Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Mazia   wolność przede wszystkim
17 września 2014 17:50

Kilka słów o moim macierzyństwie: kocham Nelę bardziej niż kogokolwiek, ale coraz bardziej rozumiem Isabelle i zazdroszczę, że ma możliwość czasem zostawić Nikę na dzień czy dwa z babcią. I wiem co czuje Szafirowa - zmęczenie materiału.
Przez 4 miesiące miałam 2 razy wychodne na prawie cały dzień i nie tęskniłam na tyle, aby nie móc doczekać się powrotu. Są dni, kiedy mała jest radosna, zabawna ale wymaga 100% uwagi non stop. Są dni kiedy marudzi gdy tylko oddalam się na kilka metrów lub próbuję ją odłożyć by cokolwiek zrobić. Jest jak przyssawka i większość zabaw ją szybko nudzi. Dni kiedy jestem z nią sama są koszmarne. Aby się ubrać muszę śpiewać i skakać, żeby nie grymasiła. Jem głównie kanapki, bo zimna jajecznica czy zupa są dla mnie paskudne w smaku. Aby iść na 5min do kibla umieszczam w leżaczku przed TV. Jej 2-3 10-20 min drzemki najczęściej nie wiem na co spożytkować. Kawa? Kibel? a może umyć butelki?
Mąż tego nie rozumie, bo mało kiedy zostaje z nią na dłużej niż 30 min sam na sam. Oczywiście ma wtedy czas TYLKO dla niej, bo wszystko inne ma już zrobione. Wg niego POMAGA, bo umyje butelki, zrobi mleko, naszykuje kąpiel i sprzątnie po niej. Ale nie rozumie, że to zupełnie coś innego niż być z dzieckiem NON STOP.
Forum czytam w telefonie pchając wózek na spacerze albo kiedy mała śpi na mnie. Często zapominam co czytałam dzień wcześniej i o czym chciałam napisać. Cieszę się, że mam zdrowe i wesołe dziecko, ale ile mnie kosztuje żeby nie ryczała to wiem tylko ja. Nawet zabawa na macie jest tylko wtedy fajna, gdy bawimy się razem. Sama za max 5 min ryczy.
Ufff, udało się skończyć posta...właśnie obudziła się i stęka.


Nie mam dokładnie tak samo, ale i tak doskonale Cię rozumiem... na pocieszenie napiszę Ci tylko, że będzie lepiej, ja pierwsze 3 m-ce Małej wspominam jako koszmar, później z każdym tygodniem jest lepiej. Nadal są różne problemy, nadal nie śpi się w nocy i dziecko wymaga uwagi, ale jakoś łatwiej zrozumieć, łatwiej się dogadać...
Ja często mówię że gdybym wiedziała jak będzie to zastanowiłabym się 1000 razy zanim zdecydowałabym się na drugie dziecko. Kocham moich chłopców ale Adaś dał i daje często jeszcze mi tak do wiwatu że czasem mam/miałam chęć wyć. Teraz jest lepiej - tfu tfu - ale pierwszy ...prawie rok jego życia to był dramat.
Rozumiem wszystkie mamy które mają dość, zazdroszczę tym które mają bezproblemowe dzieci.
Pocieszę Was, że mój partner też nie jest idealny pod tym względem. Ale że większość życia przeżył "jak kawaler", to w domu robi wszystko. Sprząta, myje naczynia lub odpala zmywarkę, chowa naczynia ze zmywarki, wynosi śmieci, no i przede wszystkim robi to,czego ja nienawidzę - jeździ po zakupy! Ma wiele obowiązków, które "teoretycznie" należą do kobiety w domu. Ja zarządzam pralką, a nie prasuje nikt 😀 (przez ponad 2 miesiące żelazko odpaliłam raz, jak wyprałam firankę z łazienki). Odkurza, myje podłogi, ale niestety "po kawalersku", czyli nie tak dokładnie, jak ja bym chciała (w łazience np. fugi są czarne, mimo że są białe, więc je w czasie wolnym kafelek po kafelku odgruzowuję). Jak mamy dzień sprzątania, to jedna osoba jest z małym na dole domu, a druga leci z koksem na piętrze, potem się zamieniamy opieką. Z małym zostaje bardzo chętnie, wychodzę do stajni często nawet 2xdziennie (a spokojnie mogę nawet codziennie wsiadać), ale niestety muszę przyznać, że jeśli mu nie przygotuję dla Milana jedzenia, to nie da (powie, że nic się nie stanie jak dostanie jak wrócę), nie powiem, że teraz zaraz ma go przewinąć, to zapomni, kompletnie nie umie zapamiętać, gdzie są małego rzeczy (mimo że tryliard razy zmuszałam do tego, żeby sam poszukał dla niego spodni i bluzy) - i muszę mu przygotować gotowy zestaw do wyjścia na dwór (bo inaczej po prostu wyjdzie z nim tak, jak mały stoi). Zazwyczaj po południu wychodzę i jak wracam, to już do końca dnia mały jest na mojej głowie, ale tak było od zawsze - ja daję kolację, kąpię, usypiam, sprzątam po kąpaniu, śpię z nim, usypiam jak płacze w nocy, ogarniam rano, co jest wkurzające, bo jak wstajemy, to mały tak się domaga mleka, że często nawet siku nie idę, tylko lecę mu to mleko zrobić, a jak wydoi mleko (a wydaja w 3 minuty), to pielucha mu już przecieka, więc albo go sadzam na nocnik (nie da sie go zostawić samego na nocniku, bo zwiewa albo bierze nocnik ze sobą  i wylewa siki), albo przewijam, a jak już przewijam, to i ubieram w dzienne ubranie i cały czas jeszcze nie byłam w wc 😀 No, czyli i u nas idealnie nie jest, ale za to robienie zakupów i możliwość wsiadania na konia codzienne wybaczam 😀
dempsey   fiat voluntas Tua
17 września 2014 18:38
gwash, my w ogóle nie byliśmy przetrzymywani w szpitalu w zw. z Julka nogą. Tylko wizyty co drugi dzień na zmianę opatrunku (ale szyby się trzęsły w całym budynku od wrzasku Julego... na szczęście dobrze wiem, że 60%  to był strach przed spojrzeniem na własne obrażenia, zasłaniał rękami oczy i szlochał na cały gabinet: czy już, czy już pani zakleiła, czy już mogę patrzeć??? - po czym się uspokajał jak tylko wszystko było pod bandażem).
A was trzymają na oddziale??? Dlaczego? Może poważniejsza ta dziura?
jak Kaziu to znosi?
Co do longety, to tak, taka rynna z gipsu usztywniająca tył stawu skokowego i stopę od spodu. Nie wolno w niej chodzić teoretycznie - ani jak sądzę jeździć na rowerkach biegowych..   - więc gdy meldowaliśmy się do zmiany opatrunku, a z longety wysypywało się troszkę żwiru, to pani dr bardzo krzyczała  😡

Zaczęłam sobie przez Was przypominać pierwsze miesiące z Polą i były to moje absolutnie najcudowniejsze wakacje...
Zero problemów poporodowych, dziecko ciągnące jak odkurzacz, u mnie rzeka mleka, a w dodatku płatny macierzyński. Ech to były czasy! W lipcu miała 3mce, pojechaliśmy z mężem we trójkę na Pomorze na stare kąty, on wsiadał na konie a ja z chustą i Polą do PKSu, aby zwiedzić wszystkie te miejsca których nigdy nie miałam czasu zwiedzić. Lato, łąka, kocyk a na nim zadowolony niemowlak.. a na koncie co miesiąc ładna kwota z moich starych etatowych czasów. Pięknie było 🙂 🙂  To se ne vrati, pane Havranek!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 września 2014 18:40
Moj jak chce to potrafi. Posprzata, ugotuje, upierze, okna umyje, dzieckiem sie zajmie.
I zajmuje sie nim bardzo dobrze... tylko inaczej. Nie tak, jak wiekszosc kobiet oczekuje. Ale robi to dobrze. Rosolek jej ugotuje, nakarmi, przebierze, porozmawia, zagoni ze soba do sprzatania. Tylko nie pomysli, zeby jej buzie umyc czy przebrac po jedzeniu- brudna? Przeciez za chwile i tak sie znow ubrudzi, to po co myc? Wykapie sie wieczorem hurtem i tyle. Wychodzimy gdzies? To zalozy cokolwiek, nie zwroci uwagi czy czyste/pasujace. Ostatnio jej butow nie zalozyl "bo przeciez i tak w jezdziku bedzie" 🤣
Tylko jak ja wracalan do domu to "oddawal wahte" i nie robil juz nic- bo przeciez wrocilam, jestem, to moja kolej nie? 😉
Ale dziecku przy nim niczego nie brakuje.

U mnie pierwsze 3 miesiace byly cudowne, kolejne 4 to byl koszmar(bylam w takim stanie ze wylam codziennie i napieprzalam pogrzebaczem w drzewo) a kiedy to minelo... to z kazdym dniem jest coraz fajniej 😀
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
17 września 2014 18:43
slojma również gratuluję.
Ja dziś po wizycie u lekarza. W sumie zbadał tylko bicie serca dziecka. Ginekologicznie mnie nie badał. A w sumie szkoda bo chciałam wiedzieć czy rozwarcie mam większe. Tydzień temu miałam na palec. Tak czy tak jak nie urodzę do piątku to położna mówiła mi bym sobie przyjechała do szpitala (wtedy ma dyżur). Pewnie mi KTG zrobi. Natomiast lekarz powiedział że tydzień po terminie, jeśli się wcześniej nie rozdwoję, to ma przyjechać do szpitala niezależnie od tego czy skurcze będą czy nie.
To czekanie jest dobijające.
Nigdy nie rzucam "prywaty" na forum, ale wiem, że lubicie czasem różne dziwa. To linkuję. "Prywata" bo moja chrześnica wytwarza (ale podobają mi się niezależnie).
https://www.facebook.com/pages/yabooo/208832052461805?sk=photos_stream
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
17 września 2014 18:55
leosky, moja koleżanka tez 2 dni temu wieczorem marudzila, ze czekanie ja dobija i ze chciałaby urodzić, po czym rano wrzucila zdjecie swojego synka 😉

Moj mąż jest najlepszy, samo to, ze ma do mnie cierpliwość i mnie ubóstwia świadczy o tym, ze jest cudowny 😀
slojma gratki! zdrówka dla Waszej dwójki!
leosky no to szybkiego rozdwojenia. Ja jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że przyjdzie taka chwila, kiedy będę sama chciała rozdwojenia. Na razie mój dwupak mi pasuje 🙂

Cieszę się bo w piątek wyjeżdżamy na weekend sponsorowany w Bieszczady 🙂 Wszystko opłacone, obiadki tyż. Z pracy się zwolniłam i jazda.  🏇
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 września 2014 19:27
To ja nie marudzę. Mój mnie w weekend objechał, ze za krótko w stajni siedziałam i nie zdążył nakarmić. Ubiera, przewija, karmi, zabiera na spacery, zabawia. Wiadomo, we wszystkim nie wyręczy, ja siedzę z małą 9h, on wróci z pracy, coś się nią zajmie,ale i tak połowę tego czasu to ja ją obsługuję. Ale nie narzekam. Rano wstaje, puszcza pranie, zmywanie, wynosi śmieci z kuchni jak i pieluchy. Wkurza mnie, że jak ja w nocy tulę, uspokajam i przewijam, to on się przewala na drugi bok, no ale faceci tak mają...

U mnie pierwsze 3 miesiace byly cudowne, kolejne 4 to byl koszmar(bylam w takim stanie ze wylam codziennie i napieprzalam pogrzebaczem w drzewo) a kiedy to minelo... to z kazdym dniem jest coraz fajniej 😀


Czarownica, normalnie Cię uwielbiam, czuję, że na żywo bym Cię bardzo polubiła 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 września 2014 19:40
Malenstwo to trzeba pomyslec nad spotkaniem 😉
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
17 września 2014 19:45
slojma gratulację. !!!  😅 I koniecznie wstaw zdjęcia.
Demon  :kwiatek:

A ja informuję, że mój syn zrobił się wyjątkowo grzeczny  💘 Tfu tfu oczywiście... No ale nie ma problemów z brzuszkiem, nagle pojawiły się kupy kilka razy dziennie .. No szok !
Dziękuje wzystkim za odzew na pw, bardzo pomogłyście. I tu oczywiście też  :kwiatek: Kryzys zażegnany, dziecko mi działa  😍 Bardzo się cieszę, że się udało i cycujemy nadal 😉
zduśka super 😉 mam nadzieję, że mu już tak zostanie 😉
Mój już ssący potworek i jego ciemieniucha:
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
17 września 2014 20:15
Ja, ze wzgledow oczywistych, w licytacji co czyj maz robi w domu/przy dziecku nie bede brac udzialu. Ale- jedno robi i to bez gadania- wstaje rano z Jaskiem- czyli standardowo przed 6 i maja godzinke/poltorej we dwoch zanim mnie budza.
Za to ja ostatnio w nocy conajmniej 5 razy wstaje, nie wiem co sie znowu tak ze spaniem popsulo.

Poza tym posiadlam nowe umiejetnosci- potrafie np zrobic zupe od poczatku do konca z dzieckiem na rekach- umyc, obrac i pokroic warzywa np. Do wyboru mam jeszcze opcje z wyjacym dzieckiem uczepionym nogi i ciagnacym za bluzke.
mac, i super, ale większość tego nie robi. Ja stara dupa a Ci fajni już zajęci więc nie wybrzydzałam. Ale... oddałam o 18 małą pod opiekę taty i poszłam konia pojeździć. Zabawiał dziecko i nawet kolację zrobił (dziecko w kuchni i leżaczku :/).
Rano mam sprytny plan uciec z domu o 6 rano pojeździć 😉

szafirowa Ty to powinnaś dostać nobla za cierpliwość. Ja się boję z małą robić coś w kuchni. Wrzątek, ostre narzędzia itp a ona jeszcze macha łapkami bez ładu i składu.
bera trzymam kciuki, żeby plan wypalił! BTW zanim się pojawiły dzieci, też jeźdźiłam codziennie o 6 rano, bo koleżanka, z którą jeździłyśmy razem miała małe dzieci i tylko o tej porze mąż ją mógł w domu zastąpić bo potem ruszał na calutki dzień do pracy  🙂. Za to ja jak się moje młode pojawiły jeźdżiectwo odwiesiłam na kołku- pracuję zawodowo, wracam bardzo nieregularnie i szkoda mi czasu na konie, bo mam wtedy wyrzuty sumienia, że nie jestem z dzieciakami. Wsiadam raz na rok, jakoś tak ukradkiem... Także wiesz, mąż zmywa i pucuje okna ale ja nie jeżdżę konno  :kwiatek: Coś za coś.
mac, nie wyobrażam sobie oddać ostatniego kawałka siebie. Konia mam 17 lat prawie, młody już nie jest i nie wiem ile jeszcze czasu będzie mi dane z nim spędzić. Zresztą ten czas jest mi potrzebny aby nie zwariować, kiedy mała pół dnia jęczy.
beruś rozumiem Cię doskonale! Gdyby konie były całym moim życiem i jedyną pasją, też nie wyobrażałabym sobie odstawić ich w kąt. Na szczęście inną moją pasją jest moja praca, spełniam się w niej i jest moją odskocznią od problemów rodzinnych/ domowych, mam też swoje psiska. Walcz kochana o chociażtę godzinę- dwie dziennie tylko dla siebie, jak się człowiek zresetuje- wszystko jedno czy u fryzjera czy w stajni- jakoś tak więcej cierpliwości do marudzącego chłopa czy jęczącego diabli wiedzą czemu dziecia (nie wiem co gorsze zresztą  :lol🙂.
Mazia   wolność przede wszystkim
17 września 2014 21:28
zduśka bardzo się cieszę, oby tak dalej  😉
equi.dream u mnie na ciemieniuchę pomogła ziajka, po prostu codziennie myłam nią główkę
o taka
http://www.ziaja-sklep.pl/index.php?p480,ziaja-kremowy-olejek-myjacy-dla-dzieci-na-ciemieniuche-ziajka
Kami   kasztan z gwiazdką
17 września 2014 21:56
Mamy-zakupoholiczki niedawno odkryłam fajną stronkę ze zniżkami na ciuchy, zabawki i akcesoria dla dzieci http://www.babyssecret.pl/lppolecaj/?token=P7S9M3VG5 . Teraz mają tydzień fashion i obłędne ciuszki - ja już mam pełen koszyk  😜
Szafirowa, mój nawet tego  nie robi.


Mój pracuje nieludzkie godziny i szczerze? to on nie ma siły, ma czasem!!! wolną niedzielę, kiedy dogorywa na kanapie, bo nie chce mu się ręką ani nogą ruszyć. ALE mój Janek jest aniołem, bawi się sam, rzadko marudzi, śmieje się i zaciesza cały dzień. Wiadomo że ma gorsze dni, ale to mega sporadycznie. I zawsze dużo spał  😀
Seksta   brumby drover !
18 września 2014 05:06
equi słodki potworek  💘 na ciemieniuche polecam olej kokosowy! Uzylam dwa czu trzy razy obficie po kapieli lub w dzien i pieknie zeszla 🙂 nawet nie wyczesywalam
zduska super! U nas kolki minęły w okolicach 2 miesiąca właśnie.....bezpowrotnie 🙂
equi.dream, jaki słodki ma pajac!!!

My ostatnio popołudniami na rower chodzimy, jak inne dwulatki? chętnie na rowerach? jezdzikach?
Lew wczoraj jakiś 1 km zrobił i mu się znudziło;] I potem chciał do naszego sąsiada pana Romka iść, a rzeczony pan tak koło 80' ma;] I był wielki bunt ze nie idziemy tam;] W ogole ostatnio faza "Lewcio sam"...
Slojma gratulacje matko!!!!

Julie chciałam wstawić zdjęcia moich chłopaków, ale coś mi się nie chcą zmniejszyć w zdjęciowiadrze, więc jak coś rozkminię to wystawię. Obecnie Tosiek waży pewnie z 6 kilo, a Ignac wtedy dobijał ledwo do 3,5.

Demon ja nie twierdzę, że masz lżej, byś miała po prostu jeszcze większy młyn z mniejszą różnicą wieku. Zgaduję, że Tymek nie dołączy do szacownej grupy kuponów w klasie 😉. Bo i szkoda, że Cię nie znałam jak robiliśmy przebudowę naszego domu, byłoby pięknie. No ale trudno. Następny mi zaprojektujesz 😉

Mnie ostatnio otworzyły spacery, w sensie samopoczucia. Codziennie przechodzimy około 5 km + ganianie na placu zabaw. Codziennie wybieramy inny, bo Ignaś się szybko nudzi jak idziemy w to samo miejsce któryś raz z kolei. Jest mi z tym o wiele lepiej 🙂 mam mamę teraz u siebie, bo Mąż w Gdyni i jeździmy na dwa wózki, bo się Tosiek przestał mieścić w tym podwójnym. A propos wożenia w wózku dwulata, czasami wolę to i częściowo pokonywaną trasę pieszo niż kładzenie się na ziemię, bo nie chce iść za rękę. Nie wiem jakbym mu miała ten plecak ze smyczą na plecach utrzymać. Na wsi jest co innego, idzie obok wózka Antosia. Jednak jak ma error to muszę go nieść i pchać wózek jednocześnie. W mieście jest po prostu niebezpiecznie i już. Sznurka rower nie wzbudza zainteresowania większego. Może muszę tylko z nim się wybrać. Tylko o założeniu kasku nie ma mowy.

Gwash współczuję przeżyć. Jak się Kazio miewa?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 września 2014 08:59
CzarownicaSa, jak mój mały Pomiotek Szatana podrośnie, to baaaardzo chętnie, bo raczej do wiosny nie ruszę się do Wawy. Jeśli Ty byś była na Warmii, to koniecznie zapraszam!

equi.dream, i jak sobie poradziłaś w końcu? Co pomogło? A Igor słodziak. I mam słabość do kapturów z uszkami, Linka ma taką bluzę na później.

A tu mój pomiotek spacerowo i kanapowo 🙂



[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2183798#msg2183798 date=1411027165]
mój mały Pomiotek Szatana


[/quote]

no proszę….  😵 😵 😵
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 września 2014 09:07
No co 😉 Jak się wieczorem rozkręci czasami i zacznie wydawać nieludzkie odgłosy, to tak ją czasami nazywamy.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
18 września 2014 09:11
nie wiem jak to zrobię ale po urodzeniu mam szczerą nadzieję jeździć. Na pewno mężu pomoże, choć wiem że z poukładaniem w czasie wszystkiego będzie strasznie ciężko. Wczoraj spędziłam trochę czasu z moimi kopytnymi. Pogoda boska. Duży wsadził ryja w dziką różę buszując w poszukiwaniu pysznych owoców i od dwóch tygodni akcja mycie i smarowanie. A że wolę to sama robić, mężu się denerwuje bo nie lubi jak z brzuchem skaczę koło koni. Doszło do tego że poranne mycie i smarowanie robi on przed pracą o godzinie 4.40 rano 🙂

W ogóle gdyby nie on to nie wiem jak by było. Całe 9 miesięcy opiekuję się praktycznie sam stajnią i końmi (dodam ze Tomek nie jeździ konno). Od 8lat pomaga mi oczywiście przy koniach. Sam zbudował mi stajnię. Ale teraz ogromnie się z nimi zżył. Nawet wydawałoby się obojętny dla niego kiedyś Leo teraz stał się dla niego koniem, którego można z czułością podrapać, uspokoić i łagodnym głosem poopowiadać coś do ucha. Jest teraz mocno zaangażowany w pielęgnację i opiekę. No i tak o to mój 10 letni Leo, wychowany przeze mnie od źrebaka, przebywający ze mną codziennie, teraz łazi za moim mężem jak cień  🤣

zapachnie to różanymi bąkami podczas srania tęczą ale.... KOCHAM mojego męża :*

zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
18 września 2014 09:22
leosky to mój mąż o koniach mówi darmozjady  😁 .. ale w sumie ma trochę racji  😉 na słowo stajnia dostaje palpitacji serca - chociaż ostatnio nawet ze mną pojechał aby zająć się Bolem  😉 co bym mogła sobie pojeździć .
a jak tam u Ciebie ? jakieś oznaki rozpakowania  😎 ??
maleństwo to się uśmiałam  🤣
gwash jak Kazio ??

sznurka hehe ale młody fajnie zasuwa na takim rowerku .. że On się nie męczy  🤣 ja bym chyba nogi pogubiła  😁 i jeszcze po piachu .. fju fju

a mój syn dzisiaj o 5 rano oczy otworzył i w ten oto sposób mam dłuższy dzień  😎
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
18 września 2014 09:28
sznurka, mój uwielbia swój rower biegowy, szaleje na nim tak strasznie, że wczoraj mu kupiłam kask- tylko jest teraz problem z zakładaniem (bo mój Wojtek to w ogóle nie lubi mieć nic na głowie) , ale będzie na zasadzie- musi być i już. Na każdym spacerze musi być rower, tylko często potem wracam z Wojtkiem na plecach i rowerem pod pachą  😁

A faza u nas jest owszem, na "moje" (i to "duzie"😉, ale też na "ja siam". I to w takim stopniu, że aż podchodzi pod histerię, która wzbudza u mnie ogromną wesołość, bo on się tak fajnie wkurza  😎 Na przykład- wczoraj wieczorem był już tak zmęczony, że płakał przy myciu (nie), ubieraniu (nie) itp. Więc żeby przyśpieszyć cały etap wzięłam go na ręce i położyłam na łóżku, żeby biedak taki zapłakany nie musiał się sam gramolić. W efekcie był jeszcze większy płacz, musiał zejść z łóżka i "siam" wejść z powrotem  😂 I tak samo jest, jak nieopatrznie zamknę drzwi, albo nawet zacznę zbierać coś, co rozsypie. A żebyście widziały, jakie on sceny odstawia, jak coś mu upadnie, a psy są w domu  😁 Nawet nie mogą się patrzeć na to, co mu upadło  😂 Wczoraj to najpierw wygonił psa z kuchni i dopiero zaczął zbierać  🤣
I z mężem miałam pogadankę, bo było: "no wszystko ma, nic mu człowiek nie broni a on taki chytry, wszystko dla niego. Sam nie zje, ale tobie nie da!". Więc wytłumaczyłam, że to naturalny etap rozwoju, że to jest taki sam człowiek jak każdy inny, tylko mały i się zapytałam, czy jakbym ja podeszła do niego (męża) i zabrała jemu (mężowi) bez pytania sprzed nosa kanapkę, bo "przecież nie je", to czy nie byłby zły? Jak zwykle przyznał mi rację  😉 i teraz też się pyta, czy może coś zjeść Wojtusiowi  😎

Maleństwo, słodka ta Linka  😍
gwash, jak Kazio? Teraz są najgorsze 2-3 dni, kiedy jest największy obrzęk, stan zapalny i ból. Ale potem to już tylko lepiej!
Swoją drogą to nie wyobrażam sobie mojego męża w takiej sytuacji, on najpierw rozniósłby pół szpitala, a potem sam by się wziął do cerowania  😎 Ale piekło by było i na pewno pokazałby dobitnie, co to jest "roszczeniowy pacjent"  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się