Metody wychowawcze - bezstresowe wychowywanie dzieci kontra "klaps"

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
19 września 2014 12:47
RaDag, jeszcze trudniej, gdy ciezko sprawe przegadac, skoro dziecko nadaje po klingonsku glownie 😉 A rozumie sporo, acz na pewno nie abstrakcyjnie na tyle, by tlumaczenie post factum przyjelo i zapamietalo 😉
Jasne. Ale ja zawsze gadam 😉 Wg tego co było już tu napisane- że rozumie więcej niż nam się wydaje, tylko nie może powiedzieć 😀
A co się nie da pogadać, to gesty i uczucia potrafią 😉
carmina, bo to, ze 2-latek "znika", moze byc czasem kwestia wypadku, a nie zaniedbania. Czegos czego mimo najszczerszych checi nie przewidzisz bo nie wszystko jest do przewidzenia. Z dzieckiem biegajacym nie ma juz opcji "wloze do lozeczka". W praktyce nie istnieja cyborgi mogace skupic uwage na 2 latku przez 12 godzin dziennie. Mozesz tylko czesc uwagi skupic na dziecku, np przy przechodzeniu przez ulice bedziesz skupiac jej 100% ale idac chodnikiem za lancuchami i odbierajac telefon tylko czesc. Ja ci moge podac przyklad z zycia. Mamy ogrod wspolny z sasiadami na ktorym rzadko przebywamy. I ja ten ogrod obejrzalam pod katem niebezpieczenstw, tak zeby moj maz przebywajac tam z nia, mogl od czasu do czasu spuscic z oka. Naprawde wydawalo sie, ze jest bezpiecznie, dziecko bylo zawsze widoczne, drzwi do piwnicy zamkniete, rosliny w ogrodzie ogarniete pod wzgledem toksycznosci, grabki odwrocone grzbietem do gory itd. A za jakis czas przylatuje maz i mowi ze dziecko zjadlo jakas zielona jagode. I co sie okazalo? Ze przegapilam jakiegos niepozornego chwasta (psianka czarna sie to zwie), ktory rosl za porecza schodow, tak ze nie mogla go dosiegnac. Ale z jakiegos powodu jedna na wpol uschnieta galazka lezala gdzies w jej zasiegu poniewaz, ktos (dorosly) ja wyrwal i rzucil. I na tej uschnietej galazce byly trzy zielone jagody, z ktorych jedna moja cora wypatrzyla i wziela do buzi. I wystarczylo przestac na nia patrzec przez 30 sek. Oczywiscie kazda taka sytuacja czegos uczy ale i tak, trudno powiedziec, ze sie jest w stanie przewidziec absolutnie wszystko. A no i nie mowiac o problemie, jaki miala moja tesciowa, a ktory polegal na wychowywaniu mojego malza 😉 ze elementem najmniej przewidywalnym nie jest otoczenie ale dziecko 😉

Maluch ma sobie wbic do glowy, ze nie wolno i ze to jest bardzo wazne, ze nie wolno.

Odchodzac od glownego tematu watku, jak zwykle czesc zapomina, ze dzieci sa rozne, rozniaste..


No wiec nawiazujac do obu tych mysli, moge powiedziec co dziala, poki co na moja corke. Wlasnie moj mega emocjonalny stosunek do jakiegos zachowania. Sprawdzilo sie juz kilak razy i za kazdym razem jestem zaskoczona, jak bardzo dobrze pojmuje ona "powage sytuacji". Np kiedys przy przewijaniu norma bylo kopanie nozkami i taka zabawa, ze ona nogami majta ja ja lapie itd. Pewnie nie raz dostalam przypadkowego kopniaka ale dla mnie to nie byl problem do czasu, az nie zaszlam w ciaze i brzuch mi wybulilo. I tak dostalam raz nieprzyjemnego kopa w brzuch i sie przestraszylam i po prostu jej o tym powiedzialam. Bez zlosci, pretensji czy czegos, tylko szczerze zmartwiona, ze teraz juz musimy uwazac na moj brzuszek. Od tego czasu juz kilka miesiecy minelo i nigdy nie musialam powtarzac. Ale np powtarzac, ze musi wlozyc to czy tamto jezeli chce wyjsc na zewnatrz to moge codziennie, sto razy i nic 😉 Kazdy musi znalezc jakas swoja metode, ktora zadziala akurat na jego dziecko.

Dzionka, co do tego, ze dziecku trzeba poswiecac czas i uwage, u nas ZAWSZE kiedy mam dla niej mniej czasu pojawiaja sie tzw "niegrzeczne" zachowania 😉 bo ona woli jakakolwiek moja uwage, niz zadnej. Dlatego pewnie najbardziej dotkliwa kara dla niej byloby ignorowanie jej albo wyprowadzanie gdzies do pustego pokoju.

Totalnie przerażające i sięgające dla mnie dna jest przyklaskiwanie ojcu, który dał w końcu w dupę małoletniemu bachorowi na imprezie bo grzebało w jedzeniu.


Dla mnie to klasyka gatunku "konkurs na rodzica roku", typu wygrywa ten rodzic, ktory osiaga cel najszybciej 😉 Z moich obserwacji, takie myslenie jest typowe dla ludzi, ktorzy jeszcze nie maja dzieci. Ci co maja, czesciej widza, ze nie o tempo tu sie rozchodzi ale o jakosc.
bobek, dokładnie - dzieci reagują "niegrzecznością", gdy matka się wycofuje z kontaktu - a więc dopiekają najbardziej, kiedy mama większą część uwagi poświęca innym sprawom, wycofuje się emocjonalnie (np. depresja albo wrogość wobec dziecka "bo tak bardzo przypomina okropnego ojca"😉 albo... siada na fotelu i chce wreszcie odpocząć 😁

To co napiszę, to sprawy dość proste i są tylko narzędziami, a nie żadnym wychowywaniem. Ale czasem warto spróbować zanim się za daleko zabrnie w konfliktach z dzieckiem i dojdzie nie tylko do problemów sytuacyjnych, ale też z relacją w ogóle.

1. Wydawanie poleceń:
Typowy błąd jaki popełniają rodzice, którzy do mnie przychodzą, to wydawanie zbyt dużej liczy poleceń. Jak obserwuję ich zabawę z dziećmi w gabinecie, to poza rozporządzaniem co dziecko ma robić, naprawdę niewiele do niego mówią. Weź tę lalkę, odłóż samochód, zostaw to, nie ruszaj tego... I tak 100 razy w ciągu pół godziny. Tworzy się szum i dziecko w efekcie nie wykonuje żadnego z tych poleceń.
Drugi błąd to nie sprawdzanie czy polecenie zostało wykonane. Rodzic powie raz, powie drugi raz i zajmie się czymś innym, zapominając o co prosił dziecko przed paroma minutami. Tak robią często mamy umęczone - nie widzą reakcji dziecka, sprawa nie wydaje im się poważna, odpuszczają więc.
Kolejny błąd to wydawanie tzw. poleceń kuchennych - czyli z daleka, w czasie wykonywania innej czynności, bez kontaktu z dzieckiem (takiego rzeczywistego). Np. dziecko wraca z przedszkola i chcemy je zawołać na obiad. Wołamy z kuchni raz, drugi raz, dziecko krzyczy że za chwilę, idziemy w końcu do pokoju i krzyczymy na dziecko.
Prawidłowe wydawanie poleceń powinno wyglądać mniej więcej tak:
Zastanawiamy się, czy na pewno chcę wydać to polecenie i czy dopilnuję jego realizacji. Często wychodzi nam, że lepiej go nie wydawać albo wydać później (jak się obrobię, jak już zadzwonię do koleżanki, jak zrobię sobie herbatę...). Zastanawiamy się również, czy to dobry moment dla dziecka - może jest w środku bajki albo fajnej zabawy, nie fair byłoby je tak bez ostrzeżenia z tego wytrącać.
Jeśli już zdobędziemy uwagę dziecka i złapiemy kontakt wzrokowy (przez kucnięcie przed dzieckiem a jak trzeba to i diabolicznym złapaniem go za barki 😉 ), wydajemy krótkie konkretne polecenie sformułowane pozytywnie- a więc nie "nie skacz po kanapie" tylko "zejdź z kanapy".
Pytamy dziecko o co poprosiliśmy - ma powtórzyć. Dziecku normalnie rozwijającemu się możemy jeszcze raz przypomnieć polecenie, dzieciom z deficytami typu ADHD, ZA - powtarzamy tyle razy ile trzeba 🙂
Dopilnowujemy czy polecenie zostało wykonane. Jeśli tak - chwalimy! Doceniamy chociażby krótkim "dzięki, super to zrobiłeś". Jeśli nie wykonane - przypominamy o konsekwencji (o tym innym razem 😉 ).

Przy wydawaniu poleceń bardzo pomocne jest wyliczanie, ustawianie budzika na krótkie odcinki czasowe (takie kuchennego ze wskazówką idącą do celu, widoczną dla dziecka) i dzielenie zadania na mniejsze kawałki.

Mam nadzieję, że nie zanudziłam 😉 Mogę tu czasem coś takiego teoretyczno-praktycznego (bo czasem stosuję sama w gabinecie i w pracy z grupami) zapodać.

A jeszcze w temacie - miałam dzisiaj w gabinecie takiego chłopca, że mógłby służyć jako tester dla wszystkich "nieklapsujących" mam 😉 Przyszedł po diagnozę na prośbę szkoły, mama tydzień temu powiedziała, że wszystko jest super i nie wie o co cho. A ja myślałam, że z siebie wyjdę dzisiaj 😁 wysłałam go na badanie słuchu, bo tylko niedosłuch go uratuje w tej szkole chyba 😉
Dzionka, nie złosliwie pytam
ja często chwalę
własnie chocćby tak"dzięki, super to zrobiłeś" ale to teraz takie niepoprawne politycznie i niemodne, nie "steinowskie"
co myślisz o tym? Nie wiem czy zakumałas sens tego o co pytam
sznurka, zakumałam... wiesz co, ja się staram nie podążać ze wszelkimi modami, tylko iść za zdrowym rozsądkiem jednak. I nie jestem ani za żelazną konsekwencją ani za wspaniale wyrzeźbionymi komunikatami wyzbytymi wszelkiej (w tym pozytywnej) oceny. A więc jak rodzic mówi do dziecka: wow, super z ciebie dziewczynka! (a więc nie tyko ocena, ale tu ocena dziecka w ogóle a nie tylko jego zachowanie! ble!) u mnie w gabinecie, to go nie poprawiam, bo myślę że to super, że w ogóle chwali to dziecko spontanicznie. I wg mnie krzywdy tym nie robi. Jestem za to cięta na pochwały typu (gdy dziecko zachowa się zgodnie z wolą rodzica): o widzisz? takie to było trudne, że zawsze musiałeś robić odwrotnie niż mówię? Bo zabijają całą radość i korzyść z pochwały dla dziecka.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
19 września 2014 18:59
No właśnie ja się najeżyłam na te metody behawioralne, które uwielbiam i korzystam, ale w stosunku do psów i jakoś nie pasuje mi używanie ich =tresowanie syna. A Ty podałaś normalne dla mnie zasady życia w rodzinie, bo do męża też się nadają  😉.
Natomiast jest teraz nagonka na nagradzanie z którą ja nie mogłam się jakoś zgodzić, ale im więcej czytam, tym bardziej się przychylam. Ot chociażby wątek o "nicniewychodzeniu w życiu " i o tym, jak bardzo ludziom zależy na aprobacie innych,  jak bardzo nasze dobre samopoczucie jest uzależnione od opinii innych, jak chociażby matki. A dodatkowo czytałam ostatnio artykuł o małpkach,  w którym to art wniosek był jeden- małpki chętniej coś robiły, jak miały korzyść wewnętrzną,  niż jak dostawały nagrodę.
Dzionka, myślę podobnie, reaguje zawsze spontanicznie, często mówię, że jestem dumna bo mnie tak wychowano, i nie czułam nigdy się z tym źle więc intuicyjnie tak działam
Tia bezstresowo. Ostatni obrazek z wczoraj. Brzdąc jakieś 2-3 lata siadł sobie na chodniku. I za Boga wstać nie chciał.Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby miejsce ,,parkingu", nie znajdowało się pół metra od krawężnika ruchliwej ulicy. Mamusia, z początku tłumaczyła gnojkowi, a ten ewidentnie miał ja w d... Potem patrząc na lewo, prawo i w górę,żeby nie napotkać wzroku przechodniów,stała nad małym terrorystą. Po pierwsze chodnik zimny, i d.. kataru dostanie,że o pęcherzu nie wspomnę. Będzie sikał dalej jak widział. Po drugie, wystarczyłby ułamek sekundy, podmuch przejeżdżającego szybko tira,żeby za sobą pociągnąć brzdąca. I mamcia miałby kotlet siekany zamiast synka. Ale przecież nie wolno inaczej. 😂
Hamer Sam Twoj stosunek do rzeczonego dziecka jest straszny. Gnojek, dupa, terrorysta, siekany kotlet. Dzieci zasługują na taki sam szacunek jak dorośli. To naprawdę takie straszne przewinienie ze strony dziecka, że sobie usiadło? Znasz w ogóle jakieś tło sytuacji? Dzieci w tym wieku często "sprawdzają" dorosłych. Jasne, że można sobie jakoś z tym poradzić, w zależności od powodu "buntu", ale w życiu by mi na myśl nie przyszły takie wyzwiska na widok dwulatka  🤔

Dzionka Fajne rady, takie... no ludzkie, normalne. Straszne, że wiele dzieci jedyne co słyszy to polecenia.
AleksandraAlicja, tylko ten kij ma dwa końce. Dziecko nie chwalone, a tylko zachęcane do jakiejś aktywności może czuć się gorsze w późniejszym życiu - za mało dostało za młodu potwierdzenia od najważniejszych osób w życiu, że jest świetne i na pewno sobie da radę, jest piękne i mądre i  w ogóle ach - tak bezwarunkowo. Wg mnie dzieci na różnych etapach rozwojowych po prosu tego potrzebują. Nie wyklucza to wcale kształtowania u dziecka takiej postawy, żeby samo umiało ocenić czy ich praca jest dobra czy wymaga poprawek. I uznawania, że coś co zrobili jest fajne mimo krytyki ze strony innych. To są dla mnie dwa oddzielne oddziaływania, nie wykluczają się.
sznurka, no i super, ja też tak pewnie będę robić 🙂 Dla moich rodziców zawsze ja i brat byliśmy NAJ, nie było rzeczy których byśmy nie mogli kiedyś dokonać - i widzę, jak nam to w życiu procentuje w pewnych obszarach (zawodowych, rozwojowych).
Hamer, ale nikt nie pisze, że nie wolno inaczej. Piszemy tylko, że nie trzeba bić. W opisanej przez ciebie sytuacji nie przyszłaby mi nawet do głowy możliwość uderzenia takiego dziecka, sprawa jest raczej prosta...
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
19 września 2014 19:15
Ja może wypowiem się poniekąd jako hmm... "ofiara" przemocy i napiszę jaki to ma wpływ na moją psychikę. Nie będę wypowiadać się w temacie, ale może mój post skłoni kogoś do rozważań. 
Jako dziecko byłam bita przez ojca na różne sposoby, nie ma się tu co rozczulać nad tematem, bo jest to przykre. Ręką, paskiem od spodni, kablem, batem do koni (przez to miałam rozciętą wargę). Przytoczę wydarzenie, które było dla mnie przykre i było ogromnym upokorzeniem. Byliśmy na wakacjach we Włoszech, miałam może 15 lat. Poszłam z młodszą siostrą na plażę zbierać muszelki. Nagle nadchodzi wściekły ojciec, wrzeszczy na mnie "jak mogłam ją zabrać tak daleko?!" (dodam, że kazał mi zająć się siostrą) i wymierzył silny cios w policzek, bolało i mrowiło jeszcze długi czas... Oprócz tego zwykł przebierać się np. za diabła i straszyć mnie (nie mogłam potem spać w nocy, miałam kilka lat), kiedyś przed przypadek uderzyłam koleżankę grzechotką, wypadła mi z reki. Jak to dziecko, poszła poskarżyć. Natychmiast kazał się pakować i chciał wywieźć do poprawczaka (takie wydarzenie miało miejsce dwukrotnie, nie pamiętam z jakiego powodu drugi raz). Mama go ubłagała żeby tego nie robił. Często też byłam wyzywana. Np. przy jedzeniu pobrudziłam się to stwierdził, że powinnam mieszkać w jaskini, bo zachowuję się jak jaskiniowiec. Do mamy mówił "trzeba było urodzić normalne dziecko", używał też wulgarnych wyzwisk. Nie byłam dzieckiem złym, raczej wystraszonym. Bardzo dobrze się uczyłam, miałam wiele zainteresowań. W szkole brałam udział w konkursach naukowych, w kółkach wokalnych i teatralnych. W szkole podstawowej nie byłam szczególnie lubiana, w gimnazjum również. Za to w liceum wręcz przeciwnie, ale to był czas po rozwodzie, kiedy ojciec nie mieszkał już z nami.
Nie będę się roz.drabniać przez wszystkie lata, napiszę jak jest teraz. Na pewno mam bardzo obniżone poczucie własnej wartości, bardzo bolą mnie negatywne opinie. Generalnie przejmuję  się za bardzo tym, "co inni powiedzą". Żeby się przypodobać bardzo często robię wiele rzeczy kosztujących mnie dużo wysiłku i starań zupełnie za darmo, potem ludzie to wykorzystują. Nie umiem walczyć o swoje, bardzo często po prostu odpuszczam. Wszelkie problemy dogłębnie i bardzo długo analizuję, szukam na siłę rozwiązania, wręcz zadręczam się. Przez to bardzo źle sypiam. Jestem "nadambitna" i bardzo smucę się i złoszczę kiedy coś idzie nie po mojej myśli (najczęściej ma to odzwierciedlenie w jeździe konnej, po jeździe czasem siadam i się po prostu smucę). Walczę z tym, ale obawiam się, że część cech "zostanie ze mną" na zawsze.
Nie wyobrażam sobie wychowywania bez chwalenia. Ja bardzo dużo chwalę, wręcz pieje nad każda pozytywną pierdołą.



demon a co, jeśli dziecko jest SILNIEJSZE od matki?


No nie wiem, nie wiem  🙄. Może by przywiązać za nogę do kaloryfera i wyjść bez dziecka na ten spacer koło tirów. Może to jakaś metoda  🙄.

Hamer jeżeli taka sytuacja miała rzeczywiście miejsce to ta matka była bezdennie głupia, że narażała swoje dziecko na niebezpieczeństwo w ramach zasad wychowawczych. Podawanie natomiast tego jako przykład wychowania bezstresowego w całej tej dyskusji świadczy tylko o poziomie intelektualnym podającego.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
19 września 2014 19:20
Ja też chwalę, spontanicznie i dopiero potem się zastanawiam, czy dobrze zrobiłam  😉
Z drugiej strony mam w mężu przykład,  jak chwaleniem można skrzywdzić- bo mój mąż jest pewny siebie i wierzy, że mu się uda, ale jak mu się nie udaje, to zalicza załamkę, bo nikt to nie nauczył znosić porażek. No bo jemu nie ma prawa zdarzyć się porażka!  Z tym, że moim zdaniem tam też odchodziła warunkowa miłość i to może jest przyczyną tego, a nie samo chwalenie.
Hamer,  no ale siedział i co z tego? Większość znanych mi dwulatków nie chce się poruszać w kierunku wybranym przez rodzica i ma za sobą etap histerii z kladzeniem się na podłodze, co ciekawe- bez względu na to, jakiego wyznania wychowawczego są rodzice  😎
eterowa bardzo mi przykro, ale dobrze,że to napisałaś mimo,ż pewnie było to bolesne  :kwiatek:.
Wiele osób nie zdaje sobie  chyba sprawy jak cienka bywa granica między klapsem, a prawdziwą przemocą.
Może, może  by sobie przeczytała  Twoją wypowiedz np. taka Burza i albo szybko się wysterylizowała, albo nieco przemyślała.
Mój ojciec był również sprawcą przemocy fizycznej i psychicznej, wcale nie gorszym niż Eterowej, a problemów takich jak Eterowa nie mam. ( opisywałam w wątku o potworach) I co? Mój przykład już nie świadczy o niczym? To po pierwsze.
Po drugie...zalecenia sterylizacji....no...super...
Znowu do jednego worka wrzucamy klapsy i znęcanie się nad potomstwem. I tak w kółko Macieju..
Po trzecie...Demon... a to nie o Twoich dzieciach była kiedyś dyskusja w wątku, czy wychowane, czy nie wychowane? Nie czytałam dokładnie, bo mnie to nie interesuje, ale było coś o niestosownym zachowaniu w knajpie, czy restauracji, zaczepianiu ludzi i włażeniu gdzieś tam...na stołki? Nie pamiętam...

Jeśli tak ma wyglądac ta dyskusja, to ja podziękuję dyskutantom i idę pogadać o czymś innym.
W NO do szkoly nie wolno wnosic slodyczy, czipsow oraz slodzonych napojow. I od tego tez nie ma wyjatkow. Jezeli rodzic nie przestrzega tych zasad- wyladuje na milej pogadance o zdrowiu i robieniu przykrosci innym dzieciom, a slodycze za kazdym razem sa konfiskowane. Jak sie dalej nie stosuje- pewnie przestanie byc milo, ale nie dla dziecka, za to dla rodzica na pewno.
tak tak, bo dziecko lubi być odebrane rodzicom i być wychowywane przez faszystowskie państwo!
niestety, czasy takie, że kiedyś normy budowane dla kretynów którzy, jak Norwedzy, może dopiero sto lat temu zeszli z drzew, zaczynają być adekwatne dla coraz większej części dzisiejszych społeczeństw.
Nieprawda,że od siedzenia na zimnym chodniku, można dostać nie tylko zapalenia pęcherza, ale i jelita grubego ? D.. kataru dostanie. 😂  😂 (No dobra, to zmartwienie mamusi i lekarza, jak trzeba będzie zastrzyki przez 2 tyg w zadek maluchowi podawać. Ok. niech sobie troszkę pochoruje. I tak nie zrozumie, ale tyle jego  😉 )  Drugie, nazywajmy rzeczy po imieniu. Jak jest zagrożenie życia, to żadne słowo nie jest zbyt mocne na bezmyślność. I nie ma zmiłuj, że  testuje. Niech testuje w bezpieczniejszym miejscu niż krawężnik ulicy. Był na tyle mały,że można go było przenieść dalej od krawężnika, i tam niech sobie leży. Może leżeć na środku placu zabaw, chodniku przed sklepem, i niech sobie leży/siedzi ile dusza zapragnie. Ale.....Ma żyć, i basta !. I w nosie mam takie fochy. Jakby zginęło pod kołami tira to co by z nim było ? Tu musi działać wyobraźnia, a tej ewidentne brakuje. Na wyobraźnię działają szokujące określenia. A nie takie,że jak tir dziecko przejedzie, to tylko malutkie kuku się stanie. Wtedy jest tragedia, a nie pitolenie o Szopenie.
Bezstresowość w wychowaniu, ma tu wiele do znaczenia, bo dziecko uczy się granic. To rodzic musi je wyznaczyć. W wypadku gdy,rodzic w obawie przed zestresowaniem malucha nie reaguje, i nie zwraca uwagi na bezpieczeństwo,  nazywam po imieniu, głupotą.
Nic się na szczęście nie stało, więc wolna droga do dywagacji, Ale gdyby się stało ? Też by ktoś powiedział :  przecież mu wolno w takim miejscu, w jakim zechce ?
Tunrida mam tak samo. Oszołomstwu wszelkiej maści mówię pa
Mój ojciec był również sprawcą przemocy fizycznej i psychicznej, wcale nie gorszym niż Eterowej, a problemów takich jak Eterowa nie mam.



Jesteś tego pewna ?


Oberwał  kiedy bezczelnie wsadzał paluch do kontaktu. Albo kiedy smarował żarcie po stole, mimo, że prosiłam, tłumaczyłam, groziłam karami. Klaps był skuteczniejszy. Przestał smarować żarciem po stole.



albo kiedy jeszcze obrywa ? Strach się bać jak często obrywa i to za jakie rzeczy.  Może to jest powód problemów z nauką.

Co do moich dzieci to jeżeli nie czytałaś dokładnie bo Cię to nie interesuję to po co piszesz i przekręcasz. Nie nie wchodzą na stołki, przypomnę Ci bo rzeczywiście problemy z pamięcią lub dokładnym czytaniem  😉.
nie na, tylko pod ?  😂 😂
busch   Mad god's blessing.
19 września 2014 20:03
demon, tak, Tunrida ćwiczy swojego dzieciaka codziennie kablem od żelazka i od tego biedny nie potrafi w szkole na krześle usiąść 😉

Aż strach zabierać głos przy takich zapiekłych interlokutorach 😉
Zmartwię Cię...ale nie pasuje tu Twoja teoria.  🙂 Młody przebadany przez zespół specjalistów w oświatowej poradni psychologiczno- pedagogicznej. Za proste by to było, żeby od klapsów w dupę w sytuacjach awaryjnych kiedy przeginał, miał problemy z koncentracją. Obawiam się, że nasze społeczeństwo musiałoby być straaasznie głupie, gdyby tak było. Bo wiele dzieci dostaje klapsy w domach. Tylko się o tym obecnie nie mówi, bo to..niepolityczne się i niemodne się zrobiło. Na razie... 

A starczy iść do podstawówek i popatrzeć na nasze pociechy i zastanowić się, czy w dobrą stronę idziemy z tym wszystkim. Polecam, fajne doświadczenie. Popatrzeć na dzieci i popatrzeć na rodziców. I posłuchać na wywiadówkach. Roszczenia, żale, wymagania, pretensje. O wszystko! A do siebie zarzutów żadnych. A do swoich dzieci??? NAJMNIEJSZYCH! Takie mam obserwacje.
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
19 września 2014 20:11
Hamer,  a to nie doczytałam, że siedział na brzegu. Ja bym przeniosła i niech że siedzi. Od kilku minut na chodniku raczej zapalenia pęcherza nie dostanie  😉
Bo wiele dzieci dostaje klapsy w domach. Tylko się o tym obecnie nie mówi, bo to..niepolityczne się i niemodne się zrobiło. Na razie... 




No może, może. Niemniej nie przyszłoby mi do głowy, że w normalnej rodzinie, niepatologicznej dziecko można bić za to, że umazało stół jedzeniem.
Smutne  🙁.
[quote author=tunrida link=topic=96039.msg2185455#msg2185455 date=1411153499]
Bo wiele dzieci dostaje klapsy w domach. Tylko się o tym obecnie nie mówi, bo to..niepolityczne się i niemodne się zrobiło. Na razie... 




Sądzę, że nie dostał za UMAZANIE STOŁU JEDZENIEM a za notoryczne, świadome, celowe nie respektowanie prośby matki. Mazanie było zakazane, on zakaz zignorował, mimo kilku powtórzeń, sądzę, że był świadomy konsekwencji a mimo to próbował naginać, "a ile jeszcze mogę".



No może, może. Niemniej nie przyszłoby mi do głowy, że w normalnej rodzinie, niepatologicznej dziecko można bić za to, że umazało stół jedzeniem.
Smutne  🙁.

[/quote]


A starczy iść do podstawówek i popatrzeć na nasze pociechy i zastanowić się, czy w dobrą stronę idziemy z tym wszystkim. Polecam, fajne doświadczenie. Popatrzeć na dzieci i popatrzeć na rodziców. I posłuchać na wywiadówkach. Roszczenia, żale, wymagania, pretensje. O wszystko! A do siebie zarzutów żadnych. A do swoich dzieci??? NAJMNIEJSZYCH! Takie mam obserwacje.


Niestety, zgodzę sie...

Ale tez z postem z jednej z poprzedniczek. Ludzie ogólnie nie rozmawiają ze sobą. Nie rozmawiają tez z dziećmi.
Nawet podczas zabawy. Mówią: daj klocek, daj auto.
Nie wymyślają zabaw typu: zmiana głosu i jestem misiem ty kotkiem, jest jakaś historia, te zwierzątka cos wspólnie robią itd.

Ja wiem jakie moje dziecko ma marzenia, co lubi robic, jaka jest jego ulubiona zabawka, kolor,  ulubiony kolega, jaka potrawa jest ulubiona, czego sie obawia,,czego nie lubi, czy chce miec żonę i ile dzieci itd.
Ale dla mnie rozmowa nie jest zdawkowym: zjedz, weź, zrób, co w szkole, ale opowiadaniem, gadaniem na rożne tematy, żadawaniem pytań ale tez wymyślaniem historii: kiedy byłam małym chłopcem. 🙂
W takim razie Isabelle jest to tylko dowód na to, że klapsy nie są skuteczne, bo zapewne za każdym razem chodzi o : " zakazane, on zakaz zignorował, mimo kilku powtórzeń, sądzę, że był świadomy konsekwencji a mimo to próbował naginać, "a ile jeszcze mogę"".  😉

Chodzę do szkoły i widzę co sie dzieje, ale nie o klapsy tu chodzi, a o brak dialogu.
Nastała era ekranu, dialogu z ekranem. Rodzice z dziećmi nie rozmawiają i dzieci ze soba nie rozmawiają tylko maja nosy w tabletach i komórkach od małego. Jak mogą się uczyć żyć w społeczeństwie, rozwiązywać najprostsze problemy międzyludzkie  kiedy żyją w komputerze. Nie, to nie jest wina tych bachorów,że maja problemy emocjonalne tylko ich rodziców,ze pozwolili im siedzieć  w tablecie od rana do wieczora.
Nirvette   just close your eyes
19 września 2014 23:24
Ja wtrace sie w temat podchwytujac kwestie braku rozmow z dzieckiem.
Mam dopiero 18lat, pare klapsow sie od rodzicow zdarzylo. Nie bylo ich jakos przesadnie wiele, ale wszystkie byly uzasadnione i na mnie dzialaly. Wiedzialam za co, dostalam klapsa i mialam wytlumaczone. Gralo. No, ale ja nie o tym.
Moi rodzice ze mna nie rozmawiali. Nie rozmawiaja w sumie do dzis. Nie wiedza jakie mialam/mam problemy, o moich znajomych tez niewiedza, malo ich interesuje co robilam w ciagu dnia, co robilam w szkole/w miescie, czego sie obawiam, co lubie/nie lubie. Sadze, ze zapytani o moich znajomych mieli by duzy problem z odpowiedzeniem na pytanie i moze wymienili by jakas kolezanke z podstawowki, a zapytani o zainteresowania: konie, mimo, ze mam ich wiecej. Mama wychowywala mnie na zasadzie ''nic sie nie uczysz, nic nie osiagniesz, nie dostaniesz sie na studia, bedziesz siedziec w biedronce na kasie''. To sie odbilo tak, ze nie mialam ochoty sie uczyc, mobilizowac, bo po co, skoro mama - moj autorytet - mowi mi,ze i tak nic z tego nie bedzie. I nie ma, matura mi nie poszla, a w domu byla awantura. A wystarczylo troszke wesprzec i zmobilizowac chociaz krotkim ''dasz rade''.
I jako osoba bez kontaktu z rodzicami cicho poradze jedno: rozmawiajcie z dziecmi. Pytajcie, zagadujcie, nawet o blahostkach. Wiem po sobie jak to zwyczajnie boli. Aktualnie nie spedzam czasu z rodzicami, bo nie czuje potrzeby. Mam zanizona samoocene, boje sie byc zignorowana, wpadam w panike gdy uslysze slowo krytyki, szybko trace zapal do czegos, gdy mi sie nie udaje. Nie mialam wsparcia i to boli. Ot, krotkie przemyslenie nastolatki w temacie wychowania 🙂
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
20 września 2014 05:58
Hamer, jak to było w wątku "co mnie wkurza na R-V" ? Ze agresja, ze brak szacunku? Chyba juz taka sytuacja była, kiedy ktoś ganił innych forowiczów za brak ogłady i uprzejmości a potem sam wyskoczył z "klepaniem palcatem" dzieci-kursantów. Fundujesz powtórkę z rozrywki. A i mnie zarzucalas agresję i nienawiść (!) w postach. Twoja historia o dziecku z krawężnika jest tak agresywna, ze odechciewa sie czytać resztę twoich postów.

Jasper Juul ( nie wiem czy mozna cytować kogoś kto pochodzi z narodu tak świeżo po zejściu z drzewa powstałego) napisał, ze nie ma nikogo, kto nie wynioslby z dzieciństwa żadnych ran. 

Wole sytuacje otwartego konfliktu z dzieckiem i  "siłowania się" niż podkopów sychicznych, podstępu, oszustw, kłamstw, zawstydzania. Konflikt jest tylko konfliktem, pokazuje, ze w swiecie ludzie. Maja sprzeczne cele. Uczy, ze takie sytuacje są. Nie uznaję unikania konfliktu za każda cenę.

W stosunku do dziecka, póki nie osiągnie ona pełni emocjonalnej i umysłowej "poczytalnosci", dopóki jest dzieckiem i nie zdaje sobie sprawy z zagrożeń, stosuje czasem siłowe rozwiązania. Z takiego krawężnika wzielabym go pod padnę i wyniosła w bezpieczne miejsce, gdzie juz mógłby sobie protestować jak mu sie żywnie podoba. A wzrok przechodniów i ich opinie mam w nosie. Z dezaprobatą społeczeństwa mozna sie spotkać bo ma sie inny kolor włosów niż oficjalnie akceptowane czy kolczyk nie tam gdzie trzeba. Wiec nie widzę powodów przejmowania sie tym, co ludzie powiedzą. Moj syn w wieku dwoch lat odwalał takie sceny po kilka razy dziennie codziennie. Wiele razy słyszałam od życzliwych przechodniów, żebym mu w dupę dała to mu przejdzie.  😵
tet, napisz jak człowiek, że Ascaia taka straszna.
Ciekawe tylko, że jakoś żadna przeciwniczka klapsów nie doczytała co pisałam w innych postach, ale same do reszty rozmówców piszą, że to chodzi o to by mieć otwartość na inne poglądy.
Po raz kolejny napiszę tylko jedno - przedziwne jest to, że skoro według Was takim katem instruktorskim jestem to dlaczego wszyscy moi podopieczni się do mnie przyznają, wykazują wyraźną sympatię, mówią jak dobrze wspominają kontakt ze mną.
Bo o tym czym dla mnie jest to klepnięcie batem, w jakich dwóch czy trzech momentach życiowych go użyłam i w stosunku do kogo można przeczytać w moich postach. Już mi się zwyczajnie nie chce powtarzać.
A jak już któraś z przeciwniczek zada sobie trud przeczytania dokładnie moich wpisów, to niech zacytuje fragment gdzie napisałam, że klaps i bicie to jedyna słuszna metoda wychowawcza, że bez niej się nie da.

Potrzebujecie "chłopca do bicia" - proszę, znalazłyście go we mnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się