PSY

JARA, wszystkie znane mi jamniki były/ są łagodne. Oczywiście kwestia prowadzenia. Może to właśnie to, o czym tu się przewija rozmowa, bo wszystkie były "ogłaskane", miały od szczeniaka swobodny kontakt z innymi ludźmi i zwierzętami. No i oczywiście ochrona przed dziećmi, czyli wszystkie małe ludzie pod kontrolą, żeby nie było ciągnięcia za uszy, itd. U tych znanych mi jamniczy upór poszedł w innym kierunku niż agresja, przede wszystkim żebranie, a u dwóch w niechęć do długich spacerów. 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 września 2014 07:41
RaDag, proponowałam właśnie Cavaliera - to była moja pierwsza propozycja jeśli chodzi o małego psa 🙂

Moja bratanica od niemowlaka wychowana z psami, ma obecnie 6 lat, nie bije psów, nie ciągnie za ogon, uszy itp. Jedyne co robi to podciąga bluzke do góry, pokazuje brzuch i mówi "Liż mnie Masza" 😁 Maszkę kocha i chętnie by ją wzięła ze sobą. 😉
JARA, wszystkie znane mi jamniki były/ są łagodne.

jedyne zwierze jakiego nie lubilam i jedyny pies jakiego sie chyba w zyciu obawialam to byl jamnik moje kuzynki: male, zlosliwe, nieprzewidywalne, agresywne :/
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
12 września 2014 07:54
Tylko proszę nie zlinczujcie mnie, bo nic złego nie mam na myśli (świetny wstęp, nie? 😉 ) Ale serio nie chcę sporów i "krzyku".

Co właściwie jest złego w tym, że ludzie mają ochotę głaskać nie swoje psy? Oczywiście nie chodzi mi o sytuację wołania z daleka na mojego psa przez kogoś obcego czy natarczywego piszczenia, (piszczenia to w ogóle nie lubię w żadnej sytuacji), itd. Ale tak ogólnie wyczuwam w waszych wypowiedziach oburzenie na zainteresowanie, na głaskanie, itd. I nie rozumiem.
Moja nieżyjąca już kundliczka Perełka bardzo przyciągała ludzi i nigdy nie był to dla nas problem. Wręcz przeciwnie - zawsze się cieszyłam tym, było to bardzo sympatyczne. Oczywiście sytuacja właściwa to taka kiedy ktoś po słowach "jaki śliczny piesek" pytał "czy można pogłaskać" zanim wyciągnął rękę. Ale to, że ktoś cmoknął, czy inaczej jakoś psa zaczepił... nigdy nie odbierałam tego tak straszliwie negatywnie. Tak samo Nika, chociaż może nie taka już urocza, to jednak swoją jamnikowatością i łagodnością też wzbudza zainteresowanie. I podobnie nie przeszkadzało mi nawet na etapie szkolenia, że ludzie chcieli kontaktu z nią.


Głaskanie samo w sobie nie jest złe, złe jest to, ze w 90% przypadków zachodzi bez zgody/wiedzy właściciela psa. Dla psa głaskanie, zwłaszcza po głowie, wcale nie jest najprzyjemniejsza rzeczą. Uczymy psy tego. Te bardziej ulegle na głaskanie reagują cała seria zachowań uspokajających, te mniej ulegle czasem ugryzą. Bywają bardzo socjalne psy, które lubią dotyk, takich sie szuka do dogoterapii. Zaraz padnie cała seria dowodów, " moj pies uwielbiał głaskanie". Jednak cała rzesza psów głaskania nie lubi. Z glaskaniem psa to troche jak z pocałunkiem. Sam w sobie zły nie jest, ale zależy kto, gdzie i jak całuje. Jednemu damy w mordę, z drugim pójdziemy....no w każdym razie cieszyć bedzie.

Nie wiem czemu utarło sie, ze pies jest czymś w rodzaju publicznej własności. Gdyby ktoś podszedł do obcej kobiety i zaczął głaskać jej torebkę, to by była afera. A do psa każdy wyciąga ręce, kto by sie psa o zdanie pytał.
tet bardzo ładnie napisała a ja jeszcze dodam, że pies na spacerze ma też m.in. załatwić swoje potrzeby, a nie (jak w naszym przypadku) być "dopadany" przez dzieci/dorosłych, brany na ręce. Ja żałuję, że nasz pies nauczył się ze spokojem przyjmować to głaskanie i ciumcianie bo jak była mniejsza to ludzie wyjść z podziwu nie mogli, że taki słodki piesio a ugryźć potrafi i warknąć.
Być., możliwe, aczkolwiek moja nie miała z tym problemu, nie słyszałam też niczego o przepuklinie od żadnego właściciela shih-tzu w okolicy (trochę ich jest, w tym brat mojej), za to problemy z przepukliną miały trzy na cztery znane mi sznaucery miniaturowe. Ja bym najbardziej uważała w ich przypadku jednak na oczy - Lu była bliska oślepnięcia przez kilka miesięcy, dopiero operacja pomogła + później zakraplanie oczek, obecnie jest już w porządku.

Co do głaskania - Lunę każdy musi pogłaskać, wytulić, ani razu chyba nie usłyszałam pytania, co na dłuższą metę robi się irytujące. Zwłaszcza że Lu to taka przytulanka jest, pozwala ze sobą zrobić wszystko i uwieelbia pieszczoty, kontakt z ludźmi, więc oduczenie tego na "mój pies gryzie" nie wchodzi w grę. 🙁
bajaderka-zorro   But who to fuck am I to dare to accept?
12 września 2014 08:53
RaDag, proponowałam właśnie Cavaliera - to była moja pierwsza propozycja jeśli chodzi o małego psa 🙂

Cavalier jest super dla dzieci 🙂 tylko czy lubią sprzątać? :P niestety caviki linieją cały rok 🙁 no i jak już coś to tylko dobra hodowla, żeby zminimalizować występowanie tej strasznej choroby serca -.-
Nie zapomnę jak mój pies "ugryzł" babcię, która zaczęła go głaskać na przejściu dla pieszych... Szła z naprzeciwka i będąc już blisko zaczęła piać, jaki to piękny piesek. Wyciągnęła rękę do głaskania, a ja widzę, że pies nie czuje się komfortowo, więc mówię, że on nie jest chętny do miziania. Olała mnie totalnie, pochyliła się nad nim jeszcze więc pies poczuł się totalnie osaczony przez głośną, obcą babę, warknął i chwycił za rękę. Na szczęście nie uszkodził babci, za to mój komunikat wreszcie do niej dotarł. Stresu się najadłam, bo jakby chciała robić aferę, to pewnie poniosłabym przykre konsekwencję, mimo że baba sama sobie winna.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
12 września 2014 09:10
Oduczyć ludzi na "pies gryzie" nie zawsze sie da, ale na "czlowiek gryzie" zawsze  😀
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
12 września 2014 09:15
Ja mówiłam, że ma świerzba  😂 Na szczęście od paru ładnych lat nie ma chętnych do głaskania  😉
Ja miałam psa, kundelka. Moim głównym problemem na spacerach byli właściciele, którzy uważali, że mój pies powinien się bawić z ich psem. Bo wyglądał łagodnie i puchato.
Mój pies na smyczy był grzeczny, nie ciągnął, nie atakował. Nie szczekał. Ale jak tylko jakiś pies zbytnio naruszył jego granice to rzucał się do szyi i niestety w ciągu kilku sekund potrafił wysłać inne psy za tęczowy most 🙁 Dlatego psa nigdy nie spuszczałam, chodziliśmy sobie sami gdzieś z dala od innych psów, gdy widziałam kogoś z psem, że idzie to zmieniałam trasę, omijałam.

Ale ile razy mi się zdarzali ludzie, którzy biegli w moim kierunku- a niech się pobawią razem! Albo chodzący z beztrosko biegającym psem i próbującym się bawić z psami na smyczy...
I ciągle słyszałam- niech się Pani nie boi, mój nie gryzie!
A ja na to warcząc- ale MÓJ gryzie!
I oczywiście tu następowała obraza, foch i koniec świata, że jestem samolubną egoistką, która nie da się pieskom pobawić... 🙄

Już wiele lat minęło, od kiedy psa nie mam, a ciągle mi to siedzi w głowie 😀
I tak, ciągle go ktoś próbował głaskać. Czasem miałam ochotę pogłaskać tego człowieka i zapytać jak się z tym czuje, że go obca osoba głaszcze  😁
Czytam Was i strasznie mnie to zaskakuje. Oczywiście nie neguję, bo to co piszecie jest całkowicie zrozumiałe.
Wychodzi na to, że mam po prostu rzeczywiście wielkie szczęście do łagodnych, przyjacielskich psów i u siebie i wśród znajomych.
🙂
No i jak sama nie głaszczę obcych psów bez pytania, tak po prostu bywam dość często "napadana" przez obce psy, żebym je głaskała/drapała/miziała. 😉
Jak mieszkałam z rodzicami, praktycznie ciągle mieliśmy psy. Jak mieliśmy białą bokserkę, to problemu głaskania nie było, raczej chodnik pustoszał  😉 ale mieliśmy też kiedyś puchatą białą suczkę-kundelka, wysokości może do połowy łydki - całe miasto leciało ją głaskać.
Ja uważam, że pies nie jest zabawką, żeby każdy mógł go głaskać i miziać, jak mu się podoba. Owszem, powinien być nauczony, że jeśli właściciel wyraża na to zgodę, to mu nie wolno ani uchem ruszyć. Ale jeżeli pies wyraźnie tego nie lubi, to dlaczego sprawiać mu dyskomfort i pozwalać ludziom na takie zachowania? "Pies też człowiek", też ma swoją przestrzeń osobistą i może nie lubić jej naruszania przez totalnie mu obce osoby - zresztą właśnie analogia z ludźmi, jedni najchętniej z każdą nowo poznaną osobą by się ściskali i całowali, inni nawet z przyjaciółmi utrzymują fizyczny dystans.
A znajomy miał psa, który był właśnie nauczony, że każdy może go głaskać i miziać. No i pewnego dnia uwiązał go pod sklepem i poszedł robić zakupy, a jak wyszedł, to już psa nie miał. Szukał go, rozlepiał ogłoszenia i dowiedział się po jakimś czasie, że ponoć ktoś podszedł, wygłaskał psa, odwiązał smycz i psa zabrał, a pies poszedł bez sprzeciwu. Od tej pory uważam, że pies nie powinien pozwalać każdemu się dotykać.

(offtop) To chyba podobny problem, jak kwestia niegłaskania koni w stajniach. Wiele razy się spotkałam z sytuacją, że wisi tabliczka z zakazem, a tu oburzenie, że jak to nie, przecież konisie "tak paczają" z tych boksów.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
12 września 2014 09:36
Ascaia , a obce dzieci tez bierzesz na kolana albo głaszczesz jak podbiegną?

Nie wiem skąd przyjęte jest, że każdy pies ma potrzebę bycia głaskanym i mizianym na ulicy przez obcych.
tet ładnie to ujęła.

I jeszcze wyciąganie rąk- ok, bo Nuta się pogłaskać i tak nie da, ale niektórzy rzucają jej jedzenie, bo taka chuda. A ona po zjedzenia kawałka kiełbasy pięknie sobie uszy do krwi rozdrapuje  🍴
delta   Truth begins in lies.
12 września 2014 09:39
z tym głaskaniem i zaczepianiem psów to chyba jakaś nasza zmora narodowa - zarówno w Niemczech jak i w Belgii choćby nie wiem jak słodki byl piesek to nikt nie pomyśli o zaczepieniu psa bez zapytania. Za to nie raz się zdarza że ktoś na ulicy zagaduje o psa i stoi się potem z taka babcią po 20 minut dyskutując o rasach 😀
W Polsce natomiast ze szczeniakiem nie idzie przejść po mieście bo zaraz ktos podlatuje, zaczepia psa - ciekawe że tak chętnie podchodzą do szczeniaka ale jak ten szczeniak ma już 6-7 miesięcy i jest kawałkiem bydlaka to nie ma chętnych. Dopiero teraz sobie cenię jakie to było dobre podsiadanie rottweilerów - może i dzielnicowy wspomniłam, że znów ktoś zgłaszał, że musimy koniecznie podnieść ogrodzenie, albo krażyły plotki że nasze psy pogryzły dziecko, ale za to nie było problemu z przejściem z psem przez miasto bo nikt łapek do psa nie pchał. 
Jak podbiegną czyli manifestują taką potrzebę? To tak.
Tak jak napisałam - rozumiem co piszecie, ale moje doświadczenia z psami po prostu pokazały mi co innego. Znam naprawdę pojedyncze przypadki psów, które nie lubią być głaskane. Reszta to pieszczochy, które się same domagają. Więc tak jak zrozumiałe jest, że nie ma co zmuszać psa nie lubiącego obcych, żeby był obłapiany, tak samo nie widzę potrzeby odmawiania dotyku psów, które o niego proszą.
Po prostu mam kompletnie inne doświadczenia.
bajaderka-zorro   But who to fuck am I to dare to accept?
12 września 2014 09:44
Ja nienawidzę jak ktoś chce głaskać moje psy :/ cavalier na szczęście daje się głaskać tylko znajomym, jak ktoś obcy wyciąga do niego rękę czy też zaczyna piszczeć to on podkula ogon i ucieka, albo zaczyna szczekać na tą osobę. Z astką jest o tyle gorzej, że jak ktoś chce ją pogłaskać czy coś to ona się cieszy jak szalona i potrafi skoczyć na tą osobę lub wbiec w nią wywracając jak kręgiel... No i oczywiście później są pretensje do mnie albo mojego chłopaka... ale zawsze proszę, żeby jej nie głaskać bo może skoczyć lub przewrócić...
Ascaia gdybym miała psa lecącego do ludzi z prośbą o głaskanie, to bym... go nauczyła, żeby tego nie robił. Bo spora część ludzi reaguje histerycznie, jak biegnie do nich pies, nawet jeśli ma totalnie przyjazne zamiary, bo zwyczajnie nie umieją odczytać psiej mowy ciała. Także mogłoby się to skończyć nieprzyjemnościami dla mnie i dla psa. Jeśli chodzi o znajomych, rodzinę, osoby, które lubią psy i akceptują takie ich zachowania - proszę bardzo, niech się mizia, ile chce.
Mnie aż palce czasem świerzbią, jak widzę takiego miziastego psa, który PACZY na mnie 😀 I chętnie bym wygłaskała, no ale właśnie. Trzeba mieć szacunek do psa i wiedzieć, że może niekoniecznie może mieć na to ochotę. I trzeba mieć szacunek do właściciela, który może akurat się spieszy, może nie ma ochoty na przystanki, słuchanie ochów i achów? Może jest zazdrosny o psa 😀 No i właśnie, może właściciel właśnie psa szkoli i takie rozpraszacze uwagi nie są mile widziane?

Jak odwiedzam znajomych lub pacjentów, to zawsze najpierw wypytuję o zasady- czy można pogłaskać, czy można nakarmić.
Kiedyś u pacjenta zapytałam, czy psa można pogłaskać, "taak, taaak, tylko się potem Pani od niego nie odczepi". I faktycznie, dwa głasknięcia i pies dosłownie na mnie wlazł. Bardzo niekomfortowo się pracuje w takich warunkach... Ale wina ewidentnie moja, przy następnych wizytach głaskałam dopiero przed wyjściem 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 września 2014 09:59
Mnie tam nie rozczulają inne psy poza moimi 😎 noo może naprawdę pojedyncze sztuki, które urzekły mnie swoim charakterem np Pixie Dziewczynki.

Poza tym moja zasada numer 1: nigdy nie głaszczę/nie dotykam psów (obcych/znajomych) w obecności moich psów.
Za to w trakcie spacerów z innymi psami często dotykam swojego psa kiedy ten np do mnie podbiegnie.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
12 września 2014 10:06
Horsiaa, bez przesady 😉 Kąpiele, czesanie, higiena oczu ok, ale z resztą się nie zgadzam. Uszy czyszczę tak samo często jak innym moim psom. Maltańczykowi jedynie od czasu do czasu dodatkowo wyrywam z nich włosy, ale nie jest to specjalnie czasochłonne. Mokre je bardzo ładnie, nie jest cały w żarciu. Problemy z zębami faktycznie mamy, ale to wina tyło zgryzu jaki ma mój pies. Alergii ani problemów skórnych brak.
Ascaia, mnie osobiście denerwuje to, że później taki psiak biegnie do każdego. Jeżeli chodzi o maltańczyka, to po prostu bałam się, że kiedyś się odwrócę, a ktoś mi go ukradnie, przy większych psach problem kradzieży raczej nie wchodzi w grę, ale nie każdy człowiek lubi kiedy pies do niego podbiega z mokrym nosem. Pies tego nie rozumie, a ja muszę później przepraszać.
Widzę znane mi sytuacje jako coś pomiędzy waszym podejściem. Pomiędzy "głaskanie nie wchodzi w grę" a "pies biegnie do każdego".
Najważniejsze, żeby komfortowo czuło się i zwierzę i ludzie.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
12 września 2014 10:24
Dlatego najlepiej zawsze zapytać 🙂
edit. Ja nie mam podejścia na zasadzie "głaskanie absolutnie NIE", ale nie w każdej sytuacji, dlatego wolę kiedy ktoś mnie o to zapyta. Teraz, mieszkając na wsi, problemu nie mam, bo psy biegają głównie po podwórku, a nawet kiedy wychodzimy z nimi na spacery, to i tak na wsi mało kogo wzrusza pies jakikolwiek by nie był.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
12 września 2014 10:48
Ascaia, ale moje podejście nie jest czarno-białe. Głaskać nie głaskać. Wszystko zależy od psa, sytuacji. Ze szczeniakami przeznaczonymi do pracy, w tym przewodnikami godzinami chodziłam po mieście, pozwalalm je głaskać. Najpierw musza wiedzieć, E ludzie nie sa zagrożeniem. Potem uczę je jak reagować na ludzi. Uczę psy, bo ludzi sie nie da nauczyć. Gdybym juz szczeniaka ostro zabierała od każdego cmokaczo-glaskacza, pies najprawdopodobniej uznalby ze takie osoby stanowią zagrożenie. Pózniej reagowaliby strachem lub agresja. Moje własne psy pozwalam głaskać do woli, one maja byc takie. Właśnie takie, ze obcy mógłby je zabrać bez oporu. Dlatego ich pilnuje, nigdy nie zostawiam samych. Psów w czasie szkolenia, starszych, tych od których wymagam juz opanowania emocji, głaskać nie pozwalam, i bywam mocno niemiła, kiedy ktoś usiłuje przewalczyć moj sprzeciw. Tak samo socjalizacja z psami. Szczeniakom wolno więcej, bawić sie, poznawać nowe psy, stopniowo uczy sie je skupienia na sobie, nawet kiedy pojawia sie inny pies zachęcający do zabawy.
Potrzebuję porady. Przygarnęłam kundelka przybłędę, ok 2-2,5 roku. Jest bardzo karny i szybko nauczył się chodzić na smyczy po mieście.
Niestety zaczyna sprawdzać na ile sobie może pozwolić tzn wchodzi na łóżko i kanapę nawet kiedy jestem z nim w pokoju. Zaczął to robić po kilku dniach pobytu. Najpierw głośno i stanowczo powiedziałam "Nie!" (szybko się zorientował co to oznacza i respektował bardzo chociażby przy skakaniu na powitanie czy w razie bliskiego kontaktu z kotami lub gryzoniami w klatce)
Problem się zaczyna gdy próbuje kolejny raz zainstalować się na łóżku, raz nawet dostał klapsa. Problem w tym, że zamiast zejść z tego łóżka kładzie się brzuchem do góry i bierze nas na sumienie. On doskonale wie, że nie może tam być. Jak mam postępować? Bardziej stanowczo? Zrzucać go z łóżka czy nakłonić żeby sam schodził?
Nie chcę się z nim kotłować bo mimo wszystko jest dość bojaźliwy i uległy.
Co do jamników, moja rodzina jest jamnikowym weteranem... Milka jest pierwszym psem w domu, który jest innej rasy (wcześniej mieliśmy owczarki niemieckie, i kilka dużych kundli, ale wszystko na dworze w budzie jako stróż). Ja za swojego życia pamiętam 4 jamniki, każdy był z nami od szczeniaka.
Pierwszy był przecudownym psem jednak natura uciekiniera-szwendacza wygrała. Kolejna była Sonia (która teraz mieszka z Milka)  ma aktualnie 13 lat.
Miała szczeniaki, dwa zostały (jeden niestety miał wadę serca), drugi był moim najwspanialszym psem, którego nic mi na razie nie może zastąpić, dzieci UWIELBIAŁ, jak widział stado dzieciaków to był najszczęśliwszym psem świata, można było zrobić mu WSZYSTKO, dziecka nigdy by nie tknął. Znajomi i ludzie spotykani w różnych miejscach mówili, że całkowicie obala mit groźnego jamnika. Za to jego matka mimo tego, że jest karnym psem, a może raczej była bo aktualnie jest prawie głucha i porozumienie tylko na wyraźne gesty bo wzrok też coraz słabszy, zawsze w obecności mniejszych dzieci miała nakaz siedzenia na swoim miejscu... kilka razy by szczypnęła jakieś dziecko gdy nikt nie widział. Także z jamnikami różnie bywa, poza tym jamniki lubią polować, moje szynszyla nie ruszały jak był w klatce, ale gdy biegał to trzeba było uważać strasznie. Chociaż ja jamniki polecam, mam jakiś sentyment do tej rasy, kochane kulki 😀


Ja też nie lubię gdy ktoś mi podbiega do psa z łapami. Na szczęście do Milki nikt nie podchodzi, ludzie omijają szerokim łukiem. Nie wiem z czego wynika ten fakt, ale mi to nie przeszkadza. Stanowczo mówię, że nie zgadzam się na głaskanie i tyle. Mogą sobie mówić co chcą, ja tam nie chcę żeby ktoś podchodził. Inna sytuacja gdy spotkam kogoś z innym psem i zaczynamy rozmawiać, albo ktoś spyta. Milka jest dosyć ciężkim psem do nauki, opornie jej wiedza wchodzi  🙄  jest bardzo grzeczna, ale zdarzy jej się nie zareagować na wołanie lub wpaść w jakiś dziki szał zabawy, potrafi czasami się zapomnieć i wskoczyć na kogoś do przywitania... sama raz na początku dostałam pazurem po twarzy, ale co innego jak wskoczy na kogoś kto do niej cmoka i coś "piszczy". Jest bardzo emocjonalna i jeszcze nie zawsze może się powstrzymać na piszczący ton, a ja nie zawsze jestem w pobliżu żeby ją skorygować i ludzi dookoła. To też wydaje mi się chore, ludzie do psów i małych dzieci zamiast mówić normalnym głosem to piszczą  👀  a potem się dziwią, że dzieci nie mówią, a psy nie słuchają albo sikają z emocji na przywitanie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 września 2014 11:02
kajpo, psa nie powinno się "bić" (nie mogłam znaleźć inngo czasownika od słowa klaps 😉 ) ani zrzucać, ma sam zejść na komendę i być na podłodze nagrodzony. Po prostu musi zrozumieć, że bycie na podłodze jest bardziej opłacalne niż wchodzenie na łóżko 😉
Kurczak, piszesz na podstawie swojego jednego😉 a ja pisze na podstawie obserwacji setek przewijajacych się przez gabinety weterynaryjne😉 jest takie powiedzenie wśród wet. małych zwierząt "gdyby nie psy ozdobne i owczarki niemieckie to weterynarze by zdechli z głodu" 😉
agnesix, moje jamnidło moje mysoskoczki adorowało, kochało, lizało, itd. To samo w stosunku do kotów. Taki z niej "wielki łowczy". 😉
Hej, myślę, że to będzie odpowiedni wątek.
Otóż mam sąsiada, który prowadzi hodowlę psów, ale raczej hodowlą z prawdziwego zdarzenia bym tego nie nazwała niestety. Chciałabym zgłosić parę rzeczy do jakichś organizacji lub podobnych instytucji które mogłyby zrobić jakąś kontrolę czy coś w tym stylu. Jednak nie chcę sobie narobić problemów, jesteśmy w sumie jedynymi sąsiadami z którymi graniczą boksy i ten cały grajdołek. A chodzi o to, że boksy dla psów są na przeciwko naszych okien, bardzo często sie zdarza, a właściwie codziennie rano, że psy ujadają i nie da się nawet otworzyć okna, to samo jest kiedy pojawiają się szczeniaki, wycie jest nie do zniesienia, nie można usiąść spokojnie przed domem, w domu też nie lepiej, bo nawet przy zamkniętym oknie wszystko słychać. Upominaliśmy go już wielokrotnie, obraził się jak małe dziecko i nie odzywa się do nas, ale na szczęście był chwilowy spokój. Ma 5 suk, w tym dwie suki rasy husky, ktore siedzą w jednym boksie i jeśli się nie mylę przez jakieś dwa lata ani razu nie zostały wypuszczone z boksu, ani nie są zabierane na jakikolwiek spacer. Nie wyglądają też najlepiej, niewyczesana sierść wychodząca płatami, grubaskami też nie są... Czasami mam wrażenie, że traktuje on te psy jak maszyny do produkowania szczeniaków... No cóż, kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Między innymi te rzeczy chciałabym zgłosić, jednak nie bardzo wiem gdzie... Straż Miejska? OTOZ? I czy można nie wyrazić zgody na hodowlę przed samymi oknami? Szczerze mówiąc byłabym szczęśliwa gdyby odebrano mu wszystkie psy i zakazano dalszej hodowli.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się