POST POD POSTEM BO CAŁY ARTYKUŁ SIĘ NIE MIEŚCI PRZEPRASZAM
A co można powiedzieć o wspomnianych wirusach, których obecność u dzieci autystycznych wydaje się aż nieprawdopodobna? Pierwsze dwa należą do rodziny filowirusy (teraz podzielonej na "Ebola like viruses" i "Marburg like viruses"😉.
Wirus Ebola (EVD) znany jest z tego, że wywołuje gorączkę krwotoczną Ebola (EHF) (ostatnio znaną w związku z przypadkami zarażenia we Francji). Za jego rezerwuar uważa się niektóre małpy i prawdopodobnie niektóre gatunki nietoperzy. W wielu dokumentach uważany jest za potencjalną broń biologiczną. Cechą szczególną jest to, że jest niesłychanie wirulentny, tzn. zdolny do wywołania infekcji już przy bardzo małej ilości czynnika zakażającego. Jego miara zjadliwości jest najwyższa spośród wszystkich znanych wirusów.
Od 1976 roku wystąpiło kilka epidemii tego wirusa, między innymi w Sudanie (1976 rok, 151 ofiar śmiertelnych na 284 zarażonych ze śmiertelnością 53%), Zairze (1976 rok, 280 ofiar śmiertelnych na 318 zarażonych, śmiertelność na poziomie 88%), Gabonie (1994–1995 rok, 32 ofiary śmiertelne na 52 zarażonych, śmiertelność 62%), w Ugandzie (2000–2001 rok, 224 ofiary śmiertelne na 425 zarażonych, śmiertelność 53%) i wiele innych. Co ciekawe, występowały również wypadki laboratoryjne. W 1996 roku po ukłuciu igłą zmarła laborantka laboratorium Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej (w ramach testu miała zarazić wirusem króliki), a w 2004 roku zmarła w Rosji Antonina Presnyakova, również laborantka, która popełniła podobny, kosztujący ją życie błąd, tylko przy nakłuwaniu świnek morskich. Natura potrafi się jak widać czasami zemścić.
Z wirusem Marburg sytuacja jest podobna, z tym że zaczyna się dużo ciekawiej. Wirus zostal bowiem odkryty po raz pierwszy w 1967 roku w Marburgu i niemal jednocześnie we Frankfurcie nad Menem. Do zarażenia doszło wśród pracowników laboratorium badawczego firmy farmaceutycznej. Jak ustaliła późniejsza kontrola, ludzie zarazili się od małp (sic!) pozyskiwanych do celów hodowli komórkowej w ramach prac związanych z przygotowywaniem szczepionki przeciw polio. Były to koczkodany zielone (Cercopithecus aethiops) przywiezione z Ugandy, których nerki wykorzystywane były do produkcji szczepionek. Na 25 zakażonych osób 7 zmarło. Potem była jeszcze epidemia w Ugandzie w 2005 roku (90% śmiertelności, zmarły co najmniej 244 osoby).
Jak zatem takie groźne wirusy mogły trafić do organizmów dzieci?
Rola małpich nerek w przemyśle szczepionkowym
Okazuje się, że wiele lat wstecz (od lat 60. XX wieku, a nawet wcześniej) wiele szczepionek przygotowywanych było na siekanych nerkach małpich. To właśnie na komórkach małpy (czasami również innych zwierząt) namnażano czynnik, na który miała uodparniać szczepionka. Tak było m. in. ze szczepionką przeciwko polio. Oczywiście w końcowej fazie produkcji, zgodnie z indywidualnymi procedurami produkcji, materiał biologiczny był odwirowywany, traktowany na przykład trypsyną w stężeniu 0,25% (enzym rozkładający białka, pozwala on na przejście komórek do roztworu, metodę tę stosuje się wciąż przy tzw. pasażowaniu, czyli rozmnażaniu w warunkach laboratoryjnych zwierzęcych linii komórkowych, o czym później) rozcieńczoną zwykle w stosunku 1:300 w PBS (Phosphate buffered saline), dodawane były substancje chemiczne typu fosforan glinu (wzmacniacz reakcji immunologicznej), organiczny związek rtęci thimerosal/tiomersal, formaldehyd lub inne, zależnie od producenta i cyklu produkcji. Dokładna lista substancji jest zwykle podawana w składzie szczepionek (a przynajmniej teretycznie powinno tak być).
Wszystko po to, żeby oryginalne czynniki, na które zamierzano człowieka / dziecko uodpornić, nie były szkodliwe, lecz były – jak to się ładnie nazywa – atenuowane, niezjadliwe, niezdolne do wywołania zarażenia. A więc jednocześnie musiały być możliwe do rozpoznania dla układu odpornościowego, nie mogły być „rozpuszczone” zbyt bardzo, bo organizm nie uodparniał by się na charakterystyczne dla nich składniki. Trzeba było zatem jakoś je „zdezaktywować”, ale nie zniszczyć całkowicie. Teoria jest bowiem taka, że określony (oficjalnie: zbadany) czas działania enzymów i chemii powinien dać ten efekt. Kto jednak robił w życiu coś technicznego, ten wie, że często teoria różni się od praktyki, a duża partia produkcyjna to zupełnie co innego niż jeden egzemplarz.
Czy może więc tak się zdarzyć, że szczepionka zamiast uodopornić, spowoduje chorobę? Okazuje się, że tak. A przyznają to sami mikrobiolodzy i naukowcy związani ze szczepionkami. Niezależnie od tego, czy chodzi o szczepionki zawierające zdolne do namnażania się komórki bakteryjne, ale pozbawione zjadliwości (stare szczepionki, pierwsza generacja) czy tylko strzępy charakterystycznych dla czynnika infekcyjnego białek (tzw. nowoczesne szczepionki drugiej generacji), ryzyko takie zawsze istnieje. A stawką może być nawet zdrowie lub życie człowieka (zwykle: małego człowieka). Co więcej, w wielu wypadkach dokładny sposób atenuacji jest nieznany.
Lekarze, badacze i mikrobiolodzy o niebezpieczeństwach związanych ze szczepionkami
Tak jest na przykład ze szczepem odry (measles) używanym do produkcji szczepionki MMR (odra, świnka, różyczka). Podkreślono to wyraźnie w pracy naukowej „Charakterystyka genetyczna szczepionkowych szczepów odry (Genetic Characterization of Measles Vaccine Strains, Bettina Bankamp1, Makoto Takeda2, Yan Zhang3, Wenbo Xu3 and Paul A. Rota1”.
Oto fragment z innej pracy naukowej poświęconej szczepieniom:
„Stosowanie szczepionek zawierających zdolne do namnażania się komórki bakterii niesie ze sobą niebezpieczeństwo wynikające z zachowania poprzez atenuowane szczepy resztkowej zjadliwości, która może się ujawnić w pewnych okolicznościach, jak np. u osób z pierwotnymi i wtórnymi niedoborami odporności. Niewykluczone jest także zjawisko rewersji mutantów. Problemy wynikające ze szczepienia żywymi, osłabionymi mikroorganizmami dotyczą także skutków ubocznych powodowanych przez substancje toksyczne, będące składnikami osłon komórkowych jak np. lipopolisacharyd (LPS)”.
„Dodatkowo, obecność w ustroju nie w pełni zinaktywowanego czynnika patogennego rodzi niebezpieczenstwo groźnych powikłań poszczepiennych”.
A od czego zależy obecność „nie w pełni zinaktywowanego czynnika poszczepiennego”? Okazuje się się, że może to być sprawa losowa, której nie da się uniknąć. Bo każdy proces techniczny ma swoje ograniczenia. Bo teoria, że enzymy rozłożą do odpowiedniego stopnia wszystkie wirusy czy bakterie, które wchodzą w skład szczepionki w określonym czasie, nie musi się zawsze sprawdzać. Bo to tylko biotechnologia, a każda technologia może zawodzić, a ta z przedrostkiem „bio” – tym bardziej bywa nieprzewidywalna. Bo odwirowywanie czegoś przez określony procedurami czas czy reakcje różnych odczynników nie za każdym razem, nawet w tych samych warunkach, przy tym samym ciśnieniu i temperaturze, muszą dać identyczny efekt. Bo nie każda komórka, na której namnaża się materiał do szczepionek, jest wolna od innych zanieczyszczeń, a wszystkich nie da się fizycznie sprawdzić. I o ile w przypadku patogenów, na które są przygotowywane szczepionki, jeśli nie wszystkie bakterie są niekatywne lub martwe, a wirusy atenuowane, problemem może być krótkotrwała opuchlizna i ostatecznie organizm sobie poradzi. Co najwyżej organizm „przechoruje” chorobę, na którą się go szczepi. Ale co,jeśli szczepionka zawiera również inne wirusy, takie jak te, o których wspomniano na początku, o których producent nie pomyślał?
Co ma piernik do wiatraka, czyli związek testu wegetatywno-rezonansowego dzieci autystycznych z wnioskami końcowymi
I tu wracamy do opisywanego testu wegetatywno-rezonansowego, który wykazał obecność w centralnym układzie nerwowym u dzieci autystycznych groźnych wirusów Ebola i Marburg oraz małpiej ospy. Co świadczy o tym, że jest duże prawdopodobieństwo, że pochodzą one właśnie ze szczepionki? Paradoksalnie – to, że te dzieci w ogóle jeszcze żyją. Jak przeczytaliśmy, infekcje nimi wykazują wysoki stopień śmiertelności, dwójka laborantów, którzy zarazili się przez ukłucie, zmarła, a dzieci autystyczne żyją, tylko – co to za życie...
Wysnuta została więc teoria, że wirusy te musiały zostać w jakiś sposób osłabione, „atenuowane” – ich zjadliwość została zmniejszona do tego stopnia, że nie zabijają (a przynajmniej bardzo rzadko, bo zdarzają się przecież niewyjaśnione śmierci niemowląt po szczepionkach), ale potrafią zniszczyć delikatną tkankę układu nerwowego u dzieci. Że zostały wszczepione niejako „przez przypadek”, tylko dlatego, że małpa, z której pobrano tkanki do namnażania materiału biologicznego do produkcji szczepionek była zainfekowana tymi wirusami i nikt nie zwrócił na to uwagi.
Ktoś może powiedzieć: ale przecież teraz nie robi się już szczepionek na tkankach zwierzęcych. Być może w części wypadków jest to prawdą, ale nie do końca. Rzecz jasna producenci szczepionek chcą, byśmy wszyscy myśleli, że szczepionki są bezpieczne, ponieważ taka jest ich oficjalna wersja. Z tej pozycji bardzo łatwo odparować atak zbytnich przeciwników szczepień, mówiąc, że owszem, tak było kiedyś, ale teraz mamy „nowoczesne” szczepionki, które nie powodują już powikłań jak te „stare”, które nie są produkowane na tkankach pobranych z dzikich zwierząt. Sprzedaż przecież nie może spadać...
I tak występują jeszcze szczepionki produkowane na jajach kurzych, abortowanych płodach ludzkich, komórkach świni i wiele innych. Jednakże ostatnimi czasy coraz więcej producentów produkuje szczepionki na bazie tzw. komórek linii VERO. Robi to firma Baxter, GlaxoSmithKline, jak również Sanofi Pasteur Biologics i kilku innych. VERO to bardzo wzdzięczna nazwa, lecz co się za nią kryje?
Otóż linia komórkowa VERO pochodzi z nerek koczkodanów zielonych (Cercopithecus aethiops) – dokładnie tego gatunku, o którym wiadomo, że spowodował epidemię wirusem Marburg w laboratorium firmy farmaceutycznej w 1967 roku w Marburgu w Niemczech! Powszechnie wiadomo, że małpy te są nośnikiem również innych wirusów, w tym między innymi osławionego SV-40, którego pewna praca naukowa podejrzewa o możliwość powodowania raka (znajdowano go w tkankach pobranych z guzów nowotworowych). Pierwsze prace nad tą linią komórkową przeprowadzano już w latach 60. Co ciekawe, istnieją prace naukowe wykazujące, że bezpośrednio w DNA tych małp znajdują się fragmenty kodu wirusa SV-40 (źródło:
http://www.pnas.org/content/78/1/95.full.pdf). Jest również możliwe, że wśród endogennego DNA/RNA znajdują się kody innych wirusów.
Czy nazwałbyś / nazwałabyś takie komórki pobrane kiedyś z nerek małp, materiałem, co do którego można zastosować sformułowanie, że szczepionki produkowane na ich bazie nie są produkowane „na tkankach zwierzęcych”? Nie trzeba być mikrobiologiem, by mieć odmienne zdanie niż producenci. Niestety, wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak wielkimi „tubami” propagandowymi dysponuje przemysł farmaceutyczny i bezkrytycznie podchodzi do wszelkich opinii sygnowanych nazwiskami „fachowców” reprezentujących przemysł szczepionkowy i wakcynologię jako naukę.
Czy możliwe jest, by rozmnażane w warunkach laboratoryjnych komórki z nerki koczkodanów zielonych, nazwane VERO (z Esperanto Verda Reno – Zielona Nerka, czytaj: nerka koczkodanów zielonych) zainfekowane były od wielu lat odmałpimi wirusami?
Oficjalnie nie, ponieważ o procesie produkcji czytamy w amerykańskiej bazie PubMed.gov (
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2759353):
„Special emphasis was laid on the absence of any virus in the cells or any trace of viral sequence included in the Vero cell genome. Sensitive tests were applied to check that residual cellular DNA was as low as possible per dose of vaccine”.
Polskie tłumaczenie:
„Szczególną uwagę położono na brak obecności jakiegokolwiek wirusa w komórkach lub ślad jakiejkolwiek sekwencji wirusowej zawartej w genomie komórek Vero. Zastosowano czułe testy, by sprawdzić , czy szczątkowe DNA komórkowe było jak najmniejsze na dawkę szczepionki”.
Czyżby więc jednak nie wszystkie ślady zostawały usunięte??? Kto określił, co może zostać, a co nie? Co, jeśli jednak, mimo tylu testów, coś zostało? Co, jeśli owe „szczątkowe DNA komórkowe”, które ma być rzekomo „jak najmniejsze na dawkę szczepionki” i jest pozbawione jakiegokolwiek wirusa lub sekwencji wirusowej, to nie tylko oryginalne DNA komórek małpy, ale również fragmenty kodów wirusów takich jak Marburg, Ebola i małpiej ospy (o których wiadomo, że powszechnie infekują ten gatunek małp), SV-40 czy innych? To bardzo problematyczne do oceny, poza tym nie ma gwarancji, że mimo że badana próbka nie jest zainfekowana wirusami, inna partia komórek jest. Po prostu się to zakłada.
Jednak istnieją już źródła naukowe, które wykazują, że szczepionki są ogromnie zanieczyszczone materiałem DNA i RNA niewiadomego pochodzenia
Wróćmy jeszcze do wirusów Ebola i Marburg. To wirusy (szczególnie Ebola) o największej znanej wirulentności. Co to oznacza w praktyce? Są to bardzo małe wirusy, które zawierają zaledwie 7 genów (rola części z nich wciąż nie jest znana). Wystarczy ich niewielka ilość (w porównaniu do innych wirusów), by wywołać nawet śmiertelną infekcję.
Ich wykrycie wbrew pozorom nie jest proste, ponieważ są bardzo małe (ok. 80 nm). Czy jest możliwe, by wirusy te lub ich pozostałości znalazły się w gotowych szczepionkach. To pytanie pozostaje wciąż otwarte. Pewno jest za to jedno: badania naukowe już stwierdziły skażenie niektórych szczepionek (np. szczepionka przeciw polio) wirusem SV40 oraz Pestivirusem (był wykryty w szczepionce MMR). Logika nakazuje przypuszczać, że losowe zanieczyszczenia szczepionek również innymi wirusami są jak najbardziej możliwe i kolejne mogą być wykryte w przyszłości.
Co ciekawe, sami producenci lub organy rządowe zajmujące się ich dystrybucją przyznają, że w szczepionkach mogą się znajdować śladowe zanieczyszczenia z procesów produkcyjnych itp.:
„Śladowe składniki to pozostałości znikomej ilości substancji, które były użyte we wczesnych stadiach procesu produkcyjnego konkretnej szczepionki. W zależności od użytego procesu produkcyjnego, mogą się w to wliczać śladowe ilości płynów z hodowli komórkowej (!), protein charakterystycznych dla jaj kurzych, drożdży, antybiotyków lub substancji inaktywujących. Zwykle jedynie znikome ślady tych substancji wykrywane są w finalnym produkcie szczepionkowym.
(Fragment oryginalny: "Trace components are the remaining minute quantities of substances that have been used in the early stages of the production process of individual vaccines. Depending on the manufacturing process used this may include trace amounts of cell culture fluids, egg proteins, yeast, antibiotics or inactivating agents. Usually, only minute traces of these substances are detected in the final vaccine product". (
http://www.ncirs.edu.au/immunisation/fact-sheets/vaccine-components-fact-sheet.pdf).
Poza tym czytamy w bazie PubMed czytamy:
Tłumaczenie: E-IPV (szczepionka przeciw polio) zostało wylicencjonowane w lipcu 1982 roku i od 1983 roku ponad 20 milionów dawek zostało zaszczepionych dzieciom bez jakichkolwiek efektów ubocznych”.
(Tekst oryginalny: „E-IPV was licensed in July 1982 and since 1983 more than 20 million doses have been inoculated into children, without any side-effects”).
Biorąc pod uwagę, jak w wielu krajach wygląda zgłaszanie niepożądanych odczynów poszczepiennych, na jakiej podstawie stwierdzono, że bez jakichkolwiek efektów ubocznych? Badań statystycznych czegoś, czego nie zgłaszano lub nie dano takiej możliwości rodzicom? Czy oznacza to, że szczepionkę tę testowano na 20 milionach niewinnych dzieci? O ile w tym czasie zwiększyła się liczba dzieci autystycznych? Czy ktoś w wiarygodny sposób próbował odpowiedzieć na te pytania?
Inne wzmianki w oficjalnej literaturze naukowej również nie nastrajają optymistycznie:
„The quality of the Vero cell line, as produced and tested by the "Institut Mérieux", combined with the safety afforded by the virus purification, has helped to prevent potential problems”.
Tłumaczenie: Jakość linii komórkowej VERO, wyprodukowanej i testowanej przez "Institut Mérieux", połączona z bezpieczeeństwem osiągniętym przez oczyszczanie z wirusów, pomogła uniknąć potencjalnych problemów.
Lecz czy możliwe jest całkowite usunięcie wirusów z komórek odzwierzęcych. Okazuje się, że oficjalne hasła producentów mówią co innego, a doświadczenia naukowców i laborantów zupełnie co innego. O powszechności zakażeń wirusowych w liniach komórkowych świadczy wiele cytatów. Oto przykłady:
1. „No reliable way to compeletely eliminate viral contamination”
Tłumaczenie: Brak wiarygodnej metody, by zupełnie wyeliminować zanieczyszczenie wirusowe.
(Źródło: fragment prezentacji naukowej o różnych, nie tylko wirusowych, zanieczyszczeniach linii komórkowych [[a]]http://wikisites.mcgill.ca/djgroup/images/9/9d/Contamination_%26_cell_line_mixed_up.pdf[[a]]).
2. Why does virology testing need to be performed on biologicals?
When production of a biotechnology product or biological is derived from mammalian cell lines, contamination by endogenous and adventitious viruses can occur during the manufacturing process.
Tłumaczenie:
Dlaczego testowanie wirologiczne powinno być stosowane na materiałach biologicznych?
Podczas produkcji produktu biotechnologicznego lub biologicznego pochodzącego z linii komórkowych ssaków, zanieczyszczenie przez endogenne (pochodzące z wewnątrz) i przypadkowe wirusy może pojawić się podczas procesu produkcyjnego.
Źródło:
Strona producenta komercyjnych testów na wiele wirusów, sprzedawanych laboratoriom:
http://www.bioreliance.com/virologytesting.aspxJak zatem widzimy, fakty świadczą o tym, że brak zanieczyszczeń wirusowych w liniach komórkowych używanych m. in. do produkcji szczepionek, to czysta fikcja i pobożne (a może i nie...) życzenie producenta. Nikt nie jest w stanie zagwarantować, że dana partia szczepionki jest pozbawiona jakichkolwiek zanieczyszczeń mikrobiologicznych.
A oto szczepionki, w których oficjalnie użyto komórek linii VERO, (pochodzących z nerek małp, za stroną
http://vaccines.procon.org/):
– (6) DTap-IPV Vaccine (Kinrix: diphtheria, tetanus, pertussis, & polio) – producent GlaxoSmithKline Biologicals, Nov. 2011 (dyfteryt, tężec, krztusiec, polio),
– (7) DTap-HepB-IPV Vaccine (Pediarix: diphtheria, tetanus, pertussis, hepatitis B, & polio) – producent GlaxoSmithKline Biologicals, Nov. 2011 (dyfteryt, tężec, krztusiec, zapalenie wątroby typu B i polio),
– (16) Japanese Encephalitis Vaccine (Ixiaro), Intercell Biomedical, Sep. 2010 (japońskie zapalenie mózgu),
– (21) Polio Vaccine, Sanofi Pasteur, SA Dec. 2005 (polio),
– (23) Rotavirus Vaccine, GlaxoSmithKline Biologicals, Feb. 2011 (rotawirusy),
– (25) Smallpox Vaccine, Sanofi Pasteur Biologics Co. Aug. 2007 (ospa prawdziwa).
Inne szczepionki (lub inne nazewnictwo tych samych):
– Rotavirus vaccine (RotaTeq)
– Vaccinia (ACAM2000)
Na linii komórek VERO powszechnie namnażane są również wirusy odry, ponieważ komórki małpie dają się nim w łatwy sposób zainfekować. Laboratoryjnie namnażany wirus odry używany jest również do produkcji szczepionek (takich jak MMR), mimo że komórki VERO nie są podane w oficjalnym składzie szczepionek, ponieważ w procesie produkcji szczepionki sam wirus nie jest namnażany na komórkach VERO. Powszechna jest jednak praktyka hodowli tego wirusa właśnie na komórkach linii VERO, w związku z czym jest teoretycznie możliwe przeniesienie śladowych zanieczyszczeń (podczas rozpoczynania hodowli), które mogą zagrozić któremuś z zaszczepionych.
Autystyczni chłopcy, bezpłodne dziewczęta – „przede wszystkim nie szkodzić” w wykonaniu lobby szczepionkowego