Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Hihihi, widzę, że dwulatki "równo idą" 😉
U nas też jest "moje", "twoje", "czyje?/od kogo?", "siama!" i "ja siamaaa!!!"  🤣
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 września 2014 09:33
zduśka, do usług. No co ja poradzę, poczucie humoru mam jakie mam, słodzić nie lubię, stąd i takie określenia. Na zmianę oczywiście z Kochaniem, Królewną, ale i... Sralinką 😉

A pobudek współczuję, moja śpi zwykle do 8-8.30, zazwyczaj wtulona w mój biust lub przyklejona pod pachą 😉

AleksandraAlicja, a dziękuję. Zwłaszcza na zdjęciu - jak to dziecko 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 września 2014 09:34
Ja też mam nadzieję wrócić w siodło, ale dopiero wiosną. Będę miał czas na dojście do siebie, ogarnięcie całej sytuacji, a i Niemążowi pewnie będzie łatwiej zająć się małą kiedy będzie miała już z pół roku. Chociaż on deklaruje, że od początku będzie przy niej robił jak najwięcej. Zobaczymy jak to faktycznie będzie 😉
leosky, u mnie jest podobnie. K. koniarzem raczej nie jest. Do niedawna konie w pewnym sensie go przerażały. A później wymyślił, że wybudujemy stajnie skoro ja to tak kocham. Fakt, że większość rzeczy w stajni robię ja, ale widzę jak on się stara, jak bardzo chce uczestniczyć w tych stajennych obowiązkach i widzę też jak z dnia na dzień co raz bardziej te konie go wciągają. Inna sprawa to to, że on histeryzuje kiedy ja chcę coś zrobić przy koniach np. wyczyścić, wtedy woli zrobić to sam niż pozwolić mi zamknąć się z koniem w boksie. Zielone światło dostanę dopiero po porodzie 😉 A mnie aż skręca, żeby ich chociaż wyczesać.
equi.dream,maleństwo cuda! 😀
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
18 września 2014 09:38
[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2183836#msg2183836 date=1411029231]
zduśka, do usług. No co ja poradzę, poczucie humoru mam jakie mam, słodzić nie lubię, stąd i takie określenia. Na zmianę oczywiście z Kochaniem, Królewną, ale i... Sralinką 😉
[/quote]

u mnie jest Bolusiu synusiu  😉 ale też Bolek Srolek  😀

kurczak opowiedziałam Twoją historię z ginekologiem przyjaciółce w szpitalu  😉 mało z łóżka nie spadła ze śmiechu  😁
maleństwo, sprawdź czy nigdzie trzech 6 nie ma;] słodka jest!
zduśka, bo to musi byc meczace, musze chyba zreszta siodełko mu podwyższyć
AleksandraAlicja, na wiosce jak sie znudzi jazda to rower w krzaki a w powrotnej drodze wracamy i zabieramy;] Z kaskiem bezproblemowo, ale ja od początku mu tołkowałam ze bez kasku nie ma opcji. Teraz w domu ma trójkołowca i tez ma kask. Mogłabym olać ale nie chcę by potem się na podwórku zrobiło, ze nie chce.
U nas z dzieleniem na razie jest ok. Ale "siam" mnie dobija;] hehe, wiem, ze minie!

U nas niestety zamiast "moje" jest "Efa to", jakoś kiepsko trybi mówienie o sobie per ja. Generalnie niezły dzielnicowy jest, w sypialni są dwie poduchy na łóżku, kładłam zawsze jak popadło, ale nie taty jest swinka a mamy krowa. I nie daj bóg na ojca sie połoze poduszce. Przyjdzie, zabierze, zaniesie na miejsce i wcisnie mi moją. Taki dzielnicowy porządkowy.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 września 2014 09:47
zduśka, cieszę się, że mogłam jej jakoś poprawić humor 😀 Jakby któraś chciała osobiście poznać Pana Doktora, to służę adresem. Stówka za godzinę, ale wrażenia przednie 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 września 2014 09:49
sznurka, no nie ma, za to ja urodzona 6.06. jak Neron. To może stąd 😉

Dzielnicowy niezły. Miałam w przedszkolu koleżankę, która z kolei wszystko wszystkim zabierała i mówiła, ze "to mojej mamy". To dopiero córka!

O, no i pies mi się zaczął dzieckiem interesować, bo dotąd udawał, ze jej nie ma 🙂 Teraz jak mała zakaszle, to pies natychmiast przylatuje i paczy. Jeszcze nie wie, co więcej mogłaby zrobić celem "ratowania"...
Mapeństwo może zacząć lizać  😎 nasza suka sobie Tośka podlizuje jak nikt nie patrzy 😉

U nas faza "sam" jest od zawsze. Oczywiście tego nie powie, ale bez wyraźnej prośby o pomoc nic nie można zrobić, bo afera.

Edit: sznurka fajny Lew na rowerku 🙂 pokazałam Ignaśkowi może załapie, bo był zainteresowany.
szafirowa szacun za wyczyny kuchenne! Z takim szkrabem małym to jednak ciężej bo za bardzo się giba.
bera a na kocu w kuchni nie poleży jak będziesz pokazywać co robisz, śpiewać czy kie licho?
My tak właśnie funkcjonujemy. Tylko czasem się znudzi i trzeba ponosić czy przytulić i wtedy obiad na raty. Czasem też wypełznie mi poza koc i muszę uważać żeby w coś nie zaryła. No mamy swoje aferki.
Ale z każdym dniem lepiej, ostatnio nauczyła się przebierać palcami i dość długo potrafi macać i ściskać różne faktury, może Nelci też się niebawm zmieni i da pożyć. Bo jak Cię czytam to u nas nie wszystko tak było ale podobnie. Dużo na plus się zmieniło - może nie jes bezproblemowa, ale na takie dziecko nawet nie liczyłam:]

Isabelle no właśnie ty masz bezproblemowe, to pisz - inna perspektywa, fajnie wiedzieć że tak można! My w rodzinie mamy jedno bezproblemowe od początku i jedno odwrotność. Traz okolice 2 lat to drugie też stało się bezproblemowe. Także jest nadzieja:]

slojma jeszcze gratki ode mnie, ale fajnie!

zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
18 września 2014 10:35
a właśnie szafirowa wczoraj jak przeczytałam Twój wpis o umiejętnościach kuchennych to mało się w nachy nie posikałam  😎
maleństwo moja Filifionka od zawsze zainteresowana Bolem ale tutaj niestety mamy typową zazdrość .. liźnie tak wiesz jak znajdzie okazje .. ale i też potrafi usiąść na młodym  😉
sznurka no kumam kumam, że ma się zmęczyć  😀 i generalnie bardzo podobają mi się tego typu rowerki .. swojemu też coś takiego sprawię  😀

ja też swojego zabieram do kuchni i leży w leżaczku i pacza .. ale taka sielanka trwa zazwyczaj 5 minut i podobnie jak pani myk muszę wziąć na ręce, poprzytulać, pogadać i znowu odkłam .. i kolejne 5 minut  🤣 i tak cały dzień obiad gotuję  😁
szafirowa witaj w klubie! też mam taką umiejętność 😉 Obieranie ziemniaków, innych warzyw, owoców, krojenie chleba...wystarczy jedna ręka. Ja czasem jedną ręką zmywam.
Ale odkąd Adaś mi fajnie siedzi na blacie w kuchni i "pomaga" to jest ok. Sadzam go, daję do ręki coś ciekawego (najczęściej niestety przesypuje cukier z cukiernicy do miseczki) a ja mogę spokojnie sobie działać. Próbowałaś?
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
18 września 2014 10:40
zduśka, Kochana, mamy to tak opracowane, ze mlody teraz trzyma nawet tarke, jak mu jablko do kaszki tre 😉 Tylko czasem bijemy sie o to, kto miesza w garnku/patelni 😁

edit: Muff- ze siedzi obok na blacie i patrzy/cos tam robi? Nierealne. Bardziej realne jest podstawienie mu krzesla i wtedy na nim stoi i np wrzuca do garnka to, co ja ukroje. Ale wtedy potrzebna jest chwytna stopa i noga-asekurantka, ktora pozwoli mu sie z owego krzesla nie spitolic, bo co tam kroczek w te czy wewte... 😉 a jaka gimnastyka!
A kto wygrywa 😎?
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
18 września 2014 10:43
[quote author=zduśka link=topic=74.msg2183823#msg2183823 date=1411028535]
leosky
a jak tam u Ciebie ? jakieś oznaki rozpakowania  😎 ??
[
[/quote]

oznak rozpakowania brak  🙂

Kurczak hehehehe. Jakbym widziała i słyszała Tomka przy wszelkich moich manewrach z końmi teraz. Mówię - "czekaj ja wejdę i mu posmaruję", Mąż - "no, ty będziesz wchodzić, kobieto" i sam włazi do boksu i smaruje 🤣  Odkąd trzymamy Leo na swoim (od jakiś 8lat) praktycznie nie ma dnia by Tomek nie grzebał coś w stajni. Ale raczej zawsze były to sprawy techniczne. Budowanie, majsterkowanie, sprzątanie itp. Od kilku lat strugamy też konie. Choć ja z większą manią i pasją. Ale teraz fakt że Tomek przez te lata zawsze mi towarzyszył, czasem również strugał pod moim okiem, bardzo teraz się przydaje. Bo w czasie ciąży to on mi je struga. Choć nie ukrywam że tak bym już złapała za pilnik! Tęsknie za tym.
Ale zdecydowanie zmienił się jego podejście do nich. Chętnie się zajmuje samymi końmi. Czyści i nawet nie muszę o to prosić, jak sie pojawi jakaś zmianka czy obtarcie na skórze to smaruje, obserwuje kopyta. Komentuje jak jedzą. Nad wszystkim panuje. Wie, że to moje życie. I wie, że bez koni nie mogłabym żyć. Widzi jak się przejmuję wszystkim, dla niektórych każdą pierdołą. Więc bardzo się stara.
Wyszliśmy ze szpitala ! 🙂
Goi się ładnie, młody u babci zalega, już kozakuje trochę 🙂

AleksandraAlicja dlatego mojego męża tam nie było  😎 Przyszedł dopiero na drugi dzień jak już było dobrze. Mój mąż + służba zdrowia = wielka awantura, która nic nie pomaga 😉

Ale w tym szpitalu było okropnie, te dzieci wyjące po nocach 🙁 Takie malutkie niektóre i takie nieszczęścia. Jedno takie na oko 1-2 miesięczne tak długo płakało aż zsiniało i zaczęło się dusić.
a dlaczego nikogo przy nim nie było? czy w Polsce nie ma mozliwości, że by rodzic został z maluchem?
dempsey   fiat voluntas Tua
18 września 2014 12:54
rety, gwash, to jednak Was trzymali na oddziale  🤔 ... Czyli to musiała być bardziej popaprana rana niż u nas. Dobrze że już wypuścili. Zdrowiejcie!

Skoro tu zaglądam to wklejam link do bloga mamy Laury. Pewnie raczej wszyscy ją tu kojarzą. (Ale gdyby nie, to blog o dziecku, które wg wszelkich znaków na niebie i ziemi powinno być roślinką albo bardzo bardzo upośledzonym niesprawnym niemówiącym i żyjącym dzięki aparaturze. Jednak Laura wychodzi ze wszystkiego, jej mama radzi sobie z życiem niesamowicie, a do tego ma fajne podejście, i idą jak burza)
Ostatni wpis jest niezły, o tym że dziecko chore może się bawić na placu, a zdrowe nie...
http://www.kochamylaure.pl/w-moim-sercu/pozwol-dziecku-byc-dzieckiem/
No trzymali trzy dni 🙁
wyspałam się na ogrodowym fotelu rozkładanym że hej! 😉

Kate - przy tym malutkim? Był ojciec wtedy, potem w dzień była mama, byli bezradni, nie wiedzieli czemu tak płacze, nie dało się utulić. Może cierpiało na jakąś poważną chorobę sama nie wiem. Przy prawie każdym dziecku ktoś być całą dobę. Rodzice starają się jak mogą, wyręczają pielęgniarki w wielu rzeczach, a i tak są traktowani jak zło konieczne i upierdliwcy zawracający du...ę :/
dempsey, ta sytuacja na blogu Laury to chyba jakieś kuriozum (chodzi mi o rodzica zabraniajacego dziecku 4 letniemu łażenia po drabinkach). Jak byliśmy u mojej mamy, to często odwiedzaliśmy duży plac zabaw z kilkoma ogromnymi konstrukcjami (swoją drogą beznadziejnie zabezpieczonymi, jak na budowlę dla dzieci). I byli tam rodzice puszczający nawet wyrośnięte 1,5 roczniaki (typu Gabryś 😉 ) same na górę, rodzice starszych dzieci puszczających je samopas (sama drżałam, gdy 3 i 4 latki przepychały się w tłumie dzieci przy niezabezpieczonej barierką 2m półce, a ci bardziej bojący, lub mający mniej ogarnięte dzieci (jak ja), po prostu asekurowali dzieci z dołu lub po prostu wchodzili z nimi. I to bardzo wiele mam właziło z dzieciakami po drabinkach, siatkach wspinaczkowych i - chcąc niechcąc - później zjeżdżało po zjeżdżalniach i rurach.

gwash, bardzo bardzo współczuję tej nocy w szpitalu... Chyba by mi serce pękło widząc takie maleństwa płaczące. Dobrze, że Kazik już po wszystkim.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 września 2014 13:35
leosky, haha ja wczoraj chciałam podnieść na chwilę jedną nogę kobyły w dodatku przednią, żeby zobaczyć czy kowal już potrzebny, czy jeszcze czekamy. K. o mało nie dostał zawału. Powiedział, że sam podniesie, ale za chwile spojrzał na mnie i zapytał czy nie lepiej poczekać jak kobyła zje, bo biedak chyba myślał, że koń jedzący siano może zachować się tak jak pies jedzący kość 😉 Ponieważ widzę, że K. bardzo się stara, to mam nadzieję, że za jakiś czas dojdzie do takiej wprawy jak Twój Tomek. Już wspomina o wspólnych terenach, więc jest szansa, że tak będzie 🙂
kenna, No, ja kilka stron temu pisałam jak to dziwnie na mnie patrzą matki pokrzykujące do swych pociech "nie wchodź, nie skacz, nie rób..." jak latam z Gabikiem po drabinkach i zjeżdżalniach. 😉 Obserwuję na placu zabaw takie matki jaką opisała Mama Laury z bloga, dość często.

sznurka, Czyli Lew mianuje się "Efem"?  😁 Urocze.
Gabryś z uroczych rzeczy mówi, że skoro coś dał tatusiowi, to daje też "mamusiowi".  😀

leosky, No to boju kochana! Już lada chwila.... 😅

Wrzucam Gabika rysującego ze swoją dziewczyną i spadam się pakować, jedziemy do Mielna. Może na plażę na koniach pojedziemy z mężem mym, któż to wie... 🏇

Mazia zakupiłam, dzisiaj pierwsza próba 😉
Seksta u nas olej kokosowy lekarstwem na wszystko, krostki wszelkie leczy raz dwa, ale z ciemieniuchą sobie nie radzi, chyba doktor czas pomoże po prostu 😉
maleństwo przetrzymałam, pomogły też nakładki do karmienia-łatwiej mu było uchwycić pierś. Przystawiałam w odciętym od wszelkich bodźców miejscu za radą anai w pozycjach z kosmosu. Najtrudniej jest spokój zachować, jak tylko się zaczynałam łamać Mały to raz dwa chwytał i było jeszcze gorzej. Trwało to niestety dwa dni i psychicznie prawie się rozleciałam, dziecko drące się z głodu i my miotający się wokół. Na szczęście wszystko wróciło do normy.
A Linka świetna, co zdjęcie to inaczej wygląda. Jakie ma oczka maleńkie 😉 Kaptury z uszami i łatki na łokciach to moja ogromna słabość, masę mamy takich ciuszków.
Julie, mówi też "Efcio" i hicorem jest u nas "patrz" - cokolwiek robi jest mama patrz albo tata patrz;]
A jak pojechałam na konkurs to po powrocie mówi do mnie "Mama Bułka tropi dzika" hihi

a Gabryś na focie ma minę jakby receptę wypisywał;] Pełna powaga!
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 września 2014 20:27
equi.dream, wyobrażam sobie jaki to stres, bo miałam podobnie przy naszych małych problemach, jak miałam nawał i małą zalewałam. Kapturki też przerobiłam i też mi w pewnym momencie uratowały karmienie.
A Linka małe oczka, bo walczyła ze snem - na spacerach zwykle śpi, ale już by chciała kikować i trzyma te powieki na zapałkach 😉
slojma   I was born with a silver spoon!
18 września 2014 21:32
Dziękuję wszstkim szczerze z całego serca. Mała gnida już skradła moje serce, chociaż nie powiem jest mega absorbująca.
Leosky- ja Ci powiem tak u mnie też nie było oznak hehe więc różnie to może być, trzymam kciuki kochana
Mówią, że o bólu się zapomina, ja pamiętam jakie było to dla mnie przeżycie i uczucie, ale zaraz po urodzeniu ból minął jak ręką odjął. Nie wiem czy w pl podają po pordzie zastrzyk który pomaga urodzić łożysko jeśli tak to polecam. U mnie podczas skin to skin i rozmowy z położnej, która mi gratulowała i cieszyła się ze mną, łożysko samo sobie "wyskoczyło" robiąc plum hehe. Nawet moja położna w szok się wbiła i obie zaczęłyśmy się śmiać. Dlatego jeśli możecie wziąć polecam bo po wysiłku związanym z porodem fajnie jest nie musieć przeć etc.
slojma, ja też gratuluję z całego serca 🙂

U mnie nie dawali żadnego zastrzyku, kazali szczypać sutki, czego prawie nie zrobiłam, bo zasypiałam (tak, serio). Ale skurcz przyszedł i łożysko ładnie wyplumsknęło bez problemu, nic nie musiałam przeć.

Czy Wasze pociechy też mają manię zdejmowania skarpet w domu? Serio... zakładam mu skarpety jakieś 5x dziennie. Nie biega po domu w kapciach (ma takie zapinane na sprzączkę), bo mu się masakrycznie nogi w nich pocą (ale jak czasami ma, to nie umie ich zdjąć i nawet nie próbuje). Ogólnie jemu jest zawsze za gorąco i z tego też powodu twierdzi, że skarpet mieć nie chce. A na chodzenie boso już jest odrobinę za zimno jednak...
kenna, myślisz?
ja tam w domu chodzę boso, wiec i młodemu nie wkładam

tesciowa zmienia się;] wczoraj zadzwoniła z zapytaniem czy L. może obejrzeć dobranockę - poszedł do dziadków na noc;]
Julie jak ty uczysz syna? Czemu narzeczona stoi, a on wygodnie siedzi?  😂
sznurka, ja chodzę w skarpetkach, śpię w długim rękawie i długich spodniach  i ... skarpetkach 😉 Więc może to tylko ja jestem takim rarogiem i chcę przegrzać "normalnego" syna 😀, ale on się skutecznie broni hihihi
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 września 2014 07:50
sznurka, a moze wiesz... dobre wrazenie robi 😁 Zarcik oczywiscie, ale przed oczami stanelo mi pytanie o dobranocke i 'zapomnienie' zapytac czy przy okazji ogladania moze zjesc 2 drozdzowki i popic kubusiem 😉

Tak mi sie przypomnialo, wiec spytam czy tez tak macie. Przez to, ze ja jestem z Jaskiem 24h i generalnie nie spuszczam go z oczu, to jak raz od wielkiego dzwonu np podczas pobytu na dzialce, moi rodzice wezma go sami na spacer, to... ja mam schizy. Takie konkret, ze na pewno im wpadl do jeziora, ze gos sie stalo, ze gdzies wlecial... jak raz byli pol godzinki dluzej i nie wzieli telefonu, to autentycznie (sic!) stalam na drodze i sluchalam, czy gdzies karetki nie slychac... A jak wrocili to mialam ochote dac im zakaz oddalania sie z JAskiem. Takie mam durne przekonanie, ze jak ja z nim jestem, to nic sie nie stanie, ale jakby sie cos talo jak mnie nie ma... Kaza mi sie leczyc  🤔wirek:

Na ten moment nie wyobrazam sobie w ogole pozostaniewienia go z opiekunka/w zlobku czy przedszkolu samego. Na sama mysl dostaje skurczu zoladka  🤔wirek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się