PSY

Kleik, ja mam te: Szelki samochodowe i jestem zadowolona.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 września 2014 11:08

Przestałby was dziwić, gdybyście były osoba niepełnosprawna, niewidoma lub miały dzieci bijące sie psów. Zapraszam na spacer ze mną, chodzę teraz z piękna, biała, kudłaty masa radości. Wszystkie ręce sie wyciągają, każdy chce puszczać do niej swojego psa, bo sie pobawią. Fajnie, póki ide ja, a nie jej właścicielka, 9 letnią Amelia, ktorej ten pies ma byc rekami i nogami, bo sama siedzi na wózku i ma mało sprawne ręce. Nikt (!) kto wyciągnął ręce do psa nie zapytał Amelii o pozwolenie, nikt nawet na nią nie spojrzał ! Głupie cmokniecie do psa, ktory ma pracować potrafi zniszczyć pol dnia pracy. Bo mówimy o szczeniaki. Dlatego ja odgania, wszystkich, nie trafiają do mnie argumenty o tym jak to kiedyś było miło, a wszystkie psy latały luzem. A wszytskie Amelię siedziały w domu.
Kurczę, szanujmy cudze granice.




safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 września 2014 11:18
tet napisała o szanowaniu granic właścicieli

ja z kolei mam psa, który boi się innych psów. I mało mnie obchodzą krzyki właściciela, który stoi na drugim końcu ulicy, że on się chce tylko przywitać/powąchać/ nie jest agresywny. Ja mam w tym momencie Nutę kwiczącą/ piszczącą, z ogonem wciśniętym w brzuch i próbującą się schować w moich nogach, a pies się pcha.... Już nie mam skrupułów, żeby używać gazu pieprzowego.
tet, poczekaj, spokojnie. Mam wrażenie, że (do mnie) krzyczysz.
Podkreślam jeszcze raz pierwsze moje zdanie "było więcej myślenia". Dla mnie oczywiste, że jeśli pies jest na smyczy to nie głaszczę go bez pytania. Jasne, że nie zaczepiam psów pracujących (policyjnych, przewodników). To jest dla mnie pakiet wiedzy niezbędnej, która powinna być propagowana w społeczeństwie. Tak samo jak fakt, że będąc na spacerze z psem powinno się obserwować otoczenie i swojego zwierza. Szczególnie kiedy pies jest spuszczony ze smyczy. Kiedy widzę, że zbliżamy się do psa agresywnie nastawionego czy dziecka to Nika ma być przy mnie.
Jest jeszcze jeden aspekt - ile jest psów pracujących, jak często się je spotyka? Zawsze uważałam za świetny pomysł karteczkę "nie głaszcz mnie, jestem w pracy" - prosty komunikat.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 września 2014 11:41
Ascaia, u nas mało popularne, ale takim komunikatem jest żółta wstążeczka, czy jakiś inny żółty element na psiaku, albo smyczy KLIK
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 września 2014 12:03
tet, dlaczego dla niewidomej dziewczynki wybrano akurat doodla? 🙂
Safie ja w ogóle wychodzę z założenia, ze jak widzę na horyzoncie psa, którego nie znam, a mój jest puszczony to albo idę inna drogą żeby się nie spotkać albo zapinam go wtedy na smycz, przechodzę i wszystko gra. Tak samo na smyczy jak widzę, ze ktoś trzyma krotko przy sobie psa widzac mojego i wcale nie ma ochoty na przystanek, robie to samo i wszystko jest ok. Widać jednak nie wszyscy tak mają, na takich to nakazy i zakazy nie pomoga i tak. 😉 A na zaczepianie czy puszczanie psa do psa przewodnika nawet bym nie wpadka, wręcz omijam takie lukiem. A takie rzeczy wynikają tez z braku edukacji i ignorancji rodziców,którzy nie reagują widzac ze dzieci zaczepiają bez pytania obcego psa czy psa przewodnika. Chociaż nie mozna tez generalizować, bo owszem spotyka się dzieciaki które podchodzą i zanim dotkną psa pytaja czy moga. Myslę, ze Ascai ma sporo racji z tym myśleniem. 😉
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 września 2014 13:11
tet, dlaczego dla niewidomej dziewczynki wybrano akurat doodla? 🙂


A dlaczego by nie?
Ale Amelia nie jest niewidoma, jest na wózku.
Ascaia, po dobrych kilku latach chodzenia z psami asystami/przewodnikami mam co nieco obserwacji. Wszystkie psy sa oznaczone. Kamizelka w kolorze oczojebnym, wielkimi napisami "pracuje, nie przeszkadzaj". I tak:
1. Pani w parku, w lipcu, pies przewodnik w szorkach, ja w okularach i z laską: podchodzi, nie czyta, głaszcze, po czym do mnie rozkazujaco rzecze: prosze natychmiast zdjąć to z tego psa. Przecież on sie meczy w tym upale!
2.pies przewodnik, w szorkach, z napisami, ja z laską. Pani na ulicy, na chodniku, po drugiej stronie dwupasmowej drogi, zaczyna skakać, ćwierkają, cmokac, klepać sie po udach.
3. Pies przypiętym do wózka, ktorym porusza sie niepełnosprawna osoba. Co druga osoba podchodzi i głaszcze, ewentualnie ogranicza sie do cmokania.
4. Pani niewidoma z psem na spacerze w parku. Pies w kamizelce z napisem pies przewodnik. Ile psów odleciało sie bawić, przestałam liczyć po 4. Jeden z nich ugryzł psa przewodnika.
Itd, itp

Nie pomagają ani prośby, ani groźby ani napisy. Psy bez smyczy sa plaga i przekleństwem osob niepełnosprawnych. Ilośc psów przewodników wybrakowanych z powodu leku/agresji do psów spowodowanej atakiem innego psa sięga 60% wszystkich powodów wybrakowania psa z pracy.
Rozpowszechnianie twierdzenia, ze psy mogą biegać luzem i ze to nikomu nie szkodzi nie pomaga. Każdy przecież panuje nad swoim psem. No, powiedz komuś w parku, ze psa nie kontroluje. Próbowałaś? Pewnie tak, ile razy poprosiłaśo zapięcie psa na smycz i zostało to zrobione od razu, bez komentarza i dyskusji? Ja sie z czymś takim spotykam raz na ruski rok. Zawsze jest dyskusja, a czemu, a to pies czy suka, a moj nie gryzie, i tak dalej, i tak dalej.
Moja agresja ostatnio faktycznie sie podniosła, bo od dwoch tygodni znowu pracuje z psem asystujących i poziom stresu mi rośnie po każdym wyjściu treningowym. Z moimi psami az takiego ciśnienia nie mam. I moich nikt jakoś głaskać nie chce. Ciekawe czemu  😀iabeł:

Safie, dla mnie moje granice sa granicami moich psów. Oczywiscie granica jest komfort psychiczny i fizyczne bezpieczeństwo mojego psa. Przy czym, w wypadku psów asystujących wymagania sa większe. Pies ratownik wylizujacy cmoktaczy jeszcze ujdzie, bo ma lubić ludzi i moze entuzjastycznie reagować na kontakt. Pies asystujący ma pozostać idealnie obojętny. A to trzeba wypracować.

Psów pracujących moze nie spotyka sie wiele, ale szanować trzeba przecież każdego. Jezeli nie wiem kim jest napotkany człowiek z psem zachowują maksymalny dystans i kontrole. Takie zachowania staram sie wpajać ludziom, wszelkim, dzieciom w szkołach na spotkaniach, przygodnym spacerowiczów zainteresowanym psem, własnej rodzinie.

Agresja u psów nie bierze sie z tego, ze sa prowadzone na smyczy, a z tego, ze większość psów żyje w skrajnym stresie, nie szkolona, niewychowany, niewybiegana, a prowadzone sa przez osoby równie zestresowane i do tego bezmyślne.

safie nie złośliwie,  ale dlaczego jej nie weźmiesz na socjalizacje(w takim wypadku to juz chyba resocjalizacje)?
Myślę,  że bardzo ułatwiło by wam to życie,  a psu oszczędziło wiele stresów.  😉
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 września 2014 13:23
A jak prowadzić socjalizację psa lekowego w takich warunkach, gdzie niemal każde wyjście na spaer kończy sie kolejnym złym przeżyciem? Ten pies nie miałby takiego stresu, gdyby jednak inne psy nie podbiegaly nieproszone. Pies wcale nie musi w swoim życiu bratać sie z innymi psami i moze żyć szczęśliwie mając za towarzystwo i kompana wyłącznie człowieka.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 września 2014 13:29
A dlaczego by nie?


Pytam z czystej ciekawości po prostu. Tuż to rasa mało spotykana w tej "branży" w porównaniu do labków czy goldenów 😉
tet chyba jedyną radą jest aby przewodniki były najlepiej psami dużymi i ciemnymi, które nie merdają ogonem  🤣

Odnośnie puszczania psa bez smyczy, my najczęściej jeździmy po lasach i tam lata luzem, chyba, że są miejsca(i znany las), w którym wiem, że może być towarzystwo, np. duża polana, na której robi się ogniska. Wtedy psa odpowiednio wcześniej wołam i zapinam.
I tak samo jeżeli widzę człowieka to psa wołam - szanuję to, że ludzie mogą się bać, bo pies wygląda tak

i najchętniej by każdego powąchał i się poprzytulał, pobrudził i wylizał, ale ludzie tego nie wiedzą.
Jest duża różnica - mój pies mimo, że nie jest duży(jak dla mnie), mniejszy niż standardowy DON, budzi respekt. Jak z nim idę(miasto), to niektórzy ludzie potrafią przejść na drugą stronę, mimo, że pies na smyczy i przy nodze. Najczęściej "uciekają" ludzie z psami. A jak wyprowadzałam koleżanki psa, maltańczyka, to był jak magnes.
Z tym lasem niestety nie zawsze pierwsza zobaczę czy ktoś idzie, staram się, ale czasem jest to niemożliwe. Ostatnio nie usłyszałam ani nie zobaczyłam, dopiero usłyszałam jak pani krzyczy żebym złapała psa. Przywołałam, zaraz poszłam do przodu i owa pani była z psem. Przeprosiłam, powiedziałam, że jej nie zauważyłam.

A najdziwniejsza sytuacja - idę z psem, co prawda na wsi, ale można powiedzieć, że turystycznej, więc duży ruch. I idzie pani z DON z naprzeciwka. I krzyczy(donośny głos)czy mogłabym się schować w krzakach ze swoim  😲 i cóż zrobić? Poszłam, co prawda pani podziękowała, ale niesmak pozostał. Dla mnie jest totalną abstrakcją wyprowadzane psa, którego przewodnik nie jest w stanie utrzymać, proszenie się o tragedię.
tet wychodzić na spacery w inne miejsce przez czas socjalizacji. Dlaczego przechodzić z problemem na porzadek dzienny, skoro można go rozwiązać?

Liczę sie z tym, że zostanę zjedzona za oba posty zapewne  🤣
tet, ja bym zapięła 😉 ale fakt - mało jest takich ludzi.
Mój pies trzyma się człowieka - odbiegnie na 5 kroków, wróci, rzucę piłkę - to złapie i wróci. Jak chodziłam po plaży i mijałam ludzi (pies luzem) to zawsze odchodziłam głębiej - tak żeby nie zaczepiał i żeby nie było problemu. Ja w 100% rozumiem, że nie każdy ma ochotę być powąchany, obskoczony itd. I wydaje mi się, że przy takim podejściu mam prawo psa puścić w parku faktycznie kontrolując gdzie jest/co robi.
Z kolei wczoraj szłam chodnikiem, przy ulicy - mój na smyczy, blisko nogi. Z naprzeciwka idzie pani z pieskiem - mniejszy od mojego - nie wiem czy pies czy suka. Pies ciągnie w stronę mojego. Mój się nakręca bardzo (czytaj - stoi wyprężony, ogon w górę), ja ściągam smycz i mówię zostaw - pani idzie w moją stronę, smycz tamtego psa napięta oczywiście, daje się ciągnąć w naszą stronę, ja znowu psa w swoją stronę, a ta coraz bliżej i bliżej. W psim języku wiadomo co oznacza taka postawa zbliżającego się, ciągniętego na smyczy burka 😉 Jak byli parę kroków od nas to odpuściłam i poluzowałam smycz, żeby przynajmniej zmniejszyć "ciśnienie" wynikające z postawy :/ niuchu niuchu i mój oczywiście po chwili olał tego drugiego... no ale niepojęte jest dla mnie to, że kobieta widzi, że NIE CHCĘ tego spotkania, że odciągam swojego psa (jego czasami na widok drugiego wmurowywuje w podloże) i ma totalnie w dupie i podchodzi :/ grrr...
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 września 2014 13:40
A dlaczego by nie?


Pytam z czystej ciekawości po prostu. Tuż to rasa mało spotykana w tej "branży" w porównaniu do labków czy goldenów 😉


Oni sa z Anglii, tam doodle sa bardziej popularne niż u nas, tez dużo tańsze 🙂

Zora90, ale dlaczego ktoś ma kombinować, uciekać, bo ma psa z problemem. Wystarczyłoby gdyby inni zachowywali sie kulturalnie 🙂

Coz, niestety rasy zazwyczaj używane do pracy asystenta to ładne, łagodne psy. Owczarki niemieckie wyszły z użytkowania. eksteriery odpadają zdrowotnie i psychicznie a użytki sa jednak zbyt mocne.
Zora90, bardzo optymistyczne podejście 😉 Ja mam problem z psem miotającym się, gdy widzi innego psa za płotem. Dostałam poradę, żeby chodzić w miejsce, gdzie za płotem jest pies (taki co to nie jest mocno zajadły) a dookoła dużo przestrzeni. I tam ćwiczyć zbliżanie, odwracanie wzroku itp. Mam tam dochodzić tak, żeby wyeliminować mijanie za płotem innych psów. Z posesji mogę wyjść w prawo albo w lewo. W lewo za płotami mam 8 psów, w prawo tylko 4 ale za to dwa z nich to najwięksi wrogowie mojego. Do tego, nim dojdę do posesji "do ćwiczeń", mijam jeszcze 2-4 psy na innych. Chyba powinnam zainwestować w badania nad teleportacją.

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 września 2014 13:45
Zora90, będzie długo 😉

    Nutka była brana ze schroniska jako 4 miesięczny szczeniak znaleziony przez Straż miejska przy śmietniku w mrozy -20. W schronie było kilka "szczeniaków" mniej więcej rocznych, które ją dominowały. Jest u nas już dwa lata. Po przyjeździe przez dwa tygodnie wyjście na spacer to był koszmar. Nuta darła się jakby ją ktoś ze skóry obdzierał, wypadała z klatki załatwiała się na trawniku obok (obie sprawy) i biegła z piskiem z powrotem. Do auta jej nie szło wsadzić, bo przed autem już wymiotowała- niekarmienie przed jazdą nic nie dawało. Jadła na zasadzie bieg do miski, chwytanie ile się da i ucieczka na drugi koniec mieszkania.
    Teraz jest chętnie wychodzącym na spacery psiakiem (chyba, że pada 😉 ). Ma kilka psów, z którymi się lubi bawić, ale od czasu jak była pod opieką moich dziadków w parku i napadły ją trzy owczarki ( ona na smyczy, one bez) ma bardzo ograniczone zaufanie. Toleruje psy, które ją mijają, czy na spokojnie podchodzą. Spazmów dostaje na widok pędzącego na nią psa (nie ważne czy to jamnik, czy owczarkowaty) i obcych ludzi wyciągających ręce w jej stronę. Nie reaguje agresją. Na widok psów, które lubi od razu przewraca się na plecy i czeka aż ją obwąchają i dopiero wtedy się bawi.
    Mając porównanie do tego co było, a co jest uważam, że powoli się socjalizuje, ale serio nie wiem co musiała przeżyć skoro nawet jak muchę odganiam to ona już piszczy i się kuli. To samo jest przy wyciąganiu paska ze spodni. Kiedyś nie szło pasa zabrać na krótki spacer, a teraz można z nią przejść przez miasto, do parku, czy zabrać do znajomych.

    Szczerze mówiąc nie wiem co rozumiesz przez socjalizację? Że byłaby puszczona pomiędzy obce psy? Ludzi? Coś więcej niż do tej pory robimy? Nigdy nie wnikałam za bardzo w coś takiego. Byłyśmy na szkoleniu indywidualnym, ale koszty mnie niestety przerastały. Po naszej lekcji było psie przedszkole i zostawałam z nią na chwile, żeby mogła się obeznać z maluchami, ale nieszczególnie była zainteresowana.
tet fakt, że ja jestem nieco zboczona na punkcie tego reczy, problemów i jestem typem, jak to ujęłaś, kombinatora 😁

Ale z tym sie zgodzę,  że inni mogliby zachowywać sie kulturalniej. Nie mówiąc juz o tej smyczy, ale dostaje szału kiedy ktoś podchodzi do obcych psów i bez zapytania zaczyna je głaskać.  😤


safie mówiąc o socjalizacji, miałam na myśli spotkania ze zrównoważonymi psami😉
A swoją drogą nasze psy mają podobny poczatek historii- mój zabrany przez straż (czy TOZ) od wiejskiego gospodarza,trzymającego na metrowym łańcuchu sukę bernenkę, ktora oszczeniła się na strasznym mrozie bez najmniejszego nawet schronienia. Na szczęście miał wtedy 2 miesiące i w schronisku był tylko tydzień, bo kto wie, czy gdyby był dłużej,  to miałabym tak zrównoważonego szczeniaka  😀
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 września 2014 14:05
No te, z którymi się bawi są zrównoważone. Nawet owczarek sąsiadów za płotem jest teraz fajny i się ścigają wzdłuż płotu (kiedyś pies za płotem= spacerem środkiem ulicy). to zabawa bez agresji, szczekania ot biegną obok siebie i ewentualnie jedno czeka na drugie. Przestałam wierzyć, że to będzie kiedyś przyjacielski piesek do tulenia, którego każdy może dotknąć, a każdego psa będzie witała z radością.
To pies, na którego trzeba było znaleźć sposób na obejście problemu.
Spacery? No skoro z jedną osobą nie chce to może wszyscy razem? Może rozkładać przysmaki przed nią?
Obcinanie pazurków u weta? To może w domu? To może najpierw godzinny masaż i na spaniu?
I tak jakoś na się udaje 😉
Ja jeszcze wtrącę swoje trzy grosze - w temacie dlaczego nie pozwalam mojemu radosnemu wyrywającemu się psu na zabawę ze zwierzakiem, który do niego podbiega (w momencie kiedy mój jest na smyczy).
Otóż moje zwierze jest pełne entuzjazmu i miłości względem absolutnie każdego żywego stworzenia. Ma to swoje plusy, ale jeżeli pozwalałabym jej na kontakt z każdym psem biegającym luzem, to by się udusiła/skręciła kark/uszkodziła mnie. Bo entuzjazmu ma aż nadto i codziennie wybiegana reaguje gwałtownym wybuchem radości w momencie spotkania z psem.
Natomiast wedle mojego uznania mój pies na smyczy ma dać się spokojnie prowadzić i nie zwracać uwagi na inne zwierzaki. Póki jest zapięta nie ma miejsca na zabawę. I od 9 miesięcy pracuję nad opanowaniem i każdy krok w przód, to dwa kroki w tył. Właśnie dzięki ludziom, którym nie mieści się w głowie, że to mój pies i ja decyduję kiedy pozwolę mu na kontakt z innymi zwierzakami.
I bynajmniej nie prowadzi to do jej frustracji. Gorzej, jeżeli pies już podbiegnie, ona zaczyna kręcić salta, a ja łapię wkurwa, bo znowu zaczynam od początku.

I jeszcze temat głaskaczy-niepytaczy. Szczytem wszystkiego jest spotkana przeze mnie sytuacja, kiedy mój pies podbiegł do przypadkowych ludzi (na wybiegu), ja psa zawołałam, pies już się zatrzymał i wszystko było na dobrej drodze, gdyby jedna krowa nie pociumkała do niej. I wuj strzelił kolejny raz pracę nad odwołaniem, pies już miał mnie w pupie. I zanim zdążyłam do baby dojść, to ta już wyciągnęła żarcie i mi psa zaczęła futrować.
To tyle na temat myślenia i ogólnospołecznej współpracy pt myśl zanim coś zrobisz. Faaak.

abre, prawda że maleńkie stópki? 😀 Dziewczynka ma kłąb na wysokości mojej kości biodrowej. Jest małym subtelnym słonikiem  😀
honey to z wulkanem miłości i energii mam to samo, i też staram się nie pozwalać mu na zabawy kiedy jest na smyczy- tylko co tu po naszyh staraniach, skoro podejdzie taki przeciętny głaszcząco-cmokający kowalski z psem bez smyczy...  😤 (tak, niech się udusi na tej smyczy,  niech sie pobawi...)
W każdym razie wolę chodzić po lesie- nikt nie głaszcze,  nikt nie psuje mi pracy i jest spokój.  🤣
Ja właśnie z tego powodu doceniam mojego "groźnego" psa.Wcześniej miałam dużego ale rudego ,kudłatego psa u którego niektórzy widzieli podobieństwo do goldena.Każdy pchał łapy i wszystkie małe pieski mogły podbiegać,zaczepiać i łapać go za futro a właściciele mieli ubaw.Teraz gdy idę z Ermanem większość osób "ucieka" na druga stronę a wszystkie jazgoczące Yorczki są szybciutko brane na ręce  😀
pomimo tego,że uszy ma nie kopiowane.Wiem,że nie jest to rasa na psa przewodnika ale taki stosunek ludzi do niego bardzo mi ułatwia pracę z nim.Choć on nadal wszystkich by zalizał i każdego wita jak swojego.
Nie w temacie ale mam pytanie. Od dobrego miesiąca szukam obroży dla mojego paskuda i nic nie mogę znaleźć. Zależy mi aby była parciana/nylonowa, stosunkowo szeroka (ponad 2,5cm) i nie z plastikowym zapięciem, które zaraz się połamie. Wpadło Wam może coś w oczy i może polecić? Jedną znalazłam w kakadu, ale za ową cenę boje się, że szybko umrze.
el_infierno
Pitaman, El Perro, Hamilton, Pako-Dog
G. bardzo dziękuj  :kwiatek:
Hmmm... przykre co opisujecie. Chyba mam w takim razie wyjątkowe szczęście do ludzi. Może to nasza wschodnia strona Polski tak ma? 😉 W każdym razie jakoś nie spotykam się aż tak często z taką bezmyślnością, jak opisujecie. Chociaż i tak ciągle mi jeszcze mało myślenia u ludzi. 😉

Mam tylko takie wrażenie, że może nie do końca złapałyście sens mojej wypowiedzi. Moje suki chodzą luzem, ale nie wyobrażam sobie, żeby miały radośnie lecieć w dowolnie wybranym przez siebie kierunku. Dlatego chodzą luzem, że tego NIE robią. Może mamy rodzinnego farta do spokojnych psów, może mamy to coś co ułatwia ułożenie. Obydwie psuki to psy radosne, łagodne, chętne do zabawy. No ale nie poza kontrolą. Owszem Perełka zawsze biegła do swojej matki mieszkającej w tej samej klatce co my (choć przez ulicę sama nie przeszła, czekała na pozwolenie). Nika też ma dwie takie psie-koleżanki, do których leci (sytuacja z ulicą taka sama jak u Perełki). Ale to są psy i właściciele dobrze nam znani, wiadomo jaki jest układ.

Czy jeśli pojawi się nowa suka, już moja, to będzie chodzić bez smyczy? Tego nie wiem, bo zależy to od psa. Oczywiście będę ją tak wychowywać by było to możliwe. Jak to ładnie określić... nie poczuwam się do tego by być "karaną" za całość społeczeństwa, żeby mój pies był "karany" za to, że nie wszyscy są gotowi na poświęcenie czasu na porządne wychowanie podopiecznego. Skoro moje suki umieją się zachować to daję im to, na co w moim odczuciu zasługują - właśnie w formie luzu na spacerach. Tak rozumiem dobrą więź z psem, tak rozumiem dobrą opiekę nad psem.

tet, przyznaję szczerze, że dla mnie temat psów przewodników jest... trudny. Zawsze jak o tym czytam to mam wewnętrzny rozdźwięk pomiędzy rozsądkiem a emocjami. To jest jednak specyficzna sytuacja i trudno ją (moim zdaniem oczywiście) wplatać w rozważania ogólne. Dlatego też czasami nie umiem się z Tobą zgodzić, "nie czuję" Twojego podejścia i argumentacji, które dla mnie są zbyt... chłodne? Nie umiem znaleźć odpowiedniego słowa, ale mam nadzieję, że zrozumiesz, co mam na myśli. 
Kastorkowa   Szałas na hałas
10 września 2014 18:43
Honey widzę, że bywamy w tym samym parku  😉 nawet z tą samą panią co dziś spotkałam widzę ( od takiej rudej suni, Toli chyba)  😀
Kastorkowa, o rety, chcę poznać 😉 To mój ogródek jest :P
Kastorkowa   Szałas na hałas
10 września 2014 19:19
Pewnie jutro też będziemy koło 17, tylko my zazwyczaj na łące pod fortem jeśli na wybiegu jakieś nieogarnięte psy są co się rzucają, a ja mam jednak dużego samca co bawić się kocha, ale nie lubi jak coś się do niego mocno stawia i wykazuje agresje.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
10 września 2014 19:36
Ascaia, w stosunku do psów pracujących mam taki dziwny stosunek, moze z lekka zalatuje bezdusznością, troche sektą i pruskim drylem. Ale mozna zawsze spróbować. Zawiązać oczy i spróbować poruszać sie po swoim mieszkaniu. A potem wyobrazic sobie, ze nic nie widzisz, wsiadasz do autobusu, wysiadajasz w nieznanym ci miejscu. Łapiesz za kabłąk szorek swojego psa i mówisz prowadź. Od tego co zrobi twój pies moze zależeć wszystko, w tym twoje życie. To moze byc spokojna ulica, ale na środku słup, dziura, zaparkowane auto, albo pies zagradzajcy drogę. Ty go nie widzisz, nie słyszysz, bo na razie tylko stoi i grozi postawą. Twój Pies usiłując ominąć zagrożenie schodzi z chodnika na jezdnie. Bum. Koniec filmu. Mimo wszystko łatwiej byc na wózku, przynajmniej możesz samodzielnie ocenić sytuacje. Byc niewidomym to zdać sie totalnie na swojego psa i jego ocenę sytuacji. Strasznie to trudna dla psa praca, te psy krótko żyją. Wypalają sie, zżera je stres i odpowiedzialność. I mimo całej naszej współczesnej techniki nikt nie wymyślił nic lepszego niż pies przewodnik. Ja jestem tymi psami zafascynowana.

A tu na zmianę nastroju, Amelia i Tika

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się