 11:11
_Gaga, tych filmików nie otwieram, ale z innych filmików widziałam, że Millan owszem używa fizycznego upomnienia (to coś z ręką, czy szturchnięcie nogą- przy jakimś psie tłumaczył, że to jest właśnie szturchnięcie, a nie kopniak), ale to jest ten jeden moment: złe zachowanie-> upomnienie-> jest ok. Właśnie tak jak u zwierząt, bez większych emocji i nakręcania się przez człowieka.
famka   hrabia Monte Kopytko
10 września 2014 11:11
_Gaga, to nie jest bicie to jest pozorowanie ataku na gardło od dołu aby wymusić uległość 😉 tak tylko wyjaśniam bez wnikania czy jestem za czy przeciw  😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 września 2014 11:14
_Gaga, psy agresywne się uspia. A psy pierwotne mają silny instynkt łowiecki, nawet kundle po nich. Takie psy się kontroluje. Dlatego tak dużo tych psów jest w schroniskach, ludzie biorą, bo to cudone, puchate szczeniaki, a oddają, bo nie są posłyszne jak owczarki. Owczarki, ale nie kakuaskie 😉
Offtopujecie!
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
10 września 2014 11:15
A wkurza Cię to?  😉
Tak i mam ochotę też kogoś pobić :P
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 września 2014 11:18
Mnie wkurzał wątek o biciu dzieci. Tzn off top, był nudny.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
10 września 2014 11:19
ale to jest ten jeden moment: złe zachowanie-> upomnienie-> jest ok. Właśnie tak jak u zwierząt, bez większych emocji i nakręcania się przez człowieka.


i o to właśnie chodzi. Klaps jako upomnienie, a nie efekt furii, bezsilności, zmęczenia, stresu rodzica. Jeden klaps i dziecko do końca życia zapamięta naukę. Ile pamiętacie z argumentacji waszych rodziców w bezklapsowym wychowaniu? Ja nie pamiętam nic, za to naukę z tych kilku klapsów które dostałam w życiu zapamiętam (np. za zabawę na torach kolejowych, kładliśmy monety, bo ponoć mogły wykoleić skład).
i czym innym jest klaps w tyłek, a czym innym uderzenie w twarz, bo w Naszej kulturze ma inny wydźwięk oznacza poniżenie i wiąże się z upokorzeniem.
Millan jest bardzo kiepskim przykładem. Wywiera on ogromną presję na zwierzaki i zdecydowanie powoduje u nich stres.

JARA tak naprawdę poruszyła sedno tematu. Bo wcale to nie chodzi o to, czy dziecko jest wychowywane stresowo czy bezstresowo. Chodzi o czas jaki poświęca mu rodzić. Często rodzice, próbują pójść na skróty, nadrobić stracony czas i lekcje, których byli powinny udzielić w odpowiednim momencie klapsem. Zabrakło czasu na wytłumaczenie 5 razy, to przyspieszą proces jednym klapsem. Niestety.

Pracuję w przedszkolu i niestety widzę, że z roku na rok jest coraz gorzej. Dzieci robią się coraz gorsze. Może i brak klapsów się tu objawia, ale jak dla mnie to po prostu brak czasu rodziców. Dzieci zostawione same sobie przed TV, komputerem. I właśnie siedzą sobie na FB i piszą  jakieś głupie komentarze, bo się NUDZĄ. Bo nikt im nie wytłumaczył i nie pokazał, że można inaczej, ciekawiej. A że internet jest pełen troli, to dzieci uczą się od troli.

Uważam, że jakiś jeden czy dwa klapsy by wielkiej szkody dziecku nie wyrządziły. Jeśli cała reszta była by w porządku, jeśli ilość czasu dla dziecka była by odpowiednia, jeśli klapsa by się wyjaśniło i uzasadniło. I jeśli klaps byłby zasłużony, a nie wynikiem 'puszczenia nerwów" rodziców. Bez klapsów też się da, tylko trzeba czasu, czasu, czasu. I cierpliwości.

I jeszcze jedno- z moich obserwacji najgorsze dzieciaki w przedszkolu to dzieci psychologów i pedagogów 😀 😀 😀
_Gaga, to nie jest bicie to jest pozorowanie ataku na gardło od dołu aby wymusić uległość 😉 tak tylko wyjaśniam bez wnikania czy jestem za czy przeciw  😉

tak, czy siak bezstresowe nie jest 😉
Moim zdaniem nie da się nic i nikogo wychować bezstresowo. Nie da się uniknąć systemu kar i nagród - w zależności od osobnika - już brak nagrody może być i karą i stresem...

unawen, tez mam wrażenie, że brak czasu to podstawowy problem wychowawczy - dotyczy i dzieci i - przepraszam za porównanie - również psów, koni, czy kanarków 😉
Averis   Czarny charakter
10 września 2014 12:25
Rudzik, pamiętam wszystkie, bo wiązało się to ze szlabanem na konie lub komputer. Tym dłuższym, im większe przewinienie. Nie uderzono mnie nigdy.
Tak sobie czytam i stwierdziłam, że przecież nie istnieje coś takiego jak wychowanie bezstresowe. Taki dzieciaczek pójdzie do przedszkola i juz ma mnóstwo stresu, bo pani każe siąść,  dziecko zabierze zabawkę itp.

I tak mnie naszła taka refleksja, że hasło wychowanie bezstresowe to tak jak jeździectwo naturalne. Dwa wyrazy przeciwstawne, paradoks (choć większość wie co sądzę o naturalu, to tylko takie spostrzeżenie 😉 )
Ja, że się powtórzę i zamknę temat z mojej stronie - nie używam czegoś takiego jak wychowanie bezstresowe. Po prostu są inne sposoby niż bicie. Kar używam. Ba! Brutalnych nawet, jak wywalenie za drzwi rozdartego wymuszającego coś dziecka.
Nie byłam oklapsowana przez rodziców.
Z najgorszych kar pamiętam, jak ojciec kazał mi klęczeć przez 15 minut bo nie mógł sobie ze mną poradzić. Miałam wtedy może ze 6 lat.
Jako 16-latka raz jedyny w życiu oberwałam od matki mokrymi gaciami (akurat przepierkę robiła). Nie dziwiłam się, że jej puściły nerwy.
Byłam tak przerażona faktem, że matka podniosła na mnie rękę, że błagałam ją o wybaczenie.

Za karę kiedyś miałam szlaban na telewizję na cały miesiąc.
Akurat były emitowane premierowe odcinki filmu Karino.
Za dodatkowe obowiązki pozwolono mi te odcinki oglądać.
Mama wiedziała o tej mojej końskiej miłości i zrobiła wyjątek na serial.
W pozostałym czasie nie wolno mi było się nawet zbliżyć do telewizora.

Mój dorosły syn nie dostał ode mnie nigdy.
Są lepsze metody na wychowywanie niż bicie.
Też "wyszedł na człowieka" i mam przeczucie, że jest szczęśliwszym człowiekiem od tych tłuczonych po tyłkach.

Rodzicom brakuje konsekwencji w karach i zakazach.
Dzisiaj nie wolno a jutro już i owszem.
Straszenie "bo ci wleję" jest używane kilka razy dziennie.
Rodzice nie rozmawiają z dziećmi , nie są konsekwentni, nie mają cierpliwości.
Problemy załatwiają klapsami (w najlepszym wypadku).

Tak było i tak jest nadal.

Nie bici - nie biją.
Bici - najczęściej sami leją swoje pociechy.

Pisałam - sztafeta pokoleń trwa.
famka   hrabia Monte Kopytko
10 września 2014 14:05
Nie bici - nie biją.
Bici - najczęściej sami leją swoje pociechy.


no sorry ale teraz to i ja się wkurzyłam, też mi frazes ! pociąganie wszystkich do jednych gaci !
ależ oczywiście, że są wyjątki.
No ale inteligentny człowiek to po prostu wie.

Tak czy siak, mój nie oklapsowany syn swojemu dziecki tez nie serwuje tłuczenia po dupsku.
famka   hrabia Monte Kopytko
10 września 2014 14:18
szemrana, nie wiem czy inteligentny czy może zwyczajnie normalny kochający rodzic, mający dzieci z wyboru z własnego wyboru, z chęci ich wychowania i kochania, wychowania na dobrych ludzi,
i tak jestem za tym że czasem klapsior czy słuszna kara się należy, ale nienawidzę frazesów no mam totalną alergię na takie gadanie (nie mam nic do Ciebie personalnie) a już tego typu, jak tenwywołują u mnie ostrą gorączkę, bo to nie jest wyznacznik że jak ktoś obrywał cięgi to będzie lał też swoje dzieciaki, czasem trzeba pomyśleć że ci co z takich domów uciekli marzą o swoim własnym normalnym domu z dziećmi bez bicia a z miłością, i takie frazesy ich zwyczajnie doprowadzają do płaczu poddając w wątpienie to jaką drogę wybrali,  amen!
Famka
Ci którzy potrafią wybrać inną drogę - podziwiam takich ludzi. Mam do nich ogromny szacunek.
Zauważ jednak proszę jak często Ci którzy nie widzą w klapsach niczego złego mówią:  "bez klapsów" się nie da. Ja dostawałam(łem) i wyszłam(wyszedłem) na ludzi.
Coś w tym jest - nie sądzisz ?


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się